Lubi imprezować a ja nie

[DrDoom]

Napisane przez mojachwila

Wyłamię się gdyż uważam, że zbliżone upodobania w sposobie spędzania wolnego czasu są w związku kluczowe. I tu nie chodzi o to, by spędzać czas zawsze razem jak papużki nierozłączki. Dla mnie to też trochę żałosne, że stary koń a dalej imprezuje. Młodość spędził w zakonie, że teraz musi sobie odbić i się wyszaleć? W twoim związku zawsze będą kompromisy w tym temacie, z tego co piszesz wynika, że ponosisz je tylko ty. Ty lubisz ciszę i spokój, on przeciwnie. Mieszkaliście razem w czasie lockdownu? Dla osoby kochającej głośną muzykę ciągłe jej ściszanie bo drugiej stronie przeszkadza też potrafi być kością niezgody. Dla mnie to sytuacja nie do pogodzenia, miałam ją w poprzednim związku. Skończyło się na osobnych sypialniach a potem wyprowadzce.
Co do martwienia się to wygląda na lękowy styl przywiązania. Zmienianie się pod partnera, żeby mu pasowało uważam za absurd. Nie zaszkodzi jednak terapia bo problem z zazdrością będzie się powtarzał w każdym kolejnym związku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Tia, najlepiej chłopa zamknąć w złotej klatce


"Dla osoby kochającej głośną muzykę ciągłe jej ściszanie bo drugiej stronie przeszkadza też potrafi być kością niezgody."


Tak jak nie spuszczanie deski w toalecie, dziury w całym można szukać do każdego powodu, wystarczy pogadać, mamy 21 wiek, są słuchawki.




"Dla mnie to też trochę żałosne, że stary koń a dalej imprezuje. Młodość spędził w zakonie, że teraz musi sobie odbić i się wyszaleć?"


Kurde, w jakim wieku to zaczyna być żałosne?
Bo zbliżam się do 40tki, większość znajomych te same przedziały, praktycznie wszyscy mają dzieci, a co jakiś czas "sprzedaje" się je dziadkom i chodzi na imprezę do klubu, tak samo jak do kina czy teatru. Do wielu "młodzież" jest nie wpuszczana, a średnia przekracza grubo ponad 30tkę. Nie sądziłem, że jest jakaś granica wieku przyzwoitości.



"
W twoim związku zawsze będą kompromisy w tym temacie, z tego co piszesz wynika, że ponosisz je tylko ty.

"
To nie kompromisy tylko urojenia jednej ze stron. Widziały gały co brały.

A skoro on ograniczył częstotliwość wychodzenia to jest to krok w kierunku ustalania wspólnych przestrzeni i robienia tego co kto lubi w wolnym czasie. Chyba, że jedynym "sprawiedliwym" kompromisem jest tańczenie z związku jak Pani zagra

[mojachwila]

Łooo matko jaki raban bo jak można chodzić do klubu w wieku 30+, nie daj boże 40+ a po 50 to najlepiej do trumny się położyć tylko że nic takiego nie napisałam co jest mi sugerowane. Koło lachy mi lata co ktoś kompletnie obcy robi, jak chce to niech imprezuje od rana do nocy do śmierci naturalnej i popyla po dyskotekach z balkonikiem w wieku 80+ jeśli nikt przez to nie cierpi. Nie chciałabym żeby mój partner często imprezował, dlatego jestem w związku z osobą o podobnych preferenchach rozrywkowych. Autorce wyraźnie przeszkadza, że autor "czasem" imprezuje = robi to w jej odczuciu za często co się rozumie samo przez się. Nie musiała wcale podawać jednostek czasowych, zaraz szanowne audytorium stwierdziłoby jednoglośnie "to wcale nie jest za często!". A właśnie że dla autorki jest i ma do tego święte prawo.
Wyrażenie zrozumienia dla autorki jest nie na miejscu, za to pisanie "widziały gały co brały" oraz sugestie, że przesadza i coś z nią nie tak, już jak najbardziej, brawo!

---------- Dopisano o 22:44 ---------- Poprzedni post napisano o 22:34 ----------

Napisane przez Sylia166

Moja matka jest po 50tce, a nadal robi sobie wypady na imprezę z koleżankami i to kluby gdzie też młodzież się bawi Jej facet nie ma problemu, bo sam chodzi na męskie wypady i wszyscy zadowoleni.

I tu tkwi klucz, żadnej ze stron to nie przeszkadza więc wpis totalnie bez sensu bo wątek dotyczy czegoś przeciwnego.

[Higurashi]

Napisane przez mojachwila

Łooo matko jaki raban bo jak można chodzić do klubu w wieku 30+, nie daj boże 40+ a po 50 to najlepiej do trumny się położyć tylko że nic takiego nie napisałam co jest mi sugerowane. Koło lachy mi lata co ktoś kompletnie obcy robi, jak chce to niech imprezuje od rana do nocy do śmierci naturalnej i popyla po dyskotekach z balkonikiem w wieku 80+ jeśli nikt przez to nie cierpi. Nie chciałabym żeby mój partner często imprezował, dlatego jestem w związku z osobą o podobnych preferenchach rozrywkowych. Autorce wyraźnie przeszkadza, że autor "czasem" imprezuje = robi to w jej odczuciu za często co się rozumie samo przez się. Nie musiała wcale podawać jednostek czasowych, zaraz szanowne audytorium stwierdziłoby jednoglośnie "to wcale nie jest za często!". A właśnie że dla autorki jest i ma do tego święte prawo.
Wyrażenie zrozumienia dla autorki jest nie na miejscu, za to pisanie "widziały gały co brały" oraz sugestie, że przesadza i coś z nią nie tak, już jak najbardziej, brawo!

Nie, czepiamy się Twojego stwierdzenia, że bieganie do klubu w takim jakże sędziwym wieku jest dosłownie "żałosne".

A autorka wiedziała, że bierze sobie imprezowicza, jak nie lubi chodzić z nim to ma go w domu zamknąć? Przeżywanie całą noc jeśli partner nie odwala nie wiadomo czego nie jest normalne i autorka powinna dla własnego dobra iść na terapię. A jeśli partner coś odwala... To po co jej taki

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[DrDoom]

Napisane przez mojachwila

Łooo matko jaki raban bo jak można chodzić do klubu w wieku 30+, nie daj boże 40+ a po 50 to najlepiej do trumny się położyć tylko że nic takiego nie napisałam co jest mi sugerowane. Koło lachy mi lata co ktoś kompletnie obcy robi, jak chce to niech imprezuje od rana do nocy do śmierci naturalnej i popyla po dyskotekach z balkonikiem w wieku 80+ jeśli nikt przez to nie cierpi. Nie chciałabym żeby mój partner często imprezował, dlatego jestem w związku z osobą o podobnych preferenchach rozrywkowych. Autorce wyraźnie przeszkadza, że autor "czasem" imprezuje = robi to w jej odczuciu za często co się rozumie samo przez się. Nie musiała wcale podawać jednostek czasowych, zaraz szanowne audytorium stwierdziłoby jednoglośnie "to wcale nie jest za często!". A właśnie że dla autorki jest i ma do tego święte prawo.
Wyrażenie zrozumienia dla autorki jest nie na miejscu, za to pisanie "widziały gały co brały" oraz sugestie, że przesadza i coś z nią nie tak, już jak najbardziej, brawo!

---------- Dopisano o 22:44 ---------- Poprzedni post napisano o 22:34 ----------



I tu tkwi klucz, żadnej ze stron to nie przeszkadza więc wpis totalnie bez sensu bo wątek dotyczy czegoś przeciwnego.

Oczywiście, bo jeżeli obawia się, że autor ją zdradza, za dużo pije, bierze narkotyki itp, to równie dobrze może to robić poza imprezą, i z takim nie powinna się zadawać, skoro nie spełnia jej "klimatów".


Jeżeli nic złego nie robi, a jasno sugerował, że to lubi, a mimo to autorka wchodzi z nim w poważniejszy związek, to autorka ma problem, i powinna przepracować "dlaczego".


To tak jakbym wchodził w związek z dziewczyną która np. chodzi na lekcje tańca, a potem zaczął robić jej wyrzuty, że jestem typem domatora, nie powinna, bo tańczy tam z innymi mężczyznami czy dowolny inny powód który tam jej "kiełkuje w głowie" i powoduje obawy.


To, że potem całą noc nie śpi, zamartwia się, kontroluje, pisze, nie ma dowodów, że dzieje się coś złego, a mimo to ma takie obawy, świadczy o tym, że to Ona a nie On ma jakiś problem do przepracowania.

[mojachwila]

Zrozumiałam, że autorka narzeka na częstotliwość, czyli że imprezowanie jest w jej odczuciu intensywne, intensywnie raczej imprezuje się za młodu, bo inaczej zastanowiłabym się czy ów facet nie jest czasem niebieskim ptakiem. I w kontekście tej intensywności napisałam, że "dla mnie to trochę żałosne", rozbijając gówno na atomy- "dla mnie" to dla mnie a nie w totalnie każdym przypadku. Tym bardziej, że niżej sama przyznałam się do bardzo okazjonalnych wypadów, czyli co, jestem hipokrytką?
A porównania miłości do muzyki, w tym wypadku głośnej, bez której wielu ludzi nie wyobraża sobie życia, do pozycji deski od sracza nie chce mi się nawet komentować.

[Mikry_Mike]

Napisane przez katia987

Jesteśmy ze sobą pół roku . Kiedy się poznaliśmy wspominał że lubi głośną muzykę dlatego lubi czasem pójść do klubu jej posłuchać. Ja wolę raczej pójść ze znajomymi na drinka do baru . Nie lubię za dużych zbiorowisk ludzi . Wiedząc, że ja nie jestem fanką klubów, imprez i tańców ograniczył to. Kiedy on gdzieś wychodzi ja się strasznie denerwuje, przeżywam to , nie śpię mimo że będąc w klubie pisze do mnie . Dodam że ja mam 25 lat a on 35 (nie ta różnica mi nie przeszkadza bo poza tym imprezowaniem dogadujemy się) więc myślę że w tym wieku można by już przy stopować te imprezy . Nie chce go ograniczać zabierać mu wolności ale kazda impreza kończy się moją bezsenną nocą. On mówi ze jest w stanie nie iść jesli tylko mu powiem że nie chce żeby szedł ale mimo wszystko pyta czy może a we ze ja mu pozwolę tylko żeby dobrze się czuł. Powiedzcie co zrobić żeby był wilk syty i owca cała.

Kompletnie nie rozumiem takich "dopasowań".

Czym się kierujecie, podejmując decyzję o budowaniu relacji z taką osobą czy ukierunkowaniu uczuć? Widzisz diametralne różnice w waszych osobowościach, a mimo tego idziesz jak ćma do ognia. Kompletny abstrakt.


Znam historię kobiety, która przez kilka lat była w związku z facetem, który był jej totalnym przeciwieństwiem - dynamiczny, lubił wyjść, ekstrawertyk. W dodatku lubił częściej przypierdzielić w płuco. No normalnie wzór na partnera xDD I męczyła się z nim kilka lat, gdzie sama była jego przeciwieństwem. Dla niej idealny weekend to serial w domu, lampka wina, kot pod pachą i czilera utopia. Wąskie grono znajomych vs. szerokie spektrum znajomych byłego partnera.


I po co?

Nie pasujecie do siebie w tak elementarnych kwestiach.

Nie ukierunkowuje Cię, byś szukała totalnego introwertyka, by siedzieć ciągle w przysłowiowej piwnicy, ale może zacznij szukać ludzi, których osobowość będzie bliższa Twojej?
Wbrew obiegowym opiniom, przeciwieństwa nie tworzą dobrych par. Może się przyciągają, ale im więcej jest wspólnych połączeń, tym związek jest trwalszy. Jak w chemii. Pamiętasz chyba coś z lekcji chemii?

[DrDoom]

Napisane przez Mikry_Mike

Kompletnie nie rozumiem takich "dopasowań".

Czym się kierujecie, podejmując decyzję o budowaniu relacji z taką osobą czy ukierunkowaniu uczuć? Widzisz diametralne różnice w waszych osobowościach, a mimo tego idziesz jak ćma do ognia. Kompletny abstrakt.


Znam historię kobiety, która przez kilka lat była w związku z facetem, który był jej totalnym przeciwieństwiem - dynamiczny, lubił wyjść, ekstrawertyk. W dodatku lubił częściej przypierdzielić w płuco. No normalnie wzór na partnera xDD I męczyła się z nim kilka lat, gdzie sama była jego przeciwieństwem. Dla niej idealny weekend to serial w domu, lampka wina, kot pod pachą i czilera utopia. Wąskie grono znajomych vs. szerokie spektrum znajomych byłego partnera.


I po co?

Nie pasujecie do siebie w tak elementarnych kwestiach.

Nie ukierunkowuje Cię, byś szukała totalnego introwertyka, by siedzieć ciągle w przysłowiowej piwnicy, ale może zacznij szukać ludzi, których osobowość będzie bliższa Twojej?
Wbrew obiegowym opiniom, przeciwieństwa nie tworzą dobrych par. Może się przyciągają, ale im więcej jest wspólnych połączeń, tym związek jest trwalszy. Jak w chemii. Pamiętasz chyba coś z lekcji chemii?

No nie?
Facet to świnia, bo jak czuje, że z poznaną Panią relacja nie gra na tych samych falach, brzydko mówiąc próbuje ją zakończyć przez łóżko aby zupełnie nie "zmarnować" czasu poświęconego na "randkowanie" a potem wywiewa go z zabawkami.
Można debatować czy etyczne, ale jednak rzadko pchają się w relacje "masochistyczne".


Panie znowu często tutaj w tematach angażują się w związki, w których od początku nie jest już tak jak by chciały, licząc że czas/ślub/zaręczyny sprawią jak za czarodziejską różdżką, że facet zmieni się o 180 stopni i misio będzie posłuszny, w kwestiach dla nich istotnych.


Rozumiem frustrację jeżeli ktoś coś ukrywa, jeżeli ma złe intencje, ale tutaj od początku kawa na ławę a mamy żale na forum i bezsenne noce. Bez zastanowienia się po co z taką osobą kontynuować relację w stronę czegoś "poważniejszego" lub skąd wynikają takie "obawy" jeżeli partner nie podpadł niczym złym.

[Mikry_Mike]

Tylko po co tak kończyć?

Nie lepiej ulotnić się, nawet po angielsku jak komuś brakuje odwagi? Jaki jest sens robienia sobie problem ostatnią wspólnie spędzoną nocą?
Lepiej się rozejść w swoje strony jak cywilizowani ludzie i tyle.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[DrDoom]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Otóż to, zazwyczaj w temacie wszystkie "podejrzenia" się wylewają.


Bar jest dobry, klub jest zły.
W barze można wypić drinka, posiedzieć, w tle gra muzyka.
W klubie można wypić drinka, posiedzieć, potańczyć, gra muzyka.


Rozumiem bycie "domatorem" i generalnie unikania imprez, ale takiej różnicy aż nie ma : P

Może warto czasami iść na jakiś kompromis, wyjść z jego znajomymi, nie trzeba całą noc tańczyć, pewnie facet z dziewczyną większość czasu przesiedzi i też będzie zadowolony, że wyszli razem.


Można też w tym samym czasie umówić się na jakiś babski wieczór i miło spędzić czas zamiast panikować w domu.


A na początek zastanowić się z czego ten stres i zdenerwowanie wynika, bo nie robi niczego szczególnego ani kontrowersyjnego.

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Napisane przez mojachwila

Łooo matko jaki raban bo jak można chodzić do klubu w wieku 30+, nie daj boże 40+ a po 50 to najlepiej do trumny się położyć tylko że nic takiego nie napisałam co jest mi sugerowane. Koło lachy mi lata co ktoś kompletnie obcy robi, jak chce to niech imprezuje od rana do nocy do śmierci naturalnej i popyla po dyskotekach z balkonikiem w wieku 80+ jeśli nikt przez to nie cierpi. Nie chciałabym żeby mój partner często imprezował, dlatego jestem w związku z osobą o podobnych preferenchach rozrywkowych. Autorce wyraźnie przeszkadza, że autor "czasem" imprezuje = robi to w jej odczuciu za często co się rozumie samo przez się. Nie musiała wcale podawać jednostek czasowych, zaraz szanowne audytorium stwierdziłoby jednoglośnie "to wcale nie jest za często!". A właśnie że dla autorki jest i ma do tego święte prawo.
Wyrażenie zrozumienia dla autorki jest nie na miejscu, za to pisanie "widziały gały co brały" oraz sugestie, że przesadza i coś z nią nie tak, już jak najbardziej, brawo!

---------- Dopisano o 22:44 ---------- Poprzedni post napisano o 22:34 ----------



I tu tkwi klucz, żadnej ze stron to nie przeszkadza więc wpis totalnie bez sensu bo wątek dotyczy czegoś przeciwnego.

A ja rozumiem twój punkt widzenia, też jestem trochę takim typem, który mógłby w pierwszej chwili pomyśleć "stary koń a imprezuje" a i mi wydaje sie, że dawno "wyrosłam z klubów". Jednak patrzę też na tą sytuacją z drugiej strony. Mianowicie, każdy ma inne zainteresowania. Autorka napisała, że facet chodzi do klubów, bo lubi taką muzyką i to głosna muzykę. Autorka chodzi do pubow na drinki, a jej facet może chodzić na drinki do klubów, gdzie sobie siedzi i przy okazji słucha tej muzy, tak jak na koncercie, ale np. przy stoliczku i z piwem. Czy ich sposób spędzania czasu różniłby się wtedy tak bardzo od siebie?

Moim zdaniem rozwiązania są dwa, 1) opcja: Autorka się poświęca, i idzie do tego klubu z facetem raz na jakiś czas, żeby poznać też jego zainteresowania, spędzić wspólnie czas, a przy okazji troche uspokoić głowę (żeby w przyszłości spać spokojnie). Albo 2) opcja: Dać mu tę przestrzeń na wyjście ze swoimi znajomymi do tego klubu, czyli nie idzie z nim, ale też nie pisze do niego w tym klubie, żeby facet mógł trochę odetchnąć i nie czuć się przyparty do muru, żeby mógł ten czas tam sobie spokojnie spędzić i poświęcić go znajomym.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Overcooked]

Napisane przez mojachwila

Zrozumiałam, że autorka narzeka na częstotliwość, czyli że imprezowanie jest w jej odczuciu intensywne, intensywnie raczej imprezuje się za młodu, bo inaczej zastanowiłabym się czy ów facet nie jest czasem niebieskim ptakiem. I w kontekście tej intensywności napisałam, że "dla mnie to trochę żałosne", rozbijając gówno na atomy- "dla mnie" to dla mnie a nie w totalnie każdym przypadku. Tym bardziej, że niżej sama przyznałam się do bardzo okazjonalnych wypadów, czyli co, jestem hipokrytką?
A porównania miłości do muzyki, w tym wypadku głośnej, bez której wielu ludzi nie wyobraża sobie życia, do pozycji deski od sracza nie chce mi się nawet komentować.

No narzeka na częstotliwość bo ma 2 nieprzespane i przepłakane noce w miesiącu, a nie 2 w roku gdyby imprezował rzadziej xd
Bez sensu dywagacje na temat częstości/dojrzałości chodzenia do klubu jak autorka ma klasyczne płakanie w podusie przez bycie insecure bo widocznie uważa że misia w tak niekorzystnych warunkach "namówią" na zdradę lub substancje psychoaktywne oraz wolałaby żeby "dorósł" i nie chodził do miejsc gdzie czyhają na niego takie zagrożenia

[Limonka2738]

Napisane przez mojachwila

Dla mnie to też trochę żałosne, że stary koń a dalej imprezuje. Młodość spędził w zakonie, że teraz musi sobie odbić i się wyszaleć?

A dla mnie strasznie dziwne jest ocenianie innych ludzi jako żałosnych ze względu na ich zainteresowania.


Już taka dyskusja była w wątku o najniższej krajowej. Że człowiek w młodości ma prawo się spełniać i mieć zainteresowania, całą noc imprezować albo grać na kompie, ale jak stuknie 30 to koniec, teraz siedzimy razem w beżowej kawalerce i rozpoczynamy starania o dziecko? (Mowa była głównie o kobietach, ale tutaj mamy ten sam schemat.)

No nie. O ile dorosły człowiek jest samodzielny, zarabia na siebie i nie koliduje mu to z obowiązkami, to jak najbardziej może mieć hobby. Tak, nawet jeśli to subiektywnie według mnie słaby sposób na spędzanie wolnego czasu.

[mojachwila]

Napisane przez Limonka2738

A dla mnie strasznie dziwne jest ocenianie innych ludzi jako żałosnych ze względu na ich zainteresowania.


Już taka dyskusja była w wątku o najniższej krajowej. Że człowiek w młodości ma prawo się spełniać i mieć zainteresowania, całą noc imprezować albo grać na kompie, ale jak stuknie 30 to koniec, teraz siedzimy razem w beżowej kawalerce i rozpoczynamy starania o dziecko? (Mowa była głównie o kobietach, ale tutaj mamy ten sam schemat.)

No nie. O ile dorosły człowiek jest samodzielny, zarabia na siebie i nie koliduje mu to z obowiązkami, to jak najbardziej może mieć hobby. Tak, nawet jeśli to subiektywnie według mnie słaby sposób na spędzanie wolnego czasu.

Gdzie ocenianie człowieka jako żałosnego?!? No gdzie?! Co najwyżej odbieram imprezowanie w tym wieku za takie w kontekście nakreślonym przez autorkę (za często), a więc zachowanie a nie osobę! I mam do tego prawo, tak samo jak ktoś inny ma prawo odbierać akwarystykę jako skrajnie nudne hobby. Kolejna osoba, która usiłuje wcisnąć mi ideologię, że od pewnego wieku to już najlepiej się za trumną rozglądać.
Można powiedzieć, że hobby chłopaka autorki koliduje z jej włanym więc należy podjąć odpowiednie kroki, czy to terapia, czy wypracowanie kompromisów, czy też rozstanie.
I w ogóle jak możesz pisać, że dla ciebie to słaby sposób na spędzanie czasu, gdzie twoja tolerancja?

[Higurashi]

Napisane przez mojachwila

Gdzie ocenianie człowieka jako żałosnego?!? No gdzie?! Co najwyżej odbieram imprezowanie w tym wieku za takie w kontekście nakreślonym przez autorkę (za często), a więc zachowanie a nie osobę! Kolejna osoba, która usiłuje wcisnąć mi ideologię, że od pewnego wieku to już najlepiej się za trumną rozglądać.
Można powiedzieć, że hobby chłopaka autorki koliduje z jej włanym więc należy podjąć odpowiednie kroki, czy to terapia, czy wypracowanie kompromisów, czy też rozstanie.
I w ogóle jak możesz pisać, że dla ciebie to słaby sposób na spędzanie czasu, gdzie twoja tolerancja?

Autorka nie napisała nic o częstotliwości, z jaką jej facet imprezuje, może dla niej raz na kwartał to też za często?

A tolerancja działa tak, że tolerujesz coś, co może Ci się nie spodobać. Więc Limonce tutaj tej tolerancji nie brakuje. Może uważać coś za słaby sposób spędzenia czasu, ale się nie czepia, dając ludziom żyć po swojemu - i to jest tolerancja właśnie. Więc nie wyszło Ci.

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[mojachwila]

Nikomu wprost nigdy nie powiedziałam, że jego hobby jest żałosne, a więc owszem, wyszło.
No to widać jestem skrajnie nietolerancyjna bo nie chciałabym by mój tż imprezował, dlatego nie jestem z typem imprezowicza, ale ze mnie straszny człowiek.

[Higurashi]

Napisane przez mojachwila

Nikomu wprost nigdy nie powiedziałam, że jego hobby jest żałosne, a więc owszem, wyszło.
No to widać jestem skrajnie nietolerancyjna bo nie chciałabym by mój tż imprezował, dlatego nie jestem z typem imprezowicza, ale ze mnie straszny człowiek.

Ależ ja Ci już pisałam, że chodzi nam o samo stwierdzenie, że coś jest żałosne, w odniesieniu do partnera autorki. Sama to napisałaś, więc weź odpowiedzialność i przestań próbować odwracać kota ogonem
Autorka też widać nie chce, żeby jej partner imprezował, więc może znaleźć takiego, który tego nie robi zamiast "pozwalać" dorosłemu mężczyźnie wyjść czasem potańczyć. Więcej nie wiadomo, bo autorka wsiąkła

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[chwast]

Napisane przez mojachwila

Nikomu wprost nigdy nie powiedziałam, że jego hobby jest żałosne, a więc owszem, wyszło.
No to widać jestem skrajnie nietolerancyjna bo nie chciałabym by mój tż imprezował, dlatego nie jestem z typem imprezowicza, ale ze mnie straszny człowiek.

Przecież napisałaś; że to żałosne. Po co się wymigujesz - nikt nie zabroni Ci przecież tak myśleć, a skoro tak myślisz, bo o tym sama piszesz, to czego się teraz wstydzić xd


Sent from my iPhone using Tapatalk

[mojachwila]

Po tym jak ją tu zjechano to nie dziwię się, że wsiąkła. Tak postępują właśnie użytkowniczki wizażu, mające się za osoby wielce toletancyjne.
Moja wypowiedź jest wyrywana z kontekstu i do tego głównie się odnoszę, to nie odwracanie kota ogonem. Więc napiszę poraz ostatni: co innego, gdy nikomu takie pasje nie przeszkadzają, a co innego gdy ktoś cierpi jak autorka. Mój błąd polega na tym, że niepotrzebnie użyłam dość drastycznego określenia, zamiast je zmiękczyć. Więc poprawię się teraz i napiszę niby to samo a jednak inaczej: dla mnie improwizowanie jest mało ciekawe i współczuję autorce przeżyć oraz zyczę dojścia do porozumienia z chłopakiem.

---------- Dopisano o 09:47 ---------- Poprzedni post napisano o 09:44 ----------

Napisane przez chwast

Przecież napisałaś; że to żałosne. Po co się wymigujesz - nikt nie zabroni Ci przecież tak myśleć, a skoro tak myślisz, bo o tym sama piszesz, to czego się teraz wstydzić xd


Sent from my iPhone using Tapatalk

Stara, dosłownie każdy tutaj broni mi tak myśleć.

[Higurashi]

Napisane przez mojachwila

Po tym jak ją tu zjechano to nie dziwię się, że wsiąkła. Tak postępują właśnie użytkowniczki wizażu, mające się za osoby wielce toletancyjne.
Moja wypowiedź jest wyrywana z kontekstu i do tego głównie się odnoszę, to nie odwracanie kota ogonem. Więc napiszę poraz ostatni: co innego, gdy nikomu takie pasje nie przeszkadzają, a co innego gdy ktoś cierpi jak autorka. Mój błąd polega na tym, że niepotrzebnie użyłam dość drastycznego określenia, zamiast je zmiękczyć. Więc poprawię się teraz i napiszę niby to samo a jednak inaczej: dla mnie improwizowanie jest mało ciekawe i współczuję autorce przeżyć oraz zyczę dojścia do porozumienia z chłopakiem.

No i to ma zupełnie inny wydźwięk, bo nie ma nic złego w tym, że coś jest dla Ciebie nieciekawe, nieatrakcyjne czy mało interesujące.

Nie powiedziałabym, że autorkę zjechano, zresztą sporo osób pisało, że nie zna sytuacji, nie wie, jak często partner imprezuje. A zauważenie, że jeśli on nic strasznego nie robi (nie wraca ciągle pijany ze szminką na kołnierzu, żeby użyć ekstremum) to autorka ma poważny problem i potrzebuje terapii. To nie jest normalne, żeby nie spać że zmartwienia gdy drugiej połówki nie ma w domu. I autorka powinna zadbać o siebie, dla własnego dobra

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[chwast]

Napisane przez mojachwila

Stara, dosłownie każdy tutaj broni mi tak myśleć.

Ludzie się oburzyli na takie stanowisko, ale nikt Ci nie zabronił tak myśleć. Z resztą, nawet gdyby - to przecież nie ma znaczenia? Możesz myśleć co chcesz, tak jak i druga strona


Sent from my iPhone using Tapatalk

[mojachwila]

Napisane przez Higurashi

No i to ma zupełnie inny wydźwięk, bo nie ma nic złego w tym, że coś jest dla Ciebie nieciekawe, nieatrakcyjne czy mało interesujące.

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

A jak coś jest dla mnie żałosne to jak widać nagle podchodzi pod przestępstwo
Sama poczułam ostracyzm wobec autorki od kilku osób, które dobrze wiedzą że mogą mieć do czynienia z wrażliwcem, więc jednak nadal będę uważać, że nie potraktowano jej tu najlepiej, dopóki sama tego nie zdementuje.

[SteveS]

Napisane przez mojachwila

A jak coś jest dla mnie żałosne to jak widać nagle podchodzi pod przestępstwo
Sama poczułam ostracyzm wobec autorki od kilku osób, które dobrze wiedzą że mogą mieć do czynienia z wrażliwcem, więc jednak nadal będę uważać, że nie potraktowano jej tu najlepiej, dopóki sama tego nie zdementuje.

Bo w słowach jest różnica. Można czegoś nie akceptować, nie lubić. Ale określać to epitetami, np. żałosne, to juz wartościowanie. Nie ma nic wspólnego z preferencjami.

[Higurashi]

Napisane przez mojachwila

A jak coś jest dla mnie żałosne to jak widać nagle podchodzi pod przestępstwo
Sama poczułam ostracyzm wobec autorki od kilku osób, które dobrze wiedzą że mogą mieć do czynienia z wrażliwcem, więc jednak nadal będę uważać, że nie potraktowano jej tu najlepiej, dopóki sama tego nie zdementuje.

Ależ uważaj sobie co chcesz, ja tylko przedstawiłam swoje stanowisko i uargumentowałam, czemu różni się od Twojego.

Co do reszty masz już odpowiedź wyżej, ja nie mam nic do dodania, bo myślę podobnie do SteveS

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[undecided_1994]

Napisane przez mojachwila

A jak coś jest dla mnie żałosne to jak widać nagle podchodzi pod przestępstwo
Sama poczułam ostracyzm wobec autorki od kilku osób, które dobrze wiedzą że mogą mieć do czynienia z wrażliwcem, więc jednak nadal będę uważać, że nie potraktowano jej tu najlepiej, dopóki sama tego nie zdementuje.

To jest forum, ogólnodostępne, więc oczekujesz że teraz zanim komuś odpiszemy to mamy brać pod uwagę że ktoś może mieć poważne problemy, depresję, myśli samobójcze i każdą wypowiedź powinniśmy przystroić w kokardkę aby kogoś nie uwazić?

Ja osobiście w dużej mierze zgadzam się z twoim pierwszym wpisem, rozumiem postawę autorki gdyż mi by się to również nie podobało (jedynie nie rozumiem jej przeżywania takiego), tylko że ja nie rozumiem po co ona w takim razie się z taką osobą związała. Jak np. spotkałabym super chłopaka, który strasznie by mi się podobał, ale pracowałby dużo w rozjazdach i widywalibyśmy się tylko na weekendach. To nie weszłabym w związek z założeniem, że pracę zmieni skoro nic o takich planach nie wspomniał, albo że jakoś zaakceptuje skoro znam siebie i wiem że z czasem by mi to jeszcze bardziej przeszkadzało.
Pomimo że chłopak autorki ma moim zdaniem "słabe" hobby- mi po prostu się źle kojarzy i tyle, to jednak niech robi co lubi i to autorka ma problem, bo wiedziała o tym od początku.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[Lukrovana]

Cóz, dopóki chłop zachowuje się cywilizowanie, wychodzi tylko co jakiś czas i masz z nim stały kontakt to nie widzę problemu. Ludzie są różni, grunt to nie zamykać sie w klatce bo partner woli inaczej.

[Mad_Max]

Napisane przez katia987

Powiedzcie co zrobić żeby był wilk syty i owca cała.

Idź na terapię, bo masz ewidentnie bluszczowate zapędy.
Koleś ma 35 lat, pewnie imprezuje z 15 lat, może dłużej. I nagle młoda siksa przychodzi i mówi mu jak ma żyć. To się nie ma prawa udać.

PS.: Jeśli naprawdę uważasz, że w tym wieku nie powinno się imprezować, to jestes dla niego zdecydowanie za młoda.

[DrDoom]

Napisane przez mojachwila

Gdzie ocenianie człowieka jako żałosnego?!? No gdzie?! Co najwyżej odbieram imprezowanie w tym wieku za takie w kontekście nakreślonym przez autorkę (za często), a więc zachowanie a nie osobę! I mam do tego prawo, tak samo jak ktoś inny ma prawo odbierać akwarystykę jako skrajnie nudne hobby. Kolejna osoba, która usiłuje wcisnąć mi ideologię, że od pewnego wieku to już najlepiej się za trumną rozglądać.
Można powiedzieć, że hobby chłopaka autorki koliduje z jej włanym więc należy podjąć odpowiednie kroki, czy to terapia, czy wypracowanie kompromisów, czy też rozstanie.
I w ogóle jak możesz pisać, że dla ciebie to słaby sposób na spędzanie czasu, gdzie twoja tolerancja?

Logiczne myślenie?
Chłopak chodził na imprezy, ograniczył, dziewczynie dalej się to nie podoba, panikuje, nie chce żeby chodził.
Ty piszesz, że to żałosne, przytakując autorce, więc wychodzi z tego dla wszystkich, jakby imprezowanie w tym wieku było czymś dziwnym czy niestosownym.

[Limonka2738]

Napisane przez mojachwila

Dla mnie to też trochę żałosne, że stary koń a dalej imprezuje. Młodość spędził w zakonie, że teraz musi sobie odbić i się wyszaleć?

Napisane przez mojachwila

Nikomu wprost nigdy nie powiedziałam, że jego hobby jest żałosne, a więc owszem, wyszło.

Hm.