Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[kocim]

Napisane przez Sophie24

O facetach zaraz ale jak Wam opowiem o koleżance-skąpcu ze studiów to szczęki będziecie zbierać (przynajmniej wszyscy zawsze po tej historii tak robią) i po takim wstępie czuje się jak plotkara ale co tam:P

Otóż owa koleżanka-skąpiec mieszkała w mieście (bez nazw będzie), z rodzicami i rodzeństwem. Na studiach mieliśmy kilka osób dojeżdżających na zajęcia. Była tam jedna koleżanka, która została zaproszona na noc do naszej głównej bohaterki (po prostu trochę się kumplowały itd., to było na drugim roku studiów). Obie miały jakieś piwka, po jakimś czasie stwierdziły, że może by jeszcze coś dokupiły do picia. Zaproszona koleżanka powiedziała, że nie za bardzo ma kasę po czym koleżanka-skąpiec powiedziała, że ok, ona sama zapłaci za to i tyle. Po zakupach zrobiły pizzę jeszcze. Rano koleżanka zwijała się do domu, poprosiła kol-skąpca o wodę, ta powiedziała, że ma sama ją sobie wziąć z lodówki (a wiadomo, głupio u kogoś obcego się rządzić i grzebać po lodówkach, tym bardziej, że domownicy dookoła) no ale jakoś sobie poradziła i pojechała do domu. Po jakimś czasie (koło 2-3h później) dostała rachunek za nocleg u koleżanki-skąpca. Było wyliczone to co jednak kupiły dnia poprzedniego w sklepie a co miało być na rachunek koleżanki-skąpca, podzielone cenowo produkty do pizzy, za wodę, którą koleżanka zużyła/wypiła z rana, za prąd i wszelkie inne opłaty. Razem wyszło chyba koło 50zł. Fajnie nie?

Muszę uświadomić koleżankę, żeby mnie tak chętnie nie zapraszała do siebie bo to kosztuje dużo więcej niż zaproszenie na piwo

[marryme21]

Napisane przez Sophie24

Co do skąpców facetów. Mój trochę takim skąpcem jest. On lubi pieniądze a póki ich nie zarabia a zbiera to trudno go namówić do szaleństw.

Jak zacznie zarabiać,to może się zmienić,ale na gorsze.Zwłaszcza,że już teraz wykazuje przesłanki na bycie skąpcem.

[Niqsiaaa]

Podobną sytuację (z wystawianiem rachunku po noclegu) miała moja znajoma u swojego faceta. Byli ze sobą już jakiś czas, chłopakowi było bliżej do 30 niż do 20, ale mieszkał jeszcze z rodzicami. Dziewczyna spoza miasta, więc czasem zostawała u niego po imprezie. Rano od jego MATKI dostawała rachunek który wyglądał mniej więcej tak:
zużyta woda - koszt
zużyty prąd - koszt
zjedzone x kromek chleba - koszt
zjedzone x plasterków sera - koszt
Dziewczyna później jeździła tam z własnymi zakupami na śniadanie. Podziwiam ją, bo mnie by już przyszła teściowa nigdy nie ujrzała.

[Layla79]

Napisane przez Niqsiaaa

Podobną sytuację (z wystawianiem rachunku po noclegu) miała moja znajoma u swojego faceta. Byli ze sobą już jakiś czas, chłopakowi było bliżej do 30 niż do 20, ale mieszkał jeszcze z rodzicami. Dziewczyna spoza miasta, więc czasem zostawała u niego po imprezie. Rano od jego MATKI dostawała rachunek który wyglądał mniej więcej tak:
zużyta woda - koszt
zużyty prąd - koszt
zjedzone x kromek chleba - koszt
zjedzone x plasterków sera - koszt
Dziewczyna później jeździła tam z własnymi zakupami na śniadanie. Podziwiam ją, bo mnie by już przyszła teściowa nigdy nie ujrzała.

a skąd wiadomo ile kto zużył wody?

[Niqsiaaa]

Nie mam pojęcia, może obserwowała licznik kiedy się kąpała Albo szacowała średni koszt na dzień na osobę.
Ja bym się zapadła pod ziemię po takim potraktowaniu, czułabym się jak jakiś pasożyt. Dziwi mnie, że ta znajoma w ogóle tam jeździła.

[Duszaniola]

Napisane przez Niqsiaaa

Podobną sytuację (z wystawianiem rachunku po noclegu) miała moja znajoma u swojego faceta. Byli ze sobą już jakiś czas, chłopakowi było bliżej do 30 niż do 20, ale mieszkał jeszcze z rodzicami. Dziewczyna spoza miasta, więc czasem zostawała u niego po imprezie. Rano od jego MATKI dostawała rachunek który wyglądał mniej więcej tak:
zużyta woda - koszt
zużyty prąd - koszt
zjedzone x kromek chleba - koszt
zjedzone x plasterków sera - koszt
Dziewczyna później jeździła tam z własnymi zakupami na śniadanie. Podziwiam ją, bo mnie by już przyszła teściowa nigdy nie ujrzała.

a co jej facet na to?

[Niqsiaaa]

Dobre pytanie. Nie mam pojęcia, wydaje mi się, że pokrywał za nią te "rachunki", ale to to żadna moja bliska koleżanka, a od roku razem mieszkają, więc nie pamiętam jak to było. Czasem też unikali spania u niego i zostawali razem gdzieś u znajomych, Na jej miejscu chyba oczekiwałabym, żeby nie stał z założonymi rękoma.

[kasiekasiek]

Napisane przez Duszaniola

a co jej facet na to?

To samo pytanie przyszło mi do głowy. Chociaż opisana sytuacja jest dla mnie żenująca i nie wyobrażam sobie, żebym na miejscu tej dziewczyny miała kiedykolwiek jeszcze pojawić się w tamtym domu.

[wika82]

Napisane przez Niqsiaaa

Podobną sytuację (z wystawianiem rachunku po noclegu) miała moja znajoma u swojego faceta. Byli ze sobą już jakiś czas, chłopakowi było bliżej do 30 niż do 20, ale mieszkał jeszcze z rodzicami. Dziewczyna spoza miasta, więc czasem zostawała u niego po imprezie. Rano od jego MATKI dostawała rachunek który wyglądał mniej więcej tak:
zużyta woda - koszt
zużyty prąd - koszt
zjedzone x kromek chleba - koszt
zjedzone x plasterków sera - koszt
Dziewczyna później jeździła tam z własnymi zakupami na śniadanie. Podziwiam ją, bo mnie by już przyszła teściowa nigdy nie ujrzała.

Może taki był plan teściowej.

[GhostInTheFog]

Niedawno zdałam sobie sprawę, że mój facet nie jest oszczędny (co uważam za dobrą cechę), ale zwyczajnie skąpy i brak mu czasem gestu. (zeby nie było, jestem za równouprawnieniem w tych kwestiach, ale gest od czasu do czasu wskazany) Póki co nie wiem co z tym fantem zrobić.

Jeedna z historyjek: Pierwsza raz od 8, 10 miesiecy zaprosił mnie na randkę, którą właściwie wyjęczałam, bo juz się robiłam jak roślinka z braku jakiegokolwiek romantyzmu i starania o mnie.
Siedzimy wieczorem, ja się już szykuje, toaleta, mejkup, cuda na kiju, żeby tylko dobrze wyglądać dla niego... I nagle słyszę: Kochanie, ale dorzucisz mi się, co? Wszystko mi w tym momencie opadło... Na ogół jest tak, ze sie składamy na wszystko, czasem on w drodze wyjątku coś kupi, czasem ja.
Tego wieczoru straciłam ochotę na randki... Koncert i niewielka kolacja to nie był jakiś ogromny wydatek, ale cóż...

[KinkyGirl]

GhostInTheFog, ale musiało być Ci przykro Ja też nie uważam, że facet powinien wszystko stawiać, ale raz na kilka miesięcy nic by się nie stało. Dziewczyna się starała, zadowolona i tu nagle taki tekst...Nie dziwię się, ja też bym się załamała. No i randka zepsuta

[201803290936]

Napisane przez GhostInTheFog

Niedawno zdałam sobie sprawę, że mój facet nie jest oszczędny (co uważam za dobrą cechę), ale zwyczajnie skąpy i brak mu czasem gestu. (zeby nie było, jestem za równouprawnieniem w tych kwestiach, ale gest od czasu do czasu wskazany) Póki co nie wiem co z tym fantem zrobić.

Jeedna z historyjek: Pierwsza raz od 8, 10 miesiecy zaprosił mnie na randkę, którą właściwie wyjęczałam, bo juz się robiłam jak roślinka z braku jakiegokolwiek romantyzmu i starania o mnie.
Siedzimy wieczorem, ja się już szykuje, toaleta, mejkup, cuda na kiju, żeby tylko dobrze wyglądać dla niego... I nagle słyszę: Kochanie, ale dorzucisz mi się, co? Wszystko mi w tym momencie opadło... Na ogół jest tak, ze sie składamy na wszystko, czasem on w drodze wyjątku coś kupi, czasem ja.
Tego wieczoru straciłam ochotę na randki... Koncert i niewielka kolacja to nie był jakiś ogromny wydatek, ale cóż...

Powiedziałaś mu co w związku z tym czujesz?

[Atomoowka]

Zapiszę sobie i poczytam później

[GhostInTheFog]

Napisane przez Doris1981

Powiedziałaś mu co w związku z tym czujesz?

No jasne, sam mój wzrok w tym momencie mówił wszystko, ale była też rozmowa. Przepraszał, powiedział, ze chlapnął bezmyślnie.
Ale nie sprawiło to, ze poczułam się lepiej, bo to już nie pierwsza taka zagrywka. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, ze były o wiele gorsze.
Ale wiem, ze on zdaje sobie z tego sprawę i próbuje z tym walczyć.

[201704051255]

Pierwsza randka, z kolegą, więc zgodziłam się na spotkanie u niego (podejrzewam, ze skąpstwa). Zrobiłam się głodna, zaproponowałam, że zamówimy pizzę.
Usłyszałam, ze ma w domu pomidory i moge sobie zjeść pomidora. Mam go uczy, zeby nie wydawac niepotrzebnie pieniedzy. Facet dwadzieścia pare lat... Pizze proponowałam na pół. Mimo to, sie nie zgodzil. Musiałam kupić sama, ale zjadł oczywiscie chetnie podsumowujac, ze mialam dobry pomysł. Wyliczyl tez, ze zjadl mniej niz ja, wiec słusznie to ja zapłaciłam.

to była nasz ostatnia randka.

[201803290936]

Napisane przez pushit

Pierwsza randka, z kolegą, więc zgodziłam się na spotkanie u niego (podejrzewam, ze skąpstwa). Zrobiłam się głodna, zaproponowałam, że zamówimy pizzę.
Usłyszałam, ze ma w domu pomidory i moge sobie zjeść pomidora. Mam go uczy, zeby nie wydawac niepotrzebnie pieniedzy. Facet dwadzieścia pare lat... Pizze proponowałam na pół. Mimo to, sie nie zgodzil. Musiałam kupić sama, ale zjadł oczywiscie chetnie podsumowujac, ze mialam dobry pomysł. Wyliczyl tez, ze zjadl mniej niz ja, wiec słusznie to ja zapłaciłam.

to była nasz ostatnia randka.

Miał prawo nie chcieć zamawiać pizzy, ale to że chętnie zjadł i jeszcze to hasło, że słusznie Ty płaciłaś, bo zjadł przecież mniej - porażka.

[Auksencja]

Napisane przez pushit

Usłyszałam, ze ma w domu pomidory i moge sobie zjeść pomidora. Mam go uczy, zeby nie wydawac niepotrzebnie pieniedzy. Facet dwadzieścia pare lat... Pizze proponowałam na pół. Mimo to, sie nie zgodzil. Musiałam kupić sama, ale zjadł oczywiscie chetnie podsumowujac, ze mialam dobry pomysł. Wyliczyl tez, ze zjadl mniej niz ja, wiec słusznie to ja zapłaciłam.

Co za kretyn... Zjedz sobie pomidora, żeby nie wydawać niepotrzebnie kasy

[Black Rainbow]

Napisane przez pushit

Usłyszałam, ze ma w domu pomidory i moge sobie zjeść pomidora.

Na Twoim miejscu skakałabym do góry, że chociaż tym pomidorem chciał Cię poczęstować

[maryanna3]

Napisane przez Black Rainbow

Na Twoim miejscu skakałabym do góry, że chociaż tym pomidorem chciał Cię poczęstować

A ja bym mu tego pomidora na głowie rozgniotła ponoć dobra odżywka. Miałby chłopak nie marnotrawienie pieniędzy

[Irisfeal]

Napisane przez GhostInTheFog

Niedawno zdałam sobie sprawę, że mój facet nie jest oszczędny (co uważam za dobrą cechę), ale zwyczajnie skąpy i brak mu czasem gestu. (zeby nie było, jestem za równouprawnieniem w tych kwestiach, ale gest od czasu do czasu wskazany) Póki co nie wiem co z tym fantem zrobić.

Jeedna z historyjek: Pierwsza raz od 8, 10 miesiecy zaprosił mnie na randkę, którą właściwie wyjęczałam, bo juz się robiłam jak roślinka z braku jakiegokolwiek romantyzmu i starania o mnie.
Siedzimy wieczorem, ja się już szykuje, toaleta, mejkup, cuda na kiju, żeby tylko dobrze wyglądać dla niego... I nagle słyszę: Kochanie, ale dorzucisz mi się, co? Wszystko mi w tym momencie opadło... Na ogół jest tak, ze sie składamy na wszystko, czasem on w drodze wyjątku coś kupi, czasem ja.
Tego wieczoru straciłam ochotę na randki... Koncert i niewielka kolacja to nie był jakiś ogromny wydatek, ale cóż...

Wg mnie przesadzasz. Zamiast jęczeć mu przez prawie rok, że chcesz randkę trzeba było sama ją zorganizować, a reakcja na jego pytanie była wg mnie niesłuszna. Wyjęczałaś mu randkę a on zwyczajnie mógł nie mieć kasy. Koncert(nie wiem jaki ale to od 40 do nawet 200zł za parę) plus kolacja minimum 50-60 zł to nie taki znowu mały wydatek, może miał w planach wydanie kasy na cos innego a taka randka mu portfel uszczupla.Jak dla mnie w jego pytaniu nie było nic niewłaściwego czy "skąpego". Zwłąszcza ze jak widać jesteście parą dosyć długo więc ja rozumiem że takie zapraszane przez faceta i w całości przez niego opłacone randki są rzadsze. Ty go często zapraszasz na randki na których wszystko stawiasz?

[201704051255]

Napisane przez Irisfeal

Wg mnie przesadzasz. Zamiast jęczeć mu przez prawie rok, że chcesz randkę trzeba było sama ją zorganizować, a reakcja na jego pytanie była wg mnie niesłuszna. Wyjęczałaś mu randkę a on zwyczajnie mógł nie mieć kasy. Koncert(nie wiem jaki ale to od 40 do nawet 200zł za parę) plus kolacja minimum 50-60 zł to nie taki znowu mały wydatek, może miał w planach wydanie kasy na cos innego a taka randka mu portfel uszczupla.Jak dla mnie w jego pytaniu nie było nic niewłaściwego czy "skąpego". Zwłąszcza ze jak widać jesteście parą dosyć długo więc ja rozumiem że takie zapraszane przez faceta i w całości przez niego opłacone randki są rzadsze. Ty go często zapraszasz na randki na których wszystko stawiasz?

U mnie w mieście koncerty zaczynają sie od 5zł, a studencka kolacje mozna zjesc juz za 25zl/2os.

Jak facet chce, to może, a jak nie chce - zawsze znajdzie powód.

Na "uśmiech" mojego faceta wydałabym ostatnie pieniądze, które mam, bo jest najważniejsza osoba w moim zyciu.

[201607110949]

wiecie co... tak czytam, czytam i niektórych postów nie ogarniam. rozumiem, nie poznać się na facecie na pierwszych randkach, po pierwszych miesiącach... ale rok, lata już świadomie tkwić w związku ze skąpcem? do łóżka umiecie z nim iść a powiedzieć, że Wam przykro bo na Was skąpi, to już za dużo? no nie ogarniam.

ja miałam takiego znajomego, który wtedy pretendował do miana chłopaka. na pierwszym spotkaniu łaziliśmy po parku - i ok. Gadało się fajnie, ale w końcu sam stwierdził, że zrobił się głodny. Ja mu na to, że w sumie też i możemy iść coś zjeść (oczywiście z myślą, że płacę za siebie). On mi na to z dziwną miną, że on mnie może ZAPROSIĆ na precelka. Jak by mi ktoś w pysk strzelił - i teraz uwaga, uprzedzam ataki: że biedny, żebym się cieszyła że chciał mi drobnym gestem sprawić przyjemność. Koleś kasę miał, sam jadł dużo i precelkiem by się nie najadł a walnął tekstem, że mnie na precla zaprasza, jak bym tylko tej złotówki wtedy i tylko tego pieczywa była warta. Oczekiwałam po prostu odpowiedzi "ok, chodźmy na kebaba" i każde by za siebie normalnie zapłaciło. Odparłam, że nie, dzięki, na co on, żebyśmy jeszcze skoczyli do galerii. W galerii jakoś tak się złożyło, że naszła mnie ochota na lody, jego też, więc stoimy obok siebie w kolejce. Gdy przyszło co do czego, zamiast pozwolić chociaż, aby mnie pierwszą pani obsłużyła, wrył się przede mnie ze swoimi drobnymi, porwał gałkę, i zadowolony czekał aż też sobie zamówię.
Wtedy zrozumiałam, że ze nieodłącznym partnerem skąpstwa jest buractwo.

[GhostInTheFog]

Irisfeal, no najlepiej ocenić od razu nie wiedząc jak sprawa wygląda. Tak, ja organizowałam randki, on nie. Poza tym prawie zawsze jesteśmy u mnie wiec chcąc nie chcąc jakąs kolacjo randkę domową zawsze przygotuje. Koncert kosztował 15 zł, kolacja dla mnie drugie 15 albo i mniej. (nie łazimy po nie wiadomo jakich restauracjach). poza tym wiem ile mój facet zarabia i nie jestem idiotką, która wymagałaby jakichś gestów od faceta, który nie ma kasy. Tylko czasem po prostu boli, ze na hobby lecą grube pieniądze, a w randką raz na pół roku jest problem.

Salix, wydaje się, zę Twój post po części do mnie, zatem odpowiem.

Nienawidzę skąpstwa. Ale na początku było normalnie. Miałam wzgląd na to, że chwilowo miał problemy z kasą i rozumiałam, że oszczędza. Ale jego skąpstwo wtedy się nie ujawniało. Tak na prawde zorientowałam się niecały rok temu, ze coś jest nie halo. (Pojedyncze, ale na prawdę hardcorowe sytuacje w dużym odstępie czasowym. Jeśli ktoś jest nie daj Boże wtedy z nami to mam ochote uciekać ze wstydu, niestety)
Mówisz nie umiemy powiedzieć, tak?? A właśnie, ze umiemy i to od razu i dobitnie. Czasem reakcja jest taka 'no, faktycznie zachowałem się kretyńsko i mam z tym problem', a czasami 'nie rozumiem, nic w moim zachowaniu złego nie było' (przy drugiej opcji najczęściej reflektuje się po kilkunastu minutach).
Jestem z moim 2,5 roku i pomimo to, ze ta cecha doprowadza mnie do szału, to chcę zawalczyć i zobaczyć co z tego będzie.


Jeszcze jedna historyjka, z tych, po których wszystkiego się odechciewa.
Poszliśmy do sklepu dokupić wędlinę do zapiekanek. A że działo się to w biegu to zapomniałam torby. Na miejscu oprócz kilku tych plasterków wędliny poprosiłam mojego żeby wziął tez mały ketchup, bo bez tego nie lubię. ' po co? bez tego można zjesc. W domu jakiś sos jest. Nie, nie będę tego kupował, bo u mnie będzie potem stało i sie zmarnuje' Byłam w takim szoku, ze mnie zatkało.

[Irisfeal]

Napisane przez GhostInTheFog

Irisfeal, no najlepiej ocenić od razu nie wiedząc jak sprawa wygląda. Tak, ja organizowałam randki, on nie. Poza tym prawie zawsze jesteśmy u mnie wiec chcąc nie chcąc jakąs kolacjo randkę domową zawsze przygotuje. Koncert kosztował 15 zł, kolacja dla mnie drugie 15 albo i mniej. (nie łazimy po nie wiadomo jakich restauracjach). poza tym wiem ile mój facet zarabia i nie jestem idiotką, która wymagałaby jakichś gestów od faceta, który nie ma kasy.

Nie wiem czemu się, aż tak oburzasz. Nie napisałaś cen w pierwszym poście więc nie dziw się że oceniłam to tak jak oceniłam. Koncert na który ja bym poszła zaczyna się od minimum 30 zł a kończy na 180, kolacji za 15 zł nie potrafię sobie wyobrazić chyba ze to Mac, kebab albo bar mleczny... Można mieć kasę ale planować ją przeznaczyć na coś innego zwłaszcza ze piszesz:

Napisane przez GhostInTheFog

Tylko czasem po prostu boli, ze na hobby lecą grube pieniądze, a w randką raz na pół roku jest problem.

To jest raczej kwestia priorytetów niż ogólnie pojętego skąpstwa.

Zależy od hobby Mój znajomy ma pasję która wymaga wydawania sporej ilości kasy na sprzęt, znajoma jeździ konno na co idzie jej też mnóstwo kasy bo jeździ co najmniej 2 razy w tygodniu plus 'sprzęt' też nie jest tani. Ja też czasem wolę wydać kasę na moje hobby niż gdzieś wyjść. Niekoniecznie to wyraz skąpstwa.

[GhostInTheFog]

Napisane przez Irisfeal

Nie wiem czemu się, aż tak oburzasz.

Nie oburzam po prostu na forum istnieje pewna skłonność do radykalnego oceniania po zbyt małej ilości danych i tego nie lubię.

Napisane przez Irisfeal

kolacji za 15 zł nie potrafię sobie wyobrazić

Sałatka.

Też mam hobby, ale potrafię zrównoważyć. Właśnie - kwestia priorytetów. I tego się obawiam. Dla mnie jak się wydaje tylko na hobby zapominając chociażby od święta o ukochanej osobie, to coś jest w relacji nie tak.

[ciri15]

Napisane przez Irisfeal

Wg mnie przesadzasz. Zamiast jęczeć mu przez prawie rok, że chcesz randkę trzeba było sama ją zorganizować, a reakcja na jego pytanie była wg mnie niesłuszna. Wyjęczałaś mu randkę a on zwyczajnie mógł nie mieć kasy. Koncert(nie wiem jaki ale to od 40 do nawet 200zł za parę) plus kolacja minimum 50-60 zł to nie taki znowu mały wydatek, może miał w planach wydanie kasy na cos innego a taka randka mu portfel uszczupla.Jak dla mnie w jego pytaniu nie było nic niewłaściwego czy "skąpego". Zwłąszcza ze jak widać jesteście parą dosyć długo więc ja rozumiem że takie zapraszane przez faceta i w całości przez niego opłacone randki są rzadsze. Ty go często zapraszasz na randki na których wszystko stawiasz?

Wiesz co, dla przeciętnego faceta zarabiającego, porządne wyjście raz na rok z dziewczyną nie powinno być problemem... Doris kiedyś miała(ma?) fajny podpis - jeśli nic nie będziemy wymagać od facetów, to nic nie dostaniemy. A potem frustracja, że się nie czujemy kobieco, itp. Najczęściej same sobie jesteśmy winne.

[MrsStatham]

Napisane przez ciri15

Wiesz co, dla przeciętnego faceta zarabiającego, porządne wyjście raz na rok z dziewczyną nie powinno być problemem... Doris kiedyś miała(ma?) fajny podpis - jeśli nic nie będziemy wymagać od facetów, to nic nie dostaniemy. A potem frustracja, że się nie czujemy kobieco, itp. Najczęściej same sobie jesteśmy winne.

Już nie mówiąc, że mówi o pewnej niezaradności życiowej... Według mnie oczywiście.

[Duszaniola]

Napisane przez Irisfeal

Nie wiem czemu się, aż tak oburzasz. Nie napisałaś cen w pierwszym poście więc nie dziw się że oceniłam to tak jak oceniłam. Koncert na który ja bym poszła zaczyna się od minimum 30 zł a kończy na 180, kolacji za 15 zł nie potrafię sobie wyobrazić chyba ze to Mac, kebab albo bar mleczny... Można mieć kasę ale planować ją przeznaczyć na coś innego zwłaszcza ze piszesz:

To jest raczej kwestia priorytetów niż ogólnie pojętego skąpstwa.

Zależy od hobby Mój znajomy ma pasję która wymaga wydawania sporej ilości kasy na sprzęt, znajoma jeździ konno na co idzie jej też mnóstwo kasy bo jeździ co najmniej 2 razy w tygodniu plus 'sprzęt' też nie jest tani. Ja też czasem wolę wydać kasę na moje hobby niż gdzieś wyjść. Niekoniecznie to wyraz skąpstwa.

No dobra, koncerty bywają też drogie, ale GhostInTheFog z tego co zrozumiałam chciała jakiejkolwiek randki, nie kazała mu się zabrać konkretnie tu i tu. A przy odrobinie chęci można zorganizować coś naprawdę tanio, nie wiem, spacer, lody, cokolwiek. I ja rozumiem, że ma hobby, ale raz na ruski rok chyba można wydać trochę na dziewczynę, a nie na hobby. Co innego jakby te randki musiały być co tydzień i to mega drogie. Ale serio uważasz, że nawet mało zarabiający facet, nie jest w stanie odłożyć tych powiedzmy 50zł? Ja potrafiłabym sobie czegoś odmówić dla faceta. Bo jak on jest szczęśliwy to ja też (oczywiście, nie chodzi mi tu o ciągłe poświęcanie wszystkiego dla faceta, ale raz na rok można sobie chyba czegoś odmówić, żeby uszczęśliwić tą drugą osobę)

[vyenna]

Napisane przez Layla79

a z moich doświadczeń, to chodziłyśmy do wszystkich klubów warszawskich, wszystkich! i była tam totalna bryndza. w Holandii - wchodzisz do klubu i masa przystojniaków, a u nas? posucha.
nie wiem, może to tylko moje doświadczenia, moje spostrzeżenia i moich koleżanek. większość zresztą już mężata, dzieciata, ale parę lat temu, jak temat nas interesował, to sprawa była dość ewidenta. posucha.

Ale to raczej znaczy, że w Warszawie mniej facetów spędza czas w klubach, a w Holandii więcej. A nie od razu, że "skoro nie ma w klubie facetów, to pewnie nie istnieją"

[dawidowskasia]

Napisane przez pushit

Pierwsza randka, z kolegą, więc zgodziłam się na spotkanie u niego (podejrzewam, ze skąpstwa). Zrobiłam się głodna, zaproponowałam, że zamówimy pizzę.
Usłyszałam, ze ma w domu pomidory i moge sobie zjeść pomidora. Mam go uczy, zeby nie wydawac niepotrzebnie pieniedzy. Facet dwadzieścia pare lat... Pizze proponowałam na pół. Mimo to, sie nie zgodzil. Musiałam kupić sama, ale zjadł oczywiscie chetnie podsumowujac, ze mialam dobry pomysł. Wyliczyl tez, ze zjadl mniej niz ja, wiec słusznie to ja zapłaciłam.

to była nasz ostatnia randka.

mnie kiedyś taki na radke zaprosił - napisał,ze fajnie nad morze pójść(mieszkam km od) a przy okazji można wziąć picie i nie trzeba na sok wydawać

Napisane przez Irisfeal

Nie wiem czemu się, aż tak oburzasz. Nie napisałaś cen w pierwszym poście więc nie dziw się że oceniłam to tak jak oceniłam. Koncert na który ja bym poszła zaczyna się od minimum 30 zł a kończy na 180, kolacji za 15 zł nie potrafię sobie wyobrazić chyba ze to Mac, kebab albo bar mleczny...

W Gdańsku jest knajpa, w której naprawde fajny obiad można za 18 zł kupić. Jedzonk mega więc ludzi tłum zawsze .

Napisane przez Irisfeal

Można mieć kasę ale planować ją przeznaczyć na coś innego zwłaszcza ze piszesz:

To jest raczej kwestia priorytetów niż ogólnie pojętego skąpstwa.

czyli skąpi na swoją dziewczynę