Ludzie i zachowania, które nas dziwią +ot. cz.79

[kasiunia788742]

Napisane przez Natalie_Alex

Ale po co tak robić? Wszystko lepiej zacząć od poniedziałku. Piątek to koniec tygodnia i nikt wtedy raczej niczego nie zaczyna. Myślę, że każdy dzieciak ucieszy się z tego ostatniego, wakacyjnego weekendu. Nie wiem, po co im go psuć w myśl biurokracji.

Tymbardziej że zawsze rozpoczęcie roku szkolnego jeśli 1 września był w piątek to przekładano na poniedziałek.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[natalia_t]

Absolutnie bez sensu robić w piątek rozpoczęcie roku szkolnego. Przecież to tylko krótsza albo dłuższa przemowa dyrekcji, spotkanie w klasach i do domu. I tylko z tego powodu ściągać dzieci i ich rodziny z wyjazdów?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[SteveS]

Napisane przez Natalie_Alex

Ale po co tak robić? Wszystko lepiej zacząć od poniedziałku. Piątek to koniec tygodnia i nikt wtedy raczej niczego nie zaczyna. Myślę, że każdy dzieciak ucieszy się z tego ostatniego, wakacyjnego weekendu. Nie wiem, po co im go psuć w myśl biurokracji.

To plus jeszcze dodatkowo fakt, że dzieci też odczuwają stres w związku np. z nową klasą, nowym etapem edukacji. Po co to przedłużać na cały weekend, skoro można rozpocząć w poniedziałek i potem we wtorek płynnie w to wejść?

[pempek]

Jako mama uczennicy potwierdzam ze piątek byłby bez sensu. Tak to jeszcze weekend wakacyjny a od poniedziałku zaczynamy nowa rzeczywistość…


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[olabambola]

sensowniej byłoby zrobić tę niedzielę 3 września handlową, a nie ostatnią w sierpniu, w związku z rokiem szkolnym.

[695d786c3492781c3fd020c39a3abf990173eddf_6577a2b887a02]

Właściwie to byłam przekonana, że rozpoczęcie roku będzie 1 września. Ale moim zdaniem ma sens, żeby było w poniedziałek. Ten jeden dzień różnicy nie robi, a dziwnie tak w piątek zaczynać.

[rejczeI]

Mi się podoba to przełożenie na poniedziałek. Wiele nie zmienia, niby nic nie wnosi a psychicznie daje taki luz w głowie że to jeszcze tydzien wakacji, a nie ''pół''.

[brandie]

Napisane przez chimay

Takie przekonanie to jakiś sposób na zyskanie mentalnego bezpieczeństwa, bo wierzy się, że jak jest spełniony warunek x (nie zamieszkam przed ślubem), to dzięki temu osiągnie się stan y (trwały związek). Dosyć to naiwne, bo trwałość relacji zależy od wielu innych czynników.

Mnie tak samo rozwala przekonanie niektórych kobiet (w wielu kręgach kulturowych bardzo powszechne), że one się ubierają skromnie, zasłaniają ciało, żeby ich przyszły partner nie traktował ich instrumentalnie i nie skupiał się tylko na ich wyglądzie. Też dosyć naiwne myślenie, że instrumentalne traktowanie kogoś wynika tylko z jego sposobu ubierania się.

I same te ich przekonania to właśnie wynik instrumentalnego traktowania. Masakra.

Tak samo mega spaczone myślenie z tym mieszkaniem przed ślubem albo zaręczynami - upokarzające stawianie się w roli kucharki i sprzątaczki, bo przecież najzwyczajniej w świecie ludzie nie mogą po prostu chcieć być blisko, dzielić codzienność. Nie wierzę, że takie babki czują zadowolenie ze związku, gdy ktoś się czuje pewnie w relacji to nie rozkminia w ten sposób.

[4d032753774d1a68efa6ccfc57dfedd4115cfe72_6584d22253d76]

Napisane przez brandie

I same te ich przekonania to właśnie wynik instrumentalnego traktowania. Masakra.

Tak samo mega spaczone myślenie z tym mieszkaniem przed ślubem albo zaręczynami - upokarzające stawianie się w roli kucharki i sprzątaczki, bo przecież najzwyczajniej w świecie ludzie nie mogą po prostu chcieć być blisko, dzielić codzienność. Nie wierzę, że takie babki czują zadowolenie ze związku, gdy ktoś się czuje pewnie w relacji to nie rozkminia w ten sposób.

To jest spaczone myslenie, ale z drugiej strony jak patrzylam na te dziewczyny to one tez na takich ukladach korzystaja - w ich rozumowaniu.
Mezczyzna ma byc oparciem, podejmowaczem wszystkich decyzji (dla mnie to by bylo straszne, ale jak nie trzeba podejmowac decyzji, to jest sie spokojniejszym ), ma dobrze zarabiac i nie zalowac pieniedzy. Jak nie stanie na wysokosci zadania, zachoruje czy cos, to tez nie ma dla niego wiele empatii.
W Rosji np. nie ma takiej mozliwosci ze mezczyzna (czy chlopak nastolatek powiedzmy bez pracy) nie zaplaci za randke. Nie ma 50/50.
Oczywiscie generalizuje, nie chce tez jakos stawiac mezczyzn w roli ucisnionych , ale takie patriarchalne podejscie do zwiazkow ma tez drugie dno.

[chimay]

[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89658665]
Mezczyzna ma byc oparciem, podejmowaczem wszystkich decyzji (dla mnie to by bylo straszne, ale jak nie trzeba podejmowac decyzji, to jest sie spokojniejszym ), ma dobrze zarabiac i nie zalowac pieniedzy. Jak nie stanie na wysokosci zadania, zachoruje czy cos, to tez nie ma dla niego wiele empatii.
W Rosji np. nie ma takiej mozliwosci ze mezczyzna (czy chlopak nastolatek powiedzmy bez pracy) nie zaplaci za randke. Nie ma 50/50.
Oczywiscie generalizuje, nie chce tez jakos stawiac mezczyzn w roli ucisnionych , ale takie patriarchalne podejscie do zwiazkow ma tez drugie dno.[/QUOTE]

Z naszego punktu widzenia spaczone, z punktu widzenia tych kobiet to nasze widzenie jest spaczone i nasz sposób życia jest okropny, a my jesteśmy zniewolonymi frajerkami, bo przecież musimy pracować.
Polecam wywiad Islam, kobiety i seks KLIK na kanale Radio naukowe, tam to jest ciekawie wyjaśnione. To jest mentalna przepaść między dwoma różnymi sposobami myślenia i definiowania pewnych rzeczy.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89658665]
Oczywiscie generalizuje, nie chce tez jakos stawiac mezczyzn w roli ucisnionych , ale takie patriarchalne podejscie do zwiazkow ma tez drugie dno.[/QUOTE]

Tylko, czy ten podział tak samo nie uciska mężczyzn? Jako mężczyzna musisz mieć pieniądze, musisz znaleźć odpowiednią pracę. Jeśli cokolwiek pójdzie nie tak, Twoja rodzina znajduje się w ciężkiej sytuacji. Obciążenie psychiczne tego jest duże. W zwykłym związku wiem, że jeśli ja tracę pracę to na spokojnie mogę szukać drugiej, nie muszę iść do pierwszej lepszej, bo jest jeszcze druga strona, która pracuje.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[chimay]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89658748]Tylko, czy ten podział tak samo nie uciska mężczyzn? Jako mężczyzna musisz mieć pieniądze, musisz znaleźć odpowiednią pracę. Jeśli cokolwiek pójdzie nie tak, Twoja rodzina znajduje się w ciężkiej sytuacji. Obciążenie psychiczne tego jest duże. W zwykłym związku wiem, że jeśli ja tracę pracę to na spokojnie mogę szukać drugiej, nie muszę iść do pierwszej lepszej, bo jest jeszcze druga strona, która pracuje.[/QUOTE]

No tak, ale Ty wychodzisz z założenia, że obie płcie są tak samo równe i generalnie dorosły człowiek jest odpowiedzialny za swoje życie. W tym drugim podejściu kobieta i mężczyzna na tyle różnią się od siebie, że pociaga za sobą różne role i różne obowiązki także społeczne oraz różne gratyfikacje wynikające z tych ról. Dla nich to my jesteśmy zniewolone przez państwo i mężczyzn, a one są wolne i są księżniczkami (serio czytałam takie wypowiedzi).

---------- Dopisano o 17:05 ---------- Poprzedni post napisano o 17:03 ----------

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

U nas też nie brakuje kobiet, które najchętniej by siedziały w domu i żeby ktoś na nie robił i podejmował za nie decyzje. To idealne kandydatki do życia takim życiem, gdzie taki układ jest społecznie oczywisty.

[magbeth]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

To nie do mnie pytanie, ale myślę ze dorastanie w pewnych kodach kulturowych nie musi oznaczać braku kwestionowania tychże albo szukania nowych/innych - np. pod wpływem doświadczeń, traum, czynników z zewnątrz.
Imho to bardziej złożone niż traktowanie pewnych wytycznych kulturowych bądź religijnych jako pewnik czy tam cokół i basta.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez chimay

No tak, ale Ty wychodzisz z założenia, że obie płcie są tak samo równe i generalnie dorosły człowiek jest odpowiedzialny za swoje życie. W tym drugim podejściu kobieta i mężczyzna na tyle różnią się od siebie, że pociaga za sobą różne role i różne obowiązki także społeczne oraz różne gratyfikacje wynikające z tych ról. Dla nich to my jesteśmy zniewolone przez państwo i mężczyzn, a one są wolne i są księżniczkami (serio czytałam takie wypowiedzi).

Księżniczki które Pan w każdej chwili może wykopać z domu, zamknąć w piwnicy, pobić, zgwałcić, zabrać dzieci. Nic tylko zazdrościć.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[magbeth]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Nie jestem pewna do końca czy to jakiś tajny kod botów forumowych , ale przypomniałaś mi o arbuzie, którego kupiłam dziś i nie mam i pójdę w takim razie do garażu sprawdzić czy może tam się nie ostał...

Ja nie wiem co ze mną będzie na starość jak ja już teraz tyle zapominam, dziwie się serio ludziom, którzy nie zaliczają takich fakapow jak ja. Non stop kolor coś gubię, non stop.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[meliandra]

[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89657619]Moje znajome z Rosji kiedys mi tak tlumaczyly. Ze one moga chodzic z chlopakiem, nocowac czasami, ale zamieszkaja ze soba dopiero po slubie, bo dlaczego on ma miec wszystko to, co zona moze mu dac, ale bez statusu zony.

Moim zdaniem to bzdura, zwiazki sie rozpadaja z wielu powodow, najprawdopodobniej w wiekszosci dlatego, ze sa ze soba ludzie, ktorzy nie sa dla siebie stworzeni na tyle, zeby byc ze soba szczerym i nie byc egoista. Znam zwiazki bez slubu w ktorych ludzie od kilkunastu czy kilkudziesieciu lat sa ze soba szczesliwi i mieszkaja razem, znam tez malzenstwa, ktore byly szybko zawarte i szybko sie rozpadly.
Znam tez odwrotne przypadki.
Wiec to raczej taka gadanina.[/QUOTE]

Ale przecież ona w takiej sytuacji też miałaby wszystko co mąż może jej dać, ale bez statusu męża

[1=71253839b04673f7804766e 160d807ea33c37805_6578f48 49ccb9;89657727]generalnie bez ślubu kobieta moze "dać" obsługę mężowi całotygodniową w sensie oporządzanie w kuchni, pranie, sprzątanie, podawania pilota i kapci , a facet nie zaślubiony nie musi jej dać praw do swoich ciężko zarabianych pieniędzy i majątku. Takie myślenie jak wyżej myślenie chyba z tego się wywodzi, czy nie?[/QUOTE]

Możliwe, że to takie myślenie, ale strasznie smutne, to jest, że kobiety wciąż mają takie myślenie, że one są od robienia wszystkiego w domu, a facet tylko od przynoszenia pieniędzy.

[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89657743]Ale to zalezy.
Sa ludzie, z ktorymi i po kilku latach ciezko jest zamieszkac, ale mozna tez spotkac kogos, z kim mogloby sie zamieszkac i po tygodniu.
Nie mieliscie tak nigdy, ze spotkaliscie kogos, z kim wszystko bylo jakby naturalne i latwo przychodzilo?[COLOR="Silver"].[/QUOTE]

Nie no jasne, że tak może być, wszystko zależy od konkretnych ludzi. Ale myślę, że to trochę może być tak jak pisze Shirogane. Szybkie wspólne zamieszkanie, to skórcenie tego fajnego okresu randkowania i poznawania się i od razy wejście w etap starego dobrego małżeństwa, wspólnych problemów i obowiązków. To czasem zbyt szybko prowadzi do montonni albo wypalenia. Myślę też, że wszystko zależy od tego w jakim wieku człowiek wchodzi w relację. Im ludzie strasi tym, myślę, że poszczególne etapy związku trawają krócej. Osobiście dziwi mnie też jak młodzi ludzie w wieku ok. 20 lat mają ciśnienie na szybkie wspólne mieszkanie, zaręczyczy i ślub. Tak czy inaczej ja bym jednak wolała z kimś zamieszkać po miesiącu niż dopiero po ślubie. Tzn. tej drugiej opcji, to ja nawet bym nie brała pod uwagę

[magbeth]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Nie wiem czy jestem botem, ale na bank sklerotyczka i gubię arbuzy. nie znalazł się

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez magbeth

Nie wiem czy jestem botem, ale na bank sklerotyczka i gubię arbuzy. nie znalazł się

Sprawdz w zamrażarce
Znajoma znalazla tam zagubiony portfel

[magbeth]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89659036]Sprawdz w zamrażarce
Znajoma znalazla tam zagubiony portfel[/QUOTE]

W zamrazarce znalazlam raz dzinsy, które wczesniej zgubiłam. Arbuza niet, na bank go nie wniosłam do domu. Wydawało mi się, ze jest w bagażniku, razem z innymi zakupami, no ale jednak nie.

[Natuś-77]

Napisane przez magbeth

W zamrazarce znalazlam raz dzinsy, które wczesniej zgubiłam. Arbuza niet, na bank go nie wniosłam do domu. Wydawało mi się, ze jest w bagażniku, razem z innymi zakupami, no ale jednak nie.

Przy kasie zostawilaś pewnie.
Mnie się też zdarzają takie zonki ostatnio szukalam plynu do płukania, no bo butelka w sumie 1.5l to taka niewielka. Potem paragonu.. W koncu po kilku godzinach znalazlam paragon, ale na nim nie było płynu.. Pewnie gdzieś przy kasie samoobslugowej został.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[olabambola]

po tylu latach dalej dziwią mnie godziny pracy poradni na nfz. Człowiek pracujący nie ma jak się leczyć na nfz

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez olabambola

po tylu latach dalej dziwią mnie godziny pracy poradni na nfz. Człowiek pracujący nie ma jak się leczyć na nfz

O absurdach NFZ można by książki pisać. Jakiekolwiek badania trzeba brać wolne lub pójść prywatnie - w sobotę. Magia, że prywatne laboratorium działa w soboty o to od 8 rano.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez magbeth

W zamrazarce znalazlam raz dzinsy, które wczesniej zgubiłam. Arbuza niet, na bank go nie wniosłam do domu. Wydawało mi się, ze jest w bagażniku, razem z innymi zakupami, no ale jednak nie.

Poturlał się gdzieś
Jeansy odświerza się w zamrażarce, może po to włożyłaś i zapomniałaś.....

[lubiekielbase]

Napisane przez olabambola

po tylu latach dalej dziwią mnie godziny pracy poradni na nfz. Człowiek pracujący nie ma jak się leczyć na nfz

Mnie dziwią urzędy, które pracują od 8 do 16. Naprawdę nie mozna zrobić 2 dni w tygodniu do 20? Ewentualnie w soboty?

Niestety nie wszytko da się załatwić on-line.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Urzędy to w ogóle. Tż ostatnio składał dokumenty, na decyzje czeka się miesiąc. No i dokument był błędny.
No to Tż dzwoni do urzędu. A w urzędzie, który wydał te pozwolenie urzędnicy:
- pan do nie tego urzędu się dodzwonił
- ja nic nie wiem na urlopie byłem
- nie wiem, muszę dopytać, oddzwonię po południu (potem cisza)
- a wie pan tak sobie w czasie pana sprawę odłożyłem, może w poniedziałek wyślę dokumenty.

No i coś co miało zająć miesiąc przedłużyło się do trzech. Plus kilka niepotrzebnych wizyt (urząd oddalony 30 km).

Albo dostaje ostatnio pismo, że ma się stawić niezwłocznie w urzędzie w ciągu 7 dni, pod rygorem takim i takim. A tam co, jakiś podatek ktoś źle policzył i zostało zapłacone zgodnie z pismem . Różnica rzędu 30 zł.
No serio.
To ci urzędnicy są dla nas czy my dla nich. Pismo rzucaj wszystko i masz się stawić i koniec i to w błahej sprawie.

[Norluka]

[1=8f44be8657be3d2a3733d9c 7d3db3d2234bdc5f1_6583833 2e9b82;89659269]Urzędy to w ogóle. Tż ostatnio składał dokumenty, na decyzje czeka się miesiąc. No i dokument był błędny.
No to Tż dzwoni do urzędu. A w urzędzie, który wydał te pozwolenie urzędnicy:
- pan do nie tego urzędu się dodzwonił
- ja nic nie wiem na urlopie byłem
- nie wiem, muszę dopytać, oddzwonię po południu (potem cisza)
- a wie pan tak sobie w czasie pana sprawę odłożyłem, może w poniedziałek wyślę dokumenty.

No i coś co miało zająć miesiąc przedłużyło się do trzech. Plus kilka niepotrzebnych wizyt (urząd oddalony 30 km).

Albo dostaje ostatnio pismo, że ma się stawić niezwłocznie w urzędzie w ciągu 7 dni, pod rygorem takim i takim. A tam co, jakiś podatek ktoś źle policzył i zostało zapłacone zgodnie z pismem . Różnica rzędu 30 zł.
No serio.
To ci urzędnicy są dla nas czy my dla nich. Pismo rzucaj wszystko i masz się stawić i koniec i to w błahej sprawie.[/QUOTE]

Ja ostatnio próbuję załatwić sprawę, która ustawowy termin załatwienia ma 2 miesiące, a ciągnie się już ponad półtora roku. Bo mają dużo takich spraw.

Mnie najbardziej w jednym urzędzie irytuje, że się nie przedstawiają, gdy się do nich dzwoni. Dzwonię, nie przedstawia się, pytam o coś, mówi coś na odczepnego, albo że nie wie, albo udziela jakieś informacji, potem na tym bazuję i ktoś inny mi mówi, że nie ma coś takiego. Albo że się pomyliłam, ja.
Albo chcę zapytać o moją sprawę, mam podawać szczegóły, jakieś dane, a nie wiadomo komu, bo się nie raczy przedstawić. I nawet nie wiem, czy rozmawiam z właściwą osobą.

[kasia2209]

Treść usunięta