2010-02-22, 06:43 | #2851 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 8 190
|
Dot.: Dda
Pink Panterr
Mama dokonała wyboru. Ty tez mozesz. |
2010-02-22, 13:30 | #2852 |
nyan nyan ^^
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 2 956
|
Dot.: Dda
|
2010-02-22, 14:33 | #2853 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 7
|
Dot.: Dda
Witam
Proszę nadal o pomoc w ankiecie I z góry dziękuję wszystkim DDA http://www.ankietka.pl/ankieta/35157...partnerem.html Ania DDA |
2010-02-22, 16:25 | #2854 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 764
|
Dot.: Dda
Łatwo powiedzieć/napisać... Kiedy ja kocham swoją matke nie jest to takie łatwe..
__________________
<3 M. 07.11.2007 ! ...:::Want you to make me feel like I'm the only one that you'll ever love:. 24.07.2010- rzuciłam! 3.12.2010- marzenia się spełniają -> kierunek Londyn "Ty nie musisz się w to wczuwać jeśli miałeś fajny dom, Kiedyś spytam Cię co znaczy mieć spokojne dzieciństwo" |
2010-02-22, 19:22 | #2855 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 8 190
|
Dot.: Dda
Cytat:
Drugi post na forum i tak bez ceregieli chcesz ludzi testować? Cytat:
Wiem. niestety wiem. Życzę powodzenia. |
||
2010-03-13, 23:22 | #2856 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Północ
Wiadomości: 1 531
|
Dot.: Dda
Hej dziewczyny przypisuję sie do wątku
Niestety ale wychowałam sie w domu w którym pił ojciec, przeżywałam koszmar, często płakałam a ojciec sie awanturował... początkowo starałąm sie mu pomóc w wyjściu z tego ale nie wyszło, chodził przez 2 lata na terapię AA ale przestał bo znów zaczął mieć ciąg alkoholowy, dopiero gdy po długim okresie picia zaczął czuć sie źle- prosił o pomoc i jakoś mama z nim te trudne dni zawsze przetrzymywała. Wiem że zniszczył mi w pewnym sensie życie bo mam tak zniszczoną psychikę i silną nerwice i nie radzę sobie nawet z małymi problemami... Dobrze że jest przy mnie mój narzeczony i w tych trudnych dniach mnie wspiera bo inaczej niewiem co bym zrobiła. Dodam że mój narzeczony jest przeciwnikiem alkoholu i oboje tempimy go w domu... ale często zdarza sie tak że mama dzwoni do mnie zapłakana że nie daje już rady z ojciem bo znów ma ciąg i sie awanturuje i wtedy przejeżdżam z narzeczonym i jakoś sie uspokaja i kładzie spać... wiem jednak że te dość częste wizyty u moich rodziców źle działają na nasze życie boo jestem wtedy bardzo nerwowa i sama widzę że ciężko ze mną wytrzymać... gdybym mogła to bym w ogóle nie przyjeżdżała do domu, ale niestety nie chce zostawiać mamy samej z tym wszystkim... Teraz zaczęłam chorować i wydaje mi sie że sytuaja w domu ma duże znaczenie w tym że nie mogę sie wyleczyć, bo powinnam mieć teraz spokój a go nie mam niestety... No i teraz ojciec znów ma ciąg i na "interwencji" byłam już trzeci raz od lutego porażka... Wiem jedno ciężko jest układać włąsne życie gdy wie sie że ma sie w rodzinie alkoholika który sie nie leczy tylko pije... żal mi mamy bo ja na jej miejscu zostawiłabym go już dawno.... (choć to mój ojciec) ---------- Dopisano o 00:22 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:58 ---------- Cytat:
__________________
08.08.2013 r. Nasze Życie Nabrało Sensu Synuś Rośnij kruszynko rośnij |
|
2010-03-14, 10:55 | #2857 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: południe
Wiadomości: 2 870
|
Dot.: Dda
Witaj.
Cytat:
Tak, to jest lista, którą już uaktualniłam, ale nie umieszczałam jej w tym poście, żeby nie było jednej za drugą.
__________________
Przegrałam swój najlepszy czas... MARZENIA I MIŁOŚĆ BOLĄ... Edytowane przez kroofk@ Czas edycji: 2010-03-14 o 10:58 |
|
2010-03-14, 11:37 | #2858 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 764
|
Dot.: Dda
Cytat:
Doskonale Cie rozumiem...niestety Już opisywałam swój problem pare postów wstecz... Miałam znów głupie nadzieje. Ja po prostu nie potrafie zrozumieć, że mojej mamy może się nie da wyleczyć ... To mnie po prostu dobija. Przez ost 2 tyg piła 2 razy po 5-6 dni... wiec praktycznie non stop... Pojechałam do niej chciałam zobaczyć czy daje jakieś oznaki życia. Bo ona bierze garść leków na nadciśnienie , depresje itd... I zapija to... Niestety do domu nie weszłam, tylko usłyszałam mase epitetów "spie**** kur***" itd. Wznowiłam sprawe o przymusowe leczenie. Doskonale zdaję sobie sprawe, że to może nic nie dać, ale nie pozwole jej tak bezkarnie pić... Jest jeszcze taka sprawa, że moja matka nie potrafi ze mną rozmawiać. Odrazu krzyczy, krytykuje i wyzywa. Więc napisałam jej list. Łapie się każdej rzeczy, która może ruszy jej sumienie. W liście napisałam wszystko co mnie boli. Zobaczymy co na to odpowie , podejrzewam, że bedzie wielkie "halo" bo ja ją katuje psychicznie. Zawsze tak mówi. Ja mam przez nią tak zjechaną psychikę... Mój ukochany mnie wspiera jak może , ale moje zachowania czasem bez powodu są nie do wytrzymania. Dlatego szukam znów terapii dla DDA. Muszę zacząć myśleć o sobie by nie popełnić jej błędów... Ściskam mocno
__________________
<3 M. 07.11.2007 ! ...:::Want you to make me feel like I'm the only one that you'll ever love:. 24.07.2010- rzuciłam! 3.12.2010- marzenia się spełniają -> kierunek Londyn "Ty nie musisz się w to wczuwać jeśli miałeś fajny dom, Kiedyś spytam Cię co znaczy mieć spokojne dzieciństwo" |
|
2010-03-22, 17:28 | #2859 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: Paris/ Toruń
Wiadomości: 987
|
Dot.: Dda
Dziewczyny..
Czytam tak ten wątek, i czytam... I chciałabym zadać bardzo ważne pytanie i- uważam- często pomijaną kwestię.. A co z partnerkami/ ami osób DDA??????? Rozumiem Was, drogie DDA, wyobrażam sobie tą niemoc. Żyję z Partnerem z DDA, wyszło to dopiero po 4 latach związku, choć od początku wiedziałam, że coś jest nie tak. Dopiero teraz wiem, dlaczego moje usilne próby "ciągłego naprawiania", dopytywania się samej siebie, dlaczego pomimo moich szczerych chęci stworzenia cudownego związku, sprawienia, by ktoś czuł się przy mnie wyjątkowy- nic nie dawały. Albo raczej- dawały odwrotny skutek. I nie pytajcie, ile cierpienia przez te lata musiałam w sobie dusić. Tym bardziej, nie znając jego genezy.. Teraz niby jest lepiej, bo chociaż WIEM, dlaczego tak się działo. I że w końcu nie muszę za nic ciągle przepraszać, ciągle czegoś naprawiać, ugłaskiwać Go, wyręczać we wszystkim. Tak na prawdę, życie z DDA jest, jak sądzę po prostu dzieleniem, zarażaniem tego bólu na dwoje. I nie przeczę, że sama zaczynam mieć problem z rzeczywistością, normalnym postrzeganiem siebie i świata, z kochaniem siebie. Zauważyłam, na tym etapie, że od nowa muszę się uczyć pewnych odruchów, uczuć.. Tym bardziej, że w pamięci mam Tamtą Kobietę- mnie sprzed lat- wyzwoloną, niezwykle silną, kochającą życie i ludzi, samodzielną, czystą, chcącą swe piękno dzielić z Nim.. Większość tego już leży w gruzach. I to, tak samo ja to, że Wy- DDA pokutujecie za coś, czemu nie jesteście winni, jest tak samo niesprawiedliwe jak fakt, że osoby, z którymi żyjecie i które całą swą siłę i miłośc Wam ofiarowują- cierpią tak samo. Nie w sensie nawet tego, że nie jesteśmy w stanie Wam pomóc w tym cierpieniu, ale przez to, że nasze wartości wypracowywane przez lata też ulegają zniszczeniu.. Dużo się o DDA można dowiedzieć, naczytać, wszędzie piszą o terapiach itp.. A co z nami?? Co z partnerami, którzy również potrzebują wsparcia???? Nigdzie nie spotkałam się z poradą, jak żyć z takim człowiekiem, jak pomagać w trakcie terapii, jak reagować, czego przede wszystkim- nie robić, bo można zaszkodzić obojgu.. Czy znacie jakieś poradniki? Czy któraś z Was jest w podobnej sytuacji? |
2010-03-22, 18:51 | #2860 | |||||||||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 136
|
Dot.: Dda
Cytat:
już wcześniej pojawiały się tutaj dziewczyny partnerów DDA, nierzadko też DDA wiąże się z DDA stąd co nieco na ten temat już było. Aczkolwiek fajnie że tak bezpośrednio napisałaś o tym co czujesz w związku z byciem z DDA Cytat:
Umiesz mi napisać/wyjaśnić dlaczego przez 4 lata podejmowałaś próby "stworzenia cudownego związku", "sprawienia by twój partner czuł się wyjątkowy"?? Cytat:
Cytat:
Twój partner to dorosły (tutaj strzelam, bo nie napisałaś ile ma lat) mężczyzna dla którego najlepszą rzeczą jaką możesz zrobić to zachowywać się normalnie*. pisząc "normalnie" bardzo upraszczam, aczkolwiek sama po prostu nie czuję się na siłach by zdefiniować jak wyglądają zdrowe relacje pomiędzy dwójką ludzi Wtedy opcji jest kilka: związek wam się rozpadnie
Bo jak ty tak na niego chuchasz i dmuchasz, jak traktujesz go "specjalnie" to błędne koło dysfunkcji toczy się dalej. Sama siebie urabiasz coby wam się te wszystkie schizy i różne inne zazębiały. Cytat:
Wiesz co ty chcesz?? co ty potrzebujesz?? Słuchasz od 4 lat siebie?? Cytat:
Jestem bardzo spokojna, mam problem z wyrażaniem uczuć, a już agresja wydawała się dla mnie czymś niedostępnym. Chcąc nie chcą dzieliłam mieszkanie z DDx, która wiecznie wymagała, wręcz wymuszała komplementy. O czymkolwiek byśmy nie rozmawiały to ona kwitowała, że ona tak nie umie, że ona jest głupia, że ona jest nieuzdolniona jak jakaś tam osoba. I tak po kilku miesiącach pocieszania, zaprzeczania, wspierania gdzieś taka bezsilność przerodziła się we mnie we frustrację i ku swojemu zdziwieniu wyskoczyłam z roli "wspieracza" i zostałam katem, który na każdy tekst tej osoby reagował agresywnym i utwierdzającym, skądinąd w błędnym przekonaniu, "skoro tak myślisz." Cytat:
Zacznij od małych rzeczy np. przypomnij sobie jedną rzecz, którą uwielbiałaś robić przed laty i wróć do niej. Poszukaj wsparcia u mamy, siostry. Możesz też udać się do ośrodka dla uzależnionych i współuzależnionych, tam również zajmują się partnerami DDA Cytat:
Bo to jest jak nalewanie wody sitem do dziurawego wiadra. Najpierw wiadro (DDx) samo musi się załatać i wlać trochę poczucia własnej wartości coby mogło dać trochę partnerowi i od partnera trochę wziąć. Cytat:
|
|||||||||
2010-03-22, 19:34 | #2861 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 33
|
Dot.: Dda
I ja się dopisuję.. A raczej powracam.. Bo co by nie mówić - sporo ulgi, wsparcia i pozytywnego myślenia (choć od kiedy pamiętam jestem pesymistką) dawało mi czytanie waszych postów i jako takie uczesticzenie w życiu wątku "DDA"..
__________________
prawda o życiu jest smutna
nikt nie jest w stanie przewidzieć jutra więc żyjmy tak jakby jutra nie było pozostaje absolutna wiara w miłość |
2010-03-22, 22:29 | #2862 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: Paris/ Toruń
Wiadomości: 987
|
Dot.: Dda
Mallutka, strasznie Ci dziękuję za reakcję
Bo dla mnie to naprawdę ciężki okres. Nie opisywałam wielu wątków ze swojego życia, bo to nie dla mnie i jakby nie było- nie o mnie forum. Ja mam 25 lat, mój chłopak 23. Wszystko na początku związku było ok, ale jak pisałam, po pół roku zorientowałam się, że coś jest nie tak. Przeprowadził się do miasta, w którym studiuję i tak byliśmy na stałe już razem, na miejscu. Tłumaczyłam sobie, że te "niedociągnięcia" są wynikiem jego bardzo trudnych studiów itp.. I starałam się zapewnić mu cały asortyment dojrzałej miłości. To tak jak w małżeństwie- ja się czymś chwilowo nie mogę zająć- robi tą mąż i na odwrót. Tylko w naszym przypadku wszystko robiłam ja.. wiem, teraz, to było głupie. Ale mimo wszystko wiedziałam, że trafiłam na wyjątkowo wartościowego człowieka, odnajdywałam w nim wszystko, czego potrzebowałam od partnera.. Dlatego też nie dawałam za wygraną i walczyłam o związek, bo strasznie mi zależało. Zaniepokoiłam się wówczas, gdy cały świat mógł na niego liczyć, lecz nie ja. Zawsze miał czas na innych, lecz nie na mnie. A jak pytałam dlaczego tak się dzieje- bywał ironiczny i całkowicie mnie ignorował. Dziwił mnie kontrast w zachowaniu. A że miałam twardy charakter, zadziorny, to łatwo nei puściłam bez odpowiedzi. Oczywiście, łatwiej by było odejść, ale za bardzo kochałam. Nie napisałam także, że od stycznia bierze tabletki i chodzi na terapię. Ale mimo wszystko- jest okrutnie ciężko. Bardzo. Czasami jest tak, że oboje beczymy.. jak dzieci.. On- bo samopoczucie, które osoby z forum doskonale znają, a ja- bo wiem, że nic nie mogę zmienić. Że sama a czuję się źle, że czasami nie wytrzymuję psychicznie.. Nie mogę patrzeć na Jego cierpienie, bo serce wylewa mi się ze łzami.. I również dlatego, że mam do czynienia z czymś, co nie wynika z mojej winy.. że mimo szczerych chęci i starań nie miałam od początku szans, na normalny związek. O diagnozie dowiedzieliśmy się w grudniu, gdy Jego stan psychiczny kompletnie się złamał.. a wcześniej kończył się codziennym piwkiem po pracy. Teraz, jak pisałam, niby jest lepiej, bo wiemy z czym walczymy. Co nie zmienia faktu, że cierpimy oboje. I oczywiście, po tym fakcie zajmuję się sobą, bo wiem, że kawał roboty jest już odwalony (leki+terapia+Jego chęci). Znowu zaczęłam rysować, czytać, pisać, rozwijać się wewnętrznie, skupiać się na własnej osobowości, talentach, na tym, by znów czarować ludzi osobowością. Te wszystkie pytania, które mi napisałaś w pełni odnajdują moje myśli w głowie. Ze wszystkiego zdaję sobie sprawę. I dopiero teraz widzę konspekt tego, co sama ze sobą powinnam zrobić. Oczywiście pójdę następnym razem z nim do ośrodka i zapytam o pomoc. Może też niekonkretnie się sprecyzowałam natłokiem myśli.. Bo.. chodzi o to, bym wiedziała jak zachowywać się podczas Jego terapii, co może pomóc, a co zaszkodzić. I jak sama mam dawać sobie radę ze swoimi emocjami w tym czasie, bo wiem, że muszę być dla Niego podporą, a nie dodatkowym ciężarem, który przytłoczy Go swoimi problemami... Bo chcemy być razem, mamy przecież tyle planów. Ja nie poddaję się tak łatwo;p I plan jest taki, że wiemy co robić. Problem w tym, jak to przetrwać Strasznie Ci dziękuję za wskazówkę, na pewno przejrzę Jeśli ktokolwiek miałby jakieś dobre rady dla par z przejściami, wchłonę je jak gąbka;p |
2010-03-22, 22:49 | #2863 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dda
Y a s m i n e piszesz, że "mam do czynienia z czymś, co nie wynika z mojej winy.. że mimo szczerych chęci i starań nie miałam od początku szans, na normalny związek. " rozumiem Twój żal ale ja jako DDA borykam się z tym od dziecka więc zdecydowanie dłużej, Ty kochasz go więc na to się decydujesz ja nie miałam nawet szansy na zdecydowanie, mnie postawiono przed faktem dokonanym i ja od dziecka muszę z tym walczyć - z sobą, swoją psychiką, z tym, żebym nie trafiła na faceta alkoholika....Nie atakuję Cię, jak już napisałam rozumiem Twój żal ale zrozum, że Ty i tak masz lepiej... Ja jako DDA nie miałam normalnego dzieciństwa, od samego początku nie miałam na to szansy, szansy na kochających się rodziców...co przeszłam, z czym żyłam i z jakimi wspomnieniami muszę żyć to moje... sama sobie próbuję radzić, być normalna ale jednak i tak to zostaje w psychice...I dla mnie jako DDA będąc w związku mam podwójnie cierpię - cierpię jako DDA i wiem, że to co odczuwam, czuje, zachowuje się ect. odczuwa też partner, nie chcę tego, nie chcę by cierpiał, miał żal ect. ale jednocześnie nic albo prawie nic nie mogę na to poradzić... i to, też sprawia mi cierpnie, ból, kocham go, potrzebuję go by był dla mnie wsparciem ale wiem, że jego to też dotyka...na razie walczę z tym, nie obarczam go tym, ale boję się że kiedyś może tak być.... bo ja już mam nerwicę, pokićkaną psychikę...partner wie, że jestem DDA ale jeszcze sama nad tym panuję i tego nie widać po mnie...niektórych nawet może dziwić, że jestem DDA ale mój ojciec nadużywa alkoholu, nie pije codziennie ale nadużywa, teraz jest spokojniej, jest bardziej marudny, ale jak ja byłam dzieckiem był po alkoholu agresywny... i to co ja pamiętam co wyprawiał to po prostu szok....
__________________
"Lepiej, żeby mnie nienawidzili takim, jakim jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę" K.Cobain
|
2010-03-22, 23:03 | #2864 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: Paris/ Toruń
Wiadomości: 987
|
Dot.: Dda
szanowna E.J.
bardzo się cieszę, że wyraźnie napisałaś mi o obawach. W ten sposób, w jaki wyrażacie swoje uczucia, emocje, pozwala mi odkryć, poznać tą drugą stronę lustra.. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jestem na "lepszej" pozycji. I naprawdę nie chcę użalać się nad sobą, jak to mam źle.. Chodzi mi raczej o to, o poradę jak ja mam się zachowywać w sytuacjach kryzysowych w naszym związku. Bo przecież teraz patrzę na te sprawy inaczej. Nie chcę też wartościować cierpienia "mojego" i "Twojego"... nie o to mi chodzi.. Ja, jako osoba po drugiej stronie opisuję inny punkt widzenia. I inne obawy. I osoba, która bezgranicznie kocha, opisuję rzeczy, które powodują we mnie potworny strach. Bo naprawdę ciężko jest patrzeć, jak ukochana osoba cierpi, a ja nie jestem w stanie pomóc.. Szczerze współczuję takim jak Ty, bo przecież dziecko NIC nie zawiniło. To jest straszne w tym wszystkim.. Decydując się na związek- nie wiedziałam. W trakcie- też nei wiedziałam, na co tak na prawdę się zdecydowałam. Po prostu teraz- po ponad 4 latach związku wiem tak na prawdę o co chodzi i widząc sprawę w tak krytycznym świetle, chcę też umieć sobie z tym radzić. Chcę pomóc Mu budować życie od nowa.. Żeby to, co razem wypracowaliśmy nie przepadło. Życzę Ci siły Bo Twoje lęki mam również na poduszce obok... I wierz mi, nie są mi obojętne. |
2010-03-22, 23:56 | #2865 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dda
Cytat:
Ja też Ciebie rozumiem - boisz się,jesteś bezradna, ale w tym strachu nie jesteś sama, tej drugiej osobie też towarzyszy strach, obawa, że odejdziesz, przerazisz się, nie będziesz chciała jej kochać, że zaś zostanie sama bez nadziei w piekle.... A co do pogrubionego - lepiej by było gdyby Twój partner ci o tym powiedział, bo każdy chce czegoś innego... dla mnie np. ważne jest zapewnienie o uczuciu, miłości, o tym, że ktoś kocha mnie właśnie takim jakim jestem z tym całym bagażem, z całym tym życiem... że nie odejdzie, że nie ma takiego zamiaru, że będzie mimo wszystko, że nie jestem sama i ta druga strona mnie rozumie, że nie obarczam jej tak bardzo sobą, swoimi problemami i nie cierpi bo nikt a już nie DDA nie chce by ktoś cierpiał przez nich; Bycie DDA to to takie poczucie winy,że wszystko to moja wina... wiem, że może to nielogiczne ale tak jest... ciągłe powątpiewanie czy zasługuję na kogoś normalnego i na jego miłość...Mam nadzieję, że zrozumiesz coś z mojej pisaniny i bardzo Ci dziękuję, że tamtą wypowiedź zrozumiałaś
__________________
"Lepiej, żeby mnie nienawidzili takim, jakim jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę" K.Cobain
|
|
2010-03-23, 08:26 | #2866 | ||||||||||||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 136
|
Dot.: Dda
Cytat:
Cytat:
Ja myślę, że tak samo jak ty potrzebujesz zobaczyć jak jest po drugiej stronie, tak samo i mnie się to przyda Cytat:
Nawet to człowiekowi coś daje: albo niezwykłą empatię albo życiową zaradność albo hart ducha albo jeszcze wiele wiele innych. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Mój pierwszy rok terapii to takie ugruntowanie bólu i żalu. Myślałam, że to bez sensu, że ja już jestem jednym wielkim bólem, a tutaj mam jeszcze się w tym utwierdzać i jeszcze go rozgrzebywać. Teraz wiem, że żeby coś przeżyć w sobie trzeba to przyjąć, pogodzić się. Problem w tym, że podczas terapii masz przeżyć ból ze swojego całego dotychczasowego życia. Do tego masz jeszcze mnóstwo oporów i innych manipulacyjnych sztuczek z dzieciństwa. Cytat:
Bo to o czym piszesz: Cytat:
Cytat:
Y a s m i n e choć początkowo możesz mieć wrażenie, że ty się zajmujesz swoim, on się zajmuje swoim i jesteście coraz dalej to uwierz mi, że koniec końców to jest najlepszy sposób budowania bliskości Cytat:
Chodzi o to, że ludzie zazębiają się na podobnych lękach. Już tłumaczę. Powiedzmy, że rośnie w tobie lęk "jak to będzie po terapii" ale o tym nie mówisz, bo nie chcesz mu dokładać zmartwień ect. I nie uwalniasz lęku. A być może, nawet z moich doświadczeń wynika, że dość często, twój partner boryka się w tym czasie z podobnymi rozterkami. Ty masz na pewno dużo większą łatwość w mówieniu o uczuciach, więc myślę, że nie zaszkodziłoby gdybyś mówiła (na spokojnie) o swoich lękach. Cytat:
Dla mnie nie da się porównać trudów życia. Dla ciebie Yasmin DDA może oznaczać trzydzieści lat "trudnego" małżeństwa, a dla EJ dwadzieścia lat dorastania -> która z was ma gorzej?? EJ pokazuje tutaj z kolei coś innego, coś co możesz znać Yasmin z związku. Bo tak właściwie argument pt. "miałam ciężkie dzieciństwo" to jest taki szach i mat. Nie przebijesz tego, po tym można już tylko przytaknąć, tak jak ty to zrobiłaś. EJ zastanawiałaś się kiedyś co ci daje taka postawa?? Cytat:
Problem w tym, że tak czasem kocha matka/ojciec, nie partner. |
||||||||||||
2010-03-23, 08:38 | #2867 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 6 373
|
Dot.: Dda
potrzebuje porady, ale raczej na prv... moge do ktorejs z Was napisac?
__________________
|
2010-03-23, 10:26 | #2868 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dda
Cytat:
A co do drugiego: nie rozumiem matka/ojciec kocha DDA? kim jest w takiej relacji DDA? przecież alkoholik to nie DDA i alkoholik tak nie odczuwa, to osoba uzależniona, inna bajka podobnie jak mąż/żona uzależnionego partnera coś zupełnie innego jeszcze czuje niż dziecko DDA, inny rodzaj uczuć, emocji ect. gdyby tak było to mama by mnie potrafiła zrozumieć a tak to słyszę, że to przecież normalne, że da się z tym żyć ect. mało tego słyszę, że w życiu trzeba być pokornym i pokornie znosić swój los nawet jak ktoś go gnoi, niszczy ect.
__________________
"Lepiej, żeby mnie nienawidzili takim, jakim jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę" K.Cobain
|
|
2010-03-23, 10:47 | #2869 | ||||
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: Paris/ Toruń
Wiadomości: 987
|
Dot.: Dda
Cytat:
Zaznaczę jeszcze, że przez te wszystkie wydarzenia cały czas zapewniał mnie o mojej wyjątkowości i jak to mnie kocha. A z drugiej strony, gdy po raz kolejny robił mi przykrości, gdy rozmowy jakiekolwiek o naszej sytuacji kończyły się awanturą potrafił powiedzieć, że mam przestać zachowywać się jak idiotka/ histeryczka i że mam spojrzeć na siebie.... Cytat:
Cytat:
Wtedy powiedziałam, że podejrzewam związek z przeszłością. Że dopiero teraz wyłażą koszmary dzieciństwa, bo nagromadziło się za dużo rzeczy, z którymi sobie nie poradził i nie radzi nadal.. W wigilię w domu miał podobny atak i wszystkich zmroziło. Jego mama zainterweniowała. Znała doskonałego specjalistę, do którego pojechaliśmy w styczniu. I tak się zaczęło- dostał leki i umówił się z terapeutą. Ale odzyskał nadzieję, że jest pomoc i że można sobie z tym poradzić Cytat:
Z jednej strony nie chcę przysparzać kłopotów, ale wiem, że lepiej "iść razem". Nie chciałabym, by kiedyś okazało się, że zostałam w tyle i się nie rozumiemy.. i tak już za dużo zaległości mamy. Codziennie prawie rozmawiamy i wyładowujemy złe rzeczy.. czasem ładujemy się nadzieją Ale razem, i teraz, od wielu lat widzę, że idziemy razem w jedną stronę . Poza tym, bardzo się cieszę, że jesteś w stanie oceniać sytuacje "trzeźwo". Bardzo mi to pomaga.. Twoje doświadczenia pozwalają mi wierzyć, że "będzie dobrze" jest tylko kwestią czasu . W Twoich słowach wyczytuję taki spokój, dystans do pewnych rzeczy. Gratuluję pracy nad sobą i zadziwiających efektów Zawsze powtarzałam, że ciężkie przeżycia mogą w człowieku wydobyć siłę, wzmocnić go, a strach przerodzi się w pewność siebie i dumę, że pomimo wszystko- był w stanie być ponad tym. Edytowane przez Y a s m i n e Czas edycji: 2010-03-23 o 10:49 |
||||
2010-03-23, 10:53 | #2870 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dda
Y a s m i n e jestem pełna podziwu, że jesteś przy Nim....że masz odwagę i siły by dalej walczyć a z drugiej strony jesteś nadzieją dla mnie, że mimo tego, że jestem DDA też będę kogoś mieć przy sobie, który czasem będzie silny za nas dwoje.... bo ja tak mam, że załamuję się bo nie wytrzymuję że z tym mi nie poszło, z tamtym nie poszło, ale jak mam świadomość, ze ktoś jest kto mnie taką kocha to jest mi łatwiej i szybciej się podnieść na nogi.
__________________
"Lepiej, żeby mnie nienawidzili takim, jakim jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę" K.Cobain
|
2010-03-23, 11:11 | #2871 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: Paris/ Toruń
Wiadomości: 987
|
Dot.: Dda
Cytat:
Wiem, że mimo trudności nie wolno kulić ogona i uciekać, bo tak łatwiej. Jeśli kocham, to całą sobą i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by pomóc, wspierać.. i jak napisałaś- być silną wówczas, gdy On nie może. Nie odsuwam się, bo wiem, że ten problem nie dotyczy wyłącznie Jego. I jak pisałam wielokrotnie, to też nie tak, że ciągle jestem silna.. . Boję się, przeraźliwie się boję, odczuwam wręcz fizyczny ból. Często sama się załamuję, bo nie wiem jak wiele jeszcze będę musiała znieść. Staram się zrozumieć, co On czuje, co Wy czujecie, ale nie przejmując tego bólu na siebie. A siłę czerpię z Niego, i dla Niego. A przy okazji staram się zachować balans pomiędzy naszymi relacjami i resztą świata, w którym żyję. Jak któraś z dziewczyn trafnie napisała, że terapia jest prawdziwym sprawdzianem tego, jak silne są uczucia, jak silny jest związek. Ja tego właśnie doświadczam... E.J., mam nadzieję, że Twój partner również znajdzie sposób, by trzymać Cię w ryzach. By ciągle odnajdywał siłę, by wyciągać Cię za uszy, gdy upadasz... To też trudne ze względu na to, by nie przeobrazić się w dobrą ciocię, nie przejąć roli babci, mamy czy taty- a nadal pozostać partnerem. Ściskam paluszki i głęboko wierzę, że się uda. |
|
2010-03-23, 11:20 | #2872 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dda
Cytat:
Wiesz jak ostatnio miałam małe załamanie z powodu nie zdania egzaminu na uczelni to rzeczywiście potrafił pocieszyć, ochrzanić jednocześnie, że to przecież tylko egzamin który da się poprawić, potrafił nawet mną tak "potrząsnąć" okazując też od razu dużo miłości więc jak na razie jest dobrze A co do podkreślenia - próby są takim sprawdzianem miłości, miłość w słabości się doskonali Prawdziwa miłość wszystko przetrzyma Poza tym każdy ma chwile słabości, każdy ma swoją granicę wytrzymałości, ważne by się nie poddawać, wstawać za każdym razem i iść do przodu, nawet jeśli czasem jest to zrobienie 1 kroka do przodu a 2 do tyłu ale jednak ten krok się zrobiło i z tego trzeba być też dumnym Ważne, że jesteś przy swoim partnerze i go wspierasz, to już na pewno jest dla niego dużo
__________________
"Lepiej, żeby mnie nienawidzili takim, jakim jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę" K.Cobain
|
|
2010-03-23, 11:32 | #2873 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: Paris/ Toruń
Wiadomości: 987
|
Dot.: Dda
Nooo, i taka postawa mi się podoba Oby tak dalej!!!!
|
2010-03-23, 11:36 | #2874 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dda
Albo ewentualnie można przybrać postawę "zęby w ścianę i do przodu"
__________________
"Lepiej, żeby mnie nienawidzili takim, jakim jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę" K.Cobain
|
2010-03-23, 11:51 | #2875 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dda
znalazlam miejsce gdzie spotyka sie grupa wsparcia DDA..rozwazam pojscie na taki meeting..
ktora z Was moze uczestniczy w takich spotkaniach?? z drugiej zas strony nie wyobrazam sobie siebie "tam" , mysle ze szokiem byloby dla mnie "potrafic mowic przy obcych ludziach o swoim zyciu i problemach" -wiem ze wcale nie musze sie udzielac i ze czlowiek otwiera sie gdy przychodzi ten wlasciwy moment... Cytat:
__________________
Edytowane przez aniko 23 Czas edycji: 2010-03-23 o 11:53 |
|
2010-03-23, 12:08 | #2876 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: Paris/ Toruń
Wiadomości: 987
|
Dot.: Dda
Ale żeby iść do przodu i zacząć normalnie żyć, trzeba przez to przebrnąć. Podejrzewam, że niezależnie od tego, czy to będzie teraz, czy sporo później- będzie to ciężkie przeżycie. Ale lepiej dla Ciebie, jeśli zaczniesz coś z tym robić teraz i wcześniej zaczniesz w końcu żyć.
A swoją drogą, można najpierw chyba zacząć terapię indywidualną.. Takie grupy do 10 osób to chyba kolejny etap. Ale ja się nie bardzo znam, myślę, że na tym bardziej znają się dziewczyny . |
2010-03-23, 13:37 | #2877 | ||||||||||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 136
|
Dot.: Dda
Cytat:
Właśnie dlatego się zezłościłaś o to pytanie i nie chcesz na nie udzielić (może nawet sobie) odpowiedzi. Cytat:
To jest ta dziura którą nosi w sobie DDA, bo twoja mama/tata ci tego nie dali. Problem w tym, że ty napisałaś o takiej miłości w kontekście partnera, nie rodzica. Cytat:
Jasne, że fajniej by było na spokojnie mu o tym powiedzieć. On by przemyślał sprawę, poprawił to co ma do poprawienia i żylibyście długo i szczęśliwie. Ale życie jest tylko życiem-> postawiłaś granice krzycząc. Też dobrze Cytat:
Cytat:
Cytat:
Bo tego wciąż nie wiem, nie umiem. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Nikt tego nie wie. Ale żeby dojść do celu trzeba wyruszyć w drogę I dobrze, że się boisz, on też się boi aniko ja byłam pewna, że nie chce wracać do dzieciństwa, bałam się i na zmianę wypierałam i zapracowywałam różne rzeczy. Ale też chciałam ucieszyć się, bo trawa się zieleni, słońce świeci, a na niebie tylko jedna chmura i do tego musiałam przerobić moją przeszłość Cytat:
W ośrodku do którego chodzę decydowała o tym terapeutka |
||||||||||
2010-03-23, 14:21 | #2878 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dda
Cytat:
A jeśli chodzi o II część to pozwolę się nie zgodzić, gdyż nawet w takim normalnym, zdrowym związku nie ma idealnych ludzi, każde ma jakieś tam doświadczenia za sobą czy przed sobą i razem je dźwigają, kochać kogoś i być z kimś to właśnie podzielenie tego ciężaru, bagażu ect, która nosi jedna strona i wzięcie tej połowy na siebie , by ulżyć i pomóc ukochanej osobie, dla mnie miłość to otwarcie swej duszy na oścież przed ukochanym, nawet jeśli w tej duszy są ciemne strony...Kocha się mimo wszystko i za wszystko, miłość partnera jest tuż, tuż za tymi od rodzicami choć i tu jest sprawa dyskusyjna bo i rodzice, i ich miłość też są różne. A jeśli chodzi o mnie to wiem, że to czego nie dostałam od rodziców tego nikt mi nie wróci/zwróci/da nawet nie wiadomo jak kochający facet więc tego już nie szukam, nie szukam ani mamy ani tym bardziej ojca w swoim partnerze. aniko 23 mnie bardzo wiele pomogło, kiedy przyjęłam postawę, że to jaki jest tata co się działo to nie moja wina i nie mam czego się wstydzić tylko on, to pozwoliło mi sie przełamać i mówić o tym, nie było mi łatwo ale dzięki temu wyzwoliłam się z tego, rozumiem,że nie chcesz mówić, ale dopóki tego nie uczynisz to będzie takim jadem w Tobie, będzie Cię zatruwać. Nigdy nie byłam na takiej terapii czy mityngu, sama się uczę, ale nie jest to łatwe, mam 25 lat i dalej mam problemy z np.wyrażaniem własnych, uczuć emocji.Do wielu wniosków doszłam sama ale z własnego doświadczenia wiem, że jest to bolesne i nie łatwe, jestem i byłam wyobcowana, nikt mnie nie rozumiał, a obecność i zrozumienie osób, które to samo przeszły jest na pewno bezcenne.
__________________
"Lepiej, żeby mnie nienawidzili takim, jakim jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę" K.Cobain
|
|
2010-03-23, 14:51 | #2879 |
Raczkowanie
|
Dot.: Dda
Ja tez jestem DDA. Są specjalne poradnie dla DDA, kiedys mialam sie wybrac ale chyba braklo mi odwagi i chęci. I dalej sie mecze
__________________
|
2010-03-24, 10:24 | #2880 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Północ
Wiadomości: 1 531
|
Dot.: Dda
U mnie od przedwczoraj spokój Ojciec przestał pić jestem optymistycznie nastawiona bo poszedł do pracy
Zobaczymy jak długo to potrwa ale mam zamiar cieszyć sie tym że narazie nie pije i mama jakoś lepiej wygląda
__________________
08.08.2013 r. Nasze Życie Nabrało Sensu Synuś Rośnij kruszynko rośnij |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:19.