2017-05-02, 21:54 | #331 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 301
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Ja bym poszła na pogrzeb mojego krzywdziciela. Myślę, że pomogłoby mi to pogodzić się z sobą i zostawić w przeszłości pewne rzeczy. Pogrzebać je razem z nim.
Myślę, że najważniejsze to zrobić to w zgodzie z sobą, a nie pod przymusem otoczenia czy zasad, że coś wypada. Wsłuchać się w siebie i tak na prawdę odkryć czego chcemy i czego potrzebujemy. |
2017-05-03, 20:43 | #332 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 15
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Cytat:
__________________
Lepiej czytać skład niż reklamę na opakowaniu
|
|
2018-03-03, 18:44 | #333 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-07
Lokalizacja: Tu i ówdzie
Wiadomości: 5 535
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Zagląda ktoś tu jeszcze? Stety niestety dołączam do waszej grupy. Jestem w szoku, że o DDA jest pełno wątków a o DDD tak mało się mówi. Przecież to też jest problem!
Mam obawy w rozmawianiu o swojej osobie, miło by było gdyby ktoś tu się z was pojawił No chyba, że temat umarł
__________________
Pole dance 3 l oddane |
2018-03-03, 19:13 | #334 |
Polka Ogarniaczka
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: słoikowo
Wiadomości: 8 106
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
też dziwię się, że nikt tu nie pisze... u mnie totalny spokój, ostatnio miałam obawę, że w związku z pogrzebem mojego Dziadka zjawi się moja rodzicielka, ale nic takiego nie miało miejsca
a Wy jak się macie Dziewczyny, jak się Wam układa?
__________________
|
2018-03-03, 19:31 | #335 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-07
Lokalizacja: Tu i ówdzie
Wiadomości: 5 535
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Ja mam to "szczęście" że moja rodzicielka w moim życiu się nie pojawi. Sama przecież kazała mi zapomnieć, że mnie urodziła
__________________
Pole dance 3 l oddane |
2018-03-03, 19:36 | #336 |
Polka Ogarniaczka
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: słoikowo
Wiadomości: 8 106
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
same here
__________________
|
2018-03-03, 20:21 | #337 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 301
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Ja głównie czytam. Jakoś próbuje uporać się ze swoimi problemami. Bardzo mi pomaga terapia.
|
2018-03-04, 05:36 | #338 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-07
Lokalizacja: Tu i ówdzie
Wiadomości: 5 535
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
A czytanie pomaga?
__________________
Pole dance 3 l oddane |
2018-03-04, 10:59 | #339 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 301
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Trudno mi pisać, a jak czytam to przynajmniej wiem, że nie tylko ja tak mam. Dlatego od czasu o czasu dam znać, że wątek nie umarł.
|
2018-03-05, 21:07 | #340 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 1 412
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Wieloletni , dziś już podstarzały kat, który wisi na nieodciętym do końca dziecku i żąda uwagi, bo sam sobie z niczym nie radzi...
Terapia pozwoliła mi się częściowo odciąć, ale tylko częściowo. Nadal mam mdłości z nerwów, kiedy matka do mnie wydzwania co ma zrobić jak się jej wanna zapchała. Nie wiem czemu wciąż odbieram. Rozłączam się, nie chcę rozmawiać, ale zawsze odbieram, bo czuję, że to grzeczne i może być coś ważnego. Perfekcyjnie wpoiła mi, że bez niej nie dam sobie w życiu rady, a mam 33 lata... Edytowane przez 201803071142 Czas edycji: 2018-03-05 o 21:09 |
2018-03-09, 11:42 | #341 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 25
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Witajcie
Wydaje mi się, że nie mam syndromu DDD, ale moją rodzinę, po latach myślę, że śmiało można zaklasyfikować jako w jakiś sposób dysfunkcyjną. Ojciec od zawsze miał ogromne problemy z emocjami, agresją i jest typem przemocowca. Potrafi nie liczyć się z nikim i z niczym. Mama o wielu rzeczach nie wiedziała, bo dużo jej nie było w domu. Przykro mi, że gdy już w nim była to nie reagowała (z małymi wyjątkami, jak ojciec już zachowywał się okropnie to potrafiła się wstawić za mną, ale to nie przynosiło nigdy żadnych efektów). Moje wczesne dzieciństwo było raczej udane, potem okropne zachowania ojca się nasiliły, weszłam w okres lekkiego buntu i mam wrażenie, że wtedy ojciec mnie znienawidził - zaczął każdą swoją frustrację przelewać na mnie, wchodził do domu w złym humorze i ZAWSZE znajdował coś, żeby się do mnie przyczepić. Było to wykańczające dla mnie psychicznie. Okropne wyzwiska w moim kierunku były na porządku dziennym, codzienne bicie (skórzanym paskiem, kablami i rzeczami które akurat były pod ręką, szarpanie za włosy, w ekstremalnych sytuacjach nawet podduszanie mnie), wyrzucanie z mieszkania na klatkę tak jak stałam, krytykowanie wszystkiego (ciuchy, chłopak, forma spędzania czasu) itd.. Nie wspominam jakiś parunastu lat mojego życia za dobrze. Codziennie płakałam, modliłam się by koszmar się skończył. Mama, jak wspominałam reagowała na przemoc fizyczną, jak sytuacja zaczynała zaczynała robić się niebezpieczna, niestety skutek był zawsze taki to ojciec swoją furię przenosił na nią. Ogólnie mama jest mistrzem manipulacji, zawsze potrafiła zwalić na mnie winę za wszystko - kłótnie rodziców, wyzwiska ojca, używanie wobec mnie przemocy. Latami obwiniano mnie za wszystko. Według siostry i mamy to ja "na ojca działam jak płachta na byka", nikt nigdy nie przyznał mi racji, oni wszyscy uważają, że problem jest we mnie. Ojciec określa mnie jako osobę niezwykle pamiętliwą, a mama twierdzi że przeraża ją moja drobiazgowość. Według niej mam się pogodzić, że ojciec taki jest Całe życie musiałam im wszystko wybaczać, bo "oni tacy są" / "to nie było powiedziane na poważnie, tylko w złości, więc to nieprawda" Nie dostałam w domu żadnego wsparcia, rzadko kiedy usłyszałam dobre słowo, komplement. Nie miałam od dziecka, aż do dziś prawa do własnych emocji, do swojego zdania jeśli różniło się z ich poglądami, kończyło się zawsze krzykami, awanturą. Teraz sama już nie wiem, czy ja rzeczywiście przesadzam, czy mam prawo mieć żal? Z rodziną ogólnie nie umiem za długo wytrzymać w jednym mieszkaniu.. Oni ciągle do siebie krzyczą, przeklinają, to wszystko do mnie potem wraca... Gdy wracam do domu czuje jak mam z tych emocji ściśnięty żołądek i boli mnie klatka piersiowa... Chyba to nie jest ok. Unikam tych spotkań jak tylko mogę, skracam je.. Według nich ja to wszystko wymyślam i wcale mnie nie bili, nie wyzywali... Uważają mnie za niewdzięcznicę. Wg nich skoro nie chodziłam głodna i obdarta, a oni nie leżeli pijani to nie mam prawa mieć pretensji. Już sama nie wiem.. Rozważam pójście na terapię Myślę, że tacy ludzie nigdy się nie zmienią, a my dla własnego dobra powinniśmy umieć odciąć się od nich i od wspomnień. Pozdrawiam |
2018-03-09, 13:23 | #342 |
Polka Ogarniaczka
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: słoikowo
Wiadomości: 8 106
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
jak dla mnie jak najbardziej możesz o sobie mówić DDD, bo istnieje przecież poza fizyczną, przemoc psychiczna (choć i tak pas się pojawiał ). Ja nie skończyłam terapii, trochę żałuję. Jeśli po spotkaniach z nimi masz takie objawy psycho-somatyczne to moim zdaniem powinnaś skorzystać z takiej formy pomocy.
Przejrzyj ten wątek, dziewczyny piszą w nim o książkach i źródłach, z których możesz skorzystać, aby zrozumieć więcej i przygotować się do zamknięcia tego rozdziału. Współczuję Ci serdecznie, u mnie tym pasywnym był ojciec, który znikał z pola widzenia jak tylko rodzicielka zaczynała wpadać w szał ja wczoraj kupiłam e-book i mam dopiero zamiar go przeczytać, ale wydaje mi się, że może być przydatny w zrozumieniu pewnych naszych zachowań: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/21116...dysfunkcyjnych
__________________
|
2018-03-09, 14:15 | #343 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2016-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 151
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Cytat:
Twoi rodzice są okropnymi toksykami pełną gębą i myślę, że zerwanie z nimi kontaktu byłoby najlepszą decyzją. W zasadzie pomyśl o tym jak po prostu o wyrzuceniu ze swojego życia toksycznych ludzi, bo rodzicami chyba ich nazwać nie możesz. Rodzice udzielają wsparcia, a nie się znęcają nad swoim dzieckiem fizycznie i psychicznie. Odnośnie "amnezji" rodziców - w książce Susan Forward było napisane, że można im odpowiedzieć tak: "To, że ty tego nie pamiętasz, nie oznacza, że to się nie stało." Strasznie mi przykro, że musiałaś przejść taki koszmar. Pamiętaj przede wszystkim, że NIE JESTEŚ WINNA temu wszystkiemu, co oni Ci robili. Nie jesteś winna temu, że Cię bili, wyzywali i źle traktowali. To oni są winni, oni mieli problemy, które odreagowywali na Tobie. |
|
2018-03-09, 15:42 | #344 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 25
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
antonina_bielska i servatka dziękuję za odpowiedź. Niestety to wszystko nie jest takie proste - nie będzie mi łatwo zerwać kontaktu z nimi całkowicie, ale na pewno mocno będzie ograniczony, już się od jakiegoś czasu bardzo od nich dystansuję. Paradoksalnie jestem chyba z nimi zżyta, było kilka dobrych momentów, głównie gdy byłam mała.
Nigdy nie mogłam zrozumieć jak można tak traktować własne dziecko, ale zawsze zależało mi na nich, zwracałam im uwagę (JA, dziecko zwracałam uwagę, żeby ojciec się do mnie pogardliwie nie zwracał... reagował zawsze ironicznym uśmiechem) Dziękuję za polecenie książek, "Toksycznych rodziców" już czytałam, a "DDD" dziś pobrałam na komputer Wiecie, ja bym chciała żeby po prostu ktoś mi przyznał racje, powiedział że ok, traktowaliśmy cię okropnie, byliśmy bezrefleksyjni i żałujemy, przepraszamy. Nigdy się tego nie doczekam, zamiast tego robi się ze mnie głupią i wmawia mi że to wszystko wymyśliłam Ojciec ostatnio wypowiadał się a propo jakiegoś reportażu w tv, że nie powinno się bić dzieci i podawał swoje argumenty - byłam w szoku, tak jakby to co było w ogóle nie istniało w ich świadomości... W ogóle przypomniało mi się jak mama tłumaczyła sąsiadce, że mnie biją bo "my ją musimy bić, ona jest bardzo trudnym dzieckiem" Mówili tak do mnie zawsze, że biją mnie dla mojego dobra.. Teraz widzę jak okropne pranie mózgu mi robili (głównie mama niestety, bo myślałam kiedyś, że łączy nas szczególna więź) Najlepsze, że ja naprawdę trudnym dzieckiem nie byłam wcale Nie robiłam żadnych problemów wychowawczych, dobrze sobie radziłam w szkole, po prostu cała moja "trudność" polegała na buntowaniu się przeciwko poniżaniu mnie i zwracaniu się do mnie pogardliwie.. Oni się chyba nigdy nie zmienią i nie zrozumieją swoich błędów...? |
2018-03-09, 18:26 | #345 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2016-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 151
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Raczej nie.
Musisz się też pogodzić z tym, że prawdopodobnie nigdy nie usłyszysz od nich, że przyznają się do błędu i że przepraszają. Ale tak szczerze - co by to zmieniło? Tzn. tak myślę sobie, gdyby moi rodzice powiedzieli "no ok, kilkanaście lat traktowaliśmy cię gorzej niż spa, sorry" - i co, nic się nie stało i jesteśmy teraz szczęśliwą rodzinką? Ja też nie wiem, jaką krzywdę wyrządziłam moim rodzicom. Zdawałam z klasy to klasy, z jednego przedmiotu byłam nawet prymusem, policja mnie nigdy do domu nie przyprowadziła (porównuję do mojej koleżanki, która miała taką sytuację - jej mama płakała, ale dalej ją kochała i się o nią troszczyła). Zresztą - jeśli dziecko rozrabia, nie sprzątnie pokoju, dostanie czasem gałę w szkole, to już nie zasługuje na miłość? Moja babcia opowiadała, że jak mój ojciec był dzieckiem, to włamał się na teren wojskowy i żandarmeria przyprowadziła go do domu. Moja babcia się śmiała, że jak dziecko rozrabia to dobrze, bo to znaczy, że jest zdrowe. Szkoda, że mój ojciec się tego od niej nie nauczył... Moi rodzice też mają amnezję - "ja cię biłam dzbankiem? Kiedy? Nie pamiętam takiej sytuacji". ehh obrzydliwe. Amnezja jest taka wygodna. Nie muszą wtedy patrzeć sobie rano w twarz w lustrze i mierzyć się z tym, jacy są naprawdę. Myślę, że jedyny sposób, żeby rodzice zrozumieli swój błąd, to właśnie odciąć się od nich. Jak zostaną sami, to wtedy empirycznie do nich dotrze, jaką krzywdę dziecku, sobie, nam jako rodzinie wyrządzili. |
2018-03-09, 21:00 | #346 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 282
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Hej dziewczyny!
Od jakiegoś czasu chodzę do psychoterapeuty, bo chciałam sobie pewne myśli usystematyzować. Zostałam "zdiagnozowana" jako DDD. Tylko zupełnie nie wiem dlaczego... Tzn. większość "symptomów" do mnie pasuje. Słuchając audycji nt. DDA (a przy okazji poruszali kwestie DDD) wypowiadały się osoby właśnie DDA lub DDD i jakbym siebie słyszała Problem w tym, że ja wcale nie pochodzę z rodziny patologicznej, ani nic z tych rzeczy. Kilka razy usłyszałam wiele słów przykrych na swój temat, ale poza tym wiem że mama mnie kocha, bo też to często powtarza. Nie wiem, jak to jest możliwe, żeby być DDD z "normalnego" domu o.O |
2018-03-10, 09:04 | #347 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2016-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 151
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Cytat:
Mój były miał dysfunkcyjną rodzinę, ale sam uważał ją za normalną i bezkrytycznie przejmował wszystkie zachowania swoich rodziców. |
|
2018-03-10, 09:28 | #348 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 301
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Odcięcie się nie jest sposobem "kary" rodziców za to jakby byli. To ma być wasza troska o was. Jeśli masz nadzieje, ze jak się odetniesz to oni coś zrozumieją to jesteś w błędzie. Zostaniesz obwiniona, że jesteś takim złym dzieckiem, że nawet rodziców nie odwiedzasz, oni ci tyle dali, a ty jesteś głupia egoistka. Oni nie staną się nagle miki, troskliwi, kochający. Odcinasz się DLA SIEBIE I SWOJEGO SPOKOJU, a nie żeby coś na nich wymusić i ostatni raz im udowodnić. Oni tego nie zrozumieją.
|
2018-03-10, 09:37 | #349 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 282
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Cytat:
Skąd wiesz, że jego rodzina byłą dysfunkcyjna? W sensie jako obserwator zauważyłaś jakieś niepokojące zachowania? |
|
2018-03-10, 13:02 | #350 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 301
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Cytat:
---------- Dopisano o 14:02 ---------- Poprzedni post napisano o 13:35 ---------- Cytat:
|
||
2018-03-10, 13:14 | #351 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 282
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Ale to wszystko bez sensu...
Moi rodzice są DDA, więc to pewnie idzie pokoleniowo. Oni są DDA, więc przekazują to dalej na swoje dzieci, więc ja jestem DDD (podobno). Z tym, że moja mama nigdy nie chciała, żeby krzywda którą miała w domu przydarzyła się jej dzieciom (mi i siostrze). I serio starała się być najlepszą matką na świecie o.O To chore. I teraz ja, mam przekreślone szanse na założenie rodziny lub chociaż bycie w szczęśliwym związku ze względu na moje "pierdalnięcie"... Nie rozumiem tego :/ A siostra jest pewną siebie osobą bez problemów z samooceną. Ma normalny związek już dosyć długo. Nie wydaje mi się, żeby coś było z nią nie tak. Edytowane przez Khaki68 Czas edycji: 2018-03-10 o 13:16 |
2018-03-10, 13:57 | #352 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 593
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
O mojej parze butów, z dłuższej perspektywy.
Moja mama teraz po wielu latach samotności (brat i ojciec się wyprowadzili) zmieniła się nie do poznania. Nie upatruję się w tym żadnych prób manipulacji, czy odzyskania dostępu do utraconego. Jakoś 2-3 lata temu przeprosiła mnie za zniszczone dzieciństwo. To też wiele zmienia. Myślę, że nie jest świadoma skali wyrządzonych przez siebie szkód, ogromu bólu i tragedii, ale to nie ma już znaczenia, chodzi o sam fakt wyznania i wzięcia na siebie odpowiedzialności. Przeprosiny nie zmniejszają bólu, ale zawieszają broń, co pozwala na wybaczenie. Obecnie rozmawiamy raz na 2-3 miesiące, bliskie sobie nigdy nie będziemy, ale oficjalnie: mam przyzwoity kontakt z mamą. Mam przeczucie, że nie zmieniła się sama z siebie, a ktoś miał na nią wpływ, ale jak było nie chcę pytać. Inaczej sprawa ma się z tatą, chociaż to mama była dla mnie gorsza, to on wciąż jest narcyzem mądrzejszym niż ktokolwiek inny i tylko jego interes się liczy. Nigdy mu nie wybaczyłam i nie wierzę, żeby on kiedykolwiek o wybaczenie prosił. Myślę, że wszystko zależy od człowieka, jego osobowości, ilorazu inteligencji etc. Wierzę też, że wiele z nas tutaj ma szansę na porozumienie z rodzicami. Kiedyś. Dodam, że byłam na terapii indywidualnej (rodzice odmówili współpracy), w wieku 16-20, po tym jak zostałam doprowadzona do stanu wymagającego hospitalizacji. Dziś, 10 lat później wciąż biorę antydepresanty, ale tak, DDD ma przetrącony układ nerwowy praktycznie do końca życia. A może dałoby się i to naprostować? |
2018-03-10, 14:10 | #353 | |
Polka Ogarniaczka
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: słoikowo
Wiadomości: 8 106
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Cytat:
__________________
|
|
2018-03-10, 14:34 | #354 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 2 421
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Mi długo zajęło zrozumienie problemów, których nie widziałam w dzieciństwie... Najgorsze, że nieraz mam poczucie winy, że uważam się za dziecko z takiego domu, skoro nikt mnie nie bił Choć alkoholizm się pojawił.
Jednak ciągle mam obawy, że może to jednak ja zrobiłam coś złego w dzieciństwie (choć wiem jak błędne to myślenie), że może teraz kiedy uświadomiłam sobie ten problem (a rodzice nie) to jednak coś sobie wymyślam, bo w końcu inni mają gorzej...
__________________
A ship in port is safe, but that's not what ships are built for.
|
2018-03-10, 14:49 | #355 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 282
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Cytat:
Dlatego jak dla mnie, osoby z DDD a przynajmniej ja, nie nadaję się na matkę. No, chyba że chcę przekazywać dalej, pokoleniowo dysfunkcję. A nawet gdyby jednak terapia dała jakieś rezultaty, to byłoby to milion razy trudniejsze niż dla osób "normalnych", bo wiązałoby się z ciągłbym pilnowaniem się i analizowaniem czy mogę coś powiedzieć, czy to nie będzie "powieleniem schematu z domu" i cały czas bym się bała, że robię coś nie tak. Cytat:
|
||
2018-03-10, 14:51 | #356 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 301
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Cytat:
|
|
2018-03-10, 15:12 | #357 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 282
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Cytat:
Po 2. moja mama też myślała, że jesteśmy szczęśliwą rodziną a po latach wychodzi szydło z worka. Więc nie wiadomo czy Ty (to nie jest żaden atak na Ciebie, tylko zwykłe teoretyzowanie) pomimo terapii nie przekażesz takiej dysfunkcji dalej. |
|
2018-03-10, 15:21 | #358 |
Polka Ogarniaczka
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: słoikowo
Wiadomości: 8 106
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
ryzyko zawsze jest, ale uważam, że przy wsparciu dobrego terapeuty uda Ci się założyć rodzinę bez przekazywania schematu, bo będziesz wiedzieć jak sobie pomagać. Mój Tż nie od razu wiedział, że jestem DDD, kiedy się dowiedział, a w zasadzie bardzo szybko przejrzał moją rodzicielkę i jej zachowania, nie uciekł. U niego z kolei był zimny chów tak naprawdę, czy to też nie jest rodzajem jakiejś dysfunkcji? Im starsza jestem, tym bardziej uznaję, że w zasadzie nie ma normalnych rodzin, dlatego nie zakładaj proszę z góry, że nikt nie zechce się z Tobą związać...
__________________
|
2018-03-10, 15:21 | #359 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 2 421
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Cytat:
Do tego żaden z moich partnerów nie poznał rodziców, a wiem, że w poważniejszym związku zaczną się pytania dlaczego ich ukrywam, nie chcę przedstawić, itd
__________________
A ship in port is safe, but that's not what ships are built for.
|
|
2018-03-10, 15:28 | #360 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 2 338
|
Dot.: DDD- dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych
Dołącze do Was dziewczyny.
Jestem ddd. Mimo normalnej z zewnatrz rodziny w której nigdy nie chodziłam głodna, moja matka nigdy nie powiedziala mi że mnie kocha, nie przytulała. byłam dla niej nikim (jednocześnie mając braci całkien inaczej traktowanych). Wiecznie niezadowolona wszędzie potrafiła znaleźć we mnie problem. Dużo lepiej czuję się od jakiś 3 lat - przechodząc przez terapię i leczenie antydepresantami. Obecnie znowu uczęszczam do pani psycholog i powróciłam do leków. O ile byłam sama z dzieckiem (mam syna) to było super, czułam się naprawdę świetnie. Niedawno poznałam kogoś (normalnego!) jest cudownym, kochanym człowiekiem. a ja... a ja co? w momencie kiedy zaczęło mi na nim zależeć chcę krzyczeć zeby mnie kochał, jednocześnie strasznie się bojąc, że jest dla mnie za dobry, że jestem za głupia/problematyczna/mam dziecko i masę innych. Jak ma mi się udać stworzyć zdrowy związek bez lęków? Jestem tym zmęczona
__________________
N. ♥ Edytowane przez kuroikaze Czas edycji: 2018-03-10 o 15:29 |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:19.