Zagroda babuszki cz.6

[annorl1]

Witam
Słonecznie. Ale odwrotnie niż Lenifa, wolała bym deszczowo. Susza jest niemiłosierna. U nas wczoraj coś popadało, ale to nawet nie ejst kropla w morzu. W naszej studni posucha. U ludzi podobnie, coraz więcej ludzi zgłasza, że stare studnie, ale i te nowsze wysychają. Brakuje wody. U nas ma dzisiaj być hydraulik i powie, czy brak wody mamy z powodu zbyt niskiegho poziomu wody w studni, czy coś się zepsuło. Kurde, oby coś się zepsuło. Od tygodnia męczymy się z wodą. Dla zwierzakóœ i dla nas na kąpiel wozimy z rzeki i tabletkami do uzdatniania wody ją uzdatniamy. Do gotowania i picia kupujemy wodę. To aż ciężko uwierzyć, że nasza studnia w której od X lat było wody tak dużo, ze się wylewała ze studni i to dosłownie, nagle widzimy w niej dno
Ja już po pierwszej wywiadówce w szkole.
Herbatko, takie zakupy do domu to super opcja. Nie trzeba targać, tylko kurier przywozi. Ja tak ostatnio zamawiałam makarony. Bo całkowicie moją rodzinę przestawwiłam na makarony orkiszowe, żytnie z samopszy, pełnoziarniste i z ciecierzycy. W sklepie można dostać tylko z ciecierzycy i pełnoziarniste. Ale ja przestawiłam sie na BIO, a u nas nie dostępne są w żadnym sklepie.
Teraz czekam na przypływ gotówki i w koszyku na allegro już mam wrzucone kasze i mąki, bo sie kończą. Herbatę i kakao muszę zamówić też.
Wrotycz, u nas włąśnie na łąkach nie było go dawniej, a od 2 lat obserwuję, że pojawia się w sporych kępach. Więc to mnie cieszy. Ale pomysł Emmi, aby go blizej domu przenieść mi sie podoba. Uwielbiam wrotycz.

[lenifa]

Ja tak myślę, że po prostu nawłoć zagłuszyła wrotycz. Bo to rośliny tego samego czasu i podobnej wysokości. Inna rzecz, że bywają lata urodne, co sprzyjają jakimś roślinom choćby z powodu pogody i bywają takie, że nie jest to oczywiste. Dodatkowo działalność człowieka noże mieć znaczenie, a jak wiadomo każdemu, to człowiek potrafi wymyśleć wszystko. Tak samo bardzo dobre jak i bardzo złe. W każdym razie mnie brakuje tego wrotyczu. Podobną sytuację, chociaż myślę, że przyczyny były inne , miałam z podbiałem. Było go mnóstwo swego czasu a teraz jednego trudno znaleźć.
A poza tym to wstałam rano z wyrka a tu temat Wyryki... Stan ludzkiego mózgu powinien byc pod szczególną ochrona. "Houston Mamy problem."

[Emmi123]

Pozdrawiam wszystkich


Zaganiany czas u mnie. Ciągle coś się dzieje. Teraz MM coś podupadł na zdrowiu i go zmogło. Mam nadzieję, że to nie covid, który już ,,się obudził". Tak gorąco, tak duszno było, ledwo popadało, ledwo trochę spadło na termometrze i już jest? Atakuje uczniów ze starszych klas, mała frekwencja.
Wszystkim dużo zdrowia życzę

[herbatka99]

Ale czy znów Covid? Emmi , życzę mężowi zdrowia. Leżeć trzeba, moja lekarka twierdziła kiedyś że wirus namnaża się podczas ruchu, jak chodzimy ruszamy się to on się rozmnaża ,więc trzeba trochę poleżeć w ciepłe to zacznie zanikać.

Więc męża do łóżka ,ugotować rosół ,przykryć ciepłą kołderką.

Dzisiaj doszły już trzy paczki z Allegro. Mam zapas masła , i teraz powiedzcie czy masło można zamrozić? Bo mam 8 kostek. Jak przechowujecie?

Ciężka sprawa z wodą, tak są braki. I susza. Wprawdzie na Pomorzu sporo padało, ale nie wszędzie. Jak u Annorl ,to chyba więcej regionów ma takie braki. Współczuję, bo jeszcze Ann masz zwierzęta, i trzeba je napoić. My w mieście mamy wodociągi, ale to na razie jest ok. Niedługo i u nas w kranach może być sucho. Niedobory wody dotkną wszystkich.

W moim mieście zbudowano wielkie osiedle z wieżowcami, blokami mieszkalnymi ,tysiące ludzi tam zamieszkało. Ale czy myśleli że oni potrzebują wody ? Dołączali tylko rury z bloków do istniejącej instalacji wodnej, nie martwiąc się co o dalej. A instalacje i wodociągi stare. Podobno już w tym roku były braki wody w dzielnicy mojego miasta. Nie dziwię się . Na dwudziestym piętrze wieżowca.

U mnie na szczęście było dobrze. Ale cxytałam w regionalnej gazecie.

[Lanolinkaaa]

Herbatko, można mrozić. Osobiście nie kupuję na zapas ale wiem że można. My że studni mało wody bierzemy a mimo to dużo jej ubyło.

[lenifa]

Tak masło mozna mrozić i swego czasu byłam w domku w ktorym to bylo rutyną. Sama czasem mrożę, bo akurat jest jakaś okazja w bierdonce i kupuje wtedy więcej. Czy to nie ma jakiegoś niekorzystnego wpływu na masło, w sensie utraty wartości pojęcia nie mam. Nie śledzilam nic nigdy w tym kierunku.

Ja sobie zawsze ceniłam wodę ze studni i czasem piło się prosto z wiadra. Ale wszystkie znane mi studnie, albo nie istnieją albo woda z nich nie nadaje się już do picia. W miastach, przynajmniej w Krakowie na moim osiedlu są studnie głębinowe. Czasem jak braklo wody to się z nich korzystalo.

[herbatka99]

No i masz, wykrakałam .w kranie nie ma wody. Nie mam pojęcia czy awaria, czy może zakręcone ujęcie z jakiejś przyczyny. Np. dołączanie instalacji.

Troszkę nałapałam ,na kawaę i herbatę.

[Lanolinkaaa]

Oj Herbatko, to kłopot bez wody. Puścili już?

[herbatka99]

Była awaria, dzwoniłam do wodociągów. Już woda jest.

To kłopot bez wody. A przyszłość jest niepokojąca. Co tam ,te kłopoty z brakiem wody już przecież są. Ann pisała że jej studnia wysycha. Ale może też tylko awaria była? Bo była taka możliwość u Ani.

Napisz jak tam z wodą u ciebie Annorl ?

.czy lepiej.

[annorl1]

Witam
Wczoraj był hydraulik. Zamówiliśmy nowy hydrofor. Jutro ma dojechać. Bo okoliczne sklepy nie miały takiego jak polecał hydraulik. Mam nadzieję, ze to tylko wina pompy. Hydraulik mówi, że wszędzie gdzie ostatnio jest wzywany do wody, że niby hydrofor nawala, to w większości jest to za niski stan wody w studni Powiem tak, zaczyna mnie łapać deprecha bez wody w domu. Naprawdę. Nic się nei chce. Gotować, sprzątać...zupełnie nic. Robię minimum jakie muszę. Męża też przytłacza psychicznie brak wody.
Herbatko, ja mrożę masło. Na wsi ludzie też mrożą, bo jak wiadomo w lecie najlepsze masło wychodzi. Bo krowa ma wszystkiego pod dostatkiem jak sie pasie i tłuste mleko. Więc jest sporo masła. W zimie masło jak to mówi moja ciotka nie wychodzi tak dobre i tak tłuste. Więc ludzie robią latem i mrożą na zimowa porę.

[herbatka99]

Ann, mnie to nie dziwi że mąż ma depresję w tej sytuacji, i ty też z przygnębieniem. To dochodzi wreszcie do człowieka że to trudna sytuacja. Brak wody to trochę apokaliptyczne jest. Ale ci co jeszcze mają nie przejmują się, tylko niedługo może to dotknąć wielu ludzi.

Brak wody pitnej dotyka przecież wielu ludzi w bardziej suchych kontynentach, np Afryka.

Jeżeli chodzi o zasoby wody w Polsce to jesteśmy na końcu Europy. Natura nam poskąpiła w tym przypadku.

W mojej miejscowości też mamy dzielnice na peryferiach ,gdzie każdy ma swoją studnie ,nie ma tam wodociągu. Nie wiem jaka tam sytuacja jest.

Robię sobie okłady z gorącej wody, czyli wlewam do termofory i przykładam na te bolące miejsca ,gdzie są bóle korzonkowe. Zobaczymy. Może ciepło pomoże.

Podobno kiedyś przykładano futerko z kota.

Dzisiaj to niemożliwe ,bo nie zabijamy zwierząt w takich celach.

Ale opowiem wam że moja mama miała płaszcz a pod spodem było futerko z kotów.

Serio, była dumna z tej pelisy, bo tak to się nazywało.

Wtedy nikt nie myślał że to zbrodnicze jest. Inne czasy były.

Ann to może trzeba u was zakładać studnie głębinowe. Gminy nieraz działają w tej dziedzinie. Coś nieraz w tv . się usłyszy .

[lenifa]

Herbatko - Mój m miał korzonki i przytaskałam mu wówczas pas gorczycowy. Nie miałam wielkiej nadziei że go założy, ale ból był duży i był w stanie już chwycić się wszystkiego. No i pomogło heh. Ważne też jest uzupełnienie witamin z grupy b. Pewnie sa i inne sposoby, ale nie wgłebiałam się w to dokładnie.

[herbatka99]

Emmi,dzięki za ten pas. Że przypomniałaś. Dzisiaj będę kupować. Zaraz na allegro.

Witaminy B biorę. Wczoraj przykładałam gorący termofor na to miejsce . Jakby trochę lepiej.

Jeszcze nalewka w piwnicy dochodzi.

Ta z orzechów.

Pozdrawiam ,dziewczyny. Dzisiaj mam zalatany dzień.

---------- Dopisano o 09:04 ---------- Poprzedni post napisano o 09:01 ----------

Masło zamroziłam. Dzięki za porady.

Dzisiaj dostarczą mi mąkę i płatki ziemniaczane, które bardzo lubię. Czyli ziemniaki w proszku.

[Lanolinkaaa]

Herbatko, gdy byłam mała miałam futro z Królika

[lenifa]

W mojej młodości były modne czapy z królika. Oczywiście miałam. Miałam i kożuch i 2 razy futerka krótkie, darowane mi przez ciocię. Futerka - Jedno było super, bardzo lekkie, drugie miało podszewkę coś tam nie wiem na co, co sprawiało że było paskudnie ciężkie. Drugie leciutkie. Bardzo go lubiłam i było bardzo ciepłe.

[Emmi123]

U mnie na tapecie papierologia. Trzymajcie kciuki

[herbatka99]

Ja miałam turecki kożuszek. Przywieziony z Turcji jak byłam na wakacjach.

W dzieciństwie to płaszczyki z sukna wełnianego.

Chyba szyte w zakładzie krawieckim.

Oglądałam dzisiaj swój ogród i martwię się jak to będzie w przyszłym roku. Nie dam rady uprawiać grządek.

Już teraz jest bardzo zarośnięte .chwasty duże trawa też duża urosła nie koszona

Będzie dziko, natura zacznie rządzić.

Chcę posadzić jakieś krzaki, agrest ,może jakaś miniaturowa wiśnia, bo ta co jest rozrasta się ogromnie.

Przycięłam ją do maksimum ale czuję że pójdzie cała pod nóż ,czyli piłę.

[lenifa]

Ja też jak jestem w Krakowie Herbatko już nie mogę wiele robić w ogródku, bo po prostu nie ma na to czasu. Na szczęście są nasadzone hortensje i kwitne toto samo. Tylko jesienią trzeba lekko poprzycinać. No i dwie pnące róże. Najgorzej z trawką na tych wąskich ściezkach. Po prostu zarastają. W każdym razie polecam ci hortensje mają potencjał.

Miałam śmieszną przygodę na wyszukiwarkach. Dostałam miechunkę od sąsiadki, więc postanowiłam sobie przypomnieć jak to z nią, uzupełnić ogólną wiedzę o badania. No i wyskoczyla mi informacja - haha - Zauważyliśmy nietypowe wyszukiwanie - potwierdź że jesteś człowiekiem. Zaczęłam się śmiać tzn co mam im zaszczekać? zamiauczeć czy cus?) Panowie ode tego internetu, stare kobiety tak czasem mają. Bywają nietypowe. Nie są jeszcze urobione przez system. A jak cuś to przyjść z dżemikiem, to wam powiem do czego dawniej służyli mężczyźni;P

[Emmi123]

Hejka
Jedni są przestymulowani przez natłok myśli papierologii a ja znów jestem nie do stymulowana i równocześnie jak tu piszę, oglądam program na Netfliksie. W ten sposób się relaksuję i wyciszam wewnętrznie. To taki przykład jak ludzie potrafią być różni.
Zbieranie aronii w głuszy nie dla mnie w tym momencie. Poszli ,,synkowie". Mają okazję trochę pogadać ze sobą . Aronii nie jest za dużo, ale trochę jest. Rok rocznie dzieliłam się nim, nie wiem jak będzie w tym roku.
Zajadamy się naszymi paprykami słodkimi. W przyszłym roku może wysieję je wcześniej, ale nie wiem czy to będzie miało sens jak mam dom chłodny. Uprzedziłam MM, że jak znów będę chciała wysiewać pomidory już w lutym to ma mi dać po łapach. Za to po raz pierwszy jestem ciekawa zimy.

[Cicha7222]

Witajcie męczący to był tydzień. Te pierwsze tygodnie września zawsze dają w kość. Dziś nadrabianie porządków w domu. Wykopaliśmy kilka grządek ziemniaków. Zerwałam trochę śliwek.

---------- Dopisano o 17:00 ---------- Poprzedni post napisano o 17:00 ----------

Emmi też mnie czeka papierologia w weekend. Ech wrzesień.

[Emmi123]

Cicha Ja mam tego tak dużo, że mam zawalony całe 2 dni. To jest koszmar. W dodatku to co produkuję to jest tylko do teczki, aby było, bo ma być. Zero przydatności.


Od rana mży, chyba, bo jeszcze nie wychodziłam. Czekam na czajnik i piszę dalej... Dobrego niedzieli życzę

[herbatka99]

https://www.youtube.com/watch?v=MIISJlrIBI8


to dziwne ale wysłuchałam całego wykładu. O uczeniu dzieci matematyki. Dlaczego jej nie rozumieją?
może wysłuchałam dlatego że iles lat temu musiałam wykonać robotą za nauczycielkę matematyki mojego syna.

Emi i Cicha uczą w szkole, Annorl ma dzieci. Mamy też wnuki.
Pouczajace,
Pani profesor twierdzi że dzieci maja wrodzone zdolności które są niszczone w szkole.

[Emmi123]

Herbatko Jak słyszę taki tekst, że szkoła niszczy to od razu zachęcam do zapisania dziecka do szkoły prywatnej, tam na pewno będzie miało lepiej . Obecnie edukacja ogólnodostępna boryka się z zalewem dzieci z dysfunkcjami, do których mają się dostosować dzieci bez dysfunkcji. Rodzice na myśl o ,,innych" szkołach krzyczą o dyskryminacji ale nie widzą dyskryminacji w posiadaniu orzeczenia o kształceniu specjalnym u własnego dziecka. Tu już to nie działa.

[herbatka99]

Emmi, no właśnie coś podobnego pani profesor mówiła. Że zdolniejsze muszą się dostosować do niskiej średniej. Ale ona mówiła przede wszystkim o sposobie uczenia matematyki, zaczynając od przedszkola. O tym był przede wszystkim wykład.

Nauki ścisłe są lokomotywą ciągnącą rozwój technologiczny kraju

[lenifa]

Moja lokomotywa Herbatko się wykopyrsiała No ale na poziomie podstawowym sobie radzę.
Jak wiecie podróżowałam trochę. Ochrzciliśmy wnusia. Było piknie.
Jutro mam zaplanowane porządki z moim kwiatkami, czyli przesadzanie, nowe szczepki i takie tam. Muszę to zrobić przed kolejną podróżą, bo wezmę ze sobą te wędrowne kwiatki.
Trochę jestem zmęczona. Wybieram sie do spania. Mam nadzieję że mi zapał do pracy nie przejdzie do jutra rana

[Emmi123]

Witajcie z poniedziałkiem

Lenifa Praca przy roślinach potrafi relaksować, życzę Ci tego.

Herbatko Bo tak jest i nie jest to złośliwość. Ostatniemu rządowi, któremu zależało na dzieciach, to chyba ten zaraz po II wojnie światowej, kiedy to za wszelką cenę starali się uruchomić edukację. Późniejsze tylko likwidują placówki, upychają dzieci do jednego worka w myśl tolerancji, poznania i innych bzdur. Likwidacja szkół specjalnych poszła równolegle, kiedy wymyślili gimnazja. Te upadły, szkoły specjalne już nie wróciły. ,,Wyrównywanie deficytów" - najczęściej są takie, których nie da się wyrównać ale można za to rozwijać pozostałe i na tym głównie bazuje terapia. Ale do tego trzeba odpowiednich szkół, gdzie jest przygotowany teren, inny czas pracy, inny rodzaj pracy DOSTOSOWANY do dziecka. To jest ogromna różnica. Ale Herbatko, nie tylko podstawówka jest ważna ale i dalsze uczelnie. Kilka lat temu miałam olśnienie, że malutki procent ludzi po skończeniu konkretnego kierunku (technikum ogrodnicze, krawieckie, pielęgniarskie, mechaniczne itd) pracuje w zawodzie. A spora osób, która sama się edukuje, to szyje, uprawia ogrody itd, - jako pasja. Dlaczego tak rzadko pasja rozwija się w szkole średniej? Na moich studiach pedagogicznych było też ciekawie. Mięliśmy przedmioty tzw zapchaj dziury, które były zupełnie nieprzydatne, ale wykładowcy najwięcej z nich wymagali, stwarzając wręcz chore klimaty. Z jedną, to wręcz poszłam do dziekanatu, aby delikatnie powiedzieć pani w recepcji co myślę, jako osoba dorosła i traktowaniu nas. Nie zauważyłam, że drzwi do gabinetu dziekana były uchylone i wszystko słyszał. Poprawa w zachowaniu owego wykładowcy była już odczuwalna na kolejnych zajęciach. Ale to ja. Inny będą siedzieć cicho i tylko ich pasja będzie niknąć. Więc to jest na wszystkich szczeblach edukacji.
Najgorsze dla mnie jest to, że tylko 1 % uczniów po skończeniu szkoły podstawowej wie co chce robić w przyszłości. Wielokrotnie pisałam, że od np 6 klasy powinny być klasy z podziałem na kluczowe przedmioty. Wyodrębnić z naciskiem na zdolności humanistyczne, techniczne, podróżniczo-przyrodnicze, sportowe itd.

A tak poza tym to u mnie okres deszczowy się zaczął i pięknie leje. Wczoraj padało cały dzień, momentami lało. Część zebranej aronii już się mrozi, drugą część zrobię dzisiaj, chociaż zastanawiam się czy nie zrobić z niej soków? Ale jeszcze pomyślę. MM był u lekarza, dostał antybiotyk i jest jakaś tam poprawa.
Testowałam ostatnio krem arnikowy a ukąszenia i ładnie działa. Po jednym posmarowaniu na noc, widać było, że złagodził obrzęk.



Hop, hop!! Mało nas. Piszcie

[lenifa]

Emmi ja obserwuję te zmiany w szkole od roku 63 ubiegłego wieku A mam na czym. Sama chodziłam wszak do szkoły, potem dzieci a teraz wnuki. Przy czym staralam się być aktwnym rodzicem. Czytałam tez dużo na ten temat. I najlepsza książka jaka natrafiłam przez ten czas, nt szkoły to "sory Gregory" nie pamiętam tytułu ani autora, była książką jakiegoś przedwojennego księdza, którą nabyłam chyba w jakimś antykwariacie. Ale zapamiętałam jedno zdanie. Bylo w stylu Korczaka. Najważniejsze dla nauczyciela to jest kochać i rozumieć dzieci.
Na pewno sprawozdania i papierkomania nie sa potrzebne dzieciom. Sa potrzebne jako wcieraczka tym wyżej do budowania swoich "cuś tam". Przy czym to "cuś tam" ma bardzo szerokie odniesienie. Zawód nauczyciela to powinna być pasja i powołanie. Jak się ma pasję i powołanie, to wykształcenie idzie samoistnie równoległym torem. I to nie wykształcenie jak wypełniać papierki a wiedza ogólna i wiedza o dziecku jako takim w szeroki aspekcie.
Mogłabym dużo pisać o moich nauczycielach i jaki mieli na mnie wpływ. A miałam dużo szczęścia do tych z górnej półki w sensie pasji bycia nauczycielem. Ale spotkałm też takich, co nigdy nie powinni byli nimi zostać. Potem gdy moje dzieci były w szkole, zauważyłam że coraz mniej jest tych przez duże N. Pasja nauczyciela przekłada się w sposób bezpośredni na uczniów. Dobry nauczyciel "ogarnia" każdą sytuację i każde dziecko. Jeżeli teraz ten nauczyciel zamiast ograniać, musi pisać bzdury i wypełniać papierki zamiast skupiać się na dzieciach to "szerokiej drogi"

Nauczanie to nie tylko wiedza. Nauczanie to początek drogi, to rozbudzanie pragnień, zainteresowań i kolejnych pasji. Nikt kończąc szkoły nie jest alfa i omega, nawet jak jest wzorowym uczniem z samymi szóstkami. Szkoła powinna uczyć samodzielności w szukaniu tej wiedzy. Bo nauka to coś co jest na całe życie.

I wrócę do tej książki, Nie mam jej, dałam jakieś nauczycielce z "problemami". Pomyślałam że kobiecinie bardziej się przyda. Przy czym kobiecina to może złe określenie, bo to był raczej "kobieton". Ale założyłam że się poplątała. Nie każdy może pracować z dziećmi.

[herbatka99]

Każda z nas chodziła do szkoły, i nasze dzieci też chodziły do szkoły. Oj ,ile tych szkół było.

W naszym przypadku sporo. Liczyć nie będę.

Podstawa programowa fatalna, bo jakby programy były dobre to nauczyciele jakoś by je realizowali. Może nie wszyscy na piątkę czy szóstkę. Bo nie można zwalać na nauczycieli skoro program do luftu. A oni się boją ,bo muszą ten program realizować. Zamknięte koło.

Przypominam że wykład pani profesor był o nauczaniu matematyki od wieku przedszkolnego.

Ona realuzowała program w przedszkolach, że swoją grupą badawczą.

A potem badano te same dzieci jak już piszły do szkoły. Okazało się że cofnęły się w nauczaniu matematyki .I to bardzo. Wcześniejsze umiejętności zostały zapomniane.

Ja też miałam problemy z matmą, jak i wszystkie moje dzieci.

---------- Dopisano o 09:20 ---------- Poprzedni post napisano o 09:18 ----------

Jeszcze poczytam co tam dokładnie napisałyście, Emmi i Lenifa. Bo tylko przeleciałam z grubsza.

[lenifa]

U mnie się wykasowało, ale nadrabiam. Tylko nie wiem po co mi to już na starość. Nasza głowa ma ogromne możliwości. W sensie głowa każdego człowieka. Gdzieś czytałam, że przeciętni ludzie wykorzystują tylko 30%? swoich możliwości (w głowie swojej). Problemem są tylko niespójności. Bo budujemy jakąs tam wiedzę i może nawet na wcześniejszym etapie brakować jakiegos istotnego elementu, wtedy mamy wątpliwości albo nie wiemy na co to, bo brakuje logiki np. I uczymy się i uczymy a sensu nie widać. To może dotyczyć każdego tematu. Bo jak już zobaczymy sens - to wtedy nie ma granic

[Lanolinkaaa]

Och jaka ładna pogoda dzisiaj. Wczoraj lało. Ciekawe, czy są grzyby.

Zamówiłam sadzonki truskawek tych co ma Cicha

Pisała, że dobre, to wzięłam.

Wszystkie swoje wyrzuciłam bo je chyba jakaś choroba zaatakowała. Wobec czego będą nowe i w innym miejscu.