Sabat Czarownic:)część III nieostatnia:D

[kropka75]

Napisane przez hihi

No albo jesteśmy ze sobą w związku i razem żyjemy, ale bywamy ze sobą i się spotykamy od czasu do czasu, żeby się bzyknąć, pogadać i iść zjeść kolację.

Ja nie jestem w stanie takiego związku zaakceptować, bo po 1. to nie odpowiada moim wyobrażeniom o związkach, a po 2. zbyt wiele widziałam takich układów i tego jak się kończyły, ew. co pozostawało z bliskości dwojga ludzi, nawet gdy byli małżeństwami "weekendowymi". I dziękuję bardzo.

No właśnie...

Z jednej strony kończy się związek, spotykamy się raz na miesiąc przez weekend np. W efekcie stajemy się bardziej znajomymi niż małżeństwem.

Potem (prędzej czy później) każde poznaje kogoś z kim spędza czas, z kim pojedzie do sklepu, z kim wypije kawę, komu się żali, kto głaszcze po głowie... i mamy pozamiatane.

Z drugiej strony za coś trzeba żyć...

[hihi]

Napisane przez kropka75

No właśnie...

Z jednej strony kończy się związek, spotykamy się raz na miesiąc przez weekend np. W efekcie stajemy się bardziej znajomymi niż małżeństwem.

Potem (prędzej czy później) każde poznaje kogoś z kim spędza czas, z kim pojedzie do sklepu, z kim wypije kawę, komu się żali, kto głaszcze po głowie... i mamy pozamiatane.

Z drugiej strony za coś trzeba żyć...

Kropka, no trzeba za coś żyć, ale Ty będziesz żyła tutaj, on tam. Co to za życie? Kasę będzie wysyłał i raz na jakiś czas jedno będzie przyjeżdzało do drugiego? Gdzie wsparcie, obecność, gdzie to życie? Tak obiektywnie i realnie? Obie dobrze wiemy jak to się zawsze kończy. Gorsze jest jednak to, że dla niego to żaden problem i nie potsrzega tego wyjazdu tak jak Ty, bo albo nie ma świadomości tego jak wygląda takie zycie albo... wcale go to nie przeraża

Oczywiście, że demonizuję, bo może pojedzie, popracuje, zarobi i wróci wielce stęskniony, miłość na nowo rozgorzeje itd itp, ale ja jakoś jestem mało romantyczna i nie zakladam takich bajkowych scenariuszy...

[kropka75]

Napisane przez hihi

Kropka, no trzeba za coś żyć, ale Ty będziesz żyła tutaj, on tam. Co to za życie? Kasę będzie wysyłał i raz na jakiś czas jedno będzie przyjeżdzało do drugiego? Gdzie wsparcie, obecność, gdzie to życie? Tak obiektywnie i realnie?

Ja to wiem właśnie.

Napisane przez hihi

Gorsze jest jednak to, że dla niego to żaden problem i nie potsrzega tego wyjazdu tak jak Ty, bo albo nie ma świadomości tego jak wygląda takie zycie albo... wcale go to nie przeraża

Nie wiem czego ma świadomość i jak rzecz postrzega. Jestem w pracy, nie chcę się wk...ć ani kłócić przez tel. więc po paru sms'ach temat ucichł, a ja go nie ruszam.

Wiem, że pracował dwa lata za granicą i wrócił do Polski. Może już nie pamięta jak zap..ł fizycznie. A może go to wcale nie przeraża. Nie wiem.

Wiem tylko, że wczoraj General Motors ogłosił upadłość i dziś mój mąż nawet nie wie gdzie pracuje.

Napisane przez hihi

Oczywiście, że demonizuję, bo może pojedzie, popracuje, zarobi i wróci wielce stęskniony, miłość na nowo rozgorzeje itd itp, ale ja jakoś jestem mało romantyczna i nie zakladam takich bajkowych scenariuszy...

Ja nigdy nie zakładam takich scenariuszy, więc nawet nad tym nie myślę...

[kulbit]

Napisane przez kropka75

Wiem tylko, że wczoraj General Motors ogłosił upadłość i dziś mój mąż nawet nie wie gdzie pracuje.

Właśnie wczoraj w faktach mówili.. tak o tym mówili, że trudno sie było zorientowac co i jak tak na prawdę, więc nie dziwię się, że mąż nie wie na czym stoi..

[hihi]

Napisane przez kropka75

Ja to wiem właśnie.

Nie wiem czego ma świadomość i jak rzecz postrzega. Jestem w pracy, nie chcę się wk...ć ani kłócić przez tel. więc po paru sms'ach temat ucichł, a ja go nie ruszam.

Wiem, że pracował dwa lata za granicą i wrócił do Polski. Może już nie pamięta jak zap..ł fizycznie. A może go to wcale nie przeraża. Nie wiem.

Wiem tylko, że wczoraj General Motors ogłosił upadłość i dziś mój mąż nawet nie wie gdzie pracuje.

A.. no tak, w sumie chłopa rozumiem. GM ogłosił upadłość i na chwilę obecną nie wiadomo jak z zakładami w PL, więc wszyscy czują się wyrzuceni na bruk i bez pracy, więc jak jest okazja, to łapać co się nadarza i lecieć. W sumie to dość normalny odruch, ale z drugiej strony to ten "zachód" wcale taki boski, słodki, miodem i mlekiem płynący nie jest. Kursy walut są średnie, pracy wcale aż tak dużo nie ma, a jak jest to ciężka harówa... Może on tez potrzebuje to przemyśleć, ochłonąć, zastanowić się i... przypomniec sobie, że to wcale nie taki cud miód za tą granicą...?

[kropka75]

Napisane przez kulbit

Właśnie wczoraj w faktach mówili.. tak o tym mówili, że trudno sie było zorientowac co i jak tak na prawdę, więc nie dziwię się, że mąż nie wie na czym stoi..

Bo oni chyba sami nie wiedzą, więc i słuchaczom nie dadzą się zorientować. Burdel jest.

Nie wiadomo czy będą zwalniać, czy dadzą wypowiedzenia zmieniające warunki pracy i płacy, czy we IX ruszy Astra IV jak mieli w planach, nic nie wiadomo...

Napisane przez hihi

A.. no tak, w sumie chłopa rozumiem. GM ogłosił upadłość i na chwilę obecną nie wiadomo jak z zakładami w PL, więc wszyscy czują się wyrzuceni na bruk i bez pracy, więc jak jest okazja, to łapać co się nadarza i lecieć. W sumie to dość normalny odruch, ale z drugiej strony to ten "zachód" wcale taki boski, słodki, miodem i mlekiem płynący nie jest. Kursy walut są średnie, pracy wcale aż tak dużo nie ma, a jak jest to ciężka harówa... Może on tez potrzebuje to przemyśleć, ochłonąć, zastanowić się i... przypomniec sobie, że to wcale nie taki cud miód za tą granicą...?

No właśnie... odruch niby normalny i ja to rozumiem. Nie rozumiem tylko gdzie nasze plany w tym całym bajzlu... :/

Jestem zła. Mam ochotę zawyć, a potem zacząć czymś rzucać.

[kulbit]

Napisane przez kropka75

Bo oni chyba sami nie wiedzą, więc i słuchaczom nie dadzą się zorientować. Burdel jest.

Nie wiadomo czy będą zwalniać, czy dadzą wypowiedzenia zmieniające warunki pracy i płacy, czy we IX ruszy Astra IV jak mieli w planach, nic nie wiadomo...

No właśnie tez tak gadali, że trudno było pojąc na czym tak na prawde ta firma i ci ludzie stoja..

Napisane przez kropka75

No właśnie... odruch niby normalny i ja to rozumiem. Nie rozumiem tylko gdzie nasze plany w tym całym bajzlu... :/

Jestem zła. Mam ochotę zawyć, a potem zacząć czymś rzucać.

A powiedz mi czy wy rozmawialiście szczegółowo, bo moze Twój mąż ma jakis swój pomysł.. tzn tak jak napisałam wcześniej, jesstem w tym temacie takiego samego zdania jak Ty, ale zawsze warto przegadac pewne sprawy szczegółowo zamiast zostac z poczuciem, że On przekesla wszystkie Wasze wcześniejsze plany..

[hihi]

Napisane przez kropka75

Bo oni chyba sami nie wiedzą, więc i słuchaczom nie dadzą się zorientować. Burdel jest.

Nie wiadomo czy będą zwalniać, czy dadzą wypowiedzenia zmieniające warunki pracy i płacy, czy we IX ruszy Astra IV jak mieli w planach, nic nie wiadomo...

Wiesz, u mnie w firmie pod koniec stycznia ogłosili zmiany organizacyjne i strukturalne, mające poprawic funkcjonowanie korporacji w świetle światowego kryzysu i wstępnie planowano zwolnić ok. 25% załogi. Siedziałam w pracy i tyłkiem trzęsłam. Nie zwolnili nikogo.

W Niemczech, po przejeciu przez Magne mieli zwolnić jakies 10%, więc nie tak tragicznie, a skoro u nas nic nie powiedzieli, to moze rzeczywiscie lepiej usiąść na tyłku i poczekać, aż ktoś coś powie i padną decyzje, zanim się będzie rwało szaty na ciele i wywracało całe życie do góry nogami...?

Napisane przez kropka75

No właśnie... odruch niby normalny i ja to rozumiem. Nie rozumiem tylko gdzie nasze plany w tym całym bajzlu... :/

Jestem zła. Mam ochotę zawyć, a potem zacząć czymś rzucać.

Rozumiem, bo masz prawo być wściekła i rozgoryczona wręcz, ale... póki co, to Ty powinnaś (no, teraz uważaj) go wesprzeć i zanim go zaatakujesz, to tak go na spokojnie, że jednak moze ważniejsze sa rzeczy niż szukanie roboty za granicą, skoro jeszcze nic nie wiadomo?

---------- Dopisano o 11:45 ---------- Poprzedni post napisano o 11:43 ----------

Napisane przez kulbit

A powiedz mi czy wy rozmawialiście szczegółowo, bo moze Twój mąż ma jakis swój pomysł.. tzn tak jak napisałam wcześniej, jesstem w tym temacie takiego samego zdania jak Ty, ale zawsze warto przegadac pewne sprawy szczegółowo zamiast zostac z poczuciem, że On przekesla wszystkie Wasze wcześniejsze plany..

No właśnie, na spokojnie pogadajcie, omówcie to i przedyskutujcie, bo tak na gorąco to można rzeczywiście różne rzeczy sobie pomyśleć.

[kulbit]

Napisane przez hihi

Wiesz, u mnie w firmie pod koniec stycznia ogłosili zmiany organizacyjne i strukturalne, mające poprawic funkcjonowanie korporacji w świetle światowego kryzysu i wstępnie planowano zwolnić ok. 25% załogi. Siedziałam w pracy i tyłkiem trzęsłam. Nie zwolnili nikogo.

W Niemczech, po przejeciu przez Magne mieli zwolnić jakies 10%, więc nie tak tragicznie, a skoro u nas nic nie powiedzieli, to moze rzeczywiscie lepiej usiąść na tyłku i poczekać, aż ktoś coś powie i padną decyzje, zanim się będzie rwało szaty na ciele i wywracało całe życie do góry nogami...?

O dokładnie przykład Hihinki jest tutaj bardzo dobry ile się bidulka namartwiła.. to tylko Ona wie..

[hihi]

Napisane przez kulbit

O dokładnie przykład Hihinki jest tutaj bardzo dobry ile się bidulka namartwiła.. to tylko Ona wie..

Jak ci wyłam, że wszystkich nas zwolnią i nie będziemy mieli roboty

[kropka75]

Napisane przez kulbit

A powiedz mi czy wy rozmawialiście szczegółowo, bo moze Twój mąż ma jakis swój pomysł.. tzn tak jak napisałam wcześniej, jesstem w tym temacie takiego samego zdania jak Ty, ale zawsze warto przegadac pewne sprawy szczegółowo zamiast zostac z poczuciem, że On przekesla wszystkie Wasze wcześniejsze plany..

Nie mieliśmy kiedy szczegółowo...

Może jestem dziecinna, ale dotknęło mnie samo to, że o tym pomyślał.

Napisane przez hihi

Wiesz, u mnie w firmie pod koniec stycznia ogłosili zmiany organizacyjne i strukturalne, mające poprawic funkcjonowanie korporacji w świetle światowego kryzysu i wstępnie planowano zwolnić ok. 25% załogi. Siedziałam w pracy i tyłkiem trzęsłam. Nie zwolnili nikogo.

Z jego firmy już poleciało około 1000 osób, więc nie ma tak fajnie...

Napisane przez hihi

W Niemczech, po przejeciu przez Magne mieli zwolnić jakies 10%, więc nie tak tragicznie, a skoro u nas nic nie powiedzieli, to moze rzeczywiscie lepiej usiąść na tyłku i poczekać, aż ktoś coś powie i padną decyzje, zanim się będzie rwało szaty na ciele i wywracało całe życie do góry nogami...?

Ja tak myślę, on chyba nie...

Napisane przez hihi

Rozumiem, bo masz prawo być wściekła i rozgoryczona wręcz, ale... póki co, to Ty powinnaś (no, teraz uważaj) go wesprzeć i zanim go zaatakujesz, to tak go na spokojnie, że jednak moze ważniejsze sa rzeczy niż szukanie roboty za granicą, skoro jeszcze nic nie wiadomo?

Nie wiem czy mi się chce tłumaczyć takie oczywistości. On to chyba powinien wiedzieć? Czy nie?

[kulbit]

Napisane przez hihi

Jak ci wyłam, że wszystkich nas zwolnią i nie będziemy mieli roboty

A pamietasz co ja Ci powtarzałam?

Napisane przez kropka75

Nie mieliśmy kiedy szczegółowo...

Może jestem dziecinna, ale dotknęło mnie samo to, że o tym pomyślał.

Rozumiem, moze warto pogadac szczegółowo..

Czy dziecinna nie wiem.. mnie by pewnie tez na dzień dobry dotknęło.. ale po ochłonięciu chciałabym znać powody takiego myslenia u mojego męża..

[hihi]

Napisane przez kropka75

Nie mieliśmy kiedy szczegółowo...

Może jestem dziecinna, ale dotknęło mnie samo to, że o tym pomyślał.

Kropuś, jesteś kobietą, która postrzega związek w taki, a nie inny sposób i akurat Twoją reakcję rozumiem, rozumiem też to, co mu odpowiedziałaś, bo zdanie mam takie samo, tyle tylko, że uważam, że przydałoby się teraz usiąść i spokojnie o tym porozmawiać i jak krowie na rowie mu wyjaśnić (facetom trzeba prosto, wiesz przecież, jak dwa plus dwa...)

Napisane przez kropka75

Z jego firmy już poleciało około 1000 osób, więc nie ma tak fajnie...

Ja tak myślę, on chyba nie...

Nie wiem czy mi się chce tłumaczyć takie oczywistości. On to chyba powinien wiedzieć? Czy nie?

To też mu weź wytłumacz. W takich momentach, to za przeproszeniem "mózg staje" i nawet rzeczy, które się teoretycznie wie, niekoniecznie sie odnosi do siebie, hm?

[kropka75]

Napisane przez kulbit

Rozumiem, moze warto pogadac szczegółowo..

Czy dziecinna nie wiem.. mnie by pewnie tez na dzień dobry dotknęło.. ale po ochłonięciu chciałabym znać powody takiego myslenia u mojego męża..

Jak mnie szlag jasny nie trafi to zapewne pogadam szczegółowo... O ile on nie założy, że mu od drzwi zabroniłam i się nie nabzdyczy.

Napisane przez hihi

Kropuś, jesteś kobietą, która postrzega związek w taki, a nie inny sposób i akurat Twoją reakcję rozumiem, rozumiem też to, co mu odpowiedziałaś, bo zdanie mam takie samo, tyle tylko, że uważam, że przydałoby się teraz usiąść i spokojnie o tym porozmawiać i jak krowie na rowie mu wyjaśnić (facetom trzeba prosto, wiesz przecież, jak dwa plus dwa...)

Chyba po przyjściu do domu muszę sprawdzić czy mam relanium...

Napisane przez hihi

To też mu weź wytłumacz. W takich momentach, to za przeproszeniem "mózg staje" i nawet rzeczy, które się teoretycznie wie, niekoniecznie sie odnosi do siebie, hm?

No wiem, wiem... rozum mi powoli wraca... do 15ej pewnie otrzeźwieję na tyle by z sensem zdania układać w tej sprawie...

[kulbit]

Napisane przez kropka75

Jak mnie szlag jasny nie trafi to zapewne pogadam szczegółowo... O ile on nie założy, że mu od drzwi zabroniłam i się nie nabzdyczy.

no tak on tak moze pomyślec a jak się nabzdyczy to d.. blada..

Napisane przez kropka75

Chyba po przyjściu do domu muszę sprawdzić czy mam relanium...

Napisane przez kropka75

No wiem, wiem... rozum mi powoli wraca... do 15ej pewnie otrzeźwieję na tyle by z sensem zdania układać w tej sprawie...

I dobrze

[kropka75]

Napisane przez kulbit

no tak on tak moze pomyślec a jak się nabzdyczy to d.. blada..

I dobrze

No blada, blada...

Jak to jest dziwnie, że jak się człowiek wygada, wykłapie to mu się dopiero we łbie układa...

Poszłam na spacerek na pocztę jeszcze, przewietrzyłam się i jest lepiej, ale ból głowy został...

[hihi]

Napisane przez kropka75

No blada, blada...

Jak to jest dziwnie, że jak się człowiek wygada, wykłapie to mu się dopiero we łbie układa...

Poszłam na spacerek na pocztę jeszcze, przewietrzyła się i jest lepiej, ale ból głowy został...

Ból głowy też przejdzie i do domu pewnie dotrzesz spokojniejsza, zdolna do rozmowy i argumentowania, zobaczysz.

No ja właśnie też miałam ochote jedną osobę strzelić prosto w pysk. Że też niektórytm się wydaje, że to ostre AZS na ryju to ja mam na własne zawołanie i życzenie, bo lubię Po prostu słów brakuje.

[kulbit]

Napisane przez kropka75

No blada, blada...

Jak to jest dziwnie, że jak się człowiek wygada, wykłapie to mu się dopiero we łbie układa...

Poszłam na spacerek na pocztę jeszcze, przewietrzyłam się i jest lepiej, ale ból głowy został...

No i dobrze, ze pogadałaś, że sie przewietrzyłaś Mam nadzieję, że wieczorem będziecie zdolni przeprowadzić spokojną normalną konstruktywną rozmowę

[kropka75]

Napisane przez hihi

Ból głowy też przejdzie i do domu pewnie dotrzesz spokojniejsza, zdolna do rozmowy i argumentowania, zobaczysz.

No ja właśnie też miałam ochote jedną osobę strzelić prosto w pysk. Że też niektórytm się wydaje, że to ostre AZS na ryju to ja mam na własne zawołanie i życzenie, bo lubię Po prostu słów brakuje.

Zdolna do argumentowania to ja jestem niestety zawsze. Tyle że moja logika jak on coś sobie umyśli, działa na niego jak płachta na byka.

A co się urodziło w związku z Twoim AZS?

Napisane przez kulbit

No i dobrze, ze pogadałaś, że sie przewietrzyłaś Mam nadzieję, że wieczorem będziecie zdolni przeprowadzić spokojną normalną konstruktywną rozmowę

Potrzymaj za to, bo może być nie różowo...

Mieliśmy dziś jechać do sklepu po ramkę do fotki co ją mam na ścianie, wczoraj pomierzyłam, wynalazłam, ale teraz dumam czy jest sens kasę wydawać na takie bzdury...

[hihi]

Napisane przez kropka75

Zdolna do argumentowania to ja jestem niestety zawsze. Tyle że moja logika jak on coś sobie umyśli, działa na niego jak płachta na byka.

No to mam nadzieje, że wszystko przebiegnie spokojnie

Napisane przez kropka75

A co się urodziło w związku z Twoim AZS?

Oh, "kolega" z pracy, z innego działu spotkał mnie w kolejce do kasy i nie omieszkał skomentować tego jak to fatalnie i okropnie wyglądam, a zawsze taka byłam ładna, no taka śliczna dziewczyna, a teraz koszmar! No K** na własne życzenie se to zrobiłam i se hoduje, bo lubie, nie?

Napisane przez kropka75

Mieliśmy dziś jechać do sklepu po ramkę do fotki co ją mam na ścianie, wczoraj pomierzyłam, wynalazłam, ale teraz dumam czy jest sens kasę wydawać na takie bzdury...

Ty, no weź przestań, proszę

[kulbit]

Napisane przez kropka75

Potrzymaj za to, bo może być nie różowo...

Mieliśmy dziś jechać do sklepu po ramkę do fotki co ją mam na ścianie, wczoraj pomierzyłam, wynalazłam, ale teraz dumam czy jest sens kasę wydawać na takie bzdury...

Trzymam
a jak juz się dogadacie to weźcie sie za łapki i do sklepu po ramkę

[betig1975]

Kropka - powodzenia w rozmowie

Napisane przez hihi

Oh, "kolega" z pracy, z innego działu spotkał mnie w kolejce do kasy i nie omieszkał skomentować tego jak to fatalnie i okropnie wyglądam, a zawsze taka byłam ładna, no taka śliczna dziewczyna, a teraz koszmar! No K** na własne życzenie se to zrobiłam i se hoduje, bo lubie, nie?

szok po prostu!!
Ja sama mam problemy z cerą i rozumiem, że nie jest to zależne od nas. Ale widać niektórzy tego nie rozumieją

[kropka75]

Napisane przez hihi

Oh, "kolega" z pracy, z innego działu spotkał mnie w kolejce do kasy i nie omieszkał skomentować tego jak to fatalnie i okropnie wyglądam, a zawsze taka byłam ładna, no taka śliczna dziewczyna, a teraz koszmar! No K** na własne życzenie se to zrobiłam i se hoduje, bo lubie,

Ha ha ha ale burak.

Ja mam takiego jednego w robocie, który zawsze pamięta by zauważyć a to pryszcza, a to mi siwego włosa wyluka, no głąb taki że szok, zawsze mu z tej okazji mówię, że jest zaj...tym dżentelmenem a on się dziwuje o co mi chodzi. No są takie parapety, są...

Napisane przez kulbit

Trzymam
a jak juz się dogadacie to weźcie sie za łapki i do sklepu po ramkę

---------- Dopisano o 14:29 ---------- Poprzedni post napisano o 14:20 ----------

Napisane przez betig1975

Kropka - powodzenia w rozmowie

szok po prostu!!
Ja sama mam problemy z cerą i rozumiem, że nie jest to zależne od nas. Ale widać niektórzy tego nie rozumieją

A dzięki, przyda się.

Niektórzy to powinni na swój ryj patrzeć, a jakoś o tym zapominają.

[kulbit]

Napisane przez kropka75

Niektórzy to powinni na swój ryj patrzeć, a jakoś o tym zapominają.

O i to jest najlepsze podsumowanie
Ja mam taką panią w pracy co jak mi wyskoczył cudny syf na brodzie, spowodowany comiesięcznymi sprawami to zawsze to komentowała..
A teraz jak syfów juz nie miewam to jakos poprawy w mojej cerze nie zauważyła i nie komentuje cóż uwielbiam takie osoby

[kropka75]

Napisane przez kulbit

O i to jest najlepsze podsumowanie
Ja mam taką panią w pracy co jak mi wyskoczył cudny syf na brodzie, spowodowany comiesięcznymi sprawami to zawsze to komentowała..
A teraz jak syfów juz nie miewam to jakos poprawy w mojej cerze nie zauważyła i nie komentuje cóż uwielbiam takie osoby

Nie ma syfa, nie ma komentarza. Norma.

[kulbit]

Napisane przez kropka75

Nie ma syfa, nie ma komentarza. Norma.

No dokładnie! To taka osoba co jak utyjesz zauwazy jak schudniesz nigdy, jak masz brudne włosy skomentuje jak masz nowa super fryzurę nigdy itp
a ja tam lubię ludziom mówic komplementy.. i jakoś mi to frajde sprawia i tyle

[czarnulkax]

Cześć kobity

Kropka nie dziwię się takiej Twojej odpowiedzi. Podzielam wasze zdanie. Też nie wyobrażam sobie takiego związku na odległość.
Kolega mi dzisiaj opowiadał o znajomej, żyją całe swoje wspólne życie praktycznie na odległość. On ma pracę wyjazdową, praktycznie ciągle jest w trasie. Na przykład nie ma go 2 miesiące, wraca na tydzień i jedzie gdzieś indziej. I bardzo mnie zapewniał, że oni się tak kochają i są tacy szczęśliwi... A jak ma być inaczej widząc się raz na kilka miesięcy? I gdzie ta miłość? Nie wyobrażam sobie bym kochając mężczyznę mogła tyle wytrzymać bez niego, przecież ogarnęła by mnie taka tęsknota...

[kropka75]

Napisane przez czarnulkax

Cześć kobity

Kropka nie dziwię się takiej Twojej odpowiedzi. Podzielam wasze zdanie. Też nie wyobrażam sobie takiego związku na odległość.
Kolega mi dzisiaj opowiadał o znajomej, żyją całe swoje wspólne życie praktycznie na odległość. On ma pracę wyjazdową, praktycznie ciągle jest w trasie. Na przykład nie ma go 2 miesiące, wraca na tydzień i jedzie gdzieś indziej. I bardzo mnie zapewniał, że oni się tak kochają i są tacy szczęśliwi... A jak ma być inaczej widząc się raz na kilka miesięcy? I gdzie ta miłość? Nie wyobrażam sobie bym kochając mężczyznę mogła tyle wytrzymać bez niego, przecież ogarnęła by mnie taka tęsknota...

No widzisz, a mój chłop ma dość wegetacji i strachu o pracę, liczenia czy starczy, czy mu nie zabiorą kolejnego składnika wynagrodzenia... Na początku pracy tam, 5 lat temu zarabiał więcej niż dziś, teraz nie ma żadnych premii, żadnych nadgodzin, goła zasadnicza...
Chce żyć wygodniej, chce jeździć na wakacje bez liczenia czy starczy i na ile dni, nie chce liczyć czy może wymienić część w aucie bez uszczerbku na budżecie domowym... jednym słowem chce żyć gdzieś indziej.

Pożarliśmy się i wyszedł, bo gadka jego zdaniem jest bez sensu, a ja mu stawiam żądania i szantażuję, że jak wyjedzie to...

I tyle z rozmowy. Bo jeden debil otwiera firmę w UK i pochwalił się kumplom, i zaprasza do siebie na rozeznanie.

[czarnulkax]

Napisane przez kropka75

No widzisz, a mój chłop ma dość wegetacji i strachu o pracę, liczenia czy starczy, czy mu nie zabiorą kolejnego składnika wynagrodzenia... Na początku pracy tam, 5 lat temu zarabiał więcej niż dziś, teraz nie ma żadnych premii, żadnych nadgodzin, goła zasadnicza...
Chce żyć wygodniej, chce jeździć na wakacje bez liczenia czy starczy i na ile dni, nie chce liczyć czy może wymienić część w aucie bez uszczerbku na budżecie domowym... jednym słowem chce żyć gdzieś indziej.

Pożarliśmy się i wyszedł, bo gadka jego zdaniem jest bez sensu, a ja mu stawiam żądania i szantażuję, że jak wyjedzie to...

I tyle z rozmowy. Bo jeden debil otwiera firmę w UK i pochwalił się kumplom, i zaprasza do siebie na rozeznanie.

Ja to wszystko rozumiem, ale czasem pieniądz to nie wszystko. Powinien rozumieć też to, że Ty chcesz być tutaj. Chyba, że się mylę? A takie małżeństwo na odległość, to przecież nie sprawdza się. Każdy potrzebuje tej bliskości drugiej osoby.
Może jak ochłonie, przemyśli to sobie... na razie jest podaferowany tym, że dostał propozycję od kolegi. A też często wiele obiecują, a w rezultacie jedzie się i wcale nie okazuje się tak kolorowo jak się zakładało.

[kropka75]

Napisane przez czarnulkax

Ja to wszystko rozumiem, ale czasem pieniądz to nie wszystko. Powinien rozumieć też to, że Ty chcesz być tutaj. Chyba, że się mylę? A takie małżeństwo na odległość, to przecież nie sprawdza się. Każdy potrzebuje tej bliskości drugiej osoby.
Może jak ochłonie, przemyśli to sobie... na razie jest podaferowany tym, że dostał propozycję od kolegi. A też często wiele obiecują, a w rezultacie jedzie się i wcale nie okazuje się tak kolorowo jak się zakładało.

Ja to wiem, ale on chyba zapomniał.

Nasłuchał się bzdur i jeszcze ma wizję, że jak pracował dwa lata w RFN x lat temu to zarobił na mieszkanie.

Ręce opadają.