DIETA 1200 KCAL :) najzdrowsza i najlepsza kto chetny ?

[201611220859]

Napisane przez cherrylady94

Hej dziewczyny
Chciałam się zapytać, z lekką nutką nieśmiałości, czy byście mnie nie przygarnęły? Bo muszę trochę schudnąć, a w grupie raźniej A wy sprawiacie miłe wrażenie

Jeszcze nigdy nie liczyłam kcal ale myślę, że nie nie będzie trudne.

Witaj
Jeśli będziesz miała problem z liczeniem kcal, to polecam przeczytanie kilku stron wstecz, gdyż pisałyśmy o tym, jak szacujemy ilość kcal spożywanych

Napisane przez Solciuchna

No to masz odpowiedź, kup słodzik którego używała Twoja mama ;P Skoro nie czułaś "sztuczności" w smaku, to znaczy, że ten jest dobry

Właśnie nie pamiętam firmy... Ale cóż, kupię w takim razie obojętnie jaki przy najbliższym pobycie w sklepie

Napisane przez xxyyzz

sobota
Niedziela

Ładne jadłospisy

Napisane przez agatagy

1200 kcal to najlepsza dieta! Jestem na niej od 1.5 roku z malymi przerwami na 1000 kcal no i oczywiscie z maly mi wystepkami raz na pare tygodni podczas imprez / wesel itp gdzie skacze grubo ponad 2,5 tysiaca ;-)

Ograniczajac smazenie i czytając co sie je mozna sie spokojnie najesc

Witaj
Czyżbyś się zajmowała modelingiem?

---------------------------------------------------------
Oj, jak mi się dał we znaki ten weekend. Włącznie z dziś.... Mówię wprost, trzymałam się do soboty w ryzach, wczoraj nie było czasu na własne pichcenie, wpadliśmy na moment do rodziców TŻ-ta, to tam zjadłam rosół z lanymi kluskami (dość sporo, nie jadłam ich od dzieciństwa) i drugie danie z kotletem w panierce, potem kilka jakiś ciastek francuskich i w sumie to jeszcze nie była tragedia, po poza tym cacy.
Ale dziś tak jak rano nic nie byłam w stanie zjeść, to teraz na zmianę: czereśnie, nutella, czereśnie, nutella...
I jestem okropnie wypruta. Dziś chyba sobie zrobię dyspensę, mam ochotę na dobrą kolację

Od jutra będę grzeczna, obiecuję

A to wszystko ze stresu przed obroną, z przemęczenia, bo ślęczałam do nocy nad notatkami, dziś miałam ból żołądka aż do ogłoszenia wyników. Ale, ale! Jest piąteczka I z tego powodu jestem przeszczęśliwa

[niunia_ona]

a u mnie waga spadla 60,1 po ostatnich wielkich grzechach myslalam ze przytylam a tu nic :P heh :P tylko sie cieszyc i ta pogoda mniam

[doriiiis]

Hejka Kobitki.

Ja ostatnio zabiegana, ale staram się chociaz Was podczytywać

U mnie waga raczejok 57-58kg ale ostatnio szczerze powiedziawszy troche przeginam, co prawda nie rzucam się na batony itp, ale jadam za duże ilości i zaczyna wysadzac mi brzuch, muszę się jednak wziąć ostro za siebie i wrócić do starych nawyków, bo inaczej efekt jojo może mi sie przytrafić , a tego bym nie zniosła

Gratuluje Wam Waszych sukcesów i tych małych i tych dużych, trzymajcie tak dalej, ja też biorę sie ostro za siebie, bo nie ma nic przyjemniejszego, jak dawno niewidziana koleżanka spotkana na ulicy mówi ci, "Matko jak ty schudłaś, jak ty to zrobiłaś, wyglądasz rewelacyjnie" hehehe, zgadzacie sie ze mną?


Miłego dzionka

[viki1988]

a ja wyjeżdżam dziś na 4 dni ze znajomymi ... i już się boje po będzie piwko itp

[xxyyzz]

Napisane przez doriiiis

ja też biorę sie ostro za siebie, bo nie ma nic przyjemniejszego, jak dawno niewidziana koleżanka spotkana na ulicy mówi ci, "Matko jak ty schudłaś, jak ty to zrobiłaś, wyglądasz rewelacyjnie" hehehe, zgadzacie sie ze mną?

oj mile, bardzo..
chociaz ja mialam pare razy taka sytuacje ze fakt spadlo mi moze ze 2 kg, nie widzialam ludzi pare miesiecy a oni do mnie mowia na dzien dobry, ale schudlas.. masakra, szkielet z ciebie. Wtedy robilo mi sie glupio, bo dajmy na to spadl mi tylko brzuszek, co jest widoczne tylko dla mnie a nie dla innych.. Odpowiadalam im wtedy: ee bez przesady, to jak ja niby wczesniej wygladalam??
I zaczynam sie zastanawiac.. jak to mnie ludzie postrzegaja..........

---------- Dopisano o 16:07 ---------- Poprzedni post napisano o 16:06 ----------

Napisane przez viki1988

a ja wyjeżdżam dziś na 4 dni ze znajomymi ... i już się boje po będzie piwko itp

oj, ja sie wybieram na urlop za miesiac... i boje sie tego all inclusive, znajomych, piwek :PPP
tylko nie odmawiaj sobie jedzonka na rzecz piwka, bo zle to sie skonczy
szalej, ale z umiarem

---------- Dopisano o 16:17 ---------- Poprzedni post napisano o 16:07 ----------

Mój jadłospis ze środy:

śniadanko 378 kcal
mleko + płatki brązowe + cheerios wielozbożowe (zadziwiło mnie jak dużo cheeriosów wchodzi w porcję 30 g :P stały się moimi ulubionymi)

II śniadanie 106 kcal
jogurt naturalny

Obiad 191 kcal
warzywa z patelni z ryżem

Przekąska 237 kcal
Cieniuteńki kawałeczek ciasta czekoladowego (ehh a miało być jabłko, kawa i pewnie coś jeszcze w zamian.. wyszło jak wyszło :P)

Podwieczorek 66 kcal
Gruszka

Kolacja 256 kcal
pita brązowa od watch watchers z warzywami


podsumowanie 1233,46 kcal

[xxyyzz]

no i dzisiaj, czwartek

śniadanie 162,36 kcal
latte z 0,5% mlekiem
pół tosta z plasterkiem serka topionego

II śniadanie 72,00 kcal
latte z 0,5% mleka

lunch 351,00 kcal
grillowana sola z sałatką (nie znam wagi także na oko)

przekąska 80,00 kcal
160 g jogurt muller odtłuszczony

obiadek 458,59 kcal
sałatka (sałata lodowa, pomidory, cebulka, papryka) z kurczakiem w panierce z piekarnika

kolacja 55 kcal
110 g jogurt muller odtłuszczony

na tym zakończę, chociaż mam ochotę na jakiś owoc, ale pisałyście, żeby na noc lepiej nie jeść owoców bo mają za dużo cukrów także
podsumowując 1178,95 kcal

[201611220859]

Po szalonym tygodniu pod względem zajęć (praca, przeprowadza) i braku czasu choćby na to, by włączyć lapka, wracam

Przyznaję, że bardzo się zaniedbałam w tym tygodniu. Nie to, żebym się zajadała pysznym i kalorycznym jedzonkiem i grzeszyła.

Zgrzeszyłam tym, że jadłam nieregularnie, byle co, aby tylko nie być głodna, kiedy już byłam bardzo, pod względem wartości odżywczych bardzo słabiutko (wczorajszy obiad = zupka błyskawiczna). Jestem niewyspana i czuję się słabo. No, ale w końcu będzie już lepiej

Mam nadzieję, że większa dawka wolnego czasu pozwoli mi wrócić na dobre tory...

Nie liczyłam od tygodnia kcal, dziś wracam do tego:

Śniadanie 173,95 kcal:
- serek wiejski 3% (200 g)
- kawa z mlekiem 0,5% i słodzikiem

Co się z Wami dzieje? Smutno, że jak przestałam pisać, to Wy też tu prawie milczałyście

[poissonivy]

Napisane przez sunflower__

No ja unikam "chemii" w jedzonku, ale tak jak mówisz: nie da się i jeśli chodzi o słodzik, to nie jestem smakoszem ze względu na smak (sztuczny jak dla mnie).
Próbowałam jogurty słodzone substancjami słodzącymi, czekoladę Wawel, ciastka, no i herbatę... Wszystko ble.
Wolałam zawsze nie dosładzać i gorzkie pić, a jeśli już to cukier

Natomiast mama mi ostatnio zrobiła kawę z mlekiem i 1 tabletką słodzika na szklankę w domu, jak tylko skosztowałam, poszłam do niej z zamiarem pozłoszczenia się, że mi tu cukru dosypuje, a ona mówi, że to słodzik

Skoro więc w kawie różnicy nie czuć, kupię słodzik

(Swoją drogą 3 tabletki na kawę?! To chyba w półlitrowym kubasku)

Niestety jak chce się bez chemii to jak sobie samemu posieje, na ziemi którą się zna... inaczej marna szansa.

Ach nie w zwykłym 250ml , daje mi taką słodycz, że do kawy nic więcej mi już nie trzeba. Słodzik ma też tą zaletę (przynajmniej mój), że słodzi tylko do pewnego momentu, a potem możesz i 10 wrzucić i tak samo słodkie będzie.

Napisane przez agatagy

Biorac pod uwage ze niestety prawda jest ze dieta bez efektu jojo to "jakas tam dieta" ale zawsze, do konca zycia prawie.
Niestety odchudzajac sie niszczymy swoj metabolizm i osoby niedozywione (a 1200 kcal to jakby nie patrzec klasyfikowane jest do niedozywienia) maja nizsza podstawowa przemiane materii), a do czego zmierzam - jak jem 1200 regularnie, to raczej odrobinke chudne.
Ale jesli jem "na oko 1200" gdzie raz czy 2 w tygodniu zjem np 1500-1600 to utrzymuje wage, ale jak jem regularnie np 1500-1600 to "tyje"

No ja tam nie zgodzę się z tym co napisałaś, a już absolutnie do tego, że jakaś tam norma to 2500kcal... to chyba norma dla mężczyzny pracującego dość intensywnie...

Ja byłam przez prawie 20 tygodni na 1200kcal, schudłam 14kg i jestem na stabilizacji od 4 tygodni. Jem teraz około 1700 kcal i waga utrzymuje się.
Oczywiście co piszesz o metabolizmie to prawda (tryb oszczędnościowy jest w każdej diecie i jest to normalne), ale zawsze można go podkręcić ćwiczeniami fizycznymi.

To nie jest normalne, że tyjesz przy 1500kcal (no chyba, że masz na tak niskim poziomie aktywność fizyczną, to wtedy możliwe), a jeżeli tak jest, to oznacza, że masz za mało ruchu. Wprowadź ćwiczenia 2 razy w tygodniu i na pewno to pomoże.

Ja postanowiłam, że trochę podkręcę metabolizm, chodząc na siłownię do tego sauna po ćwiczeniach co działa na mnie kojąco, wycisza... o wyglądzie skórze chyba nie muszę pisać, mięciuteńka , polecam .

Napisane przez doriiiis

U mnie waga raczejok 57-58kg ale ostatnio szczerze powiedziawszy troche przeginam, co prawda nie rzucam się na batony itp, ale jadam za duże ilości i zaczyna wysadzac mi brzuch, muszę się jednak wziąć ostro za siebie i wrócić do starych nawyków, bo inaczej efekt jojo może mi sie przytrafić , a tego bym nie zniosła

Gratuluje Wam Waszych sukcesów i tych małych i tych dużych, trzymajcie tak dalej, ja też biorę sie ostro za siebie, bo nie ma nic przyjemniejszego, jak dawno niewidziana koleżanka spotkana na ulicy mówi ci, "Matko jak ty schudłaś, jak ty to zrobiłaś, wyglądasz rewelacyjnie" hehehe, zgadzacie sie ze mną?

Zgadzamy się

Ja uwielbiam jak mi to mówią (taki mały przejaw skromności ), sama dieta jest zawsze łatwa, ale to co dzieje się później, czyli stabilizacja to już zupełnie inna bajka...

A i gratuluję, bo widzę, że osiągnęłaś zamierzony wynik

Napisane przez sunflower__

Co się z Wami dzieje? Smutno, że jak przestałam pisać, to Wy też tu prawie milczałyście

Ja będę pisać, bo potrzebuję wsparcia, co by nie grzeszyć (a niestety pokus jest bardzo dużżżżo).

Napisane przez sunflower__

A to wszystko ze stresu przed obroną, z przemęczenia, bo ślęczałam do nocy nad notatkami, dziś miałam ból żołądka aż do ogłoszenia wyników. Ale, ale! Jest piąteczka I z tego powodu jestem przeszczęśliwa

Wielgaśne gratulacje Sun

[201611220859]

Napisane przez poissonivy

Ach nie w zwykłym 250ml , daje mi taką słodycz, że do kawy nic więcej mi już nie trzeba. Słodzik ma też tą zaletę (przynajmniej mój), że słodzi tylko do pewnego momentu, a potem możesz i 10 wrzucić i tak samo słodkie będzie.

Heh
A ja widzę po sobie, że ja słodkiego jakoś nie potrzebuję... Lubię. I u mnie psychika wpływa na to, czy jedzeniem słodkim próbuję sobie wynagrodzić zmęczenie i zły humor, czy też odwrotnie: jestem szczęśliwa i "niech coś z tego mam, raz nie zaszkodzi", czy też trzymam się w ryzach diety i rozsądnego odżywiania... To jest straszne, bo normalnie czuję obrzydzenie do np. takich fast foodów, a raz zjem, zanim pomyślę i mam ochotę zwymiotować zaraz po zjedzeniu (sytuacja z wczoraj).
Nie, spokojnie - nie mam bulimii, ale przeraża mnie, że chciałabym zwymiotować, po prostu boję się spróbować wywołać wymioty, bo wiem, czym to grozi.

Napisane przez poissonivy

No ja tam nie zgodzę się z tym co napisałaś, a już absolutnie do tego, że jakaś tam norma to 2500kcal... to chyba norma dla mężczyzny pracującego dość intensywnie...

To prawda: Mój facet je 2500 - 3000 kcal, jak mu poobliczałam i kiedyś przy tym nie tył, bo miał sporo ruchu, a dziś wozi się wszędzie autkiem i trochę ciałka mu się odkłada
To nie jest zapotrzebowanie dla kobiety, która jest niższa i nie ma za wiele ruchu fizycznego, że się umęczy...

Napisane przez poissonivy

Ja postanowiłam, że trochę podkręcę metabolizm, chodząc na siłownię do tego sauna po ćwiczeniach co działa na mnie kojąco, wycisza... o wyglądzie skórze chyba nie muszę pisać, mięciuteńka , polecam .

Abu, a ja ostatnio tak zaniedbuję swoją skórę

Napisane przez poissonivy

Ja będę pisać, bo potrzebuję wsparcia, co by nie grzeszyć (a niestety pokus jest bardzo dużżżżo).

Napisane przez poissonivy

Wielgaśne gratulacje Sun

Dziękuję

---------------------------------------------------
Tak strasznie trudno wejść z powrotem na dobre tory... Masakra po prostu. Wczoraj trzymałam się ładnie do popołudnia (ale lekko na głodnego, bo poza tym, co wcinałam, nie było nic w lodówce i zamiast się najeść wcześniej porządnie, to ja na wieczór byłam potwornie głodna).

Pora na spowiedź.

Śniadanie (173,95 kcal):
- serek wiejski 3%
- kawa z mlekiem 0,5% i słodzikiem

Przekąski:
- 2 x brzoskwinia (128 kcal)
- Jogurt JogoVita z musli - Zott (127,50 kcal)
- Śmiej żelki Nimm 2 (166,50 kcal)

Obiad (255,26 kcal):
- jajko sadzone na oliwie
- 1 maluteńki gotowany ziemniak z odrobiną Ramy Olivio
- papryka konserwowa

Rzut na Mc'a:
- deser lodowy (195,40 kcal - może więcej)
- kanapka McChicken, kilka frytek, ok. pół szklanki Coca-coli (523,50 kcal)

Razem: 1570,11 kcal.

Najlepsze, że przez cały poprzedni tydzień nie było rzutu na fast foody A wczoraj...

---------- Dopisano o 13:28 ---------- Poprzedni post napisano o 11:54 ----------

Dziewczyny, poradzi mi któraś?

Teraz nie mam dobrego dostępu do piekarni, więc o pyszniutkim pieczywku razowym, czy też prawdziwej grahamce mogę zapomnieć. Mam dostęp do marketowego pieczywa, którego zwyczajnie nie lubię

Może powiecie mi, jakie bułki/chlebki kupujecie i w jakim markecie? Jest coś godnego polecenia?

Ja spróbowałam dziś po raz pierwszy chleb pakowany Chleb Schulstad Fitness Style z ziarnami i powiem szczerze, że nie smakuje jak świeże pieczywo, tylko ma zupełnie inną konsystencję... Może jest poddany obróbce cieplnej? Pojęcia nie mam, bo niby razowiec, niby ciężki i zwarty, ale taki mokry i kwaskowaty. No i ma długi termin ważności...

[poissonivy]

Napisane przez sunflower__

Heh
A ja widzę po sobie, że ja słodkiego jakoś nie potrzebuję... Lubię. I u mnie psychika wpływa na to, czy jedzeniem słodkim próbuję sobie wynagrodzić zmęczenie i zły humor, czy też odwrotnie: jestem szczęśliwa i "niech coś z tego mam, raz nie zaszkodzi", czy też trzymam się w ryzach diety i rozsądnego odżywiania... To jest straszne, bo normalnie czuję obrzydzenie do np. takich fast foodów, a raz zjem, zanim pomyślę i mam ochotę zwymiotować zaraz po zjedzeniu (sytuacja z wczoraj).
Nie, spokojnie - nie mam bulimii, ale przeraża mnie, że chciałabym zwymiotować, po prostu boję się spróbować wywołać wymioty, bo wiem, czym to grozi.

Oj te słodycze są okropne... najgorsze jest to, że przez calutką dietę nie miałam takiej chęci, a teraz masakra... ale wczoraj pojechałam po niskokaloryczne słodycze i przekąski (czyli batoniki musli, jogurty i niesolone pestki ze słonecznika).

Oj już zaczynałam się martwić... a nie lepiej samemu zrobić np. kebaba. Ja już to wielokrotnie pisałam, ale jak wyobrażę sobie co do tych fast foodów dają, to odrazu mi się chce wymiotować... już kiedyś pisałam, że ja uznaję tylko kebaba i tylko z jedengo miejsca w moim Białymstoku.

Napisane przez sunflower__

Abu, a ja ostatnio tak zaniedbuję swoją skórę

Sun no to już ustal jakiś dzień tylko dla swojej skóry, ja w piątek zrobiłam sobie taki dzień po siłowni, saunie nawaliłam na włosy odżywkę bez silkonu (taka która naprawdę odżywia włosym, a nie tylko pokrywa warstwą silikonu), sesja pod prysznicem z depilacją, peelingiem, mówiąc krótko dzień dla mnie odprężający i dla mojej skóry.

Napisane przez sunflower__

Pora na spowiedź
(...)
Najlepsze, że przez cały poprzedni tydzień nie było rzutu na fast foody A wczoraj...

Wiesz jeżeli taki wyskok ma być raz w tygodniu to nie jest jeszcze tragicznie, ale nie częściej.

Napisane przez sunflower__

Teraz nie mam dobrego dostępu do piekarni, więc o pyszniutkim pieczywku razowym, czy też prawdziwej grahamce mogę zapomnieć. Mam dostęp do marketowego pieczywa, którego zwyczajnie nie lubię

Może powiecie mi, jakie bułki/chlebki kupujecie i w jakim markecie? Jest coś godnego polecenia?

Ja spróbowałam dziś po raz pierwszy chleb pakowany Chleb Schulstad Fitness Style z ziarnami i powiem szczerze, że nie smakuje jak świeże pieczywo, tylko ma zupełnie inną konsystencję... Może jest poddany obróbce cieplnej? Pojęcia nie mam, bo niby razowiec, niby ciężki i zwarty, ale taki mokry i kwaskowaty. No i ma długi termin ważności...

Oj to będzie ciężko, a grahamek w markecie nie ma?

[ororo]

Napisane przez sunflower__

Co się z Wami dzieje? Smutno, że jak przestałam pisać, to Wy też tu prawie milczałyście

A no widzisz, jesteś nam potrzebna
Ja ostatnio jakoś bez sił, może przez pms, pogrzeszyłam troszkę w weekend, oczywiście bez przesady, ale weekendy uznaję za bardziej "lajtowe", żeby potem nabrać siły na tydzień bez ŻADNYCH odstępstw No i ćwiczeń było za mało ale znów się ostro biorę bo w piątek drugie ważenie (już/dopiero będzie miesiąc) i muszę widzieć efekty

Napisane przez poissonivy

Ja uwielbiam jak mi to mówią (taki mały przejaw skromności ), sama dieta jest zawsze łatwa, ale to co dzieje się później, czyli stabilizacja to już zupełnie inna bajka...

Mogłabyś napisać na ten temat coś więcej? Czy w fazie stabilizacji jeszcze troszkę się chudnie? Np. jeśli moim celem jest 50 kg, to czy stabilizację wprowadzić po osiągnięciu celu czy troszkę wcześniej, powiedzmy przy 52-53? Jak zwiększa się kalorie i o ile? Jak długo to powinno trwać? Czy po zakończeniu stabilizacji i pełnym osiągnięciu celu nadal zamierzasz liczyć kalorie? Chociaż wtedy pewnie nie będziesz musiała, wszystko będzie w głowie I ostatnie- dlaczego wg Ciebie stabilizacja jest dużo trudniejsza niż sama dieta?
Będę wdzięczna za odpowiedzi

Napisane przez poissonivy

Oj te słodycze są okropne... najgorsze jest to, że przez calutką dietę nie miałam takiej chęci, a teraz masakra... ale wczoraj pojechałam po niskokaloryczne słodycze i przekąski (czyli batoniki musli, jogurty i niesolone pestki ze słonecznika).

Oj dziewczyny, powiem Wam szczerze że całym sercem podziwiam wszystkie te, które są na diecie a uwielbiają słodycze. Mi samej ciężko schudnąć mimo, że do żadnych ciast i deserów mnie nie ciągnie, nie lubię tłustego mięsa i uwielbiam wszystkie warzywa. Gdybym uwielbiała słodkie tak jak wiele odchudzających się osób, pewnie nic by mi z tego nie wyszło. Tak więc "szacun" dla Was

Napisane przez poissonivy

Sun no to już ustal jakiś dzień tylko dla swojej skóry, ja w piątek zrobiłam sobie taki dzień po siłowni, saunie nawaliłam na włosy odżywkę bez silkonu (taka która naprawdę odżywia włosym, a nie tylko pokrywa warstwą silikonu), sesja pod prysznicem z depilacją, peelingiem, mówiąc krótko dzień dla mnie odprężający i dla mojej skóry.

Racja, taki dzień raz na jakiś czas na pielęgnację wszystkiego jest potrzebny
Rada ode mnie- stosowałam już różne peelingi, balsamy, eksperymentowałam, ale jedno daje mi świetne efekty- fusy z kawy parzonej + oliwka dla dzieci lub oliwa z oliwek + kilka kropel olejku eterycznego (różanego lub grejpfrutowego) i robię tą papką peeling przy użyciu dodatkowo szorstkich rękawic do mycia, po takim zabiegu nie potrzebny nawet żaden balsam, skóra jest ponętnie lśniąca i cudna w dotyku

[poissonivy]

Napisane przez ororo

Mogłabyś napisać na ten temat coś więcej? Czy w fazie stabilizacji jeszcze troszkę się chudnie? Np. jeśli moim celem jest 50 kg, to czy stabilizację wprowadzić po osiągnięciu celu czy troszkę wcześniej, powiedzmy przy 52-53? Jak zwiększa się kalorie i o ile? Jak długo to powinno trwać? Czy po zakończeniu stabilizacji i pełnym osiągnięciu celu nadal zamierzasz liczyć kalorie? Chociaż wtedy pewnie nie będziesz musiała, wszystko będzie w głowie I ostatnie- dlaczego wg Ciebie stabilizacja jest dużo trudniejsza niż sama dieta?
Będę wdzięczna za odpowiedzi

No to zależy jak będziesz zwiększać ilość zjadanych kalorii, a to z kolei zależy od tego jak zareaguje organizm...

Proponuję jednak dobić do zamierzonej wagi, a potem dopiero zrobić stabilizację. Ja już nie liczę kalorii, bo mam wszystko w głowie.

Jest okropnie trudna, przede wszystkim dlatego, że po tak długim okresie ograniczania kalorii (a w moim przypadku było to prawie 5 miesięcy) organizm ma mega spowolniony metabolizm, każde zwiększenie ilości kalorii powoduje, że organizm zaczyna magazynować ten nadmiar. No i po dobrze wykonanej diecie czyha masa pokus

Najlepiej podkręcić sobie metabolizm ćwiczeniami.

Napisane przez ororo

Racja, taki dzień raz na jakiś czas na pielęgnację wszystkiego jest potrzebny
Rada ode mnie- stosowałam już różne peelingi, balsamy, eksperymentowałam, ale jedno daje mi świetne efekty- fusy z kawy parzonej + oliwka dla dzieci lub oliwa z oliwek + kilka kropel olejku eterycznego (różanego lub grejpfrutowego) i robię tą papką peeling przy użyciu dodatkowo szorstkich rękawic do mycia, po takim zabiegu nie potrzebny nawet żaden balsam, skóra jest ponętnie lśniąca i cudna w dotyku

Spróbujemy z pewnością

[201611220859]

Napisane przez poissonivy

Oj te słodycze są okropne... najgorsze jest to, że przez calutką dietę nie miałam takiej chęci, a teraz masakra... ale wczoraj pojechałam po niskokaloryczne słodycze i przekąski (czyli batoniki musli, jogurty i niesolone pestki ze słonecznika).

No to powiem Ci, że ja takich przekąsek to nie muszę jeść... Każdą z tych wymienionych przez Ciebie mogę zjeść i uważam za smaczną, ale nie mam na nie ochoty nigdy, tak żeby pomyśleć "o, zjadłabym pestki słonecznika".

Jak mam ochotę na grzeszenie, to już satysfakcjonuje mnie tylko konkretna rzecz, na którą mam ochotę. Jak nie chcę grzeszyć, jem tylko to, co zaplanowałam bez dodatków

Napisane przez poissonivy

Oj już zaczynałam się martwić... a nie lepiej samemu zrobić np. kebaba. Ja już to wielokrotnie pisałam, ale jak wyobrażę sobie co do tych fast foodów dają, to odrazu mi się chce wymiotować... już kiedyś pisałam, że ja uznaję tylko kebaba i tylko z jedengo miejsca w moim Białymstoku.

No właśnie wcześniej myślałam, że konsekwencji nie ma moja dieta, bo mam rozsądne patrzenie na nią. Ale widzę, że nie... W tym momencie, jeżeli zjem dwudaniowy obiad (namówiona przez moją mamę) lub fast fooda, mam ból żołądka (skurczył się) i czuję się źle, mam obrzydzenie do siebie i wolałabym zwymiotować... Przy malutkich porcjach już tego uczucia nie mam (kawałeczek ciasta). Ma któraś z Was tak?
Po prostu kurczę, wolałabym już zjeść jak już miałam to zrobić i tak i czuć się chociaż zadowolona, że smakowało. A moja psychika mnie dobija po tym.

Napisane przez poissonivy

Sun no to już ustal jakiś dzień tylko dla swojej skóry, ja w piątek zrobiłam sobie taki dzień po siłowni, saunie nawaliłam na włosy odżywkę bez silkonu (taka która naprawdę odżywia włosym, a nie tylko pokrywa warstwą silikonu), sesja pod prysznicem z depilacją, peelingiem, mówiąc krótko dzień dla mnie odprężający i dla mojej skóry.

Tak właśnie muszę zrobić

Napisane przez poissonivy

Oj to będzie ciężko, a grahamek w markecie nie ma?

Hmmm, Biedronkowa u mnie jest taka miękka okropnie (w piekarni miałam twardą i cięższą, z pyszną skórką), a właśnie często robię zakupy w Realu, a tam nie ma
Powiem, że te chlebki Schulstad mają ładny skład, tylko że nie zachwycają mnie.

Napisane przez ororo

A no widzisz, jesteś nam potrzebna

Tylko, że teraz zamiast Was tu wspierać i dawać dobry przykład, to marnuję to, co osiągnęłam

Napisane przez ororo

Oj dziewczyny, powiem Wam szczerze że całym sercem podziwiam wszystkie te, które są na diecie a uwielbiają słodycze. Mi samej ciężko schudnąć mimo, że do żadnych ciast i deserów mnie nie ciągnie, nie lubię tłustego mięsa i uwielbiam wszystkie warzywa. Gdybym uwielbiała słodkie tak jak wiele odchudzających się osób, pewnie nic by mi z tego nie wyszło. Tak więc "szacun" dla Was

Pewnie gdyby ludzie nie lubili słodkiego i kalorycznego jedzenia, to by jedli rzadko i mało co osób chorowałoby na otyłość... Przecież nikt, to lubi tak samo słodycze, jak i zdrową żywność i znał wartości odżywcze tych składników, nie wybierałby ciągle słodkiego

Napisane przez ororo

Rada ode mnie- stosowałam już różne peelingi, balsamy, eksperymentowałam, ale jedno daje mi świetne efekty- fusy z kawy parzonej + oliwka dla dzieci lub oliwa z oliwek + kilka kropel olejku eterycznego (różanego lub grejpfrutowego) i robię tą papką peeling przy użyciu dodatkowo szorstkich rękawic do mycia, po takim zabiegu nie potrzebny nawet żaden balsam, skóra jest ponętnie lśniąca i cudna w dotyku

Aż tak to pomaga? Słyszałam o tym, ale nie dowierzałam, szczerze mówiąc w taki efekt

-------------------------------------------------------------
Melduję, że wczoraj było lepiej, ale zjadłam za duży dwudaniowy obiad od mamy, po którym się źle czułam i skusiłam się na przepyszny kawałek ciasta tiramisu, po którym czułam się świetnie, pomimo wiedzy na temat, ile ta rozkosz mogłaby mieć kcal.
Poddałam się i kalorii nie podliczyłam.

Trzymajcie kciuki za dziś, bo nic już nie powinno mi przeszkodzić w powrocie do normalności dietowej

[Solciuchna]

Napisane przez poissonivy

No ja tam nie zgodzę się z tym co napisałaś, a już absolutnie do tego, że jakaś tam norma to 2500kcal... to chyba norma dla mężczyzny pracującego dość intensywnie...

Przesadzasz mocno. 2500 kcal to norma dla aktywnej kobiety! Mężczyzna potrzebuje z 1000 kcal wiecej.

Nie jesteś osobą zbyt aktywną, to nie masz wyobrażenia o tym, ile potrzebują osoby nie mającego siedzącego trybu życia. Ale słowem kluczem jest tu "AKTYWNA" - tzn nie praca za biurkiem, tylko ruch, cały dzień na nogach, a oprócz tego jeszcze intensywne ćwiczenia.

Ja gdzieś tyle jadam dziennie (czasami nawet więcej) i waga stoi mi - 50 kg przy 163 cm wzrostu, i z badań wynika, że mam o 4 kg za mało tkanki tłuszczowej

Próbuję zmusić się do liczenia kcal, i ograniczenia ich do 1700 ale mi nie wychodzi Ale spoko, mam jeszcze miesiąc, więc może się uda

[201611220859]

Napisane przez Solciuchna

Przesadzasz mocno. 2500 kcal to norma dla aktywnej kobiety! Mężczyzna potrzebuje z 1000 kcal wiecej.

Nie jesteś osobą zbyt aktywną, to nie masz wyobrażenia o tym, ile potrzebują osoby nie mającego siedzącego trybu życia. Ale słowem kluczem jest tu "AKTYWNA" - tzn nie praca za biurkiem, tylko ruch, cały dzień na nogach, a oprócz tego jeszcze intensywne ćwiczenia.

Ja gdzieś tyle jadam dziennie (czasami nawet więcej) i waga stoi mi - 50 kg przy 163 cm wzrostu, i z badań wynika, że mam o 4 kg za mało tkanki tłuszczowej

Próbuję zmusić się do liczenia kcal, i ograniczenia ich do 1700 ale mi nie wychodzi Ale spoko, mam jeszcze miesiąc, więc może się uda

No nie wiem... Wiesz, ja bym się nie pokusiła już chyba o to, by powiedzieć komukolwiek, że bzdury na ten temat wypisuje, bo specjalistkami nie jesteśmy...

Mi dietetyczka przez neta odpisała na maila (opisałam jej swój wzrost, wagę, sytuację, w jakiej się znajduję i aktywność fizyczną - określając co robię mniej więcej dziennie) i ona mi powiedziała, że jeśli chodzi o zapotrzebowanie dzienne na kcal to wymaga o wiele bardziej dogłębnego wywiadu, by przeliczyć, ale wygląda jej to na przedział +/_ 1800-1900 kcal.
Ja rozumiem, że pod warunkiem, że nie są to puste kalorie, ale i tak nie wyobrażam sobie, bym bez słodkości i fast foodów potrafiła tyle zjeść "normalnego" jedzenia.

Ja po prostu pękam przy dużych porcjach.

---------- Dopisano o 18:57 ---------- Poprzedni post napisano o 18:53 ----------

Napisane przez Solciuchna

Przesadzasz mocno. 2500 kcal to norma dla aktywnej kobiety! Mężczyzna potrzebuje z 1000 kcal wiecej.

Nie jesteś osobą zbyt aktywną, to nie masz wyobrażenia o tym, ile potrzebują osoby nie mającego siedzącego trybu życia. Ale słowem kluczem jest tu "AKTYWNA" - tzn nie praca za biurkiem, tylko ruch, cały dzień na nogach, a oprócz tego jeszcze intensywne ćwiczenia.

Ja gdzieś tyle jadam dziennie (czasami nawet więcej) i waga stoi mi - 50 kg przy 163 cm wzrostu, i z badań wynika, że mam o 4 kg za mało tkanki tłuszczowej

Próbuję zmusić się do liczenia kcal, i ograniczenia ich do 1700 ale mi nie wychodzi Ale spoko, mam jeszcze miesiąc, więc może się uda

No nie wiem... Wiesz, ja bym się nie pokusiła już chyba o to, by powiedzieć komukolwiek, że bzdury na ten temat wypisuje, bo specjalistkami nie jesteśmy...

Mi dietetyczka przez neta odpisała na maila (opisałam jej swój wzrost, wagę, sytuację, w jakiej się znajduję i aktywność fizyczną - określając co robię mniej więcej dziennie) i ona mi powiedziała, że jeśli chodzi o zapotrzebowanie dzienne na kcal to wymaga o wiele bardziej dogłębnego wywiadu, by przeliczyć, ale wygląda jej to na przedział +/_ 1800-1900 kcal.
Ja rozumiem, że pod warunkiem, że nie są to puste kalorie, ale i tak nie wyobrażam sobie, bym bez słodkości i fast foodów potrafiła tyle zjeść "normalnego" jedzenia.

Ja po prostu pękam przy dużych porcjach.

P.S. Dziś póki co, trzymam się grzecznie i mam na koncie jakieś 650-750 kcal

[Solciuchna]

Napisane przez sunflower__

No nie wiem... Wiesz, ja bym się nie pokusiła już chyba o to, by powiedzieć komukolwiek, że bzdury na ten temat wypisuje, bo specjalistkami nie jesteśmy...

Mi dietetyczka przez neta odpisała na maila (opisałam jej swój wzrost, wagę, sytuację, w jakiej się znajduję i aktywność fizyczną - określając co robię mniej więcej dziennie) i ona mi powiedziała, że jeśli chodzi o zapotrzebowanie dzienne na kcal to wymaga o wiele bardziej dogłębnego wywiadu, by przeliczyć, ale wygląda jej to na przedział +/_ 1800-1900 kcal.
Ja rozumiem, że pod warunkiem, że nie są to puste kalorie, ale i tak nie wyobrażam sobie, bym bez słodkości i fast foodów potrafiła tyle zjeść "normalnego" jedzenia.

Ja po prostu pękam przy dużych porcjach.

Ale ja nie napisałam nikomu, że bzdury wypisuje! Tylko, że mocno przesadza

Możecie sobie nie wyobrażać, jak można pochłaniać tyle kcal, bo tyle nie jecie i nie potrzebujecie i być może nigdy nie jadłyście (oraz nie ćwiczycie tyle i macie siedzący tryb pracy). I dlatego możecie nie mieć o tym pojęcia. A ja z kolei jako osoba bardzo aktywna jem właśnie tyle i mam te informacje z własnego doświadczenia - czyli jednak COŚ na ten temat wiem Wystarczy spojrzeć na moją wagę i wyniki od dietetyka, u którego byłam osobiście i robił pomiary dokładnymi przyrządami :
Waga - 50 kg,
wzrost - 163 cm,
poziom tłuszczu - o 4 kg za mało
poziom wody - trochę się nagromadziło (przeszło 2 l.), ale to dlatego, że mam okres,
mięśnie - super.
I stwierdził, że nic mi nie "pomoże", jedynie, żebym dalej prowadziła taki tryb życia, jaki prowadzę, bo jest świetnie

Na Twoim miejscu wybrałabym się do dietetyka "w realu", online to faktycznie niewiele może zdziałać... Musiałby Cię zobaczyć, powarzyć specjalistycznymi wagami, zrobić wywiad. Można dostać się na wizytę za darmo, wystarczy dostać skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu

[201611220859]

Napisane przez Solciuchna

Ale ja nie napisałam nikomu, że bzdury wypisuje! Tylko, że mocno przesadza

Ach, no bo włożyłam Cię do jednego worka z dziewczynami z innych wątków (czasami przeglądam jak mam czas) odchudzaniowych, ale tam nie piszę. Wszyscy tak kategorycznie dyskutują na temat zapotrzebowania kalorii, twierdząc, że jest na pewno tak jak piszą sami, że mi niedobrze już od tego :P
Także wybacz

Napisane przez Solciuchna

Waga - 50 kg,
wzrost - 163 cm,
poziom tłuszczu - o 4 kg za mało
poziom wody - trochę się nagromadziło (przeszło 2 l.), ale to dlatego, że mam okres,
mięśnie - super.
I stwierdził, że nic mi nie "pomoże", jedynie, żebym dalej prowadziła taki tryb życia, jaki prowadzę, bo jest świetnie

No ładne wyniki jak na moje nieznające się oko Byłaś u dietetyka tak ot tak, bez żadnej choroby czy coś w tym stylu? Ja zawsze myślałam, że dietetyk nie-prywatnie przyjmujący to by mnie wyśmiał, gdybym poszła na konsultację sobie praktycznie bez powodu

Napisane przez Solciuchna

Na Twoim miejscu wybrałabym się do dietetyka "w realu", online to faktycznie niewiele może zdziałać... Musiałby Cię zobaczyć, powarzyć specjalistycznymi wagami, zrobić wywiad. Można dostać się na wizytę za darmo, wystarczy dostać skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu

To co wyżej pisałam, no i jeszcze do tego powiem, że lekarze i wizyty, które musiałabym odbyć u nich to jest moja pięta Achillesowa. Tzn... wiem, że muszę, ale nie idę, chyba że coś boli i boli, i nie przestaje. Mam kilka już na koncie spraw, które muszę załatwić już jakiś czas, bo czuję dolegliwości, ale nie na tyle, bym "znalazła na to czas". Mój TŻ już tak na mnie naskakuje z tego powodu, że przyznałam mu rację i potrafię to zauważyć, ale wcześniej święcie byłam przekonana, że naprawdę nie mam czasu i bym poszła na te wizyty.
Także dietetyk, to już pikuś i jest na samym koniuśku listy

-----------------------------------------------
No a ja się wzięłam w garść i wczoraj skończyłam dzień na przedziale 1050-1150 kcal
Już nie podaję jadłospisu, bo zaraz do pracy, a się rozpisałam wcześniej
Ale było zdrowo

Dziś jestem po śniadanku, ale nie wiem czemu coś mnie odrzuca od śniadanka z warzywkiem, choć w lodówce jest... 2/3 grahamki (w Biedronce była, tam się przerzucam na zakupy) z prawie całym serkiem wiejskim 3%. Do tego kawa + słodzik + mleko 0,5 %

Najgorsze, że idę do pracy na 6h i tam nie będę miała co kupić, a w domu też skończyły mi się rzeczy, które mogłabym zabrać ze sobą (z takich to tylko Monte, ale nie będę jeść go) i będę mieć długą przerwę do obiadu

A co u Was?

[muminek88]

hej...moge dolaczyc? jestem na diecie 1200 kcal od ok 5.05 z 78.8 spadlam na 71,7 ...maze o 65 wiec juz polowę mam Troszke mi ciezko z tym liczeniem bo cale dnie jestem sama z moimi dziecisaczkami 12 msc i 2,5 roku ale jakos idzie.szkoda ze na rowerek mam tylko czasami ochote bo zazwyczaj wieczorem jestem dętka :P

[201611220859]

Napisane przez muminek88

hej...moge dolaczyc? jestem na diecie 1200 kcal od ok 5.05 z 88 spadlam na 71,7 ...maze o 65 wiec juz polowę mam Troszke mi ciezko z tym liczeniem bo cale dnie jestem sama z moimi dziecisaczkami 12 msc i 2,5 roku ale jakos idzie.szkoda ze na rowerek mam tylko czasami ochote bo zazwyczaj wieczorem jestem dętka :P

Hej
Fajnie, że do nas dołączyłaś

O, to widzę jesteś pełnoetatową mamusią Przede wszystkim gratuluję spadku, jestem w szoku: tak krótki czas i już aż tyle zrzuciłaś? Łał

No i mam nadzieję, że z nami dojdziesz do celu

-------------------------
Mój wczorajszy jadłospis zbyt ubogi w białko, a za to za dużo pieczywa, ale co tam. Wklejam w końcu starą tradycją jadłospis z wtorku

Śniadanie (277,04 kcal):
- bułka grahamka 46 g + 170 g serka wiejskiego 3%
- kawa ze słodzikiem i mlekiem 0,5 %

II śniadanie (42,56 kcal): w pracy kiszki marsza grały, wybrałam dostępne z najmniej kcal
- Ciasteczko 7 Days Cocoa Cake Bar 32 g

Obiad (387,36 kcal):
- porcja leczo
- grahamka 70 g

Przekąski:
- banan 60 g (54 kcal)
- 1 szt. cukierków Werthers Original - Storck (22,05 kcal)

Kolacja (392,15 kcal):
- sandwitch z bułki grahamki, odrobiny Ramy, sera żółtego, pieczarek i pomidora z ketchupem

Razem: 1175,17 kcal

[muminek88]

nom jestem i bieganie za smykami ulatwia mi dietke :P

mialo byc 78,8 a nie 88...w sumie to zaczelam diete w lutym jak przestalam karmic lukasza ale z 81 spadlam do 79 tylko i postanowilam ze trzeba sie wziaz mocniej za siebie i teraz jakos to leci Mialam w maju marzenie do sierpnia wejsc do pewnej sukienki na wesele a weszlam do niej juz na poczatku czerwca wiec do konca sierpnia chyba ja bede muaiala zwezic :P

[viki1988]

A ja powoli wracam do dietki... bo oczywiście na wyjeździe była masakra, nie dośc że oczywiście kcal z alkoholu to nawieźliśmy tyle żarcia że nie było komu tego zjeść, więc wdzyscy wciskali w siebie żeby tego do tomu nie tachać przypuszczam że dziennie z 2500-3000 kcal by mi wyszło, no ale cóż, to jedyny mój wyjazd prawodpodobnie w te wakacje...

Natomiast wczoraj zjadłam ok.1700 kcal (w tym piwko więc myślę że nie jest tak źle), a dziś na razie mam na koniecie 400 kcal (śniadanie + II śn) więc wszystko idzie ku lepszemu )

[Solciuchna]

Napisane przez sunflower__

(...)
No ładne wyniki jak na moje nieznające się oko Byłaś u dietetyka tak ot tak, bez żadnej choroby czy coś w tym stylu? Ja zawsze myślałam, że dietetyk nie-prywatnie przyjmujący to by mnie wyśmiał, gdybym poszła na konsultację sobie praktycznie bez powodu


To co wyżej pisałam, no i jeszcze do tego powiem, że lekarze i wizyty, które musiałabym odbyć u nich to jest moja pięta Achillesowa. Tzn... wiem, że muszę, ale nie idę, chyba że coś boli i boli, i nie przestaje. Mam kilka już na koncie spraw, które muszę załatwić już jakiś czas, bo czuję dolegliwości, ale nie na tyle, bym "znalazła na to czas". Mój TŻ już tak na mnie naskakuje z tego powodu, że przyznałam mu rację i potrafię to zauważyć, ale wcześniej święcie byłam przekonana, że naprawdę nie mam czasu i bym poszła na te wizyty.
Także dietetyk, to już pikuś i jest na samym koniuśku listy
(...)

Hehe, znam to, też tak mam z lekarzami ;P

A co do dietetyka to tak - dawno temu zrobiłam tak, że u lekarza pierwszego kontaktu powiedziałam, że mam problemy z jedzeniem, trawieniem, że brakuje mi energii itp. itd., więc dał mi skierowanie do dietetyka - i nic nie płaciłam za wizytę A potem już tylko chodzę na kontrolę co jakiś czas.

Z tego co wiem, jest jeszcze taki nowy twór "Natur House" czy jakoś tak, koleżanka tam była, konsultacje dietetyczne są u nich bezpłatne, ale trzeba kupować suplementy diety, które oferują. Z tym, że jeśli idziesz raz, tak tylko dla sprawdzenia, i nie zamierzasz poddawać się ich kuracji, to nikt Cię nie zmusi, żebyś stosowała ich dietę i kupowała te specyfiki. Koleżanka raz poszła zaciekawiona, powarzyli ją i pomierzyli, ale nic ciekawego nie powiedzieli, czego by nie wiedziała, więc nie korzystała z suplementów

[Neffik]

Dziewczyny co u Was? u mnie z dietą ok, ostatnio zaczęłam pracować więc jestem tak zabiegana że nie mam na nic czasu, nawet na jedzenie normalnych posiłków juz za kilka dni wreszcie będę mogła poleniuchować, bo jadę nad morze, a potem niestety czeka mnie usuwanie woreczka żółciowego, więc pewnie wrocę do Was dopiero w połowie sierpnia mam nadzieję że trochę szczuplejsza na razie nie mam jak się zważyć bo bateria mi w wadze padła pozdrawiam gorąco wszystkie

[poissonivy]

Napisane przez Solciuchna

Przesadzasz mocno. 2500 kcal to norma dla aktywnej kobiety! Mężczyzna potrzebuje z 1000 kcal wiecej.

Nie jesteś osobą zbyt aktywną, to nie masz wyobrażenia o tym, ile potrzebują osoby nie mającego siedzącego trybu życia. Ale słowem kluczem jest tu "AKTYWNA" - tzn nie praca za biurkiem, tylko ruch, cały dzień na nogach, a oprócz tego jeszcze intensywne ćwiczenia.

Faktycznie tabele są jakie są, czyli 2500kcal to norma dla aktywnej kobiety.

Ja mam taką pracę, ciągle na nogach (nie umiem prowadzić lekcji na siedząco) i co z tego, dla mnie 2500kcal (które normalnie zjadałam) powodowało przyrost wagi, więc jakoś mnie tak te normy nie przekonują zupełnie .

Napisane przez Solciuchna

Ja gdzieś tyle jadam dziennie (czasami nawet więcej) i waga stoi mi - 50 kg przy 163 cm wzrostu, i z badań wynika, że mam o 4 kg za mało tkanki tłuszczowej

Naprawdę wierzysz w te pomiary tkanki tłuszczowej i inne...?

Napisane przez Solciuchna

Możecie sobie nie wyobrażać, jak można pochłaniać tyle kcal, bo tyle nie jecie i nie potrzebujecie i być może nigdy nie jadłyście (oraz nie ćwiczycie tyle i macie siedzący tryb pracy). I dlatego możecie nie mieć o tym pojęcia. A ja z kolei jako osoba bardzo aktywna jem właśnie tyle i mam te informacje z własnego doświadczenia - czyli jednak COŚ na ten temat wiem

No właśnie ja mam w tym zagadnieniu zupełnie odmienne doświadczenia, bo niestety nie uwzględniasz tego, że każdy organizm ma zupełnie inną przemianę materii i metabolizm oraz inne parametry funkcjonowania.

Napisane przez Solciuchna

Wystarczy spojrzeć na moją wagę i wyniki od dietetyka, u którego byłam osobiście i robił pomiary dokładnymi przyrządami :
Waga - 50 kg,
wzrost - 163 cm,
poziom tłuszczu - o 4 kg za mało
poziom wody - trochę się nagromadziło (przeszło 2 l.), ale to dlatego, że mam okres,
mięśnie - super.

No najbardziej mnie ta woda rozśmieszyła... ciekawe, naprawdę bardzo ciekawe jakim to przyrządem Ci to zmierzyła... biorąc pod uwagę fakt, że każdy organizm nieco inaczej gromadzi wodę (w różnych organach).

Tak samo poziom tłuszczu, znaczy chodzi o tkankę podskórną, tak?
No i następna rzecz do Twojej informacji, można być bardzo szczupłym, a mieć masakrycznie otłuszconą wątrobę, można być szczupłym i mieć wysoki poziom cholesterolu...

Zamiast latać po dietetykach po stokroć wybrałabym się na ogólne badania: nerki, wątroba, żołądek, tarczyca etc.

I właśnie to zamierzam zrobić. Zamierzam zbadać mocz, morfologię niedawno robiłam, więc nie będę robić, ale próby wątrobowe to koniecznie, poziom cholesterolu no i w planach mam jeszcze usg jamy brzusznej.

I dietetyk byłby ostatnią osobą do którego poszłabym, przede wszystkim NIE JEST TO LEKARZ!!!

Dietetyk tak naprawdę nie ma prawie wcale informacji na temat "pacjenta" wystarczy jedna wielka niewiadoma, czyli metabolizm i wszystkie teorie swoje może sobie wziąć i spuścić w toalecie...

Napisane przez sunflower__

Najgorsze, że idę do pracy na 6h i tam nie będę miała co kupić, a w domu też skończyły mi się rzeczy, które mogłabym zabrać ze sobą (z takich to tylko Monte, ale nie będę jeść go) i będę mieć długą przerwę do obiadu

Sun następnym razem zadbaj, żeby mieć jakąś przekąskę w pracy, tak duże przerwy w jedzeniu spowalniają metabolizm.

Napisane przez muminek88

hej...moge dolaczyc? jestem na diecie 1200 kcal od ok 5.05 z 78.8 spadlam na 71,7 ...maze o 65 wiec juz polowę mam Troszke mi ciezko z tym liczeniem bo cale dnie jestem sama z moimi dziecisaczkami 12 msc i 2,5 roku ale jakos idzie.szkoda ze na rowerek mam tylko czasami ochote bo zazwyczaj wieczorem jestem dętka :P

Witaj

7,1kg w 2 miesiące oby tak dalej

Ja jestem zdania jednak, że ważenie i licznie kalorii pozwala na kontrolowanie tego co się zjada.

Napisane przez Solciuchna

Z tego co wiem, jest jeszcze taki nowy twór "Natur House" czy jakoś tak, koleżanka tam była, konsultacje dietetyczne są u nich bezpłatne, ale trzeba kupować suplementy diety, które oferują. Z tym, że jeśli idziesz raz, tak tylko dla sprawdzenia, i nie zamierzasz poddawać się ich kuracji, to nikt Cię nie zmusi, żebyś stosowała ich dietę i kupowała te specyfiki. Koleżanka raz poszła zaciekawiona, powarzyli ją i pomierzyli, ale nic ciekawego nie powiedzieli, czego by nie wiedziała, więc nie korzystała z suplementów

Zważyć i zmierzyć można się samemu, albo u lekarza rodzinnego, a poza masą ciała i wzrostem nic konkretnego nie dowiesz się.

Napisane przez Neffik

Dziewczyny co u Was? u mnie z dietą ok, ostatnio zaczęłam pracować więc jestem tak zabiegana że nie mam na nic czasu, nawet na jedzenie normalnych posiłków juz za kilka dni wreszcie będę mogła poleniuchować, bo jadę nad morze, a potem niestety czeka mnie usuwanie woreczka żółciowego, więc pewnie wrocę do Was dopiero w połowie sierpnia mam nadzieję że trochę szczuplejsza na razie nie mam jak się zważyć bo bateria mi w wadze padła pozdrawiam gorąco wszystkie

Witaj Neffik

Ojej to poważna operacja Ciebie czeka... życzę, żeby wszystko poszło zgodnie z planem
----------------------
U mnie wszystko ok
Tzn. prawie ok, tym razem od córki podłapałam jakiegoś wiruska i chodzę znów zasmarkana
No i przez chorobę już 3 dzień nie byłam na siłowni, pomalutku odzyskuję siły, więc liczę na to, że jutro już trochę pochodzę na bieżni i pogrzeję ciałko w saunie

Dzisiaj zrobiłam na obiad dietetyczne kebaby (tak mi strasznie zachciało się). Z mięsem drobiowym, sosie czosnkowym na bazie jogurtu, dużą ilością warzyw, no niestety buła nie była niskokaloryczna... ale pocieszam się, że ważyła tylko 100g, pieczywo jasne, więc około 350kcal.

[201611220859]

Napisane przez muminek88

mialo byc 78,8 a nie 88...

W sumie to mi ulżyło, że tych kg mniej zrzuciłaś, niż początkowo Ci się napisało. W końcu wiesz, co za szybko, to nie zdrowo dla organizmu

Napisane przez viki1988

A ja powoli wracam do dietki... bo oczywiście na wyjeździe była masakra, nie dośc że oczywiście kcal z alkoholu to nawieźliśmy tyle żarcia że nie było komu tego zjeść, więc wdzyscy wciskali w siebie żeby tego do tomu nie tachać przypuszczam że dziennie z 2500-3000 kcal by mi wyszło

No to się wyszalałaś
Tylko dziś już nie piwkuj

Napisane przez Solciuchna

Z tego co wiem, jest jeszcze taki nowy twór "Natur House" czy jakoś tak,

Z ciekawości sprawdziłam, u mnie w mieście też jest punkt i poczytałam o tym na forach, które znalazłam w szukajce. I mnie nie przekonują absolutnie... Masa naturalnych suplementów, kosztujących tyle, że na pewno nie na moją kieszeń... wolałabym już wydać kilkadziesiąt zł tygodniowo na samą wizytę u dietetyka, który by mi poprowadził zdrową dietę, niż darmowo chodzić na konsultację i przymusowo kupować specyfiki o cudownie nieokreślonym działaniu za ponad 100 zł na 7 dni... Poza tym jak dziewczyny piszą, co jedzą, to nic tylko MŻ dla 1000 kcal, przy ograniczeniu do min. węglowodanów. No przynajmniej z tego co przeczytałam, to nie dla mnie

Napisane przez poissonivy

Sun następnym razem zadbaj, żeby mieć jakąś przekąskę w pracy, tak duże przerwy w jedzeniu spowalniają metabolizm.

Wiem, wiem
Zawsze zabieram ze sobą i wypijam małą butelkę wody mineralnej, a dziś jeszcze duże jabłko

Napisane przez poissonivy

U mnie wszystko ok
Tzn. prawie ok, tym razem od córki podłapałam jakiegoś wiruska i chodzę znów zasmarkana

Oby do jutra po przeziębieniu śladu nie było

Napisane przez poissonivy

No i przez chorobę już 3 dzień nie byłam na siłowni, pomalutku odzyskuję siły, więc liczę na to, że jutro już trochę pochodzę na bieżni i pogrzeję ciałko w saunie

Za chwilę to nadrobisz, spokojnie

Napisane przez poissonivy

Dzisiaj zrobiłam na obiad dietetyczne kebaby

Ale ja muszę teraz niestety grzecznie odpokutować te grzeszne dni, gdy jadłam źle

-----------------------------------------------------------
Pochwalę się, że dziś trzymam się bardzo według planu

[201611220859]

Środa, 6 lipca 2011

Śniadanie (258,80 kcal):
- płatki ActiVita wiśnia i czekolada - Lubella 45 g
- mleko 2% 150 ml
- kawa z mlekiem 0,5 % i słodzikiem

II śniadanie (72,50 kcal):
- jabłko

Obiad (324,03 kcal):
- kotlet z siekanych filetów kurczaka, pieczarek, sera żółtego i cebuli na odrobinie oliwy (tym razem tatuś zrobił bez panierki ), odrobina ziemniaka, mizeria na jogurcie naturalnym

Podwieczorek (72,00 kcal):
- 2/3 banana

Kolacja (287,57 kcal):
- sandwitch z niestety chleba tostowego, sera żółtego, pieczarek i pomidora + 2 łyżki ketchupu

Razem: 1014,60 kcal

[doriiiis]

Hejka

Chciałam się zameldować, że trzymam się dzielnie i nowy cel sobie wyznaczyłam -56kg rano(wieczorem może być 60 hehehe), ale nie wiem czy uda mi się osiągnąć cel bo coraz gorzej z dyscypliną
Witam nowe dietomaniaczkiim nas więcej tym lepiej.

Muminkowa podaj swoje sposoby na odchudzanie, może coś podłapiemy, bo wynik masz super, jakieś menu przykładowe?

Trzymajcie się laseczki

[201611220859]

Napisane przez doriiiis

Hejka

Chciałam się zameldować, że trzymam się dzielnie

To pięknie:brawo:

Napisane przez doriiiis

i nowy cel sobie wyznaczyłam -56kg rano(wieczorem może być 60 hehehe), ale nie wiem czy uda mi się

To mąż i rodzinka już nie strajkują, że jesteś za szczuplutka?
Trzymam za nowy cel

-------------------------------------------
A mi bardzo posmakowały płatki z pełnego ziarna Lubelli, ale z dodatkami owocków I kurczę nie wiem, mają one mniej cukru w 100 g o wiele, niż te typu crunchy (wszyscy przestrzegają przed nimi, że mylone ze zdrową przekąską, a bomba kaloryczna), ale jednak mają. I nie wiem, czy to dobry pomysł na zjedzenie rano 45 g ze 150 ml mleka na diecie?
Co mi radzicie? Teraz mam gorszy dostęp do dobrego i pełnowartościowego pieczywka, a poza tym znudziło mi się zawsze to samo na rano i szczerze mówiąc póki co pycha nowość to dla mnie

Poradźcie mi Bo zużyłam 2 próbne saszetki po 45 g, a jeśli kupię następne, to już większe opakowanie, bo to cenowo się nie opłaca

No nic, wracam do pracki
Melduję grzecznie, że mam ze sobą butelkę wody i jabłuszko

Miłego dnia, dziołszki

[poissonivy]

Napisane przez sunflower__

A mi bardzo posmakowały płatki z pełnego ziarna Lubelli, ale z dodatkami owocków I kurczę nie wiem, mają one mniej cukru w 100 g o wiele, niż te typu crunchy (wszyscy przestrzegają przed nimi, że mylone ze zdrową przekąską, a bomba kaloryczna), ale jednak mają. I nie wiem, czy to dobry pomysł na zjedzenie rano 45 g ze 150 ml mleka na diecie?
Co mi radzicie? Teraz mam gorszy dostęp do dobrego i pełnowartościowego pieczywka, a poza tym znudziło mi się zawsze to samo na rano i szczerze mówiąc póki co pycha nowość to dla mnie

Poradźcie mi Bo zużyłam 2 próbne saszetki po 45 g, a jeśli kupię następne, to już większe opakowanie, bo to cenowo się nie opłaca

No nic, wracam do pracki
Melduję grzecznie, że mam ze sobą butelkę wody i jabłuszko

Miłego dnia, dziołszki

A dlaczego nie? Ich wartość energetyczna to w zależności od rodzaju około 370kcal, ale Ty będziesz jeść około połowy tego + mleko to wyjdzie około 210-230kcal (w zależności od tego jakiego mleka użyjesz), to na śniadanie wcale dużo nie jest.

Sun kiedy zamierzasz stabilizować się?

Napisane przez sunflower__

Oby do jutra po przeziębieniu śladu nie było

Ja już po siłowni, dzisiaj tak trochę bardziej lajtowo i bez sauny, bo nie chciało mi się czekać.

[muminek88]

Napisane przez doriiiis

Hejka



Muminkowa podaj swoje sposoby na odchudzanie, może coś podłapiemy, bo wynik masz super, jakieś menu przykładowe?

Trzymajcie się laseczki

licze kalorie a jem wszytsko tak w sumie z glowa i umiarem co jakis czas zaszaleje....spadlabym wiecej ale bylam na urlopie i w 2 tyg zamiast schudnac to przybralam 1,5 kg :P ?CZasem nawet winko albo czipsy ale to odwazone...jem od 1000 do 1200 kcal w weekend pracuje wiec nie licze wcale ale uwazam co jem ale glownie wtedy pije.Kalorie rozkladam ok 300 sniadanie,150 II sn. 400 obiad, 200 podwieczorek i 150 kolacja warzywna i oczywisnie duzo ruchu. Dzis 3 godz spaceru, ok godzina plywania i godz,siedzenia w wodzie.Zjadlam na sniadanie chleb razowy,ser zolty,poledwice,og,zielon y i pom , II sniadanie jablko i jog nat., obiad kuskus kotlet i salata wloska,podwieczorek banan, a na kolacje salatka z ogorka i pomidora i waza