25 dni nie wyciskamy, buzie czyste mamy! Cz. IV wątku niewyciskania

[weruuuuuuuuuuu]

2/25, nie ruszyłam nic i wracam prosto od dermatologa. Przez najbliższy tydzień nawilżanie skóry, bo mam tak przesuszoną, że to tragedia! Nie działało na mnie już nic. Zmiana dermatologa opłacała się, zdecydowanie. Pierwszy raz dermatolog dotknął mojej twarzy, obejrzał dokładnie. Potem kuracja z Duaciem i Klindacinem, za miesiąc kolejna wizyta.

[izuzet]

Cześć! Cieszę się, że udało mi się znaleźć wątek, w którym się można wyżalić na to masakryczne, obsesyjne DRAPANIE wszystkiego, co rozdrapanym być nie powinno. Miło mi Was wszystkie poznać, przykro trochę, że w takich okolicznościach ;( Zwykle tylko czytam opinie na KWC i artykuły o pielęgnacji włosów, ale postanowiłam w końcu napisać.

Ja całe życie miałam idealnie gładką skórę, potem wyjechałam z mojej małej wiochy, gdzie powietrze było jako tako czyste, do wielkiego miasta, gdzie już takie nie było i zaczęła się moja historia z pryszczami. Do tego doszły bardzo stresujące i wymagające studia i nagle na czole i dekolcie zrobiłam sobie poligon. Zaczęło się od obsesyjnego drapania się, bezwiednego co prawda, w sytuacjach stresowych. Rozdrapywałam pryszcze, których robiło się jeszcze więcej (mimo że, nie wyciskałam ich, po prostu rozdrapywałam "po wierzchu"). Teraz już i drapię, i wyciskam wszystko jak leci, bo nie mogę na to patrzeć. O ile twarz mnie tak nie denerwuje, bo można "przytapetować", to "wojna światów" jaką sobie zafundowałam na dekolcie doprowadza mnie do białej gorączki za każdym razem jak usiłuję włożyć jakąkolwiek bluzkę z wycięciem. Nawet ostatnio przez dwa tygodnie udało mi się NICZEGO nie ruszyć, ale przez ostatnie dwa dni tępy ból głowy wywołany zmianą pogody + nagły stres na uczelni, spowodował że dzisiaj stanęłam przed lustrem i "poprawiłam" to czego udało mi się przypadkiem NIE rozdrapać bezwiednie. Poligon, sajgon, armagedon, idę płakać...

Zatem przyłączam się
0/25

[201604280909]

Napisane przez izuzet

Cześć! Cieszę się, że udało mi się znaleźć wątek, w którym się można wyżalić na to masakryczne, obsesyjne DRAPANIE wszystkiego, co rozdrapanym być nie powinno. Miło mi Was wszystkie poznać, przykro trochę, że w takich okolicznościach ;( Zwykle tylko czytam opinie na KWC i artykuły o pielęgnacji włosów, ale postanowiłam w końcu napisać.

Ja całe życie miałam idealnie gładką skórę, potem wyjechałam z mojej małej wiochy, gdzie powietrze było jako tako czyste, do wielkiego miasta, gdzie już takie nie było i zaczęła się moja historia z pryszczami. Do tego doszły bardzo stresujące i wymagające studia i nagle na czole i dekolcie zrobiłam sobie poligon. Zaczęło się od obsesyjnego drapania się, bezwiednego co prawda, w sytuacjach stresowych. Rozdrapywałam pryszcze, których robiło się jeszcze więcej (mimo że, nie wyciskałam ich, po prostu rozdrapywałam "po wierzchu"). Teraz już i drapię, i wyciskam wszystko jak leci, bo nie mogę na to patrzeć. O ile twarz mnie tak nie denerwuje, bo można "przytapetować", to "wojna światów" jaką sobie zafundowałam na dekolcie doprowadza mnie do białej gorączki za każdym razem jak usiłuję włożyć jakąkolwiek bluzkę z wycięciem. Nawet ostatnio przez dwa tygodnie udało mi się NICZEGO nie ruszyć, ale przez ostatnie dwa dni tępy ból głowy wywołany zmianą pogody + nagły stres na uczelni, spowodował że dzisiaj stanęłam przed lustrem i "poprawiłam" to czego udało mi się przypadkiem NIE rozdrapać bezwiednie. Poligon, sajgon, armagedon, idę płakać...

Zatem przyłączam się
0/25

Rozumiem Twoja sytuacje, póki co cieszę się,że jest zimno,więc noszę zabudowane bluzki. Walcze z tym,ostatnio użyłam na twarz i dekold kwas, będę robiła sobie takie sesje co 3 tyg, w miedzyczasie peeling kawowy. Mamy problem z radzeniem sobie ze stresem stad takie destrukcyjne reakcje. Pogoda robi sie coraz lepsza, wiec warto pójść na spacer do parku, kontakt z przyroda relaksuje. Trzeba też mieć jak najwiecej zajec, nie patrzyc w lutro i tym bardziej nie dotykać twarzy. Bedzie dobrze

[izuzet]

Ja z natury za dekoltami nie przepadam, bo niewiele mam w nich do pokazywania ^^ Ale wystający prawy obojczyk często dostaje w kość przez to, że jest wystający i dobrze się go obdrapuje jak się człowiek uczy. Zastanawiałam się nad tym rozładowywaniem stresu ostatnio i doszłam do wniosku, że całe życie miałam "nadaktywne" ręce podczas nauki, czytania, słuchania muzyki, oglądania telewizji, ale nigdy nie przekładało się to na uszczerbki na zdrowiu, bo bardzo wiele lat grałam na pianinie w szkole muzycznej i ręce były po prostu częściej zajęte. Obecnie mieszkam w akademiku i nie ma jak spędzać połowy soboty na ćwiczeniu. Muszę się zastanowić nad zaktywizowaniem rąk w czasie, jak ich nie używam bezpośrednio do jakiś czynności. Macie jakieś pomysły? Są osoby z podobnym problemem "nadaktywnych" rąk w tak zwanym międzyczasie?

[pejkola]

.

[swan999]

pejkola dalej trzymam za Ciebie kciuki, bądź silna Już teraz Tobie gratuluję postępów jakie poczyniłaś i oby tak dalej. Masz świetną mamę

[Figula94]

Ciekawie mi się was czyta, wasze historie. Ja chyba zaczęłam wyciskać przez siostrę, bo dawno temu to ona zaczęła majstrować przy mojej twarzy, a dopiero później ja zaczęłam robić to sama. Najgorsze jest to, że ja mam naprawdę dużo blizn (i to nie w postaci przebarwień). Jednak nadal staram się wierzyć, ze kiedyś kilka zabiegów mikrodermabrazji mnie od tego uwolni.

Dzisiaj nie wyciskałam i w ogóle wczoraj miałam bardzo ładną buźkę, ale to też ze względu na jedzenie, bo przez kilka dni jadłam ryby zamiast kurczaczków i zup na nich. Dzisiaj zjadłam dwa skrzydełka... Dla mnie mięso jest trochę jak uzależnienie - pewnie dlatego, że u mnie od zawsze na obiad prawie codziennie było coś z mięsem.

[helvetet]

dzisiaj nic nie skubnęłam! (no jakies strupki zdrapałam nieświadomie.. ale tego nie licze

[Ruruthia]

0/25

[izuzet]

1/25 <3

Cały dzień miałam wolny, ale piękna pogoda na dworze wygoniła mnie z domu i przez to nie oglądałam moich przecudnej urody rozdrapańców przez pół dnia. A teraz siedzę i uczę się mikrobiologii, więc też jest zajęcie. A jak wszystkie wiemy zajęcie = brak majstrowania przy buzi

pejkola fantastycznie, że ruszyłaś do przodu! Trzymam kciuki ;]

Figula94 to chyba bardzo powszechne, że się od pewnych składników pokarmowych robią niedoskonałości. Ja zjem jogurt, następnego dnia mam wojnę światów -,-' Dobrze, że nie mogę pić mleka, bo aż boję się pomyśleć jaki to były po tym wysyp.

[201604280909]

Napisane przez pejkola

Dziewczyny mi sie udaje powoli malutkimi kroczkami z tego wyjsc. Ostatnio nie mialam duzo czasu ale teraz mam chwilke i chce napisac co i jak. Otoz chodze na terapie do psychologa. Bardzo mi to pomaga. Zrozumialam wiele rzeczy. Nie chcialam wczesniej o tym pisac bo to byl dosc bolesny temat. Nie dawajcie sie temu tak latwo jak ja i walczcie do konca. Niestety bledem bylo ze nikomu o tym problemie przez caluski rok nie wspomialam , zostalam sama sobie. Kilka misiecy temu przyszedl mi do glowy pewien plan. Niestety bardzo bledny... zaczelam zamiast wyciskania sie ciac ... ehh pomagalo tylko na chwile. Zrobilo sie bledne kolo. Szybko od tego sie uzaleznilam. Juz tego nie robie ale blizny zostaly. Myslalam ze ta metoda zastapie sobie wyciskanie. Ale w koncu doszlo do tego ze robilam obydwie rzeczy naraz. rok 2013 byl bardzo stresujacy. Czesto mialam wielkiego dola. I musze powiedziec ze sie poddalam. Wstydzilam sie chodzic do szkoly, ze znajomymi. W styczniu uswiadomilam sobie co ja wyrabiam. Wtedy zaczelam walczyc. Na poczatku bylo trudno... bardzo trudno. Byl tqki okres gdy nie wyciskalam i po kilku dniach bum ... cala ( doslownie ) twarz w ranach. Wyciskalam tego czego nie bylo. Wtedy zdecydowalam sie powiedziec mamie. Kocham ja za to. Najpierw razem pochowalysmy wszystkie lustra powiekszajace i odloczylysmy te mocniejsze swiatlo w lazience. Myslalam ze to pomoze ale nic z tego. Na dodatek dowiedzialam sie w lutym ze chlopak mnie zdradzil z moja kolezanka. Przeszlam zalamanie. Znow wrocilam do ciecia sie i wyciskania. Tak na przemian. Myslalam ze nigdy z tego nie wyjde. Ze to juz koniec. Na szczescie w pore wtargnela do mojego zycia mama ktora nie pytajac mnie o zdanie zapisala do psychologa. Ponad tydzien temu straasznie sie znow nawyciskalam. Nie poszlam przez to do szkoly. Potym zdarzeniu mialam wizyte u psychologa i tak rozpoczela sie moja terapia. Bylam juz na 2 wizytach i bardzo mi to pomoglo. Psycholog objasnila mi jak mam z tym walczyc. Bardzo mi pomogla. Nieraz o wiele lzej jest wygadac sie obcej osobie. Rozmawialysmy prawie o wszystkim domu, szkole itp. Uznala ze to co robie to metoda rozladowywania stresu ktory przezywam i bedziemy nad tym pracowac Rownierz tydzien temu trafilam tu. Dziewczyny bardzo Wam dziekuje. Pomoglyscie i dawalyscie mi wsparcie. Swietnie sie rozumiemy bo w koncu przechodzimy to samo. Jezeli na prawde nie
dajecie sobie rady to poszukajcie pomocy u specjalisty. co Wam szkodzi. A do tego mi
psycholog powiedziala ze teraz bardzo duzo kobiet przychodzi do niej wlasnie z takim nalogiem - to jest lsychonerwica. Trzymajcie sie Ja postaram sie teraz na biezaco pisac jak mi idzie. Mam nadzieje ze osiagne swoj cel czego Wam tez zycze

Naprawde dużo przeszłaś, miałaś prawo zboczyć z drogi,ale już jest lepiej i bedzie coraz lepiej, cudowna masz mame Wsparcie drugiej osoby potrafi czynić cuda.

Nie sądziłam że dużo kobiet ma z tym problem, myślałam że ja taki ewenement

[Karen15]

Cześć dziewczyny
mogę dołączyć?

[helvetet]

pejkola oby do przodu właściwie szkoda, że tak późno do nas trafiłaś. Myślę, że tutaj prędzej mogłabyś pogadać z kimś obcym na PW, wyżalić się, wyrzucić z siebie wszystkie , złości.. Ale ważne, ze teraz jesteś w dobrych rękach


Co do wątku, to.. trafiłam tutaj 2 lata temu. Przez ten czas poznałam wiele wspaniałych osób, poszerzyłam swoją wiedzę na temat pielęgnacji twarzy, samego trądziku.. Przychodząc tutaj byłam kompletnym laikiem. Jednak najważniejsze, dzięki Wam przestałam wyciskać. Nie całkowicie, ale myślę ze pozbyłam się chociaż trzy czwarte tego okropnego nawyku. Nie szukam na siłe zmian. Nauczylam sie cierpliwosci, a dla mnie to ogromny sukces.

[pejkola]

.

[pejkola]

.

[Monnn_]

2/25

[Mari94]

Hej Dziewczyny U mnie jest w miarę ok, choć nie chcę zapeszać. Przetrwałam wysyp związany z piciem pokrzywy i skrzypu, który trwał z 3-4 tygodnie powracam do Was sobie znowu odliczać, bo mi Was brakuje

---------- Dopisano o 21:55 ---------- Poprzedni post napisano o 21:54 ----------

1/25

[weruuuuuuuuuuu]

Ja już jakoś 4 dzień dajęradę i to naprawdę dużo jak na mnie! Zmieniłam dermatologa, teraz ostatnio okropnie wysypało mnie na prawej części brody, ale próbuje wytrzymać! Pejkola kochana trzymaj się! Dasz radę ze wszystkim, silna z Ciebie dziewczyna!

[swan999]

1/25

[pejkola]

.
.

[Monnn_]

3/25

[Karen15]

u mnie dzisiaj pierwszy dzień bez wyciskania

[201612060923]

U mnie krem Melisy się sprawdza, ale tylko używany z umiarem od czasu do czasu. Przy codziennym stosowaniu potrafi zapychać, niestety

[Karen15]

Wstawiam zdjęcie po pierwszym dnu od niewyciskania. i pomyśleć, ze tej masakry, którą mam na policzkach, nie było jeszcze parę dni temu. Eh, głupia jestem i tyle. Te małe pryszcze było widać tylko w lusterku powiększającym i po naciągnięciu skóry, a ja co? Wycisnęłam...

Stosowałyście żel Glamid? Przepisała mi go dermatolog i jest całkiem skuteczny. Po jednym dniu uspokoiły mi się te zmiany na policzkach i zauważyłam, ze chyba działa na wągry.

[swan999]

A ja wczoraj nie wytrzymałam i wycisnęłam/rozdrapałam 4 syfki
Jestem na siebie wkurzona strasznie

[201612060923]

Napisane przez Karen15

Wstawiam zdjęcie po pierwszym dnu od niewyciskania. i pomyśleć, ze tej masakry, którą mam na policzkach, nie było jeszcze parę dni temu. Eh, głupia jestem i tyle. Te małe pryszcze było widać tylko w lusterku powiększającym i po naciągnięciu skóry, a ja co? Wycisnęłam...

Stosowałyście żel Glamid? Przepisała mi go dermatolog i jest całkiem skuteczny. Po jednym dniu uspokoiły mi się te zmiany na policzkach i zauważyłam, ze chyba działa na wągry.

Czoło masz naprawdę ładne

[izuzet]

3/25

[Monnn_]

4/25!!!!

[Karen15]

2/25

[niebieska93]

2/25

Dawno mnie nie było . Wydusiłam sobie pryszcze które sobie siedziały na policzku z ponad miesiąc i nie wiedziałam co z nimi zrobić. Aż w końcu wyszły więc nie żałuję wyduszenia .

Jak sobie radzicie z wyduszaniem (a raczej z niewyduszaniem) ropniaków?
Bo jak pękną albo odpadnie suchy wierzch to trzeba wydusić, inaczej trudno się goją (przynajmniej jest tak u mnie).