idealny świat?

[sallie]

*Dziewczyny pisze bo mam ostatnio jakieś lekkie załamanie.. przytłacza mnie codziennosc, rutyna.. nic się nie dzieje.. wracam za szkoły – nauka – kąpiel – spac – szkola – nauka itd. .. mam teraz ferie.. spędziłam je na spacerowaniu po majspejsie i oglądaniu kolorowego życia.. zazdroszczę ludziom którzy co chwile podróżują, są w nowym miejscu, tu Majorka, tu Londyn.. po prostu ja tez tak chciałabym żyć… marzy mi się takie życie.. pisze to tu bo tak naprawdę nie mam się komu zwierzyć.. gdy opowiadam moim rodzicom, oni mówią żebym przestała fantazjować..widza mnie jako prawnika w naszej mieścinie..
Wiem, może to przesada, że widzi mi się jakieś bujne życie, ale ja tak mam.. nie chce spędzać całych dni w domu, gdy wróce z kancelarii ( mój ojciec takową prowadzi i dla rodziców oczywistym jest że będę tam pracować....
Nie SA to jakies tam moje zachcianki, bo mysle już o tym rok…
Może jest to chore, ale zaczynam sobie już zbierać pieniądze… na przyszłe życie, przyjemności, podróże za granice.. wiem, że ze strony rodziców nie będę miała raczej żadnych barier finansowych, ale też nie chce się ich prosić o pieniądze na każdą podróż, szczególnie, że oni żyją innym światem.. moja mama jest ode mnie o 27 lat starsza.. czyta gazety, ogląda telewizję.. jest jakas rozmowa.. no ale tak naprawdę dzieli nad bardzo dużo.. „bo gdy ona była młoda, to było nie od pomyślenia.. „ ale gdy zaczyna się rozmowa o mojej przyszłości, studiach.. to są już problemy.. ona nie wyobraża sobie, że wyjade na studia bo innego miasta, a co dopiero, że wyjade za granice?... ostatnio mówiła nawet, że nie wyrazi no to zgody.. nie liczy się z moimi marzeniami.. nie jestem jakąś egoistką, ale nie chce też całego życia spędzić u boku mamy.. mieszkać z nią..(ona myśli, że zawsze będę z nią mieszkała w tym domu.. )
A ja… chciałabym zobaczyć jak to jest..poszerzać swoje horyzonty.. zasmakować nowego życia.. , nie mowie, że chce tam zamieszkać na stale, ale przynajmniej tam studiować..poznawać nowych ludzi..
Jutro ostatni dzień moich ferii – miała tyle do zrobienie i jak zwykle nic z tego nie wyszło.. wole żyć w tym moim wymyślonym świecie.. nie martwic się ocenami, sprawdzianami.. ale wiem, że za niedługo mnie to czeka, ja jeszcze nic nie umiem i dlatego się stresuje..
Teraz żyje sobie w swoim wymyślonym, idealnym świecie.. rozmyślam gdzie to pojadę, co zwiedzę, jak będzie wyglądało moje życie za granicą, jakich ludzi poznam…. myślę jak to będzie w przyszłości.. nie chce wracać do tej szarej rzeczywistości, gdzie moi rówieśnicy martwią się tylko cykaniem fotek na nk ..tak bardzo chciałabym już mieć ok. 2 lata więcej…


nie wiem co z tym zrobić.. coraz bardziej zamykam się w sobie.. bo nie chce wysłuchiwać tego, że mam zejść na ziemie.. wrócić do realnego świata, bo przecież sobie tam nie poradzę... jestem tym wszystkim troche podłamana i sama powoli zaczynam wątpić, że będzie tak jak sobie wymarzyłam..

[liquefy]

jakbym czytała o sobie planuję studia za granicą, żeby tylko wyrwac się stąd, spróbowac czegoś innego, żeby coś się działo. a moja rodzina myśli, że zostanę tu na zawszę i bedę z nimi mieszkała dobija mnie to, że każdy dzien wygląda tak samo i nie wiem co mam z tym zrobić

[Broniecka]

Dziewczyny, nie dajcie Może wyjazd na całe studia zagranicę nie jest taki prosty, ale Erazmus jest dostępny dla praktycznie wszystkich. Możecie spędzić nawet rok w innym kraju, a to otwiera drogę do kariery po studiach. No i przede wszystkim nauka języków, bo bez tego ani rusz. Ja sobie postanowiłam po pierwszym roku studiów, że się kiedyś wyprowadzę do Hiszpanii. Od 4 lat uczę się języka, do tego znam angielski i niemiecki, mieszkałam tam miesiąc na próbę. Czekam teraz tylko na zakończenie studiów i w okolicach września-października wyjadę Potrzebuję do życia słońca, a w Polsce jest wiecznie szaro i zimno, tylko jakieś 4-5 miesięcy w roku mam energię na cokolwiek.

[sallie]

liquefy - a ile masz lat? dokladnie mam tak samo... gdy już sie wyrwe z tego domu, myśle że moje życie całkowicie się zmieni.. wtedy bede mogla wychodzic na jakieś imprezy, miec swoje życie...teraz moje zycie jest strasznie nudne.. rutyna ... tylko czekam na ten moment...

wtedy rodzice pewnie powiedzą, że sie na to nie godzą.. no ale cóż.. bede miala swoje piedniądze i wtedy może zrozumieja, że zbieram na to kilka lat i że jest to pzemyslana decyzja..

[Le Tigre]

Wiecie co?

Nie ważne, gdzie będziecie i kim będziecie. Zawsze będziecie miały poczucie, że każdy dzień jest taki sam jak poprzedni i wielką ochotę to zmienić. Cóż, taka jest ludzka natura, zawsze chcielibyśmy być gdzieś indziej i robić coś innego. Wyjedziecie do innego miasta/kraju/na inną planetę i wszystko będzie nowe, ładniejsze, fajniejsze, ale potem znowu się znudzi i będziecie w punkcie wyjścia.

Wiem, wiem, życie JEST do bani. (Ale z drugiej strony to nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej, nie?)

[natalie25]

sallie, jestes tak mloda osoba ze z cala pewnoscia masz swiete prawo do swoich marzen. podejscie twoich rodzicow jest bardzo realistyczne, w sumie trudno sie im dziwic, patrzac na masza rzeczywistosc bez dobrego wysztalcenia, znajomosci jezykow trudno o dostatne zycie. i moze ty tego jeszcze nie odkrylas, ale pieniazki naprade pomagaja nam realizowac swoje marzenia wlasnie. i takie w skrocie jest podejscie twoich bliskich. nie doszukuj sie z nim zla wymierzonego w ciebie.

jako mloda osoba masz na pewno duzo mozliwosci, ale jezeli wierzysz ze zycie wyglada tak jak na kolorowych stronach my space to jestes w duzym bledzie. sama twierdze ze mam ciekawa prace, mozliwosc rozwoju i poznawania ciekawych ludzi. ale to co mam teraz nie przyszlo mi latwo. niestety nie ma drogi na skroty.

jezeli prawo cie nie pociaga to musisz jasno sprzeciwiac sie poslaniu na prawnicze studia, bo bedzie to dla ciebie katorga, a praca w tym zawodzie dla osob ktore to nie kreci prawie nigdy nie przynosi dobrych rezultatow. dlatego zycze ci zebys odnalazla w sobie odpowiedzi na to co chcesz robic w zyciu i starala sie polaczyc to z tym co da ci chleb.

i nie marudzic tylko cieszyc sie kazdym dniem! to podstawa.

[sallie]

nie wiem.. ale wydaje mi sie , że gdybym wyjechala z domu, poznała nowych ludzi wszystko byloby inne ... nie byloby już tej rutyny.. bo w koncu dopiero wtedy zaczyna robic sie ciekawie? dziewczyny jestem teraz taka zła.. widze, żew komentarze sprowadzaja mnie na ziemie, ale ja tego nie chce i placze z bezsilnosci.. wiem, dziwna jestem.. nie mowie ze moje życie musii byc sielankowe.. ale studia w londynie, poznanie nowych ludzi, wyrwanie sie tego domu... mysle ze to by mnie zadowoliło.. chyba nie rządam cudów?..

a co do języków - to oczywistym jest, że znam go bdb.. mam FCE planuje kolejny stopien moze gdy pojde do liceum.. (jestem z 3 gim)

[natalie25]

oczywiscie ze nie, to zaden cud - studnia za granica swietna sprawa. ale studiuje sie zasadniczo dla zdobycia wiedzy i umiejestnosci a nie poznania nowych ludzi i wyrwania sie z domu. moze juz dzisiaj jestes w stanie zrobic cos ciekawego nie angazujac w to nadmiernych srodkow finansowych (nie bede ci wyliczala ile kosztuja studia i utrzymanie w anglii). moze jakis kurs (taniec, tenis) albo cos dla duszy (aktorstwo)

wydaje mi sie tez ze moze niepotrzebnie szukasz przelamania rutyny w zewszetrznym swiecie - bo na pewno jestes ciekawa osoba i sama dla siebei jestes w duzym stopniu zagadka.

pomijam juz fakt ze obecna pogoda przy wszechogarniajacych nizach wszystkich nas zaczyna powoli doprowadzac do depresji. nie moge sie juz doczekac kiedy bedzie +10 i bede mogla pojsc na rower.
ale to zawsze dobra pora zeby przeczytac cos w rodzaju czarodziejsciej gory manna, albo w poszukiwaniu straconego czasu. ksiazki w ktorych czas sie zalamuje

[liquefy]

Napisane przez sallie

liquefy - a ile masz lat? dokladnie mam tak samo... gdy już sie wyrwe z tego domu, myśle że moje życie całkowicie się zmieni.. wtedy bede mogla wychodzic na jakieś imprezy, miec swoje życie...teraz moje zycie jest strasznie nudne.. rutyna ... tylko czekam na ten moment...

wtedy rodzice pewnie powiedzą, że sie na to nie godzą.. no ale cóż.. bede miala swoje piedniądze i wtedy może zrozumieja, że zbieram na to kilka lat i że jest to pzemyslana decyzja..

niedługo bedę miała 18, więc już pora cos planować. wydaje mi się, że studia za granicą powinny wypalić, tylko czasem sama się zastanawiam czy to ma sens. najgorsze jest to, że w moim mieście nie widze dla siebie żadnych możliwości. chciałabym poznac innych ludzi, robić coś innego niby jestem młoda, a wydaje mi się jakby życie już mi uciekało wiem, że to głupie, no ale już sama nie wiem co robić przynajmniej nie jestem sama z tym problemem...

[agus87]

idealny swiat nie istnieje... istnieja tylko idealne i piekne chwile,
trzeba robic wszystko by bylo ich najwiecej
u mnie tez jest monotonia, praca, tz, dom, studia, praca tz dom
pracujemy razem, za chwile mamy slub

nie mozna uciec od monotonii, mozna pracowac nad tym, aby jej nie bylo,
ale powiem wam, ze taka monotonia jest dobra czasem, mnie sie podoba tak jak jest..choc czasem moglo by byc ciekawiej, inaczej
zycie jest zbyt krotkie, aby pozwalac na zbyt wiele monotonnych dni

[bitter]

idealny tylko w Twoich wyobrażeniach niestety. fce to teraz żadna znajomość języka btw

powiem tak - moja przyjaciółka najpierw studiowała w międzynarodowym colleagu w Indiach a teraz ma stypendium i jest na jednej z najlepszych uczelni w stanach które zajmują się psychologią kliniczną (bo to studiuje). marzenie wielu, ale ona niestety tęskni za polską - leci piąty rok jak jest za granicą, rodzice są coraz bardziej obcy a i większość starych znajomych udaje że jej nie zna i kiedy wraca do PL, coraz silniej czuje że niedługo nie będzie miała do kogo. a amerykanie jej zdaniem to w większości idioci

wydajesz mi się jeszcze strasznie dziecinna w tych marzeniach - w polsce źle, wszędzie indziej dobrze. może na dobry początek spróbuj wyjechać do innego miasta? poza tym do studiów masz jeszcze kupę czasu. a na studiach erasmus to naprawdę dobra sprawa

[aktaga13]

Napisane przez Le Tigre

Wiecie co?

Nie ważne, gdzie będziecie i kim będziecie. Zawsze będziecie miały poczucie, że każdy dzień jest taki sam jak poprzedni i wielką ochotę to zmienić. Cóż, taka jest ludzka natura, zawsze chcielibyśmy być gdzieś indziej i robić coś innego. Wyjedziecie do innego miasta/kraju/na inną planetę i wszystko będzie nowe, ładniejsze, fajniejsze, ale potem znowu się znudzi i będziecie w punkcie wyjścia.

Wiem, wiem, życie JEST do bani. (Ale z drugiej strony to nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej, nie?)

bo wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma ja mam kryzys na studiach. okrutnie nie chce mi sie uczyc.. i kazdego dnia, kiedy zblizam sie do uczelni wyzywam te studia niemilosiernie. snuje plany o odejsciu i rozpoczeciu nowego zycia. i oczywiscie zazdroszcze wszystkim w koło. tego, ze maja czas na rozrywki, ze maja juz wlasne rodziny. no czasami tak przyziemnych rzeczy.. Tobie zazdroszcze, ze Twoj tata ma kancelarie...

a tak na powaznie, to wysilek, ktory wkladamy teraz powinien zaprocentować w przyszłości. dobre wykształcenie umożliwi Ci realizacje tych wszystkich planow - podrozy, samorealizacji.. trzeba szukac dobrych stron! KONIECZNIE!

[niczka87]

fajnie że masz marzenia, naprawde genialnie się czytało Twój post, aż sama się rozmarzyłam hehe, nie schodź na ziemię i spełniaj swoje marzenia !!!

[Beatka212]

...i warto mieć marzenia, doczekać ich spełnienia..bo..kto wie?

[Le Tigre]

Napisane przez bitter

idealny tylko w Twoich wyobrażeniach niestety. fce to teraz żadna znajomość języka btw

powiem tak - moja przyjaciółka najpierw studiowała w międzynarodowym colleagu w Indiach a teraz ma stypendium i jest na jednej z najlepszych uczelni w stanach które zajmują się psychologią kliniczną (bo to studiuje). marzenie wielu, ale ona niestety tęskni za polską - leci piąty rok jak jest za granicą, rodzice są coraz bardziej obcy a i większość starych znajomych udaje że jej nie zna i kiedy wraca do PL, coraz silniej czuje że niedługo nie będzie miała do kogo. a amerykanie jej zdaniem to w większości idioci

wydajesz mi się jeszcze strasznie dziecinna w tych marzeniach - w polsce źle, wszędzie indziej dobrze. może na dobry początek spróbuj wyjechać do innego miasta? poza tym do studiów masz jeszcze kupę czasu. a na studiach erasmus to naprawdę dobra sprawa

Dokładnie, tak niestety już z ludźmi bywa, że mieszkając w domu rodzinnym (za młodu ) marzy się o wyprowadzce do innego miasta, kraju. Wyobraźnia karmiona telewizją i internetem generuje nam obrazy, jak to "gdzieś" jest fajnie, kolorowo, ciekawie. Ale jeśli ów wyjazd dojdzie do skutku okazuje się, że wcale nie jest tak fajniutko. Nawet jeśli na początku jesteśmy w stanie jakoś to sobie wytłumaczyć ("E, spokojnie, przyzwyczaję się!") to jednak w końcu dociera do nas, że to co prawda inne miasto, ale wszystko jest takie samo jak w tym starym, z wyjątkiem rodziny, znajomych etc., których nagle zaczyna brakować.

Napisane przez aktaga13

bo wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma ja mam kryzys na studiach. okrutnie nie chce mi sie uczyc.. i kazdego dnia, kiedy zblizam sie do uczelni wyzywam te studia niemilosiernie. snuje plany o odejsciu i rozpoczeciu nowego zycia.

Kryzysy na studiach to ja miewałem dwa razy do roku, dziwnym trafem zawsze w okolicach sesji I też wtedy miałem pomysły żeby to wszystko rzucić w cholerę i wyjechać "gdzieś" i zająć się "czymś innym". (A pomysły to miałem różne, wstyd tak publicznie pisać, ale większość znajomych pukała się w czoło słysząc je )

Teraz też mam krytyczny okres w życiu, ale wiem, że muszę to przetrzymać i nie kombinować. Bo wyjazd/przeprowadzka nic nie da, zawsze jest tak samo.

Osobiście sądzę, że jedną z najważniejszych umiejętności, jakie człowiek może posiąść to umiejętność życia "tu i teraz". Bez uciekania w fantazję, jak to gdzieś tam jest super, bez wracania do przeszłości, bo ta nigdy nie wróci. Ja ciągle uczę się tego.

[crystallines]

sallie nigdy nie jest źle. Czasem się wyolbrzymia niektóre sprawy. Czesto nie widzi sie zadnego rozwiązania przychodza mysli wokol same problemy..

powiem tak od kwietnia 2008 roku zaczelam chorowac. przedtem bylam normalna zwyczajna chodzilam smialam sie czaseemh andre zlapalam i zycie tak sobie mijalo. az pewnego dnia nie moglam sie usmiechac po miesiacu nie moglam chodzic poźniej mowic pisac jesc poprostu nic. badania lekarze,,, do dzis nie znalezli odpowiedzi na moj stan. sa lepsze dni i bywaja najgorsze. ale to wlasnie przez to co mnie spotkalo dostrzeglam slonce drzewa to ze kazdy dzien jest jedyny i mimo wszystko dostrzegac pozytywne strony złych dni. zawsze sobie powtarzam co nas nie zabije to nas wzmocni. dlatego sallie głowa do gory bo cały czas źle byc nie moze. docen to ze mozesz wstac rano sama sie ubrac zmagac sie z tym co przynosi kazdy dzien bo choc dla niektorych sa to rzeczy oczywiste, dla mnie maja ogromne znaczenie. badz wesola i radosna a znajdziesz rozwiazanie od rutyny.
zycze powodzenia

i pamietejcie usmiechaj sie poki mozesz bo nigdy nie wiadomo co jutro przyniesie

[Elfir]

Sorry ale to nie zycie jest nudne, tylko ty.

Co zrobiłas w ferie by cokolwiek zmienic w swoim szarym zyciu? Latałas po wirtualnym swiecie. Zmarnowalas SAMA dwa tygodnie. Pomyslalas o tym, by odkladac kieszonkowe na jakis wyjazd? Niekoniecznie od razu Majorka, ale Bieszczady zimą lub Kraków do zwiedzania na weekend. Czy myslalas o tym by zarobic latem na wakacje w Egipcie - w ubiegłum roku nie były specjalnie drogie, bo euro nisko stało.

Problem lezy w tobie. Jako prawnik pewnie nie bedziesz malo zarabiac, wiec na wyjazdy zawsze gotówka bedzie, zwlaszcza jak sie nie wkopiesz w pieluchy.
Ale ty swoich szans nie dostrzegasz.

Bujaj dalej w internecie, aż realny świat przeminie ci pod nosem.

[crystallines]

Napisane przez Elfir

Sorry ale to nie zycie jest nudne, tylko ty.

Co zrobiłas w ferie by cokolwiek zmienic w swoim szarym zyciu? Latałas po wirtualnym swiecie. Zmarnowalas SAMA dwa tygodnie. Pomyslalas o tym, by odkladac kieszonkowe na jakis wyjazd? Niekoniecznie od razu Majorka, ale Bieszczady zimą lub Kraków do zwiedzania na weekend. Czy myslalas o tym by zarobic latem na wakacje w Egipcie - w ubiegłum roku nie były specjalnie drogie, bo euro nisko stało.

Problem lezy w tobie. Jako prawnik pewnie nie bedziesz malo zarabiac, wiec na wyjazdy zawsze gotówka bedzie, zwlaszcza jak sie nie wkopiesz w pieluchy.
Ale ty swoich szans nie dostrzegasz.

Bujaj dalej w internecie, aż realny świat przeminie ci pod nosem.

to samo miałam na my śli tylko chcialam to delikatnie powiedzieć. Elfir popieram masz racje

[Lexie]

Zgadzam się ze wszystkim, co napisał Tigre i dodatkowo z postem Elfir.

Trawa zawsze zieleńsza u sąsiada, co?

To bardzo idealistyczne, powiedzieć "spełniaj marzenia i na nic się nie oglądaj" , ale w realnym świecie raczej nie ma racji bytu. Ha, ja też czasem marzę sobie o życiu jak z serialu Kolorowo, pięknie, wiele się dzieje i na dodatek zawsze się "jakoś" wychodzi na prostą... Taak, to jest ten "idealny świat", niestety to fikcja, świat nigdzie nie jest idealny. Życie nie jest idealne.

Można wyjechać, przez parę miesięcy wszystko nowe i ciekawe, a potem? Potem znów nauka/praca, dom, może rodzina - rutyna.

Problem nie leży w świecie, ale w Tobie - ferie spędziłaś na marzeniach z nosem w komputerze, marzeniach o nierealnym życiu - zamiast urozmaicić sobie to, które masz. Można robić ciekawe rzeczy "tu i teraz", nie trzeba w tym celu zmieniać półkuli. Gdziekolwiek byś nie pojechała, wciąż będziesz sobą, a skoro nie umiesz nic zrobić ze swoim obecnym życiem, to nie licz, że wyjazd cudownie Cię odmieni i nagle staniesz się inną osobą.

[sallie]

Dziewczyny bardzo dziękuje za wszystkie opinie! Może niektóre były troche ostre, ale przydały sięPisałam to lekko podłamana więc pewnie niektóre rzeczy wyolbrzymiałam, ale w końcu przejrzałam na oczy ...

Wybrałam się dzisiaj ze znajomymi (pierwszy raz w ciągu ferii) do SCC, byliśmy na kręglach, grach itp. i było cudownie ! Może to brzmi banalnie, ale naprawde wiele to zmieniło, nie musiałam siedziec cały dzień w domu, tylko mogłam się z nimi bawić..i teraz wszystko wydaje się już inne..

wiem, że powinnam wszystko zacząć zmieniać... od siebie. gdy pójde do nowej szkoły, postaram sobie obszernie wypełnić dzień dodatkowymi zajęciami, bo teraz praktycznie nie robie nic.. wystarczy wyjśc do ludzi i wszystko wydaje się inne..

myśle, że potrzebowałam tych paru ostrych słów, żeby się otrząstnąć dziękuje również za te komentarze, które jednak nie pozwalały mi zwątpić w moje marzenia.. .dalej pozostaną, może to głupie ale w nie wierze..teraz tylko postaram się do nich bardziej dążyć, ustalic jakiś plan działania... kto wie, może kiedys się uda?

jeszcze raz dziękuję za wszystkie odpowiedzi

[syntagma]

nie wazne jest gdzie tylko z kim i co robisz. Miejsca same w sobie nie uszczesliwiaja.