Warszawa - czy da się pokochać to miasto? :(

[muszynianka]

Niektóre się zachowują jakby mieszkanie w Warszawie to był Bóg wie jaki zaszczyt :P
myślę że autorka wątku jest po prostu przerażona dużym miastem - jak i ja i boi się że zginie w szarym tłumie.

[sapho16]

Nie znam zbyt wielu rodowitych warszawiaków, ale ci, których miałam okazję poznać, w większości byli w porządku i nic złego mi nie zrobili. Tylko, że to takie luźne znajomości, nieprowadzące do czegoś głębszego. Tak czy siak, nie należę do ludzi krytykujących warszawiaków tylko dlatego, że się nimi urodzili, a tworzenie sławetnych "grup" moim zdaniem o niczym dobrym nie świadczy i pewnie tylko prowokuje takie opinie o warszawiakach.

Mi chodzi raczej o klimat miasta, a nie jego mieszkańców, przyjezdnych czy nie - nieważne. Przywiązuję wagę do miejsca, w którym jestem i wynika to pewnie z mojej artystycznej natury. Warszawa przyciąga mnie ilością teatrów i galerii ale boję się, że nie będę miała nawet czasu do nich chodzić. Być może po kilku miesiącach mieszkania w stolicy wszystkie moje obawy okażą się zupełną stratą czasu, ale nie sposób się ich ot tak pozbyć. Choć staram się jak mogę I dziękuję za wsparcie :P

autorko, przepraszam za bezpośredniość, ale w takim razie po jaka cholerę tu przyjeżdzasz?

Proste - w warszawie są najbardziej prestiżowe w polsce uczelnie a ja jestem humanistką więc i tak będzie mi w życiu trudniej :P

[jenta]

Napisane przez Ponura

Do której to mam zaszczyt należeć

Ja tez


Smieszy mnie plucie na Warszawe przez tych z malych miast, nie wiem w czym jest gorsza od wioski z jednym sklepem, kosciolem i bajorem...?

[muszynianka]

No niestety mówicie o przejezdnych - ale takie są właśnie zalety mieszkania w stolicy albo innym "popularnym" mieście.
Mnie cholirka brała gdy nadciągnął openerowy tłum, zapluł, zakorkował, zabrudził miasto, zostawił po sobie burdel i powiedział że i tak jest brzydko no niefajne, wiem. Ale niestety bądź stety w Wawie jest "najwięcej możliwości" więc nie dziwota że ludzie nie znosząc miasta zaciskają zęby.

[sapho16]

Napisane przez jenta

Ja tez


Smieszy mnie plucie na Warszawe przez tych z malych miast, nie wiem w czym jest gorsza od wioski z jednym sklepem, kosciolem i bajorem...?

W niczym nie jest gorsza. Jest INNA. Widzę, że pierwotny sens mojego wątku już zniknął i zamienia się w bezcelową sprzeczkę =/
Ja wyraziłam swoje obawy, nie bez powodu zakończyłam wypowiedź pytaniem, że może są one niesłuszne.

Mówienie, że wszyscy przyjezdni "plują na Warszawę" to dokładnie to samo co teoretycznie robią przyjezdni twierdząc, że wszyscy Warszawiacy są zadufani. Jeśli Warszawa dzieli w taki sposób, to chyba rzeczywiście jest z nią coś nie tak. A w tym wątku widać, że to bynajmniej nie przyjezdni nakręcają to bardziej.

[talkshit]

kurde co ja bym dała zeby mieszkać w Warszawie Kocham duże miasta .

[makeupnotwar]

Napisane przez sapho16

Nie znam zbyt wielu rodowitych warszawiaków, ale ci, których miałam okazję poznać, w większości byli w porządku i nic złego mi nie zrobili. Tylko, że to takie luźne znajomości, nieprowadzące do czegoś głębszego. Tak czy siak, nie należę do ludzi krytykujących warszawiaków tylko dlatego, że się nimi urodzili, a tworzenie sławetnych "grup" moim zdaniem o niczym dobrym nie świadczy i pewnie tylko prowokuje takie opinie o warszawiakach.

Mi chodzi raczej o klimat miasta, a nie jego mieszkańców, przyjezdnych czy nie - nieważne. Przywiązuję wagę do miejsca, w którym jestem i wynika to pewnie z mojej artystycznej natury. Warszawa przyciąga mnie ilością teatrów i galerii ale boję się, że nie będę miała nawet czasu do nich chodzić. Być może po kilku miesiącach mieszkania w stolicy wszystkie moje obawy okażą się zupełną stratą czasu, ale nie sposób się ich ot tak pozbyć. Choć staram się jak mogę I dziękuję za wsparcie :P

Proste - w warszawie są najbardziej prestiżowe w polsce uczelnie a ja jestem humanistką więc i tak będzie mi w życiu trudniej :P

taaa-a. jako studetnka dwóch kierunków filologicznych na UW śpieszę Cię wyprowadzić z błędu - może i są prestiżowe, ale jest kiepsko... jakbyś miała jakieś pytania to pisz pw

[Ponura]

Napisane przez makeupnotwar

mnie bawi raczej coś innego - ludzie mają po 30 lat, pracują i mieszkają w warszawie, a ciągle wracają na weekend do domu bo jaka ta warszawa nie jest zła i okropna i wracają obładowani wałówką od rodziców, jakby w sklepach tutaj nie mieli żółtego sera

Eeeeeeeeee a może jeżdżą bo się stęsknili za bliskimi?

Jeśli chodzi o wałówkę - ja z nią wracam, kiedy pojadę do babci na Rakowiec - babcie mają to do siebie. Odmówienie wzięcia wałówki grozi kalectwem. Poza tym babcie zazwyczaj pysznie gotują (i pieką szarlotki!!!).

Także tego - nie popadałabym w jakieś dziwne extrema.

[suszarka]

Napisane przez Ponura

Do której to mam zaszczyt należeć

Napisane przez jenta

Ja tez

to piona!


zresztą, napiszę jeszcze raz, co bym na jakąś nienormalną fanatyczkę czystej krwi warszawiaków nie wyszła ja do przyjezdnych nic nie mam. takie prawo natury, że ściągają tam gdzie najwięcej możliwości.
a niektórzy są o wiele fajniejsi niż rodowici warszawiacy.

ale kiedy myślę, słyszę, widzę czy czytam przyjezdnych narzekających, jęczących i płaczących za swoimi borami i lasami to szlag mnie trafia.

[WhiteCherry]

oj tam, miasto jak każde inne, przyzwyczaisz się


(zrozumiałabym jeszcze, gdybyś wybierała się np. do Tokio na rok... tam faktycznie każdy czułby się jak mrówka ).

[bielaczka]

Napisane przez sapho16

Od października zaczynam studia. Dostałam się na kierunek, który jest tylko w Warszawie więc to właśnie tam będę musiała się wyprowadzić. Na pewno jest tu wiele osób, które z małych miast wyjechały do Warszawy - czy to okropne, wielkie, przygnębione i zatłoczone miasto da się polubić? Ja kiedy tylko tam przyjeżdżam od razu mam gorszy humor. Wszyscy biegają i sprawiają wrażenie złych na cały świat. Będę tam zupełnie sama, boję się, że Warszawa nie sprzyja przyjaźniom i ciężko być tam szczęśliwym, kiedy całe życie spędziło się w małym, zielonym miasteczku. Zastanawia mnie czy lepszym wyborem jest prestiżowy uniwersytet w mieście, którego nie lubię czy może "gorsze" studia ale za to w przyjemnym miejscu? A może Warszawa wcale nie jest tak "obojętnym" miejscem?

Jestem w podobnej sytuacji, ale moje miasto nie jest takie małe - Białystok. Coraz bardziej boje sie wyprowadzki, ale mysle pozytywnie, przeciez to spełnienie moich marzeń od wielu lat .
'Kto nie ryzykuje - ten nie wygrywa' .. Sprobuj spojrzec na te sytuacje z innej, lepszej strony - nowe okoliczności, zmiany, bedzie duzo sie dzialo, poznasz nowych ludzi, usamodzielnisz sie Warszawa jest super, a stereotypy to w wiekszosci starozytne mity! Jak nie bedzie wsrod Ciebie osob godnych Twojej uwagi, chetnie wybiore sie z Toba na spacer, poznajac wspolnie stolice.

[toagusia]

Napisane przez sapho16

Od października zaczynam studia. Dostałam się na kierunek, który jest tylko w Warszawie więc to właśnie tam będę musiała się wyprowadzić. Na pewno jest tu wiele osób, które z małych miast wyjechały do Warszawy - czy to okropne, wielkie, przygnębione i zatłoczone miasto da się polubić? Ja kiedy tylko tam przyjeżdżam od razu mam gorszy humor. Wszyscy biegają i sprawiają wrażenie złych na cały świat. Będę tam zupełnie sama, boję się, że Warszawa nie sprzyja przyjaźniom i ciężko być tam szczęśliwym, kiedy całe życie spędziło się w małym, zielonym miasteczku. Zastanawia mnie czy lepszym wyborem jest prestiżowy uniwersytet w mieście, którego nie lubię czy może "gorsze" studia ale za to w przyjemnym miejscu? A może Warszawa wcale nie jest tak "obojętnym" miejscem?

Żyjąc w Warszawie nie musisz dołączać do tej widocznej na ulicach (głównie w centrum) bieganiny, ludzie są tacy sami, jak gdzie indziej (zresztą pewnie więcej będziesz mieć do czynienia z przyjezdnymi, niż warszawiakami), a przyjaźnie zależą tylko od Ciebie.

[ladybitch]

sapho16 - > jasne, że da się pokochać stolicę zależy kto spojrzy z jakiej perspektywy na to miasto. jeden powie, że jest syf, śmierdzi, mnóstwo bumów pod PKiN, każdy się spieszy, ogromna anonimowość itd... z kolei druga osoba powie ,że to najlepsze miejsce na ziemi (tzn w Polsce ) bowiem to tam jest ulokowane centrum wszystkiego, dominuje nowoczesność, są bardzo duże możliwości rozwoju, stolice daje szanse... esteta także się doszuka piękna- stare miasto, liczne parki - łazienki itp.. , nawet praga (historia tego miejsca). a ludzi poznasz na pewno ! myślisz, że sama będziesz przyjezdna? tam większość jest takich. akurat moi znajomi, którzy już dawno temu wyjechali do wawy poznali wspaniałe osoby. fakt .. będą i tacy, którzy Ci będą podcinać skrzydła... jednakże nie daj się.
pro forma być może i ja znajdę się od października w stolicy, bo walczę o moje miejsce na Uniwersytecie Warszawskim dostałam się na swój lokalny i UKSW (na wszystkie kierunki, które chciałam), ale niestety ambicje mam wygórowane i stawiam poprzeczkę jak najwyżej- dzięki temu osiągam sukces i mogę rozwijać się w tym co kocham na najlepszym poziomie. moim marzeniem od lat jest stolica i życie tam mam nadzieję, iż się uda. a jak nie to nic straconego. trzeba będzie spiąć się i ciężko pracować przez rok żeby się udało.
Na prawdę nie masz się czym martwić! Dasz radę! Warszawę da siępokochać. Początki będą na pewno bardzooo trudne, ale z czasem Ci się to zwróci z nawiązką.

[bluebluesky]

Napisane przez jenta

Ja tez


Smieszy mnie plucie na Warszawe przez tych z malych miast, nie wiem w czym jest gorsza od wioski z jednym sklepem, kosciolem i bajorem...?

Mnie, rodowitą Warszawiankę, to doprowadza do istnego szalu.

[panierrka]

Ja wolę nic nie pisać, bo już zostałam nazwana snobką, jak stwierdziłam, że miło by było, gdyby przyjezdni szanowali zwyczaje panujące w Warszawie.

Co do studiów, to ludzie spoza Warszawy stanowią na oko 70, 80% studentów.

Gdy ktoś pisze, że jest brudno w stolicy, to znaczy, że był chyba tylko na centralnym

[ladybitch]

Napisane przez panierrka

Ja wolę nic nie pisać, bo już zostałam nazwana snobką, jak stwierdziłam, że miło by było, gdyby przyjezdni szanowali zwyczaje panujące w Warszawie.

Co do studiów, to ludzie spoza Warszawy stanowią na oko 70, 80% studentów.

Gdy ktoś pisze, że jest brudno w stolicy, to znaczy, że był chyba tylko na centralnym

to proszę wypisz te zwyczaje, bo może o czymś nie wiemy - my przyjezdni a szkoda popełnić faux pas ....

a co do brudu to mi się wydaje, że ludziom chodzi o spaliny, smog itp.. no i oczywiście o dworzec centralny i najbliższe okolice- bardzo często jak jestem przed złotymi tarasami to na tych schodach dziedzińcowych ( jak ja to nazywam ) jest mnóstwo śmieci, że pani/pan sprzątający nie nadążają ze zmiotką. ale cóż... to takie CH gdzie podróżni się zatrzymująi trochę tego centralnego się tam przenosi .. z kolei zawsze zadziwiają mnie parki warszawskie, a szczególnie łazienki. to tak ślicznie zadbane miejsca, że aż zawsze żal je opuszczać

[muszynianka]

Napisane przez panierrka

Ja wolę nic nie pisać, bo już zostałam nazwana snobką, jak stwierdziłam, że miło by było, gdyby przyjezdni szanowali zwyczaje panujące w Warszawie.

właśnie kopiesz sobie sama dołek. Zachowując się jak bufonek sory ale "w MOJEJ warszawie ludzie muszą szanować ZWYCZAJE bo WARSZAWA to prawie jak inny kraj, to królowa kraju, to królowa miast, to elita, to miejsce kultu to miejsce wybrańców" tjaaa

No błagam cię, jakie zwyczaje?
Bo nie śmiecić to nie zwyczaj a obowiązek

[Ponura]

Ja też, jako rodowita warszawianka, chętnie dowiem się, jakie to są te warszawskie zwyczaje...

[panierrka]

W sumie to chodziło mi jedynie o trzymanie się prawej strony na ruchomych schodach w metrze, bo to niesamowicie denerwujące.

Zwyczaj ten na tyle się utarł, że są naklejki informacyjne przy wejściu, ale zawsze jakiś prostak stanie sobie po lewej i, mimo uprzejmej uwagi i miejsca po prawej, nie przesunie się. Dlaczego? Bo nie Lepiej, żeby ludzie się przepychali wokół niego.

Nie wiem, co w tym bufonowatego I nie wiem, po co dopowiadać sobie, że "w MOJEJ Warszawie, bla bla bla". muszynianka, sama się nakręcasz.

[muszynianka]

_-_
Masz zakaz wstępu do mojego trójmiasta

[suszarka]

Napisane przez panierrka

W sumie to chodziło mi jedynie o trzymanie się prawej strony na ruchomych schodach w metrze, bo to niesamowicie denerwujące.

Zwyczaj ten na tyle się utarł, że są naklejki informacyjne przy wejściu, ale zawsze jakiś prostak stanie sobie po lewej i, mimo uprzejmej uwagi i miejsca po prawej, nie przesunie się. Dlaczego? Bo nie Lepiej, żeby ludzie się przepychali wokół niego.

Nie wiem, co w tym bufonowatego I nie wiem, po co dopowiadać sobie, że "w MOJEJ Warszawie, bla bla bla". muszynianka, sama się nakręcasz.

Wiesz, żeby to nasze metro było rozbudowane choć trochę, to bym to rozumiała. Wyobraź sobie dla przykładu jak to jest kiedy np. w Londynie ktoś tak stanie ( a staje ) to chyba byś go zabiła skoro to jest denerwujące tu dla Ciebie.

[dagienka]

Napisane przez panierrka

W sumie to chodziło mi jedynie o trzymanie się prawej strony na ruchomych schodach w metrze, bo to niesamowicie denerwujące.

Zwyczaj ten na tyle się utarł, że są naklejki informacyjne przy wejściu, ale zawsze jakiś prostak stanie sobie po lewej i, mimo uprzejmej uwagi i miejsca po prawej, nie przesunie się. Dlaczego? Bo nie Lepiej, żeby ludzie się przepychali wokół niego.

Nie wiem, co w tym bufonowatego I nie wiem, po co dopowiadać sobie, że "w MOJEJ Warszawie, bla bla bla". muszynianka, sama się nakręcasz.

Z mojej obserwacji wynika, że to starsi ludzie (czyli raczej nie przyjezdni) nie trzymają się prawej strony schodów. To jest raczej zwyczaj, który studenci, młodsi ludzie (a do tej kategorii zaliczają się przyjezdni) ma super opanowany po pierwszym razie

[Marseille]

Napisane przez panierrka

W sumie to chodziło mi jedynie o trzymanie się prawej strony na ruchomych schodach w metrze, bo to niesamowicie denerwujące.

Zwyczaj ten na tyle się utarł, że są naklejki informacyjne przy wejściu, ale zawsze jakiś prostak stanie sobie po lewej i, mimo uprzejmej uwagi i miejsca po prawej, nie przesunie się. Dlaczego? Bo nie Lepiej, żeby ludzie się przepychali wokół niego.

Nie wiem, co w tym bufonowatego I nie wiem, po co dopowiadać sobie, że "w MOJEJ Warszawie, bla bla bla". muszynianka, sama się nakręcasz.

Nie dziwię sie, że nazwana Cie snobka, ja dodałam bym jeszcze wiecej.
Nie badz taka och i ahh. I chodzi mi głownie o to, ze nazywasz ludzi prostakami. Prezentujesz w takim razie bardzoo nisko poziom.[COLOR="Silver"]




Przyjeżdza do wawy mase ludzi przyjezdnych''chwilowo'' do szpitali, do rodziny itp. I Nie wszyscy wiedza, ze na schodach ruchomych powinni stac po prawej stronie. Moze poprostu troche wyruzomialosci, bo nie wszyscy w stolicy sa stałymi bywalcami.

[suszarka]

Napisane przez Marseille

Nie dziwię sie, że nazwana Cie snobka, ja dodałam bym jeszcze wiecej.
Nie badz taka och i ahh. I chodzi mi głownie o to, ze nazywasz ludzi prostakami. Prezentujesz w takim razie bardzoo nisko poziom.[COLOR="Silver"]




Przyjeżdza do wawy mase ludzi przyjezdnych''chwilowo'' do szpitali, do rodziny itp. I Nie wszyscy wiedza, ze na schodach ruchomych powinni stac po prawej stronie. Moze poprostu troche wyruzomialosci, bo nie wszyscy w stolicy sa stałymi bywalcami.

nie przesadzaj, bo dziewczyna nic nie napisała takiego co by zaraz w amok wpadać. Niektórzy ludzie są prostakami i wątpię, że zaprzeczysz.

[Marseille]

Mi sie to nie spodobało, i chyba miałam prawo napisać swoje zdanie.

[suszarka]

Napisane przez Marseille

Mi sie to nie spodobało, i chyba miałam prawo napisać swoje zdanie.

jasne, że miałaś, bo od tego jest forum.
ja też miałam prawo napisać, że nie spodobała mi się Twoja wypowiedź.

ale nie róbmy offtopa.

[linaya]

Napisane przez suszarka

ale kiedy myślę, słyszę, widzę czy czytam przyjezdnych narzekających, jęczących i płaczących za swoimi borami i lasami to szlag mnie trafia.

Mam podobnie, tylko łagodniej - po prostu nie rozumiem takich ludzi. Jeśli komuś nie podoba się np. Warszawa (czy Kraków, Poznań ect.), ale na siłę trzyma się kurczowo tego miasta i w koło Macieju narzeka, jaki to on biedny, że musi tu żyć, to co mu szkodzi przeprowadzić się gdzie indziej? Do innego dużego miasta chociażby, gdzie też są uniwersytety/kina/teatry/łatwiej o pracę. Nie ma nic gorszego, niż narzekać na swój aktualny stan, ale nie robić nic w kierunku, by go zmienić.

Osobiście przez większość życia mieszkałam 20 km od Warszawy (nie czuję się rodowitą Warszawianką, ale też nie całkiem tzw. napływem). W Warszawie uczyłam się, studiowała, pracuję. Tu mam TŻ i większość znajomych oraz przyjaciół - są to zarówno osoby przyjezdne, jak i rdzenni mieszkańcy stolicy. Nie mam nic go żadnej z tych grup, nie gloryfikuję Warszawy, ale też i nie demonizuję. Miasto jak wiele innych, o swojej specyfice, na pewno nie jest nudne i bezbarwne. Mam do niego wielki sentyment.

[Ponura]

Napisane przez panierrka

W sumie to chodziło mi jedynie o trzymanie się prawej strony na ruchomych schodach w metrze, bo to niesamowicie denerwujące.

Zwyczaj ten na tyle się utarł, że są naklejki informacyjne przy wejściu, ale zawsze jakiś prostak stanie sobie po lewej i, mimo uprzejmej uwagi i miejsca po prawej, nie przesunie się. Dlaczego? Bo nie Lepiej, żeby ludzie się przepychali wokół niego.

Rozumiem, że przeprowadziłaś sondę uliczną (czy też raczej: schodową) i wiesz już, że wszyscy, którzy na ruchomych schodach stoją nie po tej stronie, co trzeba są przyjezdni?

Rozumiem też, że wg Ciebie Warszawa jest jedynym miastem w Polsce, gdzie są schody ruchome? I ci biedni przyjezdni, wsiochy z jakiegoś tam Krakowa, Poznania, czy innej "dziury" gdzie nie mają schodów ruchomych za pewne, nie wiedzą jak się na tym typowo warszawskim cudzie techniki zachować?

[muszynianka]

suszarka - ona się uważa za rodowitą warszawiankę a pewnie nawet trzydziechy nie ma.
Na pewno przedwojenni Warszawiacy których rodziny wychowywały się w kamienicach są dumni że poinformowała nas o zwyczaju chodzenia po prawej stronie w metrze co ja gadam, pff dobrze że poinformowała nas o pielęgnowaniu TRADYCJI chodzenia po prawej

Ponura nie śmiej się, takie zwyczaje to tylko w Warszawie !

[suszarka]

muszynianka, muszę Cię trochę zmartwić, bo sama jestem z Warszawy z dziada pradziada i nawet kurczę z kamiennicy i dumna się ani trochę nie czuję. ale jak mowa o tradycji to ja chylę czoła.