2015-04-19, 16:50 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 5
|
O tym jak zawiodłam, o miłości życia
(wyszło bardzo długie, ale proszę o przeczytanie całości jeśli ktoś ma czas)
Nawet nie wiem od czego zacząć... Zaczęliśmy być razem za czasów liceum, kupę lat temu. Byliśmy dzieciakami, ale łączyło nas prawdziwe uczucie, to naprawdę miłość. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, wszystko razem, wpatrzeni w siebie jak w obrazek, moja matka traktowała go jak własne dziecko, jego rodzina mnie tak samo. Pomimo wieku nasz związek był traktowany poważnie, byliśmy tak se sobą 3 lata. Po tym czasie mi się chyba to wszystko "przejadło", a on to zauważył. Już nie cieszył mnie ten związek tak jak wcześniej, a on nie mógł tego znieść. Rozstaliśmy się. Teraz wiem, że on bardzo przeżył to rozstanie, rodzina się o niego martwiła, popadł w depresję, leczył się antydepresantami - przerażające. On po prostu nie mógł przeżyć tego, że już nie jestem w jego życiu, że będę się spotykać z innymi, że ktoś inny może mnie dotykać. Niestety o tym dowiedziałam się dopiero po latach. Też wtedy za nim bardzo tęskniłam, ale stwierdziłam, że jesteśmy jeszcze bardzo młodzi i pewnie i tak nie będziemy ze sobą do końca życia. Naprawdę byłam wtedy małolatą, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że on naprawdę mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej. Dostawałam od niego listy jak bardzo mnie kocha, ale nie doceniałam tego i jakoś mi to umykało, też go kochałam ale nie zdawałam sobie sprawy z powagi tych uczuć. Długo po tym rozstaniu spotykaliśmy się, ale on mieszkał już 400km dalej, ja zaczęłam studia i jakoś się to rozeszło... Na studiach poznałam (byłego już) chłopaka. Chyba ponownie się zakochałam, ale już nie byłam małolatką, traktowałam ten związek poważniej, już byłam trochę innym człowiekiem, niż wcześniej. Ten związek trwał 1,5 roku. Rozstaliśmy się, karma wróciła i tym razem to ja cierpiałam. Byłam porzucona i nie mogłam się z tym pogodzić. Muszę tu nadmienić, że w takcie tego związku często wracałam myślami do byłego (nazwę go M.), bo tak naprawdę ten związek nie dawał mi tego, co ten poprzedni, nie czułam się przy nim tak dobrze jak przy M. Miałam takie chwile, że chciałam rzucić wszystko i pojechać do M.... Jakiś rok później nawiązaliśmy z M ponownie kontakt, cieszyłam się, znowu poczułam przy nim to co kiedyś, nie widzieliśmy się bardzo długo, a spotkanie wyglądało jakby w ogóle nie było tej przerwy czasowej. Powiedział, że mnie kocha cały czas tak samo, że nie potrafił związać się z nikim innym, że cały czas miał tylko mnie w głowie, że spotykał się z innymi ale nigdy to nie było to samo, po prostu nie umiał poczuć do innej tego co do mnie. Ponownie się związaliśmy, potrafiliśmy codziennie do 4 rano siedzieć razem i gadać, kochać się namiętnie i patrzeć sobie w oczy, byliśmy szczęśliwi. Niefart chciał, że M przeczytał moją rozmowę z przyjacielem, w której zwierzyłam się, że bardzo przeżywam rozstanie z tym chłopakiem ze studiów, że chyba go pokochałam... Po tym M odszedł bez słowa, po prostu obudziłam się pewnego dnia i go nie było. Napisał mi tylko wiadomość, że widział tą rozmowę i że nie zaakceptuje tego. Pojechałam do niego następnego dnia wyjaśnić, że pisałam to w gorszej chwili, że z przyjaciółmi gadam sobie o wszystkim i nieraz wyolbrzymiam wszystko, bo nie zawsze radzę sobie z emocjami. Nieraz gadając z przyjaciółką mówię takie rzeczy, które za nic w świecie nie powinny wyjść na światło dzienne, nie chciałabym żeby ktoś czytał czy podsłuchiwał nasze rozmowy, wiecie o co chodzi? Czułam, że nie mogę stracić M. Tak się stało, M po przemyśleniu wszystkiego wrócił. Wszystko już było ok, trochę czasu minęło zanim był pewny, że moje uczucia do niego się nie zmieniły, ale później było w porządku. Niestety, jak to w życiu bywa, znalazło się kilka faktów, które przestały mi odpowiadać. Mianowicie chodziło o to, że on miał coraz mniej czasu dla mnie, cały czas musiał pomagać tacie (400km dalej), oddawać mu swoje ciężko zarobione pieniądze, ja nie zabraniałam mu wspierać ojca, ale on ewidentnie go wykorzystywał. Stwierdziłam, że nie wyobrażam sobie życia w takim układzie z ojcem, który traktuje M jak dojną krowę i robi sobie interesy, na których traci, a tracił M. On twierdził, że musi pomagać ojcu, a ja starałam się nie wtrącać, ale moja frustracja rosła i rosła. Do tego dołożyło się towarzystwo M, banda ciągle jarających śmieszków, irytowało mnie to równie mocno. Byłam wtedy na tyle zirytowana, że to wszystko mi zobojętniało. M. wyjechał do pracy za granicę i powiedział, że nie muszę na niego czekać. Chyba się wtedy rozstaliśmy, on był daleko, ja czułam się samotna. Mieliśmy kontakt, ale mówił, że z kimś się tam spotyka, że nie wie kiedy wróci. Ehhh Wtedy poznałam kogoś na miejscu, chciałam być w porządku wobec M i mu powiedziałam, że się z kimś spotykam. Po jakimś czasie przyleciał z tej pracy i prosił żebym z nikim sie nie spotykała, twierdził, że się zmienił, że zmienił swoje podejście do kumpli i ojca, że wszystko dla mnie. Stwierdziłam, że chce spróbować czegoś innego, nie wierzyłam w obietnice jego zmian. Znowu przeżył przez to piekło, to było rok temu, dokładnie teraz mija rok. Po raz kolejny zawiódł sie na mnie, powiedział że już nigdy więcej nie wróci, przyjęłam to, liczyłam się z tym. Choć niełatwo mi było podjąć taką decyzję to postanowiłam szukać szczęścia gdzieś indziej, chyba chciałam kogoś kto będzie miał więcej, będzie w stanie dać mi więcej, chciałam kogoś kto będzie bliżej. Bez sensu. Oczywiście nowopoznany koleżka okazał się być kretynem. Potem poznałam kolejnego i okazał się być frajerem, potem kolejnego, który też był niezłym dupkiem. Wszystko to były krótkie i nic nie warte relacje, nie chce nawet ich nazywać związkami. Od pół roku jestem sama, nie szukam nikogo, nie chce nikogo poznawać, układałam sobie wszystko w głowie. Pożałowałam, że zraniłam M. Dopiero teraz zrozumiałam, że nie liczy się nic poza tym silnym uczuciem, poza tym jak dobrze się przy nim czułam, jak mogłam z nim gadać bez końca przez całą noc, kiedy o 7 trzeba było wstać do pracy. Zrozumiałam, że M to jedyna osoba, która chciała mojego szczęścia,i jedyna osoba, która tak naprawdę mnie poznała wzdłuż i w szczerz, bo tylko przy nim bez krępacji się otwierałam, i ja go znam na wylot. Tęsknie za nim i żałuję, że nie umiałam go wcześniej docenić. Cały czas szukałam więcej i więcej. Teraz mieszkam sama i muszę radzić sobie sama i naprawdę wiele sobie poukładałam w głowie i wiele zrozumiałam, przestałam żyć marzeniami. Zdałam sobie sprawę, że M to miłość mojego życia i mimo wszystko nadal czuję do niego bardzo dużo, tylko jego wyobrażam sobie jako ojca moich dzieci i tylko jego wyobrażam sobie przy mnie. Przemyślałam to dokładnie, ale nie miałam już odwagi po raz kolejny go przekonywać, że warto spróbować... Teraz w Wielkanoc był u mnie, przyszedł na herbatę. Cały czas mamy jakiś mniejszy lub większy kontakt, ale zobaczyliśmy po raz pierwszy od roku. I co? I wiem, że naprawdę przy nikim tak dobrze się nie czułam jak przy nim, przy nim jestem sobą i czuję się swobodnie, on mnie pociąga i to z nim uwielbiam rozmawiać... Okazało się, że teraz pracuje za granicą, ale przyjeżdża na weekendy do znajomych. I ma dziewczynę! Powiedział mi, że nadal mnie kocha i jestem dla niego bardzo ważna, i pewnie by zabił za mnie, gdyby ktoś mi zrobił krzywdę, że nadal czuje do mnie to samo, że gdyby coś mi sie stało to jego życie też straciłoby sens, ale nie wie co musiałabym zrobić aby po raz kolejny mi uwierzył. Pocałował mnie, chciałam żeby to spotkanie trwało wieczność. Niestety nie trwało ono długo. Pojechał, po kilku dniach napisał tylko z prośbą abym mu przesłała nasze wspólne zdjęcia na pamiątkę. Nie wytrzymałam, napisałam mu bardzo długą wiadomość, w której napisałam wszystko co czuję, że zrozumiałam, że doceniłam dopiero teraz gdy wiem że już straciłam go na zawsze. Chyba byłabym gotowa teraz nawet wziąć z nim ślub. Fakt, że się z kimś związał nie ma dla mnie znaczenia i nie jest powodem zazdrości, ani nie dlatego zrozumiałam, że chciałabym naprawić błędy. Już wcześniej tego chciałam, kiedy nawet nie zdawałam sobie sprawy, że on próbuje jakoś sobie poukładać wszystko. Odpowiedział, że mnie kocha, ale że nie chce przechodzić znowu przez to samo, bo on bardzo chciał być ze mną a ja byłam jak chorągiewka. Że nie chce abym znowu była przy nim nieszczęśliwa. Że mi nie ufa i nie wierzy, bo znowu sobie przypomniałam o nim. Niestety nie przypomniałam sobie, a cały czas o nim myślałam. Jest to dla mnie o tyle ciężka sytuacja, bo wiem, że on by chciał być ze mną, kocha mnie, ale nie wierzy że ja tego też chcę naprawdę. On chciałby być ze mną, ale nie chce znowu później cierpieć, bo on przez wszystkie te lata kocha mnie tak samo. A ja durna nigdy tego nie dostrzegałam, też go kochałam, ale nie zdawałam sobie sprawy z powagi tego wszystkiego. Miałam w głowie jeszcze niepoukładane, byłam rozpieszczoną jedynaczką, chciałam mieć wszystko na raz. Z drugiej strony uważam, że nigdy nie jest za późno by walczyć o miłość. Musiałam się wygadać.. I jak już ktoś przeczytał całość to proszę się wypowiedzieć co myślicie na ten temat... Ale chyba już wiem jakie padną odpowiedzi......... |
2015-04-19, 17:17 | #2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-02
Wiadomości: 31
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Z jednej strony nie dziwie się facetowi, ale z drugiej.. czemu by nie zawalczyć ? napisz za jakiś i zobacz jak zareaguje.. chyba ze definitywnie powie, że nie chce ponownie się z Tobą wiązać, to lepiej chyba odpuść.
Trzymam kciuki. |
2015-04-19, 17:38 | #3 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 4 354
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Nie jest tak, że musisz kogos mieć i w momentach jak nie masz nikogo to wracasz do niego? Jak dla mnie to jesteś mocno nie fair w stosunku do niego i wcale się mu nie dziwie jego zachowania.
Mimo to, jeśli serio tak go kochasz (co w sumie może być pod wpływem chwili) to musisz mu pokazać, że Twoja zmiana potrwa tym razem dłużej niż kilka miesięcy. |
2015-04-19, 17:53 | #4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 341
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Możliwe, że znajdą się tutaj komentarze, że sama jesteś sobie winna. Może i nawet coś w tym jest. Ale ja na Twoim miejscu Autorko walczyłabym z całych sił. Skoro czujesz, że to TEN, to co innego Ci zostało? On Cie kocha, próbuje sobie ułożyć życie.. Ale jeśli też z jego strony to prawdziwe uczucie, to wróci do Ciebie. Długa droga przed Tobą, aby odzyskać jego zaufanie, ale jestem zdania, że dasz radę. Wydaje mi się, że on też tylko na to czeka, żeby zobaczyć, upewnić się co do Twoich uczuć. Próbuj go odzyskać, tu chodzi o Twoje i Jego szczęście. Nic nie stracisz walcząc, a możesz wiele zyskać. Powodzenia
|
2015-04-19, 18:03 | #5 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 31
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Cytat:
|
|
2015-04-19, 18:13 | #6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 280
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Wasze pierwsze rozstanie można jakoś wytłumaczyć. Byliście, młodzi, niedojrzali, więc takie rzeczy się zdarzają. Potem jednak dawaliście sobie szanse jedną, drugą i dalej nic. Jak pisałaś przyjacielowi, że chyba pokochałaś tego co Cię zostawił to byłaś już ponownie z M czy to była jakaś stara wiadomość? Jeśli go kochaj to walcz, bo o miłość zawsze warto. Niestety ja mam podobne odczucia co Raita. Wydaje mi się, że Ty nie chcesz być sama i to jest normalne, ale nie możesz znaleźć fajnego chłopaka, więc podświadomie wracasz do M bo z nim było Ci w miarę dobrze. Czasami tak jest, że ludzie wolą wrócić do byłego/byłej niż szukać kogoś nowego bo to wydaje się im łatwiejsze. Byłego znasz, on zna Ciebie, macie jakieś swoje nawyki, przyzwyczajenia, wiecie co lubicie itp., a z kimś nowym trzeba wszystkiego uczyć się od początku. Pojawia się strach, że coś nie wyjdzie. Dlatego zastanów się porządnie co czujesz.
__________________
|
2015-04-19, 19:38 | #7 |
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Myślę, że bardziej sobie wmawiasz tę miłość, niż ją faktycznie czujesz. Mam wrażenie, że nie chcesz być sama, spotykasz się z kiepskimi facetami i w porównaniu z nimi on wydaje Ci się taki super.
To nie jest prawda, że liczy się tylko to, że Cię do niego ciągnie i że możecie gadać do rana. Liczy się też wiele innych rzeczy, już sobie dawaliście szanse i jak widać nic z tego nie wychodzi. Gdybyście faktycznie byli tak świetnie dobrani, to byście się dogadali wcześniej. Gdybyście nie utrzymywali ciągle kontaktów, nie wspominali i nie karmili tych sentymentów, pewnie by Wam obojgu przeszło. |
2015-04-19, 19:45 | #8 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: porto
Wiadomości: 3 445
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
zawsze można się oświadczyć panu
__________________
not all who wander are lost.
|
2015-04-19, 19:46 | #9 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Cytat:
|
|
2015-04-19, 21:28 | #10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 4 354
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Niestety te pierwsze miłości mają to do siebie, że człowiek lubi dorabiać do nich ideologie i to co dla niego było taki cudowne i magiczne, to po prostu fakt, że był wtedy niedojrzały i nie wiedział czego chcę.
Z upływem czasu priorytety się zmieniają i można kogoś kochać w inny sposób, a niektórzy nadal trzymają się przeszłości i tego jak było kiedy miał naście lat... |
2015-04-20, 12:13 | #11 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 4 443
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Cytat:
Wy kilka razy pokazaliście, że mimo silnych uczuć i chemii, żyć ze sobą nie umiecie i kolejna próba pewnie zakończyłaby się tak samo jak poprzednie. |
|
2015-04-20, 13:19 | #12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: podlasie
Wiadomości: 4 220
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
smutna historia, ale dobrze, że wiesz ile w tym Twojej winy. Odpuść, jeszcze się zakochasz, to już nie ma sensu
__________________
it's a fool's game |
2015-04-20, 14:29 | #13 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 6 283
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Cytat:
|
|
2015-04-20, 20:18 | #14 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 3 240
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Treść usunięta
Edytowane przez ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d386552d742cc4ca Czas edycji: 2015-04-22 o 12:51 |
2015-04-21, 12:00 | #15 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Łóżeczko - moje ulbione miejsce
Wiadomości: 1 003
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Falabella - komentarz jedyny i super trafny! Normalnie podpisuję się pod nim rękami i nogami - 200% prawdy w prawdzie
|
2015-04-22, 10:37 | #16 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 876
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Idealizujesz go, gdy jest daleko. Jakbyście do siebie wrócili i byli ze sobą dzień w dzień, to znowu by Ci ta idealizacja wyparowała i znowu coś by było nie tak- przecież próbowaliście już nie raz. Moim zdaniem nie ma co reanimować znowu tego trupa. Wygląda to bardzo kiepsko- wszystko wam się rozlatywało, on się zmienił, raczej nie byłby już takim kochającym misiem jak kiedyś.
Nie wiem po co pakujesz się w byle co, z pierwszymi lepszymi, którzy potem okazują się dupkami, w porównaniu z którymi Twój były wydaje się być księciem z bajki. Daj sobie czas i poznaj kogoś dobrze zanim wpakujesz się w kolejną beznadziejną relację. Ale popracuj nad sobą, bo jesteś strasznie niestabilna. |
2015-04-22, 10:48 | #17 |
Amounted Princess
Zarejestrowany: 2015-02
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 4 079
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
a moim zdaniem co ci szkodi zawalczyc o niego jesli naprawde czujesz ze go kochasz, najwyzej nie bedzie chcial, a tak bedziesz wiedziala ze próbowałas i zrobiłas co mogłas a kto wie moze facet zmieni zdanie i jeszcze bedziecie szczesliwi
|
2015-04-22, 11:28 | #18 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 275
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Przeczytaj sobie Autorko dokładnie komentarz Falabelli, moim zdaniem dobrze rozkminiła całą Waszą sytuację. W Waszej relacji nie ma już jakiejś mega miłości, tylko wspomnienia, przyzwyczajenie i idealizowanie czegoś, co minęło. Wiesz jak to jest, trawka po drugiej stronie płotu jest zawsze bardziej zielona i wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Jeśli mielibyście rzeczywiście ze sobą być, to zeszlibyście się na stałe po tym pierwszym rozstaniu. Teraz to tylko odgrzewanie starego kotleta.
|
2015-05-07, 17:50 | #19 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 5
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Witam ponownie, chciałabym zaktualizować troszkę wątek
Widzę, że większość odpowiedzi jest taka jakich się spodziewałam. Wiem, że większość osób z boku widzi to w negatywny sposób. Ale ja naprawdę bardzo dużo czuję do M., chciałabym spróbować ostatni raz ułożyć sobie z nim życie. Chcę go kochać coraz bardziej każdego dnia, móc go przytulać, robić herbatę i wspierać. Naprawdę dojrzałam do tego dopiero teraz, zazwyczaj tak jest, że doceniamy dopiero jak widzimy stratę bez odwrotu. I to nie jest moja chwilowa zachcianka "bo jestem sama a on jest pod ręką"... dużo czasu zajęło mi pozbieranie myśli i wyklarowanie wszystkiego. Tak jak mówię, nie mam na celu zapchania pustki czy cokolwiek, to nie jest tak, że on się napatoczył i stwierdziłam, że w sumie i tak jestem sama to mogę z nim być. Nie było go w moim życiu bardzo długo, mimo to w tym czasie zrozumiałam, że byłam głupia i ślepa, że nie umiałam go docenić, a nasze ostatnie spotkanie tylko mnie utwierdziło w tym, że nigdy nikogo nie obdarzę takim uczuciem i zaufaniem jak jego. Wracając do wątku, powiedziałam Wam, że wysłałam mu długą wiadomość o tym co czuję i myślę, a on odpisał, że nie umiałby już mi uwierzyć i zaufać... Też napisał to w bardzo ciepły sposób, jego wiadomość chyba była dłuższa od mojej. Nie powiedział kategorycznie NIE, powiedział, że nadal bardzo wiele znaczę i że czar który kiedyś na niego rzuciłam nadal w sobie nosi. Odpisałam mu kolejną wiadomością powtarzając, że bardzo wszystkiego żałuję, że nie oczekuje niczego od niego, ale chciałabym żeby wiedział, że mam i będę go mieć w sercu. Nie odpisał na to. Po kilku dniach w nocy napisał że nie może spać, że przyjedzie i się spotkamy. Dla mnie znaczyło to bardzo dużo, przecież gdyby nie chciał mnie znać, to wiedząc o moich uczuciach i o wszystkim co mu napisałam, czy chciałby się ze mną spotkać? Niestety spotkanie nie wyszło, był wiele kilometrów ode mnie, dostał wezwanie na szkolenie, na którym mu zależy. Zrozumiałam. Napisał, że nie wie kiedy będzie kolejna okazja na spotkanie, bo jest 500km stąd. Nic mu już nie odpowiedziałam, nie chcę się narzucać i go przyciskać, chcę mu dać czas na przemyślenia.... Na brak mojej odpowiedzi po kilku dniach zareagował, napisał "nie odpisujesz, to chyba nici". Czy gdyby mu nie zależało to by ponaglał mnie do odpisania? Nie wiem co o tym myśleć... Uważam, że on mi wysyła sprzeczne sygnały. Wiem, że nie jest mu obojętna, mimo wszystko chciał się ze mną spotkać. Poza tym wydaje mi się, że nadal jest z tą dziewczyną... Eh. Dość już mam tej sytuacji, nie daje mi to normalnie funkcjonować i zająć się pracą ani wszystkim innym. |
2015-05-07, 19:09 | #20 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Tylko sentyment Was trzyma (jeszcze). Nic więcej.
|
2015-05-08, 11:21 | #21 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 5
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Ja uważam, że naprawdę wiele więcej do niego czuję. Nie wiem, może jest inaczej, może by nie wyszło, może szybko by się skończyło. Jestem załamana, mam mega doła, bo wszystko się tak skończyło tylko z mojej winy. On chciał być ze mną jeszcze rok temu, teraz ma kogoś kogo nie zostawi aby być ze mną, mimo że mówi że mnie kocha, to nie chce po raz kolejny się zawieść. Jak mam to wszystko ogarnąć ? Ciężko mi się skupić na czymś innym, cały czas myślę o nim. To trwa już wiele miesięcy |
2015-05-08, 15:49 | #22 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 6 283
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Cytat:
|
|
2015-05-08, 18:47 | #23 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 868
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Dziewczyny dużo trafnych uwag napisały, od siebie chcę tylko zaznaczyć, że Twój M. jest palantem, jeśli ma dziewczynę, a Ciebie rzekomo cały czas kocha, a teraz w dodatku się z Tobą umawia na jakieś schadzki.
|
2015-05-09, 17:31 | #24 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 2 418
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Cytat:
|
|
2015-05-09, 19:57 | #25 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 67
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
A dla mnie to prawdziwa, romantyczna miłość w pełnym znaczeniu tego słowa.
Niby go kochasz, ale nie chcesz z nim być, bo nie potrafisz. Wpominasz przeszłość, ale w przeszłości obydwoje nie pracowaliście i byliście na utrzymaniu rodziców, więc mieliście czas na mizdrzenie się. Związek się rozpadł po zderzeniu z rzeczywistością i prawdziwym życiem. Mógłby umrzeć śmiercią naturalną, ale wciąż go odgrzewacie. Moja rada? Całkowicie się od niego odetnij i nie porównuj poznawanych mężczyzn do niego. Logiczne chyba, że skoro z nim nie wyszło, to z każdą osobą bliźniaczo podobną do niego TEŻ nie wyjdzie. Inna sprawa, że przez to masz niebotyczne wymagania. A facet, bo mężczyzną go nie nazwę, tak po prostu olewa swoją aktualną dziewczynę, by odgrzewać starego kotleta, bleh. Dzieciak. Z takim podejściem cierpienie jest wam pisane, bo sami siebie blokujecie. |
2015-05-10, 00:58 | #26 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 5
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Piękne jest to co napisałaś, a jednocześnie tak bardzo smutne. Nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzi "olśniewa" w mało odpowiednim momencie.
Miłość która opisałaś nie zdarza się często. Wręcz przeciwnie - niektórzy nigdy nie maja okazji jej doświadczyć. Ja bym się nie poddawała. Żyj dalej swoim życiem ale próbuj, próbuj, próbuj! Jeżeli M. po jakimś czasie rzeczywiście da Ci do zrozumienia, że nigdy już nic między Wami nie będzie - zaakceptuj to. I absolutnie nie czuj się winna. W danym okresie swojego życia czułaś, że chcesz od niego odejść - normalne oraz ludzkie jest szukać szczęścia. Ja również kocham kogoś kogo nigdy nie będę mogła "mieć". Jeżeli chciałabyś porozmawiać lub wyżalić się - pisz na priv. |
2015-05-10, 08:28 | #27 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 3 240
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Treść usunięta
|
2015-05-10, 08:45 | #28 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 6 838
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Przeczytałam cały wątek i stwierdzam, że mnie to by się nawet tak nie chciało
1. rozmyślać o byłym będąc z kimś innym (po co?) 2. tracić kilka lat na takie bezsensowne pseudo miłosne ciągania z byłym 3. myśleć - a rok temu mogłam tak, a zrobiłam inaczej - czasu nie cofniesz Powinnaś po tych kilku latach otrzeźwieć i po prostu dać szansę na miłość do kogoś innego.
__________________
10.08.2008 28.04.2012 Córcia 21.04.2018 <3 |
2015-05-10, 14:00 | #29 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 5
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Cytat:
Dzisiaj napisał do mnie tak po prostu jak leci Dziwne to wszystko jest dla mnie i niezrozumiałe. Jeszcze parę dni temu afiszował się swoim związkiem na fejsbuku (dodał zdjęcie). Nie wiem czy to możliwe, ale wydaje mi się, że teraz on robi mi poniekąd na złość. Chce żebym poczuła się tak jak on kiedyś. Nie wiem co mam zrobić. Po raz kolejny tłumaczyć mu co czuję? Posłać do diabła? Porozmawiać sobie z jego dziewczyną? Męczy mnie ta sytuacja i naprawdę wolałabym o nim nie myśleć, ale to nie jest takie proste. Tym bardziej, że on najpierw ze mną się spotyka, a potem jakby robi na złość, a teraz jeszcze na koniec pyta jak leci... Nic nie rozumiem już. |
|
2015-05-10, 15:29 | #30 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 6 283
|
Dot.: O tym jak zawiodłam, o miłości życia
Cytat:
Kobieto, za bardzo go analizujesz. Facet gra na dwa fronty, gdzieś tam ma sobie swój związek z dziewczynę i żyje tam sobie z nią normalnie, spotykają się i robią sobie wspólne fotki jak każda para, a Ty tutaj kminisz i dumasz nie wiadomo na co i po co. Wiesz co pogłębia Twoja frustrację? To że ciągle wspominasz związek, który mimo dwóch prób nie udał się, ale Ty go niesamowicie idealizujesz, bo to takie romantyczne, miłość życia i chciałabyś mu codziennie parzyć herbate do końca waszych dni... Już pisałam, nie na tym polega związek. Frustrację zakończysz jak w końcu zdecydujesz czy iść w prawo czy w lewo zamiast ciągnąć tę szopkę latami... |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:04.