Brak ambicji u faceta

[bluebluesky]

Ja akurat wcale nie odebralam cie, jako wyrachowanej, albo zimnej. Mysle, ze pierwsze zauroczenie juz minelo i zaczynasz dostrzegac jego wady i przeszkadza ci jego brak ambicji. Jak juz mowilam, w przyszlosci mozecie miec wiele problemow, wychadzacych z tego jednej przyczyny.

[kolorchabrow]

Uwazam,ze ludzie powinni wiazac sie z tymi,ktorzy maja podobne cele,oczekiwania

[Candy_lips]

Moim zdaniem faktycznie skoro sama się rozwijasz, to będzie Ci ciężko, jeśli on nie chce. Jak chcecie razem założyć rodzinę to ważne. Nie chodzi o to, że on robi od razu źle, niektórym tak odpowiada i przecież wiedziałaś, to wiesz, teraz to jakby zmuszanie kogoś do czegoś, nie chcesz źle, ale tak to jest. Taki może być i może znaleźć dziewczynę z podobnym podejściem, bo ludzie mają różne podejścia, a Ty możesz znaleźć kogoś podobnego do siebie. Właśnie w takich kwestiach dobrze mieć podobne podejście. No co innego zwykłe mniejsze rzeczy, a co innego to, w końcu bycie razem, to z założenia bycie razem naprawdę blisko i związek najlepiej stworzyć z kimś, kto w ważnych sprawach jest do nas podobny.

Chyba, że to czym Cię ujął może przeważyć nad tym, ale to już sama pomyśl czy to nie było zwykłe zauroczenie, bo wtedy tak, to się potem może kończyć i na siłę nic nie zrobisz. Jego też nie zmienisz jeśli on tak chce czy ogólnie nie chce tego zmienić. Dlatego pomyśl nad tym czy w ogóle pasujecie do siebie, czy macie o czym rozmawiać, bo to są takie ważne rzeczy, to sprawia, że ludzie chcą być ze sobą, bo jak są zbyt duże różnice, to jest sporo trudniej.

[Sharlottka]

Można pracować fizycznie i bardzo dobrze zarabiać, tylko trzeba mieć konkretny fach. U mnie ostatnio był hydraulik, 15 minut roboty i zainkasował 150 złotych. W moim zawodzie ludzie z profesurą nie mają takich stawek

Jak dla mnie bardziej istotna jest kwestia w miarę porównywalnego poziomu intelektualnego i obycia. Bez tego będziecie się oboje męczyć.

[lanabananaa]

Od kiedy studiowanie w tych czasach jest oznaką inteligencji? Znam wiele bardziej inteligentnych ludzi, którzy nie studiują i takich, którzy pomimo, że studiują nie są inteligentni. Studiowanie nie jest żadnym wyczynem. Wiedzialas z kim się wiążesz. To Ty masz teraz jakiś chore ambicje w stosunku do swojego faceta, jemu najwidoczniej żyję się tak dobrze. Skoro rozmijacie się w oczekiwaniach to znajdź sobie jakiegoś inteligentnego faceta, najlepiej takiego mądrzejszego od siebie, który będzie Ci truł, że jesteś za mało inteligentna i wytłumacz mi proszę co ma wspólnego nieśmiałość z brakiem bystrości?

[Azhaar]

1. Studia teoretycznie nie są wyznacznikiem inteligencji ale jednak te 5 lat jakoś wpływa na człowieka.... Ja mając samych znajomych z magistrem, dziwnie bym się czuła biorąc sobie chłopa bez studiów... Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć i nie twierdzę że człowiek bez studiów jest głupi a ten z papierkiem inteligentny, ale w moim środowisku studiowanie jest tak oczywiste jak mycie rano zębów...

2. Nie uważam by Autorka była jakaś wyrachowana, już bez przesady, ale faktycznie pewnie mogła zauważyć to wcześniej. Ale być może tego nie przemyślala, może sądziła ze jej to nie przeszkadza, a teraz widzi to inaczej.

[xenon88]

Doris zgadzam się w 10000% Chłop ma prawo żyć jak chce. Jeśli Autorce nie odpowiada, niech zerwie. On ma prawo odnaleźć kogoś, kto będzie akceptował jego styl życia, bo - uwaga - nie wszyscy chcą robić karierę. Nie potrzebują wakacji za granicą, dobrego żarcia i dzieci ubranych w falbanki. Jeśli Autorko tego nie rozumiesz, to oddaj mu wolność. On ma prawo żyć jak chce - nie myśli gorzej od Ciebie tylko INACZEJ.

[cranberry juice]

Napisane przez xenon88

Doris zgadzam się w 10000% Chłop ma prawo żyć jak chce. Jeśli Autorce nie odpowiada, niech zerwie. On ma prawo odnaleźć kogoś, kto będzie akceptował jego styl życia, bo - uwaga - nie wszyscy chcą robić karierę. Nie potrzebują wakacji za granicą, dobrego żarcia i dzieci ubranych w falbanki. Jeśli Autorko tego nie rozumiesz, to oddaj mu wolność. On ma prawo żyć jak chce - nie myśli gorzej od Ciebie tylko INACZEJ.

I vice versa - autorka też ma prawo oczekiwać od życia czegoś więcej niż ziemniaków z cebulą. Więc obswojej własnej wolności powinna pomysleć przede wszystkim.

[lanabananaa]

Napisane przez cranberry juice

I vice versa - autorka też ma prawo oczekiwać od życia czegoś więcej niż ziemniaków z cebulą. Więc obswojej własnej wolności powinna pomysleć przede wszystkim.

Rozumiem, że jak wchodziła w związek z nim to on był zupełnie innym człowiekiem? Albo może ktoś ją do tego zmusił?

[cranberry juice]

Napisane przez lanabananaa

Rozumiem, że jak wchodziła w związek z nim to on był zupełnie innym człowiekiem? Albo może ktoś ją do tego zmusił?

Zauroczyła sie dziewczyna, a teraz trochę ochłonęła i dopiero zaczyna dostrzegać w kim. Nic nadzwyczajnego.

[xenon88]

Napisane przez cranberry juice

I vice versa - autorka też ma prawo oczekiwać od życia czegoś więcej niż ziemniaków z cebulą. Więc obswojej własnej wolności powinna pomysleć przede wszystkim.

Ależ oczywiście, Autorka ma prawo zmienić podejście. Ważne jednak, aby nie odbierała temu chłopakowi czasu. Ja jej nie krytykuję - ma takie podejście do życia i tyle. Z tym, że o swoim facecie pisze raczej niefajnie, co podkreśliła Doris. O czymś to świadczy. Autorko, on jest OK, naprawdę. Ale wg Twoich standardów nie jest - jakie jest najlepsze wyjście w takiej sytuacji?

[Czlowieczka]

Napisane przez Azhaar

1. Studia teoretycznie nie są wyznacznikiem inteligencji ale jednak te 5 lat jakoś wpływa na człowieka.... Ja mając samych znajomych z magistrem, dziwnie bym się czuła biorąc sobie chłopa bez studiów... Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć i nie twierdzę że człowiek bez studiów jest głupi a ten z papierkiem inteligentny, ale w moim środowisku studiowanie jest tak oczywiste jak mycie rano zębów...

To źle świadczy o twoim środowisku - zamkniętym i nie znającym życia. Studia o niczym nie świadczą, serio, podobnie jak ich brak. Zwłaszcza, że ci ze studiami dzisiaj i tak robią to samo, co robiliby po skończeniu tylko LO.

[cranberry juice]

Napisane przez Czlowieczka

Zwłaszcza, że ci ze studiami dzisiaj i tak robią to samo, co robiliby po skończeniu tylko LO.

Serio? Dużo znasz lekarzy po skończeniu tylko LO?

[elka9]

Napisane przez Azhaar

1. Studia teoretycznie nie są wyznacznikiem inteligencji ale jednak te 5 lat jakoś wpływa na człowieka.... Ja mając samych znajomych z magistrem, dziwnie bym się czuła biorąc sobie chłopa bez studiów... Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć i nie twierdzę że człowiek bez studiów jest głupi a ten z papierkiem inteligentny, ale w moim środowisku studiowanie jest tak oczywiste jak mycie rano zębów...

Zgadzam się z Tobą, ja sama też jestem z rodziny i ogółem ze środowiska bardzo wykształconego. I wiem, że studiowanie bardzo poszerza horyzonty. Dlatego czytając Wasze opinie widzę, jak bardzo się wkopałam w taki nienaturalny związek.

Dopiero zauważyłam, że napisałam na początku, że jestem z nim rok. Miało być "od prawie pół roku", zjadło mi się ważne słowo, ehh

[Tutli]

Napisane przez Czlowieczka

To źle świadczy o twoim środowisku - zamkniętym i nie znającym życia. Studia o niczym nie świadczą, serio, podobnie jak ich brak. Zwłaszcza, że ci ze studiami dzisiaj i tak robią to samo, co robiliby po skończeniu tylko LO.

Ja tylko przypomnę, że w tym wątku nie mamy historii o gościu, który nie poszedł na studia, bo miał genialny pomysł na siebie i np. został świetnym fryzjerem czy założył własną świetnie prosperującą działalność Rozmawiamy o kimś, kto nie podjął studiów, bo NIE INTERESUJE go rozwój i jest zadowolony z jakiegoś minimum za niewymagającą żadnych kwalifikacji pracę fizyczną. W dzisiejszych czasach faktycznie byle kto idzie na studia i właśnie dlatego jeśli ktoś tego nie robi, to nasuwa się pytanie co za tym stoi. Jeśli pomysł na siebie - super, jeśli zwyczajne lenistwo i brak jakiejkolwiek sensownej alternatywy, to niestety, ale taka osoba jednak o sobie świadczy i to mocno niepozytywnie. Zresztą stwierdzenie "studia o niczym nie świadczą" jest wielkim uogólnieniem, bo owszem studia byle gdzie i z przypadku o niczym nie świadczą (a raczej świadczą, ale negatywnie), ale jak ktoś skończył trudny kierunek na świetnej uczelni i wypalisz mu, że "studia o niczym nie świadczą" to może Cię zabić śmiechem

[lanabananaa]

Napisane przez Tutli

Ja tylko przypomnę, że w tym wątku nie mamy historii o gościu, który nie poszedł na studia, bo miał genialny pomysł na siebie i np. został świetnym fryzjerem czy założył własną świetnie prosperującą działalność Rozmawiamy o kimś, kto nie podjął studiów, bo NIE INTERESUJE go rozwój i jest zadowolony z jakiegoś minimum za niewymagającą żadnych kwalifikacji pracę fizyczną. W dzisiejszych czasach faktycznie byle kto idzie na studia i właśnie dlatego jeśli ktoś tego nie robi, to nasuwa się pytanie co za tym stoi. Jeśli pomysł na siebie - super, jeśli zwyczajne lenistwo i brak jakiejkolwiek sensownej alternatywy, to niestety, ale taka osoba jednak o sobie świadczy i to mocno niepozytywnie. Zresztą stwierdzenie "studia o niczym nie świadczą" jest wielkim uogólnieniem, bo owszem studia byle gdzie i z przypadku o niczym nie świadczą (a raczej świadczą, ale negatywnie), ale jak ktoś skończył trudny kierunek na świetnej uczelni i wypalisz mu, że "studia o niczym nie świadczą" to może Cię zabić śmiechem

Kończę trudny kierunek na świetnej uczelni. Nadal uważam, że studia o niczym nie świadczą. I nie każdy musi robić karierę i mieć jakiś pomysł na siebie. Niektórym żyje się dobrze i bez tego.

[cranberry juice]

Napisane przez lanabananaa

Kończę trudny kierunek na świetnej uczelni. Nadal uważam, że studia o niczym nie świadczą. I nie każdy musi robić karierę i mieć jakiś pomysł na siebie. Niektórym żyje się dobrze i bez tego.

Aha, i brak pomysłu na siebie też o niczym nie świadczy?

No w każdym razie - rozchodzi sie o to, że tutaj jedna osoba ma wykształcenie, jakąś karierę i pomysł na siebie, a druga nie. No i mamy zgrzyt.

[lanabananaa]

Napisane przez cranberry juice

Aha, i brak pomysłu na siebie też o niczym nie świadczy?

No w każdym razie - rozchodzi sie o to, że tutaj jedna osoba ma wykształcenie, jakąś karierę i pomysł na siebie, a druga nie. No i mamy zgrzyt.

Nie, nie świadczy. Wiesz, że nie wszyscy ludzie muszą mieć podobne podejście do życia niż Ty, czy nie przyjmujesz tego do wiadomości? Wiem o czym jest wątek. To jest jasne, że oni powinni się rozstać, ustosunkowałam się jedynie do tego, że studiowanie jest objawem inteligencji.

[cranberry juice]

Napisane przez lanabananaa

Nie, nie świadczy. Wiesz, że nie wszyscy ludzie muszą mieć podobne podejście do życia niż Ty, czy nie przyjmujesz tego do wiadomości?

I właśnie o tym świadczy brak pomysłu na siebie i brak wykształcenia. O podejściu do życia.

[lanabananaa]

Napisane przez cranberry juice

I właśnie o tym świadczy brak pomysłu na siebie i brak wykształcenia. O podejściu do życia.

Boże. Ale to nie znaczy, że takie podejście do życia jest złe. Każdy sobie żyje według swoich standardów. Jak widać nawet te inteligentne osoby, które mają tak szeroki pogląd na świat, bo skończyły studia, nie są w stanie tego zrozumieć. Dla mnie EOT.

[magbeth]

Ja bym na miejscu goscia zwiala od tej "partnerki" gdzie pieprz rosnie. Bo ten zwiazek jest tak partnerski jak ja jestem gzyms od fortepianu
Dobrze ktoras z dziewczyn (Doris chyba?) napisala o piesku. To nie jest tak, ze facet po pol roku nagle zmienil front i z obytego i otrzaskanego w swiecie bywalca z milionem zlotowek w kieszeni i dwoma milionami pomyslow na siebie zmienil sie w gbura czy zalamal i zapyzial w chacie. Byl taki od samego poczatku. Wiec nie wiem o co lament, no poza tym, ze eksperyment treserski srednio wyszedl Bo co innego inspirowac kogos i wspierac a co innego motywowac na zasadzie "oczekuje od Ciebie zebys skonczyl studia".

Jesli ludziom rozjezdzaja sie priorytety (Autorka wyraznie pisze, ze nie wyobraz sobie goscia jako meza i ojca jej dzieci) to nie ma co latac po forach tylko moze lepiej z rzeczonym 'narzeczonym' usiasc i po mesku mu swoje przemyslenia wyjasnic? Ale bez rzucania w niego kamieniem tak nb. Bo serio nie mozna miec pretensji do wrobla, ze nie jest orlem z szerokimi horyzontami.

[Czlowieczka]

Napisane przez Tutli

Ja tylko przypomnę, że w tym wątku nie mamy historii o gościu, który nie poszedł na studia, bo miał genialny pomysł na siebie i np. został świetnym fryzjerem czy założył własną świetnie prosperującą działalność Rozmawiamy o kimś, kto nie podjął studiów, bo NIE INTERESUJE go rozwój i jest zadowolony z jakiegoś minimum za niewymagającą żadnych kwalifikacji pracę fizyczną.

90% społeczeństwa nie ma żadnych genialnych pomysłów, tylko wykonują proste prace i tyle. Mało który student ma pomysł na siebie, podobnie jak mało który ze średnim: dlatego studia lub ich brak nie świadczy o niczym, takie myślenie jest zabobonne. Nie ma uniwersalnej hierarchii wartości: po prostu dla jednej dziewczyny lepszy jest budowlaniec co po pracy tylko piwko i TV, dla innej lepszy będzie filozof. Z drugiej strony nie oszukujmy się - jeśli ktoś w dzisiejszych czasach jest uczniem zasadniczej szkoły zawodowej, to na 99% będzie osobą prymitywną, wulgarną i ograniczoną. Jednak do LO raczej wielcy gamonie nie idą, więc przepaść między studentami a licealistami jest żadna.

[Tutli]

Napisane przez Czlowieczka

90% społeczeństwa nie ma żadnych genialnych pomysłów, tylko wykonują proste prace i tyle. Mało który student ma pomysł na siebie, podobnie jak mało który ze średnim: dlatego studia lub ich brak nie świadczy o niczym, takie myślenie jest zabobonne. Nie ma uniwersalnej hierarchii wartości: po prostu dla jednej dziewczyny lepszy jest budowlaniec co po pracy tylko piwko i TV, dla innej lepszy będzie filozof. Z drugiej strony nie oszukujmy się - jeśli ktoś w dzisiejszych czasach jest uczniem zasadniczej szkoły zawodowej, to na 99% będzie osobą prymitywną, wulgarną i ograniczoną. Jednak do LO raczej wielcy gamonie nie idą, więc przepaść między studentami a licealistami jest żadna.

Większość ludzie jednak chce się rozwijać i kształcić w tym, co robi, niezależnie czy są to zawody mniej czy bardziej wymagające intelektualnie. Bohater wątku nie chce.

Niestety, ale są takie licea, gdzie trafia najgorszy element po gimnazjum, który miał problem z napisaniem poprawnie zdania po polsku. W każdym dużym mieście są takie licea, wystarcza przejrzeć końcówki rankingu. I nie sądzę, by byli mniej gamoniowaci, niż ludzie z ZSZ, naprawdę.

[twiggz]

Napisane przez Czlowieczka

90% społeczeństwa nie ma żadnych genialnych pomysłów, tylko wykonują proste prace i tyle. Mało który student ma pomysł na siebie, podobnie jak mało który ze średnim: dlatego studia lub ich brak nie świadczy o niczym, takie myślenie jest zabobonne. Nie ma uniwersalnej hierarchii wartości: po prostu dla jednej dziewczyny lepszy jest budowlaniec co po pracy tylko piwko i TV, dla innej lepszy będzie filozof. Z drugiej strony nie oszukujmy się - jeśli ktoś w dzisiejszych czasach jest uczniem zasadniczej szkoły zawodowej, to na 99% będzie osobą prymitywną, wulgarną i ograniczoną. Jednak do LO raczej wielcy gamonie nie idą, więc przepaść między studentami a licealistami jest żadna.

Nikłe masz pojęcie o szkołach zawodowych. Wbrew ogólnej przyjętej opinii, że do zawodówek chodzą tylko ograniczone prymitywy (nie przeczę że są, bo są), zapisują się tam również osoby, które chcą po prostu nauczyć się zawodu A nie ma innej drogi na zdobycie uprawnień czeladniczych, jak tylko zawodówka i odbycie przede wszystkim trzyletniej praktyki, która jest jedynym sposobem na nabranie fachu w trakcie edukacji.
Śmieszą mnie świeżo upieczeni technicy, którzy pogardliwie wyrażają się o osobach po zawodówce. Oczywiście, taka szkoła to pierwszy kierunek samej patoli, ale jakąś część takich szkół stanowią osoby, które zdecydowały się już na konkretny zawód i chcą się w tym kierunku rozwijać. Podjęcie twardej decyzji o wyborze branży i ścieżki kariery nie jest wcale łatwe, a w zawodówce musisz się na coś zdecydować już na samym początku.
Technikum to odrębna sprawa, ale (z autopsji) powiem jedną rzecz. Praktyki w zawodówce dużo więcej nauczą niż pseudo-praktyki w technikum, odbywające się w klasie. Za dużo poznałam osób które po technikum, trafiając do pracy o kierunku, z którego robili dyplom, nagle przeżywają twarde spotkanie z rzeczywistością, bo zawód kompletnie nie pokrywa się z ich dotychczasowym wyobrażeniem.
Co do licealistów - hahaha. Gamonie tam nie chodzą? Bananowe snoby w prestiżowej licbazie to rzeczywiście (xD) kwiat polskiej młodzieży i przyszłość narodu. Po ogólniaku ma się praktycznie zerowe ukierunkowanie, można robić zarówno wszystko, jak i nic. Zdając miód-maturkę z celowaniem w klucz odpowiedzi
Szkoda tylko, że potem często jest dylemat pt. "ojej, nie wiem co chcę robić w życiu" bo nie starczyło mi punktów na wymarzone studia, a mam tak naprawdę tylko gówno znaczący papier - podczas gdy osoba po zawodówce ma już 3 lata doświadczenia, normalną pracę i tylko na luzie się dokształca, jeśli chce.
Bez względu na wybór szkoły średniej (i potem studiów) liczy się tak naprawdę podejście. Można mieć pracę fizyczną i też awansować, na brygadzistę itp. - są różne możliwości rozwoju.

Poznałam również osoby, które mimo atutów, nie podejmują się pracy na wyższym stanowisku. Często, pomimo większej stawki, dochodzi stres, odpowiedzialność, wieczna dyspozycyjność, użeranie się z szefem/pracownikami i przeżywanie tego, tak naprawdę nie jest ani trochę warte tych pieniędzy. Ważne, aby swoją pracę w miarę lubić i czuć się w niej dobrze. To powinno się stawiać jako pierwsze kryterium, a zarobki (w granicach rozsądku) dopiero na drugim.

[Czlowieczka]

Są mniej gamoniowaci z tego powodu, że większość prawdziwych jełopów nawet nie wpadnie na to by iść do LO. A pisanie po polsku to problem nawet na studiach, co mnie przeraża.

[Imperialista]

Napisane przez Czlowieczka

Są mniej gamoniowaci z tego powodu, że większość prawdziwych jełopów nawet nie wpadnie na to by iść do LO. A pisanie po polsku to problem nawet na studiach, co mnie przeraża.

Wybacz, gdybym cofnął czas poszedłbym do porządnego technikum zamiast do LO. Teraz często ludzie z konkretnym fachem po zawodówce zarabiają więcej niż większość ludzi po uniwersytetach. Prawie zawsze wykwalifikowany robotnik zarabia więcej niż debiutujący inżynier.

Swoją drogą kiedyś spotykałem się z dziewczyną (nie związek), która była zdziwiona, że mieszkam w akademiku. Grzecznie wyjaśniłem, że mam tam swoją "patologiczną" rodzinę, z którą jest mi dobrze oraz jest w miarę tanio, więc taki stan mi odpowiada. Stwierdziłem, że o mieszkaniu pomyślę jak kogoś ciekawego poznam albo będę więcej zarabiał.

Wszystko byłoby spoko, ale moje podejście skrytykowała studentka I roku prawa (która teoretycznie powinna być na 4 roku) po jakimś licencjacie, która w weekendy była barmanką i mieszkała z matką.

[cranberry juice]

Napisane przez Imperialista

Prawie zawsze wykwalifikowany robotnik zarabia więcej niż debiutujący inżynier.

Jakie perspektywiczne myślenie No jasne, w wieku 20 lat absolwent zawodówki pracujący fizycznie zarabia więcej niż jego rówieśnik, student pierwszego roku medycyny. Argument za zawodówką jak nic

[DopplegangerEddarda]

Nie powiedziałbym żeby przepaść pomiędzy kimś po LO a zawodówką była.
Znam dużo ludzi i o ile Ci po LO zazwyczaj mają wyższą kulturę i oraz znają trochę więcej ogólnych informacji to Ci po zawodówce mają zazwyczaj znacznie większą wiedzę życiową a i z tą kulturą też bym nie powiedział, że jest duża różnica.

Jeszcze nie spotkałem np. maminsynka po zawodówce, jakiejś cioty która by wpadła w depresje po jakimś drobnym niepowodzeniu również.

Ogólnie z tych ludzi co znam najbardziej zbilansowani oraz najfajniejsi wydają mi się faceci po zawodówkach, technikach którzy następnie skończyli coś zaocznie. Ale to generalizując.

Do LO poszedłbym tylko w sytuacji gdy byłbym pewny, że później idę na dobre studia.

---------- Dopisano o 14:44 ---------- Poprzedni post napisano o 14:41 ----------

Napisane przez twiggz

Nikłe masz pojęcie o szkołach zawodowych. Wbrew ogólnej przyjętej opinii, że do zawodówek chodzą tylko ograniczone prymitywy (nie przeczę że są, bo są), zapisują się tam również osoby, które chcą po prostu nauczyć się zawodu A nie ma innej drogi na zdobycie uprawnień czeladniczych, jak tylko zawodówka i odbycie przede wszystkim trzyletniej praktyki, która jest jedynym sposobem na nabranie fachu w trakcie edukacji.
Śmieszą mnie świeżo upieczeni technicy, którzy pogardliwie wyrażają się o osobach po zawodówce. Oczywiście, taka szkoła to pierwszy kierunek samej patoli, ale jakąś część takich szkół stanowią osoby, które zdecydowały się już na konkretny zawód i chcą się w tym kierunku rozwijać. Podjęcie twardej decyzji o wyborze branży i ścieżki kariery nie jest wcale łatwe, a w zawodówce musisz się na coś zdecydować już na samym początku.
Technikum to odrębna sprawa, ale (z autopsji) powiem jedną rzecz. Praktyki w zawodówce dużo więcej nauczą niż pseudo-praktyki w technikum, odbywające się w klasie. Za dużo poznałam osób które po technikum, trafiając do pracy o kierunku, z którego robili dyplom, nagle przeżywają twarde spotkanie z rzeczywistością, bo zawód kompletnie nie pokrywa się z ich dotychczasowym wyobrażeniem.
Co do licealistów - hahaha. Gamonie tam nie chodzą? Bananowe snoby w prestiżowej licbazie to rzeczywiście (xD) kwiat polskiej młodzieży i przyszłość narodu. Po ogólniaku ma się praktycznie zerowe ukierunkowanie, można robić zarówno wszystko, jak i nic. Zdając miód-maturkę z celowaniem w klucz odpowiedzi
Szkoda tylko, że potem często jest dylemat pt. "ojej, nie wiem co chcę robić w życiu" bo nie starczyło mi punktów na wymarzone studia, a mam tak naprawdę tylko gówno znaczący papier - podczas gdy osoba po zawodówce ma już 3 lata doświadczenia, normalną pracę i tylko na luzie się dokształca, jeśli chce.
Bez względu na wybór szkoły średniej (i potem studiów) liczy się tak naprawdę podejście. Można mieć pracę fizyczną i też awansować, na brygadzistę itp. - są różne możliwości rozwoju.

Poznałam również osoby, które mimo atutów, nie podejmują się pracy na wyższym stanowisku. Często, pomimo większej stawki, dochodzi stres, odpowiedzialność, wieczna dyspozycyjność, użeranie się z szefem/pracownikami i przeżywanie tego, tak naprawdę nie jest ani trochę warte tych pieniędzy. Ważne, aby swoją pracę w miarę lubić i czuć się w niej dobrze. To powinno się stawiać jako pierwsze kryterium, a zarobki (w granicach rozsądku) dopiero na drugim.

Zgadzam się

[Czlowieczka]

Napisane przez DopplegangerEddarda

Nie powiedziałbym żeby przepaść pomiędzy kimś po LO a zawodówką była.
Znam dużo ludzi i o ile Ci po LO zazwyczaj mają wyższą kulturę i oraz znają trochę więcej ogólnych informacji to Ci po zawodówce mają zazwyczaj znacznie większą wiedzę życiową a i z tą kulturą też bym nie powiedział, że jest duża różnica.

Osoby po zawodówce w większości przypadków nie mają absolutnie żadnej kultury. Licealiści są niesamowicie wulgarni, podobnie jak nawet dzieci z podstawówki - to każdy wie. Ale takie ilości prymitywów i durniów jak w zawodówkach nie zdarzają się chyba nigdzie - może poza zakładami karnymi.
Jeśli chodzi o wiedzę życiową: co może wiedzieć o życiu chłop, który nigdy nie przeczytał książki a słownictwo jego ogranicza się do jednego rzeczownika na K?
Wiem co mówię. Chodziłam do najgorszego liceum w mieście, najmniej wymagającego, do ktorego każdy mogł się dostać. W tym samym budynku mieliśmy zawodówkę i spędzaliśmy razem przerwy. Widziałam na własne oczy zwyczaje owych "zaradnych" i "dobrze zarabiających". Największy cham z LO był barankiem w porównaniu do przeciętnego ucznia Zasadniczej.
A potem załatwiałam masę spraw w innych szkołach zawodowych rozsianych po moim mieście. Sama minuta przebywania w nich zapewnia niezapomniane przeżycia.
Zdarzają się oczywiście bystre osoby, które chcą mieć zawód i naprawdę mądrze myślą. Ale giną w tłumie Morloków.

[DopplegangerEddarda]

O życiu ? To może wiedzieć, że w weekendy a często i po szkole ciężko fizycznie pracuje a mało którego rodzice zarabiają krocie. Jeżeli ma samochód to dość często taki na którego sam musiał zarobić a rodzice czy dziadkowie czasem dołożyli a czasem nie.

Ty o chuliganach a ja generalizuje. U mnie było technikum oraz zawodówka i nie widziałem jakiejś ogromnej różnicy bo w sumie jak widzieć ? Nauczycieli Ci sami tylko zakres materiału mniejszy. Sam mam i kolegów po liceum, zawodówkach oraz technikach.

A to, że ktoś chodzi do liceum nie oznacza, że przeczytał jakąś książkę a jeżeli nawet przeczytał to ilu czyta coś więcej niż lektury i Harry Pottery oraz czego może nauczyć 50 twarzy Greja o życiu ?

A ilość kurew które ktoś wrzuca w zdanie akurat najmniej mnie interesuje. Dla mnie się liczy czy jak do kogoś zadzwonię z problemem to czy będę mógł liczyć na radę czy pomoc a nie ile razy ktoś zabluźni. Nie oceniaj wartości człowieka powierzchownie ponieważ nie raz się na tym przejedziesz.

Moja koleżanka studiuje prawo na dobrej uczelni, rzuca słowami na k oraz pije więcej od niejednego z zawodówki. Tak czy siak ją lubię