Ostatnio obejrzane filmy cz. VII

[kasztanka3]

Napisane przez sweet sunday

A moim ulubionym filmem Allena jest zjechana przez większość Vicky Cristina Barcelona,no uwielbiam ten film

Też bardzo lubię

Napisane przez starsipanowie

Skoro już tak wymieniamy ulubione Alleny, to oddaję głos na "Miłość i śmierć". A widział ktoś 'Irracjonalnego mężczyznę" i może się wypowiedzieć?

Ja na razie czekam niecierpliwie, uwielbiam Emmę Stone.

[Nightmare666]

Napisane przez starsipanowie

Danny Collins / Idol (2015) - scenariusz mało oryginalny i składający się z samych oklepanych schematów, ale mimo to oglądało mi się bardzo dobrze. Historia opowiedziana z lekkością, podobały mi się niewymuszone dialogi i aktorstwo (stary pryk Pacino ciągle daje radę).

O akurat mam go na dniach zobaczyć

Napisane przez sweet sunday

A moim ulubionym filmem Allena jest zjechana przez większość Vicky Cristina Barcelona,no uwielbiam ten film

Chyba jestem jedyną osobą, która nie podziela zachwytów nad Allenem, jedynie 'Wszystko Gra' podobało mi się, reszta mnie nudzi i usypia

Ant- Man-- o ile lubię i szanuję filmy o bohaterach Marvela, to uważam, że powyższy jest najsłabszy. Miałam wrażenie jakbym oglądała komedię, główny bohater to taki rozgotowany kluch, sorry Mimo wszystko nie nudziłam się, przyjemnie było odpocząć przy czymś nie wymagającym mojego myślenia czy mocnego skupienia. Za to jestem zaintrygowana końcówką po napisach, Kapitanem Ameryką i Bucky'm- czekam niecierpliwie! 6/10

[cola201]

Napisane przez starsipanowie

Danny Collins / Idol (2015) - scenariusz mało oryginalny i składający się z samych oklepanych schematów, ale mimo to oglądało mi się bardzo dobrze. Historia opowiedziana z lekkością, podobały mi się niewymuszone dialogi i aktorstwo (stary pryk Pacino ciągle daje radę).

Oglądałam ten film w zeszły weekend - na początku był nudny, ale potem na prawdę mi się bardzo podobał

Wiek Adaline (2015) - polecam ten film - ciekawa i wciągająca fabuła Gł. bohaterka w wyniku wypadku samochodowego zyskuje ponad przeciętną młodość !
Polecam!

[katte25]

Love Rosie - przyjemna komedia romantyczna, ze szczęśliwym zakończeniem, co prawda po przejściach, najbardziej mnie denerwowały te nie wyjaśnione sprawy, jakby nie mogli powiedzieć sobie wszystkiego choc sie znali od podstawówki.

[PinkVanille]

Zanim zasnę 6/10 - całkiem dobry thriller, były momenty, że się zastanawiałam kto mówi prawdę, a kto oszukuje, choć wyjaśnienie całej historii nie do końca mnie usatysfakcjonowało, chyba oczekiwałam innych powodów, którymi kierował się sprawca.Początek trochę wolny, ale potem się rozkręca. Oglądałam w towarzystwie i niektórym się nie podobał, ale mi całkiem dobrze się oglądało.

[Ervisha]

Napisane przez PinkVanille

Zanim zasnę 6/10 - całkiem dobry thriller, były momenty, że się zastanawiałam kto mówi prawdę, a kto oszukuje, choć wyjaśnienie całej historii nie do końca mnie usatysfakcjonowało, chyba oczekiwałam innych powodów, którymi kierował się sprawca.Początek trochę wolny, ale potem się rozkręca. Oglądałam w towarzystwie i niektórym się nie podobał, ale mi całkiem dobrze się oglądało.

Mnie troche wynudził

[PinkVanille]

Napisane przez Ervisha

Mnie troche wynudził

faceta też a mnie się jakoś nawet podobał

[kasztanka3]

Napisane przez PinkVanille

Zanim zasnę 6/10 - całkiem dobry thriller, były momenty, że się zastanawiałam kto mówi prawdę, a kto oszukuje, choć wyjaśnienie całej historii nie do końca mnie usatysfakcjonowało, chyba oczekiwałam innych powodów, którymi kierował się sprawca.Początek trochę wolny, ale potem się rozkręca. Oglądałam w towarzystwie i niektórym się nie podobał, ale mi całkiem dobrze się oglądało.

Mnie się nie podobał, za prosty, brakowało mi napięcia i elementu zaskoczenia.

[Ivenna]

Będzie Disney'owsko

Atlantyda: Zaginiony ląd - naprawdę fajny film przygodowy. Może nie jest to absolutnie-naj-naj-najlepsze dzieło, ale zrobiony został bardzo porządnie. Fabuła jest ciekawa, nieco odmienna od tego, czym raczą nas zazwyczaj bajki Disney'a (wątek romansowy nie stanowi w Atlantydzie głównego punktu). Poza samą atmosferą przygody, najfajniejsze są postacie, które zostały wyraźnie nakreślone - są pełne uroku i zabawne, nieraz zaśmiałam się słysząc ich teksty. Daję solidne 8/10.

Iniemamocni - TEN FILM JEST GENIALNY!!! Żaden obejrzany przeze mnie film Pixara mnie nie zawiódł, podobnie jest i w tym wypadku. Pan Iniemamocny i cała jego rodzinka są prawdziwi (chyba po raz pierwszy u Disney'a zostaje poruszony temat zdrady i problemów małżeńskich), natomiast ich moce odpowiadają ich charakterom. Fajny jest też główny przeciwnik, a także postaci drugoplanowe (Edna <3). Wszystko jest tu idealnie zrównoważone - przygoda goni przygodę, ale mamy też czas na obserwację i poznanie problemów, które trapią bohaterów. Zasłużone 10/10, żadna bajka mnie tak ostatnio nie porwała.

Sintel - krótkometrażówka, dostępna na youtubie. Polecam, bo historia - choć krótka - jest piękniejsza niż niektóre filmy pełnometrażowe. Warstwa wizualna mnie zachwyciła, jestem pod wrażeniem, że kilka osób potrafi stworzyć obraz, który śmiało mógłby konkurować z największymi i najdroższymi produkcjami. Historia o smoku i jego przyjaciółce jest niesamowicie wzruszająca, a zakończenie daje do myślenia.

Gwiazd naszych wina - myślałam, że będzie fajnie, wzruszająco, prawdziwie. Niestety przeliczyłam się. Sam początek zapowiadał się obiecująco, gdy Hazel z nutką ironii opisywała innych bohaterów. Miałam nadzieję, że cały film będzie utrzymany w podobnym tonie, że trochę popłaczę, innym razem się uśmiechnę, a na końcu film zmusi mnie do przemyśleń. Niestety otrzymałam ckliwą, holiłódzką historyjkę, która została chyba stworzona po to, by bardziej wrażliwe osoby mogły sobie popłakać nad losem bohaterów. Tradycyjnie mamy parę zakochanych. Ich miłość powoli rozkwita, choć oboje muszą zmierzyć się z własnymi chorobami. Tradycyjnie muszą się pojawić jakieś "wzruszające" znaki/momenty/cokolwiek, a także zabawny przyjaciel głównego bohatera. Oczywiście całe otoczenie musi się zachowywać nieprawdziwie (obcy ludzie bijący brawo, gdy główna para się całuje, babka chowająca się do domu, gdy obrzucają jej samochód jajkami, no błagam ... )nie może też zabraknąć sztucznych dialogów. Było w tym filmie kilka fajnych momentów (np. scena seksu głównych bohaterów - piękna i prawdziwa, ponieważ oboje walczą ze wstydem, powodowanym chorobą), ale nie ratują one tego filmu.
Tematykę choroby o wiele lepiej poruszył film "Bez mojej zgody", który choć nie jest idealny, to znacznie bardziej wzruszający i prawdziwszy. Ogólnie jakoś tak odrzucił mnie ten film (choć taką "Szkołę uczuć" uwielbiam!). Nie wiem, może jestem już zmęczona takimi tanimi zagrywkami, które na siłę próbują mnie wzruszyć czy rozśmieszyć. Daję 6-/10.

[kasztanka3]

Napisane przez Ivenna

Gwiazd naszych wina - myślałam, że będzie fajnie, wzruszająco, prawdziwie. Niestety przeliczyłam się. Sam początek zapowiadał się obiecująco, gdy Hazel z nutką ironii opisywała innych bohaterów. Miałam nadzieję, że cały film będzie utrzymany w podobnym tonie, że trochę popłaczę, innym razem się uśmiechnę, a na końcu film zmusi mnie do przemyśleń. Niestety otrzymałam ckliwą, holiłódzką historyjkę, która została chyba stworzona po to, by bardziej wrażliwe osoby mogły sobie popłakać nad losem bohaterów. Tradycyjnie mamy parę zakochanych. Ich miłość powoli rozkwita, choć oboje muszą zmierzyć się z własnymi chorobami. Tradycyjnie muszą się pojawić jakieś "wzruszające" znaki/momenty/cokolwiek, a także zabawny przyjaciel głównego bohatera. Oczywiście całe otoczenie musi się zachowywać nieprawdziwie (obcy ludzie bijący brawo, gdy główna para się całuje, babka chowająca się do domu, gdy obrzucają jej samochód jajkami, no błagam ... )nie może też zabraknąć sztucznych dialogów. Było w tym filmie kilka fajnych momentów (np. scena seksu głównych bohaterów - piękna i prawdziwa, ponieważ oboje walczą ze wstydem, powodowanym chorobą), ale nie ratują one tego filmu.
Tematykę choroby o wiele lepiej poruszył film "Bez mojej zgody", który choć nie jest idealny, to znacznie bardziej wzruszający i prawdziwszy. Ogólnie jakoś tak odrzucił mnie ten film (choć taką "Szkołę uczuć" uwielbiam!). Nie wiem, może jestem już zmęczona takimi tanimi zagrywkami, które na siłę próbują mnie wzruszyć czy rozśmieszyć. Daję 6-/10.

Brawo, lepiej bym tego nie ujęła.

[psycho_social]

"Manhattan" Podobał mi się zdecydowanie bardziej, niż "Annie Hall", ale nie zachwycił mnie. W każdym razie wiem już na czym polega mój problem z tymi filmami. Ja po prostu wolę Allena za kamerą, a nie przed nią. Neurotyczna postać, którą on zawsze kreuje jest fajna przez 20-30 minut, ale później zaczyna mnie męczyć. Film dobry, uroczy, ale wolę te bez Allena 7/10.

"O dziewczynie, która wraca sama nocą do domu" Pyszny film. Klimat robi wrażenie, bardzo przemyślane, estetyczne kadry i świetna muzyka. Aż dziw bierze, że reżyserka pomyślała o wszystkim, a zapomniała napisać scenariusz To jest na pewno najładniejszy i najbardziej intrygujący hipsterski film ostatnich lat. Gdyby jeszcze była tam jakaś konkretniejsza historia, konflikt, więcej emocji, to byłoby naprawdę coś. Ale i tak warto było obejrzeć. 6,5/10.

"Mistrz" (2012) Jak kogoś męczyło "Aż poleje się krew", to tego lepiej w ogóle nie ruszać. Bardzo wymagający film. Nie spodziewałam się, że Anderson zrobi film tak bardzo europejski. Warto było się skupić, bo na końcu okazało się, że każda scena w tym filmie była po coś. Ciężko było się identyfikować z tak odpychającym bohaterem jak Freddie, ale na końcu widzi się go w zupełnie innym świetle (magia). W ogóle Phoenix zagrał przegenialnie, rola życia. Piękny film o poszukiwaniu własnej tożsamości i miejsca w świecie, mocna, mądra i poruszająca puenta. Dla mnie rewelacja, ale już mój TŻ nie do końca skumał film. 9/10

[kasztanka3]

Napisane przez psycho_social

"O dziewczynie, która wraca sama nocą do domu" Pyszny film. Klimat robi wrażenie, bardzo przemyślane, estetyczne kadry i świetna muzyka. Aż dziw bierze, że reżyserka pomyślała o wszystkim, a zapomniała napisać scenariusz To jest na pewno najładniejszy i najbardziej intrygujący hipsterski film ostatnich lat. Gdyby jeszcze była tam jakaś konkretniejsza historia, konflikt, więcej emocji, to byłoby naprawdę coś. Ale i tak warto było obejrzeć. 6,5/10.

"Mistrz" (2012) Jak kogoś męczyło "Aż poleje się krew", to tego lepiej w ogóle nie ruszać. Bardzo wymagający film. Nie spodziewałam się, że Anderson zrobi film tak bardzo europejski. Warto było się skupić, bo na końcu okazało się, że każda scena w tym filmie była po coś. Ciężko było się identyfikować z tak odpychającym bohaterem jak Freddie, ale na końcu widzi się go w zupełnie innym świetle (magia). W ogóle Phoenix zagrał przegenialnie, rola życia. Piękny film o poszukiwaniu własnej tożsamości i miejsca w świecie, mocna, mądra i poruszająca puenta. Dla mnie rewelacja, ale już mój TŻ nie do końca skumał film. 9/10

Pierwszy uwielbiam i chętnie obejrzę jeszcze raz, a drugi mnie właśnie trochę wymęczył.
Taki rewelacyjnie zagrany film właśnie bez konkretniejszej akcji, trochę o niczym.
Oceny wystawiłam odwrotnie, odpowiednio 9 i 6

[psycho_social]

Napisane przez kasztanka3

Pierwszy uwielbiam i chętnie obejrzę jeszcze raz, a drugi mnie właśnie trochę wymęczył.
Taki rewelacyjnie zagrany film właśnie bez konkretniejszej akcji, trochę o niczym.
Oceny wystawiłam odwrotnie, odpowiednio 9 i 6

Dla mnie właśnie "Mistrz" był o wszystkim, a "Dziewczyna.." o niczym Magia kina

Chociaż wiedziałam, że jak w "Mistrzu" nie będzie konkretnej puenty, w której się wszystko wyjaśni, to znienawidzę ten film To taki film, który ja uwielbiam, ale nikomu bym nie poleciła

[kasztanka3]

Napisane przez psycho_social

Dla mnie właśnie "Mistrz" był o wszystkim, a "Dziewczyna.." o niczym Magia kina

Chociaż wiedziałam, że jak w "Mistrzu" nie będzie konkretnej puenty, w której się wszystko wyjaśni, to znienawidzę ten film To taki film, który ja uwielbiam, ale nikomu bym nie poleciła

Co do Mistrza, to mój TŻ po samym zerknięciu na opis na Filmwebie stwierdził, że sama sobie to będę oglądać

[psycho_social]

Napisane przez kasztanka3

Co do Mistrza, to mój TŻ po samym zerknięciu na opis na Filmwebie stwierdził, że sama sobie to będę oglądać

Jakoś wcale się nie dziwię. Gdyby nie stał za tym reżyser, którego bardzo lubię, to sama bym po to nie sięgnęła

[kasztanka3]

Napisane przez psycho_social

Jakoś wcale się nie dziwię. Gdyby nie stał za tym reżyser, którego bardzo lubię, to sama bym po to nie sięgnęła

Ja sięgnęłam właściwie wyłącznie ze względu na obsadę.
Seymour Hoffman od czasu swojej oscarowej roli był jednym z moich ulubionych aktorów.

[psycho_social]

Napisane przez kasztanka3

Ja sięgnęłam właściwie wyłącznie ze względu na obsadę.
Seymour Hoffman od czasu swojej oscarowej roli był jednym z moich ulubionych aktorów.

Ja wciąż jeszcze nie widziałam "Capote" Jest w tym filmie oprócz Hoffmana coś godnego uwagi? Bo moi znajomi dość słabo oceniali...

[kasztanka3]

Napisane przez psycho_social

Ja wciąż jeszcze nie widziałam "Capote" Jest w tym filmie oprócz Hoffmana coś godnego uwagi? Bo moi znajomi dość słabo oceniali...

W sumie to nie Też dość nisko oceniłam.
Film jest średni, ale zagrany naprawdę genialnie.

[Munkaa]

Monster tak - dopiero teraz zobaczyłam tego miazgatora. W zasadzie o morderczyni już kiedyś cxytałam, dopiero ostatnio skojarzyłam, że nie widziałam tej produkcji.
Historia niesamowita dla mnie, jestem pewnie jedną z niewielu, której koszmarnie było żal głównej bohaterki - przynajmniej tak wnioskuję z obserwacji. Zagrane lepiej niż świetnie, jeśli chodzi o główną rolę. Naprawdę warto, jeden z ulubionych będzie, bo prostotą przekazu rozłożył mnie mocno. Ostatnio trafiam na niezwykle dobre dramaty i bardzo mnie to cieszy, bo lubię ten gatunek. Obym znalazła znów coś tak dobrego, co zostanie w pamięci na długo.

[starsipanowie]

Napisane przez psycho_social

"Mistrz" (2012) Jak kogoś męczyło "Aż poleje się krew", to tego lepiej w ogóle nie ruszać. Bardzo wymagający film. Nie spodziewałam się, że Anderson zrobi film tak bardzo europejski. Warto było się skupić, bo na końcu okazało się, że każda scena w tym filmie była po coś. Ciężko było się identyfikować z tak odpychającym bohaterem jak Freddie, ale na końcu widzi się go w zupełnie innym świetle (magia). W ogóle Phoenix zagrał przegenialnie, rola życia. Piękny film o poszukiwaniu własnej tożsamości i miejsca w świecie, mocna, mądra i poruszająca puenta. Dla mnie rewelacja, ale już mój TŻ nie do końca skumał film. 9/10

Mhm, Phoenix był niesamowity.
Tak sobie myślę, że często aktorzy grają u Andersona swoje najlepsze role (a przynajmniej takie, które mnie zachwyciły), np. Day-Lewis, Cruise w Magnolii, czy Phoenix. Coś musi w tym być .
"Capote" był przyzwoity, ale obejrzałam bez nadmiernego entuzjazmu. Podobało mi się przedstawienie relacji z tym więźniem, dość niejednoznaczne.

[PinkVanille]

Co do "Capote" to widziałam ten film, ale zupełnie nie pamiętam już o co w nim chodziło oglądałam dość dawno, może dlatego.

Napisane przez kasztanka3

Mnie się nie podobał, za prosty, brakowało mi napięcia i elementu zaskoczenia.

coś w tym jest , były i nużące momenty, ale miałam też chwilę kiedy zastanawiałam się czy to mąż czy psycholog okłamuje bohaterkę, potem rzeczywiście nie było już wątpliwości kto jest sprawcą. I tak jak wcześniej wspominałam rozczarowały mnie powody działania sprawcy.
W mojej ocenie nie był to jakiś zły film, ale i nie rewelacja. Taki średni.

[charsi]

Bękarty wojny - zupełnie nie rozumiem zachwytów (bo chyba nie należę do licznego grona osób, które ekscytują się wszystkim co wyjdzie spod ręki Tarantino) . Owszem, pomysł przedstawienia alternatywnego zakończenia II WŚ ciekawy, ale scenariusz kupy się nie trzymał. Efekciarstwo, brak logiki, komiksowe wstawki, tryskająca krew (nic nowego). Oglądając ten film miałam poczucie straconego czasu. Gdyby nie obsada chyba w ogóle nie dotrwałabym do końca.
4,5/10

[psycho_social]

Napisane przez starsipanowie

Mhm, Phoenix był niesamowity.
Tak sobie myślę, że często aktorzy grają u Andersona swoje najlepsze role (a przynajmniej takie, które mnie zachwyciły), np. Day-Lewis, Cruise w Magnolii, czy Phoenix. Coś musi w tym być .
"Capote" był przyzwoity, ale obejrzałam bez nadmiernego entuzjazmu. Podobało mi się przedstawienie relacji z tym więźniem, dość niejednoznaczne.

Zgadzam się Też to zauważyłam. Niektórzy reżyserzy po prostu lepiej niż inni prowadzą aktorów. Sądzę, że to również kwestia tego, że Anderson robi naprawdę duże filmy (tzn przekraczające standardowe 90 minut) i stwarza aktorom przestrzeń, mogą "pobyć" na ekranie dłużej niż zazwyczaj, pokazać w pełni swoje umiejętności. A do tego oferuje naprawdę pełnokrwiste, ciekawe role.

A co do tematu "Capote", to mój TŻ przytargał do domu stary film "Z zimną krwią" i raczej od tego zacznę

[PinkVanille]

Napisane przez charsi

Bękarty wojny - zupełnie nie rozumiem zachwytów (bo chyba nie należę do licznego grona osób, które ekscytują się wszystkim co wyjdzie spod ręki Tarantino) . Owszem, pomysł przedstawienia alternatywnego zakończenia II WŚ ciekawy, ale scenariusz kupy się nie trzymał. Efekciarstwo, brak logiki, komiksowe wstawki, tryskająca krew (nic nowego). Oglądając ten film miałam poczucie straconego czasu. Gdyby nie obsada chyba w ogóle nie dotrwałabym do końca.
4,5/10

Też miałam mieszane uczucia co do Bękartów wojny. Wiadomo, że nie miało to być na serio, ale jakoś nie podobało mi się takie ujęcie tej tematyki.
Długo lubiłam twórczość Tarantino, ale ostatnio mam wrażenie robi coraz słabsze filmy. Ostatnio w kinie widziałam zapowiedź jego nowego filmu - "Nienawistna ósemka" - w kinach od stycznia - znowu western, znowu te same motywy trochę się panu Quentinowi chyba kończą pomysły.

[kasztanka3]

American ultra (2015) - 6/10.
Komedia akcji, w Stanach nazwana "stoner Bourne".
No nie powiem, niby coś w tym jest, ale... no właśnie, jest jedno wielkie "ale".
Film wbrew pozorom nie jest całkiem głupi, jest tu też sporo czarnego humoru.
Dla mnie to taki trochę pastisz, jak np. Cabin in the woods, oglądało mi się całkiem przyjemnie.

---------- Dopisano o 18:29 ---------- Poprzedni post napisano o 18:27 ----------

Napisane przez charsi

Bękarty wojny - zupełnie nie rozumiem zachwytów (bo chyba nie należę do licznego grona osób, które ekscytują się wszystkim co wyjdzie spod ręki Tarantino) . Owszem, pomysł przedstawienia alternatywnego zakończenia II WŚ ciekawy, ale scenariusz kupy się nie trzymał. Efekciarstwo, brak logiki, komiksowe wstawki, tryskająca krew (nic nowego). Oglądając ten film miałam poczucie straconego czasu. Gdyby nie obsada chyba w ogóle nie dotrwałabym do końca.
4,5/10

A ja lubię, taka czysta krwawa groteska, po której od razu widać, że to Tarantino i nie ma co brać wszystkiego na poważnie. Ale fakt, jego filmy i ich estetykę (dla większości wątpliwą) się albo lubi, albo się ich bardzo nie lubi.

[sabina_stoch]

Napisane przez PinkVanille

Też miałam mieszane uczucia co do Bękartów wojny. Wiadomo, że nie miało to być na serio, ale jakoś nie podobało mi się takie ujęcie tej tematyki.
Długo lubiłam twórczość Tarantino, ale ostatnio mam wrażenie robi coraz słabsze filmy. Ostatnio w kinie widziałam zapowiedź jego nowego filmu - "Nienawistna ósemka" - w kinach od stycznia - znowu western, znowu te same motywy trochę się panu Quentinowi chyba kończą pomysły.

Racja Bękarty Wojny to dla mnie też porażka, jako reżyser dobrze teraz wypada Clint Eastwood bo robi na prawdę świetne filmy. Gran Torino wymiata Angelina Jolie też bardzo fajne filmy robi ostatnio

[PinkVanille]

Napisane przez sabina_stoch

Racja Bękarty Wojny to dla mnie też porażka, jako reżyser dobrze teraz wypada Clint Eastwood bo robi na prawdę świetne filmy. Gran Torino wymiata Angelina Jolie też bardzo fajne filmy robi ostatnio

o tak zgadzam się. Jego Amerykański snajper zrobił na mnie wrażenie, mocny film.

[kasztanka3]

Napisane przez sabina_stoch

Racja Bękarty Wojny to dla mnie też porażka, jako reżyser dobrze teraz wypada Clint Eastwood bo robi na prawdę świetne filmy. Gran Torino wymiata Angelina Jolie też bardzo fajne filmy robi ostatnio

Napisane przez PinkVanille

o tak zgadzam się. Jego Amerykański snajper zrobił na mnie wrażenie, mocny film.

Zgadzam się całkowicie co do Gran torino, ale Snajper mnie aż tak nie zachwycił. Pewnie, solidny film, dobrze zagrany i poprowadzony, ale nie dorówna nigdy innym filmom Eastwooda.

[charsi]

Napisane przez kasztanka3

A ja lubię, taka czysta krwawa groteska, po której od razu widać, że to Tarantino i nie ma co brać wszystkiego na poważnie. Ale fakt, jego filmy i ich estetykę (dla większości wątpliwą) się albo lubi, albo się ich bardzo nie lubi.

ja wiem, że filmy QT należy traktować z przymrużeniem oka, ale Bękarty wojny nawet wtedy się według mnie nie bronią. Z jego ostatnich filmów znacznie bardziej podobał mi się Django.

[psycho_social]

Napisane przez kasztanka3

Zgadzam się całkowicie co do Gran torino, ale Snajper mnie aż tak nie zachwycił. Pewnie, solidny film, dobrze zagrany i poprowadzony, ale nie dorówna nigdy innym filmom Eastwooda.

Nigdy nie byłam jakąś wielką entuzjastką Eastwooda jako reżysera, mimo że robi naprawdę solidne filmy. Ale po obejrzeniu ostatnio "Co się zdarzyło w Madison County" zwracam mu wszelkie honory. Nie mogłam uwierzyć, że mężczyzna nakręcił taki film o kobiecie. Szacun.