Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina? - Strona 2 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2013-04-01, 12:48   #31
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Asielka, czy Ty oszalałaś, że jesteś z kimś takim?? dlaczego nie możesz się z nim rozstać?
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 12:53   #32
Asielka
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 28
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Zamieszkał u mnie i rezygnuje ze swojego mieszkania, nie będzie miał gdzie pójść ze swoim dzieckiem. Poza tym zainwestował w mój dom bardzo dużo kasy, nie miałabym z czego mu oddać. Jest mściwy i będzie mnie ciągał po sądach albo będzie mówił o mnie źle, nie wiem tego ale tak myślę.
Jak jest dobrze to jest naprawdę dobrze.
Martwią mnie te cykle powtarzające się stale od ponad 3 lat.
Asielka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 12:57   #33
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Cytat:
Napisane przez zakonna Pokaż wiadomość
Asielka, czy Ty oszalałaś, że jesteś z kimś takim?? dlaczego nie możesz się z nim rozstać?
Mysle, ze spokojnie moze go zostawiac, ale ja to widze tak: kobieta poobijala sie juz w jednym malzenstwie. Zaufala kolejnemu, wprowadzila go do domu, zapoznala z dziecmi i pewnie nie chce sie przed sama soba przyznac, ze kolejny niewypal. Moze za szybko Asielka weszlas w ten zwiazek zanim go tak naprawde dobrze poznalas? Chyba bylas za malo ostrozna, co? Bo co, on teraz nagle taki sfochowany sie zrobil, wczesniej to chodzacy aniol byl? Nie sadze. Ty po prostu sobie podcielas skrzydla - jak wiele kobiet w separacji, rozwodek, ktore po zawodzie sa spragnione uczucia i leca na oslep w nowe, zamiast ochlonac i do kolejnego podejsc z duza rozwaga. To co opisalas, to po prostu humorzasty typ chlop. Wiesz dlaczego mu w poprzednim zwiazku nie wyszlo? Dlaczego az przez 3,5 roku ciagal sie po sadach? To tez istotna informacja dla Ciebie. Musisz byc bardziej ostrozna Asielka - jestes to winna swoim dzieciom.

Edytowane przez eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64
Czas edycji: 2013-04-01 o 12:59
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 13:00   #34
Asielka
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 28
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

A powiedzcie mi co o tym myślicie:
Mamy szczeniaczki i mama "zaklepała" sobie jednego. On mówi że dopóki moja mama go nie poprosi to on jej nie da. Mama mówi, że nie będzie go prosiła. Ja już nie daję rady z tyloma psiakami i daję mamie jednego. On robi mi awanturę, że oddałam psa. Mówię, że wszystkie idą do oddania i że to przecież jasne. Nie ważne do kogo, niech je ludzie wezmą, bo ja ich nie wykarmię.
Idziemy na imieniny do rodziców a on przy gościach: pani nie umie poprosić o psa bo pani nie szanuje nas, naszej rodziny i naszego domu. Przychodzi pani i myśli, że wszystko jest pani, że ma pani prawa. A nie ma pani żadnego prawa, proszę szanować mir naszego domu.
Mama wychodzi z płaczem, ja między młotem a kowadłem,głupio mi za niego, za siebie za nas. W sumie moja wina, bo dałam tego psa.
Miał racje.....a może nie miał?
Może mama naprawdę się rządzi?
Jak to oceniacie?
Asielka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 13:00   #35
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

musisz pozbyć się poczucia winy, to była jego decyzja żeby się pozbyć mieszkania i zainwestować w Twój dom. To ciebie nie zobowiązuje do tkwienia w toksycznym, chorym związku. poza tym dałaś się zastraszyć, niby za co miałby cię ciągać po sądach? kopnij go w d.u.p.ę zamiast upatrywać winy w sobie.
sukę należy wysterylizować, to tak na marginesie
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 13:08   #36
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Cytat:
Napisane przez Asielka Pokaż wiadomość
A powiedzcie mi co o tym myślicie:
Mamy szczeniaczki i mama "zaklepała" sobie jednego. On mówi że dopóki moja mama go nie poprosi to on jej nie da. Mama mówi, że nie będzie go prosiła. Ja już nie daję rady z tyloma psiakami i daję mamie jednego. On robi mi awanturę, że oddałam psa. Mówię, że wszystkie idą do oddania i że to przecież jasne. Nie ważne do kogo, niech je ludzie wezmą, bo ja ich nie wykarmię.
Idziemy na imieniny do rodziców a on przy gościach: pani nie umie poprosić o psa bo pani nie szanuje nas, naszej rodziny i naszego domu. Przychodzi pani i myśli, że wszystko jest pani, że ma pani prawa. A nie ma pani żadnego prawa, proszę szanować mir naszego domu.
Mama wychodzi z płaczem, ja między młotem a kowadłem,głupio mi za niego, za siebie za nas. W sumie moja wina, bo dałam tego psa.
Miał racje.....a może nie miał?
Może mama naprawdę się rządzi?
Jak to oceniacie?
Facet jest chory psychicznie - na serio, to nie zarty. Ani nie Twoja wina, ani Twojej matki. Szkoda mi Twojej matki, ze przez Ciebie znosi zachowania takiego idioty. A Ty zupelnie nie masz swojego zdania i sama nie wiesz co dobre, a co zle - podejrzewam, ze on - swoimi manipulacjami - tak Cie zakrecil. Tylko jedno zastanawia niesamowicie: jakim cudem, poobijana raz przez poprzedniego (co by sie wydawalo, ze bedziesz ostrozniejsza), weszlas w kolejny zwiazek z totalnie nie nadajacym sie do zycia chlopem?!

Edytowane przez eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64
Czas edycji: 2013-04-01 o 13:09
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 13:08   #37
Metamfetaminax
Zakorzenienie
 
Avatar Metamfetaminax
 
Zarejestrowany: 2013-02
Lokalizacja: Znienacka
Wiadomości: 3 465
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Dziewczyno,zostaw tego drania... Jak raz Cię uderzył to powtórzy się to wielokrotnie
Patrz,jaki on szacunek ma do Twojej mamy. Facet to konkretny burak i życia z nim nie będziesz miała...
Wielce kochany,bo nadskakiwał nad osobą,której taką krzywdę zrobił..
Rzuć go,bo nie warto,żebyś płakała przez takiego dupka. Trzymaj się cieplutko!
__________________
Synuś 27.08.2014.-mój mały cud !


Gdyby na wielkim świecie zabrakło uśmiechu dziecka, byłoby ciemno i mroczno, ciemniej i mroczniej niż podczas nocy bezgwiezdnej i bezksiężycowej - mimo wszystkich słońc, gwiazd i sztucznych reflektorów. Ten jeden mały uśmiech rozwidnia życie...
Metamfetaminax jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-04-01, 13:09   #38
GagaFace
Zadomowienie
 
Avatar GagaFace
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 1 262
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Patologia dziewczyno. Nie wiem co trzeba gadać i potulnie robić żeby usprawiedliwiać rękoczyny takiego sukin....

No tak, faktycznie przecież Ty go taaaaak bardzo kochasz.

Asielka - załóż swój oddzielny wątek dziewczyno, skoro chcesz żeby dziewczyny Ci doradziły co sądzą o Twoim związku. Zaraz syf się tutaj zrobi.
__________________
Sztywny moralny kodeks z dala od chorych podniet.



Edytowane przez GagaFace
Czas edycji: 2013-04-01 o 13:13
GagaFace jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 13:10   #39
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

akurat wejście w kolejny toksyczny związek wcale mnie nie dziwi. autorka wątku powinna pójść na psychoterapię bo prawdopodobnie ma trochę rzeczy do przepracowania na terapii.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 13:14   #40
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Cytat:
Napisane przez zakonna Pokaż wiadomość
akurat wejście w kolejny toksyczny związek wcale mnie nie dziwi. autorka wątku powinna pójść na psychoterapię bo prawdopodobnie ma trochę rzeczy do przepracowania na terapii.
Mnie w sumie tez, ale pomimo wszystko zawsze mnie zadziwia, bo chyba mierze innych swoja miara. Bo gdyby mi cos w zyciu nie wyszlo powaznego - czyt. malzenstwo, to naprawde poswiecilabym wiele miesiecy na studiowanie by znalezc odpowiedz: dlaczego, gdzie bledy zostaly popelnione, czego unikac nastepnym razem, na co zwracac uwage... a juz tym bardziej jakbym miala dzieci, bo wiem, ze bylabym im to winna.
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 13:14   #41
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 374
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

po raz 3 po przeczytaniu tego z psami stwierdzam, że jest chory psychicznie
chwast jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-04-01, 13:18   #42
ajah
wańka wstańka
 
Avatar ajah
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Asielko tez mysle, ze osobny watek by ci sie przydal

Masz dzieci, zajmij sie dziecmi i chron je.
Facet do ludzi sie nie nadaje, a ty sie zastanawiasz? Nad czym?
Bedzie sie mscil i po sadach ciagal?
Przetrwasz, przezyjesz.
Lepsze to niz zyc w zwiazku z kims takim.
__________________
nauczycielu, zajrzyj
ajah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 13:22   #43
Asielka
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 28
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Dziękuję dziewczyny za rady. Święta spędzone na forum, zawsze to z ludźmi, z kimś prawda? Skoro facet niezdolny jest do bycia z bliską osobą to trzeba sobie radzić.

Mnie zamęcza psychicznie mój obrażalski facet ale pobić bym się nie dała uwierzcie. Nie i koniec.
Do autorki wątku: proszę bądź silniejsza ode mnie.
Asielka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 13:29   #44
marysienka
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 1 668
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Do obu autorek postów jedyna rada to - zwiewać od takich partnerów co sił w nogach.
__________________
Będę mamcią..
marysienka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 13:30   #45
ajah
wańka wstańka
 
Avatar ajah
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Cytat:
Napisane przez Asielka Pokaż wiadomość
Dziękuję dziewczyny za rady. Święta spędzone na forum, zawsze to z ludźmi, z kimś prawda? Skoro facet niezdolny jest do bycia z bliską osobą to trzeba sobie radzić.

Mnie zamęcza psychicznie mój obrażalski facet ale pobić bym się nie dała uwierzcie. Nie i koniec.
Do autorki wątku: proszę bądź silniejsza ode mnie.
Jakby przemoc pyschiczna byla mniej dotkliwa
__________________
nauczycielu, zajrzyj
ajah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 14:07   #46
bulka114
Wtajemniczenie
 
Avatar bulka114
 
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: młp
Wiadomości: 2 122
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Cytat:
Napisane przez Indya Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny! Przeglądam sobie forum i zauważyłam, że jest tutaj kilka podobnych wątków więc i ja postanowiłam was poprosić o radę. Przyda mi się spojrzenie na tę sprawę z boku bo sama już kompletnie nie wiem co mam myśleć i co zrobić.

Mojego chłopaka poznałam w sierpniu zeszłego roku, wszystko toczyło się między nami bardzo szybko. Dwa tygodnie od kiedy się poznaliśmy zaczęłam mieć problemy w mieszkaniu w którym wtedy mieszkałam i on zaproponował mi, żebym się do niego przeprowadziła. Zgodziłam się. Przez chwilę było cudownie, kochałam go coraz bardziej, spędzaliśmy wspólnie czas, zabierał mnie na różne wycieczki, do kina, wspólne gotowanie, ekstra w łóżku - sielanka. Aż różne rzeczy zaczęły się psuć.

Na początku października ja straciłam pracę a on stał się strasznie zaborczy. Przeglądał mi telefon, zdarzało się nawet, że wchodził na moje konto na facebooku i czytał wszystkie moje wiadomości a później robił mi o to awantury. Kazał mi zerwać kontakt ze wszystkimi mężczyznami z którymi coś, cokolwiek mnie kiedyś łączyło a nawet z tymi z którymi on sądził, że mi się podobają i że ewentualnie mogłabym coś z nimi mieć. Zgodziłam się bo stwierdziłam, że ma rację. Ale na tym się nie skończyło, dochodziło do takich paradoksalnych sytuacji, że potrafił mnie wypytywać, czy ten czy tamten jego kolega mi się podoba a jak przypadkiem powiedziałam. że "jest taki sobie" to automatycznie awantura i obraza.

To wszystko plus mój brak pracy zaczęło sprawiać, że zaczęłam się trochę sypać psychicznie. A on zaczął coraz bardziej traktować mnie po prostu jak swoją własność, wiedział, że może sobie na wszystko pozwolić bo i tak nie mam pieniędzy żeby się wyprowadzić. Ja na początku liczyłam na to, że się dotrzemy, że znajdę pracę i wszystko się poukłada ale niestety nie, zaczęło się robić coraz gorzej. On wypominał mi, że przecież mnie utrzymuje i karmi, więc mam siedzieć cicho i być mu wdzięczna (nie mówi tak wprost ale swoim zachowaniem daje mi to do zrozumienia) a ja zaczęłam się buntować...

Na samym początku te kłótnie i wyrzuty to były tylko sporadyczne dni, a na co dzień w miarę nam się układało, dlatego starałam się nie zaogniać sytuacji i zobaczyć co będzie dalej. Nie chcę też go całkowicie demonizować bo jest też opiekuńczym, czułym człowiekiem. Potrafi zabrać mnie gdzieś na kolację z własnej inicjatywy, pomóc mi w różnych sprawach, gdzie przydaje mi się jego doświadczenie, pomagał mi coś sobie dorobić. Fajnie spędzaliśmy razem czas. Był dla mnie dobry i czuły.

Niestety do kłótni zaczęło dochodzić coraz częściej (z różnych powodów), zaczęło się wyzywanie mnie od głupich, kretynek, dziw*k (a ja nie pozostałam dłużna bo nie mam posłusznego charakteru... nie potrafię przemilczeć tego jak ktoś mnie obraża), teksty w stylu, że on mi tyle dał a ja na nic nie zasługuję, żebym wypi*przała, że wyrzuci mi walizkę przez balkon i wykopie mnie z domu... oraz inne podobne urocze teksty, których aż przykro mi powtarzać. Ja też święta nie byłam bo jak on mi mówił takie rzeczy i mnie prowokował to ja na skraju wytrzymania też ragowałam agresją... jednak nigdy nie wychodziło to ode mnie. On mnie prowokował a ja reagowałam. Mimo to wszystko zawsze jakoś przechodziło bokiem, powrzeszczeliśmy, potrzaskaliśmy drzwiami, wytłukliśmy trochę zastawy stołowej a na koniec jakoś zawsze się pogodziliśmy i znów kilkudniowa sielanka.

Aż do momentu, kiedy zaczęło być więcej kłótni o wszystko niż normalnych dni. Po tym jak zaczęło się psuć to ja zaczęłam też być zazdrosna o jego koleżanki - może nie "zazdrosna" ale zainteresowałam się tym, że może on mnie z kimś zdradza i zaczęłam też kontrolować jego. Nagle zaczęliśmy spędzać coraz mniej czasu razem. Trochę przestaję mu ufać bo sprawdzając tu czy tam natknęłam się na różne sygnały i nie jestem już go pewna. Co najgorsze, ostatnio kochając się z nim chwyciłam go za ramiona i poczułam, że ma tam dwa gojące się zadrapania od PAZNOKCI!!! I zaczęłam się obsesyjnie zastanawiać czy jest szansa, że ja go tak podrapałam innym razem i ciągle wydaje mi się że nie... Nie wiem czy to już moja chora psychika podrzuca mi takie myśli czy on rzeczywiście kogoś ma. Jak to sprawdzić?

Aktualnie jest naprawdę beznadziejnie. Nie jestem beksą i do momentu poznania z nim nie wiedziałam co to łzy i byłam zawsze twarda a teraz płaczę prawie codziennie. Siedzimy cały dzień w domu bez słowa, on odwrócony do mnie tyłkiem przy komputerze a ja przy swoim lub robiąc coś w domu. Milion razy powtarzałam mu, że chciałabym iść na spacer, do kina, jest taka piękna pogoda, można by pojechać na jakąś wycieczkę na dwa dni do innego miasta, coś zmienić. Staram się mu podrzucać różne pomysły ale on albo nie reaguje albo mówi, że nie bo musi pracować. Niby, bo znam jego szefa i wiem kiedy pracuje a kiedy nie, nieraz mimo, że ma dzień wolny to nie poświęca go mi, tylko wychodzi gdzieś, nie wiem nawet gdzie i nie pytam.

Także nasze "spędzanie wspólnego czasu" polega na tym, że raz na dwa dni idziemy na półgodziny na miasto zjeść jakąś kolację a później on od razu musi lecieć "do pracy"a ja znów wracam do domu.

Teraz jest szczególnie ciężko bo straciłam dorywczą pracę, nie mam absolutnie nic do roboty, a kilkoro znajomych, których tutaj miałam akurat się wyprowadziło i zostałam całkiem sama jak palec. Mam tylko jego a on mnie olewa na całej linii. A jak próbuję zainicjować jakąś rozmowę, żeby powiedzieć mu co czuję to odwraca kota ogonem i mówi, że to moja wina bo ja go osaczam. Bo jestem wiecznie do niego przyklejona i nie mam własnego życia - ale to nie prawda.

Ostatnio całkiem się posypałam, pokłóciliśmy się, dałam mu w twarz a on oddał, dwa razy. Byłam w szoku, przez dwa dni przeleżałam w łóżku zaryczana. Leżałam jak martwa, nie reagowałam jak do mnie mówił a on skakał nade mną, przynosił mi jedzenie, słodycze, picie a ja nic nie ruszałam. Tulił mnie, obcałowywał z każdej strony. W końcu wróciłam do normalności ale jestem trochę pusta w środku.

Kocham go bardzo, myślałam, że to ten mężczyzna z którym chciałabym wziąć ślub, mieć dzieci, doczekać starości. A tak niefajnie się to potoczyło. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli mieć dzieci i one miałyby oglądać te wszystkie sceny, jak tatuś z mamusią się przepychają, rzucają mięchem w siebie.

Co wy na to? Jest szansa żeby coś z tego było? Naprawdę w ostatnich dniach skupiłam się w sto procent na mojej osobie żeby znaleźć jakiś błąd, coś co robię źle i jakoś to zmienić ale nie wiem co jest we mnie nie tak.

9 kwietnia jadę na 2 tygodnie do domu rodzinnego, będę miała czas by to wszystko przemyśleć i być może podjąć jakieś decyzje.

Pozdrawiam!

P.S. Mam nadzieję, że nie za długo, starałam się pisać jak najkrócej, rzeczowo i czytelnie. Liczę, że przebrniecie

Dziewczyno, na Twoim miejscu nawet bym się ani chwili dłużej nie zastanawiała, tylko pakowała swoje rzeczy i przy najbliższej okazji wyjechała do rodzinnego domu, i już do tego chama nie wracała! Tym bardziej, że w tamtym mieście Cię nic nie trzyma.
Przeczytaj to,co sama napisałaś a co ja podkreśliłam. Naprawdę wyobrażasz sobie jeszcze życie z kimś takim, kto Cie sprawdza, kto nie szanuje Twojej prywatności, kogoś, kto Cię ogranicza? Nie mówiąc o tym, że ODDAŁ Ci, gdy mu przyłożyłaś?? I teraz pytanie, za co Ty go tak kochasz? Za to, że pomiata Tobą i traktuje Cię jako swoją własność? a być może i zdradza
Mam nadzieję, że znajdziesz w sobie tyle siły, żeby uwolnić się od tego typa. Skoro umiesz się postawić, to potrafisz także zawalczyć o swoje swoje szczęscie i siebie. Trzymam kciuki, żeby Ci się to udało. Pamiętaj, że życie jest tylko jedno i nie warto tracić czas na takich "ludzi", którzy na pewno się nie zmienią.

---------- Dopisano o 15:07 ---------- Poprzedni post napisano o 14:54 ----------

Cytat:
Napisane przez chwast Pokaż wiadomość
po raz 3 po przeczytaniu tego z psami stwierdzam, że jest chory psychicznie

Mam takie samo wrażenie. On ma chyba nie po kolei w głowie
__________________
"Granica tego, co możliwe, jest w Twojej głowie. Mogą Cię zatrzymać tylko te ściany, które stawiasz sam."


"Odważni nie żyją wiecznie ale ostrożni nie żyją wcale."
bulka114 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 14:16   #47
Narrhien
Zakorzenienie
 
Avatar Narrhien
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 6 757
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Cytat:
Napisane przez Asielka Pokaż wiadomość
Jak sobie radzić, czy jest jakiś sposób? Rozstać się z nim nie chcę, nie mogę.

No to gratuluję twoim dzieciom mamusi, która funduje im piekło, bo nie chce opuścić misiaczka-psychopaty. Świetna z ciebie matka.

Słuchaj, jak siebie nie szanujesz i lubisz rujnować sobie życie to twoja sprawa, ale nie masz prawa rujnować życia swoim dzieciom, bo one nie są winne temu, że ich mamusia jest ślepa.

Może to mocne, co powiedziałam, ale kobieto, przejrzyj na oczy. Co to ma znaczyć, że "nie mogę" się rozstać, że "nie chcę" się rozstać? Co ty, na głowę upadłaś? Nie chcesz się rozstać czyli że co, masz zamiar resztę życia tak spędzić razem z dziećmi? Czy ciebie Bóg opuścił? Dajesz się szmacić i jeszcze na paluszkach wokół misia chodzić? Paranoja to jest!!!

---------- Dopisano o 15:16 ---------- Poprzedni post napisano o 15:15 ----------

Cytat:
Napisane przez Asielka Pokaż wiadomość
A powiedzcie mi co o tym myślicie:
Mamy szczeniaczki i mama "zaklepała" sobie jednego. On mówi że dopóki moja mama go nie poprosi to on jej nie da. Mama mówi, że nie będzie go prosiła. Ja już nie daję rady z tyloma psiakami i daję mamie jednego. On robi mi awanturę, że oddałam psa. Mówię, że wszystkie idą do oddania i że to przecież jasne. Nie ważne do kogo, niech je ludzie wezmą, bo ja ich nie wykarmię.
Idziemy na imieniny do rodziców a on przy gościach: pani nie umie poprosić o psa bo pani nie szanuje nas, naszej rodziny i naszego domu. Przychodzi pani i myśli, że wszystko jest pani, że ma pani prawa. A nie ma pani żadnego prawa, proszę szanować mir naszego domu.
Mama wychodzi z płaczem, ja między młotem a kowadłem,głupio mi za niego, za siebie za nas. W sumie moja wina, bo dałam tego psa.
Miał racje.....a może nie miał?
Może mama naprawdę się rządzi?
Jak to oceniacie?
Super, że pozwalasz tak traktować własną matkę.
__________________
"Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu."


Narrhien jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 14:35   #48
niebieskie_oczko
Zakorzenienie
 
Avatar niebieskie_oczko
 
Zarejestrowany: 2011-06
Lokalizacja: całe życie na walizkach ;-)
Wiadomości: 6 298
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Jejku Dziewczyny, szanujcie się, swoje zdrowie psychiczne (być może i fizyczne) i własny komfort, a ty Asielka pomyśl o swoich dzieciach. Po co jesteście z takimi facetami?

Wolałabym być sama niż z takimi padalcami.
__________________
Postanowienie: jeździć, latać, zwiedzać za grosze!
2016: Berlin, Monachium, Erfurt, Budapeszt, Chicago, Nowy Jork
Podróże 2015: Praga, Bolonia, Oslo, Rodos, Kijów, Kos
Podróże 2014: Wiedeń, Bratysława, Londyn, Lwów, Budapeszt, Ostrava, Berlin, Budva, Paryż
K&K
niebieskie_oczko jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 18:51   #49
__Veronique
Wtajemniczenie
 
Avatar __Veronique
 
Zarejestrowany: 2013-02
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 2 130
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Dziewczyno bierz nogi za pas póki nie jest za późno
__________________
Świadoma pielęgnacja włosowa: 11. 2012
szczęśliwa mama

No one's gonna take my soul away.
__Veronique jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-04-01, 20:04   #50
Lui1234
Zadomowienie
 
Avatar Lui1234
 
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 119
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Cytat:
Napisane przez Asielka Pokaż wiadomość
Jak wybić mu z głowy zachowania starego dzieciaka?


Proszę powiedzcie gdzie ja popełniam błędy? Może ja nie umiem rozmawiać z facetem/ facetami? Może z nimi trzeba jakoś inaczej?
Normalnie z nim rozmawiasz. A jak wybić dzieciaka? Nie cackaj sie z nim.
Nie chce jesc, niech nie je, nie chce przyjsc niech nie przychodzi ale w nocy niech sobie sam wstanie po opał. A z tym telewizorem to zabiera się pilota, kaze dzieciom zająć miejsca i koniec balu. W koncu nie jest umierający.
Jesli juz zdecydowałaś ze masz z nim być to musisz go wychować.
Moze dzieci by troszkę pomogły
Lui1234 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 20:08   #51
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

lui, weź Ty przestań z takimi radami. dorosłych ludzi się nie wychowuje, dzieci się nie miesza do spraw dorosłych a takie buraczki jak facet autorki wątku spuszcza się na drzewo
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 20:21   #52
Lui1234
Zadomowienie
 
Avatar Lui1234
 
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 119
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Cytat:
Napisane przez Asielka Pokaż wiadomość
A powiedzcie mi co o tym myślicie:
Mamy szczeniaczki i mama "zaklepała" sobie jednego. On mówi że dopóki moja mama go nie poprosi to on jej nie da. Mama mówi, że nie będzie go prosiła. Ja już nie daję rady z tyloma psiakami i daję mamie jednego. On robi mi awanturę, że oddałam psa. Mówię, że wszystkie idą do oddania i że to przecież jasne. Nie ważne do kogo, niech je ludzie wezmą, bo ja ich nie wykarmię.

Może mama naprawdę się rządzi?
Jak to oceniacie?
Wiesz co, nie da sie tak ocenić sytuacji. Co on ma do twojej mamy?
Rzeczywiscie czemu Twoja mama was oboje nie zapytała , a skoro wiedziałaś ze chce pieska i ze On chciałby by się go zapytała to czy klopotem było by poszła by się spytać?? Napisałaś , ze nie chciała się go pytac... Nie oceniam tu nikogo, tylko nie wiem jakie są zasady, kogo są szczeniaczki i jakie relacje są miedzy waszymi rodzinami?

---------- Dopisano o 21:21 ---------- Poprzedni post napisano o 21:11 ----------

Cytat:
Napisane przez zakonna Pokaż wiadomość
lui, weź Ty przestań z takimi radami. dorosłych ludzi się nie wychowuje, dzieci się nie miesza do spraw dorosłych a takie buraczki jak facet autorki wątku spuszcza się na drzewo
Ja wiem, ze facet jest dorosły a nasza autorka nie chce odejsc. Ona tylko pyta jak z nim życ. Nie wiem, rozmawiać, nie traktować go jak małe dziecko....Bo on jest jak dziecko...
Wogole za mało wiemy o tych wspolnych zaleznosciach, zeby tu doradzić.
Dla mnie fatalny uklad.
"Wychowywać go" w sensie innych zachowan. np. sytuacja z tv, ze dzieci nie ogladały przez tydzien... Zabiera się facetowi pilota. O to mi chodzi.
Dzieci mogą powiedziec ojcu by oddał tego nieszczesnego pilota, zawstydzić go.
Oczywiscie daleka jestem od włanczania dzieci w sprawy dorosłych.
Ale co do sniadania mogły wziasc go za rękę i przyprowadzić do tego stołu.
Są sprawy w ktorych dzieci mogą rozładować sytuację, oczywiscie ze to dorażne. Na dłuższą metę nie wyobrażam sobie tak. Pogadać z facetem. ale jesli nie zmieni sie to co autorka mu zrobi??
No bo skoro nie moga się rozejsc i autorka nie chce to co innego wymyślić??
No i nie rozumiem sytuacji z mamą, ani mamy ze nie chce pojsc zapytać o pieska ani faceta ze nie chce akurat jej tego pieska wydać?
Lui1234 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 20:25   #53
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

chyba żartujesz z tym angażowaniem dzieci, naprawdę Twoje rady są jak z sufitu wzięte. mogą się rozejść tylko autorka woli bagienko od ostatecznych rozwiązań
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-02, 21:39   #54
Lui1234
Zadomowienie
 
Avatar Lui1234
 
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 119
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Cytat:
Napisane przez zakonna Pokaż wiadomość
chyba żartujesz z tym angażowaniem dzieci, naprawdę Twoje rady są jak z sufitu wzięte. mogą się rozejść tylko autorka woli bagienko od ostatecznych rozwiązań
Zakonna, nie bądz taka zasadnicza
No, autorka woli bagienko, napisała , ze nie chce sie rozejsc i nie moze... wiec tylko na przetrwanie mozna jej coś doradzić.
Lui1234 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-03, 11:35   #55
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 374
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

dzieci w przyszłości albo będą miały traumy - niemożność stworzenia normalnie funkcjonującego związku itd albo ją znienawidzą.
Ja np mojej matki nienawidzę, że tak ciągnęła ze sobą ojca bo jakby wcześniej się rozeszli to bym mniej pamiętała
chwast jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-06-02, 08:15   #56
gazela21
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 21
Post Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Może i mi uda się uzyskać odpowiedź na moją odpowiedź...

Byłam z facetem pół roku-starszy o 12 lat. Zaimponował mi wyglądem, tym, że jest artystą(śpiewa, komponuje, gra na gitarze, miał dwa zespoły, był członkiem tej samej grupy teatralnej za młodu co ja teraz)-zakochałam się. Praktycznie każdy dzień był spędzany razem, wspólne gotowanie, jedzenie, sportowe niedziele, sprzątanie wspólne, on przygotowywał mi składanki muzyczne, otwierał drzwi grając na gitarze i śpiewając "I am lucky man" albo przychodząc rano z zakupami i śpiewając "Dzień dobry, kocham cie"...a ja rosłam w piórka i rosłam...byłam wręcz wdzięczna za to, że o 12 lat starszy facet spojrzał na 21 letnią gówniarę i ją kocha, dba, troszczy się...byłam wręcz zachwycona. Ale w końcu się zaczęło...Opiszę kilka sytuacji:

1. Prowadził karaoke w jednej z knajp w naszym mieście, ja oczywiście siedziałam obok niego. Pojawił się w tym lokalu facet, który mnie niegdyś nagabywał, proponował seks, wysyłał swoje nagie zdjęcia...w pewnym momencie ten zboczeniec do mnie podszedł i powiedział, ze mnie nie poznał bo ścięłam włosy i zaczęłam nosić okulary-spojrzałam tylko -na niego przez chwile i nic nie powiedziałam, zero reakcji z mojej strony...jak ten facet odszedł to mój chłopak zaczął mówić, że nie wierzy mi w tą całą sytuacje, bo pozwalam żeby taki typek do mnie podchodził i coś do mnie mówił...no to mu powiedziałam, że nie daje mu na to pozwolenia ani swoim zachowaniem, ani niczym innym-nie jestem odpowiedzialna za to, co ktoś zrobi wobec mnie Stwierdził, że musiałam dać mu przyzwolenie na takie zachowanie skoro pozwala sobie na taką bezczelność...
A jak się go zapytałam dlaczego sam nie zareagował skoro mój "brak reakcji" go tak obraził to stwierdził, że ta sprawa go nie dotyczy i był w pracy...

2. Był chory, miał anginę...poprosił mnie żebym załatwiła mu pewne zaświadczenie z Urzędu Skarbowego...no to napisałam podanie, pojechałam do US, odczekałam swoje, podałam panu podanie, sprawdził, powiedział, zę jest wszystko ok i żebym jechała do innego punktu w mieście...no to pojechałam do tego innego punktu, odczekałam swoje, podchodzę do okienka, podaje podanie-tłumacząc jaka jest sytuacja i pani mi oznajmia, że od roku nie wydają już takich zaświadczeń i że to wszystko jest w Centrum Ewidencji ale jeszcze zadzwoni do kierowniczki żeby się upewnić-no i kierowniczka to potwierdziła...dostałam kontakt do CE, zadzwoniłam, mówię jaka jest sytuacja i również mówią mi, że takich zaświadczeń nie wydają i że samemu się pisze, ale nie zaświadczenie, tylko oświadczenie...no to napisałam, szczęśliwa, że załatwiłam sprawę jak mogłam najlepiej...Opowiadam o tym swojemu, stwierdził, że to niemożliwe i że to na własną rękę sprawdzi...no i sprawdził-poprosił kolegę żeby mu to załatwił....co się okazało? W US dali mu wniosek do wypełnienia i w przeciągu kilku dni miał zaświadczenie...ja usłyszałam, zę nie można na mnie polegać, że nie potrafię przyznać się do tego, że nie zrobiłam wszystkiego co w mojej mocy żeby mu to załatwić i uwłacza mu to, że musi mnie kontrolować...że mogłam powiedzieć: "słuchaj, zalatwiłam niby ale coś mi nie pasuje, zró to sam" a jak ja mogłam to powiedzieć, skoro nawet przez myśl mi nie przeszło, że urzędnik może mnie zrobić w bambuko?

3. I teraz zdarzenie, które sprawiło, że nastał koniec (a koniec nastał w tą środę)...

Byłam u niego we wtorek po zajęciach, znowu źle się czuł (drapało go gardło, miał katar) więc zpytałam czy coś mu kupić-poprosił o jakieś drobne zakupy...przyszłam do niego, otworzył drzwi, przywitał się i od razu poszedł do pokoju i wrócił do pisania z kimś na fb...w połowie drogi do kuchni usłyszałam: chętnie napiłbym się herbaty...
Ja już delikatnie zniesmaczona, bo przecież nie jest obłożnie chory, cały dzień siedzi w domu, ja po zajęciach, wyprawie do sklepu chciałabym usiąść a nie od razu robić mu herbate....ale zrobiłam...okazało się, że pisał z koleżanką ze szkolenia, żeby zapytać co dzisiaj jest na zajeciach..zastanowiło mnie to, bo on nigdy nie rozmawia z takimi osobami, które dopiero poznał na portalach-nie mówiąc już o przyjmowaniu do znajomych, czy zapraszaniu..zaczął się dziwnie zachowywać-minimalizować stronę, nerwowo się zachowywać, lekceważąco odpowiać jak pytałam (bez oskarżenia w głosie) czy kogoś poznał, kto go zafascynował...zaczął szykować się do lekarza i usłyszałam "jestem chory, mam mnóstwo na głowie i nie mam czasu myśleć o miłostkach, a ty zamiast mi teraz pomagać to rozmawiasz o takich rzeczach"....to już nie rozmawiałam o takich rzeczach tylko zaczęłam ścielić łóżka, ogarniać w pokojach...żeby pomóc...jednak tak bardzo byłam zaniepokojona, że wykorzystałam moment w którym nie było go w pokoju i zapomniał się wylogować...sprawdziłam bardzo pobieżnie wiadomości i mnie zmroziło...dziękował jej za to jak miło wypowiadała się o jeog oczach, jak rozmawiali o księżycu, jak przekonywał ją do tego, że mu nie przeszkadza, że to fascynujące poznawać tak drugą osobę...wiem, że nie powinnam tego robić, ale nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że coś jest nie tak...Okazało się, żę pisze z dziewczyną, która miała mi robić zdjęcia, ale w końcu się nie odzewała, a jako, że zbliżają się jego urodziny to pomyślałam, że odezwę się do niej i zapytam czy jest możliwość, żeby mi zrobiła zdjęcia dla mojego chłopaka-nie zgodziła się, bo nie ma teraz czasu. Później rozmawiałam z moja przyjaciółką przez telefon, powiedziałam jej, zę jestem zazdrosna, o tym co przeczytałam i żeby dać ujście złym emocjom to zaczęłam mówić, żeby napisać do tej dziewczyny ze swojego konta o tym, ze ma przyjaciolke i ona ma faceta i zeby porobic im zdjecia, ze to ma byc niespodzianka (podać oczywiście nasze imiona i nazwiska) i żeby utrwalić naszą miłość-oczywiście to było czcze gadanie i nawet jeżeli przez chwilę myśląłam o tym na powaznie to w końcu zrezygnowałam i powiedziałam, zę jednak nie i zmieniłam temat...na drugi dzień miałam sie z nim widzieć po zajęciach...cały dzień pisaliśmy, było wszystko ok, mówił, że mnie kocha...i nagle zadzwonił i powiedział, że nie chce sie ze mna widziec...ze ma dosc tej dziecinady i intryg...zmrozilo mnie znowu...pozniej spotkalam go przypadkowo na miescie jak wracalam do domu, jechal do kolegi na rowerze-jak mnie zobaczyl to przyspieszyl, dogonilam go-dowiedzialam sie, ze pisalam z konta mojej "koleżaneczki" do tej dziewczyny, ze to dziecinada, intrygi, że ma dość i żebym dała mu spokój...
Okazało się, że do niego jednak napisała...Nie uwierzył w to, że to nie była intryga tylko głupi pomysł, który miał być rozładowaniem napięcia, a stał się planem dokonanym...

Zaczął mi wyrzucać w smsach kłamstwa, że jestem bezczelna, że pokazałam mu jak bardzo istoty ludzkie sa beznadziejne, że go zawiodłam, że on wie o moich kłamastwach i że wie więcej niż myśle...przyznałam się do dwóch kłamstw...były to kłamstwa w stylu: dzwoni do mnie tata żeby zapytać gdzie jestem i za ile będę, a mówię, że dzwonił koelga, który ma problem... Najgorsze jest to, ze dopiero jakbym sie przyznala do wszystkiego co mi zarzuca, to by chcial sie spotkac, zebym chociaz oddala mu rzeczy
A nie moge sie do wszystkiego przyznac
Widzi tylko moja wine, a jak mu sie cos wytknie to sie denerwuje i mowi, ze jestem bezczelna
Jest od cholery sytuacji w których powinien zachować się inaczej
A się nei zachował
Jak on mial gorszy dzien i chodzil przybity, to staralm sie sprawic, zeby bylo mu lepiej, weselej
a jak ja taki dzien mialam, to mowil, ze to zle na niego dziala...

Jak ośmieliłam się mu przez telefon powiedzieć o sytuacji z dnia w którym karaoke było, to powiedział, ze jestem bezczelną, głupią suką....póżniej oczywiście przeprosił mówiąc, że prosił abym rozmawiała z nim powaznie...

Jego przyjaciel stwierdził, że jest mu przykro bardzo, że przez to przechodze i ze ten facet zatraca sie w swoim zachowaniu ale nie chce nikogo sluchac i nie slucha...


Jak sobie poradzić? Co myśleć?
gazela21 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-06-02, 08:32   #57
JanePanzram
Zakorzenienie
 
Avatar JanePanzram
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

No przecież widać, że on ci nie odpuści i swojego zdania o tych sytuacjach nie zmieni - dlatego zawsze (zawsze oznacza zawsze - jak wspomnisz o tych sytuacjach za 10 lat to nadal będzie ci wpierał winę) będziesz na celowniku.

---------- Dopisano o 09:26 ---------- Poprzedni post napisano o 09:24 ----------

Nie wiem, czy widzisz, ale jeśli ktoś w rozmowie o czymś mówi, że "mówiąc coś jesteś niepoważna"
to oznacza, że zawsze będzie te właśnie twoje argumenty w tej sprawie uważał za głupie, niedojrzałe, bzdurne. Bez wyjątków. I nie odmieni mu się. Tak więc jego zdania co do wymienionych sytuacji nie zmienisz, choćbyś stanęła na głowie i zaczęła hołubce wywijać - kładę na to duży nacisk.

---------- Dopisano o 09:32 ---------- Poprzedni post napisano o 09:26 ----------

acha: załóż własny wątek, jak chcesz wielu odpowiedzi, bo tu nie wszycy na twoje akurat pytanie odpowiedzą.

Edytowane przez JanePanzram
Czas edycji: 2013-06-02 o 08:28
JanePanzram jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-06-02, 08:36   #58
gazela21
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 21
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Jestem pierwszy raz zalogowana na forum-dziękuję za odpowiedź

To był toksyczny związek?
gazela21 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-06-02, 10:07   #59
ulicznica
Zakorzenienie
 
Avatar ulicznica
 
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 6 071
Send a message via Skype™ to ulicznica
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Cytat:
Napisane przez gazela21 Pokaż wiadomość
Jestem pierwszy raz zalogowana na forum-dziękuję za odpowiedź

To był toksyczny związek?
Wszystkie trzy opisywane w tym temacie to związki toksyczne - Ty wyszłaś ze swojego najmniej poturbowana, z autorką pierwszego nie wiadomo co się dzieje, a druga chyba w tym trwa.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE

KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK!

Biżu i ciuchy M, L, XL

"Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..."
ulicznica jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-06-02, 12:42   #60
__Veronique
Wtajemniczenie
 
Avatar __Veronique
 
Zarejestrowany: 2013-02
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 2 130
Dot.: Toksyczny związek? A może to wszystko moja wina?

Na pewno to był toksyczny związek, ale widać, że mądra z Ciebie dziewczyna, skoro podjęłaś decyzję o rozstaniu i nie tkwisz w tym chorym związku, bo "ja go kocham, a on mnie". Nie samą miłością człowiek żyje, trzeba się przez lata dogadywać i utrzymywać związek na odpowiednim poziomie, że się tak wyrażę, a nie obrzucać się obelgami i kombinować za czyimiś plecami. Zapomnij o nim, nie jest wart twoich przemyśleń i złego humoru. Zasługujesz na kogoś lepszego.
__________________
Świadoma pielęgnacja włosowa: 11. 2012
szczęśliwa mama

No one's gonna take my soul away.
__Veronique jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:09.