Ostatnio testowałam cz.II

[Daffodilka]

Napisane przez Sabbath

W sumie liczy sie wnętrze i będę przy tym obstawała.
jeśli refile sa dodatkowo hermetyczne i mają atomizer, to ja mogę trzymac je w czarnym worku na śmieci. Złożonym poczwórnie dla lepszej ochrony przed światłem.

Dla mnie też by się liczyło, gdybym już oryginalny flakon posiadała. A Ty go przecież masz w swojej kolekcji i w każdej chwili możesz ten wkład ze śmieciowego worka do niego przenieść, prawda?

[selya]

Napisane przez Sabbath

Prawie się poplułam po tym opisie.

a ja myślałam, że sama siebie zjem
uwielbiam natę
we wrześniu zjadłam tony tych ciastek
być może wpłynęło to w znaczący sposób na mój metabolizm, co z kolei podbiło najsmakowitsze nuty w Serżu
przeczytałam Twoją recenzję SN
i czuje się oszołomiona
porwała mnie jak Karuzela z Madonnami Demarczyk
jeszcze mi się w głowie kręci
piękny opis!

Wiesz, że i na mnie coś podobnego wy chodzi? Też pisałam w recenzji, że jest mało odkrywcza i że ambra zjadła wszystko. O TU.

o! czułaś tam piżmo
na mnie nawet ono nie wyszło

[Kattarina]

Napisane przez Borneo

Po testach zlotowych:

Burning Leaves - w tym dymie i liściach stanowczo ktoś coś wędzi. Dużo, dużo dymu, ogniska palone na jesieni. Ale zaraz, nad jednym z tych ognisk ktoś coś piecze... Kiełbaska? A może do zapachu liści wmieszały się wonie pobliskiej wędzarni? Zapach nie jest też pozbawiony pewnej słodyczy, która dziwnie mi nie pasuje do tej zadymionej estetyki. W dużym uproszczeniu: dym, dym, wędzonka podlana karmelem. Nie dla mnie takie specjały.

Bonfire - podobny do Leaves, choć nie było w nim tej słodyczy. Więcej jest też spalenizny, a paradoksalnie mniej typowo ogniskowych aromatów kulinarnych. Interesujący, ale nie "mój".

M7 - aoud, aoud, aoud. Wetiwer nie ujawnił się przy krótkim spotkaniu. Elegancki, ciemny. Piękny.

Borneo- widze, ze podobnie odbieramy zapachy, zwlaszcza Burning Leaves- mnie takze drazni w nich ta wedzonkowa nuta, z lepko-cierpkim sokiem z lisci klonu. Jakby ktos palil listowie, wraz z plastikowym worem

[asiula1000]

Idylle - rozczarował mnie. Kwiatowy, z dystansem, ale dla mnie to już było - mocno kojarzy mi się z Rumeur, a gdy gasł skojarzył mi się nawet nieco z żelem pod prysznic YR "comme une Evidence". Czuję peonię, odrobinę jaśminu, dużo róży.
Bardzo nietrwały - po 1,5 godzinie nie było już śladu.
Dla porównania na drugi nadgarstek nałożyłam Rumeur - toż to skondensowane Idylle!

[martwa papuga]

Napisane przez Kattarina

Borneo- widze, ze podobnie odbieramy zapachy, zwlaszcza Burning Leaves- mnie takze drazni w nich ta wedzonkowa nuta, z lepko-cierpkim sokiem z lisci klonu. Jakby ktos palil listowie, wraz z plastikowym worem

Katt, to podobno jest duży komplement, jak mówią ci "też tak myślałem, a nie umiałem tego nazwać".

[Polly_]

z tego wynika ze tylko mnie Burning Leaves pachnie zepsutymi truskawkami

[Rywka]

Micallef Man - gdyby to nie była próbka z Quality wyraźnie opisana Micallef Man Aoud, to byłabym przekonana, że to Rose Aoud . Przez kilka godzin otaczała mnie różana chmurka. Najpierw świeża, wilgotna róża (nie powiem, całkiem udana), potem coraz słodsza, aż wreszcie nawet dusząca. Oud wyczuwalny, ale gdzieś daleko w tle . Mocniej wybił się dopiero po kilku godzinach. Liczyłam na zapach bardziej drzewny.

[Layila]

Przypadkiem w Super-Pharmie psiknęłam się Sunkissed Glow Jennifer Lopez. I kurcze, toż to moja ukochana Escada Tropical Punch! Eksplozja tropikalnych, ale wytrawnych owoców - nie przydusza ulepną słodyczą. Wiadomo, że nie jest to arcydzieło perfumiarstwa, ale zapach jest bardzo przyjemny, taki przypominacz pięknych letnich chwil w tropikach. Poważnie rozważam zakup, bo TP jest już nieosiągalne, a mnie przydałby się taki uprzyjemniacz podczas jesiennych słot (tym bardziej, że mam na oku świetną promocję )

[prowokatorka]

Napisane przez asiula1000

Idylle - rozczarował mnie. Kwiatowy, z dystansem, ale dla mnie to już było - mocno kojarzy mi się z Rumeur, a gdy gasł skojarzył mi się nawet nieco z żelem pod prysznic YR "comme une Evidence". Czuję peonię, odrobinę jaśminu, dużo róży.
Bardzo nietrwały - po 1,5 godzinie nie było już śladu.
Dla porównania na drugi nadgarstek nałożyłam Rumeur - toż to skondensowane Idylle!

Bardzo mnie zaintrygowało porównanie do Rumeur ,oj trzeba będzie przetestować klasycznego Rumeura ,bo różanego znam na pamięć [próbka była].

[KomEwa]

Belle de Minuit - spodziewałam się piernikowego i cynamonowego Świętego Graala, ale Graal pozostał nieosiągalny. Dostałam rozmytego toruńskiego piernika, podobnego do Sensuous, rozwijającego się w syntetyczną słodycz Pink Sugar. BdM - przyskórne są i nietrwałe. Jestem więc perfumeryjnie zrozpaczona. Gdybym nie miała Sensuous, to by ze mną zostały, ale tak...Jaki sens?

[Borneo]

Napisane przez Kattarina

Borneo- widze, ze podobnie odbieramy zapachy, zwlaszcza Burning Leaves- mnie takze drazni w nich ta wedzonkowa nuta, z lepko-cierpkim sokiem z lisci klonu. Jakby ktos palil listowie, wraz z plastikowym worem

Katt, jest mi niezmiernie miło

Napisane przez martwa papuga

Katt, to podobno jest duży komplement, jak mówią ci "też tak myślałem, a nie umiałem tego nazwać".

Muszę przyznać, że pisanie o zapachach sprawia mi trudność nie tylko z tego powodu, że ciężko mi czasem nazwać znajome nuty, ale też dlatego, że jest to tak subiektywna sprawa... Dlatego przyjemnie mi, jak ktoś podziela mój odbiór .

Wracając do tematu wątku:
Całkiem przypadkiem wpadła mi w ręce kilka dni temu próbka 24 Faubourg. Coś niesamowitego. Przylgnął do mnie na dobre, od kilku dni korzystam z tej próbki i nie mogę się nacieszyć. Zapach opisałabym jako czysty, aksamitny, jasny i pogodny. Jest jak wyprasowana biała koszula i tak jak ona, pasuje nie tylko do eleganckiego czy biurowego stroju - równie dobrze można go nosić do dżinsów, kurtki, na luźne wyjście do miasta. I trzyma mocno, choć moja próbka to tylko edt.

[kamena]

Mnie także pisanie o zapachach sprawia trudność, przede wszystkim dlatego, że dopiero rozpoczęłam swoją przygodę w tym pachnącym świecie. Po drugie z powodu mojej przypadłości, której bardzo nie lubię, trudności z formułowaniem myśli i odczuć. Mam jednak nadzieję, że z czasem będzie coraz lepiej.

Wracając do tematu wątku, wczoraj weszłam do Douglasa przetestować Borneo 1834. Początkowo bardzo czekoladowa, wytrawna paczula, z czasem zaczęła się wysładzać, czekolada zniknęła, a pojawił się znajomy, ziemisty zapach.. Miałam kiedyś chińską pu-erh w sprasowanych kapsułkach, Borneo ujawniło dokładnie ten sam zapach, lekko posłodzonej herbaty pu-erh z delikatnym dymkiem. Piękny

[Kota]

Napisane przez Borneo

Wracając do tematu wątku:
Całkiem przypadkiem wpadła mi w ręce kilka dni temu próbka 24 Faubourg. Coś niesamowitego. Przylgnął do mnie na dobre, od kilku dni korzystam z tej próbki i nie mogę się nacieszyć. Zapach opisałabym jako czysty, aksamitny, jasny i pogodny. Jest jak wyprasowana biała koszula i tak jak ona, pasuje nie tylko do eleganckiego czy biurowego stroju - równie dobrze można go nosić do dżinsów, kurtki, na luźne wyjście do miasta. I trzyma mocno, choć moja próbka to tylko edt.

Strasznie miło mi to czytać- toż to przecież mój najbardziej ukochany ulubieniec.

Testuję Trouble- kwiatowo- lekko orientaly soczysty otulacz, z naciskiem na kwiatowy- to koty lubią. Nic oryginalnego, ale... świetnie się nosi. Butla piękna jak marzenie i taka monumentalna.
Go chcę!

[rachell111]

Napisane przez Kota

Strasznie miło mi to czytać- toż to przecież mój najbardziej ukochany ulubieniec.

Testuję Trouble- kwiatowo- lekko orientaly soczysty otulacz, z naciskiem na kwiatowy- to koty lubią. Nic oryginalnego, ale... świetnie się nosi. Butla piękna jak marzenie i taka monumentalna.
Go chcę!

A Koto jeśli mozna zapytac ile go chcesz? bo zMadzikiem jesteśmy na etapie poszukiwania 4 tego do (nie brydża) rozbiórki?
może w tej kwestii się już Madziczka kontaktowała z Tobą via PW
?
Jeśli nie to zaraz to uskutecznię.

[Sabbath]

Napisane przez Daffodilka

Dla mnie też by się liczyło, gdybym już oryginalny flakon posiadała. A Ty go przecież masz w swojej kolekcji i w każdej chwili możesz ten wkład ze śmieciowego worka do niego przenieść, prawda?

Hihihihi!
Złośliwa Daff.. Za to TEŻ Cię lubię.

A tak serio - ja swój flakon ustrzeliłam na Allegro. Primo: nie wiedziałam, ze sa wkłady. Secundo: i tak mi się opłacało. Tertio wreszcie: bardziej, niż drewniany futeralik wolałabym mieć pudełko - na zdjęciach wygląda na wymarzone na próbki... Ale kupiłam bez pudełka.

Napisane przez selya

a ja myślałam, że sama siebie zjem
uwielbiam natę
we wrześniu zjadłam tony tych ciastek
być może wpłynęło to w znaczący sposób na mój metabolizm, co z kolei podbiło najsmakowitsze nuty w Serżu

Tez to robię czasami - kombinuję z chemią skóry za pomocą diety.
Yak udało mi się "odsikowić" Oud 27 Le Labo. Ale przecieą nie mogę ciągnąc miesiącami na Nutelli!

Napisane przez selya

przeczytałam Twoją recenzję SN
i czuje się oszołomiona
porwała mnie jak Karuzela z Madonnami Demarczyk
jeszcze mi się w głowie kręci
piękny opis!

Dziękuję, dziękuję! Piękny komplement.

Napisane przez selya

o! czułaś tam piżmo
na mnie nawet ono nie wyszło

Heh... Piżmo nie wystarczy, kiedy spodziewamy się czegoś wielkiego.
Ale ogólnie ten zapach to takie strzelanie do wróbla z armaty.

Napisane przez kamena

Wracając do tematu wątku, wczoraj weszłam do Douglasa przetestować Borneo 1834. Początkowo bardzo czekoladowa, wytrawna paczula, z czasem zaczęła się wysładzać, czekolada zniknęła, a pojawił się znajomy, ziemisty zapach.. Miałam kiedyś chińską pu-erh w sprasowanych kapsułkach, Borneo ujawniło dokładnie ten sam zapach, lekko posłodzonej herbaty pu-erh z delikatnym dymkiem. Piękny

Heh...
Zazdroszczę. Borneo to zapach, o którym marzyłam, żeby był na mnie piękny. Ale nie chciał. Choć dawałam mu szansę wiele razy...

[Kota]

Napisane przez rachell111

A Koto jeśli mozna zapytac ile go chcesz? bo zMadzikiem jesteśmy na etapie poszukiwania 4 tego do (nie brydża) rozbiórki?
może w tej kwestii się już Madziczka kontaktowała z Tobą via PW
?
Jeśli nie to zaraz to uskutecznię.

Bym chciała niewielką butelczynę, Rachell. Całą- ze względu na jej czerwień i w ogóle. I muszę jeszcze trochę odczekać- żeby się upewnić, że na pewno itd. U mnie to zwykle daleka droga od spodobania się do zakupu, tak że na razie na wsólne zakupy z Wami nie załapię się...

[Pin up girl]

Putain des Palaces. Do dziewczyn, które je znają - czy dla Was to jest unisex?! Tak przeczytałam na Fragrantice bodajże i oczy mi z orbit wyszły, nie wyobrażam sobie, żeby facet pachniał słodyczą, szminkami, pudrem...

[agaa13]

Napisane przez Kota

Testuję Trouble- kwiatowo- lekko orientaly soczysty otulacz, z naciskiem na kwiatowy- to koty lubią. Nic oryginalnego, ale... świetnie się nosi. Butla piękna jak marzenie i taka monumentalna.
Go chcę!

Koto, polecam Touble, polecam.
wiem co mówie
sama mam

[agnes_bdg]

Helena Rubinstein - Wanted
nie w moim typie - nawet przyjemny, kwiatowo-drzewny z jakąś świeżą nutką. Trwałość przyzwoita i ładny flakonik. To jedyne plusy

[Po la]

Wkurza mnie to, że czasem w perfumeriach stoją stare, skisłe chyba w świetle i cieple tych reflektorków testery.
Miałam okazję testować ostatnio Chanel no 19 w Sephorze w Manhattanie w Gd-Wrzeszczu i w Sephorze w CH (tam gdzie jest Auchan i Leroy-Merlin) w Gdańsku i ... wąchałam dwa komletnie różne zapachy.
(Jako zepsuty oceniam ten w Sephorze przy Auchan/Leroy).

czasem nachodzi mnie na poznawanie klasyków, ale jak tu je poznawać gdy te testery stoją tam latami bo chyba kliientela nie wypsikuje ich tak jak nowości.

[201604211131]

Opisuję testy naskórne:
Molekuły 02 - tu jest piżmo.... a ja tego nie czuję, ani nutki piżma co za zonk - nawet wcale ich nie czuję
White Musk TBS - podoba mi się, takie łagodne piżmo, bardzo delikatne, z lekką kwiatową nutką... podoba mi się i chyba takie piżmo lubię, porównując je do piżma z Annick Goutal z serii orientalnej jest o wiele lepiej. Tam zdominowała je nuta różana, a tu jest bardzo delikatnie... czasem mam nastrój na takie perfumy więc flaszka będzie na pewno. Choć dla mnie prywatnym piżmowym ideałem jest SN Lutensa
212 Sexy - Pudło... puder, puder jeszcze raz puder o zapachu kwiatowym, zero jakiegoś pieprzu, nudno, a miało być seksownie i z pazurem (jak to jest sexy to ja jestem królowa Angielska ) - przypomina mi się Kenzo Amour (to klasyczne)
Versace, Versace - ciekawe, ale jakieś takie oklepane, trochę kwiatów, trochę owoców.. nudne... wcale nie moje.

[Tsukichan]

Napisane przez KomEwa

Belle de Minuit - spodziewałam się piernikowego i cynamonowego Świętego Graala, ale Graal pozostał nieosiągalny. Dostałam rozmytego toruńskiego piernika, podobnego do Sensuous, rozwijającego się w syntetyczną słodycz Pink Sugar. BdM - przyskórne są i nietrwałe. Jestem więc perfumeryjnie zrozpaczona. Gdybym nie miała Sensuous, to by ze mną zostały, ale tak...Jaki sens?

A to niespodzianka, bo chyba odnośnie BdM przeważają opinie bardzo pozytywne...


Ja swoja drogą testowałam dziś Pradę Infusion d'Iris, i gdyby nie odwyk, to pewnie bym je kupiła. Choc z drugiej strony mocno przyskorne, więc muszę się jeszcze zastanowić...

Poza tym przymierzalam Boudoir, ale wielka miłość to to nie będzie. Flakonik śliczny, jednak z pudrowców pozostanę przy Maitresse AP.

[nebraska]

Napisane przez Kota

Strasznie miło mi to czytać- toż to przecież mój najbardziej ukochany ulubieniec.

Testuję Trouble- kwiatowo- lekko orientaly soczysty otulacz, z naciskiem na kwiatowy- to koty lubią. Nic oryginalnego, ale... świetnie się nosi. Butla piękna jak marzenie i taka monumentalna.
Go chcę!

A wiesz Koto, że tę butlę ktoś na forum porównał do starego kredensu?

Cieszę się, że Ci pasuje, też go bardzo lubię

[Borneo]

Napisane przez Kota

Strasznie miło mi to czytać- toż to przecież mój najbardziej ukochany ulubieniec.

Napisane przez kamena

Wracając do tematu wątku, wczoraj weszłam do Douglasa przetestować Borneo 1834. Początkowo bardzo czekoladowa, wytrawna paczula, z czasem zaczęła się wysładzać, czekolada zniknęła, a pojawił się znajomy, ziemisty zapach.. Miałam kiedyś chińską pu-erh w sprasowanych kapsułkach, Borneo ujawniło dokładnie ten sam zapach, lekko posłodzonej herbaty pu-erh z delikatnym dymkiem. Piękny

Jak się cieszę, kiedy lutensowskie Borneo jest dla kogoś łaskawe i odsłania swoje piękne oblicze...

Napisane przez wirlandia

Opisuję testy naskórne:
Molekuły 02 - tu jest piżmo.... a ja tego nie czuję, ani nutki piżma co za zonk - nawet wcale ich nie czuję
...

Ja też nie czułam wcale Molecule02, ani na bloterku, ani na skórze. Bardzo mnie to dziwiło, bo "znikające" są podobno pierwsze molekuły, które na mnie nie znikają nawet na moment...

[201604211131]

Borneo - mnie też to zdziwiło, ze trzy razy niuchałam nadgarstek i nic... - a tak się napaliłam, bo to podobno piżmo syntetyczne, a ja przecież kocham piżmo...

[prowokatorka]

Wczoraj testowałam
Rumeur-Bardzo ładny ,kwiatowy.Grupowo zbliżony do Idylle.Lecz bardziej promienny od niego.
J'ose-Intrygujący ,dobry dla uwodzicielki,na mnie okazał się kadzidłem w pełnym wymiarze plus tytoń.
Opium fleur de Shanghaj-Ależ to piękne !.Będzie mój .Bardziej romantyczny i kwiatowy od klasyka.Nie dusi ,na mnie okazał sie świeżą wersją.

[kamena]

Dzisiejszy wieczór sponsorowała literka "P" jak paczula, oraz kilka zapachów, które poznałam dzięki MaryJane.

Na pierwszy ogień poszły dwie paczule, Villoresi, czyli brzydal, i Etro, czyli oriencik. Obie zyskują przy bliższym, a raczej dłuższym, poznaniu, tzn. tej pierwszej schodzi wykrzywiona mina z twarzy oraz ucieka cień Fumidusa i nawet zapach zaczyna z lekka czekoladowieć (coś a la Cocon), a ta druga zatraca drażniącą słodkość. Bardzo się cieszę z obu odleweczek i już się nie mogę doczekać kolejnych testów

Il Profvmo Patchouli Noir zaskoczyło mnie, bo po nazwie spodziewałam się czegoś naprawdę "noir" a nie morza wanilii. Paczula wyłazi później, trzyma się przy skórze i jest lekko słona morską solą, no i dalej ta wanilia. LdeLL doprawiona paczulą. Znowu mam nieodparte skojarzenie ze starą maszynką do lodów: chłodząca masa solna wylała się do lodów waniliowych i oto co powstało.

A na deser zostawiam moje skojarzenie przywołane przez otwarcie Serge Noir, skojarzenie, którym muszę się podzielić bo inaczej MaryJane mi urwie głowę przy najbliższej okazji.
NIE byłam aż tak głodna, a już na pewno nie zasugerowałam się opisem MaryJane, czyli smukłą, czarną, przykurzoną, staromodną postacią..
Pierwszy psik, pierwszy niuch i.. znajomy zapach.. mniam mniam kaszanka Taka dopiero co podgrzana na patelence, z cebulką
Co z tego, że kaszanka uciekła i teraz czuję tam Black Cashmere.. Już nigdy nie będę w stanie spojrzeć na Serge'a inaczej.. Ech.. A miało być tak pięknie..

[MeryJane]

Kaszanka jest boskaUwielbiam już nos Kameny i bogactwo skojarzeń.No i muszę się z nią zgodzić-mimo mojej miłości do Czarnego Serżyka-na początku jest kaszanka-słowo.Na samiuteńkim początku.Sama dziś sprawdzałam.

[Dotka233]

YSL Parisienne, przypadły mi do gustu

[Daffodilka]

Napisane przez MeryJane

Kaszanka jest boskaUwielbiam już nos Kameny i bogactwo skojarzeń.No i muszę się z nią zgodzić-mimo mojej miłości do Czarnego Serżyka-na początku jest kaszanka-słowo.Na samiuteńkim początku.Sama dziś sprawdzałam.

A cały czas się zastanawiałam skąd ja ten zapach znam...