Rozstanie z facetem XXXIX - Strona 6 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2018-06-22, 16:34   #151
InsaneLa
Rozeznanie
 
Avatar InsaneLa
 
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez cocacolalight Pokaż wiadomość
Właśnie "koleżanka" do mnie napisała że widziała snapa od mojego ex i chyba ma dziewczynę...
A prosiłas ją żeby Ci nie sprzedawała 'newsów' na jego temat?
Bo juz kiedyś pisałaś, że ciągle o nim gada.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
InsaneLa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-22, 20:59   #152
cocacolalight
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 565
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez InsaneLa Pokaż wiadomość
A prosiłas ją żeby Ci nie sprzedawała 'newsów' na jego temat?
Bo juz kiedyś pisałaś, że ciągle o nim gada.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Tak
Powiedziałam jej wprost że nie chce o nim słuchać i żeby mi nie mówiła
cocacolalight jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-23, 10:00   #153
InsaneLa
Rozeznanie
 
Avatar InsaneLa
 
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez cocacolalight Pokaż wiadomość
Tak
Powiedziałam jej wprost że nie chce o nim słuchać i żeby mi nie mówiła
W takim razie ja na Twoim miejscu zerwalabym z nią kontakt. Szkoda Twoich nerwów.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
InsaneLa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-23, 13:09   #154
cocacolalight
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 565
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Ehh właśnie przyjechał brat z dziewczyną ogłaszać zaręczyny
Znają się pół roku
Nie wiem chyba żeby mi zrobić na złość
Wie że miesiąc temu rozstałam się z narzeczonym że planowaliśmy ślub oglądaliśmy sale
Oczywiście rodzice siedzą zachwyceni mama to się popłakała
I ja ucieklam do pokoju bo już nie mogłam tego słuchać
I słyszę jak omawiają szczegóły wesela i ślubu
A mnie aż skręca z bólu zazdrości
cocacolalight jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-23, 13:57   #155
InsaneLa
Rozeznanie
 
Avatar InsaneLa
 
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez cocacolalight Pokaż wiadomość
Ehh właśnie przyjechał brat z dziewczyną ogłaszać zaręczyny
Znają się pół roku
Nie wiem chyba żeby mi zrobić na złość
Wie że miesiąc temu rozstałam się z narzeczonym że planowaliśmy ślub oglądaliśmy sale
Oczywiście rodzice siedzą zachwyceni mama to się popłakała
I ja ucieklam do pokoju bo już nie mogłam tego słuchać
I słyszę jak omawiają szczegóły wesela i ślubu
A mnie aż skręca z bólu zazdrości
Nie rozumiem Twojego podejścia. Brat jest szczęśliwy, chce to ogłosić rodzinie a Ty myślisz, ze robi Ci na złość?
Ty sie rozstalas, przeżywasz swój wlasny dramat ale to nie znaczy, że świat się zatrzymał. I ludzie mają prawo nadal cieszyć sie swoim szczęściem.
Miał poczekać z zareczynami tylko dlatego, że Twój związek się rozpadł?
Sorry, ale jak dla mnie to trochę egoistyczne podejście.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
InsaneLa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-23, 14:07   #156
Katia525
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 879
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez InsaneLa Pokaż wiadomość
Nie rozumiem Twojego podejścia. Brat jest szczęśliwy, chce to ogłosić rodzinie a Ty myślisz, ze robi Ci na złość?
Ty sie rozstalas, przeżywasz swój wlasny dramat ale to nie znaczy, że świat się zatrzymał. I ludzie mają prawo nadal cieszyć sie swoim szczęściem.
Miał poczekać z zareczynami tylko dlatego, że Twój związek się rozpadł?
Sorry, ale jak dla mnie to trochę egoistyczne podejście.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Zgadzam sie. Rozstalas z chlopakiem, masz dola, ale nikt nie bedzie przesusal zareczyn, slubu i ukrywal swoje szczescie ze wzgledu na ciebie. Rowniez uwazam, ze to egoistyczne, a swiat nie kreci sie wokol ciebie i twojego nieszczescia
Katia525 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-23, 14:51   #157
cocacolalight
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 565
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Tutaj był wątek o konflikcie z moim bratem polecam poczytać to może zrozumiecie
cocacolalight jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2018-06-23, 16:06   #158
InsaneLa
Rozeznanie
 
Avatar InsaneLa
 
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez cocacolalight Pokaż wiadomość
Tutaj był wątek o konflikcie z moim bratem polecam poczytać to może zrozumiecie
Ale tu nie chodzi o konflikt, jaki by nie byl.
Tylko o to, że jesteś zazdrosna o jego szczęście i uważasz, ze robi Ci nim na złość.
Nawet jeśli między Wami coś jest nie tak, to nie znaczy że on nie ma prawa cieszyć się, razem z rodzicami ze swoich zaręczyn.
Bo ma prawo, tak jak i Ty na pewnym etapie miałaś. I pewnie jeszcze będziesz miała.
Tak jak napisała Katia- świat nie kręci się wokół Ciebie i Twojego nieszczęścia.
Zaakceptowanie tego faktu jest bardzo ważne, bo życie toczy się dalej. I bez względu na to, że Twój związek sie rozpadł, ludzie wokół Ciebie nadal będą się zaręczac, hajtac, cieszyć nowym związkiem itd.
Nie dlatego żeby Ci dopiec, tylko dlatego że każdy żyje swoim życiem, nie Twoim.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
InsaneLa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-27, 08:43   #159
deserova
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 369
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cześć. Nawet nie wiem od czego zacząć. Nie potrafię się skupić na tym co chcę przekazać, nie umiem znaleźć sobie miejsca... Czuję się jak skopany i wyrzucony na ulicę pies. Boli mnie całe ciało, boli mnie w środku.
Ze swoim chłopakiem jesteśmy (byliśmy) prawie 4 lata. W sierpniu by było. Mieszkamy razem od prawie 2 lata. Od kilku miesięcy zaczęło się psuć między nami w takim znaczeniu, że po prostu zaczęliśmy się od siebie oddalać. Nasze życie zaczęło przypominać mieszkanie z współlokatorem niż z partnerem. Zniknęła intymność. Przestaliśmy się nawet przytulać i całować. Czułam, że to jest nie w porządku ale nic z tym nie robiłam. Ani ja ani on. Myślałam, że w sumie nikomu nie dzieje się krzywda, spędzamy razem czas, wychodzimy gdzieś czasami, jesteśmy dla siebie dobrzy więc pewnie to jakieś chwilowe osłabienie. W weekend majowy odkryłam, że mój chłopak idzie do kina ze znajomymi, w tym czasie, gdy ja będę w pracy. Cóż za problem? Ma wolne, niech idzie. Ja i tak tego dnia nie mogłam więc mi to nie przeszkadzało. Tylko, że on to ukrył przede mną. Gdy spytałam co będzie robił jak będę w pracy odparł, że idzie na miasto załatwić kilka spraw typu fryzjer, dorobienie klucza i jakieś inne pierdoły. O kinie nic. No to zaczęłam się denerwować, wypaliłam, że wiem o kinie i nie wiem czemu to ukrywa i, że mi przykro, że z takiej pierdoły robi wielką tajemnicę. Dodałam też, że wiem, że kolega dał mu wybór, którego dnia mają iść i on wolał wybrać datę, kiedy ja będę w pracy zamiast następnego dnia, kiedy mam wolne i moglibyśmy iść wszyscy razem. Ja wiem, że powód do kłótni z tyłka, no ale szambo wybiło. Zaczęła się jatka i wywlekanie całego syfu z ostatnich miesięcy, że nie rozmawiamy ze sobą, że jak ja wracam to on nie oderwie się od gry i nie pogada 5 minut, że jest cilulowo, bo brak bliskości, no wszystko sobie wygarnęliśmy. Doszło do momentu, że on powiedział, że nie chce ze mną być, że mam szukać mieszkania, wyprowadzić się i koniec z nami bo odległość jaka powstała między nami już jest nie do cofnięcia. Dostałam między oczy. Nokaut totalny, bo mimo, że wiedziałam, że nie jest fajnie, to przez myśl mi nie przeszło, żeby się rozstawać. Raczej myślałam co by zrobić, żeby to poprawić i opracowywałam plan rozmowy na ten temat. Wyszedł do tego kina ze słowami, że mam teraz czas dla siebie i mam wszystko przemyśleć na spokojnie i albo iść do pracy albo poczekać na niego, jak wróci ochłonięty to porozmawiamy.
Wrócił po jakiś 3 godzinach, zaczęliśmy rozmawiać na spokojnie, dyskutować co robiliśmy źle, co powinno wyglądać inaczej i czy jest sens być dalej razem. Dla mnie był, obiecałam, że się poprawię na tyle na ile będę mogła. Nie będę siedziała obrażona, stanę się bardziej towarzyska, gdy wychodzimy (to był główny zarzut, że ja nie potrzebuję aż tak dużego kontaktu z ludźmi podczas, gdy on lubi spotykać się ze znajomymi - introwertyk vs ekstrawertyk). Miałam też panować nad emocjami, nie denerwować się za każdą pierdołę (przy niedoczynności tarczycy ciężko, ale hormony na szczęście działają). No ogólnie miałam być bardziej pozytywna, bo chłopak zarzuca mi widzenie wszystkiego w negatywach i skupianiu się na nich. On z kolei obiecał, że zacznie się starać aby skrócić dystans między nami, żeby bliskość wróciła, ale zaznaczył, że jest tak daleko, że to nie stanie się w tydzień.
Zaczęliśmy starania, przytulanki, buziaki, ja zaczęłam zajmować się sobą a nie ciągle czekać na niego, aż skończy grać i poświęci mi chwilę. Zapoznałam nowe koleżanki, z którymi zaczęłam czasami wychodzić, gdy on np. miał plany ze swoimi znajomymi. Starałam się, żebyśmy też sami gdzieś wyszli, czy to na drinka, czy na kolację. Serio się przejęłam i dawałam z siebie ile mogłam i tyle na ile pozwalała mi praca, Bo pracuję dużo, po 10-12 godzin dziennie, wracam często dopiero o północy do domu. Wydawało mi się, że idzie to wszystko powoli do przodu.
Od kilu dni, może 2 tygodni znowu się zaczął robić dystans. Ale zwaliłam to na to, że pracuję 5 dni po 12 godzin i nie ma mnie całymi dniami, jak wracam to od razu spać, a jak mam wolne to odsypiam i staram się nabrać sił. No cięższy okres w pracy, chłopak o tym doskonale wie, wydawało się, że rozumie.
Wczoraj, gdy wróciłam z pracy zaczął rozmowę. Że nic się nie zmieniło, że dalej jest dystans, że on odszedł tak daleko, że już nie potrafi wrócić (przy czym, gdy ja przez ostatnie tygodnie starałam się zbliżyć on z tym nic nie robił, nie odwzajemniał pocałunków, musiałam się prosić o buzi na pożegnanie). Do seksu też nie doszło, ale na to nie naciskałam, bo sam powiedział, że tak od razu nie da rady i w tej kwestii czekałam aż on będzie gotowy i da mi znak. Dalej mówił, że minęło prawie 2 miesiące a my ani razu nie porozmawialiśmy o tej sytuacji i nie ustaliliśmy co dalej - no sądziłam, że tu trzeba zacząć działać a nie siedzieć, płakać i dyskutować. I, że na przestrzeni tych 4 lat widzi, że różnimy się tak bardzo, że tego nie da się połączyć i, że najlepiej się rozstać a nie tkwić w tym, póki jeszcze się lubimy a nie, że są awantury codziennie z frustracji, że coś jest nie tak. Powiem szczerze, że od kilku dni przeczuwałam, że tak będzie, ale znów zaczęłam zwalać na przeziębienie, swoje gorsze samopoczucie i to, że w takim stanie muszę pracować a nie mogę odpocząć w domu i, że pewnie za dużo marudzę w związku z tym. Niemniej chciałam o nim z tym porozmawiać bo uważałam, że to już czas. Niestety ubiegł mnie...
I teraz nie wiem co dalej, z jednej strony chcę jeszcze próbować, zaproponowałam mu, że musimy zacząć działać na prawdę konkretnie, a nie przytulać się i chodzić za rączkę. Zaproponowałam, że np. raz w tygodniu będziemy siadac i rozmawiać tak szczerze o tym, czy coś robimy źle, cy coś nam się u drugiego nie podoba albo co było dobre, co dla siebie zrobiliśmy przez te dni. No wiecie, taka szczera rozmowa o tym co nam nie leży i jak to poprawić. Zaproponowałam, żebyśmy też poszli na terapię bo może potrzeba nam pomocy od kogoś fachowego, żeby nam pokazał jak to naprawić i co robić. Uważam, że ludzie po gorszych rzeczach się schodzą, wybaczają sobie, naprawiają związki. Podałam mu wiele argumentów łącznie z takimi, że kiedyś uważał mnie za kobietę swojego życia a dziś mówi, że nie widzi mnie w swojej przyszłości, a skąd może wiedzieć co będzie za kilka miesięcy, może poprawimy się na tyle, że znów zobaczy to inaczej.
Rozmawialiśmy bardzo długo, chyba do 3 nad ranem. W końcu poszliśmy spać, stanęło na tym, że on jeszcze będzie myślał, bo rzeczywiście mam rację co do przytoczonych argumentów i postawiłam sprawę w zupełnie innym świetle i on nie spodziewał się, że tak może potoczyć się ta rozmowa. Poszedł dziś do pracy, ja mam wolne. Od ponad 2 godzin beczę z bezsilności i żalu, że tak dobry związek, w którym wreszcie poczułam jak to jest kogoś kochać i być kochaną i szanowaną, w którym zmieniłam się bardzo na lepsze, w którym oddałam całe serce i całą siebie, że tak łatwo to spieprzyliśmy. Olaliśmy sobie zamiast te kilka miesięcy temu wziąć się w garść i zacząć działać. A dziś on mówi, że już jest za późno.
Usłyszałam też coś co mnie trochę zszokowało, bo mój chłopak powiedział, że jeśli liczę na pierścionek i ślub to od niego go nie dostanę. Że on nie chce się zobowiązać i, że jedyne co może mi zaproponować to związek partnerski (mam nadzieję, że na tę chwilę, bo jak wyżej pisałam, no różnie nam w życiu się układa, raz się coś chce a za jakiś czas już nie). Odparłam mu, zgodnie z prawdą, że w sumie to chciałabym wziąć kiedyś ślub ale to nie jest mój priorytet i nie uważam, że bez ślubu związek i życie są mniej wartościowe. Najważniejsze to się szanować i być dla siebie dobrym, uczciwym i się kochać. A pierścionek to błyskotka, można samemu kupić
Kochani, jeśli dotrwaliście, powiedzcie mi, czy jest sens próbować i żyć ciągle na kontrolowanym, z tułającą myślą, że on może w każdej chwili znów zrzucić taką bombę (powiedział, że wydaje mu się, że za kilka tygodni wrócimy w to samo miejsce i będzie ta sama rozmowa). Czy jednak walczyć jeśli on będzie chciał? Ja chcę, bardzo. Prawie od samego początku związku czułam, że to ten facet, ten jedyny i nikogo innego nie widzę przy sobie. Chcę walczyć, wierzę, że warto, chcę pozmieniać w sobie te negatywne cechy, które sprawiają, że on się odsuwa ode mnie. Nie tylko dla niego. Mi samej one również przeszkadzają i wiem, że w niczym nie pomagają. Napiszcie coś mądrego bo ja obecnie nie myślę na trzeźwo. Dziękuję.
deserova jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-27, 08:56   #160
Malla
Nie depcze krokusów
 
Avatar Malla
 
Zarejestrowany: 2004-08
Wiadomości: 53 233
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

deserova - byłam już nie jeden raz w podobnej sytuacji i nie przyniosę Ci pocieszenia. Nie każdy związek kończy się zdradą i awanturą, niektóre się po prostu wypalają. W tej chwili kisicie się ze sobą, a skoro nawet nie ma między Wami namiętności, to będziecie się wzajemnie frustrować. Nie ma bodźca, który by Was zachęcił do rozwijania relacji, a przynajmniej nie widzę go z jego strony po przeczytaniu Twojego opisu.

Na Twoim miejscu wyprowadziłabym się, bo to jedyny sposób na powiew świeżości w obecnej sytuacji - poczuć, jak to jest bez siebie.
__________________
- Rób swoje, wiedźminie. Resztą się nie turbuj.
Geralt solennie obiecał sobie nie turbować się.
Malla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-27, 09:04   #161
Fortuna1
Zakorzenienie
 
Avatar Fortuna1
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 715
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez deserova Pokaż wiadomość
Cześć. Nawet nie wiem od czego zacząć. Nie potrafię się skupić na tym co chcę przekazać, nie umiem znaleźć sobie miejsca... Czuję się jak skopany i wyrzucony na ulicę pies. Boli mnie całe ciało, boli mnie w środku.
Ze swoim chłopakiem jesteśmy (byliśmy) prawie 4 lata. W sierpniu by było. Mieszkamy razem od prawie 2 lata. Od kilku miesięcy zaczęło się psuć między nami w takim znaczeniu, że po prostu zaczęliśmy się od siebie oddalać. Nasze życie zaczęło przypominać mieszkanie z współlokatorem niż z partnerem. Zniknęła intymność. Przestaliśmy się nawet przytulać i całować. Czułam, że to jest nie w porządku ale nic z tym nie robiłam. Ani ja ani on. Myślałam, że w sumie nikomu nie dzieje się krzywda, spędzamy razem czas, wychodzimy gdzieś czasami, jesteśmy dla siebie dobrzy więc pewnie to jakieś chwilowe osłabienie. W weekend majowy odkryłam, że mój chłopak idzie do kina ze znajomymi, w tym czasie, gdy ja będę w pracy. Cóż za problem? Ma wolne, niech idzie. Ja i tak tego dnia nie mogłam więc mi to nie przeszkadzało. Tylko, że on to ukrył przede mną. Gdy spytałam co będzie robił jak będę w pracy odparł, że idzie na miasto załatwić kilka spraw typu fryzjer, dorobienie klucza i jakieś inne pierdoły. O kinie nic. No to zaczęłam się denerwować, wypaliłam, że wiem o kinie i nie wiem czemu to ukrywa i, że mi przykro, że z takiej pierdoły robi wielką tajemnicę. Dodałam też, że wiem, że kolega dał mu wybór, którego dnia mają iść i on wolał wybrać datę, kiedy ja będę w pracy zamiast następnego dnia, kiedy mam wolne i moglibyśmy iść wszyscy razem. Ja wiem, że powód do kłótni z tyłka, no ale szambo wybiło. Zaczęła się jatka i wywlekanie całego syfu z ostatnich miesięcy, że nie rozmawiamy ze sobą, że jak ja wracam to on nie oderwie się od gry i nie pogada 5 minut, że jest cilulowo, bo brak bliskości, no wszystko sobie wygarnęliśmy. Doszło do momentu, że on powiedział, że nie chce ze mną być, że mam szukać mieszkania, wyprowadzić się i koniec z nami bo odległość jaka powstała między nami już jest nie do cofnięcia. Dostałam między oczy. Nokaut totalny, bo mimo, że wiedziałam, że nie jest fajnie, to przez myśl mi nie przeszło, żeby się rozstawać. Raczej myślałam co by zrobić, żeby to poprawić i opracowywałam plan rozmowy na ten temat. Wyszedł do tego kina ze słowami, że mam teraz czas dla siebie i mam wszystko przemyśleć na spokojnie i albo iść do pracy albo poczekać na niego, jak wróci ochłonięty to porozmawiamy.
Wrócił po jakiś 3 godzinach, zaczęliśmy rozmawiać na spokojnie, dyskutować co robiliśmy źle, co powinno wyglądać inaczej i czy jest sens być dalej razem. Dla mnie był, obiecałam, że się poprawię na tyle na ile będę mogła. Nie będę siedziała obrażona, stanę się bardziej towarzyska, gdy wychodzimy (to był główny zarzut, że ja nie potrzebuję aż tak dużego kontaktu z ludźmi podczas, gdy on lubi spotykać się ze znajomymi - introwertyk vs ekstrawertyk). Miałam też panować nad emocjami, nie denerwować się za każdą pierdołę (przy niedoczynności tarczycy ciężko, ale hormony na szczęście działają). No ogólnie miałam być bardziej pozytywna, bo chłopak zarzuca mi widzenie wszystkiego w negatywach i skupianiu się na nich. On z kolei obiecał, że zacznie się starać aby skrócić dystans między nami, żeby bliskość wróciła, ale zaznaczył, że jest tak daleko, że to nie stanie się w tydzień.
Zaczęliśmy starania, przytulanki, buziaki, ja zaczęłam zajmować się sobą a nie ciągle czekać na niego, aż skończy grać i poświęci mi chwilę. Zapoznałam nowe koleżanki, z którymi zaczęłam czasami wychodzić, gdy on np. miał plany ze swoimi znajomymi. Starałam się, żebyśmy też sami gdzieś wyszli, czy to na drinka, czy na kolację. Serio się przejęłam i dawałam z siebie ile mogłam i tyle na ile pozwalała mi praca, Bo pracuję dużo, po 10-12 godzin dziennie, wracam często dopiero o północy do domu. Wydawało mi się, że idzie to wszystko powoli do przodu.
Od kilu dni, może 2 tygodni znowu się zaczął robić dystans. Ale zwaliłam to na to, że pracuję 5 dni po 12 godzin i nie ma mnie całymi dniami, jak wracam to od razu spać, a jak mam wolne to odsypiam i staram się nabrać sił. No cięższy okres w pracy, chłopak o tym doskonale wie, wydawało się, że rozumie.
Wczoraj, gdy wróciłam z pracy zaczął rozmowę. Że nic się nie zmieniło, że dalej jest dystans, że on odszedł tak daleko, że już nie potrafi wrócić (przy czym, gdy ja przez ostatnie tygodnie starałam się zbliżyć on z tym nic nie robił, nie odwzajemniał pocałunków, musiałam się prosić o buzi na pożegnanie). Do seksu też nie doszło, ale na to nie naciskałam, bo sam powiedział, że tak od razu nie da rady i w tej kwestii czekałam aż on będzie gotowy i da mi znak. Dalej mówił, że minęło prawie 2 miesiące a my ani razu nie porozmawialiśmy o tej sytuacji i nie ustaliliśmy co dalej - no sądziłam, że tu trzeba zacząć działać a nie siedzieć, płakać i dyskutować. I, że na przestrzeni tych 4 lat widzi, że różnimy się tak bardzo, że tego nie da się połączyć i, że najlepiej się rozstać a nie tkwić w tym, póki jeszcze się lubimy a nie, że są awantury codziennie z frustracji, że coś jest nie tak. Powiem szczerze, że od kilku dni przeczuwałam, że tak będzie, ale znów zaczęłam zwalać na przeziębienie, swoje gorsze samopoczucie i to, że w takim stanie muszę pracować a nie mogę odpocząć w domu i, że pewnie za dużo marudzę w związku z tym. Niemniej chciałam o nim z tym porozmawiać bo uważałam, że to już czas. Niestety ubiegł mnie...
I teraz nie wiem co dalej, z jednej strony chcę jeszcze próbować, zaproponowałam mu, że musimy zacząć działać na prawdę konkretnie, a nie przytulać się i chodzić za rączkę. Zaproponowałam, że np. raz w tygodniu będziemy siadac i rozmawiać tak szczerze o tym, czy coś robimy źle, cy coś nam się u drugiego nie podoba albo co było dobre, co dla siebie zrobiliśmy przez te dni. No wiecie, taka szczera rozmowa o tym co nam nie leży i jak to poprawić. Zaproponowałam, żebyśmy też poszli na terapię bo może potrzeba nam pomocy od kogoś fachowego, żeby nam pokazał jak to naprawić i co robić. Uważam, że ludzie po gorszych rzeczach się schodzą, wybaczają sobie, naprawiają związki. Podałam mu wiele argumentów łącznie z takimi, że kiedyś uważał mnie za kobietę swojego życia a dziś mówi, że nie widzi mnie w swojej przyszłości, a skąd może wiedzieć co będzie za kilka miesięcy, może poprawimy się na tyle, że znów zobaczy to inaczej.
Rozmawialiśmy bardzo długo, chyba do 3 nad ranem. W końcu poszliśmy spać, stanęło na tym, że on jeszcze będzie myślał, bo rzeczywiście mam rację co do przytoczonych argumentów i postawiłam sprawę w zupełnie innym świetle i on nie spodziewał się, że tak może potoczyć się ta rozmowa. Poszedł dziś do pracy, ja mam wolne. Od ponad 2 godzin beczę z bezsilności i żalu, że tak dobry związek, w którym wreszcie poczułam jak to jest kogoś kochać i być kochaną i szanowaną, w którym zmieniłam się bardzo na lepsze, w którym oddałam całe serce i całą siebie, że tak łatwo to spieprzyliśmy. Olaliśmy sobie zamiast te kilka miesięcy temu wziąć się w garść i zacząć działać. A dziś on mówi, że już jest za późno.
Usłyszałam też coś co mnie trochę zszokowało, bo mój chłopak powiedział, że jeśli liczę na pierścionek i ślub to od niego go nie dostanę. Że on nie chce się zobowiązać i, że jedyne co może mi zaproponować to związek partnerski (mam nadzieję, że na tę chwilę, bo jak wyżej pisałam, no różnie nam w życiu się układa, raz się coś chce a za jakiś czas już nie). Odparłam mu, zgodnie z prawdą, że w sumie to chciałabym wziąć kiedyś ślub ale to nie jest mój priorytet i nie uważam, że bez ślubu związek i życie są mniej wartościowe. Najważniejsze to się szanować i być dla siebie dobrym, uczciwym i się kochać. A pierścionek to błyskotka, można samemu kupić
Kochani, jeśli dotrwaliście, powiedzcie mi, czy jest sens próbować i żyć ciągle na kontrolowanym, z tułającą myślą, że on może w każdej chwili znów zrzucić taką bombę (powiedział, że wydaje mu się, że za kilka tygodni wrócimy w to samo miejsce i będzie ta sama rozmowa). Czy jednak walczyć jeśli on będzie chciał? Ja chcę, bardzo. Prawie od samego początku związku czułam, że to ten facet, ten jedyny i nikogo innego nie widzę przy sobie. Chcę walczyć, wierzę, że warto, chcę pozmieniać w sobie te negatywne cechy, które sprawiają, że on się odsuwa ode mnie. Nie tylko dla niego. Mi samej one również przeszkadzają i wiem, że w niczym nie pomagają. Napiszcie coś mądrego bo ja obecnie nie myślę na trzeźwo. Dziękuję.
Bardzo smutno jak się czyta to co napisałaś. Dobrze, że to z siebie wyrzuciłas, ale wg mnie nie warto walczyć. On Cię już nie kocha. Nie wiąże z tobą swojej przyszłości, sama mówisz, że on nie chce się angażować w ten związek już. Sam ci to powiedział. On chce się z tobą rozstać tylko nie potrafi ci tego dobitnie powiedzieć. Z jego strony to się już wypaliło. Niestety.
Ale spójrz na pozytywne strony tego. Nie dogadywaliscie się, nie było chemii, uczucie się wypaliło. Ani ty go w pełni nie akceptowalas ani on ciebie. Dodatkowo roznicie się podejściem do życia - introwertyk vs ekstrawertyk. To potrafi być duża bariera. Wydaje mi się, że się od niego psychicznie uzależnilas I teraz nawet nie tyle co chcesz trwać w nim związku, to nie chcesz być sama po prostu.
Nie byłabyś szczęśliwsza z innym? Spróbuj ma chłodno wypisać na kartce wszystkie plusy i minusy jego, co cię w nim wkurza, to wcale może nie być tak kolorowo. Według mnie nie ma sensu tego ciągnąć. Szkoda marnować najlepsze lata swojego życia na związek bez przyszłości...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano,
Come una barca che non esce mai dal porto.
Fortuna1 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-06-27, 09:17   #162
Smutnania
Raczkowanie
 
Avatar Smutnania
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 226
Question Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez deserova Pokaż wiadomość
Cześć. Nawet nie wiem od czego zacząć. Nie potrafię się skupić na tym co chcę przekazać, nie umiem znaleźć sobie miejsca... Czuję się jak skopany i wyrzucony na ulicę pies. Boli mnie całe ciało, boli mnie w środku.
Ze swoim chłopakiem jesteśmy (byliśmy) prawie 4 lata. W sierpniu by było. Mieszkamy razem od prawie 2 lata. Od kilku miesięcy zaczęło się psuć między nami w takim znaczeniu, że po prostu zaczęliśmy się od siebie oddalać. Nasze życie zaczęło przypominać mieszkanie z współlokatorem niż z partnerem. Zniknęła intymność. Przestaliśmy się nawet przytulać i całować. Czułam, że to jest nie w porządku ale nic z tym nie robiłam. Ani ja ani on. Myślałam, że w sumie nikomu nie dzieje się krzywda, spędzamy razem czas, wychodzimy gdzieś czasami, jesteśmy dla siebie dobrzy więc pewnie to jakieś chwilowe osłabienie. W weekend majowy odkryłam, że mój chłopak idzie do kina ze znajomymi, w tym czasie, gdy ja będę w pracy. Cóż za problem? Ma wolne, niech idzie. Ja i tak tego dnia nie mogłam więc mi to nie przeszkadzało. Tylko, że on to ukrył przede mną. Gdy spytałam co będzie robił jak będę w pracy odparł, że idzie na miasto załatwić kilka spraw typu fryzjer, dorobienie klucza i jakieś inne pierdoły. O kinie nic. No to zaczęłam się denerwować, wypaliłam, że wiem o kinie i nie wiem czemu to ukrywa i, że mi przykro, że z takiej pierdoły robi wielką tajemnicę. Dodałam też, że wiem, że kolega dał mu wybór, którego dnia mają iść i on wolał wybrać datę, kiedy ja będę w pracy zamiast następnego dnia, kiedy mam wolne i moglibyśmy iść wszyscy razem. Ja wiem, że powód do kłótni z tyłka, no ale szambo wybiło. Zaczęła się jatka i wywlekanie całego syfu z ostatnich miesięcy, że nie rozmawiamy ze sobą, że jak ja wracam to on nie oderwie się od gry i nie pogada 5 minut, że jest cilulowo, bo brak bliskości, no wszystko sobie wygarnęliśmy. Doszło do momentu, że on powiedział, że nie chce ze mną być, że mam szukać mieszkania, wyprowadzić się i koniec z nami bo odległość jaka powstała między nami już jest nie do cofnięcia. Dostałam między oczy. Nokaut totalny, bo mimo, że wiedziałam, że nie jest fajnie, to przez myśl mi nie przeszło, żeby się rozstawać. Raczej myślałam co by zrobić, żeby to poprawić i opracowywałam plan rozmowy na ten temat. Wyszedł do tego kina ze słowami, że mam teraz czas dla siebie i mam wszystko przemyśleć na spokojnie i albo iść do pracy albo poczekać na niego, jak wróci ochłonięty to porozmawiamy.
Wrócił po jakiś 3 godzinach, zaczęliśmy rozmawiać na spokojnie, dyskutować co robiliśmy źle, co powinno wyglądać inaczej i czy jest sens być dalej razem. Dla mnie był, obiecałam, że się poprawię na tyle na ile będę mogła. Nie będę siedziała obrażona, stanę się bardziej towarzyska, gdy wychodzimy (to był główny zarzut, że ja nie potrzebuję aż tak dużego kontaktu z ludźmi podczas, gdy on lubi spotykać się ze znajomymi - introwertyk vs ekstrawertyk). Miałam też panować nad emocjami, nie denerwować się za każdą pierdołę (przy niedoczynności tarczycy ciężko, ale hormony na szczęście działają). No ogólnie miałam być bardziej pozytywna, bo chłopak zarzuca mi widzenie wszystkiego w negatywach i skupianiu się na nich. On z kolei obiecał, że zacznie się starać aby skrócić dystans między nami, żeby bliskość wróciła, ale zaznaczył, że jest tak daleko, że to nie stanie się w tydzień.
Zaczęliśmy starania, przytulanki, buziaki, ja zaczęłam zajmować się sobą a nie ciągle czekać na niego, aż skończy grać i poświęci mi chwilę. Zapoznałam nowe koleżanki, z którymi zaczęłam czasami wychodzić, gdy on np. miał plany ze swoimi znajomymi. Starałam się, żebyśmy też sami gdzieś wyszli, czy to na drinka, czy na kolację. Serio się przejęłam i dawałam z siebie ile mogłam i tyle na ile pozwalała mi praca, Bo pracuję dużo, po 10-12 godzin dziennie, wracam często dopiero o północy do domu. Wydawało mi się, że idzie to wszystko powoli do przodu.
Od kilu dni, może 2 tygodni znowu się zaczął robić dystans. Ale zwaliłam to na to, że pracuję 5 dni po 12 godzin i nie ma mnie całymi dniami, jak wracam to od razu spać, a jak mam wolne to odsypiam i staram się nabrać sił. No cięższy okres w pracy, chłopak o tym doskonale wie, wydawało się, że rozumie.
Wczoraj, gdy wróciłam z pracy zaczął rozmowę. Że nic się nie zmieniło, że dalej jest dystans, że on odszedł tak daleko, że już nie potrafi wrócić (przy czym, gdy ja przez ostatnie tygodnie starałam się zbliżyć on z tym nic nie robił, nie odwzajemniał pocałunków, musiałam się prosić o buzi na pożegnanie). Do seksu też nie doszło, ale na to nie naciskałam, bo sam powiedział, że tak od razu nie da rady i w tej kwestii czekałam aż on będzie gotowy i da mi znak. Dalej mówił, że minęło prawie 2 miesiące a my ani razu nie porozmawialiśmy o tej sytuacji i nie ustaliliśmy co dalej - no sądziłam, że tu trzeba zacząć działać a nie siedzieć, płakać i dyskutować. I, że na przestrzeni tych 4 lat widzi, że różnimy się tak bardzo, że tego nie da się połączyć i, że najlepiej się rozstać a nie tkwić w tym, póki jeszcze się lubimy a nie, że są awantury codziennie z frustracji, że coś jest nie tak. Powiem szczerze, że od kilku dni przeczuwałam, że tak będzie, ale znów zaczęłam zwalać na przeziębienie, swoje gorsze samopoczucie i to, że w takim stanie muszę pracować a nie mogę odpocząć w domu i, że pewnie za dużo marudzę w związku z tym. Niemniej chciałam o nim z tym porozmawiać bo uważałam, że to już czas. Niestety ubiegł mnie...
I teraz nie wiem co dalej, z jednej strony chcę jeszcze próbować, zaproponowałam mu, że musimy zacząć działać na prawdę konkretnie, a nie przytulać się i chodzić za rączkę. Zaproponowałam, że np. raz w tygodniu będziemy siadac i rozmawiać tak szczerze o tym, czy coś robimy źle, cy coś nam się u drugiego nie podoba albo co było dobre, co dla siebie zrobiliśmy przez te dni. No wiecie, taka szczera rozmowa o tym co nam nie leży i jak to poprawić. Zaproponowałam, żebyśmy też poszli na terapię bo może potrzeba nam pomocy od kogoś fachowego, żeby nam pokazał jak to naprawić i co robić. Uważam, że ludzie po gorszych rzeczach się schodzą, wybaczają sobie, naprawiają związki. Podałam mu wiele argumentów łącznie z takimi, że kiedyś uważał mnie za kobietę swojego życia a dziś mówi, że nie widzi mnie w swojej przyszłości, a skąd może wiedzieć co będzie za kilka miesięcy, może poprawimy się na tyle, że znów zobaczy to inaczej.
Rozmawialiśmy bardzo długo, chyba do 3 nad ranem. W końcu poszliśmy spać, stanęło na tym, że on jeszcze będzie myślał, bo rzeczywiście mam rację co do przytoczonych argumentów i postawiłam sprawę w zupełnie innym świetle i on nie spodziewał się, że tak może potoczyć się ta rozmowa. Poszedł dziś do pracy, ja mam wolne. Od ponad 2 godzin beczę z bezsilności i żalu, że tak dobry związek, w którym wreszcie poczułam jak to jest kogoś kochać i być kochaną i szanowaną, w którym zmieniłam się bardzo na lepsze, w którym oddałam całe serce i całą siebie, że tak łatwo to spieprzyliśmy. Olaliśmy sobie zamiast te kilka miesięcy temu wziąć się w garść i zacząć działać. A dziś on mówi, że już jest za późno.
Usłyszałam też coś co mnie trochę zszokowało, bo mój chłopak powiedział, że jeśli liczę na pierścionek i ślub to od niego go nie dostanę. Że on nie chce się zobowiązać i, że jedyne co może mi zaproponować to związek partnerski (mam nadzieję, że na tę chwilę, bo jak wyżej pisałam, no różnie nam w życiu się układa, raz się coś chce a za jakiś czas już nie). Odparłam mu, zgodnie z prawdą, że w sumie to chciałabym wziąć kiedyś ślub ale to nie jest mój priorytet i nie uważam, że bez ślubu związek i życie są mniej wartościowe. Najważniejsze to się szanować i być dla siebie dobrym, uczciwym i się kochać. A pierścionek to błyskotka, można samemu kupić
Kochani, jeśli dotrwaliście, powiedzcie mi, czy jest sens próbować i żyć ciągle na kontrolowanym, z tułającą myślą, że on może w każdej chwili znów zrzucić taką bombę (powiedział, że wydaje mu się, że za kilka tygodni wrócimy w to samo miejsce i będzie ta sama rozmowa). Czy jednak walczyć jeśli on będzie chciał? Ja chcę, bardzo. Prawie od samego początku związku czułam, że to ten facet, ten jedyny i nikogo innego nie widzę przy sobie. Chcę walczyć, wierzę, że warto, chcę pozmieniać w sobie te negatywne cechy, które sprawiają, że on się odsuwa ode mnie. Nie tylko dla niego. Mi samej one również przeszkadzają i wiem, że w niczym nie pomagają. Napiszcie coś mądrego bo ja obecnie nie myślę na trzeźwo. Dziękuję.
Tak szczeze czujesz się szczęśliwa w tym związku ?
Smutnania jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-27, 09:36   #163
deserova
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 369
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez Smutnania Pokaż wiadomość
Tak szczeze czujesz się szczęśliwa w tym związku ?
No właśnie najgorsze jest to, że tak. Zawsze czułam się zaopiekowana i zadbana, nawet przez ostatnie miesiące, pomimo, że nie grało wiele spraw, dogadywaliśmy się, byliśmy zgodni co do wielu rzeczy. Nie usłyszałam nic przykrego. Zawsze, gdy czegoś potrzebowałam mój chłopak mi pomagał, nie zostawiał mnie z problemem samej. Nie zrobił ani nie powiedział nic co pozwoliłoby mi stwierdzić, że bycie z nim nie ma sensu, że coś jest nie do przeskoczenia. To raczej ja strzelałam jadem i mówiłam czasem rzeczy, za które mi wstyd. Nie miałam ochoty gdzieś wyjść, szedł sam, bez mojego marudzenia, że idzie ze znajomymi a ja zostaję. Nie zmuszał mnie do niczego. Nawet na wesele znajomych idzie sam, bo ustaliliśmy, że to nie moje klimaty i nie będę się z nim bawić i zepsuję mu wieczór tylko tym (już raz tak było). Zawsze dawał mi wybór.
Jeśli miałabym wypisać jakieś jego wady to by to było na pewno, to, że czasami nie mówił mi prawdy, ale na zasadzie, że np. powiedział, że zjadł obiad u rodziców a tak na prawdę zamówił pizzę. No pierdoły, o które nikt normalny by się nie czepiał. Tak to nie jestem w stanie wymienić jego wad, które mogłyby mnie od niego odepchnąć lub postawić w innym świetle. To jest w tym wszystkim najgorsze, że zawsze traktował mnie dobrze.
deserova jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-27, 10:00   #164
nikisa
Zakorzenienie
 
Avatar nikisa
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: centralna
Wiadomości: 11 570
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

A po takiej rozmowie, że się postarasz, zmienisz i jak wprowadzasz to w życie to czujesz się dalej sobą? Zawsze mnie to zastanawia, że ludzie się niby starają, ale przecież kontrolują to co robią, a nie da się cały czas kontrolować wszystkiego i powinno to 'wychodzic' samo.

Co do ostatniego to może dla niego to wcale nie jest fajne, że idzie sam na wesele? Fajne chwilę większość ludzi chciałoby dzielić z drugą połówką.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Nadal myślimy nad tym, co kupujemy

Piękno rodzi się w bólach niestety
290cc anatomy 29.04.2017 piękna data

nikisa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-27, 11:27   #165
Fortuna1
Zakorzenienie
 
Avatar Fortuna1
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 715
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez deserova Pokaż wiadomość
No właśnie najgorsze jest to, że tak. Zawsze czułam się zaopiekowana i zadbana, nawet przez ostatnie miesiące, pomimo, że nie grało wiele spraw, dogadywaliśmy się, byliśmy zgodni co do wielu rzeczy. Nie usłyszałam nic przykrego. Zawsze, gdy czegoś potrzebowałam mój chłopak mi pomagał, nie zostawiał mnie z problemem samej. Nie zrobił ani nie powiedział nic co pozwoliłoby mi stwierdzić, że bycie z nim nie ma sensu, że coś jest nie do przeskoczenia. To raczej ja strzelałam jadem i mówiłam czasem rzeczy, za które mi wstyd. Nie miałam ochoty gdzieś wyjść, szedł sam, bez mojego marudzenia, że idzie ze znajomymi a ja zostaję. Nie zmuszał mnie do niczego. Nawet na wesele znajomych idzie sam, bo ustaliliśmy, że to nie moje klimaty i nie będę się z nim bawić i zepsuję mu wieczór tylko tym (już raz tak było). Zawsze dawał mi wybór.
Jeśli miałabym wypisać jakieś jego wady to by to było na pewno, to, że czasami nie mówił mi prawdy, ale na zasadzie, że np. powiedział, że zjadł obiad u rodziców a tak na prawdę zamówił pizzę. No pierdoły, o które nikt normalny by się nie czepiał. Tak to nie jestem w stanie wymienić jego wad, które mogłyby mnie od niego odepchnąć lub postawić w innym świetle. To jest w tym wszystkim najgorsze, że zawsze traktował mnie dobrze.
Hmm pierdoły? Przeciez to jest klamstwo...
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano,
Come una barca che non esce mai dal porto.
Fortuna1 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 06:14   #166
cocacolalight
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 565
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Widzę że ex odnowil kontakty ze starą ekipa na którą okropnie nadawal że tacy ludzie bez ambicji że alkoholicy cpuny, że "on to ma dziewczynę tyle czasu wyprowadził się ogarnął a tamci zero osiągnięć chlanie cpanie i imprezy".
Nawet kiedyś mówil że co ja bym bez ciebie zrobil pewnie już dawno bym się stoczył razem tak jak tamten
cocacolalight jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 09:17   #167
deserova
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 369
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez nikisa Pokaż wiadomość
A po takiej rozmowie, że się postarasz, zmienisz i jak wprowadzasz to w życie to czujesz się dalej sobą? Zawsze mnie to zastanawia, że ludzie się niby starają, ale przecież kontrolują to co robią, a nie da się cały czas kontrolować wszystkiego i powinno to 'wychodzic' samo.

Co do ostatniego to może dla niego to wcale nie jest fajne, że idzie sam na wesele? Fajne chwilę większość ludzi chciałoby dzielić z drugą połówką.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Myślałam nad tym, czy nie zatracę siebie czy coś takiego, ale nie. Ze mnie czasem wychodzi paskuda, która robi na złość, jest niemiła dla każdego ko stanie jej na drodze, udaje sfochowaną księżniczkę i czepia się o pierdoły typu zamiast zjedzonej zupy, którą ugotowałam zamówione KFC. Stąd on nie mówi o takich drobnostkach bo kiedyś serio, zrobłam aferę na skalę państwową z tego powodu, że nie zjadł mojej zupy a powiedział, że zjadł.
Te złe cechy bardzo mi ciążą. Wiem, że przez nie straciłam w wielu oczach i w oczach mojego faceta. Te zachowanie było spowodowane również tym, że, jak pisałam wcześniej, niedoczynnością tarczycy Odkąd jestem pod opieką endokrynologa wyciszyłam się, nie denerwuję się z powodu każdej pierdoły, stałam się milsza. Mam też więcej energii i mam ochotę coś robić, działać. Nie jestem taką rozlazła kluchą jaką byłam ponad rok temu. Oczywiście czasami ciągle zdarza mi się denerwować lub mieć gorszy dzień, tego chyba nikt nie jest w stanie wyeliminnować. No ale ja widzę w swoim zachowaniu sporą różnicę. Bo wcześniej sama ze sobą nie wytrzymywałam.
Co do tego wesela, oczywiście, że chciałby być tam ze mną i się dobrze bawić. Ale dla mnie wesela w naszym polskim wydaniu są czymś co mnie bardzo męczy. To nie jest sposób na zabawę dla mnie. Nie potrafię udawać, że się dobrze bawię przy hitach muzyki disco albo na oczepinach. On to wie i z racji tego, że chciałby się bawić dobrze ja nie idę. Bo. gdybym była to on by się ciągle martwił o mnie i w efekcie siedział ze mną bo nie potrafi mnie zostawić i iść się bawić z innymi. Wydaje mi się, że to lepsze rozwiązanie. Chociaż w świetle ostatnich wydarzeń, gdybym trafiła na te wesele to bym się przemogła, żeby mu pokazać, że jak chcę to potrafię.

Edytowane przez deserova
Czas edycji: 2018-06-28 o 09:18
deserova jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 09:32   #168
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Deserova - z tego co piszesz, to ustaliliście, że OBOJE będziecie pracować nad tą relacją. Ty stajesz na rzęsach żeby było dobrze, a on...a jemu się nie chce.

Nie uciągniesz związku sama. Nie ma szans.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 09:41   #169
deserova
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 369
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez elvegirl Pokaż wiadomość
Deserova - z tego co piszesz, to ustaliliście, że OBOJE będziecie pracować nad tą relacją. Ty stajesz na rzęsach żeby było dobrze, a on...a jemu się nie chce.

Nie uciągniesz związku sama. Nie ma szans.
Wiem, że nie uciągnę. Dlatego napisałam mu od razu po przebudzeniu smsa, w którym zapytałam się czy nawet jeśli podejmiemy próbę, żeby to poskładać to czy on będzie w stanie zrobić coś, żeby to naprawić. Czy przez te ostatnie dwa miesiące coś robił, bo ja czuję właśnie, że tylko ja się starałam i jeśli ma się udać to on też musi zacząć coś robić. Poprosiłam, żeby się zastanowił czy będzie w stanie wsrzesić w sobie jakąś wolę. Jeśli nie to niech mi powie i nie daje złudnych nadziei na kilka dni. Jakoś przełknę to rozstanie, chociaż będzie ze mnie wrak w ostateczności.
deserova jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-06-28, 09:42   #170
dzamatasi
Wtajemniczenie
 
Avatar dzamatasi
 
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Wiadomości: 2 746
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Hej, mogę powrócić ? Kiedyś często się tu odzywałam. Niemniej, powracam. Otóż, byłam z chłopakiem prawie 3 lata nie będę już opisywała dokładnie naszej historii, ale był to związek na odległość, widywaliśmy się tylko co weekend. W połowie maja zakończyliśmy nasza relacje, ale było to zerwanie dziwne- przy kłótni i przez neta. Do tej pory mamy ze sobą kontakt, ex do mnie wypisuje,żeby spotkać się na seks. Kilka razy się zgodziłam, ale powiedziałam dość. Nie chce takiej relacji, skoro on ze mną już nie chce być i ba oboje ściągnęliśmy już nawet badoo. Niemniej, czuje,ze powinnam zakończyć z nim definitywnie znajomość, nie mieć z nim kontaktu. Jednak boli to,ze on dla mnie był całym światem, a ja jestem i byłam tylko do ruchania. Nawet pytając się czy tęskni i żałuje nje odp... od razu temat schodzi na seks. Ale nie potrafię przestać do niego pisać, jestem samotna, zagubiona sama w obcym mieście i on jest w sumie jedyna osoba jakiej się nie wstydzę i mogę o wszystkim mu powiedzieć. Ale mając kontakt do niczego dobrego to nie prowadzi wiec jak się odciąć od niego ?
__________________
WALCZĘ O WŁOSY
dzamatasi jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 09:50   #171
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Deserova - bardzo słusznie. On musi chcieć i musi też stawać na rzęsach żeby było dobrze, związek to praca (czasem ciężka) obu stron.
Zachowuje się, jakby już odpuścił i tylko zgadzał się na Twoje starania, żeby móc Ci udowodnić, że to jednak nic nie dało. Taki układ i taka samotność w związku to zdecydowanie gorsze rozwiązanie od upadku i stawania na nogi po rozstaniu.


Możesz dać z siebie wiele dla Was, ale on też musi. Bo bez względu na to jak bardzo winna się czujesz, to się nie spierniczyło tylko i wyłącznie z Twojej winy.

---------- Dopisano o 10:50 ---------- Poprzedni post napisano o 10:47 ----------

Cytat:
Napisane przez dzamatasi Pokaż wiadomość
Jednak boli to,ze on dla mnie był całym światem, a ja jestem i byłam tylko do ruchania.
Przypominaj sobie o tym zawsze jak chcesz do niego napisać. On już nie jest osobą, której możesz wszystko powiedzieć, nie jest Ci bliski. Chce tylko jednego, to nie ma nic wspólnego z przyjaźnią, z jakąkolwiek bliską emocjonalnie relacją.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 10:15   #172
InsaneLa
Rozeznanie
 
Avatar InsaneLa
 
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez deserova Pokaż wiadomość
No właśnie najgorsze jest to, że tak. Zawsze czułam się zaopiekowana i zadbana, nawet przez ostatnie miesiące, pomimo, że nie grało wiele spraw, dogadywaliśmy się, byliśmy zgodni co do wielu rzeczy. Nie usłyszałam nic przykrego. Zawsze, gdy czegoś potrzebowałam mój chłopak mi pomagał, nie zostawiał mnie z problemem samej. Nie zrobił ani nie powiedział nic co pozwoliłoby mi stwierdzić, że bycie z nim nie ma sensu, że coś jest nie do przeskoczenia. To raczej ja strzelałam jadem i mówiłam czasem rzeczy, za które mi wstyd. Nie miałam ochoty gdzieś wyjść, szedł sam, bez mojego marudzenia, że idzie ze znajomymi a ja zostaję. Nie zmuszał mnie do niczego. Nawet na wesele znajomych idzie sam, bo ustaliliśmy, że to nie moje klimaty i nie będę się z nim bawić i zepsuję mu wieczór tylko tym (już raz tak było). Zawsze dawał mi wybór.
Jeśli miałabym wypisać jakieś jego wady to by to było na pewno, to, że czasami nie mówił mi prawdy, ale na zasadzie, że np. powiedział, że zjadł obiad u rodziców a tak na prawdę zamówił pizzę. No pierdoły, o które nikt normalny by się nie czepiał. Tak to nie jestem w stanie wymienić jego wad, które mogłyby mnie od niego odepchnąć lub postawić w innym świetle. To jest w tym wszystkim najgorsze, że zawsze traktował mnie dobrze.
Czesc.
Smutna historia.. naprawde przykro mi sie zrobilo jak ją przeczytałam. Takie rozstania są chyba najtrudniejsze..
Wiesz, moim zdaniem dalsza walka nie ma sensu. Bo na tym etapie to wygląda troche jak reanimowanie trupa. Zresztą, z tego co opisalas to okey- Ty popelnialas błędy ale kto z nas ich nie popelnia? Twoj chlopak też swoje ma za uszami, ot choćby klamstwa. Niby banalne, glupie ale to w dalszym ciągu klamstwa- czyli brak szczerosci z jego strony. Jeżeli oboje decydujecie sie ratować zwiazek to powinniście to robic OBOJE. A z tego co czytam wygląda to tak, ze Ty sie starasz, pracujesz nad soba, proponujesz różne rozwiązania, naginasz swoje plany, zyjesz jakby pod niego tylko po to zeby go nie stracic. A on po prostu siedzi, jak w jury i mysli nad werdyktem. Ty natomiast w oczekiwaniu na ten werdykt zaczynasz wariowac i zatracac własna tożsamość w tym zwiazku. Z takich historii nigdy nie wynika nic dobrego. W pojedynkę takiej walki nikt jeszcze nie wygral. Bo związek tworzą dwie osoby.
Jedyne, co mi przychodzi do glowy, co moglabym Ci doradzic to postaw na jedną kartę. Skoro wrzystkie inne juz wykorzystalas. I po prostu sie rozstancie. Bo tylko i wylacznie dystans, prawdziwy a nie udawany moze tutaj jeszcze cos 'zdziałać'. Czasami oddalenie zbliża.
On ochlonie, Ty tez. I pozwoli Wam to spojrzeć na sytaucje z troche innej perspektywy, bo jak wiadomo z oddali widac lepiej szerszy horyzont.
I są wlasciwie dwie możliwości- albo Was to 'otrzezwi' i OBOJE dojdziecie do wniosku, że nie chcecie z siebie zrezygnowac albo po prostu rozstaniecie sie na amen, ale Ty przyjemniej będziesz miala pewność, ze nie da sie już tego uratować. Jakby nie bylo to wydaje mi sie, ze to jest jedyne, sensowne rozwiazanie. Bo tak jak któraś dziewczyna napisala- na chwile obecną Wy sie kisicie w tym związku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
InsaneLa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 10:25   #173
deserova
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 369
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez InsaneLa Pokaż wiadomość
Czesc.
Smutna historia.. naprawde przykro mi sie zrobilo jak ją przeczytałam. Takie rozstania są chyba najtrudniejsze..
Wiesz, moim zdaniem dalsza walka nie ma sensu. Bo na tym etapie to wygląda troche jak reanimowanie trupa. Zresztą, z tego co opisalas to okey- Ty popelnialas błędy ale kto z nas ich nie popelnia? Twoj chlopak też swoje ma za uszami, ot choćby klamstwa. Niby banalne, glupie ale to w dalszym ciągu klamstwa- czyli brak szczerosci z jego strony. Jeżeli oboje decydujecie sie ratować zwiazek to powinniście to robic OBOJE. A z tego co czytam wygląda to tak, ze Ty sie starasz, pracujesz nad soba, proponujesz różne rozwiązania, naginasz swoje plany, zyjesz jakby pod niego tylko po to zeby go nie stracic. A on po prostu siedzi, jak w jury i mysli nad werdyktem. Ty natomiast w oczekiwaniu na ten werdykt zaczynasz wariowac i zatracac własna tożsamość w tym zwiazku. Z takich historii nigdy nie wynika nic dobrego. W pojedynkę takiej walki nikt jeszcze nie wygral. Bo związek tworzą dwie osoby.
Jedyne, co mi przychodzi do glowy, co moglabym Ci doradzic to postaw na jedną kartę. Skoro wrzystkie inne juz wykorzystalas. I po prostu sie rozstancie. Bo tylko i wylacznie dystans, prawdziwy a nie udawany moze tutaj jeszcze cos 'zdziałać'. Czasami oddalenie zbliża.
On ochlonie, Ty tez. I pozwoli Wam to spojrzeć na sytaucje z troche innej perspektywy, bo jak wiadomo z oddali widac lepiej szerszy horyzont.
I są wlasciwie dwie możliwości- albo Was to 'otrzezwi' i OBOJE dojdziecie do wniosku, że nie chcecie z siebie zrezygnowac albo po prostu rozstaniecie sie na amen, ale Ty przyjemniej będziesz miala pewność, ze nie da sie już tego uratować. Jakby nie bylo to wydaje mi sie, ze to jest jedyne, sensowne rozwiazanie. Bo tak jak któraś dziewczyna napisala- na chwile obecną Wy sie kisicie w tym związku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
"Reanimowanie trupa" tego samego określenia kiedyś użyłam. Też myślę o tym, żeby właśnie nabrać dystansu, pobyć samej, dać jemu czas. Na razie muszę zacząć ogarniać mieszkanie bo póki co jeszcze kilka tygodni czeka nas razem. A na to niestety nie mam czasu. Dziś zobaczyłam grafik. Mam wolne dopiero w następny czwartek. Nie wiem czy po 7 dniach pracy po 10-11 godzin będę w stanie coś zrobić. Umówiłam się do psychologa. Jakby się nie potoczyło na pewno mi się taka wizyta przyda...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
deserova jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 10:30   #174
InsaneLa
Rozeznanie
 
Avatar InsaneLa
 
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez deserova Pokaż wiadomość
"Reanimowanie trupa" tego samego określenia kiedyś użyłam. Też myślę o tym, żeby właśnie nabrać dystansu, pobyć samej, dać jemu czas. Na razie muszę zacząć ogarniać mieszkanie bo póki co jeszcze kilka tygodni czeka nas razem. A na to niestety nie mam czasu. Dziś zobaczyłam grafik. Mam wolne dopiero w następny czwartek. Nie wiem czy po 7 dniach pracy po 10-11 godzin będę w stanie coś zrobić. Umówiłam się do psychologa. Jakby się nie potoczyło na pewno mi się taka wizyta przyda...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ale dlaczego czeka Was jeszcze kilka tygodni razem?
Psycholog- bardzo dobra decyzja.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
InsaneLa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 10:40   #175
deserova
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 369
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez InsaneLa Pokaż wiadomość
Ale dlaczego czeka Was jeszcze kilka tygodni razem?
Psycholog- bardzo dobra decyzja.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Bo mieszkamy w jego mieszkaniu. Ja muszę w tej sytuacji znaleźć coś swojego. Przez najbliższe dni nic nie zrobię, może poprzeglądam ogłoszenia. Na spakowanie i przewiezienie rzeczy też muszę mieć czas. W pracy gorący okres, zaczął się sezon a my mamy braki w ludziach więc pracuję za dwóch. Jestem poza domem w godzinach 11-24. O wolne ciężko.
Dobrze, że chociaż resztki instynktu samozachowawczego mi pozostały

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
deserova jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 11:18   #176
InsaneLa
Rozeznanie
 
Avatar InsaneLa
 
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez deserova Pokaż wiadomość
Bo mieszkamy w jego mieszkaniu. Ja muszę w tej sytuacji znaleźć coś swojego. Przez najbliższe dni nic nie zrobię, może poprzeglądam ogłoszenia. Na spakowanie i przewiezienie rzeczy też muszę mieć czas. W pracy gorący okres, zaczął się sezon a my mamy braki w ludziach więc pracuję za dwóch. Jestem poza domem w godzinach 11-24. O wolne ciężko.
Dobrze, że chociaż resztki instynktu samozachowawczego mi pozostały

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Dobrze, ze duzo pracujesz- to zawsze pomaga rozgonic mysli.
Ale co do tego mieszkania.. na pewno nie ma zadnej innej możliwości? Moze jakas kolezanka, do ktorej moglabys sie przeniesc na jakis czas?
Skoro przyszly czwartek masz wolny to może ogarniesz sobie coś na szybko, tak prowizorycznie. A później poszukasz czegos konkretnego.. bo nie wydaje mi sie, zeby w onecnej sytuacji to bylo dobre dla Was żebyście dalej razem mieszkali.. i to przez kilka tygodni.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
InsaneLa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 11:31   #177
deserova
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 369
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez InsaneLa Pokaż wiadomość
Dobrze, ze duzo pracujesz- to zawsze pomaga rozgonic mysli.
Ale co do tego mieszkania.. na pewno nie ma zadnej innej możliwości? Moze jakas kolezanka, do ktorej moglabys sie przeniesc na jakis czas?
Skoro przyszly czwartek masz wolny to może ogarniesz sobie coś na szybko, tak prowizorycznie. A później poszukasz czegos konkretnego.. bo nie wydaje mi sie, zeby w onecnej sytuacji to bylo dobre dla Was żebyście dalej razem mieszkali.. i to przez kilka tygodni.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Napisałam już w sprawie pokoju lub mieszkania mojej poprzedniej szefowej bo zajmuje się też wynajmem. Może coś dla mnie znajdzie, czekam na info. Wtedy byłby problem z głowy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
deserova jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 12:36   #178
Malla
Nie depcze krokusów
 
Avatar Malla
 
Zarejestrowany: 2004-08
Wiadomości: 53 233
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez cocacolalight Pokaż wiadomość
Widzę że ex odnowil kontakty ze starą ekipa na którą okropnie nadawal że tacy ludzie bez ambicji że alkoholicy cpuny, że "on to ma dziewczynę tyle czasu wyprowadził się ogarnął a tamci zero osiągnięć chlanie cpanie i imprezy".
Nawet kiedyś mówil że co ja bym bez ciebie zrobil pewnie już dawno bym się stoczył razem tak jak tamten
Gdzie to widzisz? Może czas zamknąć oczy i uszy na takie rewelacje? Patrz, co w Tobie wywołują. To jego sprawa, z kim się teraz zadaje i jego problem, jeśli się stoczy.
__________________
- Rób swoje, wiedźminie. Resztą się nie turbuj.
Geralt solennie obiecał sobie nie turbować się.
Malla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 12:52   #179
InsaneLa
Rozeznanie
 
Avatar InsaneLa
 
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 994
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez deserova Pokaż wiadomość
Napisałam już w sprawie pokoju lub mieszkania mojej poprzedniej szefowej bo zajmuje się też wynajmem. Może coś dla mnie znajdzie, czekam na info. Wtedy byłby problem z głowy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
W takim razie trzymam kciuki zeby udalo sie cos znalezc. Bo wspolne mieszkanie w takiej sytuacji naprawde mija sie z celem.
Jezeli macie cos przemyśleć/dojsc do jakichs konstruktywnych wniosków to mysle, ze lepiej jak będziecie od siebie daleko.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 11:52 ---------- Poprzedni post napisano o 11:47 ----------

Cytat:
Napisane przez Malla Pokaż wiadomość
Gdzie to widzisz? Może czas zamknąć oczy i uszy na takie rewelacje? Patrz, co w Tobie wywołują. To jego sprawa, z kim się teraz zadaje i jego problem, jeśli się stoczy.
Podpisuje sie pod tym.
Cocacolalight- za bardzo żyjesz jego życiem. To jest dorosly facet, nie jesteście już razem. On ma prawo robić i zadawać sie z kim chce. Nawet jeśli kiedyś mówił czy myślał co innego, to jego sprawa. Pora skupić sie na sobie i na poukladaniu siebie od nowa.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
InsaneLa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-06-28, 13:11   #180
Fortuna1
Zakorzenienie
 
Avatar Fortuna1
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 715
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIX

Cytat:
Napisane przez cocacolalight Pokaż wiadomość
Widzę że ex odnowil kontakty ze starą ekipa na którą okropnie nadawal że tacy ludzie bez ambicji że alkoholicy cpuny, że "on to ma dziewczynę tyle czasu wyprowadził się ogarnął a tamci zero osiągnięć chlanie cpanie i imprezy".
Nawet kiedyś mówil że co ja bym bez ciebie zrobil pewnie już dawno bym się stoczył razem tak jak tamten
To na twoim miejscu bym się cieszyła, że mam problem (takiego faceta) z głowy

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 14:11 ---------- Poprzedni post napisano o 14:10 ----------

Cytat:
Napisane przez deserova Pokaż wiadomość
Wiem, że nie uciągnę. Dlatego napisałam mu od razu po przebudzeniu smsa, w którym zapytałam się czy nawet jeśli podejmiemy próbę, żeby to poskładać to czy on będzie w stanie zrobić coś, żeby to naprawić. Czy przez te ostatnie dwa miesiące coś robił, bo ja czuję właśnie, że tylko ja się starałam i jeśli ma się udać to on też musi zacząć coś robić. Poprosiłam, żeby się zastanowił czy będzie w stanie wsrzesić w sobie jakąś wolę. Jeśli nie to niech mi powie i nie daje złudnych nadziei na kilka dni. Jakoś przełknę to rozstanie, chociaż będzie ze mnie wrak w ostateczności.
Według mnie to już reanimowanie trupa. Niestety ale jemu już nie zależy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano,
Come una barca che non esce mai dal porto.
Fortuna1 jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2019-01-13 20:32:45


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:17.