Proszę o pomoc-miłość, romans, to nie tak miało być...

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez Laief

Może zrobić wszystko na co tylko ma ochotę. Ja jedynie zaznaczam, że nie każdy chce wiedzieć. A teraz wrzucam się w miejsce autorki - super, żonaty chłop mnie zranił, więc ja zranię niewinna kobietę i rozwalę jej życie, bo on ze mną źle postąpił. Co to ma być w ogóle? Osobiście nie mogłabym później żyć z myślą, że wyżyłam się na jego żonie. Jeszcze biorąc pod uwagę, że nie wiem czy chciałaby wiedzieć i jak sobie z tym poradzi. Tragiczne

Tutaj kij ma dwa końce. Bo równie dobrze żona może chciałaby wiedzieć, a tak kochany mężuś niedługo znajdzie sobie kolejną kochankę.

[XYZ_123]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89481517]Tutaj kij ma dwa końce. Bo równie dobrze żona może chciałaby wiedzieć, a tak kochany mężuś niedługo znajdzie sobie kolejną kochankę.[/QUOTE]

No i o żonie nie powinna myśleć kochanka tylko mężuś

[Laief]

Napisane przez XYZ_123

Na żonie? Chyba biednym misiu.
Czyżbyś była takim biednym misiem i stąd obawa że zraniona kobieta może rozwalić Ci życie?

Na logikę - jak mogę być biednym misiem, skoro mówię, że zjadłyby mnie wyrzuty sumienia jeśli zdecydowałabym się na poinformowanie niewinnej żony o zdradzie? To chyba tym bardziej nie mogłabym żyć sama ze sobą gdybym zdradzała ukochaną osobę.
[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89481517]Tutaj kij ma dwa końce. Bo równie dobrze żona może chciałaby wiedzieć, a tak kochany mężuś niedługo znajdzie sobie kolejną kochankę.[/QUOTE]
Tak, masz rację. Jednak nie znam tej kobiety i nie wiem czy wolałaby wiedzieć, czy nie. A nie poczuwałabym się do tego aby decydować za nią.

[tinkerver2]

Jako zdradzona kobieta wolałabym wiedzieć i takie rozwiązanie polecam autorce. Nie po to, żeby się na nim zemscic. Po to, żeby kobieta wiedziała, z jaką szują żyje.

Wysłane z mojego motorola edge 20 lite przy użyciu Tapatalka

[Trzepotka]

Treść usunięta

[tinkerver2]

Wiadomo, ale może ochłonie, na spokojnie to przemysli. Nie, że już. Nie, że za tydzień. Ale jak już się ukoi, odsapnie...

Wysłane z mojego motorola edge 20 lite przy użyciu Tapatalka

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

autorka powinna sie martwic o siebie, a nie o obce kobiety, niech sie odetnie od tego rozdzialu w swoim zyciu i ruszy dalej

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Zuzinne]

Jeśli chodzi o wyjawienie prawdy jego żonie. Przeszło mi to przez myśl, ale nie chce robić niczego pochopnie. To jest na tyle świeże, że jeszcze się łudzę, że jakoś karta się jeszcze odwróci. Kolejna kwestia, żyjemy w stosunkowo bliskiej odległości, nie w dużym mieście gdzie wszyscy są anonimowi. Boję się tego wytykania palcami. Gdybym miała możliwość wyjechać i zmienić otoczenie, ale obecnie niestety nie mam. Karma mnie już dopadła i zdaję sobie sprawę z błędów jakie popełniłam, ale tak zwyczajnie po ludzku boli mnie to, że taka osoba jak on będzie normalnie żyła i wiodła spokojne, szczęśliwe życie podczas gdy zniszczyła mnie tak psychicznie. Ja od samego początku nie chciałam krzywdzić nikogo również jego żony, nadal nie chce. Chcę jedynie by nikogo więcej już nie krzywdził i nie manipulował. Jeszcze ostatnia kwestia. Nie mam obecnie pewności czy ona nie poznała prawdy, że wiedzie podwójne życie. Rozważam taką możliwość, choć on stanowczo zaprzeczał wielokrotnie o to pytany. Chciałam znać prawdę nawet tę najgorszą. Nie wiem czy takie coś jest możliwe, ale myślę że jeśli tak, ona mogła zwyczajnie postawić mu ultimatum do czego się zapewne nie przyzna przez męski honor. Ona obecnie nie pracuje, ma przy nim wygodne życie. Myślę, że w imię korzyści jakie z niego ma mogłaby postawić mu ultimatum, a sprawę zdrady zignorować. Jeśli by tak było zwyczajnie ośmieszyłabym się. Nie wiem już co było prawdą, a co kłamstwem z jego ust. Wiele rzeczy o których mówił mi kiedyś, że ceni je we mnie, ostatnio potrafił określić je jako moje wady, które stopniowo sprawiały, że jego uczucie zaczęło się wypalać. Nie potrafię zrozumieć tego co się wydarzyło, choć chciałabym wiedzieć jak było naprawdę. Może się mylę, ale myślę że pomogłoby mi to w jakimś stopniu się pozbierać.

[Overcooked]

Napisane przez Zuzinne

Jeśli chodzi o wyjawienie prawdy jego żonie. Przeszło mi to przez myśl, ale nie chce robić niczego pochopnie. To jest na tyle świeże, że jeszcze się łudzę, że jakoś karta się jeszcze odwróci. Kolejna kwestia, żyjemy w stosunkowo bliskiej odległości, nie w dużym mieście gdzie wszyscy są anonimowi. Boję się tego wytykania palcami. Gdybym miała możliwość wyjechać i zmienić otoczenie, ale obecnie niestety nie mam. Karma mnie już dopadła i zdaję sobie sprawę z błędów jakie popełniłam, ale tak zwyczajnie po ludzku boli mnie to, że taka osoba jak on będzie normalnie żyła i wiodła spokojne, szczęśliwe życie podczas gdy zniszczyła mnie tak psychicznie. Ja od samego początku nie chciałam krzywdzić nikogo również jego żony, nadal nie chce. Chcę jedynie by nikogo więcej już nie krzywdził i nie manipulował. Jeszcze ostatnia kwestia. Nie mam obecnie pewności czy ona nie poznała prawdy, że wiedzie podwójne życie. Rozważam taką możliwość, choć on stanowczo zaprzeczał wielokrotnie o to pytany. Chciałam znać prawdę nawet tę najgorszą. Nie wiem czy takie coś jest możliwe, ale myślę że jeśli tak, ona mogła zwyczajnie postawić mu ultimatum do czego się zapewne nie przyzna przez męski honor. Ona obecnie nie pracuje, ma przy nim wygodne życie. Myślę, że w imię korzyści jakie z niego ma mogłaby postawić mu ultimatum, a sprawę zdrady zignorować. Jeśli by tak było zwyczajnie ośmieszyłabym się. Nie wiem już co było prawdą, a co kłamstwem z jego ust. Wiele rzeczy o których mówił mi kiedyś, że ceni je we mnie, ostatnio potrafił określić je jako moje wady, które stopniowo sprawiały, że jego uczucie zaczęło się wypalać. Nie potrafię zrozumieć tego co się wydarzyło, choć chciałabym wiedzieć jak było naprawdę. Może się mylę, ale myślę że pomogłoby mi to w jakimś stopniu się pozbierać.

No i to jest twój błąd. Nadal widzisz w tym toksyku przepis na szczęście, jakiś happyend. Po tym jak cię traktował i na sam koniec potraktował powinnaś przełknąć żal, wkurzyć się, przeboleć i pójść dalej. Jak niby masz sobie poradzić jak od miesiąca taplasz się w tym wszystkim zamiast iść naprzód? Idź na terapię, puść sobie najnowszą Miley Cyrus Flowers czy dawniejsze Dua Lipa New Rules i zajmij się czymś zamiast rozpamiętywać przeszłość i liczyć na powrót do bycia ratowniczką-tę drugą.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez Zuzinne

Jeśli chodzi o wyjawienie prawdy jego żonie. Przeszło mi to przez myśl, ale nie chce robić niczego pochopnie. To jest na tyle świeże, że jeszcze się łudzę, że jakoś karta się jeszcze odwróci. Kolejna kwestia, żyjemy w stosunkowo bliskiej odległości, nie w dużym mieście gdzie wszyscy są anonimowi. Boję się tego wytykania palcami. Gdybym miała możliwość wyjechać i zmienić otoczenie, ale obecnie niestety nie mam. Karma mnie już dopadła i zdaję sobie sprawę z błędów jakie popełniłam, ale tak zwyczajnie po ludzku boli mnie to, że taka osoba jak on będzie normalnie żyła i wiodła spokojne, szczęśliwe życie podczas gdy zniszczyła mnie tak psychicznie. Ja od samego początku nie chciałam krzywdzić nikogo również jego żony, nadal nie chce. Chcę jedynie by nikogo więcej już nie krzywdził i nie manipulował. Jeszcze ostatnia kwestia. Nie mam obecnie pewności czy ona nie poznała prawdy, że wiedzie podwójne życie. Rozważam taką możliwość, choć on stanowczo zaprzeczał wielokrotnie o to pytany. Chciałam znać prawdę nawet tę najgorszą. Nie wiem czy takie coś jest możliwe, ale myślę że jeśli tak, ona mogła zwyczajnie postawić mu ultimatum do czego się zapewne nie przyzna przez męski honor. Ona obecnie nie pracuje, ma przy nim wygodne życie.Myślę, że w imię korzyści jakie z niego ma mogłaby postawić mu ultimatum, a sprawę zdrady zignorować. Jeśli by tak było zwyczajnie ośmieszyłabym się. Nie wiem już co było prawdą, a co kłamstwem z jego ust. Wiele rzeczy o których mówił mi kiedyś, że ceni je we mnie, ostatnio potrafił określić je jako moje wady, które stopniowo sprawiały, że jego uczucie zaczęło się wypalać. Nie potrafię zrozumieć tego co się wydarzyło, choć chciałabym wiedzieć jak było naprawdę. Może się mylę, ale myślę że pomogłoby mi to w jakimś stopniu się pozbierać.

Odwróci się i polecisz do niego w podskokach? On nadal będzie z żonką. Fajny układ, taki świadomy trójkąt. Raz ty, raz ona... I tu bez zgryźliwości, polecam przebadać się.



Nie chciałaś krzywdzić żony? Proszę cię... jakbyś nie chciała krzywdzić to nie prowadziłabyś takiej znajomości z żonatym mężczyzną. Powiedziałabyś "załatw najpierw sprawę z żoną". Ty miałaś gdzieś jego żonę i rodzinę, którą stworzył. Jakby dziś żona pisała "po tylu latach poświęceń i miłości odszedł do innej, zdradzał tyle czasu " to napisałabyś, że trudno, bo do miłości nikogo się nie zmusi i miałabyś w tyłku jej cierpienia. On potraktował Cię dokładnie tak samo jak oczekiwałaś, że potraktuje żonę.

[Zuzinne]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89481771]Odwróci się i polecisz do niego w podskokach? On nadal będzie z żonką. Fajny układ, taki świadomy trójkąt. Raz ty, raz ona... I tu bez zgryźliwości, polecam przebadać się.



Nie chciałaś krzywdzić żony? Proszę cię... jakbyś nie chciała krzywdzić to nie prowadziłabyś takiej znajomości z żonatym mężczyzną. Powiedziałabyś "załatw najpierw sprawę z żoną". Ty miałaś gdzieś jego żonę i rodzinę, którą stworzył. Jakby dziś żona pisała "po tylu latach poświęceń i miłości odszedł do innej, zdradzał tyle czasu " to napisałabyś, że trudno, bo do miłości nikogo się nie zmusi i miałabyś w tyłku jej cierpienia. On potraktował Cię dokładnie tak samo jak oczekiwałaś, że potraktuje żonę.[/QUOTE]
Od samego początku mu to powtarzałam, że powinien najpierw uporządkować swoje życie. Wspominałam wcześniej, że nie chciał zostawić jej na lodzie bez niczego, stąd wynikała zwłoka czasowa. Tak bynajmniej się tłumaczył. Ja wiem, że nie ma usprawiedliwienia dla mnie, ale pokochałam go bardzo... Pojawił się w moim życiu, kiedy byłam na samym dnie. Rok łączyła Nas tylko i wyłącznie przyjaźń. Po prostu zaufałam mu. Mówił, że jego małżeństwo to już fikcja i nie ma już zamiaru tego ratować bo już próbował. Obecnie stwierdził, że z nią też nie zamierza być bo woli być sam.

---------- Dopisano o 19:18 ---------- Poprzedni post napisano o 19:10 ----------

Miałam zasady w życiu. Jedna z nich brzmiała, że nie powinno się budować szczęścia na czyimś nieszczęściu. Jednak uczucia wiele są w stanie przysłonić i ślepo za nimi podążamy. Nigdy nie czułam się kochana przez nikogo jak przez niego. Miałam nadzieje, że w końcu będę naprawdę szczęśliwa. Tylko tyle.

[Overcooked]

Napisane przez Zuzinne

Od samego początku mu to powtarzałam, że powinien najpierw uporządkować swoje życie. Wspominałam wcześniej, że nie chciał zostawić jej na lodzie bez niczego, stąd wynikała zwłoka czasowa. Tak bynajmniej się tłumaczył. Ja wiem, że nie ma usprawiedliwienia dla mnie, ale pokochałam go bardzo... Pojawił się w moim życiu, kiedy byłam na samym dnie. Rok łączyła Nas tylko i wyłącznie przyjaźń. Po prostu zaufałam mu. Mówił, że jego małżeństwo to już fikcja i nie ma już zamiaru tego ratować bo już próbował. Obecnie stwierdził, że z nią też nie zamierza być bo woli być sam.

No i twoja rolą jest weryfikacja tego co ktoś mówi. Nie tylko jeśli chodzi o romanse. A nie ślepe wierzenie i spijanie takich bzdur. Ciągle powtarzasz (też w innych postach) co on mówił/stwierdził jakby to była prawda objawiona. A tak nie jest. Koleś od lat okłamuje żonę, jakim cudem w twojej głowie trwa myślenie że akurat tobie mówi 100% szczerą prawdę? Taki człowiek jest zwyczajnie niewiarygodny. A ty się zadręczasz jakimiś dyrdymałami wymyślanymi na poczekaniu że są w sobie sprzeczne.

Idź na terapię bo dojrzała osoba w ogóle nie roiła by sobie takich nadziei, a ty nadal zdziwiona "że nie tak miało by" jak jesteś w klasycznej sytuacji z której nie powinnaś spodziewać się niczego innego.

[N_I_E]

Drogie dzieci, pogadamy za 10-15-20 lat. Ciekawe ile z Was będzie już po byciu kochanką lub będzie mieć kochanka.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[N_I_E]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Stety/niestety mam. I mając dwadzieścia parę lat też mówiłam, że nigdy żonatego. Ale to pokazało mi aby nigdy nie krytykować takich sytuacji. Nie zawsze znajduje się w nich człowiek bo tego chce. Czasami to podstęp drugiej strony, czasami to zwyczajnie "strzała" amora, czasami to przypadek. Nie od dziś człowiek wie, że miłość zaślepia. Czasami człowiek jest silny i się wycofa, czasami nie. Czasami tako typ trafi na podatny grunt, zranionej kobiety, która myśli, że znalazła ideał. Jasne, kochanka nie jest bez winy ale to nie ona przysięga czy coś obiecuje żonie czy partnerce. Ale ja mam jeszcze, niepopularne zdanie, że często ta partnerka czy żona, jest też winna.

[Overcooked]

Napisane przez N_I_E

Stety/niestety mam. I mając dwadzieścia parę lat też mówiłam, że nigdy żonatego. Ale to pokazało mi aby nigdy nie krytykować takich sytuacji. Nie zawsze znajduje się w nich człowiek bo tego chce. Czasami to podstęp drugiej strony, czasami to zwyczajnie "strzała" amora, czasami to przypadek. Nie od dziś człowiek wie, że miłość zaślepia. Czasami człowiek jest silny i się wycofa, czasami nie. Czasami tako typ trafi na podatny grunt, zranionej kobiety, która myśli, że znalazła ideał. Jasne, kochanka nie jest bez winy ale to nie ona przysięga czy coś obiecuje żonie czy partnerce. Ale ja mam jeszcze, niepopularne zdanie, że często ta partnerka czy żona, jest też winna.

Ehe, i na podstawie swojego niepopularnego zdania przyszłaś tu oznajmiać jak z ambony że nam się zmieni zdanie Już więcej sensu statystycznego mają gadki że z wiekiem zachce się dzieci niż to, że żonaty typ jest to spoko partia

[N_I_E]

Napisane przez Overcooked

Ehe, i na podstawie swojego niepopularnego zdania przyszłaś tu oznajmiać jak z ambony że nam się zmieni zdanie Już więcej sensu statystycznego mają gadki że z wiekiem zachce się dzieci niż to, że żonaty typ jest to spoko partia

Czy gdzieś napisałam, że jest spoko?
Wskaż mi proszę.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[N_I_E]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Bo zdrada najczęściej bierze się z braku seksu lub zainteresowania drugą stroną. Sama byłam w sytuacji proszenia się o seks i nie jest to przyjemne. Dzisiaj bym postawiła sprawę jasno: albo zrobimy coś, że ten seks będzie a do tego potrzeba aby strona odmawiająca jasno określiła jaki jest powód, albo rozstanie, skoro nie jest mną zainteresowany, albo pozwala mi zaspokajać potrzeby poza związkiem.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez N_I_E

Bo zdrada najczęściej bierze się z braku seksu lub zainteresowania drugą stroną. Sama byłam w sytuacji proszenia się o seks i nie jest to przyjemne. Dzisiaj bym postawiła sprawę jasno: albo zrobimy coś, że ten seks będzie a do tego potrzeba aby strona odmawiająca jasno określiła jaki jest powód, albo rozstanie, skoro nie jest mną zainteresowany, albo pozwala mi zaspokajać potrzeby poza związkiem.

Co za bzdura. Idealny typ myślenia i wymówek zdradzających. W typie ofiara jest winna, bo była wyzywająco ubrana.



Zdrada jak najbardziej może mieć podłoże "braku seksu", jednak to nie jest zasada ani standard. Idąc tą logiką, to numerek na boku ma naprawić relację z partnerem? Czy jak? Tak samo są ludzie, którzy po prostu zdradzają, chociaż mają fajny seks i relację z parterem, bo ich to kręci.

[marmutita]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89482218]Co za bzdura. Idealny typ myślenia i wymówek zdradzających. W typie ofiara jest winna, bo była wyzywająco ubrana. [/QUOTE]


Żadna bzdura. Podobnie jak N.I.E. - przychylam się do tej teorii - brak seksu, brak zainteresowania partnerem, przytłoczenie codziennością i rutyną, w większości przypadków otwiera daną osobę na poszukiwanie tego, czego brakuje w związku poza nim. Ale, jednocześnie towarzyszy temu brak odwagi do podjęcia radykalnych kroków, aby to mało atrakcyjne życie oficjalnie zmienić - kredyty, dzieci, przyzwyczajenie, otoczenie bliższe (rodzina) i dalsze (środowisko pracy,, sąsiedzi).
I tak zaczynają się romanse, trwające krócej dłużej, bardziej lub mniej intensywnie, ale w równym stopniu częste co grypa w sezonie jesienno-zimowym.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez marmutita

Żadna bzdura. Podobnie jak N.I.E. - przychylam się do tej teorii - brak seksu, brak zainteresowania partnerem, przytłoczenie codziennością i rutyną, w większości przypadków otwiera daną osobę na poszukiwanie tego, czego brakuje w związku poza nim. Ale, jednocześnie towarzyszy temu brak odwagi do podjęcia radykalnych kroków, aby to mało atrakcyjne życie oficjalnie zmienić - kredyty, dzieci, przyzwyczajenie, otoczenie bliższe (rodzina) i dalsze (środowisko pracy,, sąsiedzi).
I tak zaczynają się romanse, trwające krócej dłużej, bardziej lub mniej intensywnie, ale w równym stopniu częste co grypa w sezonie jesienno-zimowym.

I tak winna jest osoba zdradzająca Skoro partnerzy się na coś umawiają i jedna osoba łamie zasady jest winna.

[linaya]

Napisane przez N_I_E

Bo zdrada najczęściej bierze się z braku seksu lub zainteresowania drugą stroną. Sama byłam w sytuacji proszenia się o seks i nie jest to przyjemne. Dzisiaj bym postawiła sprawę jasno: albo zrobimy coś, że ten seks będzie a do tego potrzeba aby strona odmawiająca jasno określiła jaki jest powód, albo rozstanie, skoro nie jest mną zainteresowany, albo pozwala mi zaspokajać potrzeby poza związkiem.

Nie zgodzę się. Powodów zdrady może być bardzo wiele. Znałam ludzi, którzy mieli zadbanych współmałżonków, super seks z nimi, a mimo to szukali relacji na boku. Dlaczego? Bo lubili odmianę. Bo nudno z jednym partnerem/partnerką. Bo powtarzalność. Bo nowy romans dawał dreszczyk, nowe feromony i kopa namiętności.

[XYZ_123]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89482378]I tak winna jest osoba zdradzająca Skoro partnerzy się na coś umawiają i jedna osoba łamie zasady jest winna.[/QUOTE]

A jak umawiają się na seks 3x w tygodniu i jedna osoba przestaje się wywiązyważ to co? Wpadłaś we własne sidła.

[c6b6756720a205d307becdde1d052a7f45362f96_64ed273165c68]

Czyli klasyka - zdradzający mąż nie opuści żony-mamusi - bo mu wygodnie, ta mu ugotuje i wypierze gacie, a na boku zbajerował małolatę w bardzo prosty sposób "dowartościowanie jej, sprawienie, żeby się poczuła wyjątkowa".
Typowy manipulant - ty masz go wspierać, on ciebie nie. Ty masz się poświęcać i ograniczać, pousuwać konta na portalach , a on w tym czasie mieszka ze swoją małżonką xD
Przeczytaj ze trzy razy co ty napisałaś. Trafiłaś na wybitnego narcyza-manipulanta. On dostał wszystko co chciał, a ty zmarnujesz swoje "najlepsze" lata na kolesia, który nic nie da w zamian. Nie ułożysz sobie życia przez niego i zmarnujesz czas... Gratulacje

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez XYZ_123

A jak umawiają się na seks 3x w tygodniu i jedna osoba przestaje się wywiązyważ to co? Wpadłaś we własne sidła.

To się rozstaje ?

I ogólnie w związku liczy się zwykle coś więcej niż seksualność. Przyjaźń, miłe spędzanie razem czasu, szacunek. Jeśli człowiekowi "brakuje czegoś" to rozmawia, godzi się z "nową sytuacją" lub rozstaje. To nie jest trudne.

[c6b6756720a205d307becdde1d052a7f45362f96_64ed273165c68]

Napisane przez marmutita

Żadna bzdura. Podobnie jak N.I.E. - przychylam się do tej teorii - brak seksu, brak zainteresowania partnerem, przytłoczenie codziennością i rutyną, w większości przypadków otwiera daną osobę na poszukiwanie tego, czego brakuje w związku poza nim. Ale, jednocześnie towarzyszy temu brak odwagi do podjęcia radykalnych kroków, aby to mało atrakcyjne życie oficjalnie zmienić - kredyty, dzieci, przyzwyczajenie, otoczenie bliższe (rodzina) i dalsze (środowisko pracy,, sąsiedzi).
I tak zaczynają się romanse, trwające krócej dłużej, bardziej lub mniej intensywnie, ale w równym stopniu częste co grypa w sezonie jesienno-zimowym.

Oczywiście, że bzdura. Gadam z wieloma facetami na ten temat. Mam jednego kumpla seksoholika - leczy się, oczywiście nieskutecznie. Ma laskę 10/10, super seks, super związek, a i tak ją zdradza. Ona o tym nie wie oczywiście. Nie mają dzieci, kredytów nic. Po prostu koleś jest uzależniony od tej adrenaliny i zaliczania nowych kobiet.
Do zdrady nie potrzeba żadnego pretekstu. Po prostu niektórzy ludzie tacy się urodzili i tyle. Jedni to tolerują, inni nie.

[XYZ_123]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89482457]To się rozstaje ?

I ogólnie w związku liczy się zwykle coś więcej niż seksualność. Przyjaźń, miłe spędzanie razem czasu, szacunek. Jeśli człowiekowi "brakuje czegoś" to rozmawia, godzi się z "nową sytuacją" lub rozstaje. To nie jest trudne.[/QUOTE]

Brakuje konsekwencji w Twoich wypowiedziach.

[marmutita]

[1=c6b6756720a205d307becdd e1d052a7f45362f96_64ed273 165c68;89482471]Oczywiście, że bzdura. Gadam z wieloma facetami na ten temat. Mam jednego kumpla seksoholika - leczy się, oczywiście nieskutecznie. Ma laskę 10/10, super seks, super związek, a i tak ją zdradza. Ona o tym nie wie oczywiście. Nie mają dzieci, kredytów nic. Po prostu koleś jest uzależniony od tej adrenaliny i zaliczania nowych kobiet.
Do zdrady nie potrzeba żadnego pretekstu. Po prostu niektórzy ludzie tacy się urodzili i tyle. Jedni to tolerują, inni nie. [/QUOTE]


Seksoholizm to trochę inny wymiar problemu. Zaburzenie. Fajnie, że facet chce to leczyć i się ratować, ale wiadomo że z uzależnieniami jest różnie, przychodzi gorszy czas i łatwo wrócić do słabości.


Czy do zdrady nie trzeba żadnego pretekstu? Nic się nie dzieje bez przyczyny.

Autorka otrzymała tu dużo rad pt. uciekaj z niewłaściwej relacji - i powinna z tych rad skorzystać.

W tym przypadku obiekt westchnień swojego życia nie zmieni, co najwyżej będzie manipulował kochanką, żeby jeszcze pobrykać z kimś innym niż ta do bólu przewidywalna żona, która przydaje się w innych aspektach domowego życia
Wiej dziewczyno!

[Mahdab]

Napisane przez linaya

Nie zgodzę się. Powodów zdrady może być bardzo wiele. Znałam ludzi, którzy mieli zadbanych współmałżonków, super seks z nimi, a mimo to szukali relacji na boku. Dlaczego? Bo lubili odmianę. Bo nudno z jednym partnerem/partnerką. Bo powtarzalność. Bo nowy romans dawał dreszczyk, nowe feromony i kopa namiętności.

Też się nie zgadzam.
Dla niektórych wielkość nie jest żadna zasadą.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz