Bliższa relacja z wykładowcą

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez LibraryGirl

Pamiętaj jednak, że osoby które Ci tu doradzają nie mają pojęcia o tym, jak wygląda życie pracownika akademickiego od podszewki

Ciekawe skąd to przekonanie Może mają pojęcie lub doświadczenie, tyle, że z bardziej cywilizowanych środowisk.

[Dusia_8991]

* zawsze mogę mu zaproponować spotkanie za rok, kiedy już skończę licencjat haha ❤️

[LibraryGirl]

Powodzenia Dusiu. Oby wszystko poszło po Twojej myśli

---------- Dopisano o 13:45 ---------- Poprzedni post napisano o 13:44 ----------

Sorry norin ale nie będę się wdawała w dyskusję z tak zaczepnymi osobami

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Dusia_8991

Kochani!

Bardzo dziękuję za wszystkie rady. Zdaję sobie sprawę, że to temat trudny. Dlatego też w ogóle założyłam ten wątek - żeby rozważyć z obiektywnymi osobami wszystkie za i przeciw. Co mi się w nim podoba? Jego poczucie humoru, podejście do życia, styl bycia i... Miłość do zwierząt Tak, jest to osoba profesjonalna, wiem, że może być dla niego czymś niedopuszczalnym wyjście ze studentką na kawę. Co mi jednak zostanie jeśli nie spróbuję? Oczywiście, będę chodzić na konsultacje, zgłębiać przedmiot, ale poznać naprawdę można się dopiero poza uniwersytetem. Uszanowałabym jego odmowę. Jestem osobą dyskretną i na pewno jeśli mam coś rozegrać - rozegram to tak, aby nie miał nieprzyjemności. Z tego względu piszę tutaj, kompletnie anonimowo i nie mówię o tym nawet najbliższej, zaufanej osobie. Myślę, że jego pozycja na uczelni jest już ugruntowana. Jak wcześniej pisałam, nie jest to zupełnie młody doktor. Zarówno jeśli chodzi o pozycję naukową jak i sam wiek. Sama nigdy nie posądzałabym się o takie pomysły, ale w tym przypadku myślę że warto spróbować. Nawet jeśli się nie zgodzi, może po latach będzie to miło wspominał. Gdyby istniało jakieś inne rozwiązanie poza kawą - byłoby idealnie. Wciąż pozostaje to dla mnie sytuacją bardzo stresującą. Myślę jednak że nawet częste konsultacje ciężko zwieńczyć czymkolwiek innym w takim przypadku. Bardzo dziękuję za wszystkie porady I radosnych Świąt Wam wszystkim!

Wydajesz się bardzo rozsądną osobą. Rozumiem Twoje wahania, nie jesteś pewna gdzie on w tym wszystkim "stoi", wiadomo. Gdyby facet wysyłał Ci wyraźne sygnaly to co najwyżej to zakrawałoby na brak profesjonalizmu.

Po zakończeniu 'współpracy' pogadacie i a nuż coś fajnego z tego wyjdzie. A jak nie to na podstawie tego co o nim mówisz raczej żadnego zgrzytu nie będzie. On w tym momencie jest w bardziej niezręcznej sytuacji, właśnie z powodu tych nieszczęsnych oskarżeń o brak profesjonalizmu, więc Twoja inicjatywa jest jak najbardziej wskazana.

Powodzenia

---------- Dopisano o 13:48 ---------- Poprzedni post napisano o 13:47 ----------

Napisane przez LibraryGirl

Powodzenia Dusiu. Oby wszystko poszło po Twojej myśli

---------- Dopisano o 13:45 ---------- Poprzedni post napisano o 13:44 ----------

Sorry norin ale nie będę się wdawała w dyskusję z tak zaczepnymi osobami

Myślę, że przeżyję.

[Dusia_8991]

Dziękuję <3

Dziewczyny, spokojnie. Doceniam wszystkie spojrzenia. O wszystkich pomyślę przed "godziną zero" Aktualnie jednak nie mówimy nawet o związku, tylko o tym, jak nawiązać jakąkolwiek prywatną relację

[mc266]

Napisane przez LibraryGirl

Nie, to nie jest prawnie zakazywane. Realia są jednak takie że na takie coś patrzy się źle i pracownicy akademiccy raczej się do tego nie rwą. Też pracuję na uczelni, innej niż mój facet, sytuacja wygląda tam tak samo. Wiem że takie historie jak związek z wykładowcą brzmią super, ale w rzeczywistości są to sytuacje trudne. Mówię jak to wygląda "od wewnątrz", jeśli wiecie swoje - nie ma sprawy, mnie nic do tego Do autorki - próbuj. Zawsze może się udać. Pamiętaj jednak, że osoby które Ci tu doradzają nie mają pojęcia o tym, jak wygląda życie pracownika akademickiego od podszewki

To, że tak to wygląda u Ciebie czy Twojego faceta, nie oznacza, że tak to wygląda wszędzie. I uważam, że wspomniany tutaj prowadzący może sam ocenić, czy u niego też tak jest czy nie, a jeśli tak to czy zamierza się temu podporządkować. I nie wiem, nawet jeśli tak u niego jest jak u was, co niby miałoby być w tym nieprzyzwoitego?

[White_Dove]

Norine. Akurat wykładowca to może wybierać w studentkach. Starego jeszcze zdąży poznać. Pomijam to że to są różne etapy życia. Nigdy nie zrozumiem jak 20latke może pociagac coś w 40 latku. Spokojnie mógłby być autorki ojcem.

[260c4d4fdb0e7f4840fc70476d5f7e46d82a0f3e]

W profesjonalnych jednostkach istotne jest to, co student i wykładowca mają w głowie, a nie to, z kim sypiają.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[elvegirl]

Napisane przez LibraryGirl

Pamiętaj jednak, że osoby które Ci tu doradzają nie mają pojęcia o tym, jak wygląda życie pracownika akademickiego od podszewki

Mają, dlatego doradzają autorce kombinowanie dopiero po zakończeniu spraw na linii studentka-wykładowca.

Napisane przez White_Dove

Nigdy nie zrozumiem jak 20latke może pociagac coś w 40 latku.

Przecież nikt tego od Ciebie nie wymaga

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez White_Dove

Norine. Akurat wykładowca to może wybierać w studentkach. Starego jeszcze zdąży poznać. Pomijam to że to są różne etapy życia. Nigdy nie zrozumiem jak 20latke może pociagac coś w 40 latku. Spokojnie mógłby być autorki ojcem.

Nie musisz rozumieć, wystarczy, że nie będziesz projektować swoich jedyniesłusznych modeli związku na wszystkich innych, oraz obrażać osób, których pociąga pewien typ ludzi niezależnie od ich wieku.

[Pani_Mada]

Napisane przez Dusia_8991

Nie, nie bez powodu nie wspomniałam o tym. Jest to relacja czysto akademicka do tej pory i to ja chciałabym ją poszerzyć, więc to kompletne ryzyko. Albo tak albo nie. Biorę to pod uwagę tylko dlatego, że jest to typ mężczyzny z klasą, który po odkryciu intencji może być zdziwiony, ale nie grubiański. Nawet jeśli odmówi, co jest bardzo prawdopodobne, to z wyczuciem, tak sądzę

moim zdaniem nie powinnaś sobie od razu dopisywać do niego cech charakteru tylko na podstawie zajęć. to że na zajęciach zachowuje się profesjonalnie wcale a wcale nie określa tego jak zachowuje się prywatnie. i moim zdaniem już się nakręciłaś zdecydowanie zbyt mocno.
odpowiem Ci jako ta druga strona. zostałam zaproszona na kawę. skończyło się to bardzo niezręcznie dla wszystkich. i ów student mocno się zdziwi jak się dowie, że w przyszłym semstrze będę prowadzić z jego grupą zajęcia w zastępstwie za kobietę na macierzyńskim. NIGDY nie powinnaś być pewna, że już się z nim nie spotkasz w relacjach student-pracownik uczelni, bo w przypadku młodych doktorów nie ma czegoś takiego jak stale przypisane zajęcia

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Pani_Mada

bo w przypadku młodych doktorów nie ma czegoś takiego jak stale przypisane zajęcia

Nie mam pojęcia jak wyobrażasz sobie doktora językoznawstwa prowadzącego w zastępstwie zajęcia z literatury amerykańskiej.

[Dusia_8991]

Nie, nie jestem nakręcona. Mam duży dystans do tej sprawy, proszę mi wierzyć. Aktualnie nie mam innej możliwości poznania niż zajęcia, domyślam się że prywatnie może być inny. Nikt tu nikomu nie wchodzi do łóżka, liczę się z odmową, powtórzę. I powtarzam, nie jest to młody doktor. Zajęcia ma już ustabilizowane

[Pani_Mada]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8262096 6]Nie mam pojęcia jak wyobrażasz sobie doktora językoznawstwa prowadzącego w zastępstwie zajęcia z literatury amerykańskiej.[/QUOTE]

nie oczekuję, że będziesz mieć pojęcie jak wygląda przypisywanie zajęć "od wewnątrz" i dlatego nie wyobrazasz sobie jak miałoby to wyglądać.
nie wiem dlaczego wydaje Ci się, że mając doktorat z tego chociażby językoznawstwa można prowadzić tylko jeden blok zajęć. w obrębie kompetencji językoznawcy może leżeć kilkanaście przedmiotów w obrębie różnych kierunków.

---------- Dopisano o 16:49 ---------- Poprzedni post napisano o 16:49 ----------

Napisane przez Dusia_8991

Nie, nie jestem nakręcona. Mam duży dystans do tej sprawy, proszę mi wierzyć. Aktualnie nie mam innej możliwości poznania niż zajęcia, domyślam się że prywatnie może być inny. Nikt tu nikomu nie wchodzi do łóżka, liczę się z odmową, powtórzę. I powtarzam, nie jest to młody doktor. Zajęcia ma już ustabilizowane

na którym roku jesteś obecnie?

[Dusia_8991]

Drugim. Chyba już wspominałam

[mc266]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8262096 6]Nie mam pojęcia jak wyobrażasz sobie doktora językoznawstwa prowadzącego w zastępstwie zajęcia z literatury amerykańskiej.[/QUOTE]
Prowadzący często przeplatają się. Jest ktoś kto prowadził ćwiczenia i z mechaniki płynów i transportu ciepła. Jest ktoś kto zajmował się i maszynami i podstawami projektowania.

[Dusia_8991]

Dodam, że domyślam się, że takie spotkanie jest niezręczne. Ale gdyby się zdarzyło (choć na mojej uczelni szansa jest naprawdę minimalna, praktycznie żadna) to wciąż tylko ewentualne zaproszenie. Jeżeli będzie odpowiednio poprowadzone wcale nie musi pozostawić niesmaku. Nie twierdzę też, że to jedyne rozwiązanie. To nie jedyna taka historia, każda miała inny rezultat. Wykładowca to jednak też człowiek, ja też jestem tylko człowiekiem i można tak gdybać

[Pani_Mada]

Napisane przez Dusia_8991

Drugim. Chyba już wspominałam

wspomniałaś, ale nie byłam pewna czy dobrze zapamiętałam, a nie chciałam siać nieprawdziwych informacji.
skoro jesteś na drugim roku zastanów się też jakie masz zainteresowania odnośnie pracy dyplomowej (licencjat, inżynier). i jakie tematy kto prowadzi. nie wiem jak poważnie podchodzisz do swoich studiów, ale takie zaproszenie powoduje, że pracy u niego nie napiszesz, a i lepiej aby recenzentem nie był.

[Dusia_8991]

+ wiem co mówię z tymi przedmiotami i możliwością ponownymi spotkania. Nie znam struktur od wewnątrz, ale te schematy powielają się na mojej uczelni, a co ważniejsze - na moim kierunku - od wielu wielu lat

[Pani_Mada]

Napisane przez Dusia_8991

Dodam, że domyślam się, że takie spotkanie jest niezręczne. Ale gdyby się zdarzyło (choć na mojej uczelni szansa jest naprawdę minimalna, praktycznie żadna) to wciąż tylko ewentualne zaproszenie. Jeżeli będzie odpowiednio poprowadzone wcale nie musi pozostawić niesmaku. Nie twierdzę też, że to jedyne rozwiązanie. To nie jedyna taka historia, każda miała inny rezultat. Wykładowca to jednak też człowiek, ja też jestem tylko człowiekiem i można tak gdybać

strasznie jestem ciekawa, skąd u Ciebie taka niezachwiana pewność, że już się na zajęciach nie spotkacie. bo widzę, że nie zakładasz w ogóle takiej opcji, że może dostać zajęcia o których nie wiesz

[Dusia_8991]

Licencjat już ogarniałam. Przejrzałam listy tematów, promotorów. Wiem, o czym chciałabym pisać i nie jest to "jego obszar". Jestem naprawdę ostrożna. Studia traktuję poważnie i sama nie wierzyłam, że mogłabym założyć taki wątek. A jednak

---------- Dopisano o 16:04 ---------- Poprzedni post napisano o 16:03 ----------

Zakładam szansę, minimalną. Specyfika uczelni, kierunku i schematu. Nie jestem przecież nieomylna

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Pani_Mada

nie oczekuję, że będziesz mieć pojęcie jak wygląda przypisywanie zajęć "od wewnątrz" i dlatego nie wyobrazasz sobie jak miałoby to wyglądać.
nie wiem dlaczego wydaje Ci się, że mając doktorat z tego chociażby językoznawstwa można prowadzić tylko jeden blok zajęć. w obrębie kompetencji językoznawcy może leżeć kilkanaście przedmiotów w obrębie różnych kierunków.

Nie rozumiem skąd ten protekcjonalny ton i założenie, że nie znam tej rzeczywistości "od wewnątrz". Zapewniam Cię, że żadna poważna uczelnia nie powierzy nawet na zastępstwo zajęć z literatury językoznawcy, albo odwrotnie. Językoznawca może prowadzić różne kursy, ale z całą pewnością żadnego literaturoznawczego. Jeżeli ktoś będzie na trzecim roku na specjalizacji literaturoznawczej, z językoznawcą (na licencjacie w każdym razie) już się nie zobaczy.

[solll01]

Napisane przez Dusia_8991

Dodam, że domyślam się, że takie spotkanie jest niezręczne. Ale gdyby się zdarzyło (choć na mojej uczelni szansa jest naprawdę minimalna, praktycznie żadna) to wciąż tylko ewentualne zaproszenie. Jeżeli będzie odpowiednio poprowadzone wcale nie musi pozostawić niesmaku. Nie twierdzę też, że to jedyne rozwiązanie. To nie jedyna taka historia, każda miała inny rezultat. Wykładowca to jednak też człowiek, ja też jestem tylko człowiekiem i można tak gdybać

Nie przejmuj się odmową jakby co i ewentualnym spotkaniem - jesteście dorośli, nawet jeżeli on się nie zgodzi, to na pewno sprawi mu Twoja propozycja przyjemność. Ale wg mnie powinnaś jakoś więcej czasu z nim spędzić, zanim go o to zapytasz,bo jeżeli macie relację typowo uczelnianą na poziomie wykładowca - studentka, to jaką masz pewność, że on Ciebie w ogóle kojarzy z imienia? Żeby nie wyszło to tak, że nagle podejdziesz do niego z propozycją kawy, a on będzie w myślach dopasowywał imię do twarzy.

Wysłane z mojego D5803 przy użyciu Tapatalka

[Pani_Mada]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8262137 1]Nie rozumiem skąd ten protekcjonalny ton i założenie, że nie znam tej rzeczywistości "od wewnątrz". Zapewniam Cię, że żadna poważna uczelnia nie powierzy nawet na zastępstwo zajęć z literatury językoznawcy, albo odwrotnie. Językoznawca może prowadzić różne kursy, ale z całą pewnością żadnego literaturoznawczego. Jeżeli ktoś będzie na trzecim roku na specjalizacji literaturoznawczej, z językoznawcą (na licencjacie w każdym razie) już się nie zobaczy.[/QUOTE]

a dlaczego od razu zakładasz że językoznawca ma prowadzić literaturę? mało to przedmiotów w zakresie kompetencji językoznawcy?
z resztą. kto powiedział, ze mówimy o językach. może mówimy o fizyku teoretycznym który może poprowadzić mnóstwo zajęć z zakresu fizyki teoretycznej. może o geologu, który może prowadzić zajecia z geochemi, mineralogi, petrografii, petrologii. uczepiłaś się jednego, nieadekwatnego przykładu. a możliwości jest mnóstwo

[Dusia_8991]

Masz rację. Jakieś zwiększenie kontaktu byłoby wskazane, chociaż myślę, że może mnie kojarzyć. Zgłosiłam się do pracy dodatkowej, zawsze jestem aktywna na zajęciach i prowadzę z nim dialog. Głównie ja jeżeli chodzi o moją grupę. Niemniej jednak spróbuję podpytywać na konsultacjach, po zajęciach

---------- Dopisano o 16:30 ---------- Poprzedni post napisano o 16:28 ----------

*podpytać

[Pani_Mada]

Napisane przez Dusia_8991

Licencjat już ogarniałam. Przejrzałam listy tematów, promotorów. Wiem, o czym chciałabym pisać i nie jest to "jego obszar". Jestem naprawdę ostrożna. Studia traktuję poważnie i sama nie wierzyłam, że mogłabym założyć taki wątek. A jednak

---------- Dopisano o 16:04 ---------- Poprzedni post napisano o 16:03 ----------

Zakładam szansę, minimalną. Specyfika uczelni, kierunku i schematu. Nie jestem przecież nieomylna

jeśli przemyślałaś sobie wszystkie organiczenia wynikające z odmowy, to próbuj. tylko tak jak pisano wcześniej... postaraj się aby przed zaproszeniem kojarzył kim w ogóle jesteś. ponadprogramowe zainteresowanie tematem jest dobry pretekstem.
i weź pod uwagę, że ewentualna odmowa też niekoniecznie musi oznaczać braku zainteresowania. zdarza się, że uczelnie nieprzychylnie patrzą na związki prowadzący-była studentka w momencie, gdy owa studentka nadal studiuje

[solll01]

Spróbuj wejść z nim na jakąś bliższą relację, może nawiąż do jakichś choć trochę bardziej prywatnych kwestii - wtrąć do rozmowy jakieś pytania /wzmianki zahaczające o coś poza pracą - oh ale brzydka pogoda, a miałam zamiar iść na rower. No cokolwiek ;-) zobaczysz czy podchwyci temat czy też będzie z powrotem kierował rozmowę na typowo naukowe tematy.

Wysłane z mojego D5803 przy użyciu Tapatalka

[Dusia_8991]

Pani_Mada (jestem takim jaskiniowcem, że nie umiem cytować ani oznaczać, wybaczcie ) dziękuję Ci bardzo za obiektywne spojrzenie z tej "drugiej strony", jest ono bardzo istotne. Myślę, że zrobiłam rachunek za i przeciw, mam jeszcze troszkę czasu do czerwca. Teraz będę próbowała zwiększyć kontakt. Oby się udało Gdyby odmowa nie wynikała z braku zainteresowania tylko obawy związanej z uczelnią - warto dodać coś więcej? O zmianie instytutu w przyszłości, cokolwiek?

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Pani_Mada

a dlaczego od razu zakładasz że językoznawca ma prowadzić literaturę? mało to przedmiotów w zakresie kompetencji językoznawcy?
z resztą. kto powiedział, ze mówimy o językach. może mówimy o fizyku teoretycznym który może poprowadzić mnóstwo zajęć z zakresu fizyki teoretycznej. może o geologu, który może prowadzić zajecia z geochemi, mineralogi, petrografii, petrologii. uczepiłaś się jednego, nieadekwatnego przykładu. a możliwości jest mnóstwo

Nie wiem dlaczego niby mój przykład ma być mniej adekwatny niż Twój. Wypowiadam się o swojej dziedzinie, a nie o geologii czy fizyce teoretycznej, bo o tej mam pojęcie - większe niż z jakiegoś powodu zakładasz. A piszę o tym dlatego, że wszyscy w zasadzie wsiedli na dziewczynę "nie możesz mieć stuprocentowej pewności, że wasze drogi akademicko się już nie przetną". Podałam zatem kontrprzykład - w przypadku filologii i 'starszego' doktora (a więcej bliżej haba niż doktoranta) - na poważnych uczelniach jest to po prostu wykluczone.

Autorka wydaje się osobą rozsądną i ogarniętą. Sama zatem najlepiej może osądzić czy jej sytuacja jest bliżej 'filologów' czy 'geologów'.



---------- Dopisano o 17:50 ---------- Poprzedni post napisano o 17:50 ----------

Napisane przez Dusia_8991

Gdyby odmowa nie wynikała z braku zainteresowania tylko obawy związanej z uczelnią - warto dodać coś więcej? O zmianie instytutu w przyszłości, cokolwiek?

Powiedziałabym, że magisterkę planuję w innym miejscu.

[Pani_Mada]

Napisane przez Dusia_8991

Pani_Mada (jestem takim jaskiniowcem, że nie umiem cytować ani oznaczać, wybaczcie ) dziękuję Ci bardzo za obiektywne spojrzenie z tej "drugiej strony", jest ono bardzo istotne. Myślę, że zrobiłam rachunek za i przeciw, mam jeszcze troszkę czasu do czerwca. Teraz będę próbowała zwiększyć kontakt. Oby się udało Gdyby odmowa nie wynikała z braku zainteresowania tylko obawy związanej z uczelnią - warto dodać coś więcej? O zmianie instytutu w przyszłości, cokolwiek?

nie bardzo wiem czy to generalnie miałoby sens... bo dopóki studiujesz to zapewnie nie będzie chciał się spotykać (a jak będzie chciał to zaproponuje jakieś wyjście). a czy i Ty i on będziecie chcieć czekać ten rok czy półtora na zawieranie znajomości? no to już sami musicie sobie odpowiedzieć.

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8262327 6]Nie wiem dlaczego niby mój przykład ma być mniej adekwatny niż Twój. Wypowiadam się o swojej dziedzinie, a nie o geologii czy fizyce teoretycznej, bo o tej mam pojęcie - większe niż z jakiegoś powodu zakładasz. A piszę o tym dlatego, że wszyscy w zasadzie wsiedli na dziewczynę "nie możesz mieć stuprocentowej pewności, że wasze drogi akademicko się już nie przetną". Podałam zatem kontrprzykład - w przypadku filologii i 'starszego' doktora (a więcej bliżej haba niż doktoranta) - na poważnych uczelniach jest to po prostu wykluczone.

Autorka wydaje się osobą rozsądną i ogarniętą. Sama zatem najlepiej może osądzić czy jej sytuacja jest bliżej 'filologów' czy 'geologów'.



---------- Dopisano o 17:50 ---------- Poprzedni post napisano o 17:50 ----------



Powiedziałabym, że magisterkę planuję w innym miejscu.[/QUOTE]


bo celowo podajesz przykład niemożliwy do zrealizowania. i skoro siedzisz w temacie to nie wiem czemu nie mieści Ci się w głowie, że zakres kompetencji doktora jakieś dziedziny jest szeroki. i nigdzie nie ma tak, że ktokolwiek jest przypisny do każdego przedmiotu który prowadzić może. bardzo prosty przykład.
doktor geologii standardowo prowadzi załóżmy petrologię i petrografię. nigdy nie prowadził geochemii środowiska, ale jego wiedza i kompetencje pozwoliłyby na prowadzenie tego przedmiotu. i w razie potrzeby można go bez żadnego problemu dać do prowadzenia tego przedmiotu.
tak samo jest z językoznawcą. to że od 5 lat prowadzi przedmiot A i B, wcale nie oznacza, że to wyczepruje jego możliwości. i w razie potrzeby może sobie spokojnie poprowadzić przedmiot C i D, bo ma do tego odpowiednią wiedzę - o czym akurat studentka drugiego roku może niekoniecznie wiedzieć.