Wszystko jest dobrze oprócz jednego

[Alexandra92x]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

No dobrze, ale nawet jeśli założymy, że miała pisząc "nie rozumiem Twojego zachowania wobec mnie" na myśli to, że jej nie pocałowałem czy tam nie przytuliłe, to czemu nie powiedziała tego wprost? Czemu mam się domyślać po jakichś półsłówkach? Czemu w dodatku zrywa znajomość SMS-em? Poza tym nie sądzę, że o to jej chodziło, kompletnie nie wyglądała na zainteresowaną jakimś bliskim kontaktem.

To kobieta, a co ma się pchać Ci w ramiona? Skoro nie umiesz odczytywać sygnałów kobiet/flirtu to całe życie będziesz sam. Brakuje Ci inteligencji emocjonalnej. Skoro 8 razy się z Tobą spotkała to myślę, że liczyła na coś więcej, ale Ty się nie umiałeś zachować. Czekała aż Ty - mężczyzna wykonasz pierwszy krok.

Poza tym wybierasz sobie elementy, na które chcesz odpowiedzieć, bo reszta Ci nie pasuje, bo wiesz, że to, co piszemy to prawda.

[szynka_w_toscie]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

No dobrze, ale nawet jeśli założymy, że miała pisząc "nie rozumiem Twojego zachowania wobec mnie" na myśli to, że jej nie pocałowałem czy tam nie przytuliłe, to czemu nie powiedziała tego wprost? Czemu mam się domyślać po jakichś półsłówkach? Czemu w dodatku zrywa znajomość SMS-em? Poza tym nie sądzę, że o to jej chodziło, kompletnie nie wyglądała na zainteresowaną jakimś bliskim kontaktem.

Bo dziewczyny rzadko mówią wprost, szczególnie na początku znajomości. Też na pewno byłoby jej głupio tak powiedzieć wprost (mi by było i pewnie tak samo bym napisała jak ona)

Wy nawet nie byliście ze sobą więc akurat ewentulanie mogła zakończyć znajomość smsem. Dobrze, że Ci napisała cokolwiek bo mogła po prostu przestać się odzywać bez żadnego wyjaśnienia.

A co chciałeś żeby się na Ciebie rzuciła? Jeżeli poszła z Tobą na randkę to była Tobą zainteresowana. Proste.

[coffee]

Jesteś ogarnięty życiowo i nie jesteś ciapą, ale nie pójdziesz do lekarza, bo wstydzisz się powiedzieć rodzicom, że konieczny jest zabieg i uważasz, że dziewczyna po 11 randkach da Ci w twarz po pocałunku na pożegnanie?
Aha.

[tunia89]

Jesteś ciapa ale w stosunku do kobiet. Może sama miała Cie pocałować i wziąć za rękę? Jesteś takim mamisynkiem. Rodzice powiedzą a ty to robisz. Wiesz ja nie zawsze słuchałam rodziców. A też skończyłam studia na 5;p tak szczerze to nie ma się czym chwalić. A dodam, że na imprezy chodziłam i na randki też. Rozumiem, że jak ci karzą wrócić o 21 to ty wracasz? Dorośnij facet. I jak zaczniesz pracować to się usamodzielnij.
Szczerze też bym zlala faceta, który po 8 randkach nawet nie złapałby za rękę.

Wysyłane z mojego GT-I8160 za pomocą Tapatalk 2

[niezbyt_szczesliwy]

Ej, ale co jest złego w tym, że uważam, że pocałunek powinien nastąpić w romantycznej atmosferze, a nie gdzieś w środku dnia, w tłumnej kawiarni czy tam zatłoczonym pubie? Poza tym serio lepiej, żeby nastąpił w 4 oczy. Poza tym te znajomości były 5 lat temu, rozpamiętuję je do dziś, bo potem już nie miałem żadnej romantycznej relacji.

Już pracuję dorywczo, mam własne pieniądze. Nie wracam do domu o tej, o której rodzice każą. Nie słucham ich we wszystkim. Nie napisałem nic takiego.

Nie uważam też, że to, że dziewczyna idzie na randkę oznacza, że jest zainteresowana. Jakby sama zaproponowała randkę to może tak, ale wszystkie 19 randek, jakie przeżyłem, było z mojej inicjatywy.

[Bea_91]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

No dobrze, ale nawet jeśli założymy, że miała pisząc "nie rozumiem Twojego zachowania wobec mnie" na myśli to, że jej nie pocałowałem czy tam nie przytuliłe, to czemu nie powiedziała tego wprost? Czemu mam się domyślać po jakichś półsłówkach? Czemu w dodatku zrywa znajomość SMS-em? Poza tym nie sądzę, że o to jej chodziło, kompletnie nie wyglądała na zainteresowaną jakimś bliskim kontaktem.

To jakim cudem doszło do 11 randek? Ty ją na nie siłą wyciągałeś czy co?

Powiem Ci szczerze że skoro ona tak powiedziała to podobałeś jej się. Chciała delikatnie Cie sprowokować do jakiejś akcji.

Rozumiem że powinna napisać Ci w w smsie " Chciałabym żebyś mnie pocałował i żebyśmy byli parą"?. Wtedy pewnie dopiero przełamałbyś strach. A teraz pomyśl czy TY mógłbyś coś takiego jej napisać?

[201605300922]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

Ej, ale co jest złego w tym, że uważam, że pocałunek powinien nastąpić w romantycznej atmosferze, a nie gdzieś w środku dnia, w tłumnej kawiarni czy tam zatłoczonym pubie? Poza tym serio lepiej, żeby nastąpił w 4 oczy. Poza tym te znajomości były 5 lat temu, rozpamiętuję je do dziś, bo potem już nie miałem żadnej romantycznej relacji.

Już pracuję dorywczo, mam własne pieniądze. Nie wracam do domu o tej, o której rodzice każą. Nie słucham ich we wszystkim. Nie napisałem nic takiego.

Nie uważam też, że to, że dziewczyna idzie na randkę oznacza, że jest zainteresowana. Jakby sama zaproponowała randkę to może tak, ale wszystkie 19 randek, jakie przeżyłem, było z mojej inicjatywy.

No to skoro masz własne pieniądze i nie słuchasz ich we wszystkim, to czemu chodzisz ze stulejką? Sorry, ale mnie to fascynuje. Przecież to normalnie w świecie boli, o higienie czy zapachu nie ma co mówić.

Na przyszłość Ci powiem, że jak dziewczyna nie jest zainteresowana, to najdalej po trzeciej randce mówi, że bardzo Cię lubi i jesteś fajnym facetem, ale nie pozbierała się jeszcze po poprzednim facecie/ma dużo pracy/nie pasujecie do siebie. Jak idzie na siódmą, to znaczy, że jednak JEST zainteresowana.

[Alexandra92x]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

Ej, ale co jest złego w tym, że uważam, że pocałunek powinien nastąpić w romantycznej atmosferze, a nie gdzieś w środku dnia, w tłumnej kawiarni czy tam zatłoczonym pubie? Poza tym serio lepiej, żeby nastąpił w 4 oczy. Poza tym te znajomości były 5 lat temu, rozpamiętuję je do dziś, bo potem już nie miałem żadnej romantycznej relacji.

Już pracuję dorywczo, mam własne pieniądze. Nie wracam do domu o tej, o której rodzice każą. Nie słucham ich we wszystkim. Nie napisałem nic takiego.

Nie uważam też, że to, że dziewczyna idzie na randkę oznacza, że jest zainteresowana. Jakby sama zaproponowała randkę to może tak, ale wszystkie 19 randek, jakie przeżyłem, było z mojej inicjatywy.

To trzeba było rozegrać to tak żebyście byli sami. Początki związku można porównać do gry gdzie obie strony przyglądają się partnerowi.

Mnie i tak rozwala zakaz spotykania się z dziewczynami . Nawet na początku studiów. Kończysz studia - daj spokój miałeś 5 lat żeby nabrać doświadczenia. A wracasz do domu po 22? Bo ja mam wrażenie, że tylko dom - praca - studia, czyli pewnie liczysz na to, że na przystanku dziewczyna podejdzie do Ciebie i zaprosi na kawę. To tak nie działa.

Nie u-spra-wie-dli-wiaj się, bo to Ci nic nie da. Jak sam nie zechcesz zmian to zostaniesz zgorzkniałym prawiczkiem do końca życia.

[tunia89]

8 i 11 randek coś znaczy. A to po pubie czy kawiarni nie odprowadziles jej do domu? I już masz romantyczna scenerie. Proszę bardzo. Nie chcesz po prostu przyznać, że sam zawiniłeś. A może uniósłeś honorem. Najlepiej by było, aby sama złapała cie za rękę i pocałowała.

Wysyłane z mojego GT-I8160 za pomocą Tapatalk 2

[ZieloneOczy1993]

Napisane przez Doris1981

Wygląda mi to na kolejny wątek tej samej osoby w przeciągu kilku tygodni / miesięcy. Bo nie wierzę nagle w nalot na to forum panów z tymi samymi problemami.

i tyle, o

[Joline]

Napisane przez szynka_w_toscie

Zgadam się w 100% i też to miałam napisać

Próbujesz nam udowodnić, że jesteś taki wykształcony i dojrzały, a tak naprawdę jakiś chłopak ledwo po skończeniu 18-stki i zawodówki by Cię przebił znajomością kobiet i ogólnie życia.

Jeżeli faktycznie tak bardzo się bałeś ją pocałować w usta to mogłeś chociaż w policzek na początek albo zaprosić je do takiego miejsca gdzie nie bałbyś się, że tłum ludzi Was zobaczy np. do parku.

Może i autor jest trochę nieogarnięty jeśli chodzi o kobiety, ale Ty się chyba trochę zagolopowałaś.
Znajomość kobiet (tę podstawową) można zdobyć w okresie do 3 miesięcy i to bardzo wolnymi kroczkami. To tyle co prawo jazdy.
Ta znajomość oczywiście kształtuje się całe życie i w duże mierze zależy od naszych umiejętności obserwacyjnych.

Więc nie przesadzajmy. Autor pozna jakąś kobietę, jedną, drugą, zaprosi ją kilka razy to tu to tam, w końcu pocałuje i jakoś się to potoczy.
Najważniejsze że chce. Aha - ktoś napisał że że żadna go nie zechce bo nie ma jaj. Autor pisze że przebiegł maraton, dobrze się uczy, dostał dobrze płatną pracę i nie jest kurduplem - szczerze sądzisz że żadna go nie zechce ? Bo ja uważam że wręcz przeciwnie.

---------- Dopisano o 13:18 ---------- Poprzedni post napisano o 13:15 ----------

Napisane przez Nadis

Błaganie o doktorat ani piątki na studiach nie świadczą o ogarnięciu życiowym, tylko i wyłącznie naukowym. Określanie wszystkich osób zaczynających studia po raz drugi czy bezrobotnych jako nieudacznicy, ciapy = bardzo to faktycznie dobrze o Tobie świadczy...

Niestety ale nie masz racji.
Dobre wyniki w nauce świadczą o ogarnięciu życiowym, m.in taka osoba ma potrafi:

1) Zakładać sobie cele i do nich konsekwentnie dążyć,
2) Ma dobrze poustawiane piorytety
3) Prawdopodbnie jest bardziej zorganizowany niż inni studenci
4) Jest bardziej pracowity niż inni studenci

I wiele, wiele innych.

---------- Dopisano o 13:21 ---------- Poprzedni post napisano o 13:18 ----------

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

Jestem bardzo ogarnięty życiowo, na uczelni wręcz błagają mnie, żebym został na doktorat, ale nie ma mowy - za dobrą umowę o pracę mam.

To akurat bardzo zły pomysł żeby rzucić doktorat dla pracy.
Praca będzie zawsze, nie ta to inna, nie tak dobrze płatna to do takiej doszlusujesz, ale jeśli już dziś Cię chcą, to za kilka lat też będą. Jeśli nie - takie ryzyko.

Doktorat natomiast nie poczeka i jeśli rzeczywiście nie masz problemow z nauką to kompletną głupotą jest z niego rezygnować.
Nie możesz np. pracować i robić tego doktoratu ?

To oczywiście tylko moje zdanie, ale uważam że popełniasz ogromny błąd życiowy.

[coffee]

Napisane przez Joline

Niestety ale nie masz racji.
Dobre wyniki w nauce świadczą o ogarnięciu życiowym, m.in taka osoba ma potrafi:

1) Zakładać sobie cele i do nich konsekwentnie dążyć,
2) Ma dobrze poustawiane piorytety
3) Prawdopodbnie jest bardziej zorganizowany niż inni studenci
4) Jest bardziej pracowity niż inni studenci

I wiele, wiele innych.

Ale przecież on nie ma samych piątek. Tylko go błagają o doktorat. Nic nie pisał o super-wypasionym stypendium naukowym, wręcz pisał, że musi dorabiać (choć ma umowę o pracę i tam zarabia kupę kasy ).

Swoją drogą zdarzało mi się na studiach dostać kilka 5, gdy na egzamin uczyłam się noc przed, nauka była ostatnią rzeczą na mojej liście priorytetów. No nie wiem, nie wiem, jakim niby cudem te piąteczki łapałam z moim "nieogarnięciem życiowym".
A jeśli dla kogoś ważniejsza jest 5 z koloska niż zabieg na stulejkę, to sorry - inne mam priorytety i podejście do życia.

[Joline]

Napisane przez coffee

Ale przecież on nie ma samych piątek. Tylko go błagają o doktorat. Nic nie pisał o super-wypasionym stypendium naukowym, wręcz pisał, że musi dorabiać (choć ma umowę o pracę i tam zarabia kupę kasy ).

Swoją drogą zdarzało mi się na studiach dostać kilka 5, gdy na egzamin uczyłam się noc przed, nauka była ostatnią rzeczą na mojej liście priorytetów. No nie wiem, nie wiem, jakim niby cudem te piąteczki łapałam z moim "nieogarnięciem życiowym".
A jeśli dla kogoś ważniejsza jest 5 z koloska niż zabieg na stulejkę, to sorry - inne mam priorytety i podejście do życia.

Pisał że mu idzie bardzo dobrze na studiach, nie będę teraz dokładnie cytować i szukać, ale tak napisał. Gdyby tak nie było to o doktorat by go nie błagali.

Super że udawało Ci się dostawać te 5 'przypadkowo', na mojej uczelni nie było takiej możliwości, więc się z tego ciesz.

[coffee]

Napisane przez Joline

Super że udawało Ci się dostawać te 5 'przypadkowo', na mojej uczelni nie było takiej możliwości, więc się z tego ciesz.

Przypadkowo, bo umiem ogarnąć materiał w dobę i nie potrzebuję diagramów Gantta do zaplanowania nauki? Nie żartuj.

[Alexandra92x]

Napisane przez Joline

Pisał że mu idzie bardzo dobrze na studiach, nie będę teraz dokładnie cytować i szukać, ale tak napisał. Gdyby tak nie było to o doktorat by go nie błagali.

Super że udawało Ci się dostawać te 5 'przypadkowo', na mojej uczelni nie było takiej możliwości, więc się z tego ciesz.

Jak się mieszka z mamusią i tatusiem to naprawdę łatwo być "bardziej zorganizowanym" niż inni studenci. Jak się siedzi z nosem w książkach, a nie ma życia prywatnego to rzeczywiście można mieć same 5. Nie, oceny nie świadczą o ogarnięciu życiowym. Mam koleżankę, która ma same 5 od góry do dołu na bardzo wymagającym kierunku, a ma faceta, życie towarzyskie i czas na wszystko - to jest ogarnięcie życiowe. Nie lament na forum...

[Joline]

Napisane przez Alexandra92x

Jak się mieszka z mamusią i tatusiem to naprawdę łatwo być "bardziej zorganizowanym" niż inni studenci. Jak się siedzi z nosem w książkach, a nie ma życia prywatnego to rzeczywiście można mieć same 5. Nie, oceny nie świadczą o ogarnięciu życiowym. Mam koleżankę, która ma same 5 od góry do dołu na bardzo wymagającym kierunku, a ma faceta, życie towarzyskie i czas na wszystko - to jest ogarnięcie życiowe. Nie lament na forum...

Przesadzasz.
Znalezienie sobie kobiety i 'ograrnięcie' tego to jak zrobienie prawo jazdy, czy zrobienie kursu na wózek dźwigowy.

Super że Twoja koleżanka wszystko umie to pogodzić - naprawdę ja osobiście podziwiam takich ludzi, jeśli jedno nie odbywa się kosztem drugiego.
Ale nie każdy tak ma, nie każdy tak potrafi, czy nie każdy tak nawet chce. Jeśli miałabym wybierać pomiędzy:
Dobrze mi idzie na studiach / idzie mi średnio ale mam faceta i jestem w szczęśliwym związku, to bez wahania bym wybrała opcję nr 1.
Ale to kwestia piorytetów i ambicji.

Jeśli ktoś to potrafi łączyć - to naprawdę super, ale nie umniejszaj komuś kto tego nie robi, bo to naprawdę o niczym nie świadczy.

[Alexandra92x]

Napisane przez Joline

Przesadzasz.
Znalezienie sobie kobiety i 'ograrnięcie' tego to jak zrobienie prawo jazdy, czy zrobienie kursu na wózek dźwigowy.

Super że Twoja koleżanka wszystko umie to pogodzić - naprawdę ja osobiście podziwiam takich ludzi, jeśli jedno nie odbywa się kosztem drugiego.
Ale nie każdy tak ma, nie każdy tak potrafi, czy nie każdy tak nawet chce. Jeśli miałabym wybierać pomiędzy:
Dobrze mi idzie na studiach / idzie mi średnio ale mam faceta i jestem w szczęśliwym związku, to bez wahania bym wybrała opcję nr 1.
Ale to kwestia piorytetów i ambicji.

Jeśli ktoś to potrafi łączyć - to naprawdę super, ale nie umniejszaj komuś kto tego nie robi, bo to naprawdę o niczym nie świadczy.

Oczywiście jeśli się nie żali na forum, że jest 24letnim prawiczkiem to ok. Skoro kariera zawodowa jest ważniejsza to masz rację, ale Autor płacze, że nie ma kontaktów z kobietami i to jest dla niego problem. Poza tym on nie jest na I roku tylko na ostatnim.

Mam takiego kolegę, który po wyprowadzce z domu codziennie dzwonił do mamy i pytał się czy ma założyć kurtkę... Skończył bardzo ciężkie studia na bardzo dobrej prywatnej uczelni, a zarabia najniższą krajową. Co mu te oceny dały? Nic.

Jeśli ktoś stawia na karierę to po co płacze, że nie ma dziewczyny, że żadnej za rękę nawet nie trzymał.

Ty masz inne priorytety, on widocznie ma inne.

Znam dziesiątki ludzi, którzy mają średnie na studiach w okolicy 4,5, a mają jakieś życie poza studiami.

[szynka_w_toscie]

Napisane przez Joline

Może i autor jest trochę nieogarnięty jeśli chodzi o kobiety, ale Ty się chyba trochę zagolopowałaś.
Znajomość kobiet (tę podstawową) można zdobyć w okresie do 3 miesięcy i to bardzo wolnymi kroczkami. To tyle co prawo jazdy.
Ta znajomość oczywiście kształtuje się całe życie i w duże mierze zależy od naszych umiejętności obserwacyjnych.

Więc nie przesadzajmy. Autor pozna jakąś kobietę, jedną, drugą, zaprosi ją kilka razy to tu to tam, w końcu pocałuje i jakoś się to potoczy.

Autor miał już swoje te 3 miesiące za sobą. 19 randek które i tak mu nic nie dały. Nawet teraz staramy się mu wytłumaczyć jak w takich wypadkach postępować z kobietami, ale nie wydaje mi się żeby brał nasze rady do siebie bo on uważa, że wie lepiej (tak to odczułam).

Te randki były w liceum. Teraz kończy studia i przez te kilka lat nie umówił się z żadną dziewczyną. Dlaczego? Bo się zraził swoimi niepowodzeniami. Więc wydaje mi się, że w jego przypadku ta nauka zajmie mu znacznie dłużej.

[Joline]

Napisane przez szynka_w_toscie

Autor miał już swoje te 3 miesiące za sobą. 19 randek które i tak mu nic nie dały. Nawet teraz staramy się mu wytłumaczyć jak w takich wypadkach postępować z kobietami, ale nie wydaje mi się żeby brał nasze rady do siebie bo on uważa, że wie lepiej (tak to odczułam).

Te randki były w liceum. Teraz kończy studia i przez te kilka lat nie umówił się z żadną dziewczyną. Dlaczego? Bo się zraził swoimi niepowodzeniami. Więc wydaje mi się, że w jego przypadku ta nauka zajmie mu znacznie dłużej.

Masz rację, że miał już te 3 miesiące, ale jak sama zauważyłaś - to było w liceum. Niektórzy dojrzewają później. Może wtedy nie był jeszcze gotowy na takie kroki, czyli niby chciał mieć dziewczynę, ale po prostu nie było po drodze i wyszło tak że nic z tego nie wyszło.

Dobrze że staracie się mu wytłumaczyć, ale sama wiesz że z takimi sprawami najlepiej jest samemu podjąć kroki.
Teraz jest starszy, skończył prawie swoją edukację, ma inne potrzeby, w tym fizyczne i co najważniejsze chce to zmienić. Dlatego uważam że nie zajmnie mu dużo czasu niż to opanuje.

Ja mu daję 3 miesiące. - Do 3 miesięcy.

[Colderia]

Identyczny wątek już był tu na forum. Założę się, że i chłop ten sam.

[tunia89]

Ma znaleźć dziewczyne w 3 miesiące czy ogarnąć swoje myślenie o kobietach?
Szczerze to uważam, że gdyby na studia wyprowadził się od rodziców do innego miasta to byłby bardziej rozgarnięty.
A tłumaczenie "nie teraz bo..." "albo po tym roku" jest śmieszne. Równie dobrze mógłby ją zaprosić na kawę jak im wypadną jakieś zajęcia... Przez 5 lat studiów na pewno im coś wypadło.

[Joline]

Napisane przez tunia89

Ma znaleźć dziewczyne w 3 miesiące czy ogarnąć swoje myślenie o kobietach?
Szczerze to uważam, że gdyby na studia wyprowadził się od rodziców do innego miasta to byłby bardziej rozgarnięty.
A tłumaczenie "nie teraz bo..." "albo po tym roku" jest śmieszne. Równie dobrze mógłby ją zaprosić na kawę jak im wypadną jakieś zajęcia... Przez 5 lat studiów na pewno im coś wypadło.

Ani jedno ani drugie.
Chodziło mi o to że jak już się umówi na kawę, z koleżanką, jeden, drugi, trzeci.. to w końcu ją przytuli, posmyra po plecach, pocałuje, potem będzie sypać frazesami 'chciałbym z Tobą spędzać każdą wolną chwilę' aż w końcu zamoczy, przedstawi rodzicom itp, itd..
Jak nie uda się za pierwszym podejściem (dziewczyną) to znajdzie się druga, jak nie druga to trzecia. Ale cały schemat postępowania naprawdę jest prosty i chociaż teraz może się wydawać mega skomplikowany to autor się przekona że tak nie jest.

Wiadomo przecież że w tych sprawach najlepsza jest praktyka.
Autor chce przecież praktykować, pisze że jest to dla niego ważne a zaproszenie koleżanki odkłada na czerwiec. - Wobec tego teraz, na dzień dzisiejszy ma ważniejsze sprawy / piorytety i ta kwestia nie jest dla niego aż tak ważna - na dzień dzisiejszy.
Dobrze że zakłada wątek na forum, bo widać że już się do tego mentalnie przygotowuje, myśli o tym, a w niedalekiej przyszłości za tym pójdą czyny. Ja w tym nie widzę nic dziwnego.

Ja nie uważam że autor jest mało rozgarnięty, wręcz przeciwnie.

Wiele ludzi odkłada różne rzeczy na 'kiedyś tam w przyszłości' - ja np. chcialabym kiedys tam w przyszlości zaczac sie uczyc jez. niemieckiego.
Nic by mi nie zaszkodzilo uczyc sie go juz dzisiaj - np. 1 słówko dziennie, ale tego nie robie, bo mam teraz inne piorytety, co nie oznacza że wezmę się za to w odpowiednim czasie. Dzisiaj jednak juz o tym myślę, przygotowuję się do tego mentalnie.

Znam facetów takich jak Autor, ktorzy wyprowadzili sie na studia od rodzicow i schemat dzialania byl analogiczny. Nie da się nikogo zmusić.

[niezbyt_szczesliwy]

Widzę powstały jakieś mity o mnie:
-mit 1 - żyję praca-studia-dom - nieprawda, nie napisałem tego, często wychodzę, bywam na imprezach, chodzę do pubów itp. Mam normalne życie towarzyskie.

-mit 2 - zakaz spotykania się z dziewczynami - nie mam takiego zakazu, co najwyżej jakieś delikatne sugestie, ale bez przesady, zakazu nie ma. Poza tym takiego absurdalnego zakazu bym nie respektował.

-mit 3 - nie mam bliskich koleżanek - nieprawda, moja partnerka taneczna jest moją bardzo bliską koleżanką. Nie spytam jej jednak, co robię źle w kontaktach z kobietami, bo raz, że z nią kontakty są inne niż z kobietą, którą się interesuję, a dwa że bym się wstydził.

[kosiolek]

Twoj blad, Autorze, polega na tym, ze intelektualizujesz zycie i uczucia. Nie da sie byc szczesliwym, prawdziwie, gleboko szczesliwym, bez regularnego i pelnego doswiadczania swojej uczuciowosci. Tak samo jak nie da sie osiagnac szczescia bez podejmowania ryzyka.

Nie probuj usprawiedliwiac przed nami, a juz szczegolnie przed soba, dlaczego nie zlapales zadnej z dziewczyn za reke, nie objales czy nie pocalowales. Fakt, ze obawiales sie, ze zostaniesz spoliczkowany za probe pocalunku po 8 czy 11 randkach swiadczy o tym, ze emocjonalnie byles po prostu na tych randkach nieobecny.

Najdluzsza droga na swiecie jest droga od glowy do serca. Naucz sie byc emocjonalnie obecny w swoim zyciu i wiekszosc Twoich problemow naturalnie sie rozwiaze. Niestety pojawia sie nowe - zaczniesz czuc, ze wcale nie jestes taki idealny jak Ci sie wydaje, ze pod wieloma wzgledami masz ogromne braki, nad ktorymi trzeba bedzie ciezko i powaznie popracowac.

Ale wiesz co? My wszyscy mamy jakies braki - Ty swoich nie widzisz, bo siedzisz w swojej glowie (temu wlasnie ta intelektualizacja sluzy, zeby nie widziec swoich brakow). Te osoby, ktore nazywasz nieudacznikami, co to tak Cie "denerwuja", ze potrafia ulozyc sobie zycie emocjonalne maja nad Toba te wlasnie wyzszosc - potrafia zmierzyc sie z prawda na swoj temat. Potrafia na siebie spojrzec, zaakceptowac fakt, ze nie sa idealami, i potrafia podejmowac emocjonalne wyzwania. Ty tego nie potrafisz bo brakuje Ci pokory. Pod tym wzgledem to Ty jestes nieudacznikiem.

[niezbyt_szczesliwy]

Napisane przez kosiolek

Fakt, ze obawiales sie, ze zostaniesz spoliczkowany za probe pocalunku po 8 czy 11 randkach swiadczy o tym, ze emocjonalnie byles po prostu na tych randkach nieobecny.

Tego fragmentu zupełnie nie rozumiem. Nie to, że chcę Cię atakować, ale nie rozumiem - chętnie przeczytam wyjaśnienie. Jeżeli idę z dziewczyną na randkę, ona niesamowicie mi się podoba, a ja za wszystkich sił angażuję się w rozmowę, właśnie emocjonalnie nie uciekam nigdzie indziej, tylko jestem na tej randce, to na czym polega ta nieobecność?

[201605300922]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

Tego fragmentu zupełnie nie rozumiem. Nie to, że chcę Cię atakować, ale nie rozumiem - chętnie przeczytam wyjaśnienie. Jeżeli idę z dziewczyną na randkę, ona niesamowicie mi się podoba, a ja za wszystkich sił angażuję się w rozmowę, właśnie emocjonalnie nie uciekam nigdzie indziej, tylko jestem na tej randce, to na czym polega ta nieobecność?

Na tym, że nie rozumiesz tego, że skoro ona też się angażuje w rozmowę, co więcej, idzie z Tobą na 8 randkę, a Wasza znajomość dalej stoi w miejscu, to u licha nie dostaniesz w twarz za próbę pocałunku. Nie musisz dziewczynie od razu wkładać języka do gardła, serio, nie znam osoby, która dostałaby w twarz za próbę normalnego pocałunku po długiej znajomości.

Któraś z Wizażanek użyła dobrego słowa, Ty intelektualizujesz wszystko, a niektórych rzeczy po prostu nie da się załatwiać w sposób ,,cześć, chciałbym uściślić charakter naszej znajomości, by móc następnie nawiązać kontakt z wydzielinami Twoich ślinianek" . Jesteś umotany w jakieś dziwne relacje z rodzicami, którzy Cię upupili i nie umiesz się do końca z tego uwolnić (np. nie operując stulejki, bo się wstydzisz im o niej powiedzieć, a co za tym idzie - boisz się pytań, po co Ci ta operacja, bo jasne jest, że poza bólem chodzi także o seks), masz z jednej strony przekonanie o własnej wyższości (wykształcenie, dobra praca, pasja) a z drugiej - masz mnóstwo sporych kompleksów (blizny po trądziku, stulejka, zerowe doświadczenie z kobietami). Boisz się odrzucenia, jak my wszyscy, tylko że nie rozumiesz, że zachowując tę taktykę, którą stosujesz od wielu lat, na zawsze pozostaniesz w friendzonie. Masz atut w postaci bliskiej koleżanki, z którą tańczysz, a go nie wykorzystujesz - bo się wstydzisz. A wystarczyłoby zapytać, co jej zdaniem powinieneś zmienić, w zachowaniu, ubraniu, wyglądzie.

[kosiolek]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

Tego fragmentu zupełnie nie rozumiem. Nie to, że chcę Cię atakować, ale nie rozumiem - chętnie przeczytam wyjaśnienie. Jeżeli idę z dziewczyną na randkę, ona niesamowicie mi się podoba, a ja za wszystkich sił angażuję się w rozmowę, właśnie emocjonalnie nie uciekam nigdzie indziej, tylko jestem na tej randce, to na czym polega ta nieobecność?

Ja sobie zdaje sprawe z tego, ze to co napisalam moze nie byc dla Ciebie jasne. Emocjonalnie bylam kiedys dokladnie w tym samym miejscu co Ty jestes teraz. To co Ci napisalam slyszalam wielokrotnie - i nie mialam pojecia o co ludziom chodzilo. Ja pokonalam te "najdluzsza droge na swiecie" i nauczylam sie odczuwac siebie i swoje otoczenie. Jesli wlozysz w to troche wysilku, Tobie tez sie uda.

Zrodlo problemu jest tutaj:

za wszystkich sił angażuję się w rozmowę

Widzisz, kiedy spedzasz czas z drugim czlowiekiem i wszystkie swoje sily wkladasz w to, zeby dobrze wypasc, zeby rozmowa sie kleila, zeby powiedziec cos interesujacego - to tak na prawde nie jestes w tej sytuacji obecny. Cala Twoja energia jest zainwestowana w samego siebie - wazne jest to, zebys to Ty nie odniosl randkowej porazki.

Podczas na prawde udanej randki, czesc energii inwestuje sie w to, zeby byc interesujacym, a reszcie energii po prostu pozwala sie byc. I Twoim zadaniem jest zwyczajne przysluchiwanie sie tej energii - czesc tej energii bedziesz odczuwal jako emocje, czesc jako tzw chemie, czesc jako doznania fizyczne, czesc jako intuicje, czesc jako instynkt.

I jak tak sobie sluchasz tej energii podczas randki, to predzej czy pozniej instynkt, emocja, czy intuicja pokieruje Toba, zeby te energie fizycznie wyrazic. Wtedy powinna pojawic sie mysl - czy ona by tego chciala? Czesto jest tak, ze to sie po prostu wie. A jesli sie nie wie, albo nie jest sie pewnym, to sie zadaje pytanie "moge cie objac?" albo "moge cie pocalowac?".

Jesli dziewczyna powie "nie", to najlepiej zapytac ""nie" teraz, czy "nie" w ogole?" - wtedy bedziesz lepiej wiedzial na czym stoisz

[anuanusia]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

No dobrze, ale nawet jeśli założymy, że miała pisząc "nie rozumiem Twojego zachowania wobec mnie" na myśli to, że jej nie pocałowałem czy tam nie przytuliłe, to czemu nie powiedziała tego wprost? Czemu mam się domyślać po jakichś półsłówkach? Czemu w dodatku zrywa znajomość SMS-em? Poza tym nie sądzę, że o to jej chodziło, kompletnie nie wyglądała na zainteresowaną jakimś bliskim kontaktem.

A dlaczego Ty przynajmniej nie zapytałeś "dlaczego", "co jest "dziwnego w moim zachowaniu". Dziewczyna zawsze musi Ci podać wszystko na tacy i zapytać jeszcze czy zrozumiałeś dobrze? Rozmowa baaaaaardzo duże daje. Naprawdę. Bardzo ważna jest rozmowa ze sobą bo dzięki temu możesz dużo zmienić i dowiedzieć się o co tej drugiej osobie chodzi.


Co do randek ja nawet na 1 nie pójdę jeśli kimś nie jestem przynajmniej trochę zainteresowana, i na pewno nie poszła bym na 8 czy więcej jeśli nie byłabym kimś zainteresowana.
Co jaki czas były te randki? Jakoś mam wrażenie,że strasznie ciągnęły Ci się one ciągnęły.Trzeba było coś odnośnie sparowania powiedzieć.

[Alexandra92x]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

Widzę powstały jakieś mity o mnie:
-mit 1 - żyję praca-studia-dom - nieprawda, nie napisałem tego, często wychodzę, bywam na imprezach, chodzę do pubów itp. Mam normalne życie towarzyskie.

-mit 2 - zakaz spotykania się z dziewczynami - nie mam takiego zakazu, co najwyżej jakieś delikatne sugestie, ale bez przesady, zakazu nie ma. Poza tym takiego absurdalnego zakazu bym nie respektował.

-mit 3 - nie mam bliskich koleżanek - nieprawda, moja partnerka taneczna jest moją bardzo bliską koleżanką. Nie spytam jej jednak, co robię źle w kontaktach z kobietami, bo raz, że z nią kontakty są inne niż z kobietą, którą się interesuję, a dwa że bym się wstydził.

1 - ok, może i masz życie towarzyskie, ale czy zawsze są to jak to mój chłopak określa "parówkowe" imprezy. On się bardzo dziwi jak można iść na imprezę z samymi chłopakami... Ale to jest facet, który nie miał problemów z poderwaniem dziewczyny i zdobył nawet mnie - wieczną singielkę. Dodam też, że obiektywnie nie jest z wyglądu żadnym Alvaro - dlatego wygląd ma średnie znaczenia.

2 - Niestety respektowałeś ich zakazy - to, że w ogóle o nich wspomniałeś świadczy o tym, że jednak nie olewałeś ich.

3 - nieprawda - nie masz bliskich koleżanek - jakby Twoja partnerka była bliską koleżanką to nie wstydziłbyś jej powiedzieć o swoich problemach. Poza tym ona ma koleżanki i nie jest JEDYNĄ dziewczyną na świecie. Poza tym jest kobietą, a nikt Ci nie poradzi jak w sprawie kobiet jak inna kobieta w 4 oczy. My Cię nie znamy osobiście nie potrafmy Ci powiedzieć zmień to i to.

[20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e]

Hmmm,tak podczytuje sobie ten wątek i zaczynam się zastanawiać czy i ze mną jest coś nie tak. Mam 22 lata nie mam za sobą żadnego stałego związku całowałam się w życiu może ze dwa razy często się umawiam na ranki ale zwykle nic z nich nie wychodź ,pewnie dlatego że nie spotkałam jeszcze tego odpowiedniego faceta dla siebie.
I również tak jak Autor nie mam znajomych (płci męskiej ) zwykle nie zadaje się z facetami ,nie potrzebni mi są koledzy .

A w czasach liceum byłam jeszcze bardziej nieśmiała niż teraz na studiach , nie umawiałam się na randki, a jak jakiś chłopak mnie podrywał ,to szybko go spławiałam przez to że byłam tak zamknięta w sobie.

Więc przestańcie tak jeździć po Autorze ,bo naprawdę nie wszyscy jesteśmy tacy sami , jedni ludzie są bardziej towarzyscy inni mniej.
Nie każdy ma ochotę całować się po kilku randkach ,mnie to wręcz odstrasza jak mężczyzna zbyt szybko się do mnie ślini.
Fajnie jest tak wszystkich mierzyć swoją miarą.