Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz. 5.

[agniesikk]

Hm serio Waszym zdaniem 30h to za malo? Moze za malo, zeby nabrać ogłady w prowadzeniu auta, ale w tym czasie spokojnie da się nauczyć tak, żeby zdać egzamin i za pierwszym razem. Ja po mieście jeździłam chyba z 15h, a mistrzem kierownicy nie jestem, to mogę powiedzieć.

[nielubiegrzybow]

Napisane przez alkaxy

Co do teori trudno mi polemizować, bo 30 h to faktycznie dla większości dużo, chociaż i zdarzają się jednostki dla których to za mało, żeby zrozumieć zasady na skrzyżowaniu.
Godzin praktyki mogłby być więcej, ale cena kursów by była wyższa. Niestety, ale teoria nie kosztuje prawie nic, więc zmiejszenie godzin t. nie zwiększyłoby godzin jazd.

Myślę, że nawet jakby obciąć 10 godzin teorii i wstawić za to 2 godziny jazd byłoby to z korzyścią dla kursantów Fakt, że zwiększenie ilości praktycznych godzin kosztuje i to sporo, ale już teraz prawko to znaczący wydatek. Osobiście chętnie dołożyłabym kilka stówek ze zbierania malin czy innych truskawek żeby po odebraniu prawka czuć się za kierownicą w miarę możliwości swobodnie, być bardziej obyta z autem, bo te 30 godzin to naprawdę takie nic.

[WhiteCherry]

Napisane przez agniesikk

Hm serio Waszym zdaniem 30h to za malo? Moze za malo, zeby nabrać ogłady w prowadzeniu auta, ale w tym czasie spokojnie da się nauczyć tak, żeby zdać egzamin i za pierwszym razem. Ja po mieście jeździłam chyba z 15h, a mistrzem kierownicy nie jestem, to mogę powiedzieć.

z tym różnie jest, jedni oswoją się z autem szybko, a inni sam łuk będą ciachać przez 10h.
zależy też od miasta w którym się zdaje, ilości ciężkich skrzyżowań i rond, które należałoby opanować żeby na egzaminie nie uwalić itp.

[karolynka90]

Napisane przez agniesikk

(...) zdałam za drugim razem (za pierwszym oblałam na łuku, nie smiać się :P)

High five!

A propos tych 30h praktyki - czy to dużo czy mało - ktoś mi podsumował to tak: "Na kursie uczysz się zdać egzamin. Jeździć nauczysz się później".
Coś w tym jest.

[nielubiegrzybow]

Napisane przez agniesikk

Hm serio Waszym zdaniem 30h to za malo? Moze za malo, zeby nabrać ogłady w prowadzeniu auta, ale w tym czasie spokojnie da się nauczyć tak, żeby zdać egzamin i za pierwszym razem. Ja po mieście jeździłam chyba z 15h, a mistrzem kierownicy nie jestem, to mogę powiedzieć.

Nie mówię, że to za mało żeby zdać, bo też bez dodatkowych godzin zdałam za pierwszym, za to na pewno za mało żeby w miarę dobrze jeździć, bo nie oszukujmy się, żeby zdać wystarczy umiejętność ruszenia, skręcenia, zatrzymania się tam gdzie trzeba i trochę szczęścia. To nijak się ma do codziennych sytuacji na drodze

[agniesikk]

Napisane przez WhiteCherry

z tym różnie jest, jedni oswoją się z autem szybko, a inni sam łuk będą ciachać przez 10h.
zależy też od miasta w którym się zdaje, ilości ciężkich skrzyżowań i rond, które należałoby opanować żeby na egzaminie nie uwalić itp.

No fakt, to tez jest akurat prawda. Chociaz powiem Wam, ze moja kolezanka po 30h jazdy zdala za 1 razem (teorie oblała), a jest taką flegmą i ogólnie niezbyt rozgarnięta, że szok. Myślę, że strach ma wielkie oczy, po egzaminie stwierdzisz, że wystarczyło i te 30h Dasz sobie radę.

nielubiegrzybow, no zeby nauczyc sie jezdzic, to trzeba by z instruktorem wyjezdzic pare tys km, a to niemozliwe... Na kursie musisz sie nauczyc poruszania sie po miescie itp., a takie rzeczy jak refleks, zwinnosc, umiejetnosc dobrego parkowania wyrabia sie z czasem. To tak jakby lekarz musial studiowac 20 lat, zanim bedzie mogl samodzielnie wykonac operacje.

[alkaxy]

nielubiegrzybow, 10h teorii to na pewno nie 2 h jazd, może jedna, jeżeli chodzi o koszty, może nawet nie.
Co do ilości godzin - zawsze możesz dokupić. I serio to się przydaje. Ale większość ma inne myślenie niż ty - woli zapłacić jak najmniej.

[Kojaniskatsi]

Co do prawka - ja miałam chyba najgorszy kurs jaki mógł być - dostałam go w prezencie do rodziców, na 18, oni wszystko wybrali, a ja byłam za mało asertywna by coś powiedzieć.

Akurat teoria była ok, najgorszy był instruktor - dziadek po 60tce, który nigdy nie miał dla mnie czasu. Pierwszą jazdę miałam w maju, potem przez czerwiec, lipiec i sierpień (!!!) nie znalazł dla mnie czasu. Kolejna lekcja - druga - we wrześniu. Na następną znów chciał mnie zapisać na październik, ale zaprotestowałam i widywaliśmy się regularnie. Ale ale, nie ma tak pięknie!

Lekcje odbywały się zawsze o 6 rano, ewentualnie czasem o 7. Bo pan miał jeszcze inną pracę, od 7:30 (a czasem od 8:30) "cieciował" na dużym parkingu, a potem miał innych kursantów. I tak jeśli np miałam do szkoły na 8 to jeszcze w miarę mi to pasowało, ale jak np na 12 to szłam na jazdę wściekła jak osa.

Co do samej nauki - tak jak mówiłam, zawsze miałam lekcję o świcie, więc nigdy nie miałam okazji jeździć np w warunkach nocnych, gdy jak wiadomo widoczność jest inna.
Zawsze jeździliśmy tą samą trasą, ZAWSZE! Na moje prośby, by jednak pojechać inną drogą, słyszałam, ze to jest dobra trasa, egzaminacyjna itp. Tym sposobem, np po torach pierwszy raz jechałam na egzaminie.
Pozwalał mi jeździć tylko do 30km/h, jak przyspieszałam - wściekał się i hamował

Kilkakrotnie prosiłam o zmianę instruktora, pierwszy raz już w maju, gdy pan nie miał dla mnie czasu. Zawsze słyszałam, że niestety, ale inni są zajęci innymi kursantami a poza tym rozbił im się samochód więc mają o jeden mniej.

Przed egzaminem prosiłam o dodatkowe lekcje, bo nie czułam się pewnie, ale pan nie miał czasu. Egzamin zdawałam 3 razy, zdałam cudem i od tamtej pory nie jeżdzę. Szkoła już nie istnieje.

Dzisiaj inaczej bym z tym panem i z przedstawicielami szkoły rozmawiała, wtedy jednak byłam cichą małolatką. Teraz mam za swoje

[nielubiegrzybow]

Napisane przez alkaxy

nielubiegrzybow, 10h teorii to na pewno nie 2 h jazd, może jedna, jeżeli chodzi o koszty, może nawet nie.
Co do ilości godzin - zawsze możesz dokupić. I serio to się przydaje. Ale większość ma inne myślenie niż ty - woli zapłacić jak najmniej.

Tak tylko tymi godzinami rzuciłam przykładowo, może to nawet nie być jedna

A przy okazji płacenia jak najmniej - dziwi mnie takie podejście w tak istotnych kwestiach jak umiejętność jazdy samochodem, nauka itp. Mam nadzieję, że w końcu ludzie przekonają się, że czasami warto zapłacić za coś więcej, żeby cieszyć się jakością - to procentuje, np kiedy zaraz po egzaminie nie lądujesz u lakiernika (przypadek skrajny )

[alkaxy]

Napisane przez nielubiegrzybow

Tak tylko tymi godzinami rzuciłam przykładowo, może to nawet nie być jedna

A przy okazji płacenia jak najmniej - dziwi mnie takie podejście w tak istotnych kwestiach jak umiejętność jazdy samochodem, nauka itp. Mam nadzieję, że w końcu ludzie przekonają się, że czasami warto zapłacić za coś więcej, żeby cieszyć się jakością - to procentuje, np kiedy zaraz po egzaminie nie lądujesz u lakiernika (przypadek skrajny )

Mnie też to dziwi. A 80% kursantów, którym zaproponuje się, że powinni wziąć dodatkowe jazdy uważa, że szkoła chce ich naciągnąć. A czasami naprawdę brakuje umiejętności i zwyczajnie nie opłaca im się iść na egzamin, bo wiadomo, że nie zdadzą. Ale nie, oni dodatkowych jazd nie wezmą.

[agniesikk]

Napisane przez alkaxy

Mnie też to dziwi. A 80% kursantów, którym zaproponuje się, że powinni wziąć dodatkowe jazdy uważa, że szkoła chce ich naciągnąć. A czasami naprawdę brakuje umiejętności i zwyczajnie nie opłaca im się iść na egzamin, bo wiadomo, że nie zdadzą. Ale nie, oni dodatkowych jazd nie wezmą.

A potem ból, że kolejna stówka leci na egzamin Też tego nie rozumiem. Kto oszczędza, wydaje więcej.

[WhiteCherry]

Napisane przez alkaxy

Mnie też to dziwi. A 80% kursantów, którym zaproponuje się, że powinni wziąć dodatkowe jazdy uważa, że szkoła chce ich naciągnąć. A czasami naprawdę brakuje umiejętności i zwyczajnie nie opłaca im się iść na egzamin, bo wiadomo, że nie zdadzą. Ale nie, oni dodatkowych jazd nie wezmą.

taniej wyjdzie dokupienie jazdy niż zapłacenie za egzamin i oblanie
u mnie dodatkowa 45zł, a egzamin chyba 112zł, nie pamiętam.

[201604181004]

Co do samej nauki - tak jak mówiłam, zawsze miałam lekcję o świcie, więc nigdy nie miałam okazji jeździć np w warunkach nocnych, gdy jak wiadomo widoczność jest inna.

dafuq przecież trzeba odbyć jazdy w warunkach nocnych i tak dalej...

naprawdę jestem w szoku ja płaciłam mało, dostałam nawet rabat z okazji jakiejś promocji coś tam, 30 godzin teorii w pierwszym tygodniu lipca, potem jazdy i we wrześniu już miałam prawo jazdy. Instruktora mogłam sobie wybrać zaznaczając w ankiecie preferencje: ewentualnie płeć, jakie godziny i dni mi pasują i częstotliwość, dostępność itp... to o czym mówicie to kosmos

[asioollka]

Napisane przez drabineczka

dafuq przecież trzeba odbyć jazdy w warunkach nocnych i tak dalej...

naprawdę jestem w szoku ja płaciłam mało, dostałam nawet rabat z okazji jakiejś promocji coś tam, 30 godzin teorii w pierwszym tygodniu lipca, potem jazdy i we wrześniu już miałam prawo jazdy. Instruktora mogłam sobie wybrać zaznaczając w ankiecie preferencje: ewentualnie płeć, jakie godziny i dni mi pasują i częstotliwość, dostępność itp... to o czym mówicie to kosmos

Haha, chyba robiłyśmy prawko w tej samej szkole : D
Tak się zastanawiam, skąd się bierze taka niska zdawalność. Wśród moich znajomych, które robiły prawko w podobnym czasie, co ja, tylko 3 zdały za pierwszym razem. Ja jako jedyna za drugim, a reszta za 3, 4, a jedna dziewczyna za 8. Czy to rzeczywiście Word tak doi? Czy szkoły nie potrafią przygotować do egzaminu?

[magyarparaszt]

Napisane przez nielubiegrzybow

Właśnie w tym miejscu kluczowy jest element samokrytyki i uczciwe przyznanie się przed sobą czy rozbudowana teoria jest konieczna czy nie. W ciągu moich w sumie 10 godzin nacisk położony był na pierwszą pomoc, zasady pierwszeństwa i właśnie uświadomienie, czym kończy się brawura (drastyczne zdjęcia, zajęcia z policjantem itd). Za to uważam, że prawdziwym śmiechem na sali jest 30 godzin praktyki. Owszem, można się nauczyć zdać egzamin ale obycie z samochodem zajmuje dużo więcej czasu, i moim zdaniem dobrze byłoby poświęcić połowę teorii (zakładając, że wielu rzeczy kursanci mogą nauczyć się z książki bez szkody dla poziomu) i dołożyć maksymalną ilość godzin praktyki. Tak jak ktoś napisał, ciężko nauczyć się zasad zmieniania biegów przy tablicy

Tez bym była za większą il. godzin praktyki

Napisane przez asioollka

Haha, chyba robiłyśmy prawko w tej samej szkole : D
Tak się zastanawiam, skąd się bierze taka niska zdawalność. Wśród moich znajomych, które robiły prawko w podobnym czasie, co ja, tylko 3 zdały za pierwszym razem. Ja jako jedyna za drugim, a reszta za 3, 4, a jedna dziewczyna za 8. Czy to rzeczywiście Word tak doi? Czy szkoły nie potrafią przygotować do egzaminu?

No, może stres?

[Kadin_]

Napisane przez drabineczka

dafuq przecież trzeba odbyć jazdy w warunkach nocnych i tak dalej...

naprawdę jestem w szoku ja płaciłam mało, dostałam nawet rabat z okazji jakiejś promocji coś tam, 30 godzin teorii w pierwszym tygodniu lipca, potem jazdy i we wrześniu już miałam prawo jazdy. Instruktora mogłam sobie wybrać zaznaczając w ankiecie preferencje: ewentualnie płeć, jakie godziny i dni mi pasują i częstotliwość, dostępność itp... to o czym mówicie to kosmos

Dopiero od jakiegoś czasu
Jak ja zdawałam 7 lat temu to nie było tego, nie było przymusu jazdy na ekspresówce, parkowania na mieście. Przepisy się zmieniają

[Fleur_D]

Napisane przez agniesikk

Ja mieszkam w małej miejscowości, więc do WORDu miałam ze 100km, teorii też nie miałam. Tylko taka podstawa o skrzyżowaniach itp., facet uczył szybkiej reakcji, no wiadomo takie tam pierdoły kierunkowskazy, biegi, sprzęgło itp. Także przyszłam od razu na pierwszą jazdę na początku kursu. Bo dojazdy do WORDu wliczane były jako godziny praktyczne. Z jednej strony mnie to wsio ryba, bo zdałam za drugim razem (za pierwszym oblałam na łuku, nie smiać się :P), ale mam ukończone dwa kursy pierwszej pomocy i szczerze nie wyobrażam sobie jak ktoś, kto wsiada za kółko nie ma pojęcia co zrobić, gdy mija wypadek, a u mnie w mieście właśnie brak tego typu teorii to norma.

U mnie było podobnie-mieszkam ok 30 km od WORDu, jeździłam więc z innym kursantem z tyłu, a potem to on/ona prowadził, a ja oglądałam jego jazdę. I też dojazd był liczony do czasu jazdy. Dużo czasu to nie zajmowało, a liczone było jako dodatkowa godzina.
Bardziej niż luźne podejście do teorii przeszkadzały mi rozmowy telefoniczne instruktora. U nas było tak, że zapisywało się do jednego z "głównych" instruktorów, a jeździło się też trochę czasu z kimś innym. Choć ja cały czas jeździłam z kimś innym Więc rozumiałam jeśli instruktorzy rozmawiali między sobą, ale rozmów prywatnych zrozumieć nie mogłam. To można było spokojnie załatwić na przerwie. Potem wyglądało to tak, że jadę i muszę pytać gdzie skręcić teraz, nie mówiąc już, że chyba w ogóle nie zwracał uwagi na to jak jadę. Jazda szła mi dobrze, zdałam potem za pierwszym razem, ale nie powinien mnie tak ignorować. Niby zwróciłam mu na to uwagę, ale dało to tylko chwilowy efekt. Z tego co wiem inne osoby nie odzywały się wcale, choć też im to przeszkadzało. Może tu leży problem.

[Treys]

Życze dziewczyny powodzenia na egzaminach
Ja swoje jazdy wspominam baardzo dobrze i choc prawo jazdy mam już od dwóch lat to chętniebym się wróciła do czasów szkoleniowych
Mój instruktor był obłędny dosłownie genialny dalej mam z nim kontakt i jestem mu bardzo wdzięczna,że nauczył mnie tak dużo.

[Kojaniskatsi]

Napisane przez Fleur_D

Bardziej niż luźne podejście do teorii przeszkadzały mi rozmowy telefoniczne instruktora. U nas było tak, że zapisywało się do jednego z "głównych" instruktorów, a jeździło się też trochę czasu z kimś innym. Choć ja cały czas jeździłam z kimś innym Więc rozumiałam jeśli instruktorzy rozmawiali między sobą, ale rozmów prywatnych zrozumieć nie mogłam. To można było spokojnie załatwić na przerwie. Potem wyglądało to tak, że jadę i muszę pytać gdzie skręcić teraz, nie mówiąc już, że chyba w ogóle nie zwracał uwagi na to jak jadę. Jazda szła mi dobrze, zdałam potem za pierwszym razem, ale nie powinien mnie tak ignorować. Niby zwróciłam mu na to uwagę, ale dało to tylko chwilowy efekt. Z tego co wiem inne osoby nie odzywały się wcale, choć też im to przeszkadzało. Może tu leży problem.

Wiem coś o takiej prywacie. Na tej trasie, którą wiecznie jeździłam z moim instruktorem, znajdował się zakład wulkanizacyjny jego kumpla i kilka razy zdarzyło się, że podczas jazdy kazał mi tam zajechać i potem siedziałam w samochodzie jak ta pipa podczas gdy on załatwiał jakieś tam Super Ważne Sprawy z przyjacielem. Raz zajęło mu to 10 min a innym razem godzinę, za która ja płaciłam. Jak się zdenerwowałam, to powiedział, źe to czesc lekcji, parkowanie i uczenie świadomości ze powinno się zmieniac oppony hyhyhy, najlepiej u Zygmunta hyhyhy. A jeszcze apropo parkowania - w czasach gdy ja zdawałam prawko, był jeszcze plac, na którym jezdziłam po luku i robilam wszelkie manewry zwiazane z parkowaniem. 1 raz (slownie: jeden) pan spedzil ze mna cala godzinę planowaną na manewry. Plac bowiem znajdował się na parkingu, na którym pan cieciował. Tym spoosobem słyszałam np komendę "jeździj po łuku a pan sobie szedł do budki i w niej siedział. A ja jeździłam aż sie wkurzyłam, że robię błedy a on mi nie tłumaczy nic i paląc fajkę wkurzona na niego czekałam.

Ogólnie mój kurs to jedna wielka porażka.

[tekila901]

Napisane przez Kojaniskatsi

Wiem coś o takiej prywacie. Na tej trasie, którą wiecznie jeździłam z moim instruktorem, znajdował się zakład wulkanizacyjny jego kumpla i kilka razy zdarzyło się, że podczas jazdy kazał mi tam zajechać i potem siedziałam w samochodzie jak ta pipa podczas gdy on załatwiał jakieś tam Super Ważne Sprawy z przyjacielem. Raz zajęło mu to 10 min a innym razem godzinę, za która ja płaciłam. Jak się zdenerwowałam, to powiedział, źe to czesc lekcji, parkowanie i uczenie świadomości ze powinno się zmieniac oppony hyhyhy, najlepiej u Zygmunta hyhyhy. A jeszcze apropo parkowania - w czasach gdy ja zdawałam prawko, był jeszcze plac, na którym jezdziłam po luku i robilam wszelkie manewry zwiazane z parkowaniem. 1 raz (slownie: jeden) pan spedzil ze mna cala godzinę planowaną na manewry. Plac bowiem znajdował się na parkingu, na którym pan cieciował. Tym spoosobem słyszałam np komendę "jeździj po łuku a pan sobie szedł do budki i w niej siedział. A ja jeździłam aż sie wkurzyłam, że robię błedy a on mi nie tłumaczy nic i paląc fajkę wkurzona na niego czekałam.

Ogólnie mój kurs to jedna wielka porażka.

chodziłaś do tej samej szkoły jazdy?
mój jeszcze pakował pod blokiem swoją córeczkę do samochodu (córeczka lat 20+) i woziliśmy ją na spotkania ze znajomymi, do galerii na zakupy, a najlepsze, że raz zajechaliśmy pod sklep meblowy. wysiedli, a ja jak głupia czekałam 20 minut, aż ona sobie łóżko wybierze, które chce kupić do pokoju
wtedy głupia byłam i nie chciałam się awanturować. teraz od razu bym zaatakowała za takie coś.

ja z niej nic nie wyniosłam. musiałam się zapisać do innej, bo ciągle nie zdawałam egzaminów. strata pieniędzy i czasu

[201604181004]

Napisane przez asioollka

Haha, chyba robiłyśmy prawko w tej samej szkole : D
Tak się zastanawiam, skąd się bierze taka niska zdawalność. Wśród moich znajomych, które robiły prawko w podobnym czasie, co ja, tylko 3 zdały za pierwszym razem. Ja jako jedyna za drugim, a reszta za 3, 4, a jedna dziewczyna za 8. Czy to rzeczywiście Word tak doi? Czy szkoły nie potrafią przygotować do egzaminu?

Ja zdałam za pierwszym

Kadin no właśnie ja też jakiś czas temu już zdawałam prawo jazdy

U mnie nie było czegoś takiego jak podwożenie gdzieś i tak dalej... Każda godzina kończyła się i zaczynała na ich firmowym parkingu i nie było czasu na takie rzeczy, matko to co mówicie jest straszne

[tekila901]

Napisane przez drabineczka

Ja zdałam za pierwszym

bo miałaś porządnego instruktora

[Selfish Girl]

Napisane przez asioollka

Haha, chyba robiłyśmy prawko w tej samej szkole : D
Tak się zastanawiam, skąd się bierze taka niska zdawalność. Wśród moich znajomych, które robiły prawko w podobnym czasie, co ja, tylko 3 zdały za pierwszym razem. Ja jako jedyna za drugim, a reszta za 3, 4, a jedna dziewczyna za 8. Czy to rzeczywiście Word tak doi? Czy szkoły nie potrafią przygotować do egzaminu?

Miałam okazje raz rozmawiać z przyjacielem egzaminatora... i mniej więcej się dowiedziałam jak to wygląda. Przede wszystkim statystyki nie mogą tak 'skakać', że najpierw jest zdawalność powiedzmy 35 % w danym roku a w następnym jest już ponad 60 % .. Kolejna sprawa jak idzie świeży 18 latek na egzamin to egzaminator wie, że taki 18 latek dostanie i pięniądze na kolejny egzamin i tak w kółko.

Jak na egzaminie idzie Ci bardzo dobrze od samego początku to egzaminator wie, że jesteś przygotowany i opanowany to nie będzie robił na złość ani żadnych trików gdzie miałaby Ci się noga podwinąć.

Mam znajomą co zdała dopiero za 16 razem ... a w mojej grupie w WORDZIE jedna dziewczyna zdawała 10 razy i jeszcze się chwaliła, że ani razu nie wyjechała na miasto
to dopiero jest przygotowanie

[201604181004]

tekila901 no właśnie widzę że tak, a myślałam że to norma. to co tutaj dziewczyny piszą woła o pomstę do nieba

[tekila901]

Napisane przez drabineczka

tekila901 no właśnie widzę że tak, a myślałam że to norma. to co tutaj dziewczyny piszą woła o pomstę do nieba

ja miałam dużo takich sytuacji, dopiero gdy poszłam do innej szkoły nauki jazdy, to zrozumiałam jak niewiele umiem. np. dopiero w tej drugiej szkole uczyłam się robić kopertę.

[Selfish Girl]

Jeżeli chodzi o jazdy z instruktorem to najlepiej jeździć z jakimś 'zatrudnionym' instruktorem a nie np z właścicielem danego ośrodka

Jak zatrudniony instruktor robi sobie jaja to można iść się pożalić do właściciela ...
W końcu to Ty płacisz ok 40 zł za godzine ...

[pendraiw]

Może by się wreszcie wzieli za te osk Mogą podsyłać "kursantów" a potem przyp....ć im taka karę, ża na przyszłośc będą robić jak należy.
Ja chciałam zrezygnować z mojej szkoły i nic z tego, tzn moge zrezygnować ale kasy mi nie zwrócą za niewykorzystane jazdy.
Teoria pomogłaby mi zrozumieć pewne zachowania, a tak to ucze się z netu

jak skończę kurs to naślę na nich drogówke ,bo czasem za dużo kursantów biora do jednego auta
zwłaszcza latem

[makaron91]

Napisane przez pendraiw

jak skończę kurs to naślę na nich drogówke ,bo czasem za dużo kursantów biora do jednego auta
zwłaszcza latem

Jak ja robiłam prawko to miałam to samo- 3 osoby z tyłu + jedna za kółkiem no i instruktor. Dojeżdżaliśmy do WORDu ( z mojej miejscowości godzinę...), pod WORDEM instruktor wyrzucał 2 osoby do ośrodka i czekały/czekaliśmy minimum 2 godziny, jak te pozsotałe dwie osoby skończą po godzince jazdy i była zamiana. MASAKRA !

[pendraiw]

Oczywiście były już teksty, żebym wykupiła sobie dodatkowe godziny, po kursie już

owszem że wykupię, ale nigdy w życiu w tym ośrodku nu nu .

i będę płacić za pojedyncze godziny, nie cały pakiet np 10 h

Mam nauczkę

[201604181004]

Kurcze, szok szok szok...
Ale moja koleżanka też tak miała, trzy razy oblała na łuku, poszła w innej szkole wykupić jazdy bo tej miała dość i voila, wyjechała na miasto i zdała o.o