Związek z chłopakiem ze wsi/rolnikiem

[Milennka03]

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;89695310]Miałam na myśli, że nie wiem czy tabletki "po" były dostępne ok 15 lat temu, a z tamtych czasów znam przypadek właśnie, jak byliśmy młodzi i znajomi mieli "wpadkę".


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
Byly. Prawie 25 lat temu mialam studniówkę i koleżanka po balu musiała lecieć po nie bo pękła im prezerwatywa.

[Indecence]

Napisane przez Milennka03

Byly. Prawie 25 lat temu mialam studniówkę i koleżanka po balu musiała lecieć po nie bo pękła im prezerwatywa.

Potwierdzam. Mając 18 lat, prawie 30 lat temu zawsze awaryjnie w domu trzymałam Postinor, który nawet teraz jest chyba stosowany.

Co nie zmienia faktu, że te 30 lat temu zachodzenie w ciążę w wieku 18 lat było masowe - wśród moich bliskich koleżanek wszystkie oprócz mnie . I trudno to nawet nazwać wpadką, bo antykoncepcja to był stosunek przerywany i może czasem prezerwatywa. Ale ja panicznie bałam się ciąży i umiałam się zabezpieczyć tak skutecznie, że nie mam dzieci i nigdy nie musiałam rozważać aborcji.

[pedzelekzaglady]

Doskonalosc istnienia wsi i rolnika jest niejednoznaczna. Wies domem swobodnym ale pelnym niestnienia estetycznego ksztaltu ktory formowac powinny osoby uswiadomione wyrazniej w bezsilnosci ucielesnienia ale skad wziac pewnosc ze to wlasnie ja. Skoro postujesz w temacie kudys ze wsi co ma role to raczej bezproblemu jestes ujednolicona z mysla o swobodniejszej mysli wlasnego zaistnienia w sile milosci kolorytu zycia? Skoro tu jestes to najprawdopodobniej tak. Moze przedstaw swojej drugiej polowce forum i nawet posrod lez rozgoryczenia i trzesawicy duszy (spocone ubrania mozna zawsze uprac) sprobuj dotknac z Nia chociaz odrobiny piekna ludzkiego uksztaltowania w formowaniu sie kolorytu.

[cava]

Napisane przez Indecence

Potwierdzam. Mając 18 lat, prawie 30 lat temu zawsze awaryjnie w domu trzymałam Postinor, który nawet teraz jest chyba stosowany.

Co nie zmienia faktu, że te 30 lat temu zachodzenie w ciążę w wieku 18 lat było masowe - wśród moich bliskich koleżanek wszystkie oprócz mnie . I trudno to nawet nazwać wpadką, bo antykoncepcja to był stosunek przerywany i może czasem prezerwatywa. Ale ja panicznie bałam się ciąży i umiałam się zabezpieczyć tak skutecznie, że nie mam dzieci i nigdy nie musiałam rozważać aborcji.

To chyba zależy w jakim srodowisku, bo te 35-30 lat temu w mojej szkole średniej i kręgu znajomych z poza, zaciążyły tylko 2 osoby , a na studiach kojarzę tylko 3 osoby które dorobiły się dziecka w trakcie lub już miały ( 1 osoba).
Przecież były i prezerwatywy i tabletki anty i spirale i krążki itp.
Nie było plastrów, zastrzyków.
Gorszy był wtedy obieg informacji, bo nie było internetu.
Moja matka która już jest pod 80 tke brała tabletki antykoncepcyjne jak ja byłam w podstawówce, pamietam bo pudełeczka mi dawała do zabawy, takie były plastikowe z przegrodkami, czyli coś koło 40 lat temu.

Antykoncepcja nie jest niczym nowym, co za pomysły w ogóle?

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Nie ma to znaczenia jak było kilkadziesiąt lat temu. Teraz żeby się nie zabezpieczać to naprawdę chyba tylko wtedy gdy ma się dziecko. Nie mówię o odciętych od świata wioskach, ale o przypadku 30 letniej kobiety mieszkającej w mieście. Prezerwatywy i kupić u nas łatwiej niż podpaski czy chleb - dosłownie 24/7 jest to do zdobycia

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

No ja jestem stety/niestety przypadkiem wpadki, gdzie zsunęła się prezerwatywa, a tabletka po nie zadziałała, bo byłam już po owulacji. Ciąży ostatecznie nie usunęłam, bo byłam w związku i stabilnej sytuacji życiowej

Dopowiem, że Używałam wtedy tylko prezerwatyw, bo po spirali miedzianej miałam straszliwie długie, obfite i bolesne miesiączki i musiałam ją wyjąć, a antykoncepcja hormonalna powodowała stany depresyjne (próbowałam różnych na przestrzeni lat). Obecnie używam krążków nuva i te są dużo lepsze, bo działają miejscowo

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Dzięki za info, bo właśnie nie byłam pewna, od kiedy są te tabletki "po".[1=b7c523c48d685fff13c5db5 a9d3e58ccf0b35a9f_65555d0 8413b4;89695551]No ja jestem stety/niestety przypadkiem wpadki, gdzie zsunęła się prezerwatywa, a tabletka po nie zadziałała, bo byłam już po owulacji. Ciąży ostatecznie nie usunęłam, bo byłam w związku i stabilnej sytuacji życiowej

Dopowiem, że Używałam wtedy tylko prezerwatyw, bo po spirali miedzianej miałam straszliwie długie, obfite i bolesne miesiączki i musiałam ją wyjąć, a antykoncepcja hormonalna powodowała stany depresyjne (próbowałam różnych na przestrzeni lat). Obecnie używam krążków nuva i te są dużo lepsze, bo działają miejscowo[/QUOTE]No właśnie o takie sytuacje mi chodzi, zdarzają się, mimo zabezpieczenia. Ale cała dyskusja o metodach wzięła się stąd, że nie ma co wyrzucać dziewczynie, po co jej to było. Czasu nie cofnie przecież.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;89695573]Dzięki za info, bo właśnie nie byłam pewna, od kiedy są te tabletki "po".No właśnie o takie sytuacje mi chodzi, zdarzają się, mimo zabezpieczenia. Ale cała dyskusja o metodach wzięła się stąd, że nie ma co wyrzucać dziewczynie, po co jej to było. Czasu nie cofnie przecież.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Ona pisała ze zawsze chciała zostać kiedyś matką, No to biorąc pod uwagę jej wiek (no sory) to się takich przypadkowych ciąż nie usuwa. Związek może się ułoży a może zdechnie, a dziecko chciała kiedyś tam mieć. No to ma.
Teraz to żadna tragedia, samotna mama.

Tylko żeby realnie oceniała sytuacje, on się z tej gospodarki nie wyprowadzi za te 2-3 lata ani za 12. Jakby miał się wyprowadzić, to by to zrobił 20 lat temu.

[skara]

Napisane przez cava

Ona pisała ze zawsze chciała zostać kiedyś matką, No to biorąc pod uwagę jej wiek (no sory) to się takich przypadkowych ciąż nie usuwa. Związek może się ułoży a może zdechnie, a dziecko chciała kiedyś tam mieć. No to ma.
Teraz to żadna tragedia, samotna mama.

Tylko żeby realnie oceniała sytuacje, on się z tej gospodarki nie wyprowadzi za te 2-3 lata ani za 12. Jakby miał się wyprowadzić, to by to zrobił 20 lat temu.

Dokładnie, tu motywacja była jasna, wpadka też bywa komuś na rękę. Dlatego ja w jej sytuacji bym na tę wieś nie jechała, a liczyła się z zostaniem samotną matką. Przecież może mieć dziecko i mieszkać dalej w mieście.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez cava

Ona pisała ze zawsze chciała zostać kiedyś matką, No to biorąc pod uwagę jej wiek (no sory) to się takich przypadkowych ciąż nie usuwa. Związek może się ułoży a może zdechnie, a dziecko chciała kiedyś tam mieć. No to ma.
Teraz to żadna tragedia, samotna mama.
Tylko żeby realnie oceniała sytuacje, on się z tej gospodarki nie wyprowadzi za te 2-3 lata ani za 12. Jakby miał się wyprowadzić, to by to zrobił 20 lat temu.

Moim zdaniem to wcale ni była wpadka.

Co nie ma znaczenia, na miejscu autorki, jeśli chciałabym być matką, to bym sobie samotnie wychowała to dziecko i tyle.

A jeśli pojedzie na wieś - no to właśnie, z pełną świadomością, że nie wróci do miasta za 3 lata, tylko najprawdopodobniej wcale.

---------- Dopisano o 22:05 ---------- Poprzedni post napisano o 21:57 ----------

[1=b7c523c48d685fff13c5db5 a9d3e58ccf0b35a9f_65555d0 8413b4;89695551]No ja jestem stety/niestety przypadkiem wpadki, gdzie zsunęła się prezerwatywa, a tabletka po nie zadziałała, bo byłam już po owulacji. Ciąży ostatecznie nie usunęłam, bo byłam w związku i stabilnej sytuacji życiowej

Dopowiem, że Używałam wtedy tylko prezerwatyw, bo po spirali miedzianej miałam straszliwie długie, obfite i bolesne miesiączki i musiałam ją wyjąć, a antykoncepcja hormonalna powodowała stany depresyjne (próbowałam różnych na przestrzeni lat). Obecnie używam krążków nuva i te są dużo lepsze, bo działają miejscowo[/QUOTE]

Tylko u ciebie to nie było tak, że antykoncepcja nie zadziałała, tylko po prostu nie mogłaś jej brać, a z prezerwatywą to wiadomo jak jest, pękają, zsuwają się itd.

Jeżeli się naprawdę nie chce dziecka, to się bierze tabsy/ma wkładkę itd., a do tego stosuje prezerwatywę. Jeśli nie można z jakiegoś powodu, to trochę musimyt się godzić z możliwością zajścia w ciążę i ew. konsekwencjami (aborcja lub donoszenie).

Nikt mi nie wmówi, że bardzo nie chciał dziecka i uważał, ale kupił prezerwatywę i pękła i już nic się nie da zrobić. Bo tak mocno nie uważał, jeśli dla niego prezerwatywa to już było zabzpieczenie.

(Nie winię nikogo, kto tak wpadł, tak samo jak nie winię żadnej kobiety, że nie może brać antykoncepcji. Ja tylko zauważam, że trzeba to wziąć na klatę, że jednak można było się zabezpieczyć lepiej. A czy taką "wpadkę" rodzić czy nie rodzić, to już każdy sobie indywidualnie ustala.)

Z opowieści moich znajomych to zwykle brała antybiotyki i machnęła ręką, albo zwymiotowała i postanowili nie używać prezerwatywy, albo właśnie prezerwatywa pękła i takie tam historie. To nie jest (w mojej opinii) solidne zabezpieczanie się. Może mam paranoję, ale jeśli biorę hormony to wiem, co obniża ich skutaczność i tego pilnuję.

[DzieckoHagrida]

Rzuć go i idź na terapię.

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Napisane przez Limonka2738

Tylko u ciebie to nie było tak, że antykoncepcja nie zadziałała, tylko po prostu nie mogłaś jej brać, a z prezerwatywą to wiadomo jak jest, pękają, zsuwają się itd.



Jeżeli się naprawdę nie chce dziecka, to się bierze tabsy/ma wkładkę itd., a do tego stosuje prezerwatywę. Jeśli nie można z jakiegoś powodu, to trochę musimyt się godzić z możliwością zajścia w ciążę i ew. konsekwencjami (aborcja lub donoszenie).



Nikt mi nie wmówi, że bardzo nie chciał dziecka i uważał, ale kupił prezerwatywę i pękła i już nic się nie da zrobić. Bo tak mocno nie uważał, jeśli dla niego prezerwatywa to już było zabzpieczenie.



(Nie winię nikogo, kto tak wpadł, tak samo jak nie winię żadnej kobiety, że nie może brać antykoncepcji. Ja tylko zauważam, że trzeba to wziąć na klatę, że jednak można było się zabezpieczyć lepiej. A czy taką "wpadkę" rodzić czy nie rodzić, to już każdy sobie indywidualnie ustala.)



Z opowieści moich znajomych to zwykle brała antybiotyki i machnęła ręką, albo zwymiotowała i postanowili nie używać prezerwatywy, albo właśnie prezerwatywa pękła i takie tam historie. To nie jest (w mojej opinii) solidne zabezpieczanie się. Może mam paranoję, ale jeśli biorę hormony to wiem, co obniża ich skutaczność i tego pilnuję.

Masz rację, tutaj wszystko rozbija się o definicję solidnego zabezpieczania i nie chcenia dziecka. My nie planowaliśmy dziecka na tamtą chwilę, ale w przyszłości tak, więc według tych standardów nie było to twarde "nie" ostatecznie okazało się, że moment był bardzo zły i decyzja o utrzymaniu ciąży nie najlepsza, ale to temat na osobną historię

Sent from my FP4 using Tapatalk

[cb0d8ace8e3f55c20d6852271041c68dd40c3dc3_65540ac21a6bc]

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;89695310]Miałam na myśli, że nie wiem czy tabletki "po" były dostępne ok 15 lat temu, a z tamtych czasów znam przypadek właśnie, jak byliśmy młodzi i znajomi mieli "wpadkę".

Tak sorki, Miałam na myśli tabletki "po". No ale właśnie też były dostępne aborcje, środki poronne, a nie wszyscy sa w stanie zaakceptować takie rozwiązania.No tak, pewnie dużo w tym prawdy. Chodziło mi jednak głównie o przykład, który znam, jak ktoś bardzo nie chciał mieć dzieci, a jednak nie zdecydował się na aborcję mimo zajścia w te ciążę.
[/QUOTE]

15 lat temu aborcja w Polsce nie była legalna. Pigułka "po" była.

I tak, jak dziewczyny napisały wyżej - wpadka polega na tym, że ludzie zapomnieli o antykoncepcji lub stosowali ją nieporadnie.

---------- Dopisano o 14:55 ---------- Poprzedni post napisano o 14:39 ----------

[1=b7c523c48d685fff13c5db5 a9d3e58ccf0b35a9f_65555d0 8413b4;89695551]No ja jestem stety/niestety przypadkiem wpadki, gdzie zsunęła się prezerwatywa, a tabletka po nie zadziałała, bo byłam już po owulacji. Ciąży ostatecznie nie usunęłam, bo byłam w związku i stabilnej sytuacji życiowej

[/QUOTE]

Czyli prezerwatywa była niedobrana rozmiarem - za mała lub za duża.

[Alegory]

Na podstawie pierwszego postu mam wrażenie, że traktujesz ten związek bardzo instrumentalnie. Jakby Ci miał załatać jakąś dziurę - samotność, rany po poprzednim związku, brak pomysłu na życie, strach przed nie znalezieniem nikogo odpowiedniego itp.
Jednak za życie wbrew sobie zawsze otrzymujemy rachunek. Jeśli czujesz, że wieś zupełnie nie jest dla Ciebie, nie warto skazywać się na takie życie, dla relacji która wydaje Ci się kalkulować... Tym bardziej, że kalkuluje się w obecnych okolicznościach, a gdy całkiem zmienią się warunki, czy będzie tak dalej...?

[Limonka2738]

[1=b7c523c48d685fff13c5db5 a9d3e58ccf0b35a9f_65555d0 8413b4;89696034]Masz rację, tutaj wszystko rozbija się o definicję solidnego zabezpieczania i nie chcenia dziecka. My nie planowaliśmy dziecka na tamtą chwilę, ale w przyszłości tak, więc według tych standardów nie było to twarde "nie" ostatecznie okazało się, że moment był bardzo zły i decyzja o utrzymaniu ciąży nie najlepsza, ale to temat na osobną historię
[/QUOTE]

Mam nadzieję, że mimo wszystko dobrze się skończyło.

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Napisane przez Limonka2738

Mam nadzieję, że mimo wszystko dobrze się skończyło.

Dziękuję tak, teraz wszystko jest w porządku

Sent from my FP4 using Tapatalk

[Manequinnsuicides]

U mnie i dobrze, i niedobrze.

To co najważniejsze: dotychczasowe badania wyszły dobrze, ale ze względu na wiek będę miała jeszcze dodatkowe. Także na razie siedzę w Warszawie i chodzę od przychodni do lekarza i następny tydzień też tak będzie wyglądał.
Mam mega wsparcie rodziny, mama szaleje z radości, babcia robi na drutach maleńkie buciki, siostra niby się podśmiewa, ale chce już mi urządzać "pokoik dla purchlaka". Czuje się zaopiekowana.
Z P. niepewnie. Z jednej strony mam zapewnienia o miłości, to on bardziej ucieszył się z informacji o ciąży, z drugiej - kontakt między nami jest gorszy. Od kiedy siedzę w Warszawie dzwoni znacznie rzadziej, cały czas wysyła jakieś śmieszne/romantyczne obrazki, ale mam wrażenie że unika rozmów o konkretach. Oskarżył mnie o spowodowanie kłótni o pierdoły i potem niby "nie chciał denerwować". Ewidentnie nie pasuje mu, że siedzę teraz w Warszawie, choć wie, ze muszę porobić badania. Sam twierdzi, że na razie nie może zostawić gospodarstwa, więc nie przyjedzie.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez Manequinnsuicides

U mnie i dobrze, i niedobrze.

To co najważniejsze: dotychczasowe badania wyszły dobrze, ale ze względu na wiek będę miała jeszcze dodatkowe. Także na razie siedzę w Warszawie i chodzę od przychodni do lekarza i następny tydzień też tak będzie wyglądał.
Mam mega wsparcie rodziny, mama szaleje z radości, babcia robi na drutach maleńkie buciki, siostra niby się podśmiewa, ale chce już mi urządzać "pokoik dla purchlaka". Czuje się zaopiekowana.
Z P. niepewnie. Z jednej strony mam zapewnienia o miłości, to on bardziej ucieszył się z informacji o ciąży, z drugiej - kontakt między nami jest gorszy. Od kiedy siedzę w Warszawie dzwoni znacznie rzadziej, cały czas wysyła jakieś śmieszne/romantyczne obrazki, ale mam wrażenie że unika rozmów o konkretach. Oskarżył mnie o spowodowanie kłótni o pierdoły i potem niby "nie chciał denerwować". Ewidentnie nie pasuje mu, że siedzę teraz w Warszawie, choć wie, ze muszę porobić badania. Sam twierdzi, że na razie nie może zostawić gospodarstwa, więc nie przyjedzie.

Ale te badania masz kazdego dnia?
Bo jak raz na tydzień to przeciez mozesz pojechac do niego i wocic na badanie .
Poza tym ciaza trwa 9 miesiecy co za pomysl miec ginekologa w warszawie jak chcesz mieszkać u niego docelowo? Znajdz jakiegos blizej jego wsi zebys miala blisko
Czarno to widze jak wy sie w takich podstawowych sprawach nie umiecie dogadac i ich ogarnac

[cava]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;89700520]Ale te badania masz kazdego dnia?
Bo jak raz na tydzień to przeciez mozesz pojechac do niego i wocic na badanie .
Poza tym ciaza trwa 9 miesiecy co za pomysl miec ginekologa w warszawie jak chcesz mieszkać u niego docelowo? Znajdz jakiegos blizej jego wsi zebys miala blisko
Czarno to widze jak wy sie w takich podstawowych sprawach nie umiecie dogadac i ich ogarnac[/QUOTE]

Siedzi w mieście u siebie bo podświadomie wie, z czym wiąże się przeprowadzka na wieś. Ze tam utknie.
A tak to jest otoczona swoją rodzina i szykuje sobie grunt pod życie z dzieckiem w miejscu w którym chce żyć.
Skoro on ma się niby za 2 lata wyprowadzić ze wsi, to niech on do niej przyjeżdża.

On nie rzuci tej gospodarki i nie przeprowadzi się do miasta nigdy.

[Flashdance]

A według tych waszych ustaleń i planów to kiedy miałaś się tam przeprowadzić?

[morning_coffee]

Napisane przez cava

Siedzi w mieście u siebie bo podświadomie wie, z czym wiąże się przeprowadzka na wieś. Ze tam utknie.

A tak to jest otoczona swoją rodzina i szykuje sobie grunt pod życie z dzieckiem w miejscu w którym chce żyć.

Skoro on ma się niby za 2 lata wyprowadzić ze wsi, to niech on do niej przyjeżdża.



On nie rzuci tej gospodarki i nie przeprowadzi się do miasta nigdy.

I właśnie najważniejsze jest to, że ma wsparcie rodziny i powoli "urządza się" tam, gdzie chce mieszkać. Pokazuje facetowi, że nie zamierza czekać na ułożenie sobie życia w docelowym miejscu, tylko działa tu i teraz. A to, czy on rzuci gospodarkę i przyjedzie do niej, to już jego decyzja.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez cava

Siedzi w mieście u siebie bo podświadomie wie, z czym wiąże się przeprowadzka na wieś. Ze tam utknie.
A tak to jest otoczona swoją rodzina i szykuje sobie grunt pod życie z dzieckiem w miejscu w którym chce żyć.
Skoro on ma się niby za 2 lata wyprowadzić ze wsi, to niech on do niej przyjeżdża.

On nie rzuci tej gospodarki i nie przeprowadzi się do miasta nigdy.

no ja to wiem
ale skoro tak wszystko juz obgadali,jest wspaniale jak autorka pisala to jej kolejne posty obnazaja przykra prawde ,widac ze niby sa razem ale nie graja do jednej bramki
autorka nadal siebie oszukuje ,jak mowisz przygotowuje sie na dziecko w warszawie bo podswiadomie wie ze on sie nigdy tam nie przeprowadzi i ten zwiazek legnie w gruzach prawdopodobnie jeszcze podczas jej ciazy albo zaraz po urodzeniu
ja tu nie widze szansy na happy end poniewaz ani on ani ona nie chca zmian ,maja inne wyobrazenie o przyszlosci,ciaza nic nie zmienila tylko skomplikowala sprawy

---------- Dopisano o 10:22 ---------- Poprzedni post napisano o 10:17 ----------

Napisane przez morning_coffee

I właśnie najważniejsze jest to, że ma wsparcie rodziny i powoli "urządza się" tam, gdzie chce mieszkać. Pokazuje facetowi, że nie zamierza czekać na ułożenie sobie życia w docelowym miejscu, tylko działa tu i teraz. A to, czy on rzuci gospodarkę i przyjedzie do niej, to już jego decyzja.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

no nie wiem czy to jest ok,skoro sie niby dogadali i jego wyprowadzka miala nastapic za 2 lata i ona sie z tym zgodzila to jest to chyba nie fair teraz miec pretensje ze on nie chce przyjechac i tu siedziec z nia bo ona ma wizyte raz na tydzien a on ma tam robote do ogarniecia
autorka wiedziala od poczatku jakie jest jego zdanie na ten temat i zgodzila sie na 2 lata u niego wiec do kogo teraz pretensje
to co teraz napisala pokazuje ze wcale sie nie dogadali-kazde potajemnie liczy ze druga strona zmieni zdanie ona ze on wyprowadzi sie szybciej a on ze jak ona juz na ta wies przyjedzie to na niej zostanie do konca zycia
tak naprawde to oni nawet dobrze sie nie znaja,sa okolo rok razem w tym czasie mieli jeszcze przerwe -zerwali ze soba,ten zwiazek jest skazany na porazke ,nie wiem co ona sobie wyobrazala robiac te dziecko pewnie to co wiekszosc(jak zobaczy bobasa/po slubie to sie ustatkuje,zmieni itp) niestety tak to nie dziala w wieku 36 lat powinna juz zdawac sobie z tego sprawe

[Ellen_Ripley]

Ale to jest ciąża zagrożona, że wizyty raz na tydzień? Nawet mając gorsze wyniki w ciąży nie było tak, że lekarz by mnie musiał oglądać co bity tydzień. Nawet przy jakichś sprawach tarczycowych, czy cukrzycowych w ciąży leki muszą mieć czas zadziałać i czeka się np. 2 tygodnie. Jak dla mnie ściema, aby nie jechać do faceta. I to się nie zmieni. Również uważam, że to związek skazany na porażkę. Każde zostanie w swoim miejscu życia, w swoim najlepszym dla siebie środowisku. Rzekomymi wcześniejszymi ustaleniami można tu sobie co najwyżej coś podetrzeć. To już lepiej było sobie zrobić dziecko z kimś obcym, kto by nie rościł sobie praw do wizyt i zabierania dziecka na wakacje.

[Luxanna]

Dla mnie wątek całkowicie bezsensu, autorka jedynie bombarduje głosy rozsądku broniąc misiaczka, a potem wraca mówiąc, że w sumie super nie jest. I tak to się kręci, ona nic nie zrozumie :P

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez Luxanna

Dla mnie wątek całkowicie bezsensu, autorka jedynie bombarduje głosy rozsądku broniąc misiaczka, a potem wraca mówiąc, że w sumie super nie jest. I tak to się kręci, ona nic nie zrozumie :P

to sie nazywa zaklinaniem rzeczywistosci

[rejczeI]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89692019]Patologia to nie tylko bród w domu i niewspiera nie i niekochanie wnuka.
Porządni (?) ludzie ktorzy lekceważa Twoja pracę i Twoja dietę.[/QUOTE]
Bez przesady. Można mieć luz, nie brac do siebie że ktoś uważa szwagierkę za lepszą, pewne rzeczy dogadać.
Jeśli autorka ma 36 lat i w ogóle chce mieć dzieci to bez sensu odkladać dalej i ryzykować ewentualne przeszkody zdrowotne.

- na wsi nie czuję się jak u siebie w domu, to jest styl życia odmienny od mojego, nie ma gdzie wyjść, z kim się spotkać

można mieszkać całe życie w mieście, być domatorem, mało wychodzić na spotkania z ludźmi i nawet szoping do galerii (preferować zakupy przez neta, zakupy spożywcze robić duże w marketach, miejsce na spizarnie w domu z reguły się w koncu miewa).
Nie pamiętam już czy masz prawko, kojarze, że chyba nie, i to powinien być dla ciebie priorytet. Prawko, auto i masz +100 do własnej niezależności. W sensie żadne to magiczne remedium na problemy ale też mocno demonizujesz samą wieś.

[Manequinnsuicides]

Ciąża nie jest zagrożona, ale prawda jest taka, że u mnie pewne rzeczy się obsunęły na samym początku i też się zgapiłam. Najpierw nie miałam skierowania na badania bo ginekolog u której prywatnie mi nie dała, potem gdy poszłam do publicznej przychodni to niestety organizacyjnie wygląda to wszystko b. słabo. Jednego dnia trzeba przyjść zapisać się osobiście do rejestracji, potem czekasz osobno na wizytę u lekarza, osobno na USG, osobno na wyniki krwi i potem na kolejną wizyte. Więc żeby się coś dowiedzieć trzeba iść kilka razy i to wszystko tak rozciągnięte w czasie Dodatkowo doszedł teraz 1 listopada, mam jeszcze coś do załatwienia tutaj - sprawy urzędowe - a potem jeżeli będę się czuć dobrze to pewnie mogę pojechać. Tylko że to jeszcze ponad tydzień taki zabiegany, a już trochę się nie widzieliśmy.

Potem chyba będę mogła pojechać, tylko że - w tej chwili czuję się mocno zniechęcona postawą P. Nawet nie wsią, tylko jego postawą. Tzn. tym że sam z siebie nie przejmuje jakiejś większej inicjatywy, trudno z nim ostatnio porozmawiać poważnie.

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

No prywatny ginekolog nie wypisze ci skierowania na badania krwi na NFZ. A te początkowe w ciąży są bardzo drogie, bo jest ich dużo. Nie wszystkie przychodnie mają taki system, że wizyta osobno, usg osobno, potem znowu lekarz, który na kolejnej wizycie to podsumuje. No ale pewnie na nfz to niestety ciężko lepiej znaleźć. Ja się więc nie dziwię, że początek ciąży, to sporo chodzenia. Dlatego warto mieć ginekologa bliżej miejsca zamieszkania, jakby coś się działo, to zawsze można podskoczyć. Jeśli bedziesz do niego na wieś jeździć, to nie zapominaj, aby zawsze zabrać ze sobą kartę ciąży.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Manequinnsuicides]

Szukanie ginekologa na wsi to dla mnie pomysł bez sensu.
Ustaliliśmy od początku, że urodzę w Warszawie, w szpitalu gdzie pracuje bliska osoba z mojej rodziny - i ciążę będzie mi prowadziła polecona ginekolog.
Uważam, że to po prostu bezpieczniejsze rozwiązanie - tu na miejscu jest wszystko, wyspecjalizowany szpital, jakby się coś stało, jest blisko. On się z tą argumentacją zgadza. Tam i tak nie rodziłabym w tej miejscowości, tylko musiała dość daleko dojechać.

---------- Dopisano o 12:37 ---------- Poprzedni post napisano o 12:35 ----------

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;89700645]No prywatny ginekolog nie wypisze ci skierowania na badania krwi na NFZ. A te początkowe w ciąży są bardzo drogie, bo jest ich dużo. Nie wszystkie przychodnie mają taki system, że wizyta osobno, usg osobno, potem znowu lekarz, który na kolejnej wizycie to podsumuje. No ale pewnie na nfz to niestety ciężko lepiej znaleźć. Ja się więc nie dziwię, że początek ciąży, to sporo chodzenia. Dlatego warto mieć ginekologa bliżej miejsca zamieszkania, jakby coś się działo, to zawsze można podskoczyć. Jeśli bedziesz do niego na wieś jeździć, to nie zapominaj, aby zawsze zabrać ze sobą kartę ciąży.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Dzięki, o tym sama już pomyślałam

[Flashdance]

Czyli według waszego planu do końca ciąży mieszkasz w Warszawie i po porodzie przeprowadzasz się na wieś? W takim razie wiedzieliście że do końca ciąży będziecie się mało widywać. Wiedzieliście że jedno z was będzie musiało jeździć w odwiedziny do drugiego. Byliście tego świadomi podejmując takie a nie inne decyzje.

Prywatna lekarka nie może wystawić skierowania na badanie wykonywane na NFZ.