"Dobra pensja" "dobra praca"

[Veredise]

Napisane przez laura_71

Nie no, nie uważam siebie za osobę specjalnie rozrzutną Co prawda mi ciężko porównać, bo kredyt mam. Dziecko też.
Ale przy cenie wynajmu też mi jest ciężko to sobie wyobrazić - chyba, że masz na myśli już 1000 zł z opłatami?
1500 "na życie" również nie wydaje mi się jakąś strasznie małą kwotą, ale już wliczając w to np. abonament telefoniczny, bilet miesięczny, jedzenie - robi się niewiele na koniec (a woda, gaz, prąd?). Przecież głupie wyjście do kina w sobotę (mam na myśli sieciówkę typu cinemacity czy silverscreen) to dla dwóch osób koszt ok 70 zł.
Już sama teraz nie wiem, czy to kwestia tego, że mieszkam w domu, a nie w mieszkaniu i mam wrażenie, że te koszty są po prostu duże, czy tego, że po prostu sobie nie odmawiam - w granicach rozsądku oczywiście.

Tak, chodziło mi o to, że wszystkie opłaty stałe - gaz, prąd, czynsz, internet i telefon zamykają się w 1000 zł - dokładnie takie mam opłaty mieszkając w Krakowie w mieszkaniu własnościowym, średniej wielkości (ok 70 m), w centrum. 1000 zł przy wynajmowaniu to trochę gorzej, ale też by się dało znaleźć, choć wtedy albo z kimś na spółkę, albo dużo mniejsze mieszkanie i nie w ścisłym centrum.
A 1500 zł zostaje na życie. Ja mniej więcej tyle wydaję na życie i naprawdę niczego sobie nie odmawiam.
Poza tym piszę o singlu. Wyjście do kina dla singla to nie 70 zł, ale 26 zł, a nie w siciowym kinie nawet poniżej 20, w weekend. No chyba, że dla kogoś wyjście do kina bez wiadra popcornu i coli, to nie wyjście do kina Ale nawet wtedy wyjdzie maks 40-45 zł. A nie 70. Bo niby komu mam stawiać ten bilet?

Nie twierdzę, że to są jakieś kokosy, ale jedna osoba da się za to spokojnie utrzymać i to nie na głębokiej prowincji.

[laura_71]

Napisane przez Veredise

Tak, chodziło mi o to, że wszystkie opłaty stałe - gaz, prąd, czynsz, internet i telefon zamykają się w 1000 zł - dokładnie takie mam opłaty mieszkając w Krakowie w mieszkaniu własnościowym, średniej wielkości (ok 70 m), w centrum. 1000 zł przy wynajmowaniu to trochę gorzej, ale też by się dało znaleźć, choć wtedy albo z kimś na spółkę, albo dużo mniejsze mieszkanie i nie w ścisłym centrum.
A 1500 zł zostaje na życie. Ja mniej więcej tyle wydaję na życie i naprawdę niczego sobie nie odmawiam.
Poza tym piszę o singlu. Wyjście do kina dla singla to nie 70 zł, ale 26 zł, a nie w siciowym kinie nawet poniżej 20, w weekend. No chyba, że dla kogoś wyjście do kina bez wiadra popcornu i coli, to nie wyjście do kina Ale nawet wtedy wyjdzie maks 40-45 zł. A nie 70. Bo niby komu mam stawiać ten bilet?

Jak opłaty zamykają się w 1000 zł, to rozumiem, 1500 wtedy 'na życie' daje radę. Pisząc o kinie za 70 zł miałam na myśli parę - ostatnio chciałam kupić bilet - 36zł/osoba... Poszłam do lokalnego kina za 15

[Veredise]

Napisane przez laura_71

Jak opłaty zamykają się w 1000 zł, to rozumiem, 1500 wtedy 'na życie' daje radę. Pisząc o kinie za 70 zł miałam na myśli parę - ostatnio chciałam kupić bilet - 36zł/osoba... Poszłam do lokalnego kina za 15

Aż tyle? To chyba jakieś IMAXy czy inne cuda? Bo cinemacity, nawet w weekend, to chyba 28 zł z tego co pamiętam...

[visionAM]

Napisane przez Veredise

Aż tyle? To chyba jakieś IMAXy czy inne cuda? Bo cinemacity, nawet w weekend, to chyba 28 zł z tego co pamiętam...

Oj nie, ceny w weekend są wyższe.

[Veredise]

Napisane przez visionAM

Oj nie, ceny w weekend są wyższe.

Aż sprawdziłam, bo często chodzę do cinemcity, także w weekend i dałabym sobie rękę obciąć, że 28 zł. No i 27 zł, w weekend, normalny. Film 2D (choć 3D tylko 2 zł droższy), bo na "cuda-wianki" typu IMAX czy jakieś super miejscówki VIP, to wiadomo, że droższy, ale dlatego się dopytywałam.

To o jakich kinach mówimy?

[Liara_Tsoni]

Kino w ogóle jest drogie najlepiej chodzić w dni promocyjne albo kupić abonament miesięczny do cinema city. 50 zl w Warszawie, 42 poza Warszawą.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 23:52 ---------- Poprzedni post napisano o 23:50 ----------

A w Warszawie bilet w weekend kosztuje 32 zl w cinema city

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[Veredise]

Napisane przez Liara_Tsoni

Kino w ogóle jest drogie najlepiej chodzić w dni promocyjne albo kupić abonament miesięczny do cinema city. 50 zl w Warszawie, 42 poza Warszawą.

---------- Dopisano o 23:52 ---------- Poprzedni post napisano o 23:50 ----------

A w Warszawie bilet w weekend kosztuje 32 zl w cinema city

No OK, ale nie każdy mieszka w Warszawie 36 milionów Polaków nie mieszka. W Krakowie 27 zł w weekend. Więc też miałam prawo się zdziwić bo podana została chyba najwyższa możliwa cena, której nie uważam za standardową.

Poza tym też pytanie ile do tego kina można chodzić... Ja np. dwa razy w miesiącu jak pójdę, to mam dość, bo zazwyczaj nie ma nawet tyle filmów, żeby mnie interesowały. A są miesiące, że w ogóle nie, bo repertuar słaby. A żeby się abonament kalkulował, no to trzeba więcej niż dwa razy pójść. Ale jak ktoś większość nowych filmów ogląda to fajna sprawa.

[ciri15]

Napisane przez Veredise

Tak, chodziło mi o to, że wszystkie opłaty stałe - gaz, prąd, czynsz, internet i telefon zamykają się w 1000 zł - dokładnie takie mam opłaty mieszkając w Krakowie w mieszkaniu własnościowym, średniej wielkości (ok 70 m), w centrum. 1000 zł przy wynajmowaniu to trochę gorzej, ale też by się dało znaleźć, choć wtedy albo z kimś na spółkę, albo dużo mniejsze mieszkanie i nie w ścisłym centrum.
A 1500 zł zostaje na życie. Ja mniej więcej tyle wydaję na życie i naprawdę niczego sobie nie odmawiam.
Poza tym piszę o singlu. Wyjście do kina dla singla to nie 70 zł, ale 26 zł, a nie w siciowym kinie nawet poniżej 20, w weekend. No chyba, że dla kogoś wyjście do kina bez wiadra popcornu i coli, to nie wyjście do kina Ale nawet wtedy wyjdzie maks 40-45 zł. A nie 70. Bo niby komu mam stawiać ten bilet?

Nie twierdzę, że to są jakieś kokosy, ale jedna osoba da się za to spokojnie utrzymać i to nie na głębokiej prowincji.

Jak jestes z kims to raczej jest jeszcze lepiej, chyba ze jest bezrobotny😉

[laura_71]

Napisane przez Veredise

No OK, ale nie każdy mieszka w Warszawie 36 milionów Polaków nie mieszka. W Krakowie 27 zł w weekend. Więc też miałam prawo się zdziwić bo podana została chyba najwyższa możliwa cena, której nie uważam za standardową.

Poza tym też pytanie ile do tego kina można chodzić... Ja np. dwa razy w miesiącu jak pójdę, to mam dość, bo zazwyczaj nie ma nawet tyle filmów, żeby mnie interesowały. A są miesiące, że w ogóle nie, bo repertuar słaby. A żeby się abonament kalkulował, no to trzeba więcej niż dwa razy pójść. Ale jak ktoś większość nowych filmów ogląda to fajna sprawa.

Przykład kina podałam bardziej w ramach nieodmawiania sobie niczego, nawet raz na jakiś czas, wiadomo, że przecież to też jest coś, z czego można zrezygnować. Tak jak wcześniej wymieniony fryzjer, czy kosmetyczka - nie każdy lubi i nie każdy chce.

Ale dzięki temu już dowiedziałam się, że np ceny cinema city mogą się różnić w zależności od miasta

Nie mówię, że każdy mieszka w Warszawie przecież, raczej chodziło mi o to małe zróżnicowanie cenowo w kraju przy dużych różnicach zarobków, no ale już po niektórych rzeczach widać, ze nawet sieciowki potrafią być tańsze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Veredise]

Napisane przez ciri15

Jak jestes z kims to raczej jest jeszcze lepiej, chyba ze jest bezrobotny😉

To też napisałam, we wcześniejszym poście. Tutaj podkreśliłam, że mówię o singlu, w kontekście biletów tylko.
Niemniej jednak nawet będąc w związku nie wyobrażam sobie, żeby kogoś sponsorować zawsze przy wyjściu do kina. Ale np. na zmianę. Wtedy jedak wychodzi tak, jakbym chodziła sama, bo raz zapłacę za dwa bilety, a raz za żaden.

---------- Dopisano o 10:29 ---------- Poprzedni post napisano o 10:28 ----------

Napisane przez laura_71

Przykład kina podałam bardziej w ramach nieodmawiania sobie niczego, nawet raz na jakiś czas, wiadomo, że przecież to też jest coś, z czego można zrezygnować. Tak jak wcześniej wymieniony fryzjer, czy kosmetyczka - nie każdy lubi i nie każdy chce.

Tak, rozumiem. Zdziwiła mnie tylko kwota, ale już się wyjaśniło, że to było w Warszawie i za dwie osoby.

[ViLLeMkA]

Odkopuję wątek.

Minęło prawie 5 lat i jestem ciekawa Waszych aktualnych opinii.

[brandie]

Dla mnie w tym momencie 6 tysi na rękę - myślę, że wtedy żyłabym bez większej spiny, na spokojnie odkładała i tak często nie szczypała.

[natalia_t]

Ja obecnie wydaję średnio 3500zł miesięcznie (opłaty, jedzenie, kosmetyki, ubrania, edukacja, zwierzaki, zachcianki, hobby), więc wciąż niezłe pieniądze zaczynają się według mnie już od 5000zł.

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Wszystko zależy od tego, czy masz własne mieszkaniie czy też nie.

Zarabiając 5 k, żyjąc w dużym wojewódzkim mieście i nie mając żadnej pomocy od nikogo, to uzbieranie 100 tys na wkład własny, to praktycznie rzecz niemozliwa. Więc i uznałabym takie zarobki za słabe.
Prawie połowę pensji zje Ci wynajem i opłaty.

Jak się ma własne mieszkanie, to taka kasa to już zupełnie inna bajka.

Także przegrani są Ci co muszą ciułać sami na własny kąt. Jak się ma partnera, to też sprawa jest dużo prostsza.


Dobra pensja, to kwestia perspektywy.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[brandie]

Napisane przez natalia_t

Ja obecnie wydaję średnio 3500zł miesięcznie (opłaty, jedzenie, kosmetyki, ubrania, edukacja, zwierzaki, zachcianki, hobby), więc wciąż niezłe pieniądze zaczynają się według mnie już od 5000zł.

Ja zarabiam 3.5k, kosztów podstawowych mam około 2.5k - nie wliczam w to ubrań, kosmetyków, tylko stałe miesięczne wydatki typu wynajem, podstawowe jedzenie bez alko i zachcianek, zwierzęta, abonamenty typu Spotify itd., ubezpieczenie, telefon, jakaś rata, kosmetyczka... Byłam w szoku, gdy to wszystko policzyłam. Najwięcej idzie mi na mieszkanie (na spółkę z koleżanką wynajmujemy) - ponad tysiak, reszta to suma mniejszych kwot.

[1ce31337bafe4ce50f62519e721d2985132c01a5_6111b3a307338]

Zgadzam się, że to zależy od tego czy masz dach na głową gratis, czy płacisz 1500-2500zł co miesiąc (za wynajem, kredyt).
Mam w rodzinie kilka kuzynek krótko po studiach, które albo dostały mieszanie od rodziców, albo po dziadku, albo mieszkają w domu jednorodzinnym u rodziców - nie mając dzieci, i wydając kasę tylko na siebie, one mają hajlajf za minimalną Niektóre dostały nawet samochód w pakiecie - no i właśnie, nieoficjalnie dofinansowanie przez rodzinę robi dużą różnicę.


Licząc tylko na siebie, bez darowizn od rodziny, myślę, że dobra płaca to taka, przez którą się wpada w drugi próg podatkowy.

[natalia_t]

[1=1ce31337bafe4ce50f62519 e721d2985132c01a5_6111b3a 307338;88558652]Zgadzam się, że to zależy od tego czy masz dach na głową gratis, czy płacisz 1500-2500zł co miesiąc (za wynajem, kredyt).
Mam w rodzinie kilka kuzynek krótko po studiach, które albo dostały mieszanie od rodziców, albo po dziadku, albo mieszkają w domu jednorodzinnym u rodziców - nie mając dzieci, i wydając kasę tylko na siebie, one mają hajlajf za minimalną Niektóre dostały nawet samochód w pakiecie - no i właśnie, nieoficjalnie dofinansowanie przez rodzinę robi dużą różnicę.


Licząc tylko na siebie, bez darowizn od rodziny, myślę, że dobra płaca to taka, przez którą się wpada w drugi próg podatkowy.[/QUOTE]No może jak mieszkają z rodzicami, nie dokładają do rachunków tylko cała pensja dla nich, to mają hajlajf, ale nawet we własnościowym mieszkaniu nie pobalowałyby za takie pieniądze. Ja we własnościowym mam dość niski czynsz, ze wszystkimi opłatami (woda, prąd, gaz, ogrzewanie, tv, internet, telefon) wychodzi 700-800, więc za minimalną to byłoby już dość kiepsko. Nie byłoby mowy o jakichkolwiek oszczędnościach, a już na pewno nie kredycie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[patusiaa23]

Dobra, ale powtarzacie truizmy, każdy wie, że "to zalezy". W 2016 tez przeciez "to zależało", a padały konkretne kwoty.



Dla mnie dobra pensja zaczyna się od 6k netto przy pracy 8h dziennie, bez nadgodzin, premii etc, no i bez dzieci

[ViLLeMkA]

Hmm a dla mnie, żeby powiedzieć o kimś "bo on/ona dobrze zarabia" to raczej przy >10k netto.
No bo dla mnie dobre zarobki muszą pozwalać na dobry poziom życia - brak większego myślenia o pieniądzach. Czyli musi wystarczyć na spore oszczędności. Inwestycje w nieruchomości. Podróże

Ale zawsze ciekawią mnie opinie innych osób, bo to postrzeganie tego jak widać bardzo się różni.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[natalia_t]

Napisane przez ViLLeMkA

Hmm a dla mnie, żeby powiedzieć o kimś "bo on/ona dobrze zarabia" to raczej przy >10k netto.
No bo dla mnie dobre zarobki muszą pozwalać na dobry poziom życia - brak większego myślenia o pieniądzach. Czyli musi wystarczyć na spore oszczędności. Inwestycje w nieruchomości. Podróże

Ale zawsze ciekawią mnie opinie innych osób, bo to postrzeganie tego jak widać bardzo się różni.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No dla mnie 10000 to już są NAPRAWDĘ dobre zarobki. Te 5 czy 6 tysi pozwala po prostu na przeciętne życie, bez jakiegoś wielkiego spinania się, żeby odłożyć cokolwiek na jakiś większy wydatek w przyszłości. Jednak ja jestem wybitnie mało kosztowna - nie chodzę do kosmetyczki, do fryzjera to raz na pół roku, a najlepiej w ogóle, ubrań dużo też nie lubię mieć - cenię sobie dobrą jakość, tak żeby jedna rzecz służyła mi dłużej. No na kosmetyki wydaję coraz więcej, bo coraz częściej patrzę na wyższą półkę, no ale wciąż w poprzednim roku wydałam na kosmetyki niecałe 800zł, więc w sumie bez szału.

Ci co zarabiają na głowę 10000 i więcej to zazwyczaj budują domy, samochody zmieniają co rok, ewentualnie co dwa, co chwila nowy płaszczyk/marynarka/buty/cokolwiek itp. wakacje dwa razy w roku nie do Grecji czy Egiptu tylko gdzieś dalej. Ja nie znoszę zakupów, jestem na to naprawdę zbyt leniwa, tak samo gdybym co dwa lata miała szukać samochodu to bym oszalała chyba. A latać samolotem to się boję, raz na dwa lata mi ta rozrywka wystarczy, wolę podjechać samochodem w góry albo nad jeziora. Fryzjer, kosmetyczka i inne takie już pisałam - nie lubię. Tylko na jedzenie na dowóz sporo mi wychodzi, aktualnie kilka stów w miesiącu.

Mogłabym tak luksusowo żyć, zmieniać auta, co sezon mieć nowy płaszczyk itp, gdyby mi ktoś dobrał i znalazł ciuchy, znalazł samochód, urządził dom prawie bez mojego udziału, ale żeby mieć ludzi do prawie wszystkiego to musiałabym zarabiać już pewnie minimum z 20tysi. No nie twierdzę, że jak będę tyle zarabiać to będę płakać, bo pewnie w coś te pieniądze albo zainwestuję, albo znajdę coś, na co je wydam bez żadnego żalu, no ale na ten moment to co zarabiam wystarcza mi z dużą nawiązką, oszczędności wyraźnie rosną, mam za co budować sobie przyszłość.

[Monia284]

Napisane przez natalia_t

No dla mnie 10000 to już są NAPRAWDĘ dobre zarobki. Te 5 czy 6 tysi pozwala po prostu na przeciętne życie, bez jakiegoś wielkiego spinania się, żeby odłożyć cokolwiek na jakiś większy wydatek w przyszłości. Jednak ja jestem wybitnie mało kosztowna - nie chodzę do kosmetyczki, do fryzjera to raz na pół roku, a najlepiej w ogóle, ubrań dużo też nie lubię mieć - cenię sobie dobrą jakość, tak żeby jedna rzecz służyła mi dłużej. No na kosmetyki wydaję coraz więcej, bo coraz częściej patrzę na wyższą półkę, no ale wciąż w poprzednim roku wydałam na kosmetyki niecałe 800zł, więc w sumie bez szału.

Ci co zarabiają na głowę 10000 i więcej to zazwyczaj budują domy, samochody zmieniają co rok, ewentualnie co dwa, co chwila nowy płaszczyk/marynarka/buty/cokolwiek itp. wakacje dwa razy w roku nie do Grecji czy Egiptu tylko gdzieś dalej. Ja nie znoszę zakupów, jestem na to naprawdę zbyt leniwa, tak samo gdybym co dwa lata miała szukać samochodu to bym oszalała chyba. A latać samolotem to się boję, raz na dwa lata mi ta rozrywka wystarczy, wolę podjechać samochodem w góry albo nad jeziora. Fryzjer, kosmetyczka i inne takie już pisałam - nie lubię. Tylko na jedzenie na dowóz sporo mi wychodzi, aktualnie kilka stów w miesiącu.

Mogłabym tak luksusowo żyć, zmieniać auta, co sezon mieć nowy płaszczyk itp, gdyby mi ktoś dobrał i znalazł ciuchy, znalazł samochód, urządził dom prawie bez mojego udziału, ale żeby mieć ludzi do prawie wszystkiego to musiałabym zarabiać już pewnie minimum z 20tysi. No nie twierdzę, że jak będę tyle zarabiać to będę płakać, bo pewnie w coś te pieniądze albo zainwestuję, albo znajdę coś, na co je wydam bez żadnego żalu, no ale na ten moment to co zarabiam wystarcza mi z dużą nawiązką, oszczędności wyraźnie rosną, mam za co budować sobie przyszłość.

Dokladnie. Kazdy ma inne potrzeby finansowe. Mysle ze byloby sie w stanie wydac i wiecej, zawsze znalazlby sie wazny wydatek lub mialoby sie pieniadze na cos co teraz nie starcza, ale ogolnie sa ludzie, ktorym nie potrzeba bardzo duzo, takie maja potrzeby i najwazniejsze ze sa spelnione

Chociaz moga wydac np 3500 zl miesiecznie na utrzymanie i swoje zachcianki to moim zdaniem i tak juz niezla sytuacja. To nie sa zle pieniadze tak naprawde Wiadomo jak ktos mysli o luksusach to inna sprawa ale wedlug mnie juz to jest ok.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[patusiaa23]

Dobra Monia, ale na te chwilę, znając SWOJ styl życia i potrzeby, bez jakichś piertololo ze kazdy ma inaczej, jakiej kwoty wynagrodzenia ty byś potrzebowała, żeby pomyśleć, że masz satysfakcjonujące Cię warunki?

Edit.

Ok, widze, doopisalas

[ViLLeMkA]

Napisane przez natalia_t

Ci co zarabiają na głowę 10000 i więcej to zazwyczaj budują domy, samochody zmieniają co rok, ewentualnie co dwa, co chwila nowy płaszczyk/marynarka/buty/cokolwiek itp. wakacje dwa razy w roku nie do Grecji czy Egiptu tylko gdzieś dalej. Ja nie znoszę zakupów, jestem na to naprawdę zbyt leniwa, tak samo gdybym co dwa lata miała szukać samochodu to bym oszalała chyba. A latać samolotem to się boję, raz na dwa lata mi ta rozrywka wystarczy, wolę podjechać samochodem w góry albo nad jeziora. Fryzjer, kosmetyczka i inne takie już pisałam - nie lubię. Tylko na jedzenie na dowóz sporo mi wychodzi, aktualnie kilka stów w miesiącu.

.

Według mnie to jest mit. Te osoby, które tak wydają po prostu bardziej widać.

Znam osoby, które tyle zarabiają i więcej i wymieniają samochody co ~5-10lat. Sama mam takie podejście.

W mojej opinii większe pieniądze są super dla ogólnożyciowego komfortu - umożliwiają spore oszczędności i dzięki temu wolność. Bardzo dużo stresów i niedogodności przez to odpada.

A do tego 10k netto w Warszawie nawet jak się ma mieszkanie na własność, ta bardzo łatwo wydać jeśli się ma dzieci (niania np ~3k, Przedszkole blisko 2k). I w ogóle nie czuć wtedy jakiegoś dużego komfortu życia





Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[brandie]

Kwoty wyglądają nie rzadko fajnie na papierze. Kiedyś też myślałam, że jak będę zarabiała ponad 3 tysiące, to będzie szał, a nie jest Nie kupuję sobie co chwila nowej szminki, płaszczyka czy butów, bo średnio mnie na to stać.

[natalia_t]

Napisane przez ViLLeMkA

Według mnie to jest mit. Te osoby, które tak wydają po prostu bardziej widać.

Znam osoby, które tyle zarabiają i więcej i wymieniają samochody co ~5-10lat. Sama mam takie podejście.

W mojej opinii większe pieniądze są super dla ogólnożyciowego komfortu - umożliwiają spore oszczędności i dzięki temu wolność. Bardzo dużo stresów i niedogodności przez to odpada.

A do tego 10k netto w Warszawie nawet jak się ma mieszkanie na własność, ta bardzo łatwo wydać jeśli się ma dzieci (niania np ~3k, Przedszkole blisko 2k). I w ogóle nie czuć wtedy jakiegoś dużego komfortu życia

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dla mnie to co widzę wśród rodziny i znajomych nie jest mitem.
Owszem, są osoby, które na co dzień żyją skromniej i nadwyżkę pieniędzy wydają na rzeczy, których nie widać na pierwszy rzut oka (mieszkania dla dzieci, działki za miastem, sprzęt sportowy i wyjazdy z tym związane), ale u większość osób, które znam, wydają pieniądze właśnie głównie na samochody, ciuchy, różne zabiegi beauty itp.

10k w Warszawie dla samotnego rodzica to może faktycznie nie kokosy (chociaż z drugiej strony czy samotny rodzic nie ma większej szansy na państwowe żłobki przedszkola?), no ale raczej też ciułać grosza do grosza nie musi.

[ciri15]

Dla mnie (małe miasto) po 5 tys na osobę czyli 10 tys razem na czysto to by była bardzo już komfortowa sytuacja.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ViLLeMkA]

Napisane przez natalia_t

Dla mnie to co widzę wśród rodziny i znajomych nie jest mitem.
Owszem, są osoby, które na co dzień żyją skromniej i nadwyżkę pieniędzy wydają na rzeczy, których nie widać na pierwszy rzut oka (mieszkania dla dzieci, działki za miastem, sprzęt sportowy i wyjazdy z tym związane), ale u większość osób, które znam, wydają pieniądze właśnie głównie na samochody, ciuchy, różne zabiegi beauty itp.

10k w Warszawie dla samotnego rodzica to może faktycznie nie kokosy (chociaż z drugiej strony czy samotny rodzic nie ma większej szansy na państwowe żłobki przedszkola?), no ale raczej też ciułać grosza do grosza nie musi.

Na pewno to jakimi osobami się otaczamy ma olbrzymi wpływ na to jak to postrzegamy.

Sama zarabiam bardzo dobrze (w mojej opinii wg kryteriów, o których pisałam w poprzednim poście). Mój TŻ również. Jeździmy 8 letnim samochodem marki raczej niższej niż wyższem (ma automat i duzy bagażnik). Mamy bardzo niskie koszty stałe. Oczywiście, że zdarza nam się wydawać sporo na jakąś rzecz (depilację laserową, bieżnię, wakacje), ale to nie jest standard.

Uważam, że można się super cieszyć życiem nie nadmuchując swoich wydatków, nie kupować marek premium. I dzięki temu można zbudować super poduszkę bezpieczeństwa. I nie mieć obawy co jak te wysokie zarobki znacząco spadną

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[natalia_t]

Napisane przez brandie

Kwoty wyglądają nie rzadko fajnie na papierze. Kiedyś też myślałam, że jak będę zarabiała ponad 3 tysiące, to będzie szał, a nie jest Nie kupuję sobie co chwila nowej szminki, płaszczyka czy butów, bo średnio mnie na to stać.

No ja myślałam, że przy kwocie 2,5-3tysiące już będę mogła sobie po prostu samodzielnie żyć i to u mnie się sprawdziło. Bez szału - bez żarcia na dowóz, bez zbierania oszczędności, ale nie musiałam prosić rodziców o dorzucenie kilku groszy, bo mi się kurtka porwała, lampa zepsuła albo bo trochę droższa recepta mi wyszła.


A pomadek i płaszczyków nie kupuję, bo mi się nie chce

[eibhlin87]

Napisane przez natalia_t

No dla mnie 10000 to już są NAPRAWDĘ dobre zarobki. Te 5 czy 6 tysi pozwala po prostu na przeciętne życie, bez jakiegoś wielkiego spinania się, żeby odłożyć cokolwiek na jakiś większy wydatek w przyszłości. Jednak ja jestem wybitnie mało kosztowna - nie chodzę do kosmetyczki, do fryzjera to raz na pół roku, a najlepiej w ogóle, ubrań dużo też nie lubię mieć - cenię sobie dobrą jakość, tak żeby jedna rzecz służyła mi dłużej. No na kosmetyki wydaję coraz więcej, bo coraz częściej patrzę na wyższą półkę, no ale wciąż w poprzednim roku wydałam na kosmetyki niecałe 800zł, więc w sumie bez szału.

Ci co zarabiają na głowę 10000 i więcej to zazwyczaj budują domy, samochody zmieniają co rok, ewentualnie co dwa, co chwila nowy płaszczyk/marynarka/buty/cokolwiek itp. wakacje dwa razy w roku nie do Grecji czy Egiptu tylko gdzieś dalej. Ja nie znoszę zakupów, jestem na to naprawdę zbyt leniwa, tak samo gdybym co dwa lata miała szukać samochodu to bym oszalała chyba. A latać samolotem to się boję, raz na dwa lata mi ta rozrywka wystarczy, wolę podjechać samochodem w góry albo nad jeziora. Fryzjer, kosmetyczka i inne takie już pisałam - nie lubię. Tylko na jedzenie na dowóz sporo mi wychodzi, aktualnie kilka stów w miesiącu.

Mogłabym tak luksusowo żyć, zmieniać auta, co sezon mieć nowy płaszczyk itp, gdyby mi ktoś dobrał i znalazł ciuchy, znalazł samochód, urządził dom prawie bez mojego udziału, ale żeby mieć ludzi do prawie wszystkiego to musiałabym zarabiać już pewnie minimum z 20tysi. No nie twierdzę, że jak będę tyle zarabiać to będę płakać, bo pewnie w coś te pieniądze albo zainwestuję, albo znajdę coś, na co je wydam bez żadnego żalu, no ale na ten moment to co zarabiam wystarcza mi z dużą nawiązką, oszczędności wyraźnie rosną, mam za co budować sobie przyszłość.

yyyy, owszem 10tys to juz spore zarobki ale nie az tak osoby które zmieniają często auta czy budują domy zarabiają o wiele więcej.

[ViLLeMkA]

Napisane przez eibhlin87

yyyy, owszem 10tys to juz spore zarobki ale nie az tak osoby które zmieniają często auta czy budują domy zarabiają o wiele więcej.

Też tak uważam

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz