Program Rodzina 500 plus

[Onnaa88]

Wiesz jakiś czas temu jadłam świństwa w pośpiechu popijając cola :/
Się w sumie nie dziwiłam że tak często na coś choruje.Od prawie roku zmieniłam dietę i staram się nie jeść żadnych śmieci zauważyłam nawet, że zgaga jest dużo rzadsza.Zreszta odkąd pamiętam rodzice jakoś na zdrowe odżywianie nie przykładali wagi to też tak się nauczyłam.Dopiero jak u ginekologa usłyszałam że mam PCOS i naturalnej metodzie walki z tym zaczęłam bardziej przykładać wagę do tego co jem.Nietolerancji pokarmowej to raczej chyba nie mam, bardziej mnie zjada stres i pewnie on też mi organizm osłabia.

[d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767]

Napisane przez Onnaa88

Wiesz jakiś czas temu jadłam świństwa w pośpiechu popijając cola :/
Się w sumie nie dziwiłam że tak często na coś choruje.Od prawie roku zmieniłam dietę i staram się nie jeść żadnych śmieci zauważyłam nawet, że zgaga jest dużo rzadsza.Zreszta odkąd pamiętam rodzice jakoś na zdrowe odżywianie nie przykładali wagi to też tak się nauczyłam.Dopiero jak u ginekologa usłyszałam że mam PCOS i naturalnej metodzie walki z tym zaczęłam bardziej przykładać wagę do tego co jem.Nietolerancji pokarmowej to raczej chyba nie mam, bardziej mnie zjada stres i pewnie on też mi organizm osłabia.

Mam podobny problem, okres czasem co 50-60 dni (szczególnie w jakichś bardziej stresujących etapach życia). Też lekarze nie chcieli skierować mnie na badania, raz zrobiłam sobie prywatnie badanie na testosteron, wyszło ok, ale problem nie zniknął. W końcu za granicą trafiłam na ginekologa, który od razu skierował mnie na badania hormonów i zbadali mi wszystkie jak leci, na ubezpieczenie. Wyszło, że mam podwyższone niektóre hormony męskie, za niski progesteron. Lekarz stwierdził, że jedynie przyjmowanie hormonów mogłoby ten problem rozwiązać, ale że w sumie nie jest to konieczne dla mojego zdrowia i że przyjmowanie hormonów mogłoby przynieść więcej szkody, niż pożytku. Więc muszę się chyba pogodzić z tym nieregularnym okresem.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez liselotta

Yuri, odpowiadając na twoje pytanie dlaczego polska nie miałaby zrobić tak jak inne kraje to odpowiedź jest taka: bo jej na to zwyczajnie NIE STAĆ.
Ponadto we wszystkich krajach rozwiązane jest to w postaci zwrotu podatków i zagwarantowanej opieki dla dziecka w godzinach pracy rodzica a nie bezmyślnym rozdawnictwem.

Niedawno czytałam artykuł o norweskich przedszkolach. Tam każde dziecko ma zapewnione miejsce w przedszkolu od (skończonego) 1. roku życia.

[d357993fb563d96255a580a524765665475ea94f_5ff3ac0237767]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;58536246]Ja to widzę inaczej. Skończą 18 lat, do matury zostanie rok, korków niet, pracy niet. Po maturze na studia nie pójdzie, do pracy też nie, ale zrobi sobie dziecko.[/QUOTE]

Spróbujmy uwierzyć, że nasze społeczeństwo nie składa się z samych idiotów. Są ludzie, którzy potrafią gospodarować pieniędzmi, oszczędzać, myśleć przyszłościowo. Taki 18-latek będzie miał za sobą porządną edukację i równe szanse na pójście na wymarzone studia jak jego rówieśnik kończący liceum w większym mieście lub pochodzący z zamożniejszej rodziny. Co z tym zrobi dalej - jego sprawa.

[20160901857]

Akurat dostęp do studiów to sie powinno ograniczać, a nie ułatwiać. Przywrócić normalne matury, egzaminy wstępne, a dla tych nielicznych, którzy sie dostaną przygotować porządne stypendia, tak aby nawet biedniejsi mogli sobie poradzić. Wywalanie 500 na studentkę socjologii Klaudię, która idzie na studia, bo wszyscy idą, a potem pracy dla ludzi z jej wykształceniem niet, to żadna inwestycja.

[cranberry juice]

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58545416]Spróbujmy uwierzyć, że nasze społeczeństwo nie składa się z samych idiotów.[/QUOTE]

Ale spróbuj zrozumieć, że idiotów jest znacznie więcej niż ludzi mądrych

---------- Dopisano o 07:14 ---------- Poprzedni post napisano o 07:13 ----------

Napisane przez nouvelle90

Akurat dostęp do studiów to sie powinno ograniczać, a nie ułatwiać.

Tak, ale kryterium dostępu nie powinna być kasa. A przez 500+ będzie.

[Kasiaml91]

Napisane przez nouvelle90

Akurat dostęp do studiów to sie powinno ograniczać, a nie ułatwiać. Przywrócić normalne matury, egzaminy wstępne, a dla tych nielicznych, którzy sie dostaną przygotować porządne stypendia, tak aby nawet biedniejsi mogli sobie poradzić. Wywalanie 500 na studentkę socjologii Klaudię, która idzie na studia, bo wszyscy idą, a potem pracy dla ludzi z jej wykształceniem niet, to żadna inwestycja.

Zgadzam sie z tym.
Coraz więcej osób idzie na studia bo to modne, bo inni ida. Tak samo jest z LO, pójde do najgroszego w mieście ale to LO, a nie zawodówka, bo wstyd do zawodówki.

Ta kasa byłaby lepsza gdyby obniżono koszty zatrudnienia pracowników = więcej umów o pracę (więcej kobiet by mogło spokojnie pójść do pracy bez obawy, że jak zajdzie w ciąże to do widzenia, po urlopie nie masz gdzie wracać), żłobki czy przedszkola bardziej potrzebne sa pracującym rodzicom. Jest wiele możliwości na dobre zagospodarowanie tych pieniędzy, tak by skorzystało jak najwięcej osób.

[cranberry juice]

Napisane przez Kasiaml91

Jest wiele możliwości na dobre zagospodarowanie tych pieniędzy, tak by skorzystało jak najwięcej osób.

Jak najwięcej pracujących osób, dodajmy.
Bo z 500+ skorzysta wiele osób, tu nie ma watpliwości. A że to niekoniecznie osoby, którym należy pomagać, to cóż.

[stesia]

[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58543386]


Nagle okazało się, że mama nie może zostać w pracy, bo musiałaby iść na studia (nie otrzymała propozycji dofinansowania tych studiów). [/QUOTE]
nie rozumiem jednego w toku myślenia twojej matki. twoja mama miała pracę z której podejrzewam była zadowolona, jakby poszła na studia to podejrzewam że miałaby możliwość dalej tam pracować, nie poszła więc z tego co zrozumiałam z twoich poprzednich postów już później nie pracowała (przynajmniej tak to zrozumiałam). więc powiedz mi gdzie tu logika, według mnie lepiej iść na te studia i dalej pracować niż nie pracować, nie wiem ile wtedy studia kosztowały ale teraz czesne jest niższe niż to co można przez miesiąc zarobić, więc nawet jakby poszła na te niedofinansowane studia to dalej by miała kasę. no sorry ale nie rozumiem tego podejścia, ja mając do wyboru rezygnuję z pracy i wiem że są małe szanse na znalezienie nowej i opcja druga opłacam sobie studia/szkolenia ale w dalszym ciągu pracuję wybrałabym opcję drugą bez zastanawiania się. w mojej podstawówce było tak że większość nauczycieli nie miała skończonych studiów, nagle coś się pozmieniało i okazało się że muszą te studia porobić, uwaga żaden nauczyciel nie zrezygnował bo o matko tragedia trzeba podnieść kwalifikacje i jeszcze za to zapłacić. piszesz było fajnie, była praca, pracodawca nie dość że opłacał szkolenia to jeszcze mieszkanie zapewniał, dzięki czemu rodzice mieli więcej kasy na swoje wydatki i oszczędzanie niż gdyby musieli za mieszkanie płacić, a potem stało się coś strasznego żeby zostać w pracy trzeba by z własnych pieniędzy opłacić studia

jak rodzice łapiący się na 500+ będą szli podobnym tokiem myślenia to te dzieci wcale nie będą miały wyrównanych szans na rozwijanie się, bo teraz nie idą na dodatkowe zajęcia bo ich na to nie stać, a jak będzie kasa to też będzie że zajęcia drogie a rodzic lepiej wie na co kasę ma przeznaczyć, takie dzieci z biedniejszych rodzin z tak myślącymi rodzicami bardziej by skorzystały jakby państwo nie dawało kasy tylko opłacało zajęcia na które dziecko chodzi

[Kasiaml91]

Napisane przez cranberry juice

Jak najwięcej pracujących osób, dodajmy.
Bo z 500+ skorzysta wiele osób, tu nie ma watpliwości. A że to niekoniecznie osoby, którym należy pomagać, to cóż.

To prawda .

Moja mama będąc w moim wieku miała już 2 dzieci, mnie w tej chwili nie stać na 1 dziecko.

[liselotta]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;58545411]Niedawno czytałam artykuł o norweskich przedszkolach. Tam każde dziecko ma zapewnione miejsce w przedszkolu od (skończonego) 1. roku życia.[/QUOTE]

Tak jest chyba ten sam artykuł czytałysmy, o leśnych grupach przedszkolnych

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez liselotta

Tak jest chyba ten sam artykuł czytałysmy, o leśnych grupach przedszkolnych

Taaaaak Świetny pomysł swoją drogą.

[Onnaa88]

Yuri
O to witaj w klubie,powiem Ci że dla mnie to jednak trochę stresujące bo nigdy nie wiem kiedy ten okres dostanę.Wydaje mi się,że mogę mieć to dziedziczne to moja mama miała kiedyś tak samo.

---------- Dopisano o 09:06 ---------- Poprzedni post napisano o 09:06 ----------

Dziewczyny zobaczcie jaki ten nasz kraj bogaty http://m.strefabiznesu.pomorska.pl/a...-na-mieszkanie

[201704210903]

Napisane przez Onnaa88

Yuri
O to witaj w klubie,powiem Ci że dla mnie to jednak trochę stresujące bo nigdy nie wiem kiedy ten okres dostanę.Wydaje mi się,że mogę mieć to dziedziczne to moja mama miała kiedyś tak samo.

---------- Dopisano o 09:06 ---------- Poprzedni post napisano o 09:06 ----------

Dziewczyny zobaczcie jaki ten nasz kraj bogaty http://m.strefabiznesu.pomorska.pl/a...-na-mieszkanie

ten program nie wygląda aż tak tragiczne jak 500 +


Wysyłane z mojego GT-I8160 za pomocą Tapatalk 2

---------- Dopisano o 09:16 ---------- Poprzedni post napisano o 09:14 ----------

mnie bardziej przeraża powszechna służba zdrowia - wiem że lepiej jak nie będzie kolejek i będzie leczenie dla każdego ale zastanawiam się skąd na to pieniądze
chyba za bardzo się martwię że będzie u nas druga Grecja

co do wyrównania szans uczniów to myślę, że korepetycje w małych miastach raczej są na niższym poziomie niż korki w dużych miastach więc te szanse nigdy nie będą równe

Wysyłane z mojego GT-I8160 za pomocą Tapatalk 2

[Onnaa88]

Mledidakin
Niby nie ale jednak pieniądze będą musieli znów na ten program tych mieszkań znaleźć

---------- Dopisano o 09:33 ---------- Poprzedni post napisano o 09:32 ----------

Wczoraj też pisałam o naszej służbie zdrowia musi się coś zmienić w końcu w tej kwestii

[_czarny_kot]

Wątpię, że ten program będzie cieszył się popularnością, jest kompletnie nieatrakcyjny. Niskie oprocentowanie, niska premia (dopłata), niski kredyt.

[cranberry juice]

Napisane przez Mlebidakin

co do wyrównania szans uczniów to myślę, że korepetycje w małych miastach raczej są na niższym poziomie niż korki w dużych miastach więc te szanse nigdy nie będą równe

Przeciez to oczywiste, że szanse nigdy nie będą równe Mogą być tylko bardziej lub mniej nierówne

[Jamajka007]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;58536246]Ja to widzę inaczej. Skończą 18 lat, do matury zostanie rok, korków niet, pracy niet. Po maturze na studia nie pójdzie, do pracy też nie, ale zrobi sobie dziecko.[/QUOTE]
I byznesy się kręcą ale taka prawda, każde dziecko przekraczające próg 18 lat to -500 zł dla rodziny. Ciężko będzie się przestawić na niższy standard

Napisane przez Onnaa88

A co z opodatkowaniem marketów?Jakoś cicho się w tej kwestii zrobiło

Wydaje mi się, że to cisza przed burzą


Widziałam rano na TVN reklamę Rozmów w Toku. Jakkolwiek ustawiany i nie poważny jest ten program, tak dzisiejszy odcinek będzie bardzo adekwatny do rzeczywistości...
Kobiety siedzą i zajmują się dzieckiem, facetom palcem się nie chce kiwnąć przy dziecku, rzucają całą odpowiedzialność na partnerki.... ale żądają kolejnego dziecka, bo dostaną 500 zł

[dacn]

Napisane przez Mlebidakin

dziś w radio słyszałam że rząd ma plan zlikwidować nfz i wrócić do opieki zdrowotnej dla każdego bez kolejek

Wysyłane z mojego GT-I8160 za pomocą Tapatalk 2

Napisane przez Onnaa88

Mlebidakin
To byłby przełom

---------- Dopisano o 19:44 ---------- Poprzedni post napisano o 19:44 ----------

Mogłabym płacić nawet co miesiąc więcej byle mieć dostęp do prywatnych lekarzy bez kolejek i stresy

---------- Dopisano o 19:45 ---------- Poprzedni post napisano o 19:44 ----------

Stresu

Gdyby Polska była cywilizowanym krajem to mielibyśmy wybór ubezpieczyciela zdrowotnego a nie limity i przymus.


[1=d357993fb563d96255a580a 524765665475ea94f_5ff3ac0 237767;58543386]Ja na wycieczki szkolne nie miałam. Odkąd zaczęłam pracować, najeździłam się do woli po świecie, ale żałuję, że w czasach szkolnych ominęły mnie te wyjazdy i okazje do integrowania się z innymi dzieciakami. Podstawowe potrzeby to dla mnie rachunki, jedzenie, lekarstwa, bilet miesięczny na autobus, jakieś podstawowe ubrania (niekoniecznie nowe).

[/QUOTE]


Dzajs, w podstawówce miałam dwie pary spodni, musiałam pilnować żebym miała w czym wyjść z domu. Soków w domu się nie piło bo " to są zachcianki a nie potrzeba" więc skończ z tym piep... eniem jak to było u ciebie źle i jak fajne jest rozdawnictwo, bo się słabo robi.

Napisane przez nouvelle90

Akurat dostęp do studiów to sie powinno ograniczać, a nie ułatwiać. Przywrócić normalne matury, egzaminy wstępne, a dla tych nielicznych, którzy sie dostaną przygotować porządne stypendia, tak aby nawet biedniejsi mogli sobie poradzić. Wywalanie 500 na studentkę socjologii Klaudię, która idzie na studia, bo wszyscy idą, a potem pracy dla ludzi z jej wykształceniem niet, to żadna inwestycja.

Napisane przez stesia

nie rozumiem jednego w toku myślenia twojej matki. twoja mama miała pracę z której podejrzewam była zadowolona, jakby poszła na studia to podejrzewam że miałaby możliwość dalej tam pracować, nie poszła więc z tego co zrozumiałam z twoich poprzednich postów już później nie pracowała (przynajmniej tak to zrozumiałam). więc powiedz mi gdzie tu logika, według mnie lepiej iść na te studia i dalej pracować niż nie pracować, nie wiem ile wtedy studia kosztowały ale teraz czesne jest niższe niż to co można przez miesiąc zarobić, więc nawet jakby poszła na te niedofinansowane studia to dalej by miała kasę. no sorry ale nie rozumiem tego podejścia, ja mając do wyboru rezygnuję z pracy i wiem że są małe szanse na znalezienie nowej i opcja druga opłacam sobie studia/szkolenia ale w dalszym ciągu pracuję wybrałabym opcję drugą bez zastanawiania się. w mojej podstawówce było tak że większość nauczycieli nie miała skończonych studiów, nagle coś się pozmieniało i okazało się że muszą te studia porobić, uwaga żaden nauczyciel nie zrezygnował bo o matko tragedia trzeba podnieść kwalifikacje i jeszcze za to zapłacić. piszesz było fajnie, była praca, pracodawca nie dość że opłacał szkolenia to jeszcze mieszkanie zapewniał, dzięki czemu rodzice mieli więcej kasy na swoje wydatki i oszczędzanie niż gdyby musieli za mieszkanie płacić, a potem stało się coś strasznego żeby zostać w pracy trzeba by z własnych pieniędzy opłacić studia

jak rodzice łapiący się na 500+ będą szli podobnym tokiem myślenia to te dzieci wcale nie będą miały wyrównanych szans na rozwijanie się, bo teraz nie idą na dodatkowe zajęcia bo ich na to nie stać, a jak będzie kasa to też będzie że zajęcia drogie a rodzic lepiej wie na co kasę ma przeznaczyć, takie dzieci z biedniejszych rodzin z tak myślącymi rodzicami bardziej by skorzystały jakby państwo nie dawało kasy tylko opłacało zajęcia na które dziecko chodzi

Ja rozumiem NIE CHCIAŁO SIĘ.

[motyla]

Napisane przez dacn

Dzajs, w podstawówce miałam dwie pary spodni, musiałam pilnować żebym miała w czym wyjść z domu. Sków w domu się nie piło bo " to są zachcianki a nie potrzeba" więc skończ z tym piep... eniem jak to było u ciebie źle i jak fajne jest rozdawnictwo, bo się słabo robi.

tak to jest, jak w dyskusji górę biorą emocje, a nie argumenty. dziewczyny rodzice spadli z naprawdę wysokiego konia, to i upadek był odpowiednio bolesny. a ponieważ wiadomo, że za życiowe nieszczęścia najłatwiej jest winić system, to dziewczyna robi właśnie to

[20160901857]

A mnie to zawsze bawi jak ktoś tak pisze, że odstawał od koleżanek, bo nie jechał na wycieczkę, bo nie miał spodni, bo coś tam. Kurde nie wiem, ale w klasach, do których ja chodziłam zwykle tak z połowa osób nie miała czegoś tam, zawsze znalazło sie przynajmniej z 10, które nie jeździły na wycieczki. O korkach to w ogóle mało kto słyszał, a jakoś wszyscy maturę zdali, zdolne osoby dostały sie na fajne studia bez korków, tłumokom nawet to nie pomogło. Jasne, rozumiem że ktoś był biedniejszy i może faktycznie nie miał czegoś tam, ale nie zauważyłam żeby ktokolwiek znacząco odstawał od reszty z tego powodu. Ja to nie wiem jak ja żyłam, ze na pierwszą wycieczkę kilkudniową pojechałam w liceum, a sukienkę na studniówkę kupiła mi pracująca juz wtedy siostra.

---------- Dopisano o 11:35 ---------- Poprzedni post napisano o 11:34 ----------

Wróć - matury z historii nie zdała dziewczyna, która na korki chodziła od chyba drugiej klasy

[Jamajka007]

Napisane przez nouvelle90

A mnie to zawsze bawi jak ktoś tak pisze, że odstawał od koleżanek, bo nie jechał na wycieczkę, bo nie miał spodni, bo coś tam. Kurde nie wiem, ale w klasach, do których ja chodziłam zwykle tak z połowa osób nie miała czegoś tam, zawsze znalazło sie przynajmniej z 10, które nie jeździły na wycieczki. O korkach to w ogóle mało kto słyszał, a jakoś wszyscy maturę zdali, zdolne osoby dostały sie na fajne studia bez korków, tłumokom nawet to nie pomogło. Jasne, rozumiem że ktoś był biedniejszy i może faktycznie nie miał czegoś tam, ale nie zauważyłam żeby ktokolwiek znacząco odstawał od reszty z tego powodu. Ja to nie wiem jak ja żyłam, ze na pierwszą wycieczkę kilkudniową pojechałam w liceum, a sukienkę na studniówkę kupiła mi pracująca juz wtedy siostra.

---------- Dopisano o 11:35 ---------- Poprzedni post napisano o 11:34 ----------

Wróć - matury z historii nie zdała dziewczyna, która na korki chodziła od chyba drugiej klasy

U mnie też było kilka takich osób, a była to podstawówka, więc dzieci mniej rozumieją.. nikt nikogo nie wytykał palcami, bo nawet osoby z rodzin, gdzie nie było większych problemów z pieniędzmi, nie zawsze brały udział we wszystkim... no cóż, ale w sumie to były inne czasy, jak ktoś miał oryginalną bluzę albo buty to wszyscy dziwnie na niego patrzyli


Jeśli chodzi o korepetycje... moim zdaniem pry obecnych maturach, obowiązkowe przedmioty powinien zaliczyć każdy, samodzielnie, bez korepetycji. Nie ma obowiązku uczenia się w liceum czy technikum, jeśli ktoś nie umie zdać matury na 30%, to znaczy że niestety, ale powinien kształcić się zawodowo, nawet jeśli to nie jest szczyt jego marzeń.
Natomiast jeśli chodzi o przedmioty dodatkowe - u mnie w szkole były dodatkowe zajęcia dla osób, które chciały zdawać dany przedmiot i z tego co pamiętam u moich znajomych z różnych szkół wyglądało to podobnie. Jeśli ktoś jest tłukiem z chemii czy fizyki, to najprawdopodobniej korepetycje niewiele mu dadzą.
Też chciałabym w życiu robić trochę inne rzeczy, ale niestety, nie miałam nigdy predyspozycji do przedmiotów, które pozwoliłby mi iść na odpowiednie studia. Trudno, znalazłam coś innego, co może nie interesowało mnie aż tak bardzo, ale nie upierałam się, tylko szukałam innych rzeczy, które by mnie zainteresowały

[Kasiaml91]

Napisane przez nouvelle90

A mnie to zawsze bawi jak ktoś tak pisze, że odstawał od koleżanek, bo nie jechał na wycieczkę, bo nie miał spodni, bo coś tam. Kurde nie wiem, ale w klasach, do których ja chodziłam zwykle tak z połowa osób nie miała czegoś tam, zawsze znalazło sie przynajmniej z 10, które nie jeździły na wycieczki. O korkach to w ogóle mało kto słyszał, a jakoś wszyscy maturę zdali, zdolne osoby dostały sie na fajne studia bez korków, tłumokom nawet to nie pomogło. Jasne, rozumiem że ktoś był biedniejszy i może faktycznie nie miał czegoś tam, ale nie zauważyłam żeby ktokolwiek znacząco odstawał od reszty z tego powodu. Ja to nie wiem jak ja żyłam, ze na pierwszą wycieczkę kilkudniową pojechałam w liceum, a sukienkę na studniówkę kupiła mi pracująca juz wtedy siostra.

---------- Dopisano o 11:35 ---------- Poprzedni post napisano o 11:34 ----------

Wróć - matury z historii nie zdała dziewczyna, która na korki chodziła od chyba drugiej klasy

Napisane przez Jamajka007

U mnie też było kilka takich osób, a była to podstawówka, więc dzieci mniej rozumieją.. nikt nikogo nie wytykał palcami, bo nawet osoby z rodzin, gdzie nie było większych problemów z pieniędzmi, nie zawsze brały udział we wszystkim... no cóż, ale w sumie to były inne czasy, jak ktoś miał oryginalną bluzę albo buty to wszyscy dziwnie na niego patrzyli

Odnoszę wrażenie, że to teraz obecnie jest właśnie dziwne, jak ktoś nie jedzie na wycieczkę czy nie ma markowych ubrań.
Ja do szkoły chodziłam w tym samym czasie co nouvelle i też bardzo dobrze pamiętam, że nie każdego było stać na wycieczki. Dodatkowo pamiętam, że były organizowane wycieczki nie wymagające wysokich nakładów np. "biwak" w szkole w sąsiedniej miejscowości. Pamiętam jak moi rodzice 10 lat temu założyli internet i to było coś, bo nie wszyscy mieli komputery w domu, a co tu mówić i internecie (gdzie obecnie to jest codzienność).

[Jamajka007]

Napisane przez Kasiaml91

Odnoszę wrażenie, że to teraz obecnie jest właśnie dziwne, jak ktoś nie jedzie na wycieczkę czy nie ma markowych ubrań.
Ja do szkoły chodziłam w tym samym czasie co nouvelle i też bardzo dobrze pamiętam, że nie każdego było stać na wycieczki. Dodatkowo pamiętam, że były organizowane wycieczki nie wymagające wysokich nakładów np. "biwak" w szkole w sąsiedniej miejscowości. Pamiętam jak moi rodzice 10 lat temu założyli internet i to było coś, bo nie wszyscy mieli komputery w domu, a co tu mówić i internecie (gdzie obecnie to jest codzienność).

O właśnie. Internet.
Powiedziałabym, że w czasach, gdy powoli internet wchodził do domów, byliśmy taką przeciętną rodziną. Na wycieczki szkolne jeździłam, ale już np jako rodzina nie jeździliśmy na jakieś wypasione wakacje, jak niektórzy moi równieśnicy (ale z prespektywy czasu widzę, że rodzice bardzo się starali zorganizować coś fajnego ). Ubrania miałam nowe, ale kupowane w jakichś małych sklepikach, czy na rynku. Moi rodzice raczej unikali wydawania kasy na pierdoły, mało tego, swój telefon komórkowy dostałam dopiero pod koniec gminazjum (w ogóle telefon komórkowy w domu miał wtedy tylko tata). Ale już w 4 czy 5 klasie mój tata podłączył nas do internetu. Oczywiście, również po to, żeby stanowił on dla nas źródło rozrywki, ale przede wszystkim z myślą, że dzięki internetowi, będę mogła łatwiej się uczyć. Tak oto moi koledzy ze szkoły mieli super (jak na tamte czasy) telefony, które służyły im do puszczania sygnałów i pisaniu głupich smsów, a ja miałam internet, który był moim oknem na świat
Jeździliśmy maluchem, bo lepszy samochód był dla rodziców zbdnym wydatkiem, najdalej jeździliśmy 160 km do babci

Po co to piszę? Bo traz, jako dorosła osoba, widzę, że moi rodzice nie mogąc pozwolić sobie na wszystko, starali się ustalić jakieś priorytety i myśleć przyszłościowo

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

Napisane przez Jamajka007

U mnie też było kilka takich osób, a była to podstawówka, więc dzieci mniej rozumieją..

dzieci rozumieją więcej, niż Ci się wydaje. ja na wszelkie dalsze wycieczki nie jeździłam, bo miałam straszną chorobę lokomocyjną i ledwie na lekach godzinę drogi dawałam radę przejechać. było mi szkoda, wiadomo, ale nie czułam się gorsza. z resztą ze mną zawsze zostawały przynajmniej 2-3 osoby i nikt z tym nigdy problemu nie miał. jak były wyjazdy do muzeum czy teatru to najbiedniejsze osoby miały większą część kosztów finansowane z kasy "komitetu rodzicielskiego", a nawet i wychowawczyni się dokładała w najtrudniejszych przypadkach (tutaj rozumiem, ze to złota kobieta była, kasę miała to dawała i nikt nie ma takiego obowiązku). dlatego te wycieczki nie są żadnym argumentem za 500+.

swoją drogą pamiętam, ze zbiórka kasy na większe wyjazdy była zawsze z wyprzedzeniem, "na raty". a do tego w wakacje mieliśmy kolonie współorganizowane z Caritasem i część rodziców płaciła pełną kwotę, a część rodziców płaciła mniej, w zależności od zarobków. ale jechaliśmy wszyscy razem, mieszkaliśmy razem i byliśmy traktowani tak samo.

[Kasiaml91]

Napisane przez Jamajka007

O właśnie. Internet.
Powiedziałabym, że w czasach, gdy powoli internet wchodził do domów, byliśmy taką przeciętną rodziną. Na wycieczki szkolne jeździłam, ale już np jako rodzina nie jeździliśmy na jakieś wypasione wakacje, jak niektórzy moi równieśnicy (ale z prespektywy czasu widzę, że rodzice bardzo się starali zorganizować coś fajnego ). Ubrania miałam nowe, ale kupowane w jakichś małych sklepikach, czy na rynku. Moi rodzice raczej unikali wydawania kasy na pierdoły, mało tego, swój telefon komórkowy dostałam dopiero pod koniec gminazjum (w ogóle telefon komórkowy w domu miał wtedy tylko tata). Ale już w 4 czy 5 klasie mój tata podłączył nas do internetu. Oczywiście, również po to, żeby stanowił on dla nas źródło rozrywki, ale przede wszystkim z myślą, że dzięki internetowi, będę mogła łatwiej się uczyć. Tak oto moi koledzy ze szkoły mieli super (jak na tamte czasy) telefony, które służyły im do puszczania sygnałów i pisaniu głupich smsów, a ja miałam internet, który był moim oknem na świat
Jeździliśmy maluchem, bo lepszy samochód był dla rodziców zbdnym wydatkiem, najdalej jeździliśmy 160 km do babci

Po co to piszę? Bo traz, jako dorosła osoba, widzę, że moi rodzice nie mogąc pozwolić sobie na wszystko, starali się ustalić jakieś priorytety i myśleć przyszłościowo

Też coś takiego zaobserwowałam. Rodzice starali się jak mogli i nie liczyli na to, że ktoś im coś da, tylko sami na miarę swoich możliwości zapewniali byt swoim dzieciom.

[Saintpaulia]

Juz sie pojawiają rożne konsekwencje programu, choc kasy jeszcze nikt nie dostał.
A moze 500 plus spowoduje, ze Szlachetna Paczka straci racje bytu? Przecież wielodzietne rodziny, ktore przede wszystkim sa beneficjentami dostaną sporo pieniędzy. Oby!

[Jamajka007]

[1=9bfc43f248fa3dd370e3b64 5ec22fc32ebbe1d0f;5856215 6]dzieci rozumieją więcej, niż Ci się wydaje. ja na wszelkie dalsze wycieczki nie jeździłam, bo miałam straszną chorobę lokomocyjną i ledwie na lekach godzinę drogi dawałam radę przejechać. było mi szkoda, wiadomo, ale nie czułam się gorsza. z resztą ze mną zawsze zostawały przynajmniej 2-3 osoby i nikt z tym nigdy problemu nie miał. jak były wyjazdy do muzeum czy teatru to najbiedniejsze osoby miały większą część kosztów finansowane z kasy "komitetu rodzicielskiego", a nawet i wychowawczyni się dokładała w najtrudniejszych przypadkach (tutaj rozumiem, ze to złota kobieta była, kasę miała to dawała i nikt nie ma takiego obowiązku). dlatego te wycieczki nie są żadnym argumentem za 500+.

swoją drogą pamiętam, ze zbiórka kasy na większe wyjazdy była zawsze z wyprzedzeniem, "na raty". a do tego w wakacje mieliśmy kolonie współorganizowane z Caritasem i część rodziców płaciła pełną kwotę, a część rodziców płaciła mniej, w zależności od zarobków. ale jechaliśmy wszyscy razem, mieszkaliśmy razem i byliśmy traktowani tak samo.[/QUOTE]

Wiesz co, myślę że jednak licealista lepiej rozumie, że rodziców na coś nie stać, niż dziecko w 3 czy 4 klasie podstawówki Po prostu myśli już bardziej życiowo i wie, że "coś za coś", że jeśli inwestuje się w jedną rzecz, to nie ma pieniędzy na drugą.

Prawda, na jakieś mniejsze wyjścia dla biedniejszych osób zawsze znalazła się jakaś szkolna kasa

A tak kończąc temat wycieczek, oczywiście, że jest to słaby argument za 500+. Myślę że szlachcianki uważają wyjazd do muzeum za stratę czasu i pieniędzy..

---------- Dopisano o 12:33 ---------- Poprzedni post napisano o 12:31 ----------

Napisane przez Saintpaulia

Juz sie pojawiają rożne konsekwencje programu, choc kasy jeszcze nikt nie dostał.
A moze 500 plus spowoduje, ze Szlachetna Paczka straci racje bytu? Przecież wielodzietne rodziny, ktore przede wszystkim sa beneficjentami dostaną sporo pieniędzy. Oby!

Ciekawa jestem, jak to będzie wyglądać.. No i do kiedy będzie trwać program 500+, bo może skończy się jesienią i będzie jeszcze więcej płakania, bo państwo zabrało dochód na dzieci, a jeszcze kolejne w drodze..

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

Napisane przez Jamajka007

Wiesz co, myślę że jednak licealista lepiej rozumie, że rodziców na coś nie stać, niż dziecko w 3 czy 4 klasie podstawówki Po prostu myśli już bardziej życiowo i wie, że "coś za coś", że jeśli inwestuje się w jedną rzecz, to nie ma pieniędzy na drugą.

Prawda, na jakieś mniejsze wyjścia dla biedniejszych osób zawsze znalazła się jakaś szkolna kasa

A tak kończąc temat wycieczek, oczywiście, że jest to słaby argument za 500+. Myślę że szlachcianki uważają wyjazd do muzeum za stratę czasu i pieniędzy..

ale ja od podstawówki nigdzie nie jeździłam w liceum to już dawałam radę z aviomarinem pokonać większe odległości i jak był dłuższy wyjazd, gdzie nie jeździło się potem codziennie "zwiedzać" to mogłam spokojnie jechać. tylko z kolei w liceum część osób nie jeździła, bo po prostu nie chciała. ale przez całą podstawówkę siedzieliśmy z kolegami w innych klasach (noi dzieciaki z innych klas siedziały u nas jak ich klasy miały wyjazd) i serio nikt tego jakoś nie przeżywał.

[201606270916]

Napisane przez Saintpaulia

Juz sie pojawiają rożne konsekwencje programu, choc kasy jeszcze nikt nie dostał.
A moze 500 plus spowoduje, ze Szlachetna Paczka straci racje bytu? Przecież wielodzietne rodziny, ktore przede wszystkim sa beneficjentami dostaną sporo pieniędzy. Oby!

Wątpię. Pasożytnicze rodziny z niej nie zrezygnują - w końcu bogate rodziny też dostają 500 PLN więc przepaść między nimi się nie zmienia.