kiedy błogosławieństwo

[luci118]

Poradźcie kiedy zrobić błogosławieństo.Chcę aby mój tata wprowadził mnie do kościoła a mój narzeczony by na mnie czekał przy ołtarzu.Mam problem bo nie wiem czy wtedy robić błogosławieństwo,jak u Was to było

[barwineczek]

Napisane przez luci118

Poradźcie kiedy zrobić błogosławieństo.Chcę aby mój tata wprowadził mnie do kościoła a mój narzeczony by na mnie czekał przy ołtarzu.Mam problem bo nie wiem czy wtedy robić błogosławieństwo,jak u Was to było

niektórzy robia błogosławieństwo normalnie w domu a potem ojcieć wprowadza PM, ale dla mnie to głupota, ludzie na siłę chca byż bardziej amerykańscy... w takiej sytuacji albo dzień wcześniej błogosławieństwo i wtedy pan młody widzi Cię dopiero w kościele, albo bez błogosławiństwa

[nielegalnaa]

Też się skłaniam co do powyższej opinii. Za wiele tu się nie da kombinować. Jeśli przyszły mąż ma koniecznie zobaczyć Cię dopiero przed ołtarzem to trzeba zrezygnować z czegoś innego.
A ja myślę, że błogosławieństwo rodziców i "wykupywanie" panny młodej to także świetne tradycje.

[luci118]

Mój mieszka w innym mieście niż ja a ślub będziemy w jego parafi.Nie chciałabym aby jego goście jeździli w tę i z powrotem.Moi rodzice mieszkają w bloku więc głupio byłoby tez powiedzieć gościom że maja poczekac na dole aż wszystko sie skończy.Chciałabym wszystkich gości zaprosić od razu do kościoła,bo w mieszkaniu moich rodziców to za bardzo nie ma miejsca.A może spotkamy się z narzeczonym przed kościołem i wtedy rodzice dadzą nam błogosławieństwo i razem wejdziemy do kościoła?

[stokrotka_to_ja]

Napisane przez luci118

Mój mieszka w innym mieście niż ja a ślub będziemy w jego parafi.Nie chciałabym aby jego goście jeździli w tę i z powrotem.Moi rodzice mieszkają w bloku więc głupio byłoby tez powiedzieć gościom że maja poczekac na dole aż wszystko sie skończy.Chciałabym wszystkich gości zaprosić od razu do kościoła,bo w mieszkaniu moich rodziców to za bardzo nie ma miejsca.A może spotkamy się z narzeczonym przed kościołem i wtedy rodzice dadzą nam błogosławieństwo i razem wejdziemy do kościoła?

według mnie to niezły pomysł


Błogosławienstwo (jesli ktoś potrzebuje takiego formalnego,oficjalnego - bo przeciez wystarczy przytulic swoje dziecko i jego przyszłego męża/zonę ,słowa są w zasadzie zbędne ,klękanie tymbardziej ) to wedłgu mnie dość osobista sprawa i nie chciałabym,żeby były przy tym ciotki,dalsza rodzina itd, tak samo kamerzysta...
Aaa..cos jeszcze,prowadzenie córki do ołtarza to nie tradycja amerkańska,oni sobie to tylko ładnie przyswoili

Ogladałam kiedyś film kręcony przed slubem,taki amatorski. Młodzi podjechali pod kościół -kazde ze swoimi rodzicami ,kamera uchwyciła taki moment,kiedy ojciec poprawia PM suknię, w tym prostym gescie bylo wiecje tresci niz w wydumanych słowach błogosławieństwa....

[MartuNiunia87]

Napisane przez luci118

Poradźcie kiedy zrobić błogosławieństo.Chcę aby mój tata wprowadził mnie do kościoła a mój narzeczony by na mnie czekał przy ołtarzu.Mam problem bo nie wiem czy wtedy robić błogosławieństwo,jak u Was to było

Moje 2 koleżanki tak miały i robili wszytko normalnie tylko u jednej z pod domu jechali 2 samochodami (w 1 pan młody w 2 Pani młoda) więc PAn młody wyjechał jakoś 5 - 10 min wczesniej, a u tej drugiej wszystko było normalnie jak zawsze - dopiero pod kościołem się rozdzielili Pan młody wprwadził gości do kościła i stał przy ołtarzu a Ojciec wprowadził Pannę młodą

[arnama]

Ja nie cierpię Ameryki i nie chciałam być amerykańska, po prostu uważam że prowadzenie przez tatę przed ołtarz jest czymś pięknym i wzruszającym Zawsze bardzo mi się to podobało i zawsze chciałam tak mieć na swoim ślubie i miałam
Z tym że mnie również nie chodziło o to, aby mąż mnie widział dopiero przed ołtarzem, więc mieliśmy 'normalne' tradycyjne błogosławieństwo u mnie w domu, wśród najbliższych, razem pojechaliśmy do kościoła i tam mój TŻ wszedł pierwszy, prowadzony przez dwie dróżki, potem ja z tatą i za nami świadkowie
Wszystkim się to bardzo podobało, tata troszkę się trząsł ze stresu, ale dał radę i jeszcze mi szeptał do ucha bym się nie stresowała i uśmiechała
Ech fajnie było

[Ashyshqa]

A ja myślę, że nie ma nic piękniejszego niż właśnie z tym za chwilę mężem kroczyć do ołtarza, wspólnie. To takie uwieńczenie wspólnej drogi do tego momentu, znak, że zwyciężyło się razem wiele przeciwności. Wydaje mi się, że jest to jeszcze piękniejszy symbol niż prowadzenie córki przez ojca. To oddanie jej przyszłemu mężowi odbywa się w piękny sposób przy błogosławieństwie.

[arnama]

Napisane przez Ashyshqa

A ja myślę, że nie ma nic piękniejszego niż właśnie z tym za chwilę mężem kroczyć do ołtarza, wspólnie. To takie uwieńczenie wspólnej drogi do tego momentu, znak, że zwyciężyło się razem wiele przeciwności. Wydaje mi się, że jest to jeszcze piękniejszy symbol niż prowadzenie córki przez ojca. To oddanie jej przyszłemu mężowi odbywa się w piękny sposób przy błogosławieństwie.

A to ja znów uważam moment wspólnego Wyjścia z kościoła za coś takiego też jest to piękne. Idziemy ramię w ramię we wspólne życie
Jak widać każdemu podoba się co innego tak ze najważniejsze zrobić po swojemu i mieć najpiękniejsze wspomnienia z tego dnia czego wszystkim przyszłym PMkom życzę z całego serca

[lusesita23]

Napisane przez arnama

Ja nie cierpię Ameryki i nie chciałam być amerykańska, po prostu uważam że prowadzenie przez tatę przed ołtarz jest czymś pięknym i wzruszającym Zawsze bardzo mi się to podobało i zawsze chciałam tak mieć na swoim ślubie i miałam
Z tym że mnie również nie chodziło o to, aby mąż mnie widział dopiero przed ołtarzem, więc mieliśmy 'normalne' tradycyjne błogosławieństwo u mnie w domu, wśród najbliższych, razem pojechaliśmy do kościoła i tam mój TŻ wszedł pierwszy, prowadzony przez dwie dróżki, potem ja z tatą i za nami świadkowie
Wszystkim się to bardzo podobało, tata troszkę się trząsł ze stresu, ale dał radę i jeszcze mi szeptał do ucha bym się nie stresowała i uśmiechała
Ech fajnie było

dokladnie,zgadzam sie...jakos "amerykańskość"mnie nie kreci,a dla mojego taty i dla mnie to po prostu piękny,wzruszający moment...TŻ będzie czekał przy ołtarzu
a blogoslawienstwo normalnie-wczesniej u mnie w domu

[invisible_01]

Napisane przez barwineczek

niektórzy robia błogosławieństwo normalnie w domu a potem ojcieć wprowadza PM, ale dla mnie to głupota, ludzie na siłę chca byż bardziej amerykańscy... w takiej sytuacji albo dzień wcześniej błogosławieństwo i wtedy pan młody widzi Cię dopiero w kościele, albo bez błogosławiństwa

Ludzie kochani, zrozumcie, że ten zwyczaj jest słowiański, a nie amerykański. Dobija mnie, że wszyscy łykają jak małpa kit to, co widzą w telewizji...

A do tematu - dla mnie jakieś wydumane błogosławieństwo (i to jeszcze z kamerzystą!) to coś strasznego. Moim zdaniem przytulenie dzieci w całości wystarczy, a klękanie i całowanie rąk jest według mnie totalnie sztuczne. W tym dniu powinno się robić wszystko z sercem, a nie według czegoś tam

[T'ai]

amerykańskie czy nie dla mnie i dla taty było ważne
a moment kiedy pocałował mnie w rękę i "oddał" TŻ...........

TŻ i tak mnie widział bo zdecydowaliśmy się na sesję w dzień ślubu
po zdjęciach u mnie w domu było błogosławieństwo, koło 16.25
16.40 byliśmy w kościele, podpisaliśmy dokumenty, świadkowie również
później TŻ ustawił się przy ołtarzu, świadkowie również
a ja z tatą w przedsionku
jak rozpoczęła się msza to tata wprowadził mnie do kościoła i "przekazał" TŻ-owi

[arnama]

Napisane przez invisible_01

Ludzie kochani, zrozumcie, że ten zwyczaj jest słowiański, a nie amerykański. Dobija mnie, że wszyscy łykają jak małpa kit to, co widzą w telewizji...

A do tematu - dla mnie jakieś wydumane błogosławieństwo (i to jeszcze z kamerzystą!) to coś strasznego. Moim zdaniem przytulenie dzieci w całości wystarczy, a klękanie i całowanie rąk jest według mnie totalnie sztuczne. W tym dniu powinno się robić wszystko z sercem, a nie według czegoś tam

Ja myslę że wiele z tradycyjnych obrzędów weselnych jest właśnie sztucznych i pod publiczkę Jednak ja starałam sie w tym dniu do wszystkiego podejść jak najbardziej na luzie, aczkolwiek wiele odbywało się według tradycji

[barwineczek]

dla mnie wspólne wejście do kościoła jest symbolem samodzielnej świadomej decyzji, rodzice mnie nie oddają, ja sama wybrałam; nawet TŻ powiedział, że zadnych cyrków nie robimy i sami wchodzimy,
A co do błogosławiaństwa to też bedziemy mieć pod kościołem, bo mamy plener przed ślubem i mama TŻ nie da rady dojechać na wyznaczoną godzinę

[T'ai]

Napisane przez barwineczek

dla mnie wspólne wejście do kościoła jest symbolem samodzielnej świadomej decyzji, rodzice mnie nie oddają, ja sama wybrałam; nawet TŻ powiedział, że zadnych cyrków nie robimy i sami wchodzimy,
A co do błogosławiaństwa to też bedziemy mieć pod kościołem, bo mamy plener przed ślubem i mama TŻ nie da rady dojechać na wyznaczoną godzinę

dlatego też ja np napisałam "oddał" w cudzysłowie
i nie uważam tego za cyrk

niech każdy robi jak uważa/chce/jak mu się wymarzyło

[bezaczek7]

a my na przykład mieliśmy podzielone. z powodów zdrowotnych teścia dał nam błogosławieństwo dzień wcześniej, normalne stroje, moje odwiedziny u TŻta. a w dniu ślubu tylko mamy dawały, teść by nie wszedł na 4 piętro. i razem wchodziliśmy do kościoła, ale jeśli chcesz być prowadzona przez ojca, to proponuję właśnie dzień wcześniej u któregoś z was w domu. spokojnie, kameralnie...

[Almariel]

Napisane przez T'ai

dlatego też ja np napisałam "oddał" w cudzysłowie
i nie uważam tego za cyrk

niech każdy robi jak uważa/chce/jak mu się wymarzyło

Dokładnie, dla każdego co innego będzie cyrkiem. Niektórzy po prostu chcą, by było tradycyjnie, dla niektórych nawet to klękanie do błogosławieństwa i słowa rodziców są rzeczywiście ważne, a nie pod publiczkę wcale. Tak łatwo oceniać. Każdy powinien robić, tak jak uważa.

[Anouk.]

Napisane przez barwineczek

niektórzy robia błogosławieństwo normalnie w domu a potem ojcieć wprowadza PM, ale dla mnie to głupota, ludzie na siłę chca byż bardziej amerykańscy... w takiej sytuacji albo dzień wcześniej błogosławieństwo i wtedy pan młody widzi Cię dopiero w kościele, albo bez błogosławiństwa

Prowadzenie Panny Młodej przez ojca do ołtarza - to tradycja PROTESTANCKA, a nie amerykańska!! . Protestantyzm to też religia chrześcijańska i nie tak bardzo różniąca się od obrządku katolickiego, więc takie elementy można spokojnie zapożyczać Za duzo ogladacie TV, a za mało książek czytacie

U nas błogosłąwieństwo było tradycyjnie przed wyjazdem do Kościola, ale jesli mialambym zrobic to jeszcze raz, to nie wiem czy nie zdecydowałabym sie na blogoslawienstwo poprzedniego dnia - zeby TŻ zobaczyl mnie dopiero przy ołtarzu. Jednak dodatkowa trudnosc polegała na tym, ze dokumenty podpisywalismy w Zakrystii PRZED MSZĄ, zeby po slubie moc od razu wyjsc z goscmi z Kosciola - zeby goscie nie musieli na nas czekac z tym wszystkimi platkami kwiatow i rzeczami do rzucania

[lusesita23]

Napisane przez Almariel

Dokładnie, dla każdego co innego będzie cyrkiem. Niektórzy po prostu chcą, by było tradycyjnie, dla niektórych nawet to klękanie do błogosławieństwa i słowa rodziców są rzeczywiście ważne, a nie pod publiczkę wcale. Tak łatwo oceniać. Każdy powinien robić, tak jak uważa.

a co do tego jaka to tradycja prowadzenia do ołtarza i licytowanie się, z której się to wzięło, to mało ważne jak dla mnie
może i pochodzić od małpbo chyba nie o to w tym chodzi

[izotropia]

Błogosławieństwo najlepiej wtedy kiedy Wam pasuje
to że chcesz, żeby Tata prowadził Cię do ołtarza niczemu nie przeszkadza, by zrobić je tego samego dnia przed mszą
Moja bratowa tak chciała i zrobili tak: pojechaliśmy do niej przed mszą, z gośćmi, odbyło się błogosławieństwo, kamerzysta wszystko nagrał, porobili zdjęcia i razem zapakowali się do samochodu, pojechali do kościoła Pan Młody wszedł chyba sam (??) (ze względu na stres, zabieganie itp nikt nie pamięta już jak to było, ani nagranie tego nie pokazuje), a Pani Młoda za chwilkę została wprowadzona przez tatę i "przekazana".
Czy to fajne, ładne, skopiowane, czy ma jakieś znaczenie? Nie, Ona to sobie wymarzyła, to był jej idealny ślub i należy tak robić, aby ten dzień naszego ślubu był dla nas idealny wątki ślubne pokazują, że nie należy ulegać presji tłumu i podporządkowywać się innym.
ja tego nie krytykuję, nie doszukuję się ukrytych znaczeń, że niby jej decyzja o ślubie nie była samodzielna, że nie chciała, że zdecydowano i zmuszono ją? otóż nie nie myślmy tak.
a kamerzysty na ślubie/weselu podczas błogosławieństwa nie traktujcie jako złoooo to tylko obserwator, uwiecznia wasze najszczęśliwsze chwile, tworzy pamiątkę dla was, waszych rodziców bądźcie naturalni

[malgosia_23]

Napisane przez Ashyshqa

A ja myślę, że nie ma nic piękniejszego niż właśnie z tym za chwilę mężem kroczyć do ołtarza, wspólnie. To takie uwieńczenie wspólnej drogi do tego momentu, znak, że zwyciężyło się razem wiele przeciwności. Wydaje mi się, że jest to jeszcze piękniejszy symbol niż prowadzenie córki przez ojca. To oddanie jej przyszłemu mężowi odbywa się w piękny sposób przy błogosławieństwie.

Dokładnie tak, jestem tego samego zdania.
Prowadzenie panny młodej do ołtarza przez ojca jest tradycją protestncką i tak naprawdę nie symbolizuje ani ojcowskiej miłości ani więzi jaka łączy ojca z córką tylko oddanie kobiety mężczyźnie. Do dnia ślubu to ojciec sprawuje tzw. "piecze" nad córką i dlatego przed ołtarzem oficjalnie "przekazuje" ją drugiemu mężczyznie. Natomiast wejście pary młodej razem oznacza ich równouprawniene w związku, w życiu.
Kiedy rodzice nam błogosławią to w najpiękniejszy sposób pokazują, że akceptują nas, nasze przyszłe małżeństwo.

[blueberry88]

A my mamy błogosławieństwo dzień wcześniej wieczorem. Do ołtarza będzie mnie prowadził brat

[stokrotka_to_ja]

Napisane przez izotropia

a kamerzysty na ślubie/weselu podczas błogosławieństwa nie traktujcie jako złoooo to tylko obserwator, uwiecznia wasze najszczęśliwsze chwile, tworzy pamiątkę dla was, waszych rodziców bądźcie naturalni

dla mnie był zuuueeeem...dlatego go nie było

[Anouk.]

Napisane przez stokrotka_to_ja

dla mnie był zuuueeeem...dlatego go nie było

zalezy jaki kamerzysta typowy Pan wąsaty Wiesiek, który swieci po gałach wielką jarzeniówą i ustawia gości gdzie mają stac i co robic to masakra. Tzw. KAMERUN.
Ale ja mialam genialnych filmowców. Byli wprost niewidzialni i do tego złożyli mi piękny film, pełna profeska.

[arnama]

Napisane przez Anouk.

zalezy jaki kamerzysta typowy Pan wąsaty Wiesiek, który swieci po gałach wielką jarzeniówą i ustawia gości gdzie mają stac i co robic to masakra. Tzw. KAMERUN.
Ale ja mialam genialnych filmowców. Byli wprost niewidzialni i do tego złożyli mi piękny film, pełna profeska.

Dokładnie
Mój kamerzysta również znakomicie wmieszał się w tłum. Nie było żadnych akcji typu "STOP bo ja muszę uchwycić jak wchodzicie, czekajcie na mój znak" My robiliśmy swoje, a On zawsze umiał się odpowiednio ustawić, by nam nie przerywać Podobnie fotograf, choć tu już czasem musiał błysnąć lampom- wiadomo, ale ja, pomimo że nie cierpię być na świeczniku- fotografowana i kręcona, to w ogóle tego nie odczułam A teraz jaka fajna pamiątka jest! A co dopiero za kilka lat... dopiero miło będzie obejrzeć. Zdjęcia są piękne, ale nie oddadzą wszystkiego, pomimo że początkowo nie chciałam za bardzo kamery, to cieszę się że mnie do tego ostatecznie przekonano

[Karinio]

Mnie chyba podoba się prowadzenie PM przez tate do ołtarza. Aczkolwiek u nas tego nie było. A błogosławieństwo było przed ceremonią ślubną

[stokrotka_to_ja]

Napisane przez Anouk.

zalezy jaki kamerzysta typowy Pan wąsaty Wiesiek, który swieci po gałach wielką jarzeniówą i ustawia gości gdzie mają stac i co robic to masakra. Tzw. KAMERUN.
Ale ja mialam genialnych filmowców. Byli wprost niewidzialni i do tego złożyli mi piękny film, pełna profeska.

ja ogolnie wolę zdjęcia jako pamiątkę, film obejrzałabym może raz...
no i sama świadomośc tego,że ktoś mnie nagrywa przeszkadzałaby mi ,niezaleznie do tego czy to pan Wiesiek,czy Wajda
Poza tym uważam,że są momenty,kiedy ani zdjęć,ani flimu robić się nie powinno,np. błogosławienstwo,czy jesli którys z rodziców nie zyje odiwedziny na cmenatrzu.
Wiem,ze moze jestem dziwna,ale dla mnie to na tyle osobiste,ze nie chciałabym przy tym ani gapiów,ani kamerzysty czy fotografa.

[Trauma]

U nas błogosławieństwo będzie w domu Panny Młodej przed ślubem. Będą tylko rodzice bo Dziadkowie nie dadzą rady (zły stan zdrowia) i jadą od razu do kościoła.

[butterfly20]

Napisane przez invisible_01

Ludzie kochani, zrozumcie, że ten zwyczaj jest słowiański, a nie amerykański. Dobija mnie, że wszyscy łykają jak małpa kit to, co widzą w telewizji...

A do tematu - dla mnie jakieś wydumane błogosławieństwo (i to jeszcze z kamerzystą!) to coś strasznego. Moim zdaniem przytulenie dzieci w całości wystarczy, a klękanie i całowanie rąk jest według mnie totalnie sztuczne. W tym dniu powinno się robić wszystko z sercem, a nie według czegoś tam

Popieram w 100%

A prowadzenie do ołtarza przez ojca było już wcześniej praktykowane w Polsce,dopiero w czasach PRLu wchodzenie do Kościoła Pary Młodej wspólnie stało się jakby tradycją.

Ja biorę ślub w Kościele Ewangelickim i tam prowadzenie PeeMki przez Ojca jest normalne, natomiast jak Para Młoda chce wchodzić wspólnie to jest to jakieś odejście od tradycji.
Więc denerwują mnie komentarze,że to takie "amerykańskie":/

[nadya69]

Ja tak bardzo bym chciała mieć błogosławieństwo jakoś tak żebyśmy się zobaczyli dopiero w kościele ale boje się że będzie z tym więcej problemów niż pożytku no i rodzice mogą sobie tego nie wyobrażać, a o księdzu to nie wspomnę (podpisywanie dokumentów jest przed mszą).