Domowy tyran :( - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-11-26, 23:13   #1
kkassandraa
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 6

Domowy tyran :(


Hej dziewczyny : -)
Chcialabym sie z Wami czyms podzielic...
Denerwuje mnie moja sytuacja rodzinna, matka dominujaca, hipokrytka, wiecznie ze wszystkiego nie zadowolona, chcaca poprawiac wszystkich we wszystkim, znawca wszechswiata oraz uwazajaca ze posiada 6ty zmysl podczas odczytywania ludzkich zamiarow i postaw, akceptujaca tylko siebie jednoczesnie bedacą niezadowoloną ze swojego zycia, niezdolna do zaakceptowania "inności" innych osob ojciec usuwajacy sie na bok przyjmujacy pasywna postawe wobec wiekszoci spraw od 2 lat pracuje za granica. Rodzice utrzymują ze soba kontakt telefoniczny. Prawdopodobnie tez mial tego wszytskiego dosc.

W sumie to wczesniej bardzo zalezalo mi zeby mnie rodzina akceptowala dlatego staralam sie ze wszystkich sil o 4-5 w szkole ale i tak ciagle bylo malo, ale myslalam ze tak trzeba zdobywac akceptacje od rodzicow. Mama ciagle sie burzyła, porownywanie do innych kolezanek, nieekceptowanie przyjaciol, znajomych, poprawianie we wszystkim prawie, narzucanie swojego zdania to byl moj chleb powszedni, w koncu doszlo do tego ze zaczelam prowadzic podwojne zycie, notoryczne klamstwa to juz jest u mnie standard, stalo sie to przypadkowo i nieswiadomie poniewaz wiedzialam ze jak bede moc prawde to mi sie dostanie wiec coz bylo robyc gdy wytykane mi bylo wszystko. Kiedy krzyczała na mnie za coś co bylo klamstwem, dziwne ale pradziwe umialam pyskowac i bronic wymyslonej tezy na sposoby badzo adekwatne jednak teraz zauwazam ze nie wyrastam z takiej posatwy :/ kiedy mowilam o czyms szczerze to nabierałam łez w oczach a rece zaczynaly drrzeć nawet jezeli chodzilo o jakas glupote , nie umialam szczerze nic powiedziec , tym bardziej nic zwiazanego ze sfera uczuciowa. Wszelkie zaurczenia byly dla mnie jak cos nie do ogarniecia, miotalam sie z kata w kat a mama? ciagle powtarzala ze szkola jest najwazniejsza, czesto zwierzalam sie kolezankom ale po pewnym czulam sie nie swojo, doszlo do tego ze wolalam dusic doslownie wszystko w sobie, byleby nikt o niczym nie wiedzial, byleby mnie nie ocenial, nie okazywac slabosci, radzic sobie samemu ( moja mama przyjela taka postawe zyciowa)

Jestem na studiach i sama nie wiem po co. Mogę się uczć by w przyszłości zarabiać pieniądze ale gdzie jakaś motywacja albo chęć do samodzielnego działania? utrzymuje się tam tylko dzięki wsparciu znajomych, sama nigdzie daleko bym nie zaszła. i wkurza mnie to ze jestem tam gdzie mnie wiatr poniesie i nie wiem co ze soba zrobic:/ inni prowadza barwne i samodzielne zycie i nie przejmuja sie rodzicami a ja ciagle nie jestem w stanie zaakceptwac tego ze z moja matka dogadac sie nie da :/ i szukam akceptacji gdzies indziej, wiem ze ten problem zapewne dotyczy wielu ale ja czuje ze powoli sie wykruszam, nie daje rady.

Mam wieu znajomych ale jednoczesnie nie umiem sie przed nimi otworzyc i nawiazac prawdziwych przyjazni bo w domu slyszalam czesto nie gadaj nikomu nic ludzie to wykorzystaja przeciwko tobie, cooo rozpowiadasz jakies sekrety rodzinne ? juz wicej do mnie nie przychodz!!! a jak przychodzilam z problemami natury relacji miedzyludzkich to mnie olewala :/ najwazniejsze to wyksztalcenie i kasa bo u nas w domu tego nie bylo, mimo ze sama gada ze rodzina jest najwazniejsza to tak nie jest:/ czasami to sama lezy pol dnia przed telewizorem a jak sie zerwie to cala kamienice zrywa na rowne nogi wrzaskami na domownikow ze dom nie posprzatany, a jak kiedys podczas jednego z takich zrywow sie spytalam a kto w gosci przychodzi? to myslalam ze mnie pobije, czesto placze ze jej zycie nie jest takie jak powinno.... juz mam tego serdecznie dosc;/

Pisze teraz bo ostatnio spotkalam wiele osob ktore sa bardzo sympatyczne tak za "nic" poprostu takie sa i juz i doznalam szoku ze w zyciu nie zawsze jest tak, ze trzeba sie wielce wysilac i osiagac cos by uslyszec pochwale i akceptacje (u mnie w domu chwilowa) u innych ale mozna poprostu byc zyczliwym i sympatycznym i zyc w przyjaznej atmosferze a nie patologii, mysle teraz ze mam jakis syndrom DDA ciagnie mnie do osoby ktora mna gardzi i pomiata moimi uczuciami :/ i bardzo mi z tym zle i nie wyrastam z tego :/ Ktoś ma podobne doswiadczenia? Jak sobie radzicie?
kkassandraa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 08:53   #2
d0lcevita
Zakorzenienie
 
Avatar d0lcevita
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 3 432
Dot.: Domowy tyran :(

Cytat:
Napisane przez kkassandraa Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny : -)
Chcialabym sie z Wami czyms podzielic...
Denerwuje mnie moja sytuacja rodzinna, matka dominujaca, hipokrytka, wiecznie ze wszystkiego nie zadowolona, chcaca poprawiac wszystkich we wszystkim, znawca wszechswiata oraz uwazajaca ze posiada 6ty zmysl podczas odczytywania ludzkich zamiarow i postaw, akceptujaca tylko siebie jednoczesnie bedacą niezadowoloną ze swojego zycia, niezdolna do zaakceptowania "inności" innych osob ojciec usuwajacy sie na bok przyjmujacy pasywna postawe wobec wiekszoci spraw od 2 lat pracuje za granica. Rodzice utrzymują ze soba kontakt telefoniczny. Prawdopodobnie tez mial tego wszytskiego dosc.

W sumie to wczesniej bardzo zalezalo mi zeby mnie rodzina akceptowala dlatego staralam sie ze wszystkich sil o 4-5 w szkole ale i tak ciagle bylo malo, ale myslalam ze tak trzeba zdobywac akceptacje od rodzicow. Mama ciagle sie burzyła, porownywanie do innych kolezanek, nieekceptowanie przyjaciol, znajomych, poprawianie we wszystkim prawie, narzucanie swojego zdania to byl moj chleb powszedni, w koncu doszlo do tego ze zaczelam prowadzic podwojne zycie, notoryczne klamstwa to juz jest u mnie standard, stalo sie to przypadkowo i nieswiadomie poniewaz wiedzialam ze jak bede moc prawde to mi sie dostanie wiec coz bylo robyc gdy wytykane mi bylo wszystko. Kiedy krzyczała na mnie za coś co bylo klamstwem, dziwne ale pradziwe umialam pyskowac i bronic wymyslonej tezy na sposoby badzo adekwatne jednak teraz zauwazam ze nie wyrastam z takiej posatwy :/ kiedy mowilam o czyms szczerze to nabierałam łez w oczach a rece zaczynaly drrzeć nawet jezeli chodzilo o jakas glupote , nie umialam szczerze nic powiedziec , tym bardziej nic zwiazanego ze sfera uczuciowa. Wszelkie zaurczenia byly dla mnie jak cos nie do ogarniecia, miotalam sie z kata w kat a mama? ciagle powtarzala ze szkola jest najwazniejsza, czesto zwierzalam sie kolezankom ale po pewnym czulam sie nie swojo, doszlo do tego ze wolalam dusic doslownie wszystko w sobie, byleby nikt o niczym nie wiedzial, byleby mnie nie ocenial, nie okazywac slabosci, radzic sobie samemu ( moja mama przyjela taka postawe zyciowa)

Jestem na studiach i sama nie wiem po co. Mogę się uczć by w przyszłości zarabiać pieniądze ale gdzie jakaś motywacja albo chęć do samodzielnego działania? utrzymuje się tam tylko dzięki wsparciu znajomych, sama nigdzie daleko bym nie zaszła. i wkurza mnie to ze jestem tam gdzie mnie wiatr poniesie i nie wiem co ze soba zrobic:/ inni prowadza barwne i samodzielne zycie i nie przejmuja sie rodzicami a ja ciagle nie jestem w stanie zaakceptwac tego ze z moja matka dogadac sie nie da :/ i szukam akceptacji gdzies indziej, wiem ze ten problem zapewne dotyczy wielu ale ja czuje ze powoli sie wykruszam, nie daje rady.

Mam wieu znajomych ale jednoczesnie nie umiem sie przed nimi otworzyc i nawiazac prawdziwych przyjazni bo w domu slyszalam czesto nie gadaj nikomu nic ludzie to wykorzystaja przeciwko tobie, cooo rozpowiadasz jakies sekrety rodzinne ? juz wicej do mnie nie przychodz!!! a jak przychodzilam z problemami natury relacji miedzyludzkich to mnie olewala :/ najwazniejsze to wyksztalcenie i kasa bo u nas w domu tego nie bylo, mimo ze sama gada ze rodzina jest najwazniejsza to tak nie jest:/ czasami to sama lezy pol dnia przed telewizorem a jak sie zerwie to cala kamienice zrywa na rowne nogi wrzaskami na domownikow ze dom nie posprzatany, a jak kiedys podczas jednego z takich zrywow sie spytalam a kto w gosci przychodzi? to myslalam ze mnie pobije, czesto placze ze jej zycie nie jest takie jak powinno.... juz mam tego serdecznie dosc;/

Pisze teraz bo ostatnio spotkalam wiele osob ktore sa bardzo sympatyczne tak za "nic" poprostu takie sa i juz i doznalam szoku ze w zyciu nie zawsze jest tak, ze trzeba sie wielce wysilac i osiagac cos by uslyszec pochwale i akceptacje (u mnie w domu chwilowa) u innych ale mozna poprostu byc zyczliwym i sympatycznym i zyc w przyjaznej atmosferze a nie patologii, mysle teraz ze mam jakis syndrom DDA ciagnie mnie do osoby ktora mna gardzi i pomiata moimi uczuciami :/ i bardzo mi z tym zle i nie wyrastam z tego :/ Ktoś ma podobne doswiadczenia? Jak sobie radzicie?
może czas odciąć pępowinę, znaleśc pracę, wyprowadzić się i stać się bardziej samodzielną ?
__________________
"Wiem,że jak każda kobieta,mam więcej siły niż na to wygląda"
/Evita
d0lcevita jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 09:01   #3
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: Domowy tyran :(

I pójść do psychologa. Koniecznie.


Wcale nie żartuję.
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy


klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 09:38   #4
gringolada
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 1 018
Dot.: Domowy tyran :(

no bez specjalisty sie nie obejdzie pewnie. postaraj sie jakos uniezaleznic, moze popracuj nad relacjami z ojcem bo mamy raczej juz nie zmienisz. powodzenia
gringolada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 09:45   #5
żurawinka
Zakorzenienie
 
Avatar żurawinka
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: kraina uśmiechu i dobrego humoru :-D
Wiadomości: 9 033
Dot.: Domowy tyran :(

Najważniejsze to to moim zdaniem żeby zrozumieć że nie potrzebujesz w żaden sposób akceptacji mamy, jesteś już dorosłą osobą i musisz patrzeć na siebie, nie za siebie. Jej nie zmienisz, niestety ma takie życie na własne życzenie. Twoje będzie inne. Zadbaj o dokończenie wykształcenia, pracę. Napewno psycholog pomógł by Ci wiele rzeczy zrozumieć i pogodzić się z nimi.
żurawinka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 15:29   #6
ariadna90
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 464
Dot.: Domowy tyran :(

skąd przypuszczenie, że masz syndrom DDA?? kto.ś był alkoholikiem?
ariadna90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 15:48   #7
ston3d
Zadomowienie
 
Avatar ston3d
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 1 538
Dot.: Domowy tyran :(

Arszenik.


A tak poważnie to uciekaj. Taka matka to skrzywienie psychiki na całe życie, jak się nic nie zrobi. Wiem z doświadczenia. Jak się odetniesz to odżyjesz, trochę to potrwa ale dopiero wtedy będziesz w stanie zmieniać się na lepsze i uspokoić się. Sama uciekłam od matki, poświęciłam studia właśnie na rzecz tego, by mieszkać oddzielnie. I nie minęło pół roku, a ja się uspokoiłam i zmieniłam podejście do wielu spraw. W szczególności zmieniłam podejście do innych ludzi i przestałam się bać (sama wiesz o co chodzi, te krzywe spojrzenia i reakcje na drobiazgi).
Wizyta u psychologa jest dobrym pomysłem, ale dopiero jak się odetniesz będziesz widzieć efekty (moim zdaniem). Mi psycholog nie pomógł, wręcz przeciwnie, było mi gorzej, bo wolałam rozmowę z obcą kobietą niż matką, co sprawiało że ryczałam jak głupia.

Edytowane przez ston3d
Czas edycji: 2010-11-27 o 15:51
ston3d jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-11-27, 17:19   #8
kkassandraa
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 6
Dot.: Domowy tyran :(


Cytat:
Napisane przez ariadna90 Pokaż wiadomość
skąd przypuszczenie, że masz syndrom DDA?? kto.ś był alkoholikiem?

W mojej rodzinie stosunek do alkoholu byl zasadniczy: zero alkoholu
ale nie w tym rzecz. Dzisiaj szukałam o tym w necie i znalazłam wypisanie objawy wystepujace u osob z syndromem DDA/DDD wystepujace naprzemiennie bo mimo ze srodowisko dorastania sie rozni jednak obydwa dziala trujaco, teraz widze do mnie pasuje okreslenie DDD czyli Dzieci Dysfunkcyjnych Domów :/ bo sporo moge sie tam doszukac prawd o sobie :/

http://www.nerwica.com/jak-rozpozna-...dd-t24028.html

---------- Dopisano o 17:59 ---------- Poprzedni post napisano o 17:58 ----------

Cytat:
Napisane przez ston3d Pokaż wiadomość
Arszenik.


A tak poważnie to uciekaj. Taka matka to skrzywienie psychiki na całe życie, jak się nic nie zrobi. Wiem z doświadczenia. Jak się odetniesz to odżyjesz, trochę to potrwa ale dopiero wtedy będziesz w stanie zmieniać się na lepsze i uspokoić się. Sama uciekłam od matki, poświęciłam studia właśnie na rzecz tego, by mieszkać oddzielnie. I nie minęło pół roku, a ja się uspokoiłam i zmieniłam podejście do wielu spraw. W szczególności zmieniłam podejście do innych ludzi i przestałam się bać (sama wiesz o co chodzi, te krzywe spojrzenia i reakcje na drobiazgi).
Wizyta u psychologa jest dobrym pomysłem, ale dopiero jak się odetniesz będziesz widzieć efekty (moim zdaniem). Mi psycholog nie pomógł, wręcz przeciwnie, było mi gorzej, bo wolałam rozmowę z obcą kobietą niż matką, co sprawiało że ryczałam jak głupia.

Dokładnie wiem dokładnie o czym piszesz, i np jeszcze to: czesto a prawie wcale nie wiem kiedy cos jest na powaznie a kiedy to sa zwykle zarty a wszytskie jakies docinki kolezenskie bola mnie i nie potrafie ich obrocic w zart, pozniej ludzie sie dziwia czemu jestem taka sztywna a ja poprostu nie potrafie sie wyluzowac! Sama tez plakalam nad tym ze z inna obca mi osoba potrafie gadac na jakies luzne tematy, mozemy sie smiac i ta druga osoba mnie akceptuje a dlaczego z wlasna matka tak nie moge ? to jest chore. Masz racje, powinnam sie odciac i zaczac zyc od nowa. a jesli moge zapytac to jaki masz teraz kontak ze swoja mama? o ile jakis macie? i jaka byla jej reakcja na twoja wyprowadzke, sklonilo ja to do jakiejs samorefleksji?


---------- Dopisano o 18:08 ---------- Poprzedni post napisano o 17:59 ----------

Cytat:
Napisane przez żurawinka Pokaż wiadomość
Najważniejsze to to moim zdaniem żeby zrozumieć że nie potrzebujesz w żaden sposób akceptacji mamy, jesteś już dorosłą osobą i musisz patrzeć na siebie, nie za siebie. Jej nie zmienisz, niestety ma takie życie na własne życzenie. Twoje będzie inne. Zadbaj o dokończenie wykształcenia, pracę. Napewno psycholog pomógł by Ci wiele rzeczy zrozumieć i pogodzić się z nimi.

Dziękuję za mądre słowa szczegolnie z ta akceptacja, o ktora cale zycie zabigam ;/ a tak naprawde to chyba nic na sile nawet w tak oczywistej sytuacji jak relacja matka-corka... smutne ale prawdziwe :/

---------- Dopisano o 18:19 ---------- Poprzedni post napisano o 18:08 ----------

Cytat:
Napisane przez gringolada Pokaż wiadomość
no bez specjalisty sie nie obejdzie pewnie. postaraj sie jakos uniezaleznic, moze popracuj nad relacjami z ojcem bo mamy raczej juz nie zmienisz. powodzenia
raczej na pewno nie da się jej zmienić, wszelkie próby "dogadania się " tzn przedstawienia racji obu stron odbiera jako atak na jej osobę :/ na kompromisy nie ma miejsca. muszę sie uniezaleznic nie mam wyjscia, bo inaczej nigdy sie nie dowiem co naprawde jest moja pasja, co naprawde chce w zyciu robic i jakie naprawdę są moje pragnienia, a nie jedyna motywacją do dzialania jest chęć potwierdzenia swojej wartosci :/
kkassandraa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 17:30   #9
d0lcevita
Zakorzenienie
 
Avatar d0lcevita
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 3 432
Dot.: Domowy tyran :(

Cytat:
Napisane przez kkassandraa Pokaż wiadomość

muszę sie uniezaleznic nie mam wyjscia, bo inaczej nigdy sie nie dowiem co naprawde jest moja pasja, co naprawde chce w zyciu robic i jakie naprawdę są moje pragnienia, a nie jedyna motywacją do dzialania jest chęć potwierdzenia swojej wartosci :/
dobrze ze to zauważasz
tak więc...teraz działaj
__________________
"Wiem,że jak każda kobieta,mam więcej siły niż na to wygląda"
/Evita
d0lcevita jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 17:38   #10
kkassandraa
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 6
Dot.: Domowy tyran :(

Cytat:
Napisane przez d0lcevita Pokaż wiadomość
dobrze ze to zauważasz
tak więc...teraz działaj

dokładnie, zacznę już dziś
kkassandraa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 17:58   #11
szien
Wtajemniczenie
 
Avatar szien
 
Zarejestrowany: 2004-02
Wiadomości: 2 366
Dot.: Domowy tyran :(

tak jakbym czytała o sobie

Rzuciłam studia jak miałam 21 lat, wyjechałam na wakacje do Irlandii i już nie wróciłam. Kilka razy zmieniłam kraj zamieszkania. W końcu wyszłam zamąż za Anglika i mieszkam terazznim w UK i tutaj kończę studia i pracuję.
Ponad rok temu miałam załamanie nerwowe i depresję. Mąż znalazł mi psycholożkę, która chyba mi życie uratowała.
Życie z moją matką to był jakiś horror. Nigdy nie byłam fizycznie krzywdzona ale rzeczy, które ona potrafiła powiedzieć były jak ciosy. Sprawiła, że czułam się jak śmieć. Nie potrafiłam się zrelaksować, wiecznie zestresowana, nie miałam żadnego dystnasu do siebie ani do świata. Wszystko brałam do siebie, nawet jak ktoś sobie ze mnei zażartował to potrafiłma się przy ludziach uśmiechnąć, a potem wrócić do domu i płakać w poduszkę, że jestem głupia i bezużyteczna.
Żyłam w przeświadczeniu, że jestem tylko po to aby zaspokajać mojej matki chore ambicje. Dla niej nigdy nie byłam, nie jestem i nie będę wystarczjąco dobra.
Ja dopiero teraz uczę się żyć mam 26 lat i tyle w życiu mnie ominęło. Jeszcze mam problemy z nawiązaniem jakichkolwiek relacji z obcymi. Głównie ze strachu, że jestem nie wystarczjąco dobra by z kimkolwiek rozmawiać.
Jak powiedziałam matce, że spotykam się z Tż to wpadła w histerię, że se życie zmarnuje, że skończę jak moja siostra (która wyszła za alkoholika, skończyło się rozwodzie), że nie będę meiszkać w PL i że nie bedzie kto miał jej domu sprzątać (poważnie!!!), itd. Potem jej powiedziałam, że wychodzę za mąż na co ona odpowiedziała: "No cóż... Twoja decyzja".
Więc pomimo tego, że jeste już dorosła i że mam swoje własne życie to ona i tak próbuje mnie zdołować. Czasami mam wrażenie, że ona jest tak zakompleksiona i zawiedziona swoim życiem, że czuje się lepiej kiedy doprowadzi mnie do łez. Bo wtedy wie, że teraz to nie ona ma gorzej tylko ja.

Nasze kontakty ograniczają się do rozmowów telefonicznych co tydzień lub dwa. Do PL latam może dwa razy w roku i to tylko na max tydzień.

Podczas mojej terapii dużo mi pomogło wyobrażanie sobie mojej matki i mówienie jej co czuję. Nie to, że nie próbowałam z nią o tym wszystkim porozmawiać na żywo. Możesz sobie wyobrazić jak to poszło
Teraz mój ból przerodził się w złość i agresję. Krzyczę na nią jak rozmawiamy. Przeklinam.
Boję się posiadania własnych dzieci.
__________________

I'm so glamorous, I piss glitter!

szien jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-11-27, 19:20   #12
kkassandraa
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 6
Dot.: Domowy tyran :(

Cytat:
Napisane przez szien Pokaż wiadomość
tak jakbym czytała o sobie

Rzuciłam studia jak miałam 21 lat, wyjechałam na wakacje do Irlandii i już nie wróciłam. Kilka razy zmieniłam kraj zamieszkania. W końcu wyszłam zamąż za Anglika i mieszkam terazznim w UK i tutaj kończę studia i pracuję.
Ponad rok temu miałam załamanie nerwowe i depresję. Mąż znalazł mi psycholożkę, która chyba mi życie uratowała.
Życie z moją matką to był jakiś horror. Nigdy nie byłam fizycznie krzywdzona ale rzeczy, które ona potrafiła powiedzieć były jak ciosy. Sprawiła, że czułam się jak śmieć. Nie potrafiłam się zrelaksować, wiecznie zestresowana, nie miałam żadnego dystnasu do siebie ani do świata. Wszystko brałam do siebie, nawet jak ktoś sobie ze mnei zażartował to potrafiłma się przy ludziach uśmiechnąć, a potem wrócić do domu i płakać w poduszkę, że jestem głupia i bezużyteczna.
Żyłam w przeświadczeniu, że jestem tylko po to aby zaspokajać mojej matki chore ambicje. Dla niej nigdy nie byłam, nie jestem i nie będę wystarczjąco dobra.
Ja dopiero teraz uczę się żyć mam 26 lat i tyle w życiu mnie ominęło. Jeszcze mam problemy z nawiązaniem jakichkolwiek relacji z obcymi. Głównie ze strachu, że jestem nie wystarczjąco dobra by z kimkolwiek rozmawiać.
Jak powiedziałam matce, że spotykam się z Tż to wpadła w histerię, że se życie zmarnuje, że skończę jak moja siostra (która wyszła za alkoholika, skończyło się rozwodzie), że nie będę meiszkać w PL i że nie bedzie kto miał jej domu sprzątać (poważnie!!!), itd. Potem jej powiedziałam, że wychodzę za mąż na co ona odpowiedziała: "No cóż... Twoja decyzja".
Więc pomimo tego, że jeste już dorosła i że mam swoje własne życie to ona i tak próbuje mnie zdołować. Czasami mam wrażenie, że ona jest tak zakompleksiona i zawiedziona swoim życiem, że czuje się lepiej kiedy doprowadzi mnie do łez. Bo wtedy wie, że teraz to nie ona ma gorzej tylko ja.

Nasze kontakty ograniczają się do rozmowów telefonicznych co tydzień lub dwa. Do PL latam może dwa razy w roku i to tylko na max tydzień.

Podczas mojej terapii dużo mi pomogło wyobrażanie sobie mojej matki i mówienie jej co czuję. Nie to, że nie próbowałam z nią o tym wszystkim porozmawiać na żywo. Możesz sobie wyobrazić jak to poszło
Teraz mój ból przerodził się w złość i agresję. Krzyczę na nią jak rozmawiamy. Przeklinam.
Boję się posiadania własnych dzieci.

Hmmmm, porażka :/ zazdroszczę tym osobom, które mają normalnych rodziców, którzy są zadowoleni z pracy i życia i widzą świat zupełnie w innych barwach, to mnie zaczęło fascynować. U mnie w domu wiecznie coś jest nie tak a wynika to właśnie z ciągłego niezadowolenia, i co za tym idzie pretensje do całego świata i doszukiwanie się wszędzie zła i podstępów jak w jakiejś psychozie. Nie wiem ja ku Ciebie ale ja od malego byłam zmuszana do chodzenia na jakieś dodatkowe kółka pozalekcyjne, przepisywanie zeszytów zeby były idealne i nie od razu zakazy ale niezadowolenie ze chce wyjść na dwór pobawić sie z kolezankami z podwórka, czyli cokolwiek miłego dla siebie, zaspokajanie potrzeb = złe, później po kilku latach w gim/liceum te moje wyjscia juz ukrywalam a moja mama myslala ze ja gdzieś po blibliotekach przesiaduje. Ale i nawet jakby to byla prawda to ile ona by jeszcze chciala zebym robila? a gdzie czas dla siebie i jakieś nagrody za cokolwiek, nie! ciagle mało albo ..poprostu tak ma byc jak ona chce:/ cieszę się że załozylam ten wątek, pierwszy raz w zyciu mowie komuś o tym i jakby kamień z serca mi spadał, DZIĘKUJĘ!!! ^^

tzn, nie , zle to troche ujęłąm, dostawałąm nagrody za dobra nauke w podstawowce ale np globus albo ksiązke do historii :/ (lol) do ktorej do tej pory nie zajzalam i w sumie szczerze nienawidzialam tych prezentów i nie traktowalam jako cos fajnego, cos fajnego to moglam sobie potajemnie kupic i gdzies ukrywać, dostawalam tez i jakies pluszaki ale np wkurzalo mnie to ze jak sie pytali co chce dostac mowie np tamagoczi to zamiast powiedziec o fajy pomysl czy cos to od razu zwariowalas? a po co ci to .. a pozniej takie dziecko placze po katach i sie frustruje i nie wie za co:/ a pozniej w rozmowach w grupie, odezwac sie czy sie nie odezwac...? nie odezwac pewnie i tak mnie wysmieja albo moje zdanie nie jest zbyt wazne... A pomyslec ze to zaczelo sie od takich p.ierdół....

Edytowane przez kkassandraa
Czas edycji: 2010-11-27 o 19:30
kkassandraa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 20:31   #13
szien
Wtajemniczenie
 
Avatar szien
 
Zarejestrowany: 2004-02
Wiadomości: 2 366
Dot.: Domowy tyran :(

Cytat:
Napisane przez kkassandraa Pokaż wiadomość
Hmmmm, porażka :/ zazdroszczę tym osobom, które mają normalnych rodziców, którzy są zadowoleni z pracy i życia i widzą świat zupełnie w innych barwach, to mnie zaczęło fascynować. U mnie w domu wiecznie coś jest nie tak a wynika to właśnie z ciągłego niezadowolenia, i co za tym idzie pretensje do całego świata i doszukiwanie się wszędzie zła i podstępów jak w jakiejś psychozie. Nie wiem ja ku Ciebie ale ja od malego byłam zmuszana do chodzenia na jakieś dodatkowe kółka pozalekcyjne, przepisywanie zeszytów zeby były idealne i nie od razu zakazy ale niezadowolenie ze chce wyjść na dwór pobawić sie z kolezankami z podwórka, czyli cokolwiek miłego dla siebie, zaspokajanie potrzeb = złe, później po kilku latach w gim/liceum te moje wyjscia juz ukrywalam a moja mama myslala ze ja gdzieś po blibliotekach przesiaduje. Ale i nawet jakby to byla prawda to ile ona by jeszcze chciala zebym robila? a gdzie czas dla siebie i jakieś nagrody za cokolwiek, nie! ciagle mało albo ..poprostu tak ma byc jak ona chce:/ cieszę się że załozylam ten wątek, pierwszy raz w zyciu mowie komuś o tym i jakby kamień z serca mi spadał, DZIĘKUJĘ!!! ^^

tzn, nie , zle to troche ujęłąm, dostawałąm nagrody za dobra nauke w podstawowce ale np globus albo ksiązke do historii :/ (lol) do ktorej do tej pory nie zajzalam i w sumie szczerze nienawidzialam tych prezentów i nie traktowalam jako cos fajnego, cos fajnego to moglam sobie potajemnie kupic i gdzies ukrywać, dostawalam tez i jakies pluszaki ale np wkurzalo mnie to ze jak sie pytali co chce dostac mowie np tamagoczi to zamiast powiedziec o fajy pomysl czy cos to od razu zwariowalas? a po co ci to .. a pozniej takie dziecko placze po katach i sie frustruje i nie wie za co:/ a pozniej w rozmowach w grupie, odezwac sie czy sie nie odezwac...? nie odezwac pewnie i tak mnie wysmieja albo moje zdanie nie jest zbyt wazne... A pomyslec ze to zaczelo sie od takich p.ierdół....
wiesz co dla mnie jest niepojętne? że inne matki i córki mają przyjacielskie stosunki, że potrafią chodzić razem na zakupy, wydzwaniać do siebie i plotkować
dla mnie to czarna magia i coś co nie mieście się w moim małym móżdżku

moją mamę bardzo obchodzi opinia osób trzecich dlatego ważne dla niej jest żebym była nadczłowiekiem, zawsze lepszaod innych by ona mogła się chwalić ludziom
przykre to takie
właśnie kończe licencjat, a ona opowiada ludziom że robie magisterkę
jak jej mówię, że jak ktoś mnie o to zapyta to ja zaprzeczę i powiem prawdę to ona powiedziała, że się do kłamstwa nie przyzna bo to wstyd że ja jestem taka niewyedukowana i że ona powie, że ja jej nakłamałam o magisterce
każde moje marzenie, życzenie czy pragnienie było przyduszane butem i w sumie nawet teraz jak ktoś mnie pyta "co chcesz od życia?" to ja nie potrafię szczerze od serca odpowiedzieć bo jak otwieram usta to słyszę głos matki zamiast swojego
ona okradła mnie z mojej osobowości...
__________________

I'm so glamorous, I piss glitter!

szien jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 21:10   #14
kkassandraa
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 6
Dot.: Domowy tyran :(

Cytat:
Napisane przez szien Pokaż wiadomość
wiesz co dla mnie jest niepojętne? że inne matki i córki mają przyjacielskie stosunki, że potrafią chodzić razem na zakupy, wydzwaniać do siebie i plotkować
dla mnie to czarna magia i coś co nie mieście się w moim małym móżdżku

moją mamę bardzo obchodzi opinia osób trzecich dlatego ważne dla niej jest żebym była nadczłowiekiem, zawsze lepszaod innych by ona mogła się chwalić ludziom
przykre to takie
właśnie kończe licencjat, a ona opowiada ludziom że robie magisterkę
jak jej mówię, że jak ktoś mnie o to zapyta to ja zaprzeczę i powiem prawdę to ona powiedziała, że się do kłamstwa nie przyzna bo to wstyd że ja jestem taka niewyedukowana i że ona powie, że ja jej nakłamałam o magisterce
każde moje marzenie, życzenie czy pragnienie było przyduszane butem i w sumie nawet teraz jak ktoś mnie pyta "co chcesz od życia?" to ja nie potrafię szczerze od serca odpowiedzieć bo jak otwieram usta to słyszę głos matki zamiast swojego
ona okradła mnie z mojej osobowości...

Środowisko rodzinne bardzo mocno wpływa na późniejsze myślenie człowieka...fakt:/ w koncu wzorce się skads bierze :/, ale dobrze, że umiemy o tym pisać i nazywać rzeczy po imieniu sama też nie wiem co to znaczy naprawdę czegoś chcieć i dążyć konsekwentnie do tego

hehe, moja mama też sciemniała na temat moich ocen, i też mówiłam że powiem innym prawdę jak sie zapytaja ale moja juz tego nie skomentowała, sama przed sobą nie umie się przyznać ze zamiast skupić sie na własnym życiu patrzy tylko na to co powiedzą inni i jaka maja o nas opinię, i przy tym uparcie się zaklina ze sama da sobie ze wszystkim rade sama i nikogo nie potrzebuje i ze nie dba o zdanie i prowadzenie sie innych:/ ta jasne ... to jest dopiero porblem:/ nie dość ze sama się męczy to jeszcze wykańcza innych dookoła.
kkassandraa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 21:57   #15
annika1982
Raczkowanie
 
Avatar annika1982
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 396
GG do annika1982
Dot.: Domowy tyran :(

Przykro czytać, widzę że nie tylko ja mam matkę terrorystkę. Wieczora i nocy by nie starczyło gdybym miała opisać jej jazdy, i terror psychiczny jaki wobec nas stosowała, mnie i taty, brata dużo mniej, on zawsze był tym jej małym synkiem.

Kilka lat temu odcięłam pępowinę, i żałuję że tak późno. Wyjechałam za granicę. I nastała idylla. Nie miała sposobności mnie kontrolować i ustawiać po swojemu, bardzo często rozmawiałyśmy przez telefon, nie było czasu na pretensje i żale.

Niestety, 1.5 roku temu dowiedziała się o chorobie, ja w ciągu 4 dni zwolniłam się z pracy, zdałam mieszkanie, słowem rzuciłam wszystko i przyjechałam (mamy mały rodzinny biznes, a tata pracuje na etacie) żeby pomóc rodzicom. Jak łatwo się domyślić teraz jest jeszcze gorzej niż było wcześniej, bo teraz moja terrorystka jest w dołku psychicznym z powodu choroby, więc odbija się to na nas ze zwielokrotnioną siłą.

Kocham ją jak nikogo na świecie, a czasami (czyt. bardzo często) mam ochotę j*bnąć tym wszystkim i wynieść się stąd jak najdalej.
__________________
Life is not measured by the number of breaths we take, but by the moments that take our breath away.
annika1982 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 22:08   #16
szien
Wtajemniczenie
 
Avatar szien
 
Zarejestrowany: 2004-02
Wiadomości: 2 366
Dot.: Domowy tyran :(

cytat z "Cienia wiatru":

"Słowa, którymi z małostkowości czy z ignorancji zatruwa się serce własnego dziecka, zostają na zawsze w pamięci i prędzej czy później spopielają mu duszę."

Przez ten kawałek aż sobie tą książkę kupiłam

---------- Dopisano o 22:08 ---------- Poprzedni post napisano o 21:57 ----------

Cytat:
Napisane przez annika1982 Pokaż wiadomość
Przykro czytać, widzę że nie tylko ja mam matkę terrorystkę. Wieczora i nocy by nie starczyło gdybym miała opisać jej jazdy, i terror psychiczny jaki wobec nas stosowała, mnie i taty, brata dużo mniej, on zawsze był tym jej małym synkiem.

Kilka lat temu odcięłam pępowinę, i żałuję że tak późno. Wyjechałam za granicę. I nastała idylla. Nie miała sposobności mnie kontrolować i ustawiać po swojemu, bardzo często rozmawiałyśmy przez telefon, nie było czasu na pretensje i żale.

Niestety, 1.5 roku temu dowiedziała się o chorobie, ja w ciągu 4 dni zwolniłam się z pracy, zdałam mieszkanie, słowem rzuciłam wszystko i przyjechałam (mamy mały rodzinny biznes, a tata pracuje na etacie) żeby pomóc rodzicom. Jak łatwo się domyślić teraz jest jeszcze gorzej niż było wcześniej, bo teraz moja terrorystka jest w dołku psychicznym z powodu choroby, więc odbija się to na nas ze zwielokrotnioną siłą.

Kocham ją jak nikogo na świecie, a czasami (czyt. bardzo często) mam ochotę j*bnąć tym wszystkim i wynieść się stąd jak najdalej.
często się zastanawiałam czy ja bym miała wystarczająco dużo odwagi by zrobić to co Ty ?
nie wyobrażam sobie, żeby na nowo zamieszkac z matką, szybciej by mnie to zabiło niż ją jakakolwiek choroba

w sumie jak moja babcia umierała na raka i była już w ostatnim stadium to wtedy przyjechałam na jakiś miesiąc i to wtedy była wojna o wszystko

i jakbym miała wrócić na dłużej niż miesiąc i opiekować się matką to bym zwariowała
ja przez nią cierpiałam na depresję, brałam nawet psychotropy przez rok

naprawdę podziwiam Cię za to co zrobiłaś, ja chyba nie mam w sobie jeszcze takiej siły
__________________

I'm so glamorous, I piss glitter!

szien jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-28, 14:29   #17
ston3d
Zadomowienie
 
Avatar ston3d
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 1 538
Dot.: Domowy tyran :(

Cytat:
Napisane przez kkassandraa Pokaż wiadomość
Dokładnie wiem dokładnie o czym piszesz, i np jeszcze to: czesto a prawie wcale nie wiem kiedy cos jest na powaznie a kiedy to sa zwykle zarty a wszytskie jakies docinki kolezenskie bola mnie i nie potrafie ich obrocic w zart, pozniej ludzie sie dziwia czemu jestem taka sztywna a ja poprostu nie potrafie sie wyluzowac! Sama tez plakalam nad tym ze z inna obca mi osoba potrafie gadac na jakies luzne tematy, mozemy sie smiac i ta druga osoba mnie akceptuje a dlaczego z wlasna matka tak nie moge ? to jest chore. Masz racje, powinnam sie odciac i zaczac zyc od nowa. a jesli moge zapytac to jaki masz teraz kontak ze swoja mama? o ile jakis macie? i jaka byla jej reakcja na twoja wyprowadzke, sklonilo ja to do jakiejs samorefleksji?
Widuję się z mamą parę razy w tygodniu- zabiera mnie ze szkoły i podrzuca do domu, bo pracuje w pobliżu, a mój dom jest po drodze do niej. Mniej więcej raz na dwa tygodnie zjem u niej obiad, pójdę z nią na zakupy. Wszystko zależne jest od tego, jak mama mnie traktuje- a bywa z tym naprawdę różnie. Mama nie ma wstępu do mojego mieszkania, odkąd weszła do niego na siłę i zrobiła awanturę.
Na pewno jest lepiej niż było, mniej się kłócimy, bo pokazałam jej, że jestem już dorosła i wcale nie mam obowiązku się z nią widywać. Po paru kłótniach po których najzwyczajniej przestałam się odzywać, zaczęła uważać na to co mówi. Ale nie było łatwo. Na wieść o tym, że nie będę z nią mieszkać zaczęły się płacze, zaczęło się proszenie bym została. Potem było, że "to tylko moja decyzja", a po przeprowadzce męczenie- ciągłe telefony, prośby o spotkanie, czy też nachodzenie mnie, a wręcz wymuszanie spotkania siłą i krzykiem. Dużo przepłakałam, zanim wszystko się uspokoiło. Teraz nie jest idealnie, często się kłócimy, ale jest lepiej, bo nie ma już rozkazów, wciskania jedzenia, oskarżeń o seks z każdym/narkotyki/wszystko, porównywania z innymi córkami znajomych itd. Ale tak naprawdę mama się nie zmieniła, dalej jest tak samo podła, apodyktyczna, tyle że po prostu mniej to okazuje, bo wie, że nie mam ani odrobiny szacunku do tego typu zachowania. Ludzie się zmieniają tylko gdy naprawdę tego chcą, a takie osoby, które przekonane są o swej wyjątkowości i jedynej słusznej racji, najzwyczajniej się nie zmienią. Zawsze będą widzieć winę we wszystkich wkoło, wmawiając sobie, że otoczenie jest złośliwe. Dlatego ja już straciłam w wiarę w jakąkolwiek zmianę i nie ufam.
Żeby nie dać się zjeść matce, musiałam rozmawiać z prawnikiem. Tobie też polecam zapoznanie się z prawem, wizyty u psychologa to nie wszystko. Już mówię czemu- osoby takie jak Twoja mama są przekonane o swojej wszechwiedzy i będą gadać różne bzdury. Ja usłyszałam, że mama nie ma obowiązku alimentacyjnego, ale ja mam obowiązek się z nią spotykać, inaczej zadzwoni na policję Albo mam obowiązek jej otwierać drzwi itd. No i zawsze trzeba mieć jakieś argumenty by się bronić i nie zwariować.
ston3d jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:19.