2012-02-08, 22:30 | #61 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-06
Lokalizacja: całe życie na walizkach ;-)
Wiadomości: 6 298
|
Dot.: taki trochę problem
Powiem ci, że z jednej strony cię rozumiem, ale też jest druga strona medalu (jak zawsze)
Przez pewien czas każdy weekend spędzałam u swojej kumpeli w Warszawie, gdzie wynajmowała mieszkanie wraz z 2 innymi dziewczynami. Zawsze jak do nich wpadałam to miałam właśnie pakę z jedzeniem plus jakieś wino czy cokolwiek. Byleby tylko nie wpaść z pustymi rękami, bo wziełam pod uwagę, że jednak dają mi nocleg, używam ich rzeczy (np. w kuchni), zużywam wodę, prąd itp. więc pasowałoby po prostu to czymś pokryć. Wiadomo przeciez, że przeciętny student nie jest jakimś bogaczem. Jeśli stać cię na to, by robić wałówkę również dla współlokatora, to ja bym nie robiła problemu. Zawsze możesz zwerbować swojego Tż i jego współlokatora do wspólnego gotowania, pomocy czy coś. A jak ci to przeszkadza to przecież możesz wpaść do nich, powiedzieć, że dzisiaj zjecie to i to, ale trzeba zrobić zrzutkę na wspólne zakupy, no albo po prostu nie gotować
__________________
Postanowienie: jeździć, latać, zwiedzać za grosze! 2016: Berlin, Monachium, Erfurt, Budapeszt, Chicago, Nowy Jork Podróże 2015: Praga, Bolonia, Oslo, Rodos, Kijów, Kos Podróże 2014: Wiedeń, Bratysława, Londyn, Lwów, Budapeszt, Ostrava, Berlin, Budva, Paryż K&K
|
2012-02-09, 02:06 | #62 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 389
|
Dot.: taki trochę problem
Ja tam Cie doskonale rozumiem. Cenisz wartość pieniadza, widzisz, ile to wszystko kosztuje, chociaż i tak utrzymuja Cie rodzice - i to sie tak naprawde chwali. Wiem jak to jest - kupujesz dosłownie parę rzeczy, a tu kasa leci. I ktos ci to wyjada.
Fakt - oni mają swoje zasady, dzielą sie jedzeniem. Ale oni dziela sie jedzeniem, za które ONI płacą. Dlaczego, nie mieszkajac z nimi, miałabyś się z nimi dzielić tym co kupisz Ty ? Kupujesz właśnie to, na co Ty masz ochotę. Im odpowiada takie "byle jakie" jedzenie - ok, a nagle sie okazuje, że jak ktos kupi cos lepszego, to nie pogardzą. Ty nie jesteś w tej umowie. Ty kupujesz sobie i SWOJEMU CHŁOPAKOWI, bo masz ochotę, a nie obowiazek. Ponadto, jesli kupujesz jedzenie dla siebie, to im nie wyjadasz. A koleś Tobie wyjada, chociaż, jak wspomniałam, jakos w miedzyczasie potrafi zadowolić się byle czym. To dla mnie takie żerowanie na kimś. Nie wiem czemu dziewczyny się oburzają. Ja sie wcale nie dziwię. To są TWOJE zakupy, za które TY płacisz, a z nimi NIE mieszkasz, więc dzielic sie z nikim nie musisz. Co do zarzutów o tej przestrzeni i takie tam - jak sie wynajmuje z kims mieszkanie, to się liczy z odwiedzinami. Nikt nie bedzie prowadził pustelniczego trybu zycia. Odwiedziny to normalna rzecz. Tym bardziej, że Ty wpadasz raz na tydzień, nawet nie nocujesz, siedzicie u Twojego chlopaka albo wychodzicie, maja oddzielne pokoje, no i przywozisz własne jedzenie. Nie rozumiem, jak mogłoby to komus tak bardzo przeszkdzać - wątpię. Myślę, że ten współlokator nie zdaje sobie po prostu nawet sprawy z tego, że kogoś objada i ze tym wkurza. Czasem są i tacy ludzie. Ale Twój chłopak, jesli ma jaja, potrafiłby mu wytlumaczyć. Jesli nie - nie rób zakupów na zapas, wychodźcie gdzieś jeść (patrząc na ceny chyba wychodziłoby mniej więcej na to samo), a jak juz musisz cos zostawić, to u swojego chlopaka w pokoju i zastrzeż, że chcesz, żeby zostalo do następnej wizyty. Z jednym sie zgadzam - metoda "domyśl sie" nie działa. Tu potrzebny albo sposób, albo rozmowa. |
2012-02-09, 02:46 | #63 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-08
Lokalizacja: Z Polski
Wiadomości: 733
|
Dot.: taki trochę problem
Jak robisz obiad dla siebie i dla chłopaka / robicie go razem, i facet chce żeby gotować też dla swojego ziomka, to tak jak było pisane - niech się zrzuci na zakupy i możecie zjeść w trójkę (albo mu zanieść i zjeść we dwoja jak para, bo tak chyba jest przyjemniej jak się w związku widujecie raz na tydzień...). A jak nie chce się dokładać do zakupów, kiedy TY chcesz zrobić coś smacznego dla siebie i faceta i tylko ewentualnie, łaskawie możesz ugotować więcej dla jakiegoś kolegi, to niech sobie patrzy jak zajadacie, a sam niech wpiernicza parówki z keczapem. Chyba, że Twój TŻ odda swoją porcję kochanemu koledze.
I nie zostawiaj tam rzeczy które da się zjeść, bo to oczywiste, że nieważne co to jest, para kompletnie nieżyciowych facetów (tak wnioskuję z opisu nawyków żywieniowych) będzie wolała wyjeść chrzan ze słoika suchym chlebem niż pójść do biedronki i kupić sobie zupkę chińską :| |
2012-02-09, 05:23 | #64 | |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
__________________
-27,9 kg |
|
2012-02-09, 08:12 | #65 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 7 346
|
Dot.: taki trochę problem
Nie mieszka, więc nie trzyma tam swoich rzeczy. jedzenie to "jej rzecz", więc nie powinna go tam zostawiać. Ewentualnie kupić sobie naklejki na słoiki i podpisywać.
__________________
Tu wyjaśniam w prostych słowach trening, dietę i głowę: instagram.com/prostym_slowem
|
2012-02-09, 08:15 | #66 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: moje miasto...?
Wiadomości: 21 441
|
Dot.: taki trochę problem
1. powiedz chłopakowi ze nie za bardzo odpowiada Ci że żywisz jego kolegę z własnych pieniedzy, których nie masz zbyt dużo
2. nie rób zapasów, kupuj tylko tyle ile potrzeba na Was dwoje 3. weź pod uwagę że też korzystasz z uprzejmości kolegi w pewnym sensie, więc nie robiłabym dramatu z tego ze coś tam do jedzenia zniknie 4. tak generalnie to kiepsko, ze masz chłopaka który max oszczędza na jedzeniu a na piwo ma kasę - może porozmawiaj na ten temat z nim? W Waszym domu też tak bedzie, do takiego stylu życia bedzie dążył? To jest większy problem, niż fakt, że koś Ci żurawinę i chrzan wyjadł Edytowane przez Linka25 Czas edycji: 2012-02-09 o 08:18 |
2012-02-09, 10:11 | #67 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 6 354
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
Trzyma swoje żarcie w lodówce, która należy do jej chłopaka i jego kolegi; oni są umówieni, że dzielą się jedzeniem i że wszystko co kupują jest wspólne... nadchodzi nowy tydzień, kolega chce zjeść śniadanie - i co? Nagle nie wie co może zjeść z własnej lodówki - bo chociaż zasada była: "całe żarcie jest wspólne", to nagle okazuje się, że jest inaczej i żeby coś zjeść musiałby o wszystko pytać współlokatora: "Ten dżem kupiłeś dla nas czy to Kasia przyniosła? Szynka jest nasza czy Kasi? Mogę zjeść śmietanę czy może to Kasi?" - no sorry, ale dla mnie to paranoja w momencie kiedy umawiam się z kimś na całkowitą wspólnotę No chyba, że dziewczyna zacznie podpisywać swoje jedzenie, żeby chłopak nie miał wątpliwości co może zjeść - innego rozwiązania nie widzę, jeśli te rzeczy miałyby zostawać w ich mieszkaniu. A tak w ogóle to właśnie ugotowałam makaron z Tesco i jakoś mi się nie rozpadł po zetknięciu z wodą Ostatnio w tv dietetyk mówił, że przeprowadzili badania produktów firmowanych przez supermarkety i że często nie odbiegają one jakością od markowego jedzenia - więc że nie należy się sugerować markowym opakowaniem, a składem. Zresztą te rzeczy firmowane przez Tesco, Lidla czy Biedronkę często są wyrobami znanych producentów, a tańsze są dlatego, że nie trzeba ich reklamować, bo i tak się sprzedadzą - i tak np. można kupić sok pod nazwą biedronkową, a na opakowaniu przeczytać, że wyprodukował go Hortex (i skład ma identyczny jak droższy sok w opakowaniu firmowym Hortexu). Taki mały OT
__________________
|
|
2012-02-09, 10:28 | #68 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: taki trochę problem
Autorko wątku, odnoszę - możliwe, że mylne - wrażenie, iż taka trochę snobka z Ciebie. Rozumiem, że żywienie się głównie tanim pasztetem, czy byle mielonką z puszki może mieć zgubny wpływ na zdrowie, a co za tym idzie również samopoczucie, ale chyba jest coś pomiędzy makaronem za 1,5o zł, który się rozpada, albo rozgotowuje na pulpę, a włoskim makaronem za 6-8 zł za opakowanie. W Biedronce, Lidlu, czy chociażby tym Tesco można kupić dobry makaron za 2 - 3 zł opakowanie, do tego jakiś tuńczyk, czy kawałek dobrej kiełbaski, pomidory w puszce i można mieć niezły obiadek na 2 dni. Zamiast narzekać, wskaż facetowi jak można oszczędzać, a przy tym nie jeść świństw (które to świństwa nieraz wychodzą tak naprawdę drożej, niż zdrowe produkty). Jedźcie razem na zakupy, porównajcie ceny, składy i sama się przekonasz. Polecam uświadamiający i całkiem niezły od strony merytorycznej program "Wiem, co jem" (na stronie TVN Player są wszystkie odcinki). Facet ma prawo nie chcieć wydawać kasy na droższe rzeczy, jeżeli może coś kupić taniej, a nie jest to dużo gorsze jakościowo. Ty masz prawo wydać więcej, jeżeli nie chcesz iść na tego typu kompromisy, jednak staraj się pomagać, a nie narzucać komuś swój styl żywienia i patrzenia na wydatki.
---------- Dopisano o 11:28 ---------- Poprzedni post napisano o 11:22 ---------- Cytat:
Autorko wątku, pokaż na początek chłopakom jak można gotować niedrogo, smacznie, pożywnie i zdrowiej. Jeżeli sama nie do końca się na tym znasz, to polecam informacje w necie lub książki temu poświęcone - tanich poradników jest sporo. |
|
2012-02-09, 10:35 | #69 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 1 641
|
Dot.: taki trochę problem
A ja autorkę rozumiem. Też bym się trochę na jej miejscu wkurzyła. Dziewczyna częstuje współlokatora obiadami jednak to nie znaczy, że jej obowiązkiem jest częstowanie go absolutnie wszystkim co kupi.
Niechęci autorki do tańszego jedzenia komentować nie zamierzam, bo nie wiem czy ma to związek z problemem (chyba tylko cenowy, wydaje więcej pieniędzy) Co kto lubi. Niektórzy wydają pieniądze na książki i mogę się żywić smalcem, niektórzy wolą kupić lepszą szynkę. I jeszcze jedno: co innego zrobić sobie te dwie kanapki z nutellą, czyli poczęstować się, a co innego wpierd**ić wszystko do ostatniego okruszka. Dziewczyna ma rację, że się złości. Zostawia u nich produkty, co oznacza, że pozwala im z nich korzystać, jednak to chyba nie równa się pożarciu wszystkiego, bo to absolutna bezczelność. Zarówno współlokator jak i facet autorki wiedzą, że ona w następny weekend przyjedzie, więc tak trudno pomyśleć, że może mieć ochotę na tą kanapkę z nutellą? Mimo, że pracują to kasy im szkoda, ale czyjeś zeżreć do końca to już jest ok? I co w tym dziwnego, że dziewczyna sobie sok u faceta zostawi? Stanie się coś? Któraś napisała, że to nie jest przechowalnia jedzenia. No sorry, co to za tekst w ogóle. Jak z kłótni siedmioletnich dzieciaków. To, że facet z tym kolegą kupują razem jedzenie i razem stołują się na tygodniu, nie znaczy, że mają zjadać wszystko jego dziewczynie i nie znaczy, że ona ma robić za kucharkę dla tego chłopaka. W tej chwili wygląda to tak, że ona jest ich weekendową sponsorką i kucharką. Ktoś wypomina, że ona zużywa prąd, gaz i wodę. Ileż ona tej wody zużyje? Nie wiem jak w innych miastach (i nie chcę porównywać, jednak ceny nie mogą się jakoś horrendalnie różnić) ale ja płacę (razem z rodzicami) miesięcznie za wodę ok. 20 złotych. Na to składają się codzienne prysznice trzech osób, na pewno dwa prania tygodniowo, ręczne zmywanie naczyń. Nie wiem czy autorka bierze prysznic u swojego faceta, skoro nie zostaje u niego na noc. Pewnie zdarza się to sporadycznie. Gotuje zarówno dla siebie jak i faceta i współlokatora, więc wyliczanie opłat za gaz jest śmieszne. Co do prądu: siedzi w tym samym pokoju co jej facet, więc on nie zużywa go przez nią więcej. Edytowane przez Black Rainbow Czas edycji: 2012-02-09 o 10:37 |
2012-02-09, 10:49 | #70 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 374
|
Dot.: taki trochę problem
a mnie tylko zainteresowało stwierdzenie "piją najtańszą wodę z biedronki" a co z nią nie tak, bo też ją piję? Woda jak woda, rozbawiłaś mnie.
Co do jedzenia przez twojego faceta "nisko jakościowych" rzeczy to uważam, że przeginasz, może jesteś przyzwyczajona do drogich rzeczy, ale to nie znaczy, że każdy musi takowe jeść :P Poza tym w Lidlu np jest sporo dobrych produktów więc nie wiem o co chodzi z tą dyskryminacją takich sklepów (?) Kwestia kolegi z kolei jest dla mnie całkowicie zrozumiała, ja bym powiedziała gościowi "słuchaj, sprawa wygląda tak i tak, nie jestem twoją sponsorką, nie będziesz mnie obżerał" Poza tym nie rozumiem zostawiania jedzenia w nie swojej lodówce, no sory otwieram lodówkę i nie wiem co mogę z niej zjeść bo być może dziewczyna współlokatora coś zostawiła Moja lodówka-moja jedzenie. Chociaż może powinien zdejmować odciski palców żeby wiedzieć co jest Twoje;> Edytowane przez chwast Czas edycji: 2012-02-09 o 10:51 |
2012-02-09, 10:59 | #71 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 1 641
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
Słodycze często są produkowane przez dobre polskie firmy, które produkując dla takiej sieci rezygnują z loga, przez co produkt jest znacznie tańszy. Np. takie precle maślane (do kupienia w Biedronie) tam kosztują chyba 5,20 a takie same precle w zwykłym sklepie już 7,50. Różnica znaczna a towar ten sam. Chodzi mi tylko o wodę. Woda z Biedronki kosztuje chyba ok. 0,80 groszy za butelkę. Szczerze mówiąc wolę dołożyć te 50 groszy i kupić Cisowiankę, która jest jedną z najczyściejszych i lepszych wód na rynku. Zawsze znajduje się w czołówce jeśli chodzi o badania jakości czy wszelakie kontrole. Nie wiem przez kogo woda jest produkowana, czy przez krajowego producenta wód, czy może ma tylko tajemniczą etykietkę wyprodukowano dla Jeronimo Martins w UE. Wolę mieć dobrą wodę, bogatą w składniki mineralne. |
|
2012-02-09, 11:00 | #72 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 343
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
Też właśnie niedawno kupiłam 3 paczki tego makaronu tesco i nie jest taki zły, trzeba krócej gotować niż jest na opakowaniu i na mniejszej mocy. Co do reszty, to też popieram. Duże sieci handlowe wykorzystują, wymuszają na producentach, że będą sprzedawać ich produkty pod warunkiem, że będą oni produkować produkty dla nich (zobaczcie, że np. zielona budka robi lody "marki" carrefour). Dlatego te produkty "no name" nie są dużo gorsze jakościowo.Do tego oczywiście odchodzą koszty reklamy, które są ogromne!!! Podobnie jest np. z winami, że wina, które są tanio w biedronce można kupić dużo drożej w winiarniach, tylko już z inną etykietą.
__________________
|
|
2012-02-09, 11:01 | #73 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Południe
Wiadomości: 4 955
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
__________________
|
|
2012-02-09, 11:02 | #74 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 206
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
No sorry, ale to jest porażka... Co Ty służąca jesteś, że jego współlokatorowi masz gotować? Ja w ogóle nie rozumiem podejścia Twojego chłopa, doskonale wie, że Ty płacisz za zakupy, przychodzisz i gotujesz mu, a on każe Ci jeszcze gotować trzecią porcję? wtf co Ty caritas jesteś, że masz karmić obcy męski żołądek, który myśli, że mu się to należy? Nie kumam też podejścia tego współlokatora - wie przecież, że Ty kupujesz i gotujesz to jeszcze przychodzi i wyjada to co nie jego. Sorry za stwierdzenie, ale wydaje mi się, że trochę wychodzisz na jelenia (nie obraź się) - Ty chcesz dobrze spędzić czas ze swoim facetem, gotujesz obiady, które potem razem jecie, z tym, że Twojemu facetowi jest bardzo wygodnie: obiad ma? ma zapas dobrego jedzenia na kilka dni ma? ma mniej wyda bo Kasia kupiła? mniej mniej latania do sklepu będzie? tak kumpel zadowolony bo żarcie jest? zadowolony no to po browaku, ale szkoda tylko, że czipsów Kaśka nie kupiła i nie zostawiła ......................:ma d: generalnie, jakby Twój chłopak chciał to by sam sprawę załatwił - przecież widzi jak jest.... Ty teraz powinnaś wszystko brać do domu - trudno, będziesz dźwigać, będzie to głupio wyglądało, ale może Twój facet coś zrozumie... i nie wstydź się tego! i nie kupuj nic na zapas! Edytowane przez blubellina Czas edycji: 2012-02-09 o 11:05 |
|
2012-02-09, 11:04 | #75 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 1 641
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
Skoro pewnych produktów nie kupują, preferują tańsze rzeczy, to chyba nie tak trudno zgadnąć co może być kupione z jej kieszeni. Dziewczyna chyba również nie zawala całej lodówki stosem swojego jedzenia. Ten karton soku czy słoiczek nutelli chyba jakoś strasznie tej lodówki nie zagraci? I lodówka nie jest tylko pana współlokatora ale również chłopaka dziewczyny i skoro on jej pozwala coś tam zostawić, to uważam, że ma do tego prawo. Tym bardziej jeśli kupiła składnik potrzebny do ich wspólnego obiadu, który przyda się później. Edytowane przez Black Rainbow Czas edycji: 2012-02-09 o 11:07 |
|
2012-02-09, 11:08 | #76 | ||
ma zielone pojęcie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
Albo teraz kupuje najtańsze jedzenie żeby współlokatora nie żywić, albo facet naprawdę chce się w taki sposób żywić. To pierwsze jestem w stanie zrozumieć, ale to drugie by mi bardzo nie odpowiadało. Cytat:
Wyroby markowane nazwą supermarketu często są wyrobami dobrych producentów. Tyle, że zwykle są to produkty, które nie spełniły norm jakościowych, które ma producent. Więc siłą rzeczy nie sprzeda gorszego soku jako Hortex czy gorszych orzeszków jako Felix. Wtedy takie rzeczy lądują w opakowaniach z nazwą supermarketu. Można trafić na dobrą partię, a można trafić na gorszą
__________________
„Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”. Spock („Star Trek”) Edytowane przez Chatul Czas edycji: 2012-02-09 o 11:10 |
||
2012-02-09, 11:25 | #77 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 389
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
Otóz to. I nie przesadzajmy, zgadzam się, lodówki przecież nie zagraci, a skoro to lodówka tez jej chłopaka to zasadniczo moze tam zostawić ten jeden - dwa produkty. Chyba kolega się nie popłacze. Ja tam jakos nie jem niczego, co koleżanki sobie zrobią z ich gościami bądź same, chyba, że same poczęstują. I co, można? Jeszcze rozumiem jakies przyprawy, starcza na długo, raz kiedyś niech sobie użyje, ale nie żeby wpierdalał wszystko co na drodze mu stanie. I właśnie, chyba kolega wie co kupują sobie dla siebie? Nie jest jakiś ociemniały. A pytanie nie boli. Swoja drogą to naprawde przykre, że wola kupic zapas alkoholu niz chociazby przyprawy, które mieliby juz na kilka miesięcy, albo coś porządniejszego do jedzenia. Jedzenie z rzeczy takich jak parówki, zupki w proszku itd to normalne, gdy wynajmuje sie z kimś mieszkanie. Aczkolwiek, własnie, stac ich na alkohol, to stac na coś "lepszego" od czasu do czasu. A oni czekają na Ciebie, az kupisz i zrobisz, i wtedy jest wszystko fajnia i cacy. |
|
2012-02-09, 12:35 | #78 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 2 021
|
Dot.: taki trochę problem
Ja na miejscu autorki po każdym gotowaniu albo przyrządzaniu zakupów, ostentacyjnie wynosiła produkty, które pozostały, do pokoju swojego chłopaka (oczywiście mówię o produktach, które nie zepsują sie poza lodówką).
Chociaż w zimie można włożyć takie rzeczy do worka i wystawić za okno - na pewno sie nie zepsują Podejrzewam, że w pewnym momencie padnie pytanie "Dlaczego wynosisz to do pokoju?"/"Dlaczego wywieszasz za okno?" i mozna odpowiedzieć "Wiesz, bo wasza lodówka ma dziwne własności - produkty się w niej utleniają. Popatrz, zostawiłam ostatnio CAŁY słoik nutelli. Mój X zjadł tylko trochę, myślę, że i ty się poczęstowałeś. No, ale gdzie podziała się reszta? Przecież jedna osoba nie dałaby rady zdjeć CAŁEGO słoika. Dlatego w obawie przed utratą kolejnych produktów wolę nie chowac ich do lodówki" O, a dodatkowo można za kilka dni zauważyć "Ej, wiesz, że to z lodówką to chyba jakiś wirus jest. Teraz już i z szuflady znikły w jeden dzień artykuły, które spokojnie mogłyby wystarczyć na tydzień" Edytowane przez lapida Czas edycji: 2012-02-09 o 12:37 |
2012-02-09, 12:53 | #79 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-08
Lokalizacja: Z Polski
Wiadomości: 733
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
|
|
2012-02-09, 12:58 | #80 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: Przylądek Zieleni
Wiadomości: 6 764
|
Dot.: taki trochę problem
Proponuję nalepki, naklejki, karteczki.
Ciekawe, ile z osób popierających autorkę nie nadziałoby się niechcący na jej produkty, zakładając, że coś mógł kupić współlokator. Jak miałyśmy z koleżanką oddzielne półki w lodówce, to nie było żadnego problemu. Nikt nikomu bez pozwolenia nie wyżerał. Albo dostawałam smsa z pytaniem o możliwość pożyczenia ode mnie z półki sera feta, albo to co zostało pożyczone bez pytania zostawało oddane przy najbliższych zakupach. Mając jednak wspólne półki i wspólne zakupy zakłada się, że wszystkie rzeczy są wspólne. Nie ma wspólne i mniej wspólne. I jeszcze jedna rzecz: to nie jest tak, że autorka tak naprawdę wścieka się na swojego chłopaka, który bezwzględnie finansowo i kuchennie wykorzystuje dorabiającą studentkę? Padła propozycja, żeby chłopak płacił 2/3 za zakupy. Ale należy zadać sobie pytanie, czy zawsze płaci swoją 1/2? Bo autorka opisuje koszty obiadów, jakby sama pokrywała wszystkie jedzeniowe wydatki. Może po prostu temu współlokatorowi obrywa się z grzeszki faceta autorki?
__________________
|
2012-02-09, 13:02 | #81 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 206
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
|
|
2012-02-09, 13:05 | #82 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 7 346
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
Cytat:
__________________
Tu wyjaśniam w prostych słowach trening, dietę i głowę: instagram.com/prostym_slowem
|
||
2012-02-09, 13:20 | #83 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 343
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
__________________
|
|
2012-02-09, 13:26 | #84 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: Przylądek Zieleni
Wiadomości: 6 764
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
Ustawił się chłopaczyna. Sponsorkę znalazł.
__________________
|
|
2012-02-09, 13:29 | #85 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 1 262
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
Uprzedziłaś mnie . Dokładnie to samo chciałam napisać... Co do autorki to jesteś skąpiradłem. Na prawdę nie mogę pojąć jak komuś można wyliczać to ile kto zjadł. Zwłaszcza ze nikt Cię do tego nie zmusza.. Jeszcze zebyś na serio kupowała jakieś "frykasy" Ale makaron czy sok ? Najzwyczajniej w świecie przesadzasz .. ---------- Dopisano o 14:29 ---------- Poprzedni post napisano o 14:26 ----------
__________________
Sztywny moralny kodeks z dala od chorych podniet. |
|
2012-02-09, 14:10 | #86 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: west pomerania
Wiadomości: 3 570
|
Dot.: taki trochę problem
A nie możesz sobie swoich zachcianek kulinarnych spełniać w domu, skoro są przeszkody żeby u niego? Jeździsz tam do faceta czy jeść? Naprawdę jesteś aż taka wybredna (bo żeby nie móc się zadowolić czymś tańszym to naprawdę trzeba mieć zachcianki i nie mówię z zazdrości bo na studiach miałam sporo pieniędzy od rodziców, ale pamiętam jak wygląda życie studenckie)? Nie ma opcji żebyście się zrzucili na pizzę, chińszczyznę coś tam? Jak dla Ciebie to musi być wykwintny obiad to nie dziw się, że się dostosowujesz do ich zasad. Współlokator ma sobie osobny gotować skoro nie tak się umawiali? Dziwne, że widujecie się tylko w weekendy, a Ty prosto z pracy do garów, ale dziewczyny mają tendencję do zabaw w dom także ok (to tylko moja refleksja, sorry za ot). Moja rada, żebyś spojrzała szerzej i chociaż raz spróbowała zrobić tzw. "coś z niczego", a jak nie to zabieraj swoje jedzenie do domu. Możesz np. też zakupy zrobić w tygodniu i przekładać do małych słoiczków np. brać do niego tylko tyle "na styk". Ich lodówka to nie jest Twoja spiżarnia.
|
2012-02-09, 14:13 | #87 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 277
|
Dot.: taki trochę problem
Dziewczyno, sama się w taką sytuację wmanewrowałaś to teraz sama musisz ją jakoś rozwiązać. Moim skromnym zdaniem chłopaki żerują na Tobie świadomie, przez cały tydzień kupują śmieciowe żarcie, może i by coś k0nkretniejszego zjedli, ale po co, jak wiedzą, że w weekend przyjedziesz, przywieziesz, ugotujesz, podstawisz pod nos i jeszcze coś zostanie na kolejny tydzień. I mają smacznie, zdrowo, za darmo i bez wysiłku.
Jasne, że jak się do kogoś wpada to wypada się "zrewanżować" za zaproszenie i coś przywieźć, ale to Twój chłopak, a robi sobie z Ciebie kucharkę i sponsorkę na weekendy. A czy on coś na te Twoje wizyty kupuje czasami, żeby Cię poczęstować, zaprasza Cię, proponuje chociaż, że tym razem on coś ugotuje? Bo dla mnie to nie mieści się w głowie taka jednostronność starań. U mnie jest odwrotnie - to ja mieszkam ze współlokatorkami, a TŻ mnie odwiedza i w weekendy też zwykle razem coś gotujemy, ale wygląda to zupełnie inaczej. Raz ja robię zakupy, raz on. Jak parę razy pod rząd ja czymś go częstuję, a on mnie niczym to stwierdza, że mnie ostatnio objada i zaprasza mnie gdzieś albo przynosi ciacho czy wino. I tak jest ok, bo nikt się nie czuje wykorzystywany. Co do współlokatora - faceci zwykle inaczej na pewne rzeczy patrzą - założę się, że jakbyś mu powiedziała prosto z mostu: ta żurawina za tydzień będzie nam potrzebna, więc ją zostawię, to ani by się nie obraził ani by jej nie wyjadł. A tak myślał, że normalnie, może sobie zjeść. Poza tym faceci jednak więcej jedzą niż kobiety. Mój brat też potrafi cały keczup wyżreć w dwa dni, gdzie mi starcza na miesiąc. Zwłaszcza, że jedzą takie śmieci na codzień. I wcale nie uważam, że autorka uważa to za śmieci, bo mieszka z rodzicami na razie. Ja nie mieszkam z rodzicami, mam skromny budżet, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym się tak odżywiać jak oni. Inna sprawa, że jak wyprowadzisz się od rodziców to makaron tesco pewnie stanie się nagle jadalny. Masz kilka opcji: -za każdym razem uprzedzać, czego mają nie jeść -dzielić się kosztami na 3 osoby -zapraszać tż-ta do siebie -wozić resztki do siebie -kupować taniej, gotować skromniej -wysyłać tż-ta na zakupy i wprowadzić podział, że on robi zakupy i płaci, Ty gotujesz -wprowadzić podział, że raz Ty robisz zakupy, raz TŻ -przestać im gotować. |
2012-02-09, 14:14 | #88 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: road paved in gold
Wiadomości: 872
|
Dot.: taki trochę problem
Zgadzam się z BlackRainbow i angiee0902.
Nie przemawia do mnie argument "to ich mieszkanie i podjadanie jest niczym wobec tego, że ktoś im przeszkadza/zużywa wodę" nie w tej sytuacji przynajmniej. Jak najbardziej rozumiem że nawet najmilszy gość może stać się uciążliwy, ale nie podejrzewam żadnego faceta o tak wyrafinowane metody dawania tego do zrozumienia, jak wyjadanie cudzych produktów I szczerze mówiąc u żadnego faceta również nie spotkałam się z sytuacją "przeszkadza mi dziewczyna kumpla", zakładając że nie jest jakaś nienormalna. A mieszkałam w akademiku, gdzie pokoje były 3-osobowe. Nie przyszłoby mi do głowy rzucać się na cudze jedzenie niepoczęstowanej, jeśli u mojej współlokatorki ktoś jest nawet na kilka dni, to każdy sobie robi jedzenie / ona stawia gościowi albo odwrotnie. A do autorki - nie widzę powodu dla którego miałabyś w ogóle zostawiać tam jedzenie. A jeśli będziesz planowała jakiś obiad na kolejny weekend, to powiedz wyraźnie obu chłopakom "zostawcie na kolejny raz". Może współlokator nawet nie wie że Ci to przeszkadza (chłopak mógł mu tego nie przekazać wystarczająco wyraźnie :P) I może przemyśl, czemu w ogóle Ty masz zawsze gotować? przywozisz dla siebie jedną porcję i powoli się przyzwyczają że koniec ze służącą
__________________
|
2012-02-09, 14:51 | #89 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-06
Lokalizacja: całe życie na walizkach ;-)
Wiadomości: 6 298
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
Jeśli ona się czepia o to, że jedza jej rzeczy, to równie dobrze ten współlokator powinien poprosić o składkę za opłatę używania mieszkania o! Bo w końcu chyba w każdy weekend do nich wpada.
__________________
Postanowienie: jeździć, latać, zwiedzać za grosze! 2016: Berlin, Monachium, Erfurt, Budapeszt, Chicago, Nowy Jork Podróże 2015: Praga, Bolonia, Oslo, Rodos, Kijów, Kos Podróże 2014: Wiedeń, Bratysława, Londyn, Lwów, Budapeszt, Ostrava, Berlin, Budva, Paryż K&K
|
|
2012-02-09, 14:59 | #90 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 1 641
|
Dot.: taki trochę problem
Cytat:
Widzę, nie rozumiesz podstawowej kwestii czyli: to, że autorka kupuje jedzenie, by zjedli je RAZEM, czy to, że częstuje współlokatora nie oznacza, że resztę jakiegokolwiek jedzenia, które zostało może on wraz z chłopakiem opierd**ić do ostatniej kruszyny. Frykasy nie frykasy, jednak duży słoiczek nutelli kosztuje ok. 14 złotych. Mnie i tżtowi starcza na miesiąc, dziewczyna kupiła i wyparował w tydzień Soki również do tanich nie należą (Tymbark, Hortex) Mówisz, że dziewczyna jest skąpiradłem, tak? A co powiesz na odwrócenie ról? Jest sobie autorka, przyjeżdża ona do swojego faceta na weekendy. Facet kupuje jedzenie razem z chłopakiem, z którym wynajmuje mieszkanie. Autorka odwiedza chłopaka i bywa częstowana ich wspólnym jedzeniem. W końcu współlokator zaczyna mieć tego dosyć. Czy nie powiedziałabyś, że dziewczyna jest bezczelna wyżerając ich jedzenie i powinna zacząć się dokładać? Autorka postępuje moim zdaniem bardzo ładnie. Przyjeżdża do chłopaka, SAMA kupuje sobie jedzenie i picie, żeby nie żerować na tym co chłopcy sobie kupią wspólnie. Robi zakupy dla siebie, gotuje też obiad dla wszystkich, robi za kucharkę i sponsorkę, po czym jej produkty, które mogłaby mieć na czas następnych wizyt są wyżerane. I dodam jeszcze raz: czym innym jest poczęstowanie się, a czym innym wyjedzenie wszystkiego. Ona nie ma obowiązku żywić obcego faceta, a zostawić kilka produktów w kuchni i lodówce, z których korzysta i opłaca jej facet - jak najbardziej może i nikomu nie daje to prawa do wyjedzenia tego. Widzę, że jednak do niektórych to nie przemawia. Edytowane przez Black Rainbow Czas edycji: 2012-02-09 o 15:01 |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:43.