kompleks piersi.

[zielonkava]

Poza tym dlaczego masz ochotę przywalić facetom, którzy rzucają komentarzami: "dupeczka" :P ? Tak, czy siak jest to komplement :P
Jakby co, moje pytania nie są jakieś złośliwe, po prostu naprawdę chciałabym wiedzieć.

Bez urazy, ale musisz byc na prawdę zakompleksiona i niedowartościowana, że za taki buracki tekst od byle napalonego typa byś jeszcze dziękowała, jak za komplement.

Napisane przez MistrzyniDrugiegoPlanu

Ok, teraz mi rozjaśniałaś. Dobra, widzę, jak to jest :P

Właściwie jak teraz opisałaś to tak dobitnie, to nie wiem, czy w ogóle potraktowałabym takie teksty jak mimo-wszystko-komplement... :P Raczej nie. Raczej na pewno nie.

Jakby każdy napotkany facet dawał ci jasno do zrozumienia, że traktuje cię tylko jako obiekt seksualny, na który sobie można popatrzeć i w myślach zwalić konia, brzydko mówiąc, to prędzej czy później byś zatęskniła za czasami, gdzie przyciągałaś uśmiechem, charakterem, sposobem bycia, a nie cycem, a podczas rozmowy patrzono ci głęboko w oczy, a nie poniżej.

Napisane przez MistrzyniDrugiegoPlanu

Dzięki za odpowiedź. Niestety jednak dalej mnie to nie przekonuje, dlatego, że - no właśnie! - Ty uwielbiasz swój biust i Twój facet szaleje na jego punkcie. Ja też bym chciała spojrzeć w lustro z aprobatą, a nie z poczuciem, że jestem jakaś wybrakowana. Poza tym też bym chciała kiedyś znaleźć faceta, który by "wariował na jego punkcie", a nie stwierdzał: "no może być". Są faceci, którzy nie zwracają szczególnej uwagi na biust, bo podoba im się coś innego. Ale ja nie chcę czegoś takiego. A mam wrażenie, że mały biust to po prostu wada i koniec. I że nie istnieją mężczyźni, którym on by się naprawdę bardziej podobał, niż duży, czy średni.

Ja tam uwielbiam swój mały biust, uwielbiam go eksponować. Jak byłam młodsza i mniej pewna siebie, to też narzekałam, marzyłam o większym. Ale mały też da się lubić i szczerze pokochać. Gorzej z akceptacja wielkiego nochala czy cellulitu Ogólnie zmieniłam swoje myślenie i nie traktuję małego biustu jako wady. Cycki to cycki, kto powiedział, że muszą być duże.
A facetów, którzy ubóstwiają mniejsze biusty jest sporo

[exspirans]

Sęk całego kompleksu leży w akceptacji, jak ktoś zna dobrze swoją wartość i akceptuje swoje ciało, to nie da sobie niczego wmówić. Mi tego brakuje. Zawsze dobrze przyjmuję krytykę, ale i tak potem mam nad czym myśleć

[lilith691]

Swoją drogą, mówicie tu o sprośnych komentarzach, kiedy założycie większy dekolt czy bardziej obcisłe ubrania. Ja raczej nie krępuje się eksponować biustu, komentarze zdarzają się sporadycznie, spojrzenia mi nie przeszkadzają, robole wiem że wołają tak na każdą, która mniej więcej kobietę przypomina.

Niestety, zdarzyło mi się w życiu kilka prób molestowania - a co ciekawe było to zawsze wtedy kiedy byłam ubrana w ten sposób że biust był raczej ukryty, ubrania luźne i zupełnie aseksualne...

[MistrzyniDrugiegoPlanu]

Napisane przez zielonkava

Bez urazy, ale musisz byc na prawdę zakompleksiona i niedowartościowana, że za taki buracki tekst od byle napalonego typa byś jeszcze dziękowała, jak za komplement.
Jakby każdy napotkany facet dawał ci jasno do zrozumienia, że traktuje cię tylko jako obiekt seksualny, na który sobie można popatrzeć i w myślach zwalić konia, brzydko mówiąc, to prędzej czy później byś zatęskniła za czasami, gdzie przyciągałaś uśmiechem, charakterem, sposobem bycia, a nie cycem, a podczas rozmowy patrzono ci głęboko w oczy, a nie poniżej.

Ale ja mam wrażenie, może mylne (?), że wiele osób zapomina o tym, że sytuacja odwrotna też nie jest fajna. To znaczy sytuacja, kiedy ludzie zwracają uwagę TYLKO na twój intelekt, na to, że jesteś miła, czy pomocna, a NIKT nie zwraca uwagi na to, że jesteś też dziewczyną, że masz też ciało. Jeśli ktoś dostrzega w tobie tylko wnętrze, to wcale nie jest lepsze od tego, kiedy ktoś dostrzega w tobie tylko ciało. Dla mnie to są po prostu dwie różne sfery, żadna nie jest gorsza od drugiej.

Ale ok, już zostało mi wyjaśnione, dostałam odpowiedź na swoje pytanie, dziękuję

[chunky_kat]

Napisane przez exspirans

Sęk całego kompleksu leży w akceptacji, jak ktoś zna dobrze swoją wartość i akceptuje swoje ciało, to nie da sobie niczego wmówić. Mi tego brakuje. Zawsze dobrze przyjmuję krytykę, ale i tak potem mam nad czym myśleć

Musiałabym stanąć w załodze Marvela, gdybym mimo wszystko czuła się atrakcyjna dzięki biustowi, ponieważ mi od kiedy pamiętam wytykano. I to rodzina. Wiecie, jakie są niektóre ciocie i babcie, tu uszczypną, tam coś powiedzą niby w dobrej wierze. I mi właśnie mówili, że mam duże piersi i to w zamyśle miał być komplement, bo w rodzinie od strony taty kobiety mają małe biusty i mi zazdroszczą. Ale ja jako zakompleksiona - ile? Trzynastolatka? - uznałam oczywiście, że nie da się ukryć mojego masywnego biustu i już zawsze będę wytykana. Ale nie byłam negatywnie wytykana :p
Potrafię się ubrać tak, że nie ma faceta, który nie zawiesi wzroku na moim dekolcie (ale nie robię tego specjalnie, zdarzyło mi się raczej w nieświadomości), ale potrafię też w ogóle nie zwracać tym uwagi. A chłopak i tak zawsze wariuje

[zielonkava]

Napisane przez MistrzyniDrugiegoPlanu

Ale ja mam wrażenie, może mylne (?), że wiele osób zapomina o tym, że sytuacja odwrotna też nie jest fajna. To znaczy sytuacja, kiedy ludzie zwracają uwagę TYLKO na twój intelekt, na to, że jesteś miła, czy pomocna, a NIKT nie zwraca uwagi na to, że jesteś też dziewczyną, że masz też ciało. Jeśli ktoś dostrzega w tobie tylko wnętrze, to wcale nie jest lepsze od tego, kiedy ktoś dostrzega w tobie tylko ciało. Dla mnie to są po prostu dwie różne sfery, żadna nie jest gorsza od drugiej.

Żadna skrajność nie jest dobra.

Co do pogrubionego- kobiece ciało to nie tylko cycki. Wcale nie trzeba mieć pokaźnego biustu, żeby czuć się pożądaną, adorowaną, żeby się podobać i czuć kobieco.