Randki przez Internet cz. 4.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[yozane]

Moja wczorajsza randka:
przychodzę i patrzę "o kurde ale fajny gość"
Później rozmawiamy i on mi zaczyna zadawać jakieś wymagające intelektualnie pytania - mam fetysz intelektualistów więc tym bardziej u mnie entuzjazm wzrasta
A potem schodzimy na temat ochrony zwierząt i on mówi m.in. że nie miałby problemu ze zjedzeniem konia ani psa, że z Ukrainy nie powinno się sprowadzać psów, bo można by zamiast tego sprowadzać ludzi to dość ciekawe że takim podejściem się wykazał, bo w moim profilu mam wpisane, że zajmuję się pomocą zwierzętom.
Pomimo tego starałam się utrzymać spotkanie do końca w miłej atmosferze, ale nie spodziewam się żeby napisał do mnie jeszcze (i mam nadzieję, że nie napisze) - w sumie to on miał też zbyt czarny humor i chyba nie mieliśmy nawet wspólnego vibe, a przede wszystkim rozbieżność wartości nie do pogodzenia.

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez yozane

Moja wczorajsza randka:
przychodzę i patrzę "o kurde ale fajny gość"
Później rozmawiamy i on mi zaczyna zadawać jakieś wymagające intelektualnie pytania - mam fetysz intelektualistów więc tym bardziej u mnie entuzjazm wzrasta
A potem schodzimy na temat ochrony zwierząt i on mówi m.in. że nie miałby problemu ze zjedzeniem konia ani psa, że z Ukrainy nie powinno się sprowadzać psów, bo można by zamiast tego sprowadzać ludzi to dość ciekawe że takim podejściem się wykazał, bo w moim profilu mam wpisane, że zajmuję się pomocą zwierzętom.
Pomimo tego starałam się utrzymać spotkanie do końca w miłej atmosferze, ale nie spodziewam się żeby napisał do mnie jeszcze (i mam nadzieję, że nie napisze) - w sumie to on miał też zbyt czarny humor i chyba nie mieliśmy nawet wspólnego vibe, a przede wszystkim rozbieżność wartości nie do pogodzenia.

Tacy wielcy intelektualiści to z perspektywy czasu dla mnie to Red flag. Przecież nie przejdziesz z kimś życia gadając o filozofii i fizyce kwantowej. Z resztą to zazwyczaj jest na pokaz, bo potem się okazuje, że to jakaś toksyczna konserwa lub każda rozmowa z nim to wysiłek, bo z taką gadką o tym słynnym czarnym humorem non stop to zamęczyć się idzie.

[CandyShopGirl]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89605711]Tacy wielcy intelektualiści to z perspektywy czasu dla mnie to Red flag. Przecież nie przejdziesz z kimś życia gadając o filozofii i fizyce kwantowej. Z resztą to zazwyczaj jest na pokaz, bo potem się okazuje, że to jakaś toksyczna konserwa lub każda rozmowa z nim to wysiłek, bo z taką gadką o tym słynnym czarnym humorem non stop to zamęczyć się idzie.[/QUOTE]

+1

Miałam na koncie takiego gagatka; inteligencję i wiedzę cenię bardzo, różnorodność zainteresowań, chęć i umiejętność dyskusji również, ale w to trzeba też umieć i iść za tym musi wyczucie. Mój egzemplarz nie miał wyczucia za grosz, i szybko rozmowy z nim stały się męczące, bo człowiek czuł się jak na rozmowie o pracę - i to na takiej, w której przez wzgląd na swoje kwalifikacje powinien odnajdywać się swobodnie, ale koleś z haeru czynił z niej piekło. Każdą swoją opinię trzeba było ugruntowywać ('mhm, a dlaczego tak myślisz?'), potwierdzać pełne zrozumienie każdego rzuconego przez niego nawiązania (koszmarnie męczące - a nie daj buk chcesz moment poczekać aż wyklaruje się z kontekstu albo zrozumiesz opacznie, widocznie jesteś głupsza), rozmowa o rzeczach trywialnych była zbyt trywialna i albo nie odbywała się w ogóle, albo przeradzała w znów kolejną dysputę o wadze narodowej... Długo by wymieniać. To tak często idzie w parze z ogólną bufonowatością i takim surowym, jak paznokciem po tablicy, brakiem plastyczności, a także skrywanym brakiem pewności siebie, że od takich pseudointelektualistów nauczyłam uciekać się kurcgalopkiem bardzo szybko. Inteligencja emocjonalna jest równie ważna, jak nie ważniejsza.

Sent from my Pixel 7 Pro using Tapatalk

[oh Mandy]

Zbliża się lato, więc i kolejne randki z internetu

1. Pisałam z bardzo miłym chłopakiem, mieszka w mojej okolicy, więc dość szybko postanowiliśmy się spotkać. Na spotkanie założyłam sandały na słupku, sukienkę. Facet przyszedł w stroju jak na wyjście z kolegami, uważam, że niestosownie. Nic dziwnego, ponieważ jego pomysłem na randkę było piwko na kocu pośrodku lokalnego parku w naszej dzielnicy...

2. Spacer z Francuzem. Pisało się bardzo miło, przed spotkaniem nawet rozmawialiśmy przez telefon, ma w planach zostać w Polsce na dłużej i bardzo dobrze mówi po polsku (jak się okazało - usilnie szuka żony Polki). Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze, po spotkaniu napisał, że mu się bardzo podobało, a kolejnego dnia dostałam wiadomość: "życzę ci powodzenia"

3. Facet 36 lat, po rozwodzie. Umówiliśmy się na drinka w lokalu wybranym przez niego, ceny drinków relatywnie wysokie. Podczas spotkania opowiadał mi o sobie. A gdy przestał mówić o sobie, dla odmiany zaczynał temat imprez, kaca i jedzenia z McDonald's na kacu... Na koniec kelnerowi wręcz krzyknął, że płatność za drinka OSOBNO

Jeśli chodzi o samo pisanie, niestety aktualnie z nikim ciekawym nie nawiązałam kontaktu. Rozmowy są nijakie.
Nieustannie te same pytania: skąd pochodzisz, wynajmujesz mieszkanie (gdy jednemu napisałam, że mam swoje, zapytał: "jesteś prawnikiem mafii?").

Gdy dowiadują się, czym się zajmuję zawodowo, powtarzają ten sam żart: "Muszę uważać na to, co mówię, bo wszystko może zostać wykorzystane przeciwko mnie"

Hitem był facet, który pytał mnie o sytuację rodzinną, czy mam rodzeństwo i zadał pytanie: "rodzice żywi?".

[natalcia250]

Napisane przez oh Mandy

Zbliża się lato, więc i kolejne randki z internetu

1. Pisałam z bardzo miłym chłopakiem, mieszka w mojej okolicy, więc dość szybko postanowiliśmy się spotkać. Na spotkanie założyłam sandały na słupku, sukienkę. Facet przyszedł w stroju jak na wyjście z kolegami, uważam, że niestosownie. Nic dziwnego, ponieważ jego pomysłem na randkę było piwko na kocu pośrodku lokalnego parku w naszej dzielnicy...

2. Spacer z Francuzem. Pisało się bardzo miło, przed spotkaniem nawet rozmawialiśmy przez telefon, ma w planach zostać w Polsce na dłużej i bardzo dobrze mówi po polsku (jak się okazało - usilnie szuka żony Polki). Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze, po spotkaniu napisał, że mu się bardzo podobało, a kolejnego dnia dostałam wiadomość: "życzę ci powodzenia"

3. Facet 36 lat, po rozwodzie. Umówiliśmy się na drinka w lokalu wybranym przez niego, ceny drinków relatywnie wysokie. Podczas spotkania opowiadał mi o sobie. A gdy przestał mówić o sobie, dla odmiany zaczynał temat imprez, kaca i jedzenia z McDonald's na kacu... Na koniec kelnerowi wręcz krzyknął, że płatność za drinka OSOBNO

Jeśli chodzi o samo pisanie, niestety aktualnie z nikim ciekawym nie nawiązałam kontaktu. Rozmowy są nijakie.
Nieustannie te same pytania: skąd pochodzisz, wynajmujesz mieszkanie (gdy jednemu napisałam, że mam swoje, zapytał: "jesteś prawnikiem mafii?").

Gdy dowiadują się, czym się zajmuję zawodowo, powtarzają ten sam żart: "Muszę uważać na to, co mówię, bo wszystko może zostać wykorzystane przeciwko mnie"

Hitem był facet, który pytał mnie o sytuację rodzinną, czy mam rodzeństwo i zadał pytanie: "rodzice żywi?".

pogrubione -
co do pana numer 1 - sam pomysł nie byłby taki zły, jakby picie alkoholu w miejscu publicznym nie było karane mandatem, ciężko się zrelaksować w takiej sytuacji

[oh Mandy]

Napisane przez natalcia250

pogrubione -
co do pana numer 1 - sam pomysł nie byłby taki zły, jakby picie alkoholu w miejscu publicznym nie było karane mandatem, ciężko się zrelaksować w takiej sytuacji

Gdyby to była kawa i przekąski to byłabym zachwycona ale alkohol w parku nie

[Ellen_Ripley]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89605711]Tacy wielcy intelektualiści to z perspektywy czasu dla mnie to Red flag. Przecież nie przejdziesz z kimś życia gadając o filozofii i fizyce kwantowej. Z resztą to zazwyczaj jest na pokaz, bo potem się okazuje, że to jakaś toksyczna konserwa lub każda rozmowa z nim to wysiłek, bo z taką gadką o tym słynnym czarnym humorem non stop to zamęczyć się idzie.[/QUOTE]

To samo. Dla mnie to snobowanie się i poza. Również mogę zacząć kogoś przepytywać z któregoś z moich "koników", tylko po co? Nie na tym powinna polegać stymulująca dyskusja.

---------- Dopisano o 10:44 ---------- Poprzedni post napisano o 10:33 ----------

Napisane przez oh Mandy

Zbliża się lato, więc i kolejne randki z internetu

1. Pisałam z bardzo miłym chłopakiem, mieszka w mojej okolicy, więc dość szybko postanowiliśmy się spotkać. Na spotkanie założyłam sandały na słupku, sukienkę. Facet przyszedł w stroju jak na wyjście z kolegami, uważam, że niestosownie. Nic dziwnego, ponieważ jego pomysłem na randkę było piwko na kocu pośrodku lokalnego parku w naszej dzielnicy...

2. Spacer z Francuzem. Pisało się bardzo miło, przed spotkaniem nawet rozmawialiśmy przez telefon, ma w planach zostać w Polsce na dłużej i bardzo dobrze mówi po polsku (jak się okazało - usilnie szuka żony Polki). Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze, po spotkaniu napisał, że mu się bardzo podobało, a kolejnego dnia dostałam wiadomość: "życzę ci powodzenia"

3. Facet 36 lat, po rozwodzie. Umówiliśmy się na drinka w lokalu wybranym przez niego, ceny drinków relatywnie wysokie. Podczas spotkania opowiadał mi o sobie. A gdy przestał mówić o sobie, dla odmiany zaczynał temat imprez, kaca i jedzenia z McDonald's na kacu... Na koniec kelnerowi wręcz krzyknął, że płatność za drinka OSOBNO

Jeśli chodzi o samo pisanie, niestety aktualnie z nikim ciekawym nie nawiązałam kontaktu. Rozmowy są nijakie.
Nieustannie te same pytania: skąd pochodzisz, wynajmujesz mieszkanie (gdy jednemu napisałam, że mam swoje, zapytał: "jesteś prawnikiem mafii?").

Gdy dowiadują się, czym się zajmuję zawodowo, powtarzają ten sam żart: "Muszę uważać na to, co mówię, bo wszystko może zostać wykorzystane przeciwko mnie"

Hitem był facet, który pytał mnie o sytuację rodzinną, czy mam rodzeństwo i zadał pytanie: "rodzice żywi?".

Co za ananasy.

[emiliais]

Napisane przez oh Mandy

Zbliża się lato, więc i kolejne randki z internetu

1. Pisałam z bardzo miłym chłopakiem, mieszka w mojej okolicy, więc dość szybko postanowiliśmy się spotkać. Na spotkanie założyłam sandały na słupku, sukienkę. Facet przyszedł w stroju jak na wyjście z kolegami, uważam, że niestosownie. Nic dziwnego, ponieważ jego pomysłem na randkę było piwko na kocu pośrodku lokalnego parku w naszej dzielnicy...

2. Spacer z Francuzem. Pisało się bardzo miło, przed spotkaniem nawet rozmawialiśmy przez telefon, ma w planach zostać w Polsce na dłużej i bardzo dobrze mówi po polsku (jak się okazało - usilnie szuka żony Polki). Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze, po spotkaniu napisał, że mu się bardzo podobało, a kolejnego dnia dostałam wiadomość: "życzę ci powodzenia"

3. Facet 36 lat, po rozwodzie. Umówiliśmy się na drinka w lokalu wybranym przez niego, ceny drinków relatywnie wysokie. Podczas spotkania opowiadał mi o sobie. A gdy przestał mówić o sobie, dla odmiany zaczynał temat imprez, kaca i jedzenia z McDonald's na kacu... Na koniec kelnerowi wręcz krzyknął, że płatność za drinka OSOBNO

Jeśli chodzi o samo pisanie, niestety aktualnie z nikim ciekawym nie nawiązałam kontaktu. Rozmowy są nijakie.
Nieustannie te same pytania: skąd pochodzisz, wynajmujesz mieszkanie (gdy jednemu napisałam, że mam swoje, zapytał: "jesteś prawnikiem mafii?").

Gdy dowiadują się, czym się zajmuję zawodowo, powtarzają ten sam żart: "Muszę uważać na to, co mówię, bo wszystko może zostać wykorzystane przeciwko mnie"

Hitem był facet, który pytał mnie o sytuację rodzinną, czy mam rodzeństwo i zadał pytanie: "rodzice żywi?".

Przypuszczam że tym wyświechtanym żartem na temat Twojego zawodu pokazują ból tyłka i już są przerażeni, że natrafili na inteligentną kobietę.
Tekst o rodzicach też dobry, subtelność walca drogowego.

[oh Mandy]

Napisane przez emiliais

Przypuszczam że tym wyświechtanym żartem na temat Twojego zawodu pokazują ból tyłka i już są przerażeni, że natrafili na inteligentną kobietę.
Tekst o rodzicach też dobry, subtelność walca drogowego.

Dokładnie. Akurat moi rodzice są "żywi", niemniej tak ohydne słowo mnie oburzyło i natychmiast skasowałam parę.

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez oh Mandy

Zbliża się lato, więc i kolejne randki z internetu

1. Pisałam z bardzo miłym chłopakiem, mieszka w mojej okolicy, więc dość szybko postanowiliśmy się spotkać. Na spotkanie założyłam sandały na słupku, sukienkę. Facet przyszedł w stroju jak na wyjście z kolegami, uważam, że niestosownie. Nic dziwnego, ponieważ jego pomysłem na randkę było piwko na kocu pośrodku lokalnego parku w naszej dzielnicy...

2. Spacer z Francuzem. Pisało się bardzo miło, przed spotkaniem nawet rozmawialiśmy przez telefon, ma w planach zostać w Polsce na dłużej i bardzo dobrze mówi po polsku (jak się okazało - usilnie szuka żony Polki). Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze, po spotkaniu napisał, że mu się bardzo podobało, a kolejnego dnia dostałam wiadomość: "życzę ci powodzenia"

3. Facet 36 lat, po rozwodzie. Umówiliśmy się na drinka w lokalu wybranym przez niego, ceny drinków relatywnie wysokie. Podczas spotkania opowiadał mi o sobie. A gdy przestał mówić o sobie, dla odmiany zaczynał temat imprez, kaca i jedzenia z McDonald's na kacu... Na koniec kelnerowi wręcz krzyknął, że płatność za drinka OSOBNO

Jeśli chodzi o samo pisanie, niestety aktualnie z nikim ciekawym nie nawiązałam kontaktu. Rozmowy są nijakie.
Nieustannie te same pytania: skąd pochodzisz, wynajmujesz mieszkanie (gdy jednemu napisałam, że mam swoje, zapytał: "jesteś prawnikiem mafii?").

Gdy dowiadują się, czym się zajmuję zawodowo, powtarzają ten sam żart: "Muszę uważać na to, co mówię, bo wszystko może zostać wykorzystane przeciwko mnie"

Hitem był facet, który pytał mnie o sytuację rodzinną, czy mam rodzeństwo i zadał pytanie: "rodzice żywi?".

Omg co do tego francuza to ten tekst z żoną skojarzył mi się z kolesiami z Europy zachodniej, którzy myślą, że Słowianki są "łatwe". Nie skończyło się w łóżku to nie widział sensu kontynuować rozmowy. Oczywiście to świadczy o nich, ale niestety to dosyć częste...

Piknik w parku spoko, ale właśnie - bez alkoholu jak dla mnie.

3 - to już nie trzeba pytać czemu po rozwodzie. Wiadomo, że była była psychiczna przecież, a nie że książę po prostu jest burakiem

---------- Dopisano o 14:44 ---------- Poprzedni post napisano o 14:42 ----------

Napisane przez CandyShopGirl

+1

Miałam na koncie takiego gagatka; inteligencję i wiedzę cenię bardzo, różnorodność zainteresowań, chęć i umiejętność dyskusji również, ale w to trzeba też umieć i iść za tym musi wyczucie. Mój egzemplarz nie miał wyczucia za grosz, i szybko rozmowy z nim stały się męczące, bo człowiek czuł się jak na rozmowie o pracę - i to na takiej, w której przez wzgląd na swoje kwalifikacje powinien odnajdywać się swobodnie, ale koleś z haeru czynił z niej piekło. Każdą swoją opinię trzeba było ugruntowywać ('mhm, a dlaczego tak myślisz?'), potwierdzać pełne zrozumienie każdego rzuconego przez niego nawiązania (koszmarnie męczące - a nie daj buk chcesz moment poczekać aż wyklaruje się z kontekstu albo zrozumiesz opacznie, widocznie jesteś głupsza), rozmowa o rzeczach trywialnych była zbyt trywialna i albo nie odbywała się w ogóle, albo przeradzała w znów kolejną dysputę o wadze narodowej... Długo by wymieniać. To tak często idzie w parze z ogólną bufonowatością i takim surowym, jak paznokciem po tablicy, brakiem plastyczności, a także skrywanym brakiem pewności siebie, że od takich pseudointelektualistów nauczyłam uciekać się kurcgalopkiem bardzo szybko. Inteligencja emocjonalna jest równie ważna, jak nie ważniejsza.

Sent from my Pixel 7 Pro using Tapatalk

Bardzo trafnie ujęte, o to mi chodziło.

Też miałam fazę na lewaków- intelektualistów. Ależ to jest rakowisko

[Ellen_Ripley]

Dla mnie takie propozycje, aby iść do parku i pić kojarzą się z nastoletnimi latami buntu i próbowania rzeczy zakazanych. Kumpel "zapraszający" na ławkę w parku, żeby wypić przemycone piwa. Tego typu historie.

Żadna ze mnie abstynentka, ale miałabym duże wątpliwości co do faceta, który pierwsze co, to proponuje napicie się z nim i to w dodatku w parku. Czyli podejrzewam, że większość jego aktywności może być związana z piciem i to najtańszym wydaniu.

---------- Dopisano o 15:29 ---------- Poprzedni post napisano o 15:28 ----------

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89606022]Omg co do tego francuza to ten tekst z żoną skojarzył mi się z kolesiami z Europy zachodniej, którzy myślą, że Słowianki są "łatwe". Nie skończyło się w łóżku to nie widział sensu kontynuować rozmowy. Oczywiście to świadczy o nich, ale niestety to dosyć częste...
(...)
[/QUOTE]

Przecież wiadomo, że tą przyszłą żonę musi przetestować w łóżku. Pewnie już tak testuje te przyszłe żony Polki od x lat. A jak któraś się na to nie łapie, to "powodzenia w życiu".

[Pani_Robot]

Napisane przez Ellen_Ripley

Dla mnie takie propozycje, aby iść do parku i pić kojarzą się z nastoletnimi latami buntu i próbowania rzeczy zakazanych. Kumpel "zapraszający" na ławkę w parku, żeby wypić przemycone piwa. Tego typu historie.

Żadna ze mnie abstynentka, ale miałabym duże wątpliwości co do faceta, który pierwsze co, to proponuje napicie się z nim i to w dodatku w parku. Czyli podejrzewam, że większość jego aktywności może być związana z piciem i to najtańszym wydaniu.

Tak, na tego typu zakazane winko, to mogę skoczyć z nowym chlopakiem na nasza, nie wiem, 10 randkę pobawić się właśnie w nastolatków i poczuć dreszczyk emocji, a później obmacywać się w krzakach.

Dziewczyny co do wyśmiewania się z Waszej pracy, zainteresowań itp. To nic innego jak zwykła pogarda, podręcznikowy wstęp do przemocy i jeden z 4 Jeźdźców Apokalipsy jednej z teorii z psychologii miłości. Właściwie nr 1 do rozwalenia relacji.

WPS ostatnio o tym też wspominała na stories. Z wykształcenia wojskowa, która zajmuje się baletem dla dorosłych i prowadzi warsztaty ze szpagatu itp. "Pracuje w internecie, więc to nie jest prawdziwa praca". No jakby gdzieś musiała zaisnstnieć, żeby te warsztaty się sprzedawały. Poza tym akurat dziewczyna ma takie poczucie humoru, że sama bym z nią na randkę poszła, choć raczej nie jestem bi.

Ja trafiłam na ten podział wyżej u dr Olgi Kamińskiej z SWPS w jej książce #LOVE, w której opisuje eksperymenty Gottmanów, tzw Love Lab.


Pamiętam, jak jakiś facet wyśmiał mnie pod koniec mojej bytności na Tinderze, bo miałam wpisane w zawód stażystka. Przebranżawiam się, zresztą nie jestem typem, który potrzebuje pokolorować rzeczywistość i pisać, że jest np Landlady, czy CEO


A moja internetowa relacja pod tytułem "Wygrzebał sobie mnie na Instagramie" kwitnie. Mieliśmy kilka konfliktów, różnic zdań, ale wszystko szybko przegadane i wyjaśnione. Głównie rozchodziło się o komunikowanie potrzeb, interpretację zachowań, czyli... poznajemy się. Zaraz nam stukną 3 mce

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Pani_Robot

A moja internetowa relacja pod tytułem "Wygrzebał sobie mnie na Instagramie" kwitnie. Mieliśmy kilka konfliktów, różnic zdań, ale wszystko szybko przegadane i wyjaśnione. Głównie rozchodziło się o komunikowanie potrzeb, interpretację zachowań, czyli... poznajemy się. Zaraz nam stukną 3 mce

Ale super

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[oh Mandy]

Napisane przez Ellen_Ripley

Dla mnie takie propozycje, aby iść do parku i pić kojarzą się z nastoletnimi latami buntu i próbowania rzeczy zakazanych. Kumpel "zapraszający" na ławkę w parku, żeby wypić przemycone piwa. Tego typu historie.

Żadna ze mnie abstynentka, ale miałabym duże wątpliwości co do faceta, który pierwsze co, to proponuje napicie się z nim i to w dodatku w parku. Czyli podejrzewam, że większość jego aktywności może być związana z piciem i to najtańszym wydaniu.

---------- Dopisano o 15:29 ---------- Poprzedni post napisano o 15:28 ----------



Przecież wiadomo, że tą przyszłą żonę musi przetestować w łóżku. Pewnie już tak testuje te przyszłe żony Polki od x lat. A jak któraś się na to nie łapie, to "powodzenia w życiu".

Zgadzam się z Tobą, znacznie lepsza byłaby kawa. Poza tym nie uprzedził mnie, że spotkanie będzie wyglądało w ten sposób. Nie mam w zwyczaju pić w parku na kocyku pomiędzy bawiącymi się dziećmi Wstyd.

No to powodzenia, cóż zrobić

[TheSunTheMoonTheStars]

.

[oh Mandy]

Napisane przez Pani_Robot

Tak, na tego typu zakazane winko, to mogę skoczyć z nowym chlopakiem na nasza, nie wiem, 10 randkę pobawić się właśnie w nastolatków i poczuć dreszczyk emocji, a później obmacywać się w krzakach.

Dziewczyny co do wyśmiewania się z Waszej pracy, zainteresowań itp. To nic innego jak zwykła pogarda, podręcznikowy wstęp do przemocy i jeden z 4 Jeźdźców Apokalipsy jednej z teorii z psychologii miłości. Właściwie nr 1 do rozwalenia relacji.

WPS ostatnio o tym też wspominała na stories. Z wykształcenia wojskowa, która zajmuje się baletem dla dorosłych i prowadzi warsztaty ze szpagatu itp. "Pracuje w internecie, więc to nie jest prawdziwa praca". No jakby gdzieś musiała zaisnstnieć, żeby te warsztaty się sprzedawały. Poza tym akurat dziewczyna ma takie poczucie humoru, że sama bym z nią na randkę poszła, choć raczej nie jestem bi.

Ja trafiłam na ten podział wyżej u dr Olgi Kamińskiej z SWPS w jej książce #LOVE, w której opisuje eksperymenty Gottmanów, tzw Love Lab.


Pamiętam, jak jakiś facet wyśmiał mnie pod koniec mojej bytności na Tinderze, bo miałam wpisane w zawód stażystka. Przebranżawiam się, zresztą nie jestem typem, który potrzebuje pokolorować rzeczywistość i pisać, że jest np Landlady, czy CEO


A moja internetowa relacja pod tytułem "Wygrzebał sobie mnie na Instagramie" kwitnie. Mieliśmy kilka konfliktów, różnic zdań, ale wszystko szybko przegadane i wyjaśnione. Głównie rozchodziło się o komunikowanie potrzeb, interpretację zachowań, czyli... poznajemy się. Zaraz nam stukną 3 mce

Bardzo ciekawe informacje, dzięki I oczywiście trzymam kciuki za dalszy rozwój znajomości z panem z Instagrama

[Trzepotka]

Treść usunięta

[Nightmare666]

Napisane przez Ellen_Ripley

Szczęka mi opada, jak czytam o takich "kolegach" z pracy. Stwierdzam, że jednak pracowałam z całkiem normalnymi ludźmi, chociaż nie zawsze tak myślałam.

U mnie w pracy kiedyś szefowa rozdawała smycze na klucze od jakiegoś przedstawiciela handlowego, z podkreśleniem, że są one tylko dla dzieciatych a że bezdzietną jestem ja i jedna koleżanka, wiadomo było do kogo ten przytyk. Roześmiałam jej się w twarz, czy serio myśli, że zależy mi na jakimś sznurku i co niby mam z nim zrobić. Przemyślała potem i dała wszystkim, ale ja nie wzięłam tego badziewia.

[Alegory]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89605711]Tacy wielcy intelektualiści to z perspektywy czasu dla mnie to Red flag. Przecież nie przejdziesz z kimś życia gadając o filozofii i fizyce kwantowej. Z resztą to zazwyczaj jest na pokaz, bo potem się okazuje, że to jakaś toksyczna konserwa lub każda rozmowa z nim to wysiłek, bo z taką gadką o tym słynnym czarnym humorem non stop to zamęczyć się idzie.[/QUOTE]


Tak! Podpisuję się pod tym rękami i nogami też Wydaje mi się też, że im więcej facet gada tym mniej potrafi. I tak czaruje, czaruje słowami, żeby zakryć bardzo istotne braki...
Koniec końców nie potrzebuję poematów ani wielogodzinnych dyskusji o naturze świata, ale żeby umiał wymienić uszczelkę i wniósł zgrzewkę wody na 5 piętro bez proszenia o to...

[Hermiona83]

No to ja jednak potrzebuję w związku także partnera do rozmowy, a nie tylko robola :P

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez Hermiona83

No to ja jednak potrzebuję w związku także partnera do rozmowy, a nie tylko robola :P

Ja też. Więc zgadzam się w połowie - takie gadki są, aby ukryć braki, ale nie takie że naprawa zlewu, tylko bycie w związku - umiejętność rozmowy, chęć pomocy i wsparcia, pełne zaangażowanie.

[6f270d4e8c6dcf778f6b7eaa339056f9e260a162_657a458271287]

Napisane przez Hermiona83

No to ja jednak potrzebuję w związku także partnera do rozmowy, a nie tylko robola :P

Dokładnie, ja mam w bloku windę (a w razie czego zgrzewkę sama dam radę wnieść), a do napraw zatrudniam fachowców

Chyba większość ludzi ceni sobie wartościowe rozmowy z partnerem, krytyce jest tu poddawane wymądrzanie się i bufonada.

[kasia5266]

Osobiście w ogóle nie lubię jak facet za dużo gadam. Spotkałam się raz z takim, który paplał bez sensu na różne tematy i w sumie mógłby tak wiele godzin. Lepiej by było mniej, ale z sensem 🙂.

[Nightmare666]

[1=6f270d4e8c6dcf778f6b7ea a339056f9e260a162_657a458 271287;89607717]Dokładnie, ja mam w bloku windę (a w razie czego zgrzewkę sama dam radę wnieść), a do napraw zatrudniam fachowców

Chyba większość ludzi ceni sobie wartościowe rozmowy z partnerem, krytyce jest tu poddawane wymądrzanie się i bufonada.[/QUOTE]

Chyba o to najbardziej chodzi, o wymądrzanie się i stawianie drugiej osoby w niezręcznych sytuacjach, od razu kojarzy mi się to z tekstami typu kobieta, co ona może wiedzieć o budowie maszyn
Same rozmowy nie są niczym złym, czy luźne pogadanki, czy te bardziej wartościowe

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez Nightmare666

Chyba o to najbardziej chodzi, o wymądrzanie się i stawianie drugiej osoby w niezręcznych sytuacjach, od razu kojarzy mi się to z tekstami typu kobieta, co ona może wiedzieć o budowie maszyn

Ja uwielbiałam sytuację, jak facet zaczynał mi tłumaczyć oczywiste rzeczy, a jak mu przerywałam, że dla mnie to wiedza ogólna to i tak się potem okazywało, że on wie tyle co w pierwszym akapicie Wikipedii

[Nightmare666]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89607750]Ja uwielbiałam sytuację, jak facet zaczynał mi tłumaczyć oczywiste rzeczy, a jak mu przerywałam, że dla mnie to wiedza ogólna to i tak się potem okazywało, że on wie tyle co w pierwszym akapicie Wikipedii [/QUOTE]

No wiesz, jak mogłaś wiedzieć?

Mnie zaskakuje też generalizowanie cech wg płci, bo kobiety to... mężczyźni to... Rozmawiałam ostatnio z koleżanką w pracy na jakiś prywatny temat, o gotowaniu chyba i klient facet wtrącił się, że co takie dobre o czym rozmawiamy. Koleżanka odpowiedziała, że nic, tak sobie mówimy. Fochnął i stwierdził, że no to typowe dla kobiet, nie powiedzą o co chodzi, tylko trzeba się domyślać rozwalił system

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez Nightmare666

No wiesz, jak mogłaś wiedzieć?

Mnie zaskakuje też generalizowanie cech wg płci, bo kobiety to... mężczyźni to... Rozmawiałam ostatnio z koleżanką w pracy na jakiś prywatny temat, o gotowaniu chyba i klient facet wtrącił się, że co takie dobre o czym rozmawiamy. Koleżanka odpowiedziała, że nic, tak sobie mówimy. Fochnął i stwierdził, że no to typowe dla kobiet, nie powiedzą o co chodzi, tylko trzeba się domyślać rozwalił system

Też tego nienawidzę. Ale spróbuj powiedzieć, że np. faceci mniej zajmują się domem, go zaraz oburzenie, że on przecież wynosi śmieci

---------- Dopisano o 14:18 ---------- Poprzedni post napisano o 14:18 ----------

Bo o nieodpłatnej pracy domowej są badania i jasno z nich wynika, kto (wg płci) robi drugi etat.

[Ellen_Ripley]

[1=6f270d4e8c6dcf778f6b7ea a339056f9e260a162_657a458 271287;89607717]
(...)
Chyba większość ludzi ceni sobie wartościowe rozmowy z partnerem, krytyce jest tu poddawane wymądrzanie się i bufonada.[/QUOTE]

Właśnie o to chodzi. Aby rozmawiać ciekawie nie trzeba pozować na specjalistę od wszystkiego. I przede wszystkim należy również umieć słuchać.

[TheSunTheMoonTheStars]

.