Odrębne mieszkanie po ślubie

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

No z biedoty pochodzicie, nikt wam nic nie da, macie pod górę - szkoda. Ale myślisz, że ten fakt skazuje was na dziadowanie przez resztę życia ? Niepokojące jest to, że tak totalnie godzisz się na tę biedę i brak perspektyw. Dlaczego razem nie wyjedziecie gdzieś gdzie łatwiej o pracę np. ? Skoro nie macie nic tam gdzie obecnie żyjecie, to jednocześnie możecie od tego zera zacząć w innym, nowym miejscu.

[marianna144]

kurde a co wy tak tej dziewczynie zagladacie do portfela?co jej wytykacie ze jej nie zalezy skoro co drugi post na wizazu jest "papierek nie ma dla mnie znaczenia..."dlaczego kazecie jej postawic sie tesciowej? i to na samym poczatku?to wy jakby co bedziecie potem z ta tesciowa utrzymywac kontakt czy autorka?

wracajac do autorki -dacie rade o ile to sytuacja przejsciowa.

[vyenna]

Abstrakcja Ale co by się nie rozwodzić - zamień się z bratem i zamieszkajcie w jego pokoju, a on niech mieszka z rodzicami.

[201803290936]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;6220774 6]No z biedoty pochodzicie, nikt wam nic nie da, macie pod górę - szkoda. Ale myślisz, że ten fakt skazuje was na dziadowanie przez resztę życia ? Niepokojące jest to, że tak totalnie godzisz się na tę biedę i brak perspektyw. Dlaczego razem nie wyjedziecie gdzieś gdzie łatwiej o pracę np. ? Skoro nie macie nic tam gdzie obecnie żyjecie, to jednocześnie możecie od tego zera zacząć w innym, nowym miejscu.[/QUOTE]

Dobrze napisane.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez marianna144

kurde a co wy tak tej dziewczynie zagladacie do portfela?co jej wytykacie ze jej nie zalezy skoro co drugi post na wizazu jest "papierek nie ma dla mnie znaczenia..."dlaczego kazecie jej postawic sie tesciowej? i to na samym poczatku?to wy jakby co bedziecie potem z ta tesciowa utrzymywac kontakt czy autorka?

wracajac do autorki -dacie rade o ile to sytuacja przejsciowa.

Nikt jej nigdzie nie zagląda, nikt jej nic nie każe. Pyta o opinie, to dostała opinie na podstawie tego, co sama napisała,

Napisane przez vyenna

Abstrakcja Ale co by się nie rozwodzić - zamień się z bratem i zamieszkajcie w jego pokoju, a on niech mieszka z rodzicami.

Następna.
Przecież ten brat musi się jeszcze zgodzić na taki układ.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez PaulinciaKWC

Skazana podpunkt A jest chyba do poprawki
Poza tym sie zgadzam

ale że co jak gdzie kiedy? z tego co zrozumiałam, autorka wynajmowała sama pokój, a jej facet nadal mieszka z rodzicami. chyba, że cosik źle zrozumiałam...

[marianna144]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;62208556]Nikt jej nigdzie nie zagląda, nikt jej nic nie każe. Pyta o opinie, to dostała opinie na podstawie tego, co sama napisała,

Następna.
Przecież ten brat musi się jeszcze zgodzić na taki układ.[/QUOTE]

Lisabeth jak Cie lubie wroc na pierwsza strone...jak to jej nikt nie zaglada?jak to jej nikt nie kaze ? postaw sie tesciowej wyjedz,,itd. to jest opinia? bo ja mam wrazenie ze nakaz jakis...ja wiem ze to z dobrej woli ale brzmi to jak nakaz. a autorka nie prosi o rade co zrobic zeby miec wiecej pieniedzy i zamieszkac z mezem tylko : Teraz pytanie całego wątku - czy dałybyście radę mieszkać oddzielnie, póki sytuacja się nie poprawi?

---------- Dopisano o 00:41 ---------- Poprzedni post napisano o 00:40 ----------

no to dałybyscie rade czy nie?

---------- Dopisano o 00:42 ---------- Poprzedni post napisano o 00:41 ----------

bo ja bym dała rade o ile byłby to stan przejsciowy

[PaulinciaKWC]

Napisane przez skazana_na_bluesa

ja bym musiała upaść na głowę, żeby:
a - zamieszkać z facetem, z którym nie mieszkałam

kiedys trzeba ze sobą zamieszkać, zeby mieszkac razem

Autorko, wg mnie zachowujecie sie jak dzieci. I wasza sytuacja materialna nie ma tu nic do rzeczy. A juz pisanie, ze nie macie co liczyc na spadek jest słabe. Zacznijcie cos robic SAMI. Aczkolwiek chyba nie do konca zdajesz sobie sprawe jak dajecie sobą rządzic.

---------- Dopisano o 00:52 ---------- Poprzedni post napisano o 00:50 ----------

Napisane przez marianna144

Lisabeth jak Cie lubie wroc na pierwsza strone...jak to jej nikt nie zaglada?jak to jej nikt nie kaze ? postaw sie tesciowej wyjedz,,itd. to jest opinia? bo ja mam wrazenie ze nakaz jakis...ja wiem ze to z dobrej woli ale brzmi to jak nakaz. a autorka nie prosi o rade co zrobic zeby miec wiecej pieniedzy i zamieszkac z mezem tylko : Teraz pytanie całego wątku - czy dałybyście radę mieszkać oddzielnie, póki sytuacja się nie poprawi?

---------- Dopisano o 00:41 ---------- Poprzedni post napisano o 00:40 ----------

no to dałybyscie rade czy nie?

---------- Dopisano o 00:42 ---------- Poprzedni post napisano o 00:41 ----------

bo ja bym dała rade o ile byłby to stan przejsciowy

Ja bym dala, ale nie z takich powodow. To jest niezaradnosc zyciowa.

[Djuno]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;6220774 6]No z biedoty pochodzicie, nikt wam nic nie da, macie pod górę - szkoda. Ale myślisz, że ten fakt skazuje was na dziadowanie przez resztę życia ? Niepokojące jest to, że tak totalnie godzisz się na tę biedę i brak perspektyw. Dlaczego razem nie wyjedziecie gdzieś gdzie łatwiej o pracę np. ? Skoro nie macie nic tam gdzie obecnie żyjecie, to jednocześnie możecie od tego zera zacząć w innym, nowym miejscu.[/QUOTE]
Niepokojące, ale zupełnie normalne - oboje znają tylko takie rozwiązania, a bieda jest dziedziczna. Jak widać.

Autorko, robicie to wszystko od dupy strony i nie ogarniecie życia w ten sposób. To jest zły plan i musicie pomyśleć nad innym rozwiązaniem.

[ajah]

Napisane przez marianna144

Lisabeth jak Cie lubie wroc na pierwsza strone...jak to jej nikt nie zaglada?jak to jej nikt nie kaze ? postaw sie tesciowej wyjedz,,itd. to jest opinia? bo ja mam wrazenie ze nakaz jakis...ja wiem ze to z dobrej woli ale brzmi to jak nakaz. a autorka nie prosi o rade co zrobic zeby miec wiecej pieniedzy i zamieszkac z mezem tylko : Teraz pytanie całego wątku - czy dałybyście radę mieszkać oddzielnie, póki sytuacja się nie poprawi?

---------- Dopisano o 00:41 ---------- Poprzedni post napisano o 00:40 ----------

no to dałybyscie rade czy nie?



---------- Dopisano o 00:42 ---------- Poprzedni post napisano o 00:41 ----------

bo ja bym dała rade o ile byłby to stan przejsciowy

Problem w tym, że odpowiedź na główne pytanie jest zależna od wielu czynników. Magiczne do momentu, gdy sytuacja się poprawi. Otóż sytuacja się sama nie poprawi. Nie poprawi się również, gdy autorka będzie podejmować z facetem decyzje podobne do tej o ślubie itd.

[Rena]

Przyczyny rozlaki sa wazne. Inaczej by to wygladalo, gdyby on wyjechal na kilka miesiecy do pracy i mial wrocic w ustalonym terminie z oszczednosciami na start. Inaczej to wyglada jak on nie moze sie oderwac od spodnicy mamy, nie chce sie od niej wyprowadzic. A w trudnej sytuacji zyciowej jak utrata pracy i problemy zdrowotne ona nie moze na niego liczyc i gdyby nie rodzice to co by z nia bylo?

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez PaulinciaKWC

kiedys trzeba ze sobą zamieszkać, zeby mieszkac razem

edytowałam tamtą wypowiedź, bo oczywiście chodziło o ślub zmęczenie robi swoje, nie ma co.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez skazana_na_bluesa

edytowałam tamtą wypowiedź, bo oczywiście chodziło o ślub zmęczenie robi swoje, nie ma co.

35 stopni za oknem też

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez PaulinciaKWC

35 stopni za oknem też

to też...

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez marianna144

Lisabeth jak Cie lubie wroc na pierwsza strone...jak to jej nikt nie zaglada?jak to jej nikt nie kaze ? postaw sie tesciowej wyjedz,,itd. to jest opinia? bo ja mam wrazenie ze nakaz jakis...ja wiem ze to z dobrej woli ale brzmi to jak nakaz. a autorka nie prosi o rade co zrobic zeby miec wiecej pieniedzy i zamieszkac z mezem tylko : [B]Teraz pytanie całego wątku - czy dałybyście radę mieszkać oddzielnie, póki sytuacja się nie poprawi?

Jak sobie wyobrażasz zaglądanie i nakazy poprzez forum internetowe? Podtrzymuję swoje zdanie: chciała opinii, to ma. Raczej nikt po swoim własnym wątku na forum nie oczekuje odpowiedzi "tak" lub "nie", tylko właśnie jakiejś dyskusji i uzasadnienia takiego czy innego stanowiska.

[suszarka]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;62200521]Też słuszna uwaga. Ja rozumiem, że ludzie mają różne priorytety, ale te opisane tutaj są co najmniej dziwne. Nie ma pieniędzy, chora jest autorka, chora jest jej matka, nie ma pracy, nie ma gdzie mieszkać, ale kasę na ślub wydają i to właściwie tylko po to, żeby zaspokoić chore wizje kobiety, która nie powinna mieć nic do powiedzenia w tej kwestii.
I to jeszcze wydają nie swoją kasę :/[/QUOTE]

kosmos.

[aliatan]

Autorko, nie boisz się brać ślubu z mężczyzną, którego znasz "z tej najlepszej strony"? Chodzi mi o to, że nie było okazji poznania go w sytuacjach normalnych, życiowych oraz zwykłym mieszkaniu, które weryfikuje poglądy na wiele spraw, w tym na partnera- jego przyzwyczajenia, zachowanie i to czy ludziom w związku jest razem dobrze.

Z tego co opisujesz macie problem nie tylko z finansami, ale i z wtrącaniem się przyszłej teściowej w wasze wspólne życie, jak pisały Dziewczyny wyżej na jednej takiej akcji się nie skończy. Ta kobieta to typ-co ludzie powiedzą, a z taką osobą nigdy nie ma lekko.
Teoretycznie jesteście dorośli, a w praktyce ta kobieta przejęła kontrolę nad życiem twojego przyszłego męża i co za tym idzie nad twoim bo decyzja o ślubie nie wyszła od Was tylko od syna i matki, a Ty niejako zostałaś pominięta (sama piszesz, że bez ślubu by się obeszło)
Czy nie byłoby lepiej jakbyście wspólnie porozmawiali odnośnie waszej sytuacji i powzięli jakieś kroki co do znalezienia pracy, przemyślenia stanu finansów (stanu wspólnego budżetu) i wynajęcia wspólnego pokoju, może wyprowadzki do innego miejsca żeby tam znaleźć lepszą pracę? Pytałaś swojego przyszłego męża jak on widzi waszą przyszłość? samo z siebie się nic nie poprawi, jak Wy nie będziecie działać razem i zgodnie, to będzie szybka droga do wzajemnej niechęci, złości i rozwodu.
Odpowiadając na pytanie główne tego wątku pewnie dałabym radę, ale narastałaby we mnie złość i frustracja z powodu tego oddzielnego mieszkania, byłabym wówczas chodzącą furią :3.

[nelciak]

Wywalanie brata z jego pokoju to szczyt chamstwa.
Chłopak tez potrzebuje swojej prywatnosci.
Nie wiem o ile jest mlodszy, ale pewnie nie ma mozliwosci zarobienia i wyprowadzenia sie na swoje - i nie ma takiego obowiazku.

Pytanie, czy narzeczonemu przeszkadza samo mieszkanie razem przed slubem, a seks przed ślubem juz nie? Bo jesli tak jest, to żaden z niego konserwatysta, tylko hipokryta. Taka sama hipokryzja jak 'można bić żonę w domu, ale na ulicy już nie'.

[201607111050]

Znam małżeństwo, które mieszka ze sobą tylko w weekendy i... układa im się. Od wielu lat. Więc można.

O ile sam ślub wydaje mi się bzdurą w tak jeśli się kochają to podejrzewam, że dadzą radę. Teraz też ze sobą nie mieszkają a sam papier nic nie zmienia.

[201803290936]

Napisane przez oh!

Znam małżeństwo, które mieszka ze sobą tylko w weekendy i... układa im się. Od wielu lat. Więc można.

O ile sam ślub wydaje mi się bzdurą w tak jeśli się kochają to podejrzewam, że dadzą radę. Teraz też ze sobą nie mieszkają a sam papier nic nie zmienia.

Tylko pewnie to małżeństwo nie robi tego z biedy, tylko z wygody, może z powodu pracy, jakichś osobistych preferencji. U Autorki sytuacja jest trudna i skomplikowana, w dodatku kasy brak. To nie jest wybór, a przymus.

[cava]

Napisane przez oh!

Znam małżeństwo, które mieszka ze sobą tylko w weekendy i... układa im się. Od wielu lat. Więc można.

O ile sam ślub wydaje mi się bzdurą w tak jeśli się kochają to podejrzewam, że dadzą radę. Teraz też ze sobą nie mieszkają a sam papier nic nie zmienia.

ja ze swoim mezem zamieszkałam 3 dni po ślubie. Od tego terminu mieliśmy wynajem podpisany a bez sensu było pzrekąłdac imprezę zeby spełniac jakieś z palca wyssane czyjeś normy. Traumy z tego powod nie odnotowałam.
Wczesniej nie mieszkaliśmy razem i uważam, ze nparwde nie trzeba z człowiekiem mieszkać, zeby go poznac dobrze. Wystarczy patrzeć i _widzieć_ na co sie patrzy.
Ludzie potarfią latami ze sobą mieszkac przed ślubem, odwalac w tym zcasie ostre patole a ślub wziąć, tylko po to zeby się rozwieść pędem albo dalej w patoli tkwić.

Co do "ślubu bez znaczenia"
Ja nie ogarniam o co jest nagle problem?
Jak rozumiem, priorytetem i sprawą wazną dla autorki watku, jest zwiazek z tym mężczyzną. Czy bedzie to wiazek "ze świstkiem" czy bez, jej lata i powiewa, wiec skoro partner chce, to ona ten ślub bierze.
Powiem szczerze, ze to pierwszy raz jak widze, ze osoba mówi i robi na ten temat w sposób spójny. N aogół czytam kalsyczne wizazowe: slub nei ma dla mnie znaczenia , więc prędzej dam się zamarynowac w beczce z ogórkami niz gow ezmę. Czyli jakby większa schiza taka.
Są ze sobą i planują ze sobą w zwiąku być, być rodziną, a "świstek" ogranicza jakies tam komplikacje.
i si. O co problem?
Tyle tu było gadania, ze mozna być zwiazkiem, rodziną bez ślubu, no to można i to samo ze ślubem w takich samych warunkach zyciowych.


Zycie potrafi różnei się układac. Więc tak, jakby było trzeba, wytrzymałabym mieszkając oddzielnie z mezem. Zresztą, jest taka chmara zwiazków ślubnych na odległość, związków gdzie ludzie latami zyją w różnych krajach, czy mają takie zawody ze widują się tylko co kilka tygodni/miesięcy, ze tu to naprawdę jest mały pikuś. Przynajmniej mają okazję się widywać codziennie. A jak związkiem przed ślubem byli, tak samo po ślubie bedą.

Autorko watku, zyczę zdrowia i zeby jak najszybciej się poukładało.

[201803290936]

Napisane przez aliatan

Autorko, nie boisz się brać ślubu z mężczyzną, którego znasz "z tej najlepszej strony"? Chodzi mi o to, że nie było okazji poznania go w sytuacjach normalnych, życiowych oraz zwykłym mieszkaniu, które weryfikuje poglądy na wiele spraw, w tym na partnera- jego przyzwyczajenia, zachowanie i to czy ludziom w związku jest razem dobrze.

Z tego co opisujesz macie problem nie tylko z finansami, ale i z wtrącaniem się przyszłej teściowej w wasze wspólne życie, jak pisały Dziewczyny wyżej na jednej takiej akcji się nie skończy. Ta kobieta to typ-co ludzie powiedzą, a z taką osobą nigdy nie ma lekko.
Teoretycznie jesteście dorośli, a w praktyce ta kobieta przejęła kontrolę nad życiem twojego przyszłego męża i co za tym idzie nad twoim bo decyzja o ślubie nie wyszła od Was tylko od syna i matki, a Ty niejako zostałaś pominięta (sama piszesz, że bez ślubu by się obeszło)
Czy nie byłoby lepiej jakbyście wspólnie porozmawiali odnośnie waszej sytuacji i powzięli jakieś kroki co do znalezienia pracy, przemyślenia stanu finansów (stanu wspólnego budżetu) i wynajęcia wspólnego pokoju, może wyprowadzki do innego miejsca żeby tam znaleźć lepszą pracę? Pytałaś swojego przyszłego męża jak on widzi waszą przyszłość? samo z siebie się nic nie poprawi, jak Wy nie będziecie działać razem i zgodnie, to będzie szybka droga do wzajemnej niechęci, złości i rozwodu.
Odpowiadając na pytanie główne tego wątku pewnie dałabym radę, ale narastałaby we mnie złość i frustracja z powodu tego oddzielnego mieszkania, byłabym wówczas chodzącą furią :3.

Do wydrukowania i powieszenia na lustrze.

[201607111050]

Napisane przez Doris1981

Tylko pewnie to małżeństwo nie robi tego z biedy, tylko z wygody, może z powodu pracy, jakichś osobistych preferencji. U Autorki sytuacja jest trudna i skomplikowana, w dodatku kasy brak. To nie jest wybór, a przymus.

Jest. A sama sytuacja jest trudna. Tylko, że autorka ze ślubu nie zrezygnuje, na mieszkanie ich nie stać, na pokój pewnie też. Więc sam wątek jest dla mnie bez sensu Dać się da, czy wyjdzie? Tego nie wiemy.

[201803111829]

Poza tym to "mieszkanie" będzie trwało? Miesiąc? Rok? Jak to sobie wyobrażasz? Umawiasz się z mężem do kina czy na spacer a potem "pa" każde idzie do swojej mamusi?
Kurde, małżeństwo to jest już dla mnie zaawansowany level, kiedy stworzyłaś własną rodzinę, odrębną. Czym innym jest wyjazd na zarobek (bo w perspektywie jest "zarabiam, żebyśmy mogli żyć razem, odkładam na dom /samochód", nie wiem czy ktoś wyjechał za granicę dla zabawy, raczej z konieczności).
W waszym przypadku nie ma żadnego ustalonego planu działania, żadnego "ja idę do pracy, ty idziesz do pracy, za rok jak odłożymy wynajmujemy mieszkanie". Jest tylko ślub i po ślubie każdy idzie do swojego domu jak dzieciaki po studniówce.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez cava

ja ze swoim mezem zamieszkałam 3 dni po ślubie. Od tego terminu mieliśmy wynajem podpisany a bez sensu było pzrekąłdac imprezę zeby spełniac jakieś z palca wyssane czyjeś normy. Traumy z tego powod nie odnotowałam.

No, no - całe trzy dni powiadasz. Faktycznie analogiczna sytuacja jak u autorki i warta podkreślenia

Napisane przez cava

Są ze sobą i planują ze sobą w zwiąku być, być rodziną, a "świstek" ogranicza jakies tam komplikacje.
i si. O co problem?
Tyle tu było gadania, ze mozna być zwiazkiem, rodziną bez ślubu, no to można i to samo ze ślubem w takich samych warunkach zyciowych.

Tutaj główną motywacją byłoby to, żeby matka faceta przestała marudzić. No faktycznie -zdrowo.

Napisane przez cava

Zresztą, jest taka chmara zwiazków ślubnych na odległość, związków gdzie ludzie latami zyją w różnych krajach, czy mają takie zawody ze widują się tylko co kilka tygodni/miesięcy, ze tu to naprawdę jest mały pikuś. Przynajmniej mają okazję się widywać codziennie. A jak związkiem przed ślubem byli, tak samo po ślubie bedą.

Zważ, że tutaj związek jest zupełnie 'świeży', 'nie dotarty'. Przecież oni nawet nie mają miejsca żeby prowadzić życie erotyczne ! Jak para nastolatków, a nie małżeństwo. Będą się po krzakach chować, w kinie migdalić, czy może w sklepowych przymierzalniach ?
Jest różnica np. chociaż trochę ze sobą pożyć, pomieszkać, a potem żyć w czasowej separacji. A tutaj od początku jest mieszkanie oddzielne. Dodatkowo nie wiadomo jak długo ta sytuacja miałaby trwać, sądząc po mentalności tej pary i sytuacji rodzinnej autorki (choroba w rodzinie), to jeszcze długi czas. To nie jest korzystna perpsektywa dla związku bardzo młodych ludzi, którzy nie mieli jeszcze okazji posmakować wspólnego, niezależanego, dorosłego życia. Po co więc im ten ślub ? Co on de facto ukonstytuuje ? Podległość wobec matki chłopaka jedynie, nic więcej.

[rybkie]

No dobrze, powiedzmy ze autorka przemeczy sie te 3 miesiace 4? Znajdzie prace, zamieszkaja razem, cud, miod i orzeszki

A potem jedno z nich straci prace i co? Znow sie przeprowadza do rodzicow?

I naprawde lepiej mieszkac osobno z rodzicami gdzie nie ma specjalnie miejsca i biednie zamiast razem w wynajmowanym pokoju?

Jaka prace ma TZ autorki ze nie stac go na wynajem pokoju? W warszawie pokoje od 600 zl w gore, powiedzmy ze zarabia najmniej 1200zl, idzie sie utrzymac skormnie ale da rade jak sie chce

Powodem slubu bylo ze nie moga mieszkac razem bez slubu bo to nie pobozemu

No ale teraz nie mieszkaja razem to po co slub?

Poza tym z tego skromnego wesela na pewno troche kasy sie uzbiera byloby na start, mogliby zamieszkac razem a autorka musialabym intensywnie szukac pracy

Nie rozumiem tej sytuacji i takiej niezaradnosci zyciowej

[Rena]

Napisane przez _Tinkerbell

nie wiem czy ktoś wyjechał za granicę dla zabawy, raczej z konieczności

No chocby studenci wyjezdzajacy na erazmus sie duzo bawia. Daleko szukac nie trzeba.

[201803111829]

Mówię raczej o ludziach którzy już studia skończyli, założyli rodziny itd.

[Onnaa88]

Kolejny wątek jak to młodzi maja problemy finansowe.
Przez tydzień przeczytałam tutaj już chyba pięć podobnych.
Rozumiem Cie autorko często leczenie kosztuje,nie wiem na co jesteś chora,ale ze swojego doświadczenia wiem,jakie pieniądze idą na moje leczenie.
Lekarze na NFZ często bagatelizują sprawy.
Jak Twój przyszły mąż ma okazję wyjechać chociaż sam i poprawić wasza sytuację materialną niech ucieka,tu nic dobrego go nie czeka.
Ty spróbuj wyleczyć swoje dolegliwości i jedz do niego.
Bo z tej biedy nigdy nie wyjdziesz a tam masz jakieś szanse.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Rena]

Napisane przez _Tinkerbell

Mówię raczej o ludziach którzy już studia skończyli, założyli rodziny itd.

nie wiemy czy autorka jest po studiach.

---------- Dopisano o 11:42 ---------- Poprzedni post napisano o 11:38 ----------

Napisane przez Onnaa88

Kolejny wątek jak to młodzi maja problemy finansowe. ]

Tutaj raczej mloda ma problemy finansowe, a mlody sie zachowuje jakby ten temat go w ogole nie dotyczyl. Co w kontekscie planow slubnych co najmniej dziwi.