Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.2

[invisible_01]

Dziwi mnie bardzo, kiedy osoba długo bezrobotna żali się, że nie może znaleźć pracy, a potem odrzuca każdą ofertę, którą dostanie. Nie raz spotkałam się z wypowiedziami na tym i innych forach, że nie weźmie pracy, bo: "musiałabym przychodzić w soboty, a chcę mieć weekend wolny", "miałabym do niej 10 km i by mi się nie opłacało", "ja mieszkam na Woli, a zadzwonili z Pragi, więc nie dam rady tam dojeżdżać", "ja chciałabym pracę w stałych godzinach, a tu było raz na 8:00, raz na 15:00" i tak dalej. Ja rozumiem, że niektóre osoby mogą wybrzydzać, ale jak ktoś narzeka i się załamuje, że nie ma pracy, a potem wymyśla wymówki, to mnie to bardzo dziwi. Gdybym była długo bezrobotna, to wolałabym przyjąć pracę nawet i 40 km od siebie i wydać nawet 400 zł na dojazdy, a zarabiać 900 zł, bo przynajmniej czułabym, że coś robię, a 500 zł miesięcznie lepsze niż nic.

A, no i w tym samym temacie dziwią mnie osoby, które szukają pracy, a potem nie przychodzą na rozmowy kwalifikacyjne, bo już były umówione z koleżanką na tą godzinę i "przecież mam prawo mieć swoje plany, nie wiem czego oni oczekują!".

[WhiteCherry]

Napisane przez invisible_01

Gdybym była długo bezrobotna, to wolałabym przyjąć pracę nawet i 40 km od siebie i wydać nawet 400 zł na dojazdy, a zarabiać 900 zł, bo przynajmniej czułabym, że coś robię, a 500 zł miesięcznie lepsze niż nic.

tia, zwłaszcza w sytuacji, gdy musisz być w pracy np. na 6:00, nie masz własnego samochodu i kiepskie połączenie komunikacyjne z danym miastem, oddalonym o 40km.
albo kończysz pracę o 22 i nic już w Twoją stronę nie jedzie.
już widzę jak ochoczo bierzesz taką pracę


jestem w stanie zrozumieć wybrzydzanie w uzasadnionych przypadkach.

[invisible_01]

Napisane przez WhiteCherry

tia, zwłaszcza w sytuacji, gdy musisz być w pracy np. na 6:00, nie masz własnego samochodu i kiepskie połączenie komunikacyjne z danym miastem, oddalonym o 40km.
albo kończysz pracę o 22 i nic już w Twoją stronę nie jedzie.
już widzę jak ochoczo bierzesz taką pracę


jestem w stanie zrozumieć wybrzydzanie w uzasadnionych przypadkach.

Właśnie nie chodzi o autobus, a o jazdę samochodem. W przypadku poruszania się komunikacją rozumiem to - ale ciągle widzę argument, że za dużo wyda się na paliwo i że się nie opłaca.

[violonczelistka]

Dziwi mnie stereotyp , pozwolę sobie zacytować : ,,prosze podaruj mi uśmiech i miłość a uczucie oddam ze zdwojoną siłą " odnośnie macierzyństwa. Przesadzone. Dziecko rzadko kiedy kocha rodziców bardziej niż oni kochają je i to nie jest argument na posiadanie dzieci i obdarzanie je miłością. Dajmy na to przykład : maluszek pięknie uśmiecha się do mamy, ale kiedy ona by go oddała bez trudu przyzwyczaiłby się do nowej rodziny ( trudno go za to winić , ale tak jest) lub nastolatek , który często woli towarzystwo kolegów od własnej rodziny.

Tak samo jak pogląd niektórych dziewczyn ,,facet moze odejść, a dziecko zostanie na zawsze i bedzie mnie zawsze kochać , a więc stawiam macierzyństwo ponad miłość partnerską ". Jaką pewność ma się, ze dziecko będzie kochac zawsze ? (patrz wyżej). Nie mówiąc o tym, że jak dorośnie może wyjechać, założy własną rodzinę i już matka przestanie być całym światem. A kochający i wierny mąż zostanie już na zawsze do starości. Owszem może tez zawieźć , ale równie dobrze dziecko może to zrobić. Miłość partnerska , porozumie dusz jest wspaniałe , a tak wiele ludzi woli po prostu bobasa. Wiem, bo sprawdzałam to na pewnym forum, na którym dziewczyny w wieku 15-18 lat odpowiadały, że wolą dziecko niż mężczyznę. Nie wiem, może mi się kiedyś zmieni, bo jak widzę fajne dziecko w wieku przedszkolnym (nie niemowlęcym!)to też wzbudza we mnie przyjemne odczucia (chociaż to też zależy od dziecka), ale nie umniejszam miłości partnerskiej.

Albo kolejny przykład ,,Boże jaka ta dziewczynka z Pierwszej miłości jest słodka. Jak ją widzę to sama chcę mieć już taką córcię . " Taaa jasne, dziewczynka ma pół roku, a kiedyś będzie miała 15 lat i co wtedy ? Wydaje mi się, ze zbyt wiele kobiet decyduje się na macierzyństwo, bo lubi słit bobasy

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Odnośnie do gospodarstwa domowego:
- dziwi mnie jak ktoś kroi chleb na tej samej desce, której używa do krojenia surowego mięsa
- dziwi mnie, jak ktoś z oszczędności wody (albo innych powodów) płucze naczynia w misce, zamiast pod bieżącą wodą
- dziwi mnie, kiedy w toalecie, z której korzystają mężczyźni, leży dywanik koło ubikacji - nie ma możliwości po prostu, żeby coś nie prysnęło, a jak wiadomo zapach psującego się moczu nie jest najmilszy (pół biedy, jak ktoś taki dywanik co jakiś czas pierze)
- dziwią mnie daty przydatności do spożycia owoców i warzyw - widać przecież, czy nadają się one do jedzenia, czy nie
- dziwi mnie, jeżeli ktoś myje okno, ale nie pierze firanek, lub zmienia firanki, ale nie myje okna
- dziwi mnie, że niektórzy rodzice trzymają słodycze na wierzchu, w zasięgu wzroku dzieci, ale nie pozwalają ich jeść
- dziwi mnie, że niektórzy rodzice pozwalają dziecku oglądać telewizję np. 2 godziny z rzędu
- dziwią mnie siedziska dla niemowląt, kształtem przypominające nocniki - jak dziecko ma potem odróżnić nocnik od siedziska?

[Sondrina]

Napisane przez Suvia

I od siebie- na moim wydziale panuje niezły bałagan. Nie mamy narzuconego harmonogramu, wybieramy sobie sami przedmioty, a godziny rozpoczecia i zakończenia zajęć potrafią być szalone. No i większość prowadzących rozumie, ze jak się ktoś spóźnia nawet 10 minut na zajęcia, to zazwyczaj dlatego, że idzie z jednego przedmiotu obligatoryjnego na drugi, a te przedmioty nakładają się trochę na siebie i to nie jest nasza wina...

Ale wczoraj miałam zajęcia z panem, ktory najpierw takich spóźnialskich ośmieszał (stwierdził, że na jego zajęcia tylko rektor albo dziekan może wchodzić po czasie i pytał każdego głośno, czy jest może rektorem...), a po 3 minutach zamknął salę na klucz. No kurczę jeszcze jakby ktoś tam wszedł sobie pomalutku po 30 minutach, z kawką w ręku i komóreczka przy uchu, to mogłabym zrozumieć oburzenie, ale jak wpada zziajana cała grupa ludzi ( i to już dowód na to, że wspólnie wyszli przed chwilą z innych zajęć) to mógłby chyba przymknąć oko?

W ogóle rozumiem Cię. Ja nie zapomnę, jak ktoś wpadł na pomysł, że będę się przemieszczać z jednych zajęć na drugie w 5 min,, podczas gdy zajęcia były w dwóch znacznie oddalonych budynkach uczelni. Ilekroć zgłaszało się sprawę pani układającej plan, kazała dogadać się z prowadzącymi. A ci nie chcieli na nic przystać. Prowadzącemu laborki proponowaliśmy, że zostaniemy 15 min. dłużej(sala była wolna, on nie miał innych zajęć), a on, że nic go to nie obchodzi, żeby się umówić z panią prof. Ale na szczęście to było jakiś czas temu. Teraz mam normalny plan

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Zupełnie nie rozumiem, po prostu pojąć tego nie mogę, dlaczego wiele dziewczyn na Wizażu zaśmieca wątki wpisami typu "subskrybuję", "melduję się", "zapisuję" etc.

[201604190949]

Może nie wiedzą jak zasubskrybować ręcznie?

[gsk]

[1=d61abbce58b52fe45ffe444 afc51ca0ea3c11859_65540a4 4484ab;29846640]Odnośnie do gospodarstwa domowego:
- dziwi mnie jak ktoś kroi chleb na tej samej desce, której używa do krojenia surowego mięsa

- dziwi mnie, kiedy w toalecie, z której korzystają mężczyźni, leży dywanik koło ubikacji - nie ma możliwości po prostu, żeby coś nie prysnęło, a jak wiadomo zapach psującego się moczu nie jest najmilszy (pół biedy, jak ktoś taki dywanik co jakiś czas pierze)
[/QUOTE]

O tak, ja w domu mam szklaną deskę do mięsa/warzyw bo w nią nie wsiąkają żadne soki czy zapachy a drewnianych desek się brzydzę bo śmierdzą.

Dywaniki w kiblu też mnie brzydzą, ble. ja tam bym wolała żeby ewentualny mocz leciał na podłogę a nie na dywanik. U znajomego jest tako dywanik, kiedyś biały na brzegach tych dalszych od kibla jeszcze troche biały ale tu przy samym kiblu żółty :/ jak mu nie wstyd i jak on się w ogóle nie brzydzi tego przecież to są bakterie no i domyślam się, że nie pachnie to za pięknie.

[Sherezada]

Napisane przez violonczelistka

Dziwi mnie stereotyp , pozwolę sobie zacytować : ,,prosze podaruj mi uśmiech i miłość a uczucie oddam ze zdwojoną siłą " odnośnie macierzyństwa. Przesadzone. Dziecko rzadko kiedy kocha rodziców bardziej niż oni kochają je i to nie jest argument na posiadanie dzieci i obdarzanie je miłością. Dajmy na to przykład : maluszek pięknie uśmiecha się do mamy, ale kiedy ona by go oddała bez trudu przyzwyczaiłby się do nowej rodziny ( trudno go za to winić , ale tak jest) lub nastolatek , który często woli towarzystwo kolegów od własnej rodziny.

Tak samo jak pogląd niektórych dziewczyn ,,facet moze odejść, a dziecko zostanie na zawsze i bedzie mnie zawsze kochać , a więc stawiam macierzyństwo ponad miłość partnerską ". Jaką pewność ma się, ze dziecko będzie kochac zawsze ? (patrz wyżej). Nie mówiąc o tym, że jak dorośnie może wyjechać, założy własną rodzinę i już matka przestanie być całym światem. A kochający i wierny mąż zostanie już na zawsze do starości. Owszem może tez zawieźć , ale równie dobrze dziecko może to zrobić. Miłość partnerska , porozumie dusz jest wspaniałe , a tak wiele ludzi woli po prostu bobasa. Wiem, bo sprawdzałam to na pewnym forum, na którym dziewczyny w wieku 15-18 lat odpowiadały, że wolą dziecko niż mężczyznę. Nie wiem, może mi się kiedyś zmieni, bo jak widzę fajne dziecko w wieku przedszkolnym (nie niemowlęcym!)to też wzbudza we mnie przyjemne odczucia (chociaż to też zależy od dziecka), ale nie umniejszam miłości partnerskiej.

Albo kolejny przykład ,,Boże jaka ta dziewczynka z Pierwszej miłości jest słodka. Jak ją widzę to sama chcę mieć już taką córcię . " Taaa jasne, dziewczynka ma pół roku, a kiedyś będzie miała 15 lat i co wtedy ? Wydaje mi się, ze zbyt wiele kobiet decyduje się na macierzyństwo, bo lubi słit bobasy

zgadzam się z Tobą a ja jestem chyba dziwna bo nie lubię słit bobasów

[chryja_bez_ryja]

Dziwi mnie i denerwuje: nie wiem dlaczego ludzie jeżdżą lewym pasem blokując innych. To chore, dlaczego policja nie wlepia takim ludziom mandatów? Przecież ruch jest prawostronny, a pinda jedna z drugą, wiedząc, że za 10 km będzie skręcała w lewo jedzie tym lewym pasem i blokuje innych, wrr!

I jeszcze jedno - dziwi mnie niewiedza i bezmyślność matek kupujących "chodziki" dzieciom... Same wyrządzają im krzywdę.

[madziares25]

Napisane przez Sherezada

zgadzam się z Tobą a ja jestem chyba dziwna bo nie lubię słit bobasów

A mnie dzieci denerwują...Wszystkie.Czy to małe, czy większe, czy w wieku gimnazjalnym.
Ostatnio spotkałyśmy się z kilkoma koleżankami z naszą wspólną, która wzięła bobasa półrocznego we wózek na spacer i piesa na smyczy...
Jak ją dziewczyny zobaczyły, to wózek oblepiony był nimi...
Ja rzuciłam okiem na bobo, powiedziałam, że fajne...( pomyślałam: Boże dziecko jak dziecko, czym się tu podniecać ) i zabrałam się za pieszczenie psa
Taki mam instynkt...powinno być odwrotnie, a co ja zrobię, że od dzieci to mnie odrzuca...boję się ich, boję się ciąży, boję się, że nie dam rady, nie wychowam...A mam 27 lat...i nic...a mąż by chciał...
Koleżanki już głupio patrzą na mnie

[201604250941]

Ja myslalam ze z tym sluchaniem muzyki z telefonu to tylko w autobusach, ale jednak w mieszkaniu tez ludzie potrafia....

[kiciulec]

Napisane przez madziares25

A mnie dzieci denerwują...Wszystkie.Czy to małe, czy większe, czy w wieku gimnazjalnym.
Ostatnio spotkałyśmy się z kilkoma koleżankami z naszą wspólną, która wzięła bobasa półrocznego we wózek na spacer i piesa na smyczy...
Jak ją dziewczyny zobaczyły, to wózek oblepiony był nimi...
Ja rzuciłam okiem na bobo, powiedziałam, że fajne...( pomyślałam: Boże dziecko jak dziecko, czym się tu podniecać ) i zabrałam się za pieszczenie psa
Taki mam instynkt...powinno być odwrotnie, a co ja zrobię, że od dzieci to mnie odrzuca...boję się ich, boję się ciąży, boję się, że nie dam rady, nie wychowam...A mam 27 lat...i nic...a mąż by chciał...
Koleżanki już głupio patrzą na mnie

Na szczęście ie ma obowiązku lubienia dzieci
Mnie właśnie dziwi przekonanie większości ludzi, że każdy dziecko mieć powinien, że każda kobieta ma instynkt macierzyński. A jak nie ma to pewnie jakaś nienormalna, albo jeszcze nie wie, że ma. Najlepiej żeby sobie to dziecko zrobiła nawet jak nie chce to wtedy jej życie się zmieni na lepsze Nie rozumiem kompletnie takiego podejścia.

[Finlora]

Napisane przez madziares25

Ja rzuciłam okiem na bobo, powiedziałam, że fajne...( pomyślałam: Boże dziecko jak dziecko, czym się tu podniecać ) i zabrałam się za pieszczenie psa
Taki mam instynkt...powinno być odwrotnie, a co ja zrobię, że od dzieci to mnie odrzuca...boję się ich, boję się ciąży, boję się, że nie dam rady, nie wychowam...A mam 27 lat...i nic...a mąż by chciał...
Koleżanki już głupio patrzą na mnie

Robię dokładnie to samo
Ja mam już 29, TŻ coś zaczyna coś marudzić na ten temat a ja nic...

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Napisane przez kiciulec

Na szczęście ie ma obowiązku lubienia dzieci
Mnie właśnie dziwi przekonanie większości ludzi, że każdy dziecko mieć powinien, że każda kobieta ma instynkt macierzyński. A jak nie ma to pewnie jakaś nienormalna, albo jeszcze nie wie, że ma. Najlepiej żeby sobie to dziecko zrobiła nawet jak nie chce to wtedy jej życie się zmieni na lepsze Nie rozumiem kompletnie takiego podejścia.

Z biologicznego punktu widzenia to jest dziwne.
Aczkolwiek nie kierujemy się zawsze biologią.

[abiblabla]

Napisane przez Chatul

Lokal gastronomiczny bez toalety? Z tego, co wiem, to w takim lokalu musi być toaleta. Przecież tam ludzie jedzą i piją

jeśli nic się nie zmieniło w przeciągu ostatnich paru lat, to w lokalach gastronomicznych wcale nie musi byc toalety. Toaleta byc musi jeśli sprzedają w takim lokalu alkohol

[violonczelistka]

Napisane przez madziares25

A mnie dzieci denerwują...Wszystkie.Czy to małe, czy większe, czy w wieku gimnazjalnym.
Ostatnio spotkałyśmy się z kilkoma koleżankami z naszą wspólną, która wzięła bobasa półrocznego we wózek na spacer i piesa na smyczy...
Jak ją dziewczyny zobaczyły, to wózek oblepiony był nimi...
Ja rzuciłam okiem na bobo, powiedziałam, że fajne...( pomyślałam: Boże dziecko jak dziecko, czym się tu podniecać ) i zabrałam się za pieszczenie psa
Taki mam instynkt...powinno być odwrotnie, a co ja zrobię, że od dzieci to mnie odrzuca...boję się ich, boję się ciąży, boję się, że nie dam rady, nie wychowam...A mam 27 lat...i nic...a mąż by chciał...
Koleżanki już głupio patrzą na mnie

Ja mam identycznie. Wole zwierzęta niz niemowlaki. Na Twoim miejscu też bym zajęła się pieskiem

[irene adler]

Odnośnie relacji rodzice-dzieci dziwi mnie, że niektórzy nie rozumieją "czasowego" charakteru opieki nad dzieckiem. Ono z czasem dorasta, wyfruwa z gniazda i warto mieć wtedy jakieś własne życie. Niektórzy jednak po wyjeździe syna czy córki "żyją" tylko ich telefonami i odwiedzinami, z utęsknieniem czekając na możliwość zamieszkania z dzieckiem na stare lata. Nic innego ich nie cieszy, nie interesuje. Przykre to. Lubię patrzeć na dojrzałe osoby, które pozwoliły dzieciom żyć swobodnie, a same mają pasje i znajomych. Oczywiście dobre, ciepłe relacje rodzinne są jak najbardziej wskazane, ale wiadomo, że powinny być one zdrowe, bez popadania w skrajności.

[bura kocurka]

Napisane przez irene adler

Odnośnie relacji rodzice-dzieci dziwi mnie, że niektórzy nie rozumieją "czasowego" charakteru opieki nad dzieckiem. Ono z czasem dorasta, wyfruwa z gniazda i warto mieć wtedy jakieś własne życie. Niektórzy jednak po wyjeździe syna czy córki "żyją" tylko ich telefonami i odwiedzinami, z utęsknieniem czekając na możliwość zamieszkania z dzieckiem na stare lata. Nic innego ich nie cieszy, nie interesuje. Przykre to. Lubię patrzeć na dojrzałe osoby, które pozwoliły dzieciom żyć swobodnie, a same mają pasje i znajomych. Oczywiście dobre, ciepłe relacje rodzinne są jak najbardziej wskazane, ale wiadomo, że powinny być one zdrowe, bez popadania w skrajności.

Mnie też się bardziej podoba jak jednak taki człowiek po odhodowaniu dzieci jednak ma jakieś zainteresowania i coś robi...dla siebie, ze sobą, z partnerem, ze znajomymi. Wszystko jedno. Podróżuje, uczy się czegoś nowego, spaceruje, szyje, uprawia sporty - ja bym tak chciała

A co do dzieci, to ja też nie lubię jak ktoś komuś wpycha dziecko w brzuch. Nie chce mieć dziecka, to nie - jak można o tym dyskutować w ogóle. A jeśli nawet, to ok...spytać się, pogadać, ale nie zmuszać, jezuu...
No i też co innego obce dzieci, a co innego własne. Nie mam co prawda własnych, ale tak mi się wydaje. A obcych nie lubię i nie zachwycają mnie niemowlęta, chyba, że robią jakieś zabawne miny, to się uśmiechnę Ale zasadniczo nie interesują mnie obce dzieci, którymi się nie opiekuję w żaden sposób...są mi obojętne absolutnie i szczerze mówiąc, to dziwię się jak jakaś tam koleżaneczka może się zachwycać dzieckiem innej W ludzkich dzieciach nie ma nic takiego nazbyt...ładnego. Bez żadnej urazy oczywiście, ale jak spojrzeć na małego kotka albo pieska, to jakoś tak chce się go aż przytulić...a obcego niemowlaka nie bardzo.

No dobra, też nie mam żadnego instynktu (prawdę mówiąc, trochę wątpię w jego istnienie )

[Maggie Brown]

Napisane przez madziares25

A mnie dzieci denerwują...Wszystkie.Czy to małe, czy większe, czy w wieku gimnazjalnym.
Ostatnio spotkałyśmy się z kilkoma koleżankami z naszą wspólną, która wzięła bobasa półrocznego we wózek na spacer i piesa na smyczy...
Jak ją dziewczyny zobaczyły, to wózek oblepiony był nimi...
Ja rzuciłam okiem na bobo, powiedziałam, że fajne...( pomyślałam: Boże dziecko jak dziecko, czym się tu podniecać ) i zabrałam się za pieszczenie psa
Taki mam instynkt...powinno być odwrotnie, a co ja zrobię, że od dzieci to mnie odrzuca...boję się ich, boję się ciąży, boję się, że nie dam rady, nie wychowam...A mam 27 lat...i nic...a mąż by chciał...
Koleżanki już głupio patrzą na mnie

Też bym tak zrobiła. Wszystkie dzieci są dla mnie identyczne i mnie denerwują, za to psy uwielbiam - one wszystkie są cudowne
Na mnie też koleżanki głupio patrzą, jak mówię, że nie lubię dzieci, a mam ledwo 18 lat.

Dziwi mnie to, że nikt nie potrafi uszanować mojej rezygnacji ze studniówki. Bez przerwy słyszę: Ale jak to nie idziesz?! Wszyscy idą! Jak nie masz partnera, to ja ci znajdę!
Akurat brak partnera to ostatni z powodów, dla których nie idę, a nikt nie potrafi zrozumieć, że nie mam ochoty tłumaczyć się wszystkim dookoła

[Chatul]

Mnie bawi jak ludzie mówią, że "studniówka to taki ważny dzień w życiu, tego się nie zapomina, że nie można na nią nie iść"
Nie zapomina to się ślubu, a nie studniówki

Napisane przez Maggie Brown

Dziwi mnie to, że nikt nie potrafi uszanować mojej rezygnacji ze studniówki. Bez przerwy słyszę: Ale jak to nie idziesz?! Wszyscy idą! Jak nie masz partnera, to ja ci znajdę!
Akurat brak partnera to ostatni z powodów, dla których nie idę, a nikt nie potrafi zrozumieć, że nie mam ochoty tłumaczyć się wszystkim dookoła

Miałam podobnie. Kilka osób usilnie próbowało mnie namówić na pójśie na studniówkę Ale nie ugięłam się - nie poszłam.
I dobrze zrobiłam. Szkoda byłoby mi kasy na imprezę, na którą musiałabym się odstawić (nie lubię tego, serio, brrr), dojechać taksówką... I do tego jeszcze na imprezie się męczyć. Bo muzyka i jedzenie były tam koszmarne. Cieszę się, że nie poszłam. Przynajmniej nie wywaliłam kasy w błoto

[Maggie Brown]

Napisane przez Chatul

Mnie bawi jak ludzie mówią, że "studniówka to taki ważny dzień w życiu, tego się nie zapomina, że nie można na nią nie iść"
Nie zapomina to się ślubu, a nie studniówki



Miałam podobnie. Kilka osób usilnie próbowało mnie namówić na pójśie na studniówkę Ale nie ugięłam się - nie poszłam.
I dobrze zrobiłam. Szkoda byłoby mi kasy na imprezę, na którą musiałabym się odstawić (nie lubię tego, serio, brrr), dojechać taksówką... I do tego jeszcze na imprezie się męczyć. Bo muzyka i jedzenie były tam koszmarne. Cieszę się, że nie poszłam. Przynajmniej nie wywaliłam kasy w błoto

No właśnie, głównie to szkoda mi kasy, bo cena jest naprawdę zbyt wysoka jak na imprezę, na której pewnie będę siedzieć i jeść czipsy, bo nie mam z kim iść a klasa mnie oleje. Do tego studniówka jest w mieście oddalonym o 1,5h i jedziemy autokarem, więc jak chciałabym wrócić wcześniej to nie da rady, bo wszyscy muszą jechać o 5 rano. Jak jeszcze przyjdzie mi płacić za sukienkę i inne pierdoły, to ja naprawdę wolę zainwestować w coś bardziej przydatnego...
I te wszystkie teksty o wchodzeniu w dorosłość poprzez pierwszy prawdziwy bal

No, ale wszyscy twierdzą, że jestem dziwadłem, bo jak to tak można, nie chcieć iść na studniówkę.

[Chatul]

Napisane przez Maggie Brown

No właśnie, głównie to szkoda mi kasy, bo cena jest naprawdę zbyt wysoka jak na imprezę, na której pewnie będę siedzieć i jeść czipsy, bo nie mam z kim iść a klasa mnie oleje. Do tego studniówka jest w mieście oddalonym o 1,5h i jedziemy autokarem, więc jak chciałabym wrócić wcześniej to nie da rady, bo wszyscy muszą jechać o 5 rano. Jak jeszcze przyjdzie mi płacić za sukienkę i inne pierdoły, to ja naprawdę wolę zainwestować w coś bardziej przydatnego...
I te wszystkie teksty o wchodzeniu w dorosłość poprzez pierwszy prawdziwy bal

No, ale wszyscy twierdzą, że jestem dziwadłem, bo jak to tak można, nie chcieć iść na studniówkę.

Nie wiem co ludzie mają z tą studniówką. Impreza jak impreza. Tyle, że tańczy się poloneza. I bawi się obok nauczycieli

[kobietasukcesu]

Ja byłam na 100wce, ale i tak nie rozumiałam podniety tą cała sprawą, impreza jak impreza ( a w sumie cienka impreza)
Sukienkę kupiłam tydzień przed, a nie nie wiem ile wcześniej, żadnych koków i loków nie robiłam i było ok, oczywiście co niektórych to oburzało, bo to przeciez impreza życia

[kiciulec]

Ale studniówka to naprawdę niezapomniany bal! Ja ze swojej pamiętam, że jeden nauczyciel się upił i szalał więc reszta grona pedagogicznego podjęła decyzję zamknięcia go na klucz w klasie Drugi niezapomniany moment jak dwójka uczniów się pobiła o jakąś pierdołę i wypadła przez okno.


Więc same widzicie jaka wartościowa impreza

[Bananalama]

To ja kilka rzeczy powtórzę. Dziwi mnie:
-gdy ludzie nachalnie dopytują się o to, czemu nie byłam na studniówce, czemu nie chcę mieć dzieci i dlaczego nie jestem katoliczką. Nienawidzę, gdy ktoś obcy uzurpuje sobie prawo do oceniania mnie w tych kwestiach.
Hasła typu "dorośniesz, zmądrzejesz".
-gdy ludzie nie idą na wybory, a później narzekają.
-gdy ludzie podejmują pewne decyzje z uwagi na to, co powiedzą sąsiedzi.

[Chatul]

Napisane przez Bananalama

-gdy ludzie nachalnie dopytują się o to, czemu nie byłam na studniówce, czemu nie chcę mieć dzieci i dlaczego nie jestem katoliczką. Nienawidzę, gdy ktoś obcy uzurpuje sobie prawo do oceniania mnie w tych kwestiach.
Hasła typu "dorośniesz, zmądrzejesz".

Też tego nie lubię...
Zwłaszcza tego "dorośniesz, to zmądrzejesz". Rozumiem, wiele rzeczy może mi się odwidzieć. Może kiedyś nawrócę się na katolicyzm albo będę miała gromadkę dzieci - nie wiem, nikt nie wie. Ale na obecną chwilę nie chcę dzieci, a katlicyzmu nie zacznę wyznawać, bo jestem ateistką. I nikomu nic do tego, naprawdę.
Ktoś inny może być katolikiem i/lub może chcieć mieć dzieci, nie ma sprawy, nie krytykuję. Ale niech mi ludzie przestaną wmawiać, że na pewno zostanę katoliczką i na pewno jak zmądrzeję, to będę miała dzieci Tak jakby mądrzy byli tylko katolicy i/lub osoby chcące posiadać potomstwo

[violonczelistka]

Zdziwiło mnie zachowanie pracodawcy mojej koleżanki. Kiedy poszła na rozmowę w sprawie pracy zaproponował jej żeby wsiadła do jego auta. No ludzie . Niektórzy faceci nie mają za grosz wyobraźni nawet jeśli ich intencje są czyste. Przecież rozsądna kobieta nie wsiądzie z obcym facetem do samochodu, a nawet jeśli to będzie czuła się strasznie niepewnie. Jak można w ogóle coś takiego proponowac bez wczesniejszego zapoznania się ? Przecież ten pracodawca postawił moja koleżankę pod ścianą.

[Bananalama]

Napisane przez violonczelistka

Zdziwiło mnie zachowanie pracodawcy mojej koleżanki. Kiedy poszła na rozmowę w sprawie pracy zaproponował jej żeby wsiadła do jego auta. No ludzie . Niektórzy faceci nie mają za grosz wyobraźni nawet jeśli ich intencje są czyste. Przecież rozsądna kobieta nie wsiądzie z obcym facetem do samochodu, a nawet jeśli to będzie czuła się strasznie niepewnie. Jak można w ogóle coś takiego proponowac bez wczesniejszego zapoznania się ?

No, a mnie najbardziej by zdziwiło jej zachowanie, jakby się zgodziła. W ogóle dziwi mnie, że można być tak bezmyślnym, żeby np. jeździć z kimś obcym, łazić po mało uczęszczanych miejscach z obcym typem.