Ludzie i zachowania, które nas dziwią + ot, część 77.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez Pusheen_

Dobrze jest próbować właśnie stopniowo zmniejszać ilość cukru, dosypywaną do herbaty.

A ksylitol jest świetnym zamiennikiem.

Nie wiem jak to naprawdę jest z miodem, może ktoś się wypowie?
:

Miód to też cukier. Jeśli słodzi gorącą herbatę to jedna chwała.

Napisane przez sublips

No jeśli to się mieści w dziennym bilansie to żaden problem, ale przecież jest mnóstwo zamienników cukru. Stewia daje dosyć taki specyficzny posmak, ale ksylitol czy erytrytol jak dla mnie są neutralne w smaku i nie czuję różnicy, jak dodaję je np. do ciasta (tyle że bardziej tutaj się sprawdza erytrytol, bo ksylitol w większych ilościach ma działania przeczyszczające).

Stosuje erytrytol i nie uważam, że jest neutralny jak cukier. Ma jednak nieco inny posmak. Mi on nie przeszkadza, ale dla mojego męża jest tragiczny No i cenę ma tragiczną.

[chwast]

Erytrytol ma zupełnie inny smak niż cukier, da się to mocno wyczuć w kawie czy herbacie, na początku nie mogłam się przekonać , ale po pół roku to już z nim mi bardziej smakuje, niż z cukrem ja mam taki woreczek jak w lidlu sprzedają na ponad 2 miesiące, wiec cenowo dla mnie ok


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Miss Saeki]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Ja kiedyś też tak miałam. Aż któregoś dnia postanowiłam "koniec ze słodziutką latte, od dziś piję espresso" -> i kurcze, udało się. Kluczem całej zagadki okazały się dobre ziarna - gorzkie, ale nie kwaśne. Jeszcze nigdy tak nie rozróżniałam smaków kawy.
Może i kiedyś przyjdzie "Twój czas" i się odmieni

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Napisane przez Gravitsappa

Spacery są super, godzina marszu to jakieś 300 kalorii, a jest przyjemnie i człowiek się lepiej czuje psychicznie.
Jak ktoś chce poprawić spalanie to polecam opaski-ciężarki na kostki i nadgarstki, idąc i machając rękami można spoko trening zrobić. Audiobook do tego i nie czuję, żebym odwalała obowiązek. Miałam już różne sportowe zajawki, ale spacery to coś, na czym można polegać zawsze, jak wszystko inne się znudzi.

Kurcze, swietna rada Ja szukam sobie czegos co moge robic w zastepstwie treningu silowego, ktorego szczerze i z glebi serca, w kazdej formie po prostu NIENAWIDZE. Chodzenie z ciezarkami to nie do konca to samo, ale to jednak zawsze cos.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pusheen_]

Napisane przez Miss Saeki

Ja kiedyś też tak miałam. Aż któregoś dnia postanowiłam "koniec ze słodziutką latte, od dziś piję espresso" -> i kurcze, udało się. Kluczem całej zagadki okazały się dobre ziarna - gorzkie, ale nie kwaśne. Jeszcze nigdy tak nie rozróżniałam smaków kawy.
Może i kiedyś przyjdzie "Twój czas" i się odmieni

Ja cały czas miksuję smaki.

Mam rożne typy kaw, nie lubię jednego smaku.

Kupuję też od czasu do czasu małe torebki słodkich kaw w Five o'clock. Generalnie nie jestem fanka aż tak słodkich smaków, ale raz czy 2 razy w miesiącu lubię wypić i takie, żeby nie zapomnieć, jak rozróżniać smaki

No i zamiast zwykłego mleka, kupuję napoje roślinne jako zamiennik. Wiem, że one nie są specjalnie tanie, ale zdarzają się fajne promocje, a Biedronka sprzedaje też swoje napoje roślinne, marka własna to "Go Vege". Ale najlepsze jest wg mnie Alpro "NIE mleko". Polecam spróbować, ja używam tego na przemian ze zwykłym mlekiem - cały czas jest to jednak zamiennik.

[milka_70]

Napisane przez magbeth

Tez znam ludzi, którzy jeżdżą na wakacje z własnym jedzeniem.

Co kto lubi, ja jestem ten sam team co Ty i niżej nava oraz Celestine.



I spac na wakacjach do oporu to mogę zawsze.

My jadąc do Chorwacji zabieramy składniki na kilka obiadów (lub kupujemy je w lokalnym sklepie) że względów finansowych. Jedzenie 3 osobowa rodziną w restauracjach (zwłaszcza 3 posilki) to ogromny koszt, niewspółmierny do plusów. Śniadań i kolacji nigdy nie jemy poza apartamentem, obiady tak pół na pół. Lokalna kuchnię w ten sposób poznajemy bardzo dobrze.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[bleuclair]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89476876]Ogólnie ludzie żyją w jakimś chorym kole. Wiele osób marudzi na chemię, kaloryczność produktów. Jednocześnie z nich namiętnie korzysta, kupuje dzieciom słodycze.

Jesteśmy też przyzwyczajeni do lepszych smaków. Zwykłe domowe ciasto niby jest smaczne, ale ta duża nadziewana Milka z sklepu jest smaczniejsza. I nagle owoce nie są wcale smaczne, kasza z sosem domowym jakaś bezpłciowa.[/QUOTE]

A w życiu. Nawet za czasów, kiedy bardzo lubiłam Milkę, zawsze wybrałabym domowe ciasto. Teraz Milka jest dla mnie nie do zjedzenia. Smakuje...w zasadzie niczym poza cukrem. Podobnie jak Kinder i wiele innych słodyczy. Odkąd znacznie ograniczyłam spożycie cukru, no to jest to dla mnie nie do przełknięcia. Zjem jakąś pralinkę, kiedy ktoś mnie poczęstuje i od razu mam takie "bleh, niedobre". Teraz tylko czekolada gorzka, taka 70% i czasem właśnie domowe ciasto.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez bleuclair

A w życiu. Nawet za czasów, kiedy bardzo lubiłam Milkę, zawsze wybrałabym domowe ciasto. Teraz Milka jest dla mnie nie do zjedzenia. Smakuje...w zasadzie niczym poza cukrem. Podobnie jak Kinder i wiele innych słodyczy. Odkąd znacznie ograniczyłam spożycie cukru, no to jest to dla mnie nie do przełknięcia. Zjem jakąś pralinkę, kiedy ktoś mnie poczęstuje i od razu mam takie "bleh, niedobre". Teraz tylko czekolada gorzka, taka 70% i czasem właśnie domowe ciasto.

Pisałam wyżej. To przykład, a nie zasada. Wiadomo, że każdy ma osobiste preferencje.

[837577522c61f12fd19d26721bfa89a63d19e6ec_63eec3821f71b]

Napisane przez bleuclair

A w życiu. Nawet za czasów, kiedy bardzo lubiłam Milkę, zawsze wybrałabym domowe ciasto. Teraz Milka jest dla mnie nie do zjedzenia. Smakuje...w zasadzie niczym poza cukrem. Podobnie jak Kinder i wiele innych słodyczy. Odkąd znacznie ograniczyłam spożycie cukru, no to jest to dla mnie nie do przełknięcia. Zjem jakąś pralinkę, kiedy ktoś mnie poczęstuje i od razu mam takie "bleh, niedobre". Teraz tylko czekolada gorzka, taka 70% i czasem właśnie domowe ciasto.

Milka jest absolutnie paskudna, jak wyrób czekoladopodobny, tylko że bardziej słodki.

W zasadzie, jak się zje wysokiej jakości czekoladę mleczną to dopiero czuć, że to co sprzedają w naszych sklepach smakuje beznadziejnie. Mam na myśli też polskie i te "niby" polskie czekolady.

[4d032753774d1a68efa6ccfc57dfedd4115cfe72_6584d22253d76]

Napisane przez bleuclair

A w życiu. Nawet za czasów, kiedy bardzo lubiłam Milkę, zawsze wybrałabym domowe ciasto. Teraz Milka jest dla mnie nie do zjedzenia. Smakuje...w zasadzie niczym poza cukrem. Podobnie jak Kinder i wiele innych słodyczy. Odkąd znacznie ograniczyłam spożycie cukru, no to jest to dla mnie nie do przełknięcia. Zjem jakąś pralinkę, kiedy ktoś mnie poczęstuje i od razu mam takie "bleh, niedobre". Teraz tylko czekolada gorzka, taka 70% i czasem właśnie domowe ciasto.

To chyba nie tylko kwestia odstawienia cukru.
Slodycze maja coraz bardziej ''dopieszczane'' sklady, coraz wiecej oleju palmowego i syropu gluk-frukt itd.
Jak sobie przypomne jak mi kiedys smakowaly slynne kokosowe pralinki... A teraz zajezdzaja tylko margaryna.

[Pusheen_]

[1=837577522c61f12fd19d267 21bfa89a63d19e6ec_63eec38 21f71b;89477171]Milka jest absolutnie paskudna, jak wyrób czekoladopodobny, tylko że bardziej słodki.

W zasadzie, jak się zje wysokiej jakości czekoladę mleczną to dopiero czuć, że to co sprzedają w naszych sklepach smakuje beznadziejnie. Mam na myśli też polskie i te "niby" polskie czekolady.[/QUOTE]

Możesz podać przykład tego, co uznajesz za wysokiej jakości czekoladę mleczną?

[4d032753774d1a68efa6ccfc57dfedd4115cfe72_6584d22253d76]

[1=837577522c61f12fd19d267 21bfa89a63d19e6ec_63eec38 21f71b;89477171]Milka jest absolutnie paskudna, jak wyrób czekoladopodobny, tylko że bardziej słodki.

W zasadzie, jak się zje wysokiej jakości czekoladę mleczną to dopiero czuć, że to co sprzedają w naszych sklepach smakuje beznadziejnie. Mam na myśli też polskie i te "niby" polskie czekolady.[/QUOTE]

Ja ostatnio w paczce na swieta dostalam z Polski czekolade wedla - zwykla, mleczna - i bylam w szoku jak to smakuje. To juz idzie w strone wyrobu czekoladopodobnego (w smaku), a ze mialam dluga przerwe, to widze roznice, kiedys to byla calkiem smaczna czekolada. Nie wiem czy to teraz w dobie inflacji czy juz wczesniej.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

[1=837577522c61f12fd19d267 21bfa89a63d19e6ec_63eec38 21f71b;89477171]Milka jest absolutnie paskudna, jak wyrób czekoladopodobny, tylko że bardziej słodki.

W zasadzie, jak się zje wysokiej jakości czekoladę mleczną to dopiero czuć, że to co sprzedają w naszych sklepach smakuje beznadziejnie. Mam na myśli też polskie i te "niby" polskie czekolady.[/QUOTE]


Kiedyś oglądałam eksperyment jedzeniowy. Dawali ludziom produkty sklepowe kontra te "lepsze". Sok pomarańczowy z sklepu kontra wyciskany, czekolada jak piszesz mleczka sklepowa kontra z lepszej firmy itp. I większość osób wybierała właśnie te przeciętniaki za lepsze



[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89477174]Ja ostatnio w paczce na swieta dostalam z Polski czekolade wedla - zwykla, mleczna - i bylam w szoku jak to smakuje. To juz idzie w strone wyrobu czekoladopodobnego (w smaku), a ze mialam dluga przerwe, to widze roznice, kiedys to byla calkiem smaczna czekolada. Nie wiem czy to teraz w dobie inflacji czy juz wczesniej.[/QUOTE]


Według mnie popsuło się teraz. Jestem słoduch nr. 1. Teść kupił mi właśnie wedlowską mleczną czekoladę... i zjadam po kostce dziennie ( gdzie w moim przypadku to abstrakcja), bo wcale nie jest smaczna. Po prostu słodka.

[4d032753774d1a68efa6ccfc57dfedd4115cfe72_6584d22253d76]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89477175]Kiedyś oglądałam eksperyment jedzeniowy. Dawali ludziom produkty sklepowe kontra te "lepsze". Sok pomarańczowy z sklepu kontra wyciskany, czekolada jak piszesz mleczka sklepowa kontra z lepszej firmy itp. I większość osób wybierała właśnie te przeciętniaki za lepsze [/quote]

W niektorych przypadkach zgodze sie, latwo sie pomylic, ale akurat soku pomaranczowego swiezo wyciskanego nie da sie podrobic. Nawet te sklepowe ''wyciskane 100% soku'' z lodowki, ale lekko pasteryzowane, bo przeciez inaczej nie wytrzymalyby kilku tygodni, smakuja zupelnie inaczej. Sa bardziej geste, w smaku slodsze ale maja tez gorycz ktorej nie ma w swiezo wyciskanym soku.

Tak samo rozpoznam zwykla mleczna czekolade a np. czekolade Lindt czy Marabou. Milke ja akurat lubie, ale tez bym ja raczej rozpoznala.






Według mnie popsuło się teraz. Jestem słoduch nr. 1. Teść kupił mi właśnie wedlowską mleczną czekoladę... i zjadam po kostce dziennie ( gdzie w moim przypadku to abstrakcja), bo wcale nie jest smaczna. Po prostu słodka.[/QUOTE]

[khloe]

Napisane przez rejczeI

Masz 5% szans. Na utrzymanie wagi. Szukałam kiedyś oryginalnego źródła tych badań. Nie znalazłam. Ale ewidentnie nie jest to zmyślone.

Ja czytałam, że "30-35% osób, które schudły odzyska dawną wagę po pierwszym roku, a 50% wróci do początkowej masy ciała w przeciagu 5 lat…"

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 16:20 ---------- Poprzedni post napisano o 16:14 ----------

Napisane przez tinkerver2

Ja kocham wszystko z sosem. Uwielbiam sosy.
Ale ja też kocham fastfood i o ile słodycze mogłabym zamienić na owoce, tak fastfood ów nie oddam za nic. Aktualnie robię sobie domowe tortille (kurczak, sałata, ogorek, cebulka, pomidor) i do tego kupa domowego sosu czosnkowego + keczup. Jest ok, ale wolę jednak te kupne
Teraz szukam sobie dobrego domowego sosu serowego do naczosow

Wysłane z mojego motorola edge 20 lite przy użyciu Tapatalka

A widzisz , ja nienawidzę sosów.
Nienawidzę czegoś tłustego
W ogóle najgorsze dla mnie to profanowanie warzyw sosem, czy zasmażką. Ble

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Imperfecta]

Erytrytol jest paskudny w smaku, używam ksylitolu i jest niezły ale ja słodzę tylko herbatę, kawy od lat nie. Jest milion razy smaczniejsza

[837577522c61f12fd19d26721bfa89a63d19e6ec_63eec3821f71b]

Napisane przez Pusheen_

Możesz podać przykład tego, co uznajesz za wysokiej jakości czekoladę mleczną?

Mi osobiście smakuje jedynie Terry z dealza (nie wiem, czy to prawidłowa nazwa, ta w kształcie pomarańczy). To tyle z czekolad dostępnych w Polsce, ale oczywiście wszystkiego pewnie nie próbowałam (muszę się kiedyś skusić na galaxy, bo pamiętam że lata temu była smaczna)

Ale taką super super to jadłam niedawno w Hiszpanii (nie pamiętam marki - na pewno nie jest u nas dostępna) i wtedy właśnie mnie olśniło, jak powinna smakować mleczna czekolada. Była aksamitna, smakowała rzeczywiście kakaem i mlekiem, słodka ale nie wykręcała twarzy od słodyczy, no genialna była.

[khloe]

Napisane przez Pusheen_

Nie rozumiem dlaczego ludzie często pogardliwie wypowiadają się o spacerach, odmawiając im wręcz bycia formą ruchu i aktywności.
No ok, nie nazwiesz spaceru sportem, no to jak porównywać to do innych sportów?

No i spacery nie dają w sumie tak wymiernych efektów, co do tego można się zgodzić, ale też niesprawiedliwie wręcz całkowicie pomija się, że mają swoje dobre właściwości.

Ja chyba jestem strasznie staromodna, bo od zawsze lubiłam spacery. Doceniam taką spokojną "aktywność", w swoim własnym tempie i w towarzystwie, które mi odpowiada. Tutaj chyba naprawdę przydało się to nieszczęsne chodzenie do szkoły na pieszo. Fajnie jest sobie pójść na spacer, dotlenić się, popatrzeć na widoki. Zawsze jak jestem w jakimś nowym miejscu lubię sobie robić takie "rozpoznanie terenu" - rozpakuję się w hotelu/pensjonacie i idę pooglądać okolicę. Spacery bardzo relaksują.

Nie rozumiem dlaczego ludzie tak wzgardliwie podchodzą do poczciwych spacerów, przecież to super sprawa.

I mogę potwierdzić, że wpływają na utrzymanie lepszej wagi - jak osiadłam na zdalnej w pandemii, to szybko dorobiłam się pełniejszych ud. A pracując w galerii na dwie zmiany i biegając tylko do autobusu lub "po mieście" ważyłam tyle, ile trzeba. OK, to nie były żadne spacery, tylko mini -spacerki (załatwianie spraw "na mieście"), ale zdarzało mi się wydłużać drogę, kiedy musiałam czekać na autobus. I tyle wystarczyło, żeby nie przytyć - nie musiałam się "katować" na siłce.

Ja zawsze się śmiałam jak ktoś określał spacer mianem ruchu, he-he.

Odkąd mam dziecko i odkąd wysiadły mi kolana po bezsensownych Napier**** przed YT z Kołakowską to przekonałam się do spaceru, wręcz to pokochałam.

Ba, nawet sobie kijki kupiłam i staram się codziennie chodzic.

Dla mnie mega sprawa- dotleniam się, słucham sobie podcastów na które w ciągu dnia nie mam czasu, spalam więcej kcal niż przed telewizorem, mogę się wyrwać z domu ( od "siedzenia" z dzieckiem), jestem dotleniona, mam więcej energii.




Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pusheen_]

[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89477179]W niektorych przypadkach zgodze sie, latwo sie pomylic, ale akurat soku pomaranczowego swiezo wyciskanego nie da sie podrobic. Nawet te sklepowe ''wyciskane 100% soku'' z lodowki, ale lekko pasteryzowane, bo przeciez inaczej nie wytrzymalyby kilku tygodni, smakuja zupelnie inaczej. Sa bardziej geste, w smaku slodsze ale maja tez gorycz ktorej nie ma w swiezo wyciskanym soku.
[/QUOTE][/QUOTE]

Zgadzam się. Od momentu kiedy spróbowałam świeżo wyciskanych soków, tak przez wiele lat nie tykałam tych sklepowych.

Teraz trochę wróciłam do tego, bo nie chce mi się aż tak często samej robić soku, ale jednak smak tego świeżo wyciskanego jest nie do podrobienia i nie ma co porównywać ze smakiem tych dostępnych w sklepach. Oczywiście zdarzają się dobre i fajnie, że jest w czym wybierać, ale do naturalnego soku to nie ma podjazdu w większości.

[4d032753774d1a68efa6ccfc57dfedd4115cfe72_6584d22253d76]

[1=a240a5cdc9601fd61cd3ffc 006c0fc885123340f_657b970 2b0d25;89476815]To jest już dawno wiadomo, że nadmierne objadanie się jest często związane ze stanem psychicznym człowieka. Równocześnie z terapią odchudzającą przeprowadza się terapie psychologiczne. Było też tak w programie, o którym wspomniałaś (też go kiedyś oglądałam).

Ale niedawno trafiłam na ciekawy artykuł o grelinie - to jest hormon sytości, który głównie wydzielany jest w żołądku.
I u ludzi, którzy jedzą ciężko i tłusto wydzielanie tego hormonu ulega zaburzeniu; takie osoby nie potrafią osiągnąć uczucia sytości, a jak już, to nie na długo. Stąd tak trudno im chudnąć, zwłaszcza właśnie osobom z kategorii otyłość zagrażająca życiu. Im więcej i częściej jedzą to swoje żarcie w kolorze beżu tym bardziej zaburzane mają wydzielanie greliny. A im bardziej jest to zaburzone, tym bardziej są głodni więc coraz więcej jedzą i tak w kółko.

https://www.â˜â˜☠â˜â˜☠â˜â˜☠â˜â˜☠â˜â˜...liny_a_otylosc

---------- Dopisano o 11:52 ---------- Poprzedni post napisano o 11:49 ----------




No masakra. Ona to miała w pełnej 'krasie' że tak powiem.[/QUOTE]

Kwestia greliny jest naprawde bardzo ciekawa. Kiedys takich problemow nie bylo za bardzo, ja podejrzewam, ze za jakis czas okaze sie, ze jakies produkty, chemikalia czy cos co od ok. 20 lat dodaje sie do naszego jedzenia, jest odpowiedzialne za ponadprodukcje greliny.

Co ciekawe grelina produkowana jest glownie (czy wylacznie?) podczas spozywania weglowodanow, dlatego wielu ludzi nagle tak dobrze czuje sie na keto i zaczyna chudnac, bo na keto nie je sie weglowodanow .

Od wielu lat przeprowadza sie operacje pomniejszania zoladka. Dopiero kilka lat temu w badaniach okazalo sie, ze przypadkiem ta czesc, ktora sie wycinalo, to wlasnie ta czesc, w ktorej produkuje sie grelina .

---------- Dopisano o 16:37 ---------- Poprzedni post napisano o 16:35 ----------

Napisane przez Imperfecta

Erytrytol jest paskudny w smaku, używam ksylitolu i jest niezły ale ja słodzę tylko herbatę, kawy od lat nie. Jest milion razy smaczniejsza

Z ksylitolem tylko trzeba uwazac kto ma futrzaki - nie wiem jak u kotow, ale dla psow ksylitol jest ekstremalnie trujacy. Nawet minimalna dawka moze byc bardzo niebezpieczna. Poza tym ksylitol po czesci sie wchlania i tak naprawde nie powinno sie go traktowac jako az tak niskokalorycznego.
Tak samo maltitol, wchlania sie w ok. 50% , w skladzie slodyczy ''fit'' czesto jest zapisany tak, ze latwo calkowicie pominac jego kalorycznosc, a to nie do konca w porzadku. Maltitol robi tez inne problemy, bo nie jest za ciekawy dla flory bakteryjnej.
Moim faworytem jest erytrytol jednak.

[sublips]

Spacer to dobra aktywność, sama przytyłam trochę w czasie tej całej pandemii, jak nie można było spacerować nawet po parku , mimo że ćwiczyłam jak zwykle. No bo jednak co z tego, że podczas treningu spalałam około 300 kalorii, jak tak normalnie, to spalałam tyle plus miałam 10 tysięcy kroków dziennie (czasami mniej, czasami więcej, wiadomo - ale jak to się skurczyło do tysiąca zrobionych po mieszkaniu, no to mamy tę różnicę).

Ja od tylu lat nie jem cukru - już od czasów swoich zaburzeń - że mam upośledzony smak w tym zakresie. Herbata posłodzona miodem od czasu do czasu jeszcze ok, ale nie piję nic, co ma kalorie (no może poza sporadycznie sokiem pomarańczowym plus winem , ale to koniecznie wytrawne), głównie wodę, herbatę, kawę niesłodzoną, plus napoje zero, nie czuje, że są posłodzone czymś "dziwnym". Ale coli normalnej bym nie wypiła, mam nadal blokadę pod tym kątem, tak samo herbaty czy kawy posłodzonej cukrem.

[Imperfecta]

[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89477214]
Z ksylitolem tylko trzeba uwazac kto ma futrzaki - nie wiem jak u kotow, ale dla psow ksylitol jest ekstremalnie trujacy. Nawet minimalna dawka moze byc bardzo niebezpieczna. Poza tym ksylitol po czesci sie wchlania i tak naprawde nie powinno sie go traktowac jako az tak niskokalorycznego.
Tak samo maltitol, wchlania sie w ok. 50% , w skladzie slodyczy ''fit'' czesto jest zapisany tak, ze latwo calkowicie pominac jego kalorycznosc, a to nie do konca w porzadku. Maltitol robi tez inne problemy, bo nie jest za ciekawy dla flory bakteryjnej.
Moim faworytem jest erytrytol jednak.[/QUOTE]

No ja tego ksylitolu używam może 4-6 łyżeczek w tygodniu, czyli te dwa, trzy razy jak zdążę zjeść śniadanie w domu przed pracą więc chyba nie padnę od tego
A jak już używam, to wliczam w Fitatu, więc wszystko pod kontrolą

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez khloe

Ja zawsze się śmiałam jak ktoś określał spacer mianem ruchu, he-he.

Odkąd mam dziecko i odkąd wysiadły mi kolana po bezsensownych Napier**** przed YT z Kołakowską to przekonałam się do spaceru, wręcz to pokochałam.

Ba, nawet sobie kijki kupiłam i staram się codziennie chodzic.

Dla mnie mega sprawa- dotleniam się, słucham sobie podcastów na które w ciągu dnia nie mam czasu, spalam więcej kcal niż przed telewizorem, mogę się wyrwać z domu ( od "siedzenia" z dzieckiem), jestem dotleniona, mam więcej energii.




Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Czemu bezsensowne? Lubię Kołakowską, dlatego się dziwię.



U mnie spacery mega się sprawdziły przy chudnięciu. Ćwiczyłam 5 razy w tygodniu, dietka i te sprawy... nic. Byłam już przemęczona ćwiczeniami, a tu waga, ani centymetry nie drgnęły. Zaczęłam ćwiczyć 3 razy w tygodniu i wychodzić te minimum 3 razy w tygodniu na godzinny spacer z psem. I kilogramy magicznie ruszyły. Psa mam starego, więc człapałyśmy noga za nogą.



Wielu trenerów/ dietetyków mówi, że ćwiczenia to jedno, ale właśnie ta prosta codzienna aktywność ma większe znaczenie.

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

Ja do pandemii nie uznawalam speceru jako ruchu a zaczelam chodzic, bo wszystko bylo pozamykane i nie mialam co robic dzis bez problemu zrobie 20km, podkrecilam tez tempo do 5.4-5.5km/h
Ale jazdy na rowerze nadal nie rozpatruje w kategorii ruchu, ale jako doskonaly sposob na dostanie sie z punktu A do B ale w sumie tez daleko nie jezdze

[rejczeI]

Napisane przez sublips

Ale o utrzymaniu jakiej wagi mówimy, bo zakres prawidłowej wagi to nie jest do 60 kilo , Kate Moss nadal wygląda bardzo dobrze, szczególnie w ubraniu, i bynajmniej nie ma nadwagi, choć sądzę, że raczej nie jest fanką sportu.

Moja mama już po ukończeniu 40 straciła dużo wagi, wyszła z lekkiej otyłości, obecnie ma umięśnioną, ładną sylwetkę, ale na pewno nie jest w dolnej granicy BMI. No i nie trzeba być, żeby ładnie wyglądać naprawdę nie trzeba ważyć 50 kilo. Kate Moss ktoś płacił za utrzymywanie takiej formy przez lata, choć też osiągnęła to po części dzięki narkotykom, a tak na co dzień to kobietom nikt nie płaci za to, że wcisną się w rozmiar XXS, także szukanie kanonów piękna na wybiegu no w moim odczuciu mija się z celem. Ciało powinno być zdrowe, sprawne, oczywiście też nam się podobać, ale jeśli ktoś dąży do masy ciała, która nie jest jego naturalną i jest na granicy niedowagi, to musi całe życie się pilnować i żyć restrykcjami. I jeśli tej osobie to odpowiada to spoko, ale jeśli ktoś wyjściowo ma normalną sylwetkę (nie mówię o otyłości, kompulsywnym jedzeniu) to też nie trzeba robić nie wiadomo czego, żeby ją utrzymać, wystarczy ruch i jedzenie z głową.



Fajnie na początku liczyć kalorie, bo to może wyjaśnić "czemu tak mało jem i nie chudnę". Sama ostatnio weszłam na lekką redukcję i choć po ED miałam kalkulator w głowie co do wielu produktów, to jednak byłam zaskoczona, że no tego masła na kanapkę nakładam odruchowo może za dużo, jak gotuję makaron, to też zdecydowanie mi lepiej jest odmierzyć porcję, dzięki czemu też nie marnuję jedzenia. Ogólnie preferuję też jedzenie intuicyjne, zresztą ja normalnie spalam dosyć sporo kalorii (no teraz przez kontuzję nie za bardzo).

Jak ktoś kompulsywnie je, to tutaj ja się nie czuję kompetentna, żeby tej osobie doradzać. Ja obecnie w miarę normalnie jem i zauważyłam po prostu, że zjem parę chipsów i mnie to tak naprawdę wystarczy, nie mam ochoty pochłaniać całej paczki.

Moss wygląda bdb. Ale stosując konwencję kultu szczupłości dla większości kobiet taka figura nie jest wymarzona
https://www.ok-magazin.de/sites/defa...c84162c883.jpg (chodzi mi o to że to nie jest rozmiar 36 i talia na w porywach 60 też nie wygląda).

Apka jak apka. Masło jak majonez ma 700kcal to rozumiem że na redukcji możesz się zastanawiać. Chociaż dla mnie to całe bez masła; bez glutenu, bez laktozy, BEZ to takie trochę słabawe jest. Ale bardziej chodziło mi o takie trochę absurdalne wypieranie że się coś szamie. Ktoś np. 2-3 x w tyg pije litr coli (na jedną taką 100g cukru, miesięcznie zjadając dodatkowo +/- kilo cukru) i zdziwko, że to nie to samo jakby codziennie pił wodę.

[Milennka03]

Ja tez używam erytrolu do słodzenia,robię desery i ciacha również z nim.Moja mama natomiast co rok szykuje setki sloikow z przetworami i dla mnie specjalnie robi właśnie z erytrolem.Trzymaja (sloiki)mocno a przetwory smakują mi bardzo.

[rejczeI]

Napisane przez Pusheen_

Dobrze jest próbować właśnie stopniowo zmniejszać ilość cukru, dosypywanego do herbaty.

A ksylitol jest świetnym zamiennikiem, naprawdę.

Nie wiem jak to naprawdę jest z miodem, może ktoś się wypowie?

Ja od jakiegoś czasu kupuję też w Biedronce przyprawę do grzańca z imbirem - ta przyprawa oczywiście też ma cukier, ale poza nim cynamon, goździki, imbir oraz kardamon - jak wsypię łyżeczkę, to chyba jednak nie sypię tam samego cukru Uwielbiam te przyprawę. Mam też osobno kardamon oraz goździki - od razu przestawiłam się z herbaty "po prostu" słodkiej na taką o glębszym smaku :haha:

Polecam właśnie też pokombinować z nawet zwykłą herbata, poprzez dodawanie innych składników, zwłaszcza zimą. Ja mam kilka swoich kombinacji - cytryna do tego stopnia mi się juz znudziła, że zimą robię sobie herbatę z pomarańczą, a do tego goździki. Albo herbata z kardamonem, ale to naprawdę trzeba lubić - za to nieźle to działa na drogi oddechowe i chyba podnosi nam trochę temperaturę

I przyprawy do kawy tez są fajne - mam jedną z mixem kilka składników, albo po prostu cynamon. I jak ostatnio w ogóle nie smakowała mi kawa, tak cynamon okazał sie jedynym sposobem, żeby ją wypić. No ale wiem, że nie każdy lubi cynamon.

to musisz poczytać o cynamonie i ile go jesz i czy nie lepiej sobie samej zrobić taką przyprawę.
Link pierwszy z brzegu, ciekawostka.
https://surojadek.com/cynamon/

Ale… cynamon cynamonowi nierówny…
No właśnie…. Jeśli w Twojej szafce z przyprawami znajduje się torebka przypraw z etykietką „cynamon” to prawdopodobnie w środku znajduje się tańsza wersja cynamonu czyli tzw. cynamonowiec wonny (inaczej nazywany kasja – na zdjęciu poniżej kasja znajduje się po prawej stronie). To aromatyczna kora, podobna do „prawdziwego cynamonu”, jednak o innych właściwościach i innym miejscu pochodzenia. (...) Oba rodzaje cynamonu różni nie tylko kraj pochodzenia, wygląd, smak i cena, ale przede wszystkim właściwości. Najważniejsza różnica tkwi w kumarynach.
Kumaryny to substancje naturalnie występujące w wielu roślinach. Spożywane w określonych ilościach działają dobroczynnie na organizm, ale ich nadmiar może być niebezpieczny dla zdrowia. Cynamon kasja to bardzo bogate źródło kumaryn. A ile dokładnie ich w sobie kryje? Kasja zawiera średnio 3000 mg kumaryny na kg (czyli ok 0,3%). Cynamon cejloński dla porównania zawiera jej śladowe ilości (ok. 8 mg na kg czyli 0,0008%).
Kumaryna w wysokich dawkach może być toksyczna dla wątroby. Zdaniem dr Michaela Gregera, autora książki „Jak nie umrzeć przedwcześnie. Co jeść, aby dłużej cieszyć się zdrowiem„ dawka uważana za niebezpieczną dla dorosłych to zaledwie 1 łyżeczka cynamonu dziennie. W przypadku małych dzieci nawet Âź łyżeczki kilka razy w tygodniu może zbyt dużą dawką. To oczywiście małe uogólnienie, ponieważ dopuszczalna dawka zależy od naszej wagi. "

[khloe]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89477246]Czemu bezsensowne? Lubię Kołakowską, dlatego się dziwię.



U mnie spacery mega się sprawdziły przy chudnięciu. Ćwiczyłam 5 razy w tygodniu, dietka i te sprawy... nic. Byłam już przemęczona ćwiczeniami, a tu waga, ani centymetry nie drgnęły. Zaczęłam ćwiczyć 3 razy w tygodniu i wychodzić te minimum 3 razy w tygodniu na godzinny spacer z psem. I kilogramy magicznie ruszyły. Psa mam starego, więc człapałyśmy noga za nogą.



Wielu trenerów/ dietetyków mówi, że ćwiczenia to jedno, ale właśnie ta prosta codzienna aktywność ma większe znaczenie.[/QUOTE]Bo z perspektywy czasu uważam jej filmiki za bezsensowne i szkodliwe.
Wykonuje ćwiczenia zbyt szybko, zbyt często zmienia ćwiczenia w filmiku, co skutkuje złym ich wykonywaniem.
Nie można robić czegoś szybko i poprawnie.
Nie wiem po co robi w filmiku 20 różnych ćwiczeń, skoro możnaby 10 a dobrze.

Poza tym uważam jej filmiki za szkodliwe dla kolan.

Będąc na grupach fitnessowych na Facebooku nie wydaje się być odosobniona w moich przemyśleniach

Ale jak lubisz to czemu nie

Uważam te ćwiczenia za bezsens, bo się zmęczę, upocę, jeszcze kolana dostają po upie, a idąc na spacer jest mi przyjemniej i spałam więcej kalorii.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chacaos]

Napisane przez Gravitsappa

Spacery są super, godzina marszu to jakieś 300 kalorii, a jest przyjemnie i człowiek się lepiej czuje psychicznie.
Jak ktoś chce poprawić spalanie to polecam opaski-ciężarki na kostki i nadgarstki, idąc i machając rękami można spoko trening zrobić. Audiobook do tego i nie czuję, żebym odwalała obowiązek. Miałam już różne sportowe zajawki, ale spacery to coś, na czym można polegać zawsze, jak wszystko inne się znudzi.

Ja w ogóle przypuszczam (na podstawie badań Instytutu Danych z Dupy jakby ktoś pytał), że niektórym organizmom spacer, rozciąganie i inne łagodne formy ruchu mogą służyć lepiej niż wymagające sporty i wypluwanie płuc. Jeśli wyrobienie kondycji maratończyka albo dużych muskułów ma być drogą przez mękę, to lepiej imo mieć nawyk codziennych spacerów niż trzy zrywy w roku, które zafundują organizmowi więcej szoku niż pożytku.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez khloe

Ja czytałam, że "30-35% osób, które schudły odzyska dawną wagę po pierwszym roku, a 50% wróci do początkowej masy ciała w przeciagu 5 lat…"

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 16:20 ---------- Poprzedni post napisano o 16:14 ----------

A widzisz , ja nienawidzę sosów.
Nienawidzę czegoś tłustego
W ogóle najgorsze dla mnie to profanowanie warzyw sosem, czy zasmażką. Ble

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

czytałam kiedyś że tylko 5% odchudzonych zmiania trwale swoje zycie i nie wraca do starych nawyków.