Skąpi ludzie i ich zachowania

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Napisane przez kszykszykszy

To ja nie zapomnę imprezy w Niemczech, gdzie przyszłam na imprezę do znajomej, przyniosłam do jedzenia sałatkę właśnie krewetkową, bo wiedziałam, że ona lubi. Wchodzę a tam na stole już kilka koleżanek i kolegów + wino i chipsy (jedna paczka) xD

Moja ciotka, wiele lat temu wyjechała do Niemiec. Jak pierwszy raz zaprosiła koleżanki Niemki to na stół dała tak jak w Polsce: sałatki, jajka, wędliny itp. koleżanki powiedziały, że u nich to nie bardzo bo jak posiadówka to tylko czipsy i paluszki. No i to był pierwszy i ostatni raz jak je tak ugościła. Dostosowała się do ich wymogów.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[f1c0d63fc5ca1c381c342967d346813606c679f4_610b1c1cbeee7]

Napisane przez Ellen_Ripley

Ale skoro to są znajomi, to czemu po prostu otwarcie nie zapytacie, nie zareagujecie? Ja bym powiedziała (w przypadku historii z Sylwestrem) "sorry, ale nastawiliśmy się na Finlandię, stawiajcie na stół i zaczynamy zabawę". Swoje dziecko serio zamierzam nauczyć asertywności.

Myśleliśmy że jak wypijemy ich wódkę, to postawią naszą, ale jakoś tak zapomnieliśmy czy już każdy miał w czubie i na drugi dzień poprostu było niesmacznie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[new_me]

[1=f1c0d63fc5ca1c381c34296 7d346813606c679f4_610b1c1 cbeee7;88774005]Myśleliśmy że jak wypijemy ich wódkę, to postawią naszą, ale jakoś tak zapomnieliśmy czy już każdy miał w czubie i na drugi dzień poprostu było niesmacznie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
czyli wypiliscie wszyscy ich wódke i koniec imprezy? czy otworzyli nowa swoja? moze nie chcieli mieszac roznych gatunków albo nie chcieli juz wiecej pic a nikt sie nie upominal...

[Nette]

Napisane przez kaledonia

Tak jest, ale tu to nie jest objaw bycia skąpym, po prostu taka kultura.

Jedzenia też nie szykują jakiegoś nie wiadomo czego, czesto tani chleb z tanimi tu krewetkami i majonezem. Jakby u nas zrobić kanapki na tanim chlebie i z najtańszym pasztecikiem ze sklepu z owadem

Mam tego świadomość. Osobiście za pierwszym razem przeżyłam mały szok kulturowy, ale z drugiej strony rozumiem ich podejście, przy ichniejszych cenach alkoholu.

[Michalina83]

Tą historię akurat znajomi siostry opowiadali jak się wspólnie spotkaliśmy więc nie wiem ile prawdy, ale mówili, że pojechali do jakiejś ich wspólnej koleżanki ze studiów. Zaprosili ich na niedzielę, oni jechali ze 200 km z dzieciakami. Jak zapraszali to się spodziewali czy obiadu, cokolwiek, albo chociaż wspólnego wyjścia do baru żeby coś zjeść. Siedzieli w altance, po czym koleżanka podała obiad tylko swojej rodzinie a im tylko kawę i herbatę. Jej mąż mówił, że nie wiedział czy był bardziej w szoku, czy wkurzony, bo dzieciaki głodne przecież a jak wizyta była u nich to im zrobili obiad, ciasto itp. Żeby chociaż kanapki dzieciakom dali. W każdym razie jak już było jasne, że nie mają co liczyć na obiad to zapakowali dzieciaki do samochodu, bo muszą jakąś restaurację znaleźć i dzieciakom obiad kupić. Więcej się tam nie fatygowali.

[tinkerver2]

Siostra mojego męża - kupiliśmy dzbanek piwa w knajpie, bo ona z chłopakiem nie mieli pieniędzy. Nawet nie wspominaliśmy że mają nam oddawać, ot po prostu, kupiliśmy, innym razem oni coś kupią i w ogóle. Za kilka dni poprosiłam szwagierke, żeby mi kupiła bułkę w piekarni za 1,50. Kupiła i mówi "no, to teraz wam wisimy za to piwo o 1,50 mniej".
Ojciec kupił i wyremontował jej mieszkanie, kupił jej WSZYSTKO, łącznie z takimi pier.dolami jak mydelniczka czy solniczka, nie wydała ani złotówki, a i tak od niej ciągle słyszymy, że nie ma pieniędzy, ma w portfelu ostatnie 20 zł, nie ma za co żyć. Ta sama laska zmienia pracę po raz 3 w ciągu ostatnich 5 miesięcy, większość tygodnia siedząc u matki, której zabiera np. Proszek do prania czy płyn do mycia naczyń "bo matka sobie kupi, a jej szkoda kasy". Miała też do mnie pretensje, bo RAZ wstawiam u niej pranie na 15 min ( w trakcie remontu), bo ona pranie robi u matki

Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez tinkerver2

Siostra mojego męża - kupiliśmy dzbanek piwa w knajpie, bo ona z chłopakiem nie mieli pieniędzy. Nawet nie wspominaliśmy że mają nam oddawać, ot po prostu, kupiliśmy, innym razem oni coś kupią i w ogóle. Za kilka dni poprosiłam szwagierke, żeby mi kupiła bułkę w piekarni za 1,50. Kupiła i mówi "no, to teraz wam wisimy za to piwo o 1,50 mniej".
Ojciec kupił i wyremontował jej mieszkanie, kupił jej WSZYSTKO, łącznie z takimi pier.dolami jak mydelniczka czy solniczka, nie wydała ani złotówki, a i tak od niej ciągle słyszymy, że nie ma pieniędzy, ma w portfelu ostatnie 20 zł, nie ma za co żyć. Ta sama laska zmienia pracę po raz 3 w ciągu ostatnich 5 miesięcy, większość tygodnia siedząc u matki, której zabiera np. Proszek do prania czy płyn do mycia naczyń "bo matka sobie kupi, a jej szkoda kasy". Miała też do mnie pretensje, bo RAZ wstawiam u niej pranie na 15 min ( w trakcie remontu), bo ona pranie robi u matki

Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka

że co

[Nette]

Napisane przez Michalina83

Tą historię akurat znajomi siostry opowiadali jak się wspólnie spotkaliśmy więc nie wiem ile prawdy, ale mówili, że pojechali do jakiejś ich wspólnej koleżanki ze studiów. Zaprosili ich na niedzielę, oni jechali ze 200 km z dzieciakami. Jak zapraszali to się spodziewali czy obiadu, cokolwiek, albo chociaż wspólnego wyjścia do baru żeby coś zjeść. Siedzieli w altance, po czym koleżanka podała obiad tylko swojej rodzinie a im tylko kawę i herbatę. Jej mąż mówił, że nie wiedział czy był bardziej w szoku, czy wkurzony, bo dzieciaki głodne przecież a jak wizyta była u nich to im zrobili obiad, ciasto itp. Żeby chociaż kanapki dzieciakom dali. W każdym razie jak już było jasne, że nie mają co liczyć na obiad to zapakowali dzieciaki do samochodu, bo muszą jakąś restaurację znaleźć i dzieciakom obiad kupić. Więcej się tam nie fatygowali.

Niewyobrażalne buractwo.

[Michalina83]

Napisane przez Nette

Niewyobrażalne buractwo.

W sumie znam to tylko z opowieści, ale po tym jak moja własna rodzina moja siostrę powitała na zachodzie to we wszystko wierzę.



Ja sama miałam takie czasy, że nie przygotowywałam nic dla gości, to było po urodzeniu dzieci, ale jak ktoś się spodziewa wystawnego obiadu składając wizytę świeżo upieczonej matce to lepiej niech się ogarnie. Sami z mężem często korzystaliśmy wtedy z wcześniej przygotowanych mrożonek. Ale to było też tak, że informowaliśmy gości, że poza ciastkami ze sklepu i kawą niech na nic nie liczą . Teście się zadowalali tymi ciasteczkami ze sklepu, a z moją matką to nigdy nie ma problemów takich, bo ona przeważnie jedzie w gości ze swoim prowiantem i to przygotowanym też nawet dla gospodarzy. Tylko że mama jeździ głównie do swojej 85letniej mamy, albo do bratowej która ma problemy zdrowotne i też nie chce ich fatygować swoją wizytą.

[Nette]

Napisane przez Michalina83

W sumie znam to tylko z opowieści, ale po tym jak moja własna rodzina moja siostrę powitała na zachodzie to we wszystko wierzę.



Ja sama miałam takie czasy, że nie przygotowywałam nic dla gości, to było po urodzeniu dzieci, ale jak ktoś się spodziewa wystawnego obiadu składając wizytę świeżo upieczonej matce to lepiej niech się ogarnie. Sami z mężem często korzystaliśmy wtedy z wcześniej przygotowanych mrożonek. Ale to było też tak, że informowaliśmy gości, że poza ciastkami ze sklepu i kawą niech na nic nie liczą . Teście się zadowalali tymi ciasteczkami ze sklepu, a z moją matką to nigdy nie ma problemów takich, bo ona przeważnie jedzie w gości ze swoim prowiantem i to przygotowanym też nawet dla gospodarzy. Tylko że mama jeździ głównie do swojej 85letniej mamy, albo do bratowej która ma problemy zdrowotne i też nie chce ich fatygować swoją wizytą.

Mnie nie dziwi brak obiadu dla wszystkich, bo taki jest model spotkania. Dziwi mnie podanie obiadu jednym, a nie drugim. Rozumiem, że gdy głodni goście byli częstowani ciastkami, to sama w tym czasie nie jadłaś swojego obiadu z mrożonek.
Też mi się zdarzało, że miałam jakieś spontaniczne spotkanie i nie miałam w lodówce wystarczających zapasów, by przygotować obiad dla wszystkich - ale z tego można łatwo wybrnąć, albo się idzie do najbliższego sklepu, albo coś zamawia, po prostu. Tutaj to była chyba zaplanowana wizyta (skoro z daleka) i sobie nie wyobrażam tak gości potraktować.

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Z tym alkoholem imprezowym to też może być różnie. Ostatnio organizowaliśmy sylwestra, to każdy coś przyniósł, nasz też był. Poinformowaliśmy, że wszystko stoi w lodówce/na balkonie i jak ktoś chce coś konkretnego to może brać.
Wszyscy piliśmy razem, jakoś był wystawiany w tej kolejności, że jeden pary został prawie cały. Przecież nie będę wciskać na wychodne, no ten Twój, ten Twój to bierz. Zaprosiłam na następny raz i tyle.

W okolicach święta zmarłych zwykle zjeżdża się rodzina. Mama zawsze szykuje mnóstwo jedzenia. Jednego roku dzień wcześniej rodzice pojechali gdzie indziej, a ktoś przyjechał bez zapowiedzi wcześniej też. Brat posadził przy pustym stole i tak sobie siedzieli. W końcu mówią, że głodni i chyba pojadą. To brat poczęstował kanapką . Nie wynika, to ze skąpstwa, tylko brat jak to się tłumaczył, że nikt mu nie powiedział że ma dać obiad.

A co do skąpstwa i asertywności. To mamy taką rodzinę, co informuje rodziców, ze przyjadą wtedy i wtedy na 3 dni. Jak mama mówi, że pracuje, to pytają czy nie może wziąć wolnego albo przekładają o tydzień .
Raz byłam świadkiem ich pobytu i poziom żenady był bardzo wysoki. Pytania typu: "to wy macie na wsi internet" albo w ramach podzięki za gościnę przywożą stary damski kożuch bratu "do pracy" Poszedł do śmieci od razu jak opuścili dom. Lub "nawet sobie nie wyobrażacie ile to ja wydaję w tej Warszawie na przekąskę w pracy. I nie kupuję niewiadomo czego. 10 zł wydaję! A kupuję tylko serek i jakąś bułkę.'
Co ciekawe swoje darmowe wczasy na wsi zaczęli urządzać jak rodzice zbudowali nowy duży dom. Do starego przyjeżdżali tylko na obiad . Już nawet nie muszę dodawać, że nikt do nas nigdy u nich nie był. Rodzina jest na tyle daleka, że nawet na wesela nikt się nie zaprasza.
Ja bym ich do domu nie wpuściła.

[Michalina83]

Napisane przez Nette

Mnie nie dziwi brak obiadu dla wszystkich, bo taki jest model spotkania. Dziwi mnie podanie obiadu jednym, a nie drugim. Rozumiem, że gdy głodni goście byli częstowani ciastkami, to sama w tym czasie nie jadłaś swojego obiadu z mrożonek.
Też mi się zdarzało, że miałam jakieś spontaniczne spotkanie i nie miałam w lodówce wystarczających zapasów, by przygotować obiad dla wszystkich - ale z tego można łatwo wybrnąć, albo się idzie do najbliższego sklepu, albo coś zamawia, po prostu. Tutaj to była chyba zaplanowana wizyta (skoro z daleka) i sobie nie wyobrażam tak gości potraktować.

Oczywiście, że nie jadłam sama.

Tak sobie teraz myślę, że jakbym była w podobnej sytuacji u kogoś w gościach to poprosiłabym o numer do najbliższej pizzerii i zamówiła tylko dla swojej rodziny. Nie wiem jak inne dzieci, ale moje by mi nie dały żyć jakby dostały zwykły obiad podczas gdy goście mieliby pizzę .

---------- Dopisano o 12:37 ---------- Poprzedni post napisano o 12:16 ----------

[1=8f44be8657be3d2a3733d9c 7d3db3d2234bdc5f1_6583833 2e9b82;88774317]Z tym alkoholem imprezowym to też może być różnie. Ostatnio organizowaliśmy sylwestra, to każdy coś przyniósł, nasz też był. Poinformowaliśmy, że wszystko stoi w lodówce/na balkonie i jak ktoś chce coś konkretnego to może brać.
Wszyscy piliśmy razem, jakoś był wystawiany w tej kolejności, że jeden pary został prawie cały. Przecież nie będę wciskać na wychodne, no ten Twój, ten Twój to bierz. Zaprosiłam na następny raz i tyle.

W okolicach święta zmarłych zwykle zjeżdża się rodzina. Mama zawsze szykuje mnóstwo jedzenia. Jednego roku dzień wcześniej rodzice pojechali gdzie indziej, a ktoś przyjechał bez zapowiedzi wcześniej też. Brat posadził przy pustym stole i tak sobie siedzieli. W końcu mówią, że głodni i chyba pojadą. To brat poczęstował kanapką . Nie wynika, to ze skąpstwa, tylko brat jak to się tłumaczył, że nikt mu nie powiedział że ma dać obiad.

A co do skąpstwa i asertywności. To mamy taką rodzinę, co informuje rodziców, ze przyjadą wtedy i wtedy na 3 dni. Jak mama mówi, że pracuje, to pytają czy nie może wziąć wolnego albo przekładają o tydzień .
Raz byłam świadkiem ich pobytu i poziom żenady był bardzo wysoki. Pytania typu: "to wy macie na wsi internet" albo w ramach podzięki za gościnę przywożą stary damski kożuch bratu "do pracy" Poszedł do śmieci od razu jak opuścili dom. Lub "nawet sobie nie wyobrażacie ile to ja wydaję w tej Warszawie na przekąskę w pracy. I nie kupuję niewiadomo czego. 10 zł wydaję! A kupuję tylko serek i jakąś bułkę.'
Co ciekawe swoje darmowe wczasy na wsi zaczęli urządzać jak rodzice zbudowali nowy duży dom. Do starego przyjeżdżali tylko na obiad . Już nawet nie muszę dodawać, że nikt do nas nigdy u nich nie był. Rodzina jest na tyle daleka, że nawet na wesela nikt się nie zaprasza.
Ja bym ich do domu nie wpuściła.[/QUOTE]


Kiedyś była inna mentalność i niestety niektórzy ludzie zamiast się postawić to żyją w tym i dają na sobie żerować. Moja babcia np podrzucała swoje młodsze dzieci starszemu rodzeństwu do domu na kilka lat nawet, bo do szkoły będzie chodził tam i nikogo nawet o zdanie nie pytała, bo dla niej wystarczyło, że ta osoba miała mieszkanie czy dom. A potem jak już jej dzieci były po szkole to przecież miała obok dwie siostry z dziećmi i z wnukami to też nie pytała właściciela mieszkania tylko mówiła, że "Halinka może przecież u Krysie zamieszkać w Rzeszowie" itp. My z mężem kupiliśmy mieszkanie, małe ale własne ale przed babcią się nie przyznawałam. Do tej pory myślą, że wynajmuję albo że u teściów mieszkam. Kiedyś dzwonił do mojej mamy jej najmłodszy syn i pyta ile my mamy pokoi, bo on ma nakręconą pracę pod Lublinem i musi się gdzieś zatrzymać na jakiś czas a babcia powiedziała, że go przyjmiemy . Mama przytomnie powiedziała, że zrezygnowaliśmy z wynajmu i mieszkamy u teściów w 7 osób w 3 pokojach. Prawdę mówiąc wiem, że nawet jak bym go przyjęła na tydzień lub dwa to wiem, że ani by się nie dołożył do niczego i pewnie nawet by się nie fatygował z szukaniem stancji czy coś. Tak samo siedział na głowie swojemu bratu. Na szczęście teraz ten brat mojej mamy się ogarnął trochę, ale babcia dalej rozporządza się czyimiś mieszkaniami, tylko że obecnie ludzie też nie są tacy żeby wierzyć, że ktoś cię będzie gościł w swoim domu za darmo, a studenci wolą przeważnie mieszkać sami niż z rodziną.

[new_me]

[1=8f44be8657be3d2a3733d9c 7d3db3d2234bdc5f1_6583833 2e9b82;88774317]Z tym alkoholem imprezowym to też może być różnie. Ostatnio organizowaliśmy sylwestra, to każdy coś przyniósł, nasz też był. Poinformowaliśmy, że wszystko stoi w lodówce/na balkonie i jak ktoś chce coś konkretnego to może brać.
Wszyscy piliśmy razem, jakoś był wystawiany w tej kolejności, że jeden pary został prawie cały. Przecież nie będę wciskać na wychodne, no ten Twój, ten Twój to bierz. Zaprosiłam na następny raz i tyle.

W okolicach święta zmarłych zwykle zjeżdża się rodzina. Mama zawsze szykuje mnóstwo jedzenia. Jednego roku dzień wcześniej rodzice pojechali gdzie indziej, a ktoś przyjechał bez zapowiedzi wcześniej też. Brat posadził przy pustym stole i tak sobie siedzieli. W końcu mówią, że głodni i chyba pojadą. To brat poczęstował kanapką . Nie wynika, to ze skąpstwa, tylko brat jak to się tłumaczył, że nikt mu nie powiedział że ma dać obiad.

A co do skąpstwa i asertywności. To mamy taką rodzinę, co informuje rodziców, ze przyjadą wtedy i wtedy na 3 dni. Jak mama mówi, że pracuje, to pytają czy nie może wziąć wolnego albo przekładają o tydzień .
Raz byłam świadkiem ich pobytu i poziom żenady był bardzo wysoki. Pytania typu: "to wy macie na wsi internet" albo w ramach podzięki za gościnę przywożą stary damski kożuch bratu "do pracy" Poszedł do śmieci od razu jak opuścili dom. Lub "nawet sobie nie wyobrażacie ile to ja wydaję w tej Warszawie na przekąskę w pracy. I nie kupuję niewiadomo czego. 10 zł wydaję! A kupuję tylko serek i jakąś bułkę.'
Co ciekawe swoje darmowe wczasy na wsi zaczęli urządzać jak rodzice zbudowali nowy duży dom. Do starego przyjeżdżali tylko na obiad . Już nawet nie muszę dodawać, że nikt do nas nigdy u nich nie był. Rodzina jest na tyle daleka, że nawet na wesela nikt się nie zaprasza.
Ja bym ich do domu nie wpuściła.[/QUOTE]
mam wrazenie ze czasem ludzie mysla ze na wsi to maja wszystko za darmo... a tak naprawde wychodowanie swoich warzyw - tak zeby bylo pewne ze beda ( czyli posadzenie, naworzenie, plewienie, pryskanie, podlewanie) to jednak czesto wychodzi drozej niz zakup w sklepie... o pracy juz nie wspominajac

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Przypomniała mi się moja chrzestna, która wiedziała, że kiedyś jeździłam konno i później zaprzestałam. Zadzwoniła do mojej matki czy ma może mój sprzęt i czy mogłaby go dać jej wnuczce bo zaczęła jeździć. Moja matka powiedziała, że ma sobie zadzwonić do mnie i mnie pytać. To już nie zadzwoniła bo wiedziała jaka będzie odpowiedź.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[agata1213]

U żony mojego kolegi w domu rodzinnym jest taka "tradycja", że gościom oprócz herbaty czy kupnych ciastek nic się nie podaje. Nawet jak z jechali z żoną do jej siostry, przez pół Polski, z przesiadkami, to siostra podała herbatę i paczkę delicji, a oni głodni jak 150,za to sami podobno chętnie w gościach obiad jedzą.

[f1c0d63fc5ca1c381c342967d346813606c679f4_610b1c1cbeee7]

Napisane przez new_me

czyli wypiliscie wszyscy ich wódke i koniec imprezy? czy otworzyli nowa swoja? moze nie chcieli mieszac roznych gatunków albo nie chcieli juz wiecej pic a nikt sie nie upominal...

Poprostu nie byliśmy "mocno pijącymi" i starczyła jedna flaszka na całą imprezę

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

[1=f1c0d63fc5ca1c381c34296 7d346813606c679f4_610b1c1 cbeee7;88774849]Poprostu nie byliśmy "mocno pijącymi" i starczyła jedna flaszka na całą imprezę

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

To w sumie nie widze nic skąpego w tej sytuacji

[naparzherbaty]

Napisane przez agata1213

U żony mojego kolegi w domu rodzinnym jest taka "tradycja", że gościom oprócz herbaty czy kupnych ciastek nic się nie podaje. Nawet jak z jechali z żoną do jej siostry, przez pół Polski, z przesiadkami, to siostra podała herbatę i paczkę delicji, a oni głodni jak 150,za to sami podobno chętnie w gościach obiad jedzą.

koszmar nie wiem ale dla mnie to totalny brak empatii i człowieczeństwa

jak się komuś nie chce gotować to przecież zawsze można zamówić pizzę czy jakieś "lepsze" dania

niestety zostałam kiedyś potraktowana identycznie
edit: Sama zamówiłam sobie kolację

[new_me]

to po co mieli otwierac ta od was ? Tylko dlatego że ją przynieśliście? Nie rozumiem...

[DarkChocolate666]

Napisane przez naparzherbaty

koszmar nie wiem ale dla mnie to totalny brak empatii i człowieczeństwa

jak się komuś nie chce gotować to przecież zawsze można zamówić pizzę czy jakieś "lepsze" dania

niestety zostałam kiedyś potraktowana identycznie

Dokladnie, no ale to chyba trzeba chciec i miec troche gracji

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Michalina83]

Mój kuzyn grywa na weselach i czasami mieli do czynienia z sytuacją, że państwo młodzi, lub rodzice zależy kto wesele organizował to oszczędzają nie wykupując posiłku dla zespołu. Mówił, że dla nich to Ok, bo przecież nie wymagają tego w umowie i przecież mogą sobie zamówić pizzę czy jakiś inny posiłek. Tylko, że prawie zawsze jak dostawca wchodzi z pizzą albo któryś z nich przynosi to się spotykają z dziwnymi spojrzeniami gości, albo ze zdziwieniem na twarzach organizatorów. Jemu raz ojciec panny młodej nawet zwrócił uwagę, że co oni robią jak wniósł pizzę. I raz na innym weselu ktoś się skarżył do jego kolegi z zespołu. No ale człowiek przychodzi do pracy często zaczynają w sobotę rano, bo muszą rozłożyć sprzęt, obskoczyć wyjście z domu, czasami kościół jak młodzi chcą żeby ich koleżanka śpiewała, kończą w niedzielę albo i w poniedziałek jeszcze po tym jak goście pójdą i jeszcze muszą mieć siłę grac i śpiewać. Jeśli ktoś nie chce ich częstować to nie ma przymusu, ale niech się nie dziwią, że coś sobie zamówią. Czasami jak grają w tych samych lokalach to się dogadują z lokalem żeby im zrobili dodatkowe posiłki za odpłatą, ale często są kateringi dowożone albo grają w innej okolicy i nawet nie wiedzą co zastaną.

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez Michalina83

Mój kuzyn grywa na weselach i czasami mieli do czynienia z sytuacją, że państwo młodzi, lub rodzice zależy kto wesele organizował to oszczędzają nie wykupując posiłku dla zespołu. Mówił, że dla nich to Ok, bo przecież nie wymagają tego w umowie i przecież mogą sobie zamówić pizzę czy jakiś inny posiłek. Tylko, że prawie zawsze jak dostawca wchodzi z pizzą albo któryś z nich przynosi to się spotykają z dziwnymi spojrzeniami gości, albo ze zdziwieniem na twarzach organizatorów. Jemu raz ojciec panny młodej nawet zwrócił uwagę, że co oni robią jak wniósł pizzę. I raz na innym weselu ktoś się skarżył do jego kolegi z zespołu. No ale człowiek przychodzi do pracy często zaczynają w sobotę rano, bo muszą rozłożyć sprzęt, obskoczyć wyjście z domu, czasami kościół jak młodzi chcą żeby ich koleżanka śpiewała, kończą w niedzielę albo i w poniedziałek jeszcze po tym jak goście pójdą i jeszcze muszą mieć siłę grac i śpiewać. Jeśli ktoś nie chce ich częstować to nie ma przymusu, ale niech się nie dziwią, że coś sobie zamówią. Czasami jak grają w tych samych lokalach to się dogadują z lokalem żeby im zrobili dodatkowe posiłki za odpłatą, ale często są kateringi dowożone albo grają w innej okolicy i nawet nie wiedzą co zastaną.

Dla mnie to trzeba być mega skąpym, żeby nie zapłacić za taki posiłek.
Ludzie robią imprezy na kilkadziesiąt tysięcy, a szkoda im paru złotych na posiłek dla zespołu, czy fotografa. Żenada.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 17:19 ---------- Poprzedni post napisano o 17:17 ----------

Napisane przez Michalina83

Tą historię akurat znajomi siostry opowiadali jak się wspólnie spotkaliśmy więc nie wiem ile prawdy, ale mówili, że pojechali do jakiejś ich wspólnej koleżanki ze studiów. Zaprosili ich na niedzielę, oni jechali ze 200 km z dzieciakami. Jak zapraszali to się spodziewali czy obiadu, cokolwiek, albo chociaż wspólnego wyjścia do baru żeby coś zjeść. Siedzieli w altance, po czym koleżanka podała obiad tylko swojej rodzinie a im tylko kawę i herbatę. Jej mąż mówił, że nie wiedział czy był bardziej w szoku, czy wkurzony, bo dzieciaki głodne przecież a jak wizyta była u nich to im zrobili obiad, ciasto itp. Żeby chociaż kanapki dzieciakom dali. W każdym razie jak już było jasne, że nie mają co liczyć na obiad to zapakowali dzieciaki do samochodu, bo muszą jakąś restaurację znaleźć i dzieciakom obiad kupić. Więcej się tam nie fatygowali.

Szkoda, że nie zamówili pizzy do ich domu. Może zrobiłoby im się głupio. Ale wątpię.


Podczas pandemii woziłam kolegę do pracy. Przez jakiś miesiąc. Nie brałam nic od niego za benzynę.
Pewnego dnia nie miałam auta. Pisze mu, że musimy inny transport wykombinować, a ten do mnie, ok, to złożymy się po pol na traficara.


Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[f1c0d63fc5ca1c381c342967d346813606c679f4_610b1c1cbeee7]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;88774906]To w sumie nie widze nic skąpego w tej sytuacji[/QUOTE]
Może to nie było skąpe, ale nic nawet nie wspomnieli, że czy otwieramy kolejną flaszkę , bo w końcu przynieśliśmy naszą i się umawialiśmy że to MY jako goście przynosimy alkohol a tu bęc! oni postawili swoją.

Napisane przez new_me

to po co mieli otwierac ta od was ? Tylko dlatego że ją przynieśliście? Nie rozumiem...

Nie, chociaż by po to, że się umawialiśmy, że to my przynosimy alkohol, którego mieliśmy w zamiarze się napić a nie że oni schowali sobie do lodówki, bo postawili swoją. Ale tu raczej wyszło z niedogadania, więc moj błąd, że tu to opisywałam

[Michalina83]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;88775064]Dla mnie to trzeba być mega skąpym, żeby nie zapłacić za taki posiłek.
Ludzie robią imprezy na kilkadziesiąt tysięcy, a szkoda im paru złotych na posiłek dla zespołu, czy fotografa. Żenada.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 17:19 ---------- Poprzedni post napisano o 17:17 ----------

Szkoda, że nie zamówili pizzy do ich domu. Może zrobiłoby im się głupio. Ale wątpię.


Podczas pandemii woziłam kolegę do pracy. Przez jakiś miesiąc. Nie brałam nic od niego za benzynę.
Pewnego dnia nie miałam auta. Pisze mu, że musimy inny transport wykombinować, a ten do mnie, ok, to złożymy się po pol na traficara.


Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]


Nawet nie chodzi o to, że im szkoda. Kuzyn mówi, że płacą im za usługę a oni sobie za obiad mogą zapłacić, ale wkurzające dla nich jest to że potem się gapią na ich jakby popełnili jakiś niewiarygodny nietakt tym że "zamawiają sobie jedzenie do pracy" i jedzą w pracy. A chodzi głównie o to, że wszyscy goście zobaczyli, że organizatorzy wyprawili przyjęcie na pincet osób z piętnastoma świniakami a tu podjeżdża dostawca jedzenia z torebkami albo z pizzą . Kuzyn mówił że ciekawe co by powiedzieli tacy ludzie jakby sobie wyjęli kanapki przy stole. Oni też nawet jak jest taka sytuacja to starają się dyskretnie to załatwiać, bo wiadomo że chcą jak najlepszą reklamę. Najlepiej jak się udało załatwić z lokalem, ale jak się nie da to zawsze ktoś tam zobaczy tego dostawcę. Pizzę i tacki z jedzeniem trochę ciężko ukryć. Kuzyn mówił, że jakieś tam talerzyki dostawali na stół przeważnie więc przekładali z tacek albo z pudełka żeby nie było widać.

[Hultaj]

A chodzi głównie o to, że wszyscy goście zobaczyli, że organizatorzy wyprawili przyjęcie na pincet osób z piętnastoma świniakami a tu podjeżdża dostawca jedzenia z torebkami albo z pizzą .

No rejczel.
Spojrzeniom gości to się nie ma co dziwić ale zdziwienie gospodarzy że ktoś w pracy robi przerwę na posiłek już raczej bezcenne.


W sumie to się tak właściwie nie dziwię tym niedopłatom do zespołu, jeśli za talerzyk organizatorzy płacą np. 200 zł od głowy to 5 osób zespołu i robi się dodatkowy tysiąc. A z 2 strony jak każdy z takiego zespołu zamówi sobie coś np. za 30 zł od głowy i wychodzi 6x taniej.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Hultaj

W sumie to się tak właściwie nie dziwię tym niedopłatom do zespołu, jeśli za talerzyk organizatorzy płacą np. 200 zł od głowy to 5 osób zespołu i robi się dodatkowy tysiąc. A z 2 strony jak każdy z takiego zespołu zamówi sobie coś np. za 30 zł od głowy i wychodzi 6x taniej.

Cena za talerzyk dla obsługi jest niższa. Serwuje się na ich stolik okrojoną wersję menu weselnego.

[Michalina83]

Napisane przez Hultaj

No rejczel.
Spojrzeniom gości to się nie ma co dziwić ale zdziwienie gospodarzy że ktoś w pracy robi przerwę na posiłek już raczej bezcenne.


W sumie to się tak właściwie nie dziwię tym niedopłatom do zespołu, jeśli za talerzyk organizatorzy płacą np. 200 zł od głowy to 5 osób zespołu i robi się dodatkowy tysiąc. A z 2 strony jak każdy z takiego zespołu zamówi sobie coś np. za 30 zł od głowy i wychodzi 6x taniej.

Ja też rozumiem, że to są koszty, ale tak jak słyszałam i nawet kuzyn to potwierdził to lokale często proponują parom młodym tańszą opcję dla zespołu, np 2 gorące posiłki czy coś. Albo za pół ceny. Często są stoły wiejskie więc jakby coś to mogą się poczęstować i przeważnie ludzie korzystają z tej opcji. A przeważnie i tak jak jest jakąś zupa czy forszmak czy pierogi to i tak im przynoszą, zwłaszcza jak grają w tych samych lokalach.

[kaledonia]

Niewykupienie choć ciepłego posiłku czy posiłków dla zespołu/ DJ/ fotografa to jest już słabe. Jasne, są w pracy i nie będą siedzieć i jeść tego co na zimno, ale tak zupełnie nic jest słabe.

[motyla]

Napisane przez new_me

to po co mieli otwierac ta od was ? Tylko dlatego że ją przynieśliście? Nie rozumiem...

U mnie wśród znajomych jest taki zwyczaj, że zawsze zaczynamy od najlepszych alkoholi, a z tego co zrozumiałam oni schowali ten lepszy przyniesiony alkohol, a wyciągnęli swój gorszy. Ale biorę pod uwagę, że taki zwyczaj nie jest u wszystkich.

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez motyla

U mnie wśród znajomych jest taki zwyczaj, że zawsze zaczynamy od najlepszych alkoholi, a z tego co zrozumiałam oni schowali ten lepszy przyniesiony alkohol, a wyciągnęli swój gorszy. Ale biorę pod uwagę, że taki zwyczaj nie jest u wszystkich.

A ja myślę, że po prostu wyjęli na stół wódkę, która była lepiej schłodzona