Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz. 5.

[ciri15]

Napisane przez invisible_01

U mnie "sorze/sorko" nie mówiło się do nikogo Mój polonista w liceum nie odpowiadał na żadne pytanie zadane inaczej niż "Panie profesorze..." mimo, że był tylko magistrem Natomiast u mnie na studiach nie ma żadnego magistra, więc przynajmniej odpada problem, bo jak tytułować taką osobę? "Pani magister"? Trochę jak w aptece... Są doktorzy i profesorzy, teraz już orientuję się, kto jest kim, ale kiedyś powiedziałam do jednego "Panie doktorze...", a on do mnie: "Ja jestem doktorem habilitowanym!" Ale przecież to brzmiałoby nienaturalnie: "Panie doktorze habilitowany...". Za to jedna wykładowczyni ma tytuł prof. dr hab. i wyobraźcie sobie, że powiedziała nam na pierwszym wykładzie, że wszelkie maile mamy zaczynać od "Szanowna Pani Profesor Doktor Habilitowana", bo inaczej nie odpisze

Masakra
A według mnie "sorko" to genialna forma.

[MonikaFaustyna]

Przez Was się czuję jak stary kapeć . Mnie najbardziej wkurzali doktoranci. Ma taki albo taka tytuł magistra i jest niewiele starszy/a od studentów, a się rządzi, jakby był/a profesorem zwyczajnym .

[201604181004]

Pamiętam pojechałam kiedyś na takie warsztaty młodzieżowe dla dzieci w różnym wieku, ja byłam jedną ze starszych. Jedną z opiekunek była anglistka (po licencjacie, młodziutka ) która uczyła w podstawówce. Kazała swojemu uczniowi zwracać się do siebie pani profesor ja spadłam z ławki i powiedziałam że profesor to tytuł naukowy
"niewychowana smarkula. to wyraz szacunku, powinni cię tego nauczyć!"
"a panią na studiach powinni nauczyć że to naprawdę jest tytuł na który się pracuje"

tak mniej więcej poszła dyskusja pamiętam to bo kiedyś właśnie na godzinie wychowawczej ktoś się spytał kiedy należy się zwracać jak do kogo i że kiedyś mówiło się do nauczyciela pani profesor, to wychowawca uświadamiał nas że to był bardzo stary i już dawno nieaktualny zwrot z resztą totalnie bezsensowny i że na poziomie szkoły do nauczyciela najlepiej mówić pan/pani bo nie wiadomo tak naprawdę w podstawówce/gimnazjum kto jest magistrem, kto inżynierem kto ma licencjat kto studium nauczycielskie czy coś tam

[Chatul]

Mnie się forma „sorko” nie podoba. Raz, że kojarzy mi się ze sroką (a nie będę przecież do nauczyciela mówić „sroko” ), a dwa, że nie brzmi moim zdaniem zbyt kulturalnie.

[201604181004]

Dla mnie sorka to też jakieś takie... Kojarzy mi się z sorry, sorka (och sorka nie chciałam tego zrobić)

[MonikaFaustyna]

Napisane przez drabineczka

Dla mnie sorka to też jakieś takie... Kojarzy mi się z sorry, sorka (och sorka nie chciałam tego zrobić)

o tym samym pomyślałam

[ciri15]

Napisane przez Chatul

Mnie się forma „sorko” nie podoba. Raz, że kojarzy mi się ze sroką (a nie będę przecież do nauczyciela mówić „sroko” ), a dwa, że nie brzmi moim zdaniem zbyt kulturalnie.

Nasza nauczycielka od polskiego się z tego podśmiewała. Ale pozytywnie.
Nie wiem, może to taka tradycja w naszym liceum, nikt nigdy się nie obraził za to i nie kazał się inaczej zwracać.

[Chatul]

Napisane przez drabineczka

Pamiętam pojechałam kiedyś na takie warsztaty młodzieżowe dla dzieci w różnym wieku, ja byłam jedną ze starszych. Jedną z opiekunek była anglistka (po licencjacie, młodziutka ) która uczyła w podstawówce. Kazała swojemu uczniowi zwracać się do siebie pani profesor ja spadłam z ławki i powiedziałam że profesor to tytuł naukowy
"niewychowana smarkula. to wyraz szacunku, powinni cię tego nauczyć!"
"a panią na studiach powinni nauczyć że to naprawdę jest tytuł na który się pracuje"

Napisane przez ciri15

Nasza nauczycielka od polskiego się z tego podśmiewała. Ale pozytywnie.
Nie wiem, może to taka tradycja w naszym liceum, nikt nigdy się nie obraził za to i nie kazał się inaczej zwracać.

Całkiem możliwe Mnie by taka forma nie pasowała, ale pewnie też bym się nie obraziła. Tylko wyjaśniłabym, że wolałabym, żeby się do mnie inaczej zwracać

[Ruby Invicta]

U mnie w liceum i niżej nie mówiło się ani sorko, ani profesorko, ani tym bardziej magistrze, inżynierze czy licencjacie Tylko po prostu proszę pani/pana A na uczelni wszyscy są pod tym kątem normalni i nikt nie robi afery nawet jak się do niego z roztargnienia wypali per "pan" zamiast "pan profesor"

[--Olka--]

Napisane przez WhiteCherry

u nas w liceum normą było zwracanie się per ''pani profesor/panie profesorze'' teoretycznie miał to być taki utarty zwrot, bo wiadomo że z tytułem naukowym nie miał nic wspólnego

U mnie też. Tylko do nauczycielki od wok-u mówiliśmy po imieniu, bo była zaledwie kilka lat starsza (i oczywiście sama sobie tego życzyła).

Napisane przez zla panienka

i chociaż raz iść na wykład żeby wiedzieć jak wygląda znam takie przypadki że ludzie idący po wpis musieli się pytać kto jak wygląda, gdy parę osób ma jeden gabinet można się pomylić

Chyba każdy zna. U mnie przed prawie każdym egzaminem pisemnym na uczelni egzaminujący przedstawiał się i mówił z jakiego przedmiotu jest egzamin - na wszelki wypadek, jakby ktoś go widział po raz pierwszy. Zabawne były też akcje z wpadaniem niezidentyfikowanych osobników do audytorium w trakcie wykładu. Siadła taka osoba, posłuchała 10-15 minut, w końcu zaczynała nerwowo się rozglądać po współsłuchaczach i zorientowawszy się, że pomyliła wykłady - wypadała.

Napisane przez invisible_01

"Ja jestem doktorem habilitowanym!" Ale przecież to brzmiałoby nienaturalnie: "Panie doktorze habilitowany...". Za to jedna wykładowczyni ma tytuł prof. dr hab. i wyobraźcie sobie, że powiedziała nam na pierwszym wykładzie, że wszelkie maile mamy zaczynać od "Szanowna Pani Profesor Doktor Habilitowana", bo inaczej nie odpisze

Na doktora habilitowanego mówi się już "profesorze". Pamiętam jak jeden "pajac" dzień po habilitacji (jego ofkors) zjechał mnie od góry do dołu, bo powiedziałam "doktorze".
A przypadkiem nie wszyscy profesorowie mają doktora habilitowanego?

Napisane przez Chatul

Zwykle chyba magistrzy chcą, żeby do nich mówić „pan”/„pani”, bez tytułu

Jasne, w końcu nic w tym dziwnego. Nie wiadomo, czy się chwalić czy żalić.

Napisane przez Chatul

Nie ogarniam skąd pomysł, by mówić do aptekarza „panie magistrze”

Tak się właśnie mówi.

[ciri15]

Dlaczego na magistra farmacji powinno się mówić "magister" a na magistra np. pedagogiki "proszę pani/pana"? Bez sensu.

[Chatul]

Napisane przez --Olka--

Tak się właśnie mówi.

Nie no, wiem, że się tak mówi (wcześniej jakoś niejednoznacznie to napisałam ). Tylko nie rozumiem dlaczego się tak mówi

[201604181004]

No mówię, mi to zalatuje jakimś regionalizmem

[siarka40]

Napisane przez Chatul

Nie no, wiem, że się tak mówi (wcześniej jakoś niejednoznacznie to napisałam ). Tylko nie rozumiem dlaczego się tak mówi

Tytuł obowiązujący tylko w Polsce. Za granicą tytułem tym mogą poszczycić się tylko panie pracujące w aptece.

wprawdzie to fragment z nonsensopedii, ale moze to jakas kalka z zagramanicy, gdzie ow "magister" nie znaczy tego dokladnie co u nas? (cos w stylu, jak w Polsce do radcy prawnego badz adwokata mowi sie per panie mecenasie.)

do lekarza z kolei mowi sie per panie doktorze, a rzadko ktory ma taki tytul...

[agniesikk]

Chyba starsi ludzie tak mowia najczesciej, u mlodszych rzadko sie slyszy, zeby mowili "pani magister, cos na biegunke" np. Zreszta czasem nie ma tytułu na plakietce, takze IMO mowienie do technika per "pani magister" umniejsza magistrom farmacji.

[siarka40]

Napisane przez Ruby Invicta

U mnie w liceum i niżej nie mówiło się ani sorko, ani profesorko, ani tym bardziej magistrze, inżynierze czy licencjacie Tylko po prostu proszę pani/pana A na uczelni wszyscy są pod tym kątem normalni i nikt nie robi afery nawet jak się do niego z roztargnienia wypali per "pan" zamiast "pan profesor"

u mnie w liceum niestety taki zwyczaj byl (a chyba nie musze nadmieniac, ze zaden z nauczycieli nie miala takiego tytulu w istocie?). kiedys kolezanka powiedziala do historyczki per pani, to ta ja zrugala, twierdzac, ze nie po to sie tyle lat uczyla, zeby teraz ktos jej nie docenial ().
oczywiscie na studiach bylo odwrotnie - tam, kiedy sie powiedzialo do wykladowcy majacego "tylko" tytul magistra per profesorze, to zaraz bylo sie poprawianym.

[Darkoz]

A ja nie rozumiem mówienia tytułami. Nie można po prostu ,,pan/pani''?

[Chatul]

Napisane przez siarka40

wprawdzie to fragment z nonsensopedii, ale moze to jakas kalka z zagramanicy, gdzie ow "magister" nie znaczy tego dokladnie co u nas? (cos w stylu, jak w Polsce do radcy prawnego badz adwokata mowi sie per panie mecenasie.)

Możliwe. „Magister” to po łacinie „mistrz”, więc możliwe, że stąd się to wzięło, a nie od stopnia naukowego.

do lekarza z kolei mowi sie per panie doktorze, a rzadko ktory ma taki tytul...

Ale to nie jest tak, że lekarz jest nazywany doktorem od stopnia naukowego. Lekarz już w średniowieczu byli nazywani doktorami, od łacińskiego „doctus”, czyli uczony. Pewnie też dlatego teraz jeden ze stopni naukowych to właśnie „doktor”, choć nie ma on niczego wspólnego z lekarzem jako takim.

[siarka40]

Napisane przez Chatul

Ale to nie jest tak, że lekarz jest nazywany doktorem od stopnia naukowego. Lekarz już w średniowieczu byli nazywani doktorami, od łacińskiego „doctus”, czyli uczony. Pewnie też dlatego teraz jeden ze stopni naukowych to właśnie „doktor”, choć nie ma on niczego wspólnego z lekarzem jako takim.

ale ja to podalam wlasnie miedzy innymi jako przyklad, ze "doktor" nie znaczy zawsze tego samego. i mozliwe, ze z magistrem jest w przypadku farmaceuty podobnie.

[invisible_01]

Napisane przez Darkoz

A ja nie rozumiem mówienia tytułami. Nie można po prostu ,,pan/pani''?

Można, ale u mnie niektórzy wykładowcy są strasznie przewrażliwieni Kiedyś właśnie u mnie jeden chłopak powiedział do jednego z wykładowców "proszę pana" to dostał opieprz, że "proszę pana" to można do sąsiada mówić

[agniesikk]

Napisane przez invisible_01

Można, ale u mnie niektórzy wykładowcy są strasznie przewrażliwieni Kiedyś właśnie u mnie jeden chłopak powiedział do jednego z wykładowców "proszę pana" to dostał opieprz, że "proszę pana" to można do sąsiada mówić

To ciekawe jak do tego wykladowcy sąsiedzi mówią

[siarka40]

Napisane przez invisible_01

Kiedyś właśnie u mnie jeden chłopak powiedział do jednego z wykładowców "proszę pana" to dostał opieprz, że "proszę pana" to można do sąsiada mówić

a jak sasiad tez magister?

[201604181004]

To ciekawe jak do tego wykladowcy sąsiedzi mówią

wasza ekscelencjo

[Ruby Invicta]

Napisane przez drabineczka

wasza ekscelencjo

Teoretycznie do rektora można/powinno się Wasza Magnificencjo

[201604181004]

to jest człowiek widmo, wątpię bym go kiedyś zobaczyła

[agniesikk]

Napisane przez drabineczka

wasza ekscelencjo

A wiesz, ze o czyms w tym stylu pomyslalam?

O a ja wiem co mnie dziwi. Raz miałam taką sytuację, że przyjechałam do domu i zapomniałam, że moja kuzynka miała wtedy 18 urodziny, nie wzięłam nic fajnego do ubrania na taką okazję i moja siostra chciała mi pożyczyć jakąś bluzkę koszulową. Jest sporo grubsza ode mnie, na co stwierdziła, że ona tu ma bluzkę koszulową rozmiar 42, ale nie wie czy się zmieszczę w biuście. No ludzie, to że mam duży biust, to nie znaczy, że automatycznie noszę ubrania w rozmiarze XXXXXXL, a ta mi wciska bluzki dwa numery za duże, nie zważywszy w ogóle na fakt, że jestem od niej dużo drobniejsza itp. Zbulwersowało mnie to Ogólnie mnie wkurza jak ktoś traktuje mój biust, jakby był jakichś monstrualnych rozmiarów. Bluzki koszulowe noszę w rozmiarze 38 ze względu na spore piersi i wszystko mi się mieści. Duże cycki nie oznaczają wcale szerokiej klaty.

[magyarparaszt]

Napisane przez drabineczka

to jest człowiek widmo, wątpię bym go kiedyś zobaczyła

moze na absolutorium?

[WhiteCherry]

Napisane przez drabineczka

to jest człowiek widmo, wątpię bym go kiedyś zobaczyła

a ja miałam cały rok zajęcia z rektorem mojej uczelni (całego agh ).

[Iwonalodz]

Tytułu naukowego nie należy mylić z tytułami zawodowymi, które nie poświadczają ogólnych zdolności umysłowych i poziomu wiedzy, lecz tylko nabycie zbioru określonych umiejętności potrzebnych do wykonywania danego zawodu, ani też ze stopniami naukowymi.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tytu%C5%82_zawodowy

[201604181004]

przejrzałam link i dalej nie rozjaśniło to sprawy