Czy ktoś oceni?

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez wiekanka

Ale nie codziennie! nie daj sie zmanipulowac

Ale to też nie jest takie oczywiste. Można mieć bliskiego przyjaciela czy przyjaciółkę, z którą się rozmawia codziennie, a nie musi nosić to znamion miłości romantycznej czy zdrady. Ludzie są naprawdę różni. Mają różne potrzeby kontaktu i granice. Oczywiście najlepiej, żeby te drugie pokrywały się nam z partnerem, żeby właśnie nie było takich zgrzytów, że ktoś jest zazdrosny o poświęcanie czasu osobie trzeciej.

---------- Dopisano o 20:45 ---------- Poprzedni post napisano o 20:44 ----------

Napisane przez wiekanka

Z reguły jest tak, że w pracy mowi sie o domu a w domu o pracy. Ale nie o kolezance do porzygu.

No i znowu... ludzie są różni. Twoje 'reguły' nijak się mają do potrzeb i preferencji innych osób.

[wiekanka]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;89111505]Ale to też nie jest takie oczywiste. Można mieć bliskiego przyjaciela czy przyjaciółkę, z którą się rozmawia codziennie, a nie musi nosić to znamion miłości romantycznej czy zdrady. Ludzie są naprawdę różni. Mają różne potrzeby kontaktu i granice. Oczywiście najlepiej, żeby te drugie pokrywały się nam z partnerem, żeby właśnie nie było takich zgrzytów, że ktoś jest zazdrosny o poświęcanie czasu osobie trzeciej.

---------- Dopisano o 20:45 ---------- Poprzedni post napisano o 20:44 ----------



No i znowu... ludzie są różni. Twoje 'reguły' nijak się mają do potrzeb i preferencji innych osób.[/QUOTE]

Ja mowie o potrzebie autorki a nie innych ludzi.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez wiekanka

Ja mowie o potrzebie autorki a nie innych ludzi.

To ciekawe, że wiesz lepiej od niej samej, bo ona napisała, że jest zagubiona i nie wie co zrobi

[wiekanka]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;89111528]To ciekawe, że wiesz lepiej od niej samej, bo ona napisała, że jest zagubiona i nie wie co zrobi [/QUOTE]

Napisane przez melakla

Jeszcze sporo czasu przed ślubem, po ślubie też mieliśmy luźną rozmowę na temat co dla kogo jest ok, a co już nie. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że częsty kontakt, pisanie smsów, rozmowy z kimś innym nie jest fair. Oczywiście nie mówię tu o naprawdę bliskich znajomych, bo to zupełnie inna bajka. No jak widać on nie widzi w tym nic złego, to już mi daje do myślenia. No ale tak z drugiej strony nie przyłapałam go na niczym złym, w końcu rozmowa o pracy to nie flirt. Mam straszny mętlik w głowie.

Czytam uwaznie to wiem, jakie ma potrzeby.

Ja na tym etapie juz bym zostawiła wszelkie subtelnosci i delikatnosci, nie bawilabym sie w podchody ale powiedziała, ze temat kolezanki mnie nie interesuje a wolałabym, zeby przypomniał sobie o dawnych postanowieniach, bo w ten sposob traci moje zaufanie a to wcale a wcale nie jest smieszne i moze sie zle skonczyc. Dlatego zamiast kolezanką niech sie zainteresuje bardziej mna abym czuła, ze mnie szanuje i nie musiała mu o tym co chwile przypominac, ze takie zachowaniem jest nie fair. I od dzis kategorycznie nie zycze sobie zadnych informacji na jej temat i zadnych jej prywatnych wiadomosci do niego a jak to zrobi, to jego w tym głowa, by nadrobił, co juz moze nie wie ale stracił.

[goslawka]

autorko! A jak mąż zareagowałby na taki kontakt w drugą stronę? Zapytaj go jakby się czuł i czy podobałoby mu się, gdybyś ty miała takiego kolegę w pracy jak on tą koleżankę? Rzuć mu to pytanie i daj mu czas na przemyślenia. Umów się z jakąś przyjaciółka na kawę "na mieście" jak on będzie w domu i zostaw go samego z tym pytaniem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[wiekanka]

Napisane przez goslawka

autorko! A jak mąż zareagowałby na taki kontakt w drugą stronę? Zapytaj go jakby się czuł i czy podobałoby mu się, gdybyś ty miała takiego kolegę w pracy jak on tą koleżankę? Rzuć mu to pytanie i daj mu czas na przemyślenia. Umów się z jakąś przyjaciółka na kawę "na mieście" jak on będzie w domu i zostaw go samego z tym pytaniem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Juz odpowiedziała, zebyłby niezadowolony. On podchodzi do tego bardzo niepowaznie, smieje się z niej a ona watki zakłada, bo chłop ma jej uczucia w pompie.

[skara]

On jest nią ewidentnie zauroczony, nawet jeśli tego nie przyznaje. Nikt niezauroczony nie pytluje w kółko o koledze czy koleżance z pracy. A gada o niej, bo nie przestaje o niej myśleć.
Sama byłam tą zauroczoną i zachowywałam się podobnie. W końcu jednak się opamiętałam, że jestem na dobrej drodze do rozwalenia dobrego sobie związku, i z trudnością, ale urwałam kontakt z kolegą. Kochałam swojego chłopaka, ale zauroczona innym też byłam. Urok nowości, całe dnie spędzane razem, zakazany owoc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[goslawka]

Napisane przez wiekanka

Juz odpowiedziała, zebyłby niezadowolony. On podchodzi do tego bardzo niepowaznie, smieje się z niej a ona watki zakłada, bo chłop ma jej uczucia w pompie.

Byłby niezadowolony i nigdy by nie zdradził.... Dla mnie zadanie tego pytania jest retoryczne, ale daje możliwość, aby facet sam się sprowadził do pionu. Myślę, że autorka czuje, że coś jest nie tak i pewnie tak jest. Ja swoim uczuciom ufam.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez skara

On jest nią ewidentnie zauroczony, nawet jeśli tego nie przyznaje. Nikt niezauroczony nie pytluje w kółko o koledze czy koleżance z pracy. A gada o niej, bo nie przestaje o niej myśleć.
Sama byłam tą zauroczoną i zachowywałam się podobnie. W końcu jednak się opamiętałam, że jestem na dobrej drodze do rozwalenia dobrego sobie związku, i z trudnością, ale urwałam kontakt z kolegą. Kochałam swojego chłopaka, ale zauroczona innym też byłam. Urok nowości, całe dnie spędzane razem, zakazany owoc.

Według mnie pan wchodzi na drogę, która może go zaprowadzić do romansu i wtedy będzie "oj, jak to się stało". Facet nie ma nastu lat, a to nie jest psiapsi ze szkolnej ławki, tylko jakby nie było współpracownica. Można się zakolegować, ale jak znam życie, to osoby będące w związkach zawsze jednak w takich sytuacjach potrafią delikatnie postawić i zaznaczyć granicę.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Ellen_Ripley]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89111685]Treść usunięta[/QUOTE]

Ja kiedyś absolutnie niechcący przekroczyłam granicę żonatego kolegi z pracy. Byłam czymś tak zaaferowana (mieliśmy jakieś ważne zakupy zrobić, bo nieco kasy firmie wpadło) i napisałam do niego raz, czy dwa oraz zadzwoniłam po godzinach. Bardzo zdecydowanie, a przy tym wcale nie chamsko dał mi znać, że przesada i sorry, to czas dla rodziny. Nie miałam do niego pretensji. Wręcz jeszcze urósł w moich oczach. Tak się powinno załatwiać takie sprawy. Tylko trzeba chcieć.

[melakla]

Dziękuję wam wszystkim za każdą odpowiedź i radę. Dużo mi to rozjaśniło. Problem ewidentnie jest w nim. No i teraz wiem na pewno, że to nie są moje wymysły, ale coś jest na rzeczy. Nie ma rady, muszę usiąść, powiedzieć wszystko co mi leży na sercu. Jeśli uszanuje moje zdanie i uczucia to będzie ok. Trzymajcie kciuki, bo naprawdę ciężka rozmowa przede mną.

[Andziullka666]

Napisane przez skara

On jest nią ewidentnie zauroczony, nawet jeśli tego nie przyznaje. Nikt niezauroczony nie pytluje w kółko o koledze czy koleżance z pracy. A gada o niej, bo nie przestaje o niej myśleć.
Sama byłam tą zauroczoną i zachowywałam się podobnie. W końcu jednak się opamiętałam, że jestem na dobrej drodze do rozwalenia dobrego sobie związku, i z trudnością, ale urwałam kontakt z kolegą. Kochałam swojego chłopaka, ale zauroczona innym też byłam. Urok nowości, całe dnie spędzane razem, zakazany owoc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Zgadzam się, tak się właśnie zaczął początek końca małżeństwa moich rodziców. Mama w kółko o koledze z pracy nawijała, aż dla mnie było to dziwne mimo że miałam dopiero 12 lat. Ja bym też przestała się bawić w dyplomację i schowała fałszywie pojętą dumę do kieszeni. Sprawa jest jasna, albo Ty albo ona, niech wybiera. Wiem że to służbowy wyjazd ale w takich okolicznościach chyba bym postawiła sprawę na ostrzu noża. Jak chce ratować małżeństwo to niech się jakoś wykręci, załatwi l4 czy coś. Wiem że to mocne ale ja bym na Twoim miejscu nie wytrzymała tych 3 tygodni, wyobrażała sobie już niewiadomo co. Jednak musisz być zdecydowana na odejście, nieważne że jeszcze na niczym go nie przyłapałas. To co on robi jest bardzo nie ok zważyszy na Wasze ustalenia.

---------- Dopisano o 08:48 ---------- Poprzedni post napisano o 08:46 ----------

Napisane przez Ellen_Ripley

Według mnie pan wchodzi na drogę, która może go zaprowadzić do romansu i wtedy będzie "oj, jak to się stało". Facet nie ma nastu lat, a to nie jest psiapsi ze szkolnej ławki, tylko jakby nie było współpracownica. Można się zakolegować, ale jak znam życie, to osoby będące w związkach zawsze jednak w takich sytuacjach potrafią delikatnie postawić i zaznaczyć granicę.

No właśnie, to jest ostatni moment żeby zawrócił jeżeli zależy mu na żonie. Niektórymi ludźmi trzeba czasami porządnie potrząsnąć żeby się zreflektowali niestety

[wiekanka]

Napisane przez Andziullka666

Zgadzam się, tak się właśnie zaczął początek końca małżeństwa moich rodziców. Mama w kółko o koledze z pracy nawijała, aż dla mnie było to dziwne mimo że miałam dopiero 12 lat. Ja bym też przestała się bawić w dyplomację i schowała fałszywie pojętą dumę do kieszeni. Sprawa jest jasna, albo Ty albo ona, niech wybiera. Wiem że to służbowy wyjazd ale w takich okolicznościach chyba bym postawiła sprawę na ostrzu noża. Jak chce ratować małżeństwo to niech się jakoś wykręci, załatwi l4 czy coś. Wiem że to mocne ale ja bym na Twoim miejscu nie wytrzymała tych 3 tygodni, wyobrażała sobie już niewiadomo co. Jednak musisz być zdecydowana na odejście, nieważne że jeszcze na niczym go nie przyłapałas. To co on robi jest bardzo nie ok zważyszy na Wasze ustalenia.

---------- Dopisano o 08:48 ---------- Poprzedni post napisano o 08:46 ----------



No właśnie, to jest ostatni moment żeby zawrócił jeżeli zależy mu na żonie. Niektórymi ludźmi trzeba czasami porządnie potrząsnąć żeby się zreflektowali niestety

Zgadzam się z tym, że powinien zrezygnowac z wyjazdu i nie wazne, czy słuszne ma autorka obawy, czy nie. Przez wlasne postepowanie doprowadził, ze mu nie ufa i teraz po rozmowie, ktorą zaraz autorka przeprowadzi ten wyjazd bedzie bardzo niefajny dla obydwojga. Ona bedzie chodzic zdenerwowana a on tez nie bedzie za spokojny.

Jesli pojedzie to straci jeszcze wiecej. Moze wyciagnie wnioski ze trzeba słuchac co zona mowi a nie robic sobie zarty i slynne "przesadzasz".

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Pomysł brania lewego l4 przez zdrowego faceta, bo żona się niepokoi, pomnę milczeniem. Ale obstawiam, że jak autorka mu rozkaże () nie jechać to facet jej powie 'nie wydziwiaj, mamy kredyt do spłacenia, nie możemy sobie pozwolić na utratę mojej pracy' czy coś w tym rodzaju. I co teraz według pań 'zamknij ptaszka w klace'?

[Andziullka666]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;89111932]Pomysł brania lewego l4 przez zdrowego faceta, bo żona się niepokoi, pomnę milczeniem. Ale obstawiam, że jak autorka mu rozkaże () nie jechać to facet jej powie 'nie wydziwiaj, mamy kredyt do spłacenia, nie możemy sobie pozwolić na utratę mojej pracy' czy coś w tym rodzaju. I co teraz według pań 'zamknij ptaszka w klace'?[/QUOTE]

Nie żadne zamknij w klatce tylko są rzeczy ważne i ważniejsze. Gdyby mi się sypało małżeństwo to bym miała w dupie wyjazd służbowy. No chyba że na mężu już by mi nieszczególnie zależało ale wtedy sprawa będzie przynajmniej jasna dla autorki. Tylko musi mu wyraźnie dać do zrozumienia że jej zdaniem coś się psuje i ważą się losy ich związku dla niej a nie jakieś pitu pitu typu bo mnie przeszkadzają smsy od koleżanki.

[wiekanka]

Wiem, ze tak moze powiedziec i to wszystko co piszesz ma sens. Ale w takiej sytuacji musi sam ocenic co jest dla niego wazniejsze za nim odbuduje jej zaufanie.

---------- Dopisano o 10:20 ---------- Poprzedni post napisano o 10:18 ----------

Napisane przez Andziullka666

Nie żadne zamknij w klatce tylko są rzeczy ważne i ważniejsze. Gdyby mi się sypało małżeństwo to bym miała w dupie wyjazd służbowy. No chyba że na mężu już by mi nieszczególnie zależało ale wtedy sprawa będzie przynajmniej jasna dla autorki. Tylko musi mu wyraźnie dać do zrozumienia że jej zdaniem coś się psuje i ważą się losy ich związku dla niej a nie jakieś pitu pitu typu bo mnie przeszkadzają smsy od koleżanki.

Tak jest. Od razu siekierą miedzy oczy a nie pitu.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez Andziullka666

Gdyby mi się sypało małżeństwo to bym miała w dupie wyjazd służbowy.

No to gratuluję dogodnej sytuacji zawodowej i finansowej, ale nie każdy tak ma, że może sobie rzucić prace z marszu i utrzymać płynność finansową i standard życia. Wręcz patrząc na statystyki to większość Polaków nie może pozwolić sobie na coś takiego. A faceci są wciąż często żywicielami rodziny i zarabiają więcej od partnerek. Także argument, że nie będzie w pracy migał się od obowiązków w takiej sytuacji może być całkiem zasadny. Małżeństwo i miłość są fajne, ale obiad zamiast skrobania tynku ze ściany w ramach posiłku bardziej.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez wiekanka

Tak jest. Od razu siekierą miedzy oczy a nie pitu.

Może walić siekierą między oczy, ale musi mieć świadomość, że jak się powiedziało A to trzeba być gotowym powiedzieć B. A autorka wyraźnie napisała, że nie wie czy byłaby gotowa się rozstać.

[Andziullka666]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;89112008]No to gratuluję dogodnej sytuacji zawodowej i finansowej, ale nie każdy tak ma, że może sobie rzucić prace z marszu i utrzymać płynność finansową i standard życia. Wręcz patrząc na statystyki to większość Polaków nie może pozwolić sobie na coś takiego. A faceci są wciąż często żywicielami rodziny i zarabiają więcej od partnerek. Także argument, że nie będzie w pracy migał się od obowiązków w takiej sytuacji może być całkiem zasadny. Małżeństwo i miłość są fajne, ale obiad zamiast skrobania tynku ze ściany w ramach posiłku bardziej. [/QUOTE]

A kto piszę o rzuceniu pracy? Chodzi o rezygnacje z wyjazdu. I skąd masz informacje, że mąż autorki jest głównym żywicielem i ta rezygnacja z marszu by oznaczała że straci pracę? Albo że mają nóż na gardle z jakimś kredytem? Tego nie wiemy, rzeczywistość może się okazać zgoła inna niż Ty zakladasz. Wydaje mi się że autorka raczej wie jaka jest sytuacja zawodowa męża i potrafi ocenić czy faktycznie ten wyjazd to takie być albo nie być czy on po prostu nie chce zrezygnować.

[wlosomaniaczkaaa]

Napisane przez melakla

Dziękuję wam wszystkim za każdą odpowiedź i radę. Dużo mi to rozjaśniło. Problem ewidentnie jest w nim. No i teraz wiem na pewno, że to nie są moje wymysły, ale coś jest na rzeczy. Nie ma rady, muszę usiąść, powiedzieć wszystko co mi leży na sercu. Jeśli uszanuje moje zdanie i uczucia to będzie ok. Trzymajcie kciuki, bo naprawdę ciężka rozmowa przede mną.

Powodzenia. Sytuacja zdecydowanie wymaga spokojnego przegadania.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez Andziullka666

A kto piszę o rzuceniu pracy? Chodzi o rezygnacje z wyjazdu. I skąd masz informacje, że mąż autorki jest głównym żywicielem i ta rezygnacja z marszu by oznaczała że straci pracę? Albo że mają nóż na gardle z jakimś kredytem? Tego nie wiemy, rzeczywistość może się okazać zgoła inna niż Ty zakladasz. Wydaje mi się że autorka raczej wie jaka jest sytuacja zawodowa męża i potrafi ocenić czy faktycznie ten wyjazd to takie być albo nie być czy on po prostu nie chce zrezygnować.

No myślę, że odmówienie wykonywania obowiązków, w tym udziału w 3 tygodniowej przyklepanej delegacji, bez wyraźnych przyczyn dla wielu ludzi może się wiązać z rozwiązaniem współpracy z pracodawcą albo innymi konsekwencjami zawodowymi.

Nie wiem, ale moim zdaniem zabranianie komuś udziału w delegacji pod groźbą rozwodu to histeryczny ruch. Poza tym jak będzie chciał puknąć koleżankę to nie musi z nią nigdzie wyjeżdżać.
A jak będzie chciał do niej odejść to nie muszą sypiać wcześniej.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez wiekanka

To niech napisze mąż do kolezanki czy pozwala kolezanka na przeczytanie jej wiadomosci Jak nie ma nic do ukrycia to pozwoli.

Co to w ogóle znaczy "nie mieć nic do ukrycia"? Dla mnie na przykład wszystkie prywatne rozmowy są do ukrycia, nawet jeśli są o dupie maryni. Gdyby mi partner zarządał udostępnienia ich, to kazałabym mu się w łeb puknąć.

Napisane przez melakla

Jeszcze sporo czasu przed ślubem, po ślubie też mieliśmy luźną rozmowę na temat co dla kogo jest ok, a co już nie. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że częsty kontakt, pisanie smsów, rozmowy z kimś innym nie jest fair. Oczywiście nie mówię tu o naprawdę bliskich znajomych, bo to zupełnie inna bajka. No jak widać on nie widzi w tym nic złego, to już mi daje do myślenia. No ale tak z drugiej strony nie przyłapałam go na niczym złym, w końcu rozmowa o pracy to nie flirt. Mam straszny mętlik w głowie.

Widocznie zmienił zdanie i zapomniał cię poinformować. IMO najlepiej będzie jeśli przypomnisz mu co kiedyś mówił i zobaczysz co powie. Inna sprawa, że dla niego koleżanka z pracy może być bliską znajomą.

[melakla]

Porozmawialiśmy. Wywaliłam mu wszystko co czuję i myślę. Powiedziałam, że czuję się oszukana, bo przecież umawialiśmy się na coś innego, a on teraz urządza sobie pogaduszki i chodzi na kawki do niej i że nie życzę sobie słuchać o niej i żeby zastanowił się czy woli małżeństwo, czy spotkania i smsy z nią. Ogólnie był w szoku, że ja do tego podeszłam w taki sposób. Dla niego jest to zwykła relacja kolega-koleżanka, bez żadnych podtekstów i że on przecież mi o wszystkim mówi co się dzieje, o czym rozmawiają. Przyznał mi rację, że już dawno powinien postawić granice, bo on też nie chciałby, żeby jakiś kolo pisał do mnie codziennie. Obiecał, że powie jej, żeby w sprawach służbowych kontaktowała się ze swoim bezpośrednim przełożonym. Czy to zrobi? Okaże się, bo laska pewnie niebawem się znów odezwie. Co do L4 na czas wyjazdu, nie prosiłam go o to, bo wiem, że nie ma takiej możliwości. Pozostaje mi go jeszcze obserwować i czekać czy rzeczywiście to wszystko pójdzie tak jak mówi. Mam wrażenie, że mówił szczerze. Zobaczymy.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez melakla

Porozmawialiśmy. Wywaliłam mu wszystko co czuję i myślę. Powiedziałam, że czuję się oszukana, bo przecież umawialiśmy się na coś innego, a on teraz urządza sobie pogaduszki i chodzi na kawki do niej i że nie życzę sobie słuchać o niej i żeby zastanowił się czy woli małżeństwo, czy spotkania i smsy z nią. Ogólnie był w szoku, że ja do tego podeszłam w taki sposób. Dla niego jest to zwykła relacja kolega-koleżanka, bez żadnych podtekstów i że on przecież mi o wszystkim mówi co się dzieje, o czym rozmawiają. Przyznał mi rację, że już dawno powinien postawić granice, bo on też nie chciałby, żeby jakiś kolo pisał do mnie codziennie. Obiecał, że powie jej, żeby w sprawach służbowych kontaktowała się ze swoim bezpośrednim przełożonym. Czy to zrobi? Okaże się, bo laska pewnie niebawem się znów odezwie. Co do L4 na czas wyjazdu, nie prosiłam go o to, bo wiem, że nie ma takiej możliwości. Pozostaje mi go jeszcze obserwować i czekać czy rzeczywiście to wszystko pójdzie tak jak mówi. Mam wrażenie, że mówił szczerze. Zobaczymy.

Dokładnie, wszystko w jego rękach. Niestety, ale ty możesz tylko bacznie obserwować, bo dorosłej osoby nie da się upilnować ani do czegoś zmusić na dłuższą metę, i jak twoje granice tolerancji zostaną przekroczone to reagować w zgodzie ze swoimi zasadami.

[kennedy]

Napisane przez melakla

Porozmawialiśmy. Wywaliłam mu wszystko co czuję i myślę. Powiedziałam, że czuję się oszukana, bo przecież umawialiśmy się na coś innego, a on teraz urządza sobie pogaduszki i chodzi na kawki do niej i że nie życzę sobie słuchać o niej i żeby zastanowił się czy woli małżeństwo, czy spotkania i smsy z nią. Ogólnie był w szoku, że ja do tego podeszłam w taki sposób. Dla niego jest to zwykła relacja kolega-koleżanka, bez żadnych podtekstów i że on przecież mi o wszystkim mówi co się dzieje, o czym rozmawiają. Przyznał mi rację, że już dawno powinien postawić granice, bo on też nie chciałby, żeby jakiś kolo pisał do mnie codziennie. Obiecał, że powie jej, żeby w sprawach służbowych kontaktowała się ze swoim bezpośrednim przełożonym. Czy to zrobi? Okaże się, bo laska pewnie niebawem się znów odezwie. Co do L4 na czas wyjazdu, nie prosiłam go o to, bo wiem, że nie ma takiej możliwości. Pozostaje mi go jeszcze obserwować i czekać czy rzeczywiście to wszystko pójdzie tak jak mówi. Mam wrażenie, że mówił szczerze. Zobaczymy.

Trzymam kciuki.

Ja do swoich kolegow nie wypisuje po godzinach. Nie wypada po prostu.

[wiekanka]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;89112065]Co to w ogóle znaczy "nie mieć nic do ukrycia"? Dla mnie na przykład wszystkie prywatne rozmowy są do ukrycia, nawet jeśli są o dupie maryni. Gdyby mi partner zarządał udostępnienia ich, to kazałabym mu się w łeb puknąć.
Widocznie zmienił zdanie i zapomniał cię poinformować. IMO najlepiej będzie jeśli przypomnisz mu co kiedyś mówił i zobaczysz co powie. Inna sprawa, że dla niego koleżanka z pracy może być bliską znajomą.[/QUOTE]

no to Ty. Ale gdyby kolega zwrociłby sie do mnie z taką prosba, choc nie byłoby takiej opcji, z prostej przyczyny, bo bym nie dopusciła, to jak najbardziej zgodziłabym sie.

[Ellen_Ripley]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;89112127]Dokładnie, wszystko w jego rękach. Niestety, ale ty możesz tylko bacznie obserwować, bo dorosłej osoby nie da się upilnować ani do czegoś zmusić na dłuższą metę, i jak twoje granice tolerancji zostaną przekroczone to reagować w zgodzie ze swoimi zasadami. [/QUOTE]

Jak wyżej. Ustalone i albo się będzie tego trzymał (bo zacznie się stawiać w sytuacji swojej żony, może mu to rzeczywiście uruchomi wyobraźnię), albo przedłoży koleżankę ponad małżeństwo.

[wiekanka]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;89112009]Może walić siekierą między oczy, ale musi mieć świadomość, że jak się powiedziało A to trzeba być gotowym powiedzieć B. A autorka wyraźnie napisała, że nie wie czy byłaby gotowa się rozstać.[/QUOTE]

Nie o rozstaniu mowie ale o uswiadomieniu, zeby podszedł do tematu o wiele powazniej a nie bagatelizował bo mu tak sie zdaje, ze jest dobrze. I to co napisała autorka ze porozmawiała a on dopiero oczy otworzył i zdziwiony. Ta "siekiera" juz jest i on juz wie, ze dalej nie powinien sie posuwać ani o centymetr.

[Mezczyzna88]

Skąd ja to znam Prawda jest taka, że jak w domu ma awantury itp. a inna miła koleżanka się sama nim interesuje i jest miła to chyba każdy woli spędzać miło czas. Może zamiast anantur trochę też powalczyć, zorganizować coś, żeby wiedział, że "nie musi jeść na mieście".