Nie wie czy chce ze mną być?

[Althea]

Hej,

Niedawno zakładałam temat, w którym pisałam, że heste pełna obaw, co do wyjazdu chłopaka.
Wróćił i było dziwnie. Miałam wrażenie, że coś jest nie tak- że o czymś mi nie mówi. Widziałam że częśćiej niż zwykle rozmawia ze swoim przyjacielem i z nim smsuje i w końcu wyciągnęłam od niego co się stało- poiwedizał, że nie wie czy mnie kocha

Rozmawialiśmy bardzo długo na ten temat. Ja płakałam, on płakał. Powiedział że nie wie czy to miłość czy tylko przywiazanie i wygoda. Że nie jestem do końca taka, jaką by chciał bym była, że potrzebuje czasu. Że już nie czuje tego co kiedyś że wszystko mu się zminiło, nawet seks już mówi nie jest taki jak kiedyś. Że był ze mna bo chcial mi pomoc,a etraz juz sie nie czuje potrzebny i ze on nie wie czy ma sens by zemna byc. Mowi ze jestem cudowna i ze wie ze ggo kocham, ze dbam z ebylabym cudowna amatka ale on nie jest pewien woich uczuc.
A jeszcze dzien wczesniej mowil ze kocha iplanowal ze mna przyszlosc, dom, dzieci....

Wszystko mi sie zawalilo. Mieszkamy razem a ja nie wiem co mam zxe soba zrobic. Czekam ale to jak czekanie na ścięcie. On nadal mnie rpzytyla w nocy, chce bym dawała mu buziaki "bo w końcu jestem jego dziewczyną" ale nie może powiedziec czy nadal nią będę.

Co mamz robic jak się zachować?W jednej chwili chcę z nim rozmawiać, a w drugej wyrzucić go z mieszkania, ale obawiam się z to będzie koniec, a ja na prawdę go kocham i chcę z nim być.

Dać mu czas? Ile? Jak się zachowywac w stosunku do niego? Wczoraj wysżłam z domu z przyjaciółką na piwo się wygadac, dizś tez mam wyjscie zaplanowane żeby tylko nie myslec i nie siedziec z nim w domu.

Jestem załąmana i czuję że zaraz pęknie mi serduszko.
Bylam u wróżki i ona powiedziała że to nie jest ziwązek taki do końca i ze w końcu on mnie zostawi dl ainnej.

Jetsem taka smutna i skołowana.

[201605300922]

Napisane przez Althea

Hej,

Niedawno zakładałam temat, w którym pisałam, że heste pełna obaw, co do wyjazdu chłopaka.
Wróćił i było dziwnie. Miałam wrażenie, że coś jest nie tak- że o czymś mi nie mówi. Widziałam że częśćiej niż zwykle rozmawia ze swoim przyjacielem i z nim smsuje i w końcu wyciągnęłam od niego co się stało- poiwedizał, że nie wie czy mnie kocha

Rozmawialiśmy bardzo długo na ten temat. Ja płakałam, on płakał. Powiedział że nie wie czy to miłość czy tylko przywiazanie i wygoda. Że nie jestem do końca taka, jaką by chciał bym była, że potrzebuje czasu. Że już nie czuje tego co kiedyś że wszystko mu się zminiło, nawet seks już mówi nie jest taki jak kiedyś. Że był ze mna bo chcial mi pomoc,a etraz juz sie nie czuje potrzebny i ze on nie wie czy ma sens by zemna byc. Mowi ze jestem cudowna i ze wie ze ggo kocham, ze dbam z ebylabym cudowna amatka ale on nie jest pewien woich uczuc.
A jeszcze dzien wczesniej mowil ze kocha iplanowal ze mna przyszlosc, dom, dzieci....

Wszystko mi sie zawalilo. Mieszkamy razem a ja nie wiem co mam zxe soba zrobic. Czekam ale to jak czekanie na ścięcie. On nadal mnie rpzytyla w nocy, chce bym dawała mu buziaki "bo w końcu jestem jego dziewczyną" ale nie może powiedziec czy nadal nią będę.

Co mamz robic jak się zachować?W jednej chwili chcę z nim rozmawiać, a w drugej wyrzucić go z mieszkania, ale obawiam się z to będzie koniec, a ja na prawdę go kocham i chcę z nim być.

Dać mu czas? Ile? Jak się zachowywac w stosunku do niego? Wczoraj wysżłam z domu z przyjaciółką na piwo się wygadac, dizś tez mam wyjscie zaplanowane żeby tylko nie myslec i nie siedziec z nim w domu.

Jestem załąmana i czuję że zaraz pęknie mi serduszko.
Bylam u wróżki i ona powiedziała że to nie jest ziwązek taki do końca i ze w końcu on mnie zostawi dl ainnej.

Jetsem taka smutna i skołowana.

tyle to i większość osób by wywnioskowało z tego, co tutaj opisałaś.
Co zrobić? Nie dawać się traktować jak opcji zapasowej. Jak nie wie czy kocha, to po prostu nie kocha, a że nie chce zrywać brutalnie, to robi sobie pod rozstanie grunt. Wiem, bo zrobiłam tak samo. Tyle, że ja z facetem nie mieszkałam i nie przytulałam się do niego w nocy, buziaków też nie chciałam. I tak, też płakałam, bo był dla mnie ważną, bliską osobą, ale kochałam go jak przyjaciela, a nie jak partnera.
Dogadaj kwestię wyprowadzki, czy wyprowadzasz się Ty, czy on, im dłużej będziesz w tym stanie zawieszenia, tym bardziej dupiato będziesz się czuć. Jemu czas już nie jest potrzebny, bo on już tak naprawdę decyzję podjął. Tylko nie ma jaj, żeby to skończyć jednym cięciem, woli po kawałeczku.
Będzie Ci na pewno ciężko, ale z ludźmi zrywają wielkie miłości - i żyją dalej. I w końcu zwykle poznają właściwą osobę. I u Ciebie też pewnie tak będzie, choć obecnie Ci te słowa specjalnej pociechy nie przyniosą.

[Althea]

Napisane przez Nadis

tyle to i większość osób by wywnioskowało z tego, co tutaj opisałaś.
Co zrobić? Nie dawać się traktować jak opcji zapasowej. Jak nie wie czy kocha, to po prostu nie kocha, a że nie chce zrywać brutalnie, to robi sobie pod rozstanie grunt. Wiem, bo zrobiłam tak samo. Tyle, że ja z facetem nie mieszkałam i nie przytulałam się do niego w nocy, buziaków też nie chciałam. I tak, też płakałam, bo był dla mnie ważną, bliską osobą, ale kochałam go jak przyjaciela, a nie jak partnera.
Dogadaj kwestię wyprowadzki, czy wyprowadzasz się Ty, czy on, im dłużej będziesz w tym stanie zawieszenia, tym bardziej dupiato będziesz się czuć. Jemu czas już nie jest potrzebny, bo on już tak naprawdę decyzję podjął. Tylko nie ma jaj, żeby to skończyć jednym cięciem, woli po kawałeczku.
Będzie Ci na pewno ciężko, ale z ludźmi zrywają wielkie miłości - i żyją dalej. I w końcu zwykle poznają właściwą osobę. I u Ciebie też pewnie tak będzie, choć obecnie Ci te słowa specjalnej pociechy nie przyniosą.

Ustalać kto to nie ma co, bo mieszkanie jest moje i tak na prawdę to on tylko może się wyprowadzić.
Ale ja się zastanwiam czy jest szansa, że on jednak mnie kocha tylko isę pogubił/wystraszył.
Mówiłam mu że jak chce zerwać to żeby to powiedziął wprost bo będzie łatwiej, to on powiedział, że gdyby chciał z emną zerwać to by tego nie mówił, co powiedział tylko zerwał. A tak to ż emusi sobie uporządkować sowje emocje.

[201605300922]

Napisane przez Althea

Ustalać kto to nie ma co, bo mieszkanie jest moje i tak na prawdę to on tylko może się wyprowadzić.
Ale ja się zastanwiam czy jest szansa, że on jednak mnie kocha tylko isę pogubił/wystraszył.
Mówiłam mu że jak chce zerwać to żeby to powiedziął wprost bo będzie łatwiej, to on powiedział, że gdyby chciał z emną zerwać to by tego nie mówił, co powiedział tylko zerwał. A tak to ż emusi sobie uporządkować sowje emocje.

Słuchaj, jakbyście się jeszcze poważnie o jakieś poważne kwestie pokłócili i on miałby takie wątpliwości, czy to ma sens przy jakichś dzielących Was różnicach - to może ten czas by był wskazany, żeby sobie przemyślał i się ogarnął wewnętrznie. Ale wyjechał bez Ciebie, pewnie zdał sobie sprawę, że za Tobą nie tęskni - albo zwyczajnie zatęsknił za wolnością, może ktoś mu się spodobał - i nagle ,,nie jest pewien swoich uczuć" to to nie ma sensu. Nie ma sensu proszenie go o decyzję, bo on pewnie kalkuluje tak, że teraz miałaś za mało czasu by się uporać z tym, więc jeszcze trochę da Ci na ,,zaaklimatyzowanie się". Może też być tak, że pojawił się ktoś trzeci - i dopóki on nie będzie pewien, jak tamta się na niego zapatruje, to będzie się Ciebie trzymał jak małpa gałęzi, dopóki nie złapie następnej. Nie mówię, że jest tak na pewno, we mnie uczucie się wypaliło bez poznania kogokolwiek nowego, ale też trzeba to brać pod uwagę i nie dawać się wpuścić w rolę tej nieszczęsnej gałęzi.

Jak uczucie jest, to nawet jak się ludzie kłócą, sprzeczają, wkurzają na siebie - to nie ma wątpliwości, czy się tę drugą osobę kocha, mogą być co najwyżej wątpliwości, czy to uczucie jest wystarczające i czy w ogóle warto, by poważne problemy/awantury przetrwać.

[szynka_w_toscie]

Zgadzam się z dziewczynami, on Ciebie powoli przygotowuje na zerwanie, w miedzy czasie pewnie szuka innego mieszkania. Nic na to nie poradzisz bo nie można zmusić kogoś do miłości. Jego zachowanie wskazuje na to, że zrozumiał że Ciebie nie kocha, ale boi się to powiedzieć na głos.

[tarkowska]

Napisane przez Nadis

Słuchaj, jakbyście się jeszcze poważnie o jakieś poważne kwestie pokłócili i on miałby takie wątpliwości, czy to ma sens przy jakichś dzielących Was różnicach - to może ten czas by był wskazany, żeby sobie przemyślał i się ogarnął wewnętrznie. Ale wyjechał bez Ciebie, pewnie zdał sobie sprawę, że za Tobą nie tęskni - albo zwyczajnie zatęsknił za wolnością, może ktoś mu się spodobał - i nagle ,,nie jest pewien swoich uczuć" to to nie ma sensu. Nie ma sensu proszenie go o decyzję, bo on pewnie kalkuluje tak, że teraz miałaś za mało czasu by się uporać z tym, więc jeszcze trochę da Ci na ,,zaaklimatyzowanie się". Może też być tak, że pojawił się ktoś trzeci - i dopóki on nie będzie pewien, jak tamta się na niego zapatruje, to będzie się Ciebie trzymał jak małpa gałęzi, dopóki nie złapie następnej. Nie mówię, że jest tak na pewno, we mnie uczucie się wypaliło bez poznania kogokolwiek nowego, ale też trzeba to brać pod uwagę i nie dawać się wpuścić w rolę tej nieszczęsnej gałęzi.

Jak uczucie jest, to nawet jak się ludzie kłócą, sprzeczają, wkurzają na siebie - to nie ma wątpliwości, czy się tę drugą osobę kocha, mogą być co najwyżej wątpliwości, czy to uczucie jest wystarczające i czy w ogóle warto, by poważne problemy/awantury przetrwać.

Popieram Wywal go z domu i tyle. Jeśli coś czuje, to może przez terapię szokową do niego to dotrze, choć ja i tam bym go już nie przygarnęła, bo miałabym obawy.

Widzisz, jak ktoś naprawdę kocha, to tak poważne wątpliwości się nie pojawiają. Może się kimś tam zauroczył - jego sprawa, siłą nikogo nie można trzymać.

---------- Dopisano o 13:05 ---------- Poprzedni post napisano o 13:03 ----------

Napisane przez Althea

Ustalać kto to nie ma co, bo mieszkanie jest moje i tak na prawdę to on tylko może się wyprowadzić.
Ale ja się zastanwiam czy jest szansa, że on jednak mnie kocha tylko isę pogubił/wystraszył.
Mówiłam mu że jak chce zerwać to żeby to powiedziął wprost bo będzie łatwiej, to on powiedział, że gdyby chciał z emną zerwać to by tego nie mówił, co powiedział tylko zerwał. A tak to ż emusi sobie uporządkować sowje emocje.

Nie daj z siebie robić bezpiecznej przystani i zerwij pierwsza.

[kennedy]

Zerwij z nim.

[shanta]

Napisane przez Althea

Rozmawialiśmy bardzo długo na ten temat. Ja płakałam, on płakał. Powiedział że nie wie czy to miłość czy tylko przywiazanie i wygoda. Że nie jestem do końca taka, jaką by chciał bym była, że potrzebuje czasu. Że już nie czuje tego co kiedyś że wszystko mu się zminiło, nawet seks już mówi nie jest taki jak kiedyś. Że był ze mna bo chcial mi pomoc,a etraz juz sie nie czuje potrzebny i ze on nie wie czy ma sens by zemna byc.

A ty widzisz jeszcze jakiś sens tego związku?

[Althea]

Napisane przez shanta

A ty widzisz jeszcze jakiś sens tego związku?

Szczerze to tak.
Mieszkamy ze sobą ponad dwa lata, cały czas planowaliśmy założenie rodziny, wpsólnie urządzaliśmy mieszkanie.
Przeszliśmy razem przez kilka rzeczy i sytuacji, które miały prawo zachwiać nami- ja się leczę na nerwicę i byłam bardzio zazdrosna na pocżatku bo mnie starsznie skrzywdził poprzedni facet. Ale on zawsze przy mnie był i był cierpliwy i mi pomagał.
Przeszliśmy przez jego konruzję któa go na dłuższy czas przykuła do łózka.
Wszyscy któzy nas widzieli zawsze mówili że widac po nas ze bardzo sie kochamy i do siebie pasujemy.
Tylko jestesmy troche rozni jesli chodzi o charaktery bo onjest bardzo otwarty i ma czasami grubianskie dowcipy a ja jestem taka bardziej introwertyczka.
No i ja rozumiem ze po latach zdarzaja sie kryzysy- sama mialam swoj moment zwatpienia, tylko ja mu wtedy o tym nie mówiłam. A sama teraz od niegi wyciagnełam tę informację bo widziałam ż coś jst nie tak. On mówił że nie chciiał mi o tym mówić bo rozmqwiał z przyjacielem i matka i oboje mu powiedzieli ze nie powinien mi mopwic i ze jasne trzeba przemyslec ale ze kryzysy sie zdarzaja.
Jestesmy etraz w momencie w ktorym odpaja te pierwsz emocje i mtyle i pojawia sie troche rutyny itd.

[elvegirl]

Napisane przez Althea

Szczerze to tak.

Jeśli nie chcesz z nim zrywać, chcesz czekać na to co on zdecyduje, to chociaż nie ułatwiaj mu sprawy - nie bądź ciasteczkiem, które można jednocześnie zjeść i mieć. Żadnego przytulania, buziaczków, dopóki nie zdecyduje czego od Ciebie chce, lub nie chce.

Dla mnie znamienne jest to, że on powiedział że był z Tobą, bo chciał Ci pomóc - to pokazuje jak wygląda ta relacja, więcej tu wzajemnej pomocy, stawiania się na nogi, niż prawdziwego uczucia, że z tą osobą się chce iść przez życie. Przestaliście sobie być potrzebni, dotarło do niego, że radzi sobie bez Ciebie i stąd pewnie wątpliwości...

[Althea]

Napisane przez elvegirl

Jeśli nie chcesz z nim zrywać, chcesz czekać na to co on zdecyduje, to chociaż nie ułatwiaj mu sprawy - nie bądź ciasteczkiem, które można jednocześnie zjeść i mieć. Żadnego przytulania, buziaczków, dopóki nie zdecyduje czego od Ciebie chce, lub nie chce.

Dla mnie znamienne jest to, że on powiedział że był z Tobą, bo chciał Ci pomóc - to pokazuje jak wygląda ta relacja, więcej tu wzajemnej pomocy, stawiania się na nogi, niż prawdziwego uczucia, że z tą osobą się chce iść przez życie. Przestaliście sobie być potrzebni, dotarło do niego, że radzi sobie bez Ciebie i stąd pewnie wątpliwości...

Staram się tak organizowac sobie czas żeby się z nim na razie za bardzo nie widywać.
Tak masz rację że było sporo wzajemnej pomocy i ciągnięcia się w górę, ale było też bardzo dużo miłości, zrozumienia, mamy takie samo podejsćie do wielu rzeczy, taką samą wizję przyszłości.

Dzisiaj wroce pozno a jutro znowu praca ale chce z nim jutro porozmawiac i mu powiedziec zeby na czas podejmowania decyzji wprowadził się spowrotemdo rodzicow i wrocil jak juz bedzie wiedzial czy sie wyprowadza czy zostaje.
ALe nie chce tego skreslac od razu wszytskiego.

[szynka_w_toscie]

Napisane przez Althea

Dzisiaj wroce pozno a jutro znowu praca ale chce z nim jutro porozmawiac i mu powiedziec zeby na czas podejmowania decyzji wprowadził się spowrotemdo rodzicow i wrocil jak juz bedzie wiedzial czy sie wyprowadza czy zostaje.
ALe nie chce tego skreslac od razu wszytskiego.

Bardzo dobry pomysł

[elvegirl]

Napisane przez Althea

Tak masz rację że było sporo wzajemnej pomocy i ciągnięcia się w górę, ale było też bardzo dużo miłości, zrozumienia, mamy takie samo podejsćie do wielu rzeczy, taką samą wizję przyszłości.

Ale jednocześnie powiedział, że nie jesteś do końca taka, jak on by chciał żebyś była.

Pisałaś, że był też kryzys z Twojej strony, czyli coś jednak w tym związku gdzieś zgrzyta i wątpię, że to kwestia samej rutyny. Raczej wygląda mi to na to, że oboje się pogubiliście, bo macie teraz inną relację, bo nie jest to już "pomóż mi-pomogę ci", tylko "zwykłe" partnerstwo w emocjach. I zonk.

Myślę że z tą wyprowadzką na czas przemyślenia to dobra decyzja, ale nie daj się wkopać w czekanie w nieskończoność.

[Buzzerka]

Napisane przez elvegirl

Myślę że z tą wyprowadzką na czas przemyślenia to dobra decyzja, ale nie daj się wkopać w czekanie w nieskończoność.

Zgadzam się. No i kto wie czy jak sie wyprowadzi to nie zacznie z innymi próbować, a jak sie znudzi albo z inną mu nie wyjdzie, to przyjdzie do Ciebie Autorko i powie, ze zrozumiał, ze jednak Cie kocha i chce wrocic.

[MOgrama]

Ja mam troszkę inna radę. Daj mu ten czas i pozwól mu odsunąć się na trochę. Przestań zadawać pytania i wymuszac odpowiedz daj uspokoić się tym jego mieszanym myślą. Każdy ma czasem wątpliwości on zrobił źle ze powiedział Ci to ... bo nakręcila się ogromna afera z samymi negatywnymi emocjami i jak tu zostać teraz ? Daj wrócić normalności a nie wywołuj wojny. Nie wiem czy skorzystasz ale jest książka klasyk " mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus" ...pomaga trochę zmienić perspektywę , jeśli nie chodzi o inną kobietę i byliście razem szczęśliwi to myślę nie ma co zaczynać od wyprowadzki i dusić go o odpowiedz w totalnie złej atmosferze.

[201605300922]

Napisane przez MOgrama

Ja mam troszkę inna radę. Daj mu ten czas i pozwól mu odsunąć się na trochę. Przestań zadawać pytania i wymuszac odpowiedz daj uspokoić się tym jego mieszanym myślą. Każdy ma czasem wątpliwości on zrobił źle ze powiedział Ci to ... bo nakręcila się ogromna afera z samymi negatywnymi emocjami i jak tu zostać teraz ? Daj wrócić normalności a nie wywołuj wojny. Nie wiem czy skorzystasz ale jest książka klasyk " mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus" ...pomaga trochę zmienić perspektywę , jeśli nie chodzi o inną kobietę i byliście razem szczęśliwi to myślę nie ma co zaczynać od wyprowadzki i dusić go o odpowiedz w totalnie złej atmosferze.

Nie każdy ma wątpliwości, zwłaszcza gdy NIC się nie wydarzyło- on nie odkrył nagle niczyjej poważnej choroby, nie dowiedział się ze jego partnerka nie planuje dzieci czy chce mieszkać z rodzicami po ślubie. Moim zdaniem te wątpliwości mają jakieś kobiece imię i tym bardziej dawanie mu czasu doprowadzi tylko do większego spustoszenia w samopoczuciu Autorki.

Wysłane z mojego GT-I9301I przy użyciu Tapatalka

[tarkowska]

Napisane przez Nadis

Nie każdy ma wątpliwości, zwłaszcza gdy NIC się nie wydarzyło- on nie odkrył nagle niczyjej poważnej choroby, nie dowiedział się ze jego partnerka nie planuje dzieci czy chce mieszkać z rodzicami po ślubie. Moim zdaniem te wątpliwości mają jakieś kobiece imię i tym bardziej dawanie mu czasu doprowadzi tylko do większego spustoszenia w samopoczuciu Autorki.

Wysłane z mojego GT-I9301I przy użyciu Tapatalka

Dokładnie, poza tym, to jest właśnie moment, w którym trzeba pokazać, że nie będzie się czyjąś opcją.

[Althea]

Nie podejrzewam, by tu chodziło o inną kobietę. ZNam go trochę i jestem niemal pewna że to nie to.
Bardziej myślę że on tam trochę luzu zaznał, że mół się niczym nieprzejmować, nie martwić, pić do rana i robić co chce a tu wrócił do domui do mnie a ja niestety mam pewne problemy,
I pewno wystarszyl sie odpowiedizlanosci, powagi, deklaracji. Planowlaismy zareczyny i slub, rozmawialismy o dzieciach moze sie wytrszaly odszeł do wniopsku z eone jcze chce poczekac a nie wie czy ja poczekam.
Wrocilam wczoraj pozno onjesczez nie spal, chwile porozmawialismy on obiecal ze klka rzeczy przemysli. Dzisiaj mu postawie ultimatum, ze albo decysuje sie w tej chwili na cos, albo sie wyprowadza i ma max. tydzien na zebranie mysli- jak sie nie ogarnie do etedy to znaczyze to nie to.

Ale nie, inna kobieta raczej nie- bardziej myślę, że ogólna atmosfera tego że na wyajzdach takch to wszyscy są swobodni i beztsroscy i jemu się wydaje, że tak może wyglądac całe życie.

Obiecaliśmy soibie że dzisiaj jak wrócę jeszcze pogadamy to ja mu pwoiem ze ma sie zdecydować i że ja mam sowją godnośći poczucie wartosci nad którym długo pracowałam i nie dam się teraktowac jak eksperymentu albo jak bezmyśłne zwierzątko.

Nie chcę tego skreślac od razu i zrywac bo czuję jakoś że on się tylko pogubił, ale tez nie chce w ty, tkwic bo mam prace, mieskznaiedo oagrniecia mam siebie i nie moge nei spac i ryczec i czekac aż pan się łąskawie namyśłi czegoc chce.

[tarkowska]

Powiem tak - te wątpliwości w tydzień po wyjeździe są bardzo zastanawiające. Nie sądzę by chodziło o "wolność i swobodę", bo gdyby Cię kochał to to nie miałoby znaczenia.

Podejrzewam, że, czarny scenariusz - kobieta jakaś, zauroczenie te sprawy, albo po prostu nie kocha i zdał sobie z tego sprawę będąc tam - że nie tęsknił, bla, bla.

Zrób tak jak mówisz. Choć ja, jeśli dzisiaj by mi powiedział, że jednak chce zostać to nie dowierzałabym. Myślę, że wyciąganie z niego decyzji teraz na siłę też jest bez sensu. Nie lepiej kazać mu się wyprowadzić i przemyśleć wszystko? Jak dziś powie, że jednak mu się pomotało, to uwierzysz?

[Althea]

Napisane przez tarkowska

Powiem tak - te wątpliwości w tydzień po wyjeździe są bardzo zastanawiające. Nie sądzę by chodziło o "wolność i swobodę", bo gdyby Cię kochał to to nie miałoby znaczenia.

Podejrzewam, że, czarny scenariusz - kobieta jakaś, zauroczenie te sprawy, albo po prostu nie kocha i zdał sobie z tego sprawę będąc tam - że nie tęsknił, bla, bla.

Zrób tak jak mówisz. Choć ja, jeśli dzisiaj by mi powiedział, że jednak chce zostać to nie dowierzałabym. Myślę, że wyciąganie z niego decyzji teraz na siłę też jest bez sensu. Nie lepiej kazać mu się wyprowadzić i przemyśleć wszystko? Jak dziś powie, że jednak mu się pomotało, to uwierzysz?

Nie chodzi o żadną konkretną dziewczynę, tego jestem na prawdę niemal pewna.
Tak uwierzyłabym. Znam go i myślę że się wystraszył, że coś tam w nim zastanawia się czy to jest już czas na poważne zobowiązania i że chce być pewny.
Ja nie znam pary, w której nie byłoby wątoliwości czasami po latach. No nie znam.
Ale nie wiem też jak bedzie. Jestem gotowa na to że to koniec, ante nie chce też tak od razu odpuszczac.

[201605300922]

Napisane przez Althea

Nie chodzi o żadną konkretną dziewczynę, tego jestem na prawdę niemal pewna.
Tak uwierzyłabym. Znam go i myślę że się wystraszył, że coś tam w nim zastanawia się czy to jest już czas na poważne zobowiązania i że chce być pewny.
Ja nie znam pary, w której nie byłoby wątoliwości czasami po latach. No nie znam.
Ale nie wiem też jak bedzie. Jestem gotowa na to że to koniec, ante nie chce też tak od razu odpuszczac.

To o niczym akurat za bardzo nie świadczy. Bo widzisz, ja znam - i te szczęśliwe związki, naprawdę, nie mają takich dylematów. A jestem blisko z co najmniej jedną z osób zaangażowanych. I tam jakoś magicznie faceci się zobowiązań czy poważnych deklaracji nie obawiają, bo są pewni, że trafili na kobietę swego życia i żadna lepsza się za rogiem przed nimi nie chowa.
A co do tego, że masz pewność - oj, sporo tu już było takich, co tę pewność, że partner za żadną inną się nie obejrzał, miało. Bezzasadnie.

[Althea]

Napisane przez Nadis

To o niczym akurat za bardzo nie świadczy. Bo widzisz, ja znam - i te szczęśliwe związki, naprawdę, nie mają takich dylematów. A jestem blisko z co najmniej jedną z osób zaangażowanych. I tam jakoś magicznie faceci się zobowiązań czy poważnych deklaracji nie obawiają, bo są pewni, że trafili na kobietę swego życia i żadna lepsza się za rogiem przed nimi nie chowa.
A co do tego, że masz pewność - oj, sporo tu już było takich, co tę pewność, że partner za żadną inną się nie obejrzał, miało. Bezzasadnie.

Ale on sam mówi, że wie że lepszej nie znajdzie, to że musi sobie poukładać bo motylkow już nie ma.
No jacwiem ze pewnosc taka calkowita to nigdy nie jedt możliwa, ale prosze mie wmawiajcie mi ze zdradzil na pewno albo sie zauroczyl.
No moze sa pary ze jest xawsze sielanka ale ja jestem chora obo☠☠☠po przejsciach to ciezko o taka sielanke pelna.

---------- Dopisano o 11:19 ---------- Poprzedni post napisano o 11:12 ----------

[/COLOR]To tez nie tak ze ja go bronie bsrdzo. To wszystko świeże, sama nie wiem do konca co myslec. Potrzebuje sie wygadac, zobaczyc jakies inne punkty widzenia.

[201605300922]

Napisane przez Althea

Ale on sam mówi, że wie że lepszej nie znajdzie, to że musi sobie poukładać bo motylkow już nie ma.
No jacwiem ze pewnosc taka calkowita to nigdy nie jedt możliwa, ale prosze mie wmawiajcie mi ze zdradzil na pewno albo sie zauroczyl.
No moze sa pary ze jest xawsze sielanka ale ja jestem chora obo☠☠☠po przejsciach to ciezko o taka sielanke pelna.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

Nie mówimy, że na pewno, ale sam fakt, że dopadły go takie wątpliwości akurat po wyjeździe - to trochę dziwne. A mówić, to wybacz, ale można różne rzeczy, niekoniecznie z pokryciem w rzeczywistości. To nie chodzi o to, żeby Cię pognębić, zdołować, ale żebyś z siebie nie robiła bezpiecznej przystani, żeby ktoś Cię trzymał w takiej niepewności, bo jak masz swoje inne problemy, to taka huśtawka na pewno też nie podziała na Ciebie kojąco - na nikogo by nie podziałała.

[Althea]

Wiem że mówić można różne rzeczy. Zawsze wiedziałam jak kłamał, albo coś zatajalł siatek też mi powiedział co się dzieje bo widziałam że coś nie tak i wyciagnelam z niego

[tarkowska]

Napisane przez Althea

Ale on sam mówi, że wie że lepszej nie znajdzie, to że musi sobie poukładać bo motylkow już nie ma.
No jacwiem ze pewnosc taka calkowita to nigdy nie jedt możliwa, ale prosze mie wmawiajcie mi ze zdradzil na pewno albo sie zauroczyl.
No moze sa pary ze jest xawsze sielanka ale ja jestem chora obo☠☠☠po przejsciach to ciezko o taka sielanke pelna.

---------- Dopisano o 11:19 ---------- Poprzedni post napisano o 11:12 ----------

[/COLOR]To tez nie tak ze ja go bronie bsrdzo. To wszystko świeże, sama nie wiem do konca co myslec. Potrzebuje sie wygadac, zobaczyc jakies inne punkty widzenia.

Nie wmawiamy, że zdradził. Mówimy tylko, że to dziwne zachowanie, niestety. Może być tak, że związek z Tobą kojarzy mu się właśnie z problemami, a nie z wychodzeniem z nich. Zapytaj się go czemu te wątplilwości pojawiły się dopiero po wyjeździe. Ja na Twoim miejscu jednak dałabym mu więcej czasu do namysłu.

[I am Rock]

Napisane przez Althea

Hej,



Powiedział że nie wie czy to miłość czy tylko przywiazanie i wygoda. Że nie jestem do końca taka, jaką by chciał bym była, że potrzebuje czasu. Że już nie czuje tego co kiedyś że wszystko mu się zminiło, nawet seks już mówi nie jest taki jak kiedyś. Że był ze mna bo chcial mi pomoc,a etraz juz sie nie czuje potrzebny i ze on nie wie czy ma sens by zemna byc. Mowi ze jestem cudowna i ze wie ze ggo kocham, ze dbam z ebylabym cudowna amatka ale on nie jest pewien woich uczuc.

Facet WYRAŹNIE ci powiedział, że wszystko z jego strony jest nie tak.
Wyrąbał ci brutalną prawdę prosto w oczy, a ty zdaje się, nie chcesz tego przyjąć do wiadomości.
Przykro mi, ale rozwiązanie jest tylko jedno. Kazać się panu spakować i wynocha. Bez litości. Skutek może być dwojaki. Albo pan ochoczo się wyniesie /choć będzie udawał żal/ i zniknie z twojego życia, albo dozna wstrząsu i zastanowi się, czy naprawdę będzie mógł bez ciebie żyć.
Na dwoje babka wróżyła.


Możesz sobie tłumaczyć, że się pogubił, że zobojętniał przez życie na odległość, cokolwiek tam wymyślisz, by łudzić się, że mu się odmieni.
Jemu żaden czas na przemyślenia nie jest potrzebny. Raczej na poszukiwanie mieszkania. On już sobie wszystko przemyślał będąc z dala od ciebie.

[Althea]

Nie wiem jeszcze co tak na prawde wyniknie, ale zadzwonil dzis jak bylam w pracy ze duzo yslal w nocy o tym co mowilam i o tym co on czuje i ze chce byc ze mna i ze porozmawiamy jeszcez jak wroce.
Że przeprasza, jesli mnie jakoś skrzywdził, ale się pogubił trochę i że za jakiś czas będziemy się śmiać z tego kryzysu.
Zobaczę co się tak naprawe wyadrzy jak wróćę.

[tarkowska]

Napisane przez Althea

Nie wiem jeszcze co tak na prawde wyniknie, ale zadzwonil dzis jak bylam w pracy ze duzo yslal w nocy o tym co mowilam i o tym co on czuje i ze chce byc ze mna i ze porozmawiamy jeszcez jak wroce.
Że przeprasza, jesli mnie jakoś skrzywdził, ale się pogubił trochę i że za jakiś czas będziemy się śmiać z tego kryzysu.
Zobaczę co się tak naprawe wyadrzy jak wróćę.

A nie boisz się właśnie, że teraz przemawia przez niego to przywiązanie i wygoda, o kórym mówił? Bo powiedziałaś mu o tej przeprowadzce? Ja mimo wszystko kazałabym mu się wyprowadzić i spotykać po prostu. Bo tak to może ta wygoda się odezwała.

[Althea]

Napisane przez tarkowska

A nie boisz się właśnie, że teraz przemawia przez niego to przywiązanie i wygoda, o kórym mówił? Bo powiedziałaś mu o tej przeprowadzce? Ja mimo wszystko kazałabym mu się wyprowadzić i spotykać po prostu. Bo tak to może ta wygoda się odezwała.

Nie powiedziazłam mu o przeprwoadzce. Od ramna jestem w pracy a chciałam mu to w cztery oczy przekazać.

Jasne że sie boje, ale jetsem tez w stanie uweirzyc ze miał jakieś tam watpliwości- mogłam nie dopytywać to by mu samo przeszlo,a taks ie dowiedzialam i datego bolalo.
ALe sama kiedys mialam taki moment ze sie zastanwialam troche czy to ma sens...

[tarkowska]

Napisane przez Althea

Nie powiedziazłam mu o przeprwoadzce. Od ramna jestem w pracy a chciałam mu to w cztery oczy przekazać.

Jasne że sie boje, ale jetsem tez w stanie uweirzyc ze miał jakieś tam watpliwości- mogłam nie dopytywać to by mu samo przeszlo,a taks ie dowiedzialam i datego bolalo.
ALe sama kiedys mialam taki moment ze sie zastanwialam troche czy to ma sens...

No to pozostaje rozmowa i pytanie dlaczego akurat teraz.

Mnie by najbardziej zabolał fakt, że on mówi, że nie jesteś "taka". No, nie wiem, czy bym tak po prostu to przyjęła do wiadomości.