Dziwne uczucie

[CytrynkaCytrynka]

Napisane przez Basia303030

I co z tego że połowę domu sfinansowała mu matka ? Rodzice czasami finansują dzieciom mieszkania ,samochody czy opłacają weselę i śluby . W związku z tym należy ich wpisać jako głównych spadkobierców testamentu po naszej śmierć? To jakiś obowiązek z góry narzucony?

Poza tym trzeba się zastanowić -Autorka gdyby (ewentualnie) weszła w tą rodzinę to wysoce prawdomówne jest że również wniosłaby jakiś wkład finansowy w ten dom ,no chyba że nie kiwnie palcem w tym kierunku ale wątpię. Jeśli facet tak bardzo chce się zabezpieczyć to Autorka też powinna myśleć o swoich interesach. Poza tym wkład w pożycie małżeńskie to nie tylko aspekt materialny ,dlaczego kasa matki się liczy a Autorki zaangażowanie w ten dom miałby być bez znaczenia? Poza tym dziedziczyć można w częściach a nie w całość i staje się to po czyjeś śmierć więc zwykle wybiera się do tego najbliższą i najbardziej kochaną osobę albo współmałżonka albo ewentualne dzieci.

Nie wiem co Cię tak dziwi z tą rodziną - człowiek gdy mieszka za młodu z rodzicami oczywiście stawia ich bardzo wysoko w hierarchii ważność osób w swoim życiu jednak gdy dojrzewa do tego żeby założyć własną rodzinę to zwykle i priorytety mu się zmieniają.

Tak dziwi mnie, że matka i brat są tu określani jako dalsi krewni, albo w ogóle nie rodzina. No i sorry, ale partnerów/mężów to można mieć w życiu kilku. A matkę i siostrę mam jedne, wiec w pierwszej kolejności zadbałabym, żeby zabezpieczyć je, a nie partnera/partnerkę, z którym jestem 5 lat, a który dodatkowo sam sobie może wypracować swój majątek. Jest różnica między tym na co sobie sama zapracowałam/odziedziczyłam, a tym na co pracowaliśmy oboje.

[road_rage]

Niby ma być bezinteresowna więź, ale jednak przypadkiem z finansową korzyścią dla osoby mniej zarabiającej Bo po co się starać zarabiać na siebie więcej, skoro można pod przykrywką wielkiej miłości poprawiać sobie poziom życia nie swoim kosztem.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Basia303030]

Napisane przez CytrynkaCytrynka

Tak dziwi mnie, że matka i brat są tu określani jako dalsi krewni, albo w ogóle nie rodzina. No i sorry, ale partnerów/mężów to można mieć w życiu kilku. A matkę i siostrę mam jedne, wiec w pierwszej kolejności zadbałabym, żeby zabezpieczyć je, a nie partnera/partnerkę, z którym jestem 5 lat, a który dodatkowo sam sobie może wypracować swój majątek. Jest różnica między tym na co sobie sama zapracowałam/odziedziczyłam, a tym na co pracowaliśmy oboje.

No cóż skoro masz taką perspektywę że małżonków można mieć kilkunastu w życiu to ok ,ja mam trochę inne zdanie na temat instytucji małżeństwa.

Autorka zarabia ok 5 k to jest dobra pensja jak na Polskie realia więc nie można powiedzieć że jest bez grosza przy duszy ,a zawsze możemy spotkać kogoś bardziej zamożnego/bogatszego /lepiej sytuowanego od nas. Twój pomysł z dorabianiem się własnego majątku w takich sytuacjach to jakaś paranoja .

Autorka w przypadku ewentualnego rodzicielstwa i przestoju zawodowego który z tego wynika nie tylko nie dorobi się większego majątku ale też będzie na tym dużo bardziej stratna . Nie będzie jej zwyczajnie stać na to aby zaoszczędzić ,wyżywić siebie ,zapewnić byt ewentualnym dzieciom i jeszcze odkładać na nowe mieszkanie , między czasie finansować zmienny /przebudowy / remonty domu w którym by czasowo mieszkała , żeby w razie ewentualnego rozstania nie spać pod mostem.

Czyli mówiąc wprost powinna go zostawić.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Mahdab]

Napisane przez CytrynkaCytrynka

Tak dziwi mnie, że matka i brat są tu określani jako dalsi krewni, albo w ogóle nie rodzina. No i sorry, ale partnerów/mężów to można mieć w życiu kilku. A matkę i siostrę mam jedne, wiec w pierwszej kolejności zadbałabym, żeby zabezpieczyć je, a nie partnera/partnerkę, z którym jestem 5 lat, a który dodatkowo sam sobie może wypracować swój majątek. Jest różnica między tym na co sobie sama zapracowałam/odziedziczyłam, a tym na co pracowaliśmy oboje.

Kto pisał, że dalsi krweni, albo nie rodzina?
Przecież nikt ci nie broni zabezpieczać matki i siostry, nikt ci nie zabierze prawa dysponowania swoim majątkiem jak tylko chcesz.
Dla mnie to co piszesz jest nie do pomyślenia, ale ja przecież nie będę twoim mężem.

Napisane przez road_rage

Niby ma być bezinteresowna więź, ale jednak przypadkiem z finansową korzyścią dla osoby mniej zarabiającej Bo po co się starać zarabiać na siebie więcej, skoro można pod przykrywką wielkiej miłości poprawiać sobie poziom życia nie swoim kosztem.

No tak, zawsze szala po stronie "mniej zarabiających".
Tylko nie wpadłaś na to że czasami sytuacja się zmienia i druga osoba może być "mniej zarabiającym". A wkład w rodzinę może być nie tylko materialny.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez CytrynkaCytrynka

Tak dziwi mnie, że matka i brat są tu określani jako dalsi krewni, albo w ogóle nie rodzina. No i sorry, ale partnerów/mężów to można mieć w życiu kilku. A matkę i siostrę mam jedne, wiec w pierwszej kolejności zadbałabym, żeby zabezpieczyć je, a nie partnera/partnerkę, z którym jestem 5 lat, a który dodatkowo sam sobie może wypracować swój majątek. Jest różnica między tym na co sobie sama zapracowałam/odziedziczyłam, a tym na co pracowaliśmy oboje.

No siostra i matka też sobie mogą zapracować idąc tą logiką.

Nikt nie określił, że matka i brat to dalsi krewni. I od kiedy partner/ towarzysz życia staje się rodziną? Nigdy? Zabezpieczenie rodzeństwa nie oznacza ignorancji partnera i odwrotnie.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Mahdab]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89379397]Treść usunięta[/QUOTE]Nie wiem jaka sytuację ma matka faceta, ale jako argument do swojej dziewczyny podał, że matka mu się dokładała i matka z bratem są ważniejsi, nie było nic o tym, ze matka nic nie ma i głupio ją zostawiać na lodzie.

Nie wiem jak inni, ale ja nie pisze jako rozwiązanie, że ona może więcej zarobić, bo dla mnie to nie jest sposób. Nie wnikam w jej zarobki, możliwości, wykształcenie, ani jego.
Dla mnie nie ma znaczenia czy on zapisuje w tym testamencie dom czy stare auto. Czy ona zarabia 5 czy 10 tys. Dla mnie chodzi o model jaki on proponuje i do którego dąży. Małżeństwo to nie jest sposób na dorobienie się, więc lepsza praca to jest osobny temat. Moim celem by nie było samo w sobie żeby dogonić partnera pensją, bo dalej ja bym miała 10 tys i on 10, ja bym chciała żebyśmy mieli 20.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Basia303030]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89379419]Treść usunięta[/QUOTE]

Nie ,nie .
Stać ją , jeśli dla niej małżeństwo to wspólnota to jasne jest że bierze pod uwagę nie tylko swoje zarobki i możliwość finansowe ale również potencjalnego współmałżonka. I na tym polega cały problem.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[tinpanalley]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89379381]Treść usunięta[/QUOTE]


Ja też dziękuję za nauki, teraz już wiem jest czym jest związek. Każdy sobie rzepkę skrobie. Ten ma większą rzepkę i musi jej pilnować, żeby czasem ten z mniejszą nie zaczął skrobać tej większej. Kocham, ALE kasa musi się zgadzać. Jakiś tam partner nadaje się do seksu, bo wypada go uprawiać, bo w sumie fajny, samemu też tak głupio w życiu, nie ma do kogo gęby otworzyć. A trwałe małżeństwa to ciemnogród i przeżytek. Chyba że własna mama i tata. To co innego. I to rodzina. Zakładam worek pokutny i idę oddać majątek mamie i tacie. A mama swojej mamie, bo przecież jej mąż to tylko jakiś tam partner. i.t.d

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Nimve]

Już pomijając wszystko, czy dorabiamy się razem czy oddzielnie, to ogólnie facet, który tak panicznie boi się, że jego wielce majątek po jego śmierci niedajbosze odziedziczyłaby własna żona i własne dzieci, więc szybko w wieku 30 lat dla pewności sporządził testament i wszystko na mamusię, plus jeśli ślub to tylko intercyza, życie codzienne tylko z kalkulatorem w ręku, paragony na pół, kolacji nie postawi nawet w takiej wyjątkowej sytuacji, że partner przy dwóch pracach pomaga rodzicowi, bo coś się stało, wali go to, niech siedzi w domu jak nie stać i nara, na koniec wszystkiego, rodzina to tylko mama no i brat, no to ile bym forsy nie miała i nieruchomości, a rodziców potentatów naftowych, że ten jego śmieszny domek to dla mnie jak pionek w monopoly, to bym go miała gdzieś z takim jego podejściem.

Tak się nie buduje rodziny i wspólnoty, i bardzo dalekie to jest od zwyczajnego dbania o swoje interesy tak w razie W i byt rodziców. To co ta rodzinka prezentuje jest jakieś niezdrowe. Nie ma co się w nią pchać, a z resztą i tak u nich, żona to nie rodzina przecież.

[Basia303030]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89379437]Treść usunięta[/QUOTE]

Ktoś tutaj wspomniał że najlepiej by było gdyby Autorka wróciła po porodzie do pracy w odstępie kilku dni czy tygodni to będzie miała wypłacone 100% wynagrodzenie to jest dopiero nierozsądne ,nie mówiąc że skrajne nieodpowiedzialne . A zabezpieczyć swoją przyszłość i swoich dzieci można na multum różnych sposobów . Między innymi przez (podział majątku i ewentualne alimenty ) a dzieci są wspólne więc odpowiedzialność za ich utrzymanie i wychowanie spoczywa nie tylko na matce.

Niby mamy równouprawnienie ,równe prawa i blabla bla.. ale w praktyce to wygląda i tak inaczej Kobiety zwykle więcej dają z Siebie na rzecz rodziny i wspólnego gospodarstwa, nawet jeśli ich wkład we pożycie nie jest materialny.

[Mahdab]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89379437]Treść usunięta[/QUOTE]Dzięki

To rozwiązanie jest całkiem sensowne.

Facet autorki natomiast prawdopodobnie nie chce dzielić tego co zdobędą po ślubie- stąd pomysł intercyzy.
Majątek sprzed ślubu ustawowo żona dziedziczy w 50%, według mojego rozumowania ten facet w razie czego chce zostawić autorkę zupełnie na lodzie. Jedyne co by jej zostało to sądzić się o zachówek.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[CytrynkaCytrynka]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89379409]No siostra i matka też sobie mogą zapracować idąc tą logiką.

Nikt nie określił, że matka i brat to dalsi krewni. I od kiedy partner/ towarzysz życia staje się rodziną? Nigdy? Zabezpieczenie rodzeństwa nie oznacza ignorancji partnera i odwrotnie.[/QUOTE]


Wiesz czasami rodzice przepisują majątek np w zamian za dochowanie, albo dopada ich choroba i potrzebują twojego wsparcia finansowego, cóż ze śmiercią ta pomoc się skończy, ale co tam lepiej przepisać swój majątek osobisty na męża/partnera, bo wtedy się KOCHA i to jest MIŁOŚĆ.



Co do rodziny itd to padały takie stwierdzenia, ale nie chce mi się teraz szukać poszczególnych cytatów - do nich się odnosiłam.

---------- Dopisano o 16:25 ---------- Poprzedni post napisano o 16:21 ----------

Napisane przez Nimve

Już pomijając wszystko, czy dorabiamy się razem czy oddzielnie, to ogólnie facet, który tak panicznie boi się, że jego wielce majątek po jego śmierci niedajbosze odziedziczyłaby własna żona i własne dzieci, więc szybko w wieku 30 lat dla pewności sporządził testament i wszystko na mamusię, plus jeśli ślub to tylko intercyza, życie codzienne tylko z kalkulatorem w ręku, paragony na pół, kolacji nie postawi nawet w takiej wyjątkowej sytuacji, że partner przy dwóch pracach pomaga rodzicowi, bo coś się stało, wali go to, niech siedzi w domu jak nie stać i nara, na koniec wszystkiego, rodzina to tylko mama no i brat, no to ile bym forsy nie miała i nieruchomości, a rodziców potentatów naftowych, że ten jego śmieszny domek to dla mnie jak pionek w monopoly, to bym go miała gdzieś z takim jego podejściem.

Tak się nie buduje rodziny i wspólnoty, i bardzo dalekie to jest od zwyczajnego dbania o swoje interesy tak w razie W i byt rodziców. To co ta rodzinka prezentuje jest jakieś niezdrowe. Nie ma co się w nią pchać, a z resztą i tak u nich, żona to nie rodzina przecież.

A skąd wiesz kiedy on ten testament spisał i w jakich okolicznościach? Plus znowu się powtarzam, że jego mamusi testament nie był potrzebny, bo po bezdzietnych, niezamężnych dzieciach dziedziczą rodzice. Może chciał wykluczyć ojca, a może chciał uwzględnić brata. A małżeństwem nie są przecież. A co do dzieci to ja nie widziałam nigdzie, żeby autorka w ogóle wspomniała, że on przyszłe dzieci ma zamiar wykluczyć. Z tego wszystkiego co napisała to wychodzi tylko, ze ona nie dostanie tego domu co on go kupił razem z matką. No straszne.

[Nimve]

Napisane przez CytrynkaCytrynka

A skąd wiesz kiedy on ten testament spisał i w jakich okolicznościach? Plus znowu się powtarzam, że jego mamusi testament nie był potrzebny, bo po bezdzietnych, niezamężnych dzieciach dziedziczą rodzice. Może chciał wykluczyć ojca, a może chciał uwzględnić brata. A małżeństwem nie są przecież. A co do dzieci to ja nie widziałam nigdzie, żeby autorka w ogóle wspomniała, że on przyszłe dzieci ma zamiar wykluczyć. Z tego wszystkiego co napisała to wychodzi tylko, ze ona nie dostanie tego domu co on go kupił razem z matką. No straszne.

Brat dziedziczy po matce, a nie razem równorzędnie. Więc jemu też nie byłby potrzebny testament. Ojciec nie żyje, gość ma tylko tą dwójkę.
Tak samo matce testament nie jest potrzebny w ogóle w sytuacji jego bezdzietności i bezżoności, więc zastanawiając się po co w ogóle się o niego wysilili nasuwa mi się tylko 1 powód: chcą wykluczyć tych ustawowo w kolejce przed nią, czyli przyszłą żonę i przyszłe dzieci.

Gdyby nie miał zamiaru wykluczać dzieci, to wystarczyłoby nic nie robić, majątek dziedziczą dzieci. Ale najwyraźniej do tego nie chcą z matką dopuścić, bo po co inaczej było robić ten testament, nie widzę innego powodu. Żeby wykluczyć potencjalną harpię czyhającą na jego dom, wystarczyłoby nie brać z nią ślubu.

[CytrynkaCytrynka]

Napisane przez Nimve

Brat dziedziczy po matce, a nie razem równorzędnie. Więc jemu też nie byłby potrzebny testament. Ojciec nie żyje, gość ma tylko tą dwójkę.
Tak samo matce testament nie jest potrzebny w ogóle w sytuacji jego bezdzietności i bezżoności, więc zastanawiając się po co w ogóle się o niego wysilili nasuwa mi się tylko 1 powód: chcą wykluczyć tych ustawowo w kolejce przed nią, czyli przyszłą żonę i przyszłe dzieci.

Gdyby nie miał zamiaru wykluczać dzieci, to wystarczyłoby nic nie robić, majątek dziedziczą dzieci. Ale najwyraźniej do tego nie chcą z matką dopuścić, bo po co inaczej było robić ten testament, nie widzę innego powodu. Żeby wykluczyć potencjalną harpię czyhającą na jego dom, wystarczyłoby nie brać z nią ślubu.

I co z tego, że brat dziedziczy po matce? Właściwie skąd ta pewność? Tak w sumie to nie wiemy nic. Nawet nie wiemy czy mają tę samą matkę, może mieli tego samego ojca. I nie wiemy w jakich okolicznościach powstał testament. Ale najprościej stwierdzić, że przeciwko autorce i jej przyszłym dzieciom

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Jak dla mnie stwierdzenie faceta o testamencie byłoby otwarciem rozmowy. O dzieciach i dziedziczeniu.
Jakby mi facet powiedział że wszystko mamusi zapisał to bym się dopytywała, czemu nie tatusiowi, czemu nie dzieciom i nie mnie.

[Nimve]

Napisane przez CytrynkaCytrynka

I co z tego, że brat dziedziczy po matce? Właściwie skąd ta pewność? Tak w sumie to nie wiemy nic. Nawet nie wiemy czy mają tę samą matkę, może mieli tego samego ojca. I nie wiemy w jakich okolicznościach powstał testament. Ale najprościej stwierdzić, że przeciwko autorce i jej przyszłym dzieciom

Stąd to wiemy.

Napisane przez amico

wszystko jest przepisane na jego matkę a później brata

Teraz doczytałam, że tym testamentem wysiudali nawet brata, bo ustawowo by dziedziczył część za zmarłego ojca faceta, czyli na równi z matką, a tak figa, wszystko zgarnia matka.

Nie wiem, ja tu widzę dość wyraźny obraz, najprostszy z możliwych, że babka zadbała aż za dobrze o swoje interesy. Nie wydaje mi się, żeby młodziutki facet tak rozmyślał o testamentach i komu co zapisać. Wróżę z fusów, że matka dała forsę na połowę domu i był prikaz, że idą do notariusza i piszą testament, że ona dziedziczy całość. Łaskawie po niej ten brat, mało ważne czyj to syn.

Dla mnie to standardowe nie jest. Naturalniej by było, żeby zrobili się chociaż współwłaścicielami, no ale wtedy znowu połowę by dziedziczyła po synu jakaś tfu, żona albo dzieci, a po co, jak wszystko ma być dla mamy.

[CytrynkaCytrynka]

Napisane przez Nimve

Stąd to wiemy.



Teraz doczytałam, że tym testamentem wysiudali nawet brata, bo ustawowo by dziedziczył część za zmarłego ojca faceta, czyli na równi z matką, a tak figa, wszystko zgarnia matka.

Nie wiem, ja tu widzę dość wyraźny obraz, najprostszy z możliwych, że babka zadbała aż za dobrze o swoje interesy. Nie wydaje mi się, żeby młodziutki facet tak rozmyślał o testamentach i komu co zapisać. Wróżę z fusów, że matka dała forsę na połowę domu i był prikaz, że idą do notariusza i piszą testament, że ona dziedziczy całość. Łaskawie po niej ten brat, mało ważne czyj to syn.

Dla mnie to standardowe nie jest. Naturalniej by było, żeby zrobili się chociaż współwłaścicielami, no ale wtedy znowu połowę by dziedziczyła po synu jakaś tfu, żona albo dzieci, a po co, jak wszystko ma być dla mamy.

No tak okropna matka dała synowi pieniądze na dom i zabezpieczyła swoją przyszłość, no chora kobieta. W tym momencie to nie ma ani żony, ani dzieci, ale widzę, że już wywróżyłaś z fusów, że dzieci nic by nie dostały.

[Mahdab]

Napisane przez CytrynkaCytrynka

No tak okropna matka dała synowi pieniądze na dom i zabezpieczyła swoją przyszłość, no chora kobieta. W tym momencie to nie ma ani żony, ani dzieci, ale widzę, że już wywróżyłaś z fusów, że dzieci nic by nie dostały.

Zabezpieczyła swoją i brata przyszłość kosztem przyszłej rodziny syna. Świetny pomysł.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 20:18 ---------- Poprzedni post napisano o 20:17 ----------

I nie wróżyła z fusów, a na ten moment poprostu tak jest i nic nie mówił o zmianie teratamwntu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez tinpanalley

A czemu Wasze rodziny, tzn rodzice np nie spędzają świąt każde u swojej rodziny? Autorce brak poczucia bezpieczeństwa, rozmawiali z facetem o dalszych swoich losach, o dzieciach. Czyli o swojej własnej rodzinie. Wtedy ichnie rodziny nie są już najważniejsze. Tylko ich własne gniazdo. A on nadal chce tworzyć rodzinę jak był dzieckiem a jego rodzina byłaby właściwie czym?
Niech sobie siedzi przy tym garncu ze swoim złotem jak ten dziad z bajki i pilnuje żeby nikt mu nie capnął.

Od kiedy ja się pojawiłam to sytuacja się zmieniła, a wcześniej byli każde u siebie.


A oni nie mają na razie żadnych dzieci, z tego co rozumiem to autorka tylko się w tym względzie martwi na zapas.


Jej ma prawo oczywiście nie pasować obecny stan rzeczy, tylko po co się męczy?

---------- Dopisano o 20:31 ---------- Poprzedni post napisano o 20:26 ----------

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89379360]Treść usunięta[/QUOTE]


Otóż to. W razie mojej przedwczesnej śmierci wolałabym, żeby moi rodzice byli zabezpieczeni na starość.


I znowu - mówimy o nieruchomości kupionej przed związkiem. Zupełnie inaczej bym się odnosiła do wspólnie kupionej nieruchomości lub takiej, którą ja nabyłam w trakcie związku, ale na przykład mogłam szybciej spłacić kredyt i więcej pracować, bo partner mnie dużo odciążał w obowiązkach domowych. Wtedy on ma w ten dom wkład, nie musi być finansowy.


Znowu, inaczej jak jesteśmy już 20 lat razem, wyremontowaliśmy ten dom ze wspólnych środków (znowu, nie muszą być finansowe). Ale tutaj takiej sytuacji zwyczajnie nie ma.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez CytrynkaCytrynka

No tak okropna matka dała synowi pieniądze na dom i zabezpieczyła swoją przyszłość, no chora kobieta. W tym momencie to nie ma ani żony, ani dzieci, ale widzę, że już wywróżyłaś z fusów, że dzieci nic by nie dostały.

Matka dała dziecku kasai zabezpieczyła JEGO przyszłość. Nie własną.

[Nimve]

Napisane przez CytrynkaCytrynka

No tak okropna matka dała synowi pieniądze na dom i zabezpieczyła swoją przyszłość, no chora kobieta. W tym momencie to nie ma ani żony, ani dzieci, ale widzę, że już wywróżyłaś z fusów, że dzieci nic by nie dostały.

No chora, jeśli faktycznie ma jakiś problem z kobietami do tego stopnia, że musiała się upewnić testamentem, że potencjalna rodzina syna ma się wypchać sianem, bo tylko ona ma po jego śmierci zgarnąć chatę.

Jej przyszłość jest zabezpieczona, ona sama ma swojego partnera, który od lat ją utrzymuje, mogła nie dawać tych pieniędzy synowi, skoro tak się martwi o swój byt, wyjścia miała inne, ulokować je w osobistej inwestycji, trzymać na koncie, wziąć dom we współwłasność, ale wybrała opcję odcięcia przyszłej żony i przyszłych dzieci od dziedziczenia. To chyba coś mówi o człowieku.

Nikt tu przecież nie dyskutuje, czemu facet jakiejś tam dziewczyny nie dopisał do aktu własności domu. Mówimy o przyszłej żonie, dzieciach i sytuacji, że zapobiegawczo wykluczono ich z dziedziczenia po śmierci faceta, a wpisano jego matkę.

Dla mnie tak, jest to jak najbardziej chore.

[Limonka2738]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89379397]Treść usunięta[/QUOTE]


A ja na przykład zgadzam się, żeby się dzielić ze wszystkim z moim partnerem. Wszystkim, co wypracujemy podczas naszego związku.


W sytuacji hipotetycznej, w której mam dużo kasy i mam partnera.



Partner ma korzyści z tego, że zarabiam dużo. Może mieszkać w fajnym mieszkaniu, które jest moją własnością i nie musi się przejmować opłatami za nie. Może jeździć na wakacje ze mną, za które nie musi płacić, może jeździć jednym z moich samochodów i nie musi płacić, możemy iść do drogich restauracji i mi nie przeszkadza, że ja mam płacić rachunek.


No ale moje nieruchomości to moje nieruchomości. Dzięki temu partner może podczas trwania związku żyć na wyższym poziomie finansowym i jeszcze mieć z tego więcej oszczędności, niż gdyby żył solo. Ale bez przesady, że mam przepisywać coś, na co ciężko zapracowali moi rodzice również, obcej dla nich osobie.


W dłuższej perspektywie to też się zmienia, ale w 5-letnim związku jest moim zdaniem za wcześnie na to.


Nawet bym mu samochód kupiła, gdyby mnie było stać, bo sknerą nie jestem. Czy tam wzięła w leasing. Ale no nie dom czy mieszkanie, na litość...

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Nimve

No chora, jeśli faktycznie ma jakiś problem z kobietami do tego stopnia, że musiała się upewnić testamentem, że potencjalna rodzina syna ma się wypchać sianem, bo tylko ona ma po jego śmierci zgarnąć chatę.

Jej przyszłość jest zabezpieczona, ona sama ma swojego partnera, który od lat ją utrzymuje, mogła nie dawać tych pieniędzy synowi, skoro tak się martwi o swój byt, wyjścia miała inne, ulokować je w osobistej inwestycji, trzymać na koncie, wziąć dom we współwłasność, ale wybrała opcję odcięcia przyszłej żony i przyszłych dzieci od dziedziczenia. To chyba coś mówi o człowieku.

Nikt tu przecież nie dyskutuje, czemu facet jakiejś tam dziewczyny nie dopisał do aktu własności domu. Mówimy o przyszłej żonie, dzieciach i sytuacji, że zapobiegawczo wykluczono ich z dziedziczenia po śmierci faceta, a wpisano jego matkę.

Dla mnie tak, jest to jak najbardziej chore.

szczęśliwie jest zachowek.

[Nimve]

Napisane przez Limonka2738

Ale bez przesady, że mam przepisywać coś, na co ciężko zapracowali moi rodzice również, obcej dla nich osobie.


W dłuższej perspektywie to też się zmienia, ale w 5-letnim związku jest moim zdaniem za wcześnie na to.

Nie piszemy o przepisywaniu nieruchomości. Sytuacja dotyczy testamentu i dziedziczeniu po śmierci.

[Limonka2738]

Napisane przez Nimve

Nie piszemy o przepisywaniu nieruchomości. Sytuacja dotyczy testamentu i dziedziczeniu po śmierci.

W domyśle było przepisać "w testamencie" nieruchomość.