Każda praca mnie dobija i męczy

[Rogatka_Ozdobna]

Napisane przez evonla

Minimalna to przepaść między tym co jest, a było, ale porównaj do tego koszty życia - wynajem mieszkania, ceny usług czy chociażby żywności. Nie jest wcale lepiej.

Nie jest lepiej? Twierdzisz, że siła nabywcza Polaków nie rośnie od 1989 r?

Napisane przez evonla

To podnoszenie minimalnej niczemu nie służy, a wręcz przeciwnie, przez to upada mnóstwo firm, albo z kolei masowo redukowane są stanowiska pracy, a dodatkowo wszystko wprost proporcjonalnie idzie w górę.

Dlaczego więc płaczesz, że pensja minimalna nie pozwala na "godne życie", skoro tak trzeźwo oceniasz wpływ zwiększania jej poziomu na gospodarkę?

Napisane przez CandyShopGirl

"Jeśli chcesz być wstanie wyżyć ze swojej pełnoetatowej pensji, znajdź lepszą pracę albo zmień zawód" to fascynujący sposób by innymi słowami powiedzieć "zdaję sobie sprawę, że ktoś musi wykonywać twoją aktualną pracę, ale sądzę, że ktokolwiek będzie ją wykonywał, zasługuje na życie w biedzie".

Ale spoko, zmień pracę, weź kredyt. Byłoby śmiesznie, gdyby nie było straszne. I ludzie się nie wstydzą głosić takie mądrości ze swoich wysokich koni, trochę to wstrętne.

Więc co proponujesz?

[Aelora]

Napisane przez CandyShopGirl

"Jeśli chcesz być wstanie wyżyć ze swojej pełnoetatowej pensji, znajdź lepszą pracę albo zmień zawód" to fascynujący sposób by innymi słowami powiedzieć "zdaję sobie sprawę, że ktoś musi wykonywać twoją aktualną pracę, ale sądzę, że ktokolwiek będzie ją wykonywał, zasługuje na życie w biedzie".

Ale spoko, zmień pracę, weź kredyt. Byłoby śmiesznie, gdyby nie było straszne. I ludzie się nie wstydzą głosić takie mądrości ze swoich wysokich koni, trochę to wstrętne.

Wiem, że politycy tracili poparcie za takie słowa, ale w sumie co w nich bulwersującego? Dlaczego odczytujesz je jako wyraz pogardy dla kogoś? Dla mnie brzmią one jako "jesteś kowalem swojego losu, jeśli nie zadowala Cię obecna praca i zarobki to masz wszystkie możliwości żeby to zmienić i spróbować sięgnąć po więcej".

Napisane przez pempek

Tak szczerze to dla mnie dziwne że ze znajomością języków i po studiach jesteś w stanie zarabiać jedynie minimalna. Może warto rozejrzeć się za inną pracą? Może w ogóle zmienić branżę.
Co ty w ogóle robisz? Bo takie zarobki to jedynie z prywatnym przedszkolem mi się kojarzą.

Tu ogólnie mam podobne odczucia, jaki Autorko robisz drugi kierunek studiów?

[ColourTheSmallOne]

Napisane przez CandyShopGirl

"Jeśli chcesz być wstanie wyżyć ze swojej pełnoetatowej pensji, znajdź lepszą pracę albo zmień zawód" to fascynujący sposób by innymi słowami powiedzieć "zdaję sobie sprawę, że ktoś musi wykonywać twoją aktualną pracę, ale sądzę, że ktokolwiek będzie ją wykonywał, zasługuje na życie w biedzie".

Ale spoko, zmień pracę, weź kredyt. Byłoby śmiesznie, gdyby nie było straszne. I ludzie się nie wstydzą głosić takie mądrości ze swoich wysokich koni, trochę to wstrętne.

100% zgody. Ale cóż, pewnie każdy może zostać informatykiem tak jak pisałam. Co tam, że ktoś musi wykonywać proste prace i chyba też zasługuje na trochę lepsze życie, niż od pierwszego do pierwszego.

Napisane przez cava

Ale ogarniasz że oni to robia nie sami, tylko za pomocą prostych i dośc tanich apek z wsprzęgnięta AI która im automatycznie generuje seryjne rolki?
I to od A do Z, temat, treść, zdjecia. w 15 minut możesz wygenerowac kilka apek i automat ci je wstawi kiedy chcesz. Wszytko jest na klik ikonki i AI to generuje, już to się wysypuje z SM a lawina dopiero ruszy pełną parą.
Ja JUZ tym rzygam za przeproszeniem i naparawde jestem zdumiona ze ktoś kupuje te gooofniane szkolenia, ebooki, planery, kursy, wierzy w rolki z seryjnymi poradami czy wyszukuje usługodawcy na tej podstawie.
Google było śmietnikiem, ale to SM i te zasrane rolki generowane przez AI dopiero nas nauczą co to znaczy prawdziwe wysypisko szitu.

No właśnie ja też nie wiem, jak to by miało działać. Jest dajmy na to tysiąc takich influencerow w danym regionie i ja mam sobie specjalnie grzebać na instagramie, znaleźć jakiegoś ulubionego i u niego kupować np. ubrania? No sorry, nie, wiadomo, że pójdę do sieciowek.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[rejczeI]

Minimalna to przypał z uwagi na koszty życia, przede wszystkim te związane z mieszkaniem, jak się nie ma swojego to już w ogóle fajnie.
Ogólnie jakieś kuriozum, minimalna powinna wystarczyć ludziom na zwykłe życie bez nadmiernej nerwówki i wybierania, płaszcz na zimę czy dentysta. Niekoniecznie latasz po knajpach ale też nie że dojeżdża cię kredyt ani zakupy w sklepie.

Ale nie podniecajcie się tak tymi studiami.
Dzisiaj (w sensie od dawna) studia to przede wszystkim odtwórcze, zakuj, zdaj, zapomnij, kontrol ce kontrol fał inzyniera będę miał. Potem dostajesz absolwenta i jak w życiu, jak ktoś jest sprytny , ogarnięty, predyspozycje umysłowe na plus, do tego pracowity i mu się chce, to poradzi sobie fajnie. Jak nie to uczysz od zera banałów dosłownie i pilnujesz z banałami i jeszcze masz z takim więcej roboty bo robisz swoje i za niego. Tu z kolei pole do działania dla przełożonego wykorzystać zasoby takiej osoby i zaletą tego jest to, że czasem nadmiar kreatywności i samodzielności to też nie spoko.

I o ile każdemu zyczę jak najlepiej i uważam, że bardzo dobrze, że generacja Z swoim rozpieszczeniem ''się szanuje'' to jakby mi z 2 str koleś któremu wiele rzeczy trzeba naprawdę trzeba pokazać, pomóc, mimo że ma minimum 25 lat i magistra, więc biologicznie to już stary ogarnięty koń, wyskoczył że ma studia więc kim to on nie jest, to człowiek się odruchowo uśmiecha.

To jeszcze moje pokolenie dorastało razem z komputerami, wiele rzeczy trzeba sobie było poogarniac, co zmuszało do myślenia, radzenia sobie; teraz nawet to się mocno ułatwia, aplikacje są coraz bardziej idiotoodporne i niezmuszające do używania mózgu. Dodać do tego wybitnie idiotyczne pożeracze czasu jak niekonczące się rolki na tiktosiu; ) z filmikami o wszystkim czyli niczym, czego 10, 20 lat nie było więc ludzie z nudów musieli poczytać, pograć a nie tylko konsumować kretynskie podrasowane obrazkowo piksele i już w ogóle zjazd.
Już 10 lat temu czytałam że spada punktowo iloraz inteligencji społeczeństw.

---------- Dopisano o 11:42 ---------- Poprzedni post napisano o 11:35 ----------

A co do autorki, 2 fakultety, 3 języki, nasuwa się po pierwsze gdzie mieszkasz, że nie da rady znaleźć lepszej pracy. I co to za kierunki bo jak ktoś studiuje bibliotekoznawstwo to nie umniejszając nikomu to nie są dla zasady wybitnie rokujące finansowo zawody. To samo facet.
Może rzeczywiście lepiej się przeprowadzić o ile nic was aż tak w danej miejscowości nie trzyma.
Poza tym można się posmiać ale może zamiast prostytucji dodatkowo wziąć sprzątanie ? Bywa że osoby fizyczne zarabiają nieźle, bo zamiast uważać się za zbyt wazne do jakiejś roboty, idą tam, gdzie popyt (jeszcze sobie chwalą że mają wywalone na jakieś korpo stresy), a teraz chyba sporo osób szuka kogoś do ogarnięcia domu, w szczególności umycia okien. Złota rączka też zarobi niezgorzej, więcej zarobi koleś układający płytki w łazience niż nauczyciel. Z kolei nauczyciel może nieźle sobie radzić choćby dzięki korkom, a po pedagogice np. można otworzyć pkt przedszkolny, w tym też są braki.

[Aelora]

Obiektywnie masz rację, że studia nie są żadnym wyznacznikiem wysokiego poziomu intelektualnego. Ale po prostu tak bardzo upowszechniły się w Polsce i powstało tyle uczelni, które naprodukowały taką masę absolwentów, że w tym momencie magisterka jest pewnym standardem i nie robi większego wrażenia. Pod tym kątem wymagania na rynku pracy poszły w górę i albo się dostosowujesz, albo po prostu przegrywasz z kimś kto ten standard spełnia. Już nawet doktorat przestaje być osiągnięciem, wystarczy poczytać o kontrowersjach wokół części z nich (np. Jaki, Mentzen, Bartosiak).

[rejczeI]

A to ja jeszcze miałam na mysli normalne renomowane mniej, bardziej uczelnie. O tych gdzie po prostu płacisz czesne i chodzisz to już nawet nie myslałam.

Doktoraty tez sobie nierówne, są takie, przy których rzeczywiście trzeba miec łeb jak sklep i takie które dla mnie byłby bardziej przedłużeniem magistra i analizowaniem kolejnych nikomu niezbyt potrzebnych zasobów.


Po prostu należy się cieszyć że standard życia się poprawił, i że ludzie mają swiatło w chałupie, bieżacą wodę w kranie, i nie ma tak, że pół narodowości macha widłami w gnoju (nie obrażając żadnej profesji bo i rolnik hodujący krówkę jest niezbędny) albo tyra w fabrykach jak kilkadziesiąt lat temu, ale to też wynika z technologii, rozwoju cywilizacyjnego. A nie nagle ą,ę co to ja nie jestem bo chodziłem do szkoły 17 lat.

Tak w ogóle w liczbach to 7% ludzkości żyje na takim poziomie jak właśnie my, z dostępem do wygód i wiedzy.

[Aelora]

Za mniejsze i prywatne uczelnie nie wypowiem się, ale kiedyś pomogłam paru osobom w korekcie językowej ich prac dyplomowych (państwowe uczelnie w dużych miastach wojewódzkich) i to co tam widziałam (tematyka, dobór metodologii, ogólny poziom prac) było naprawdę na słabym poziomie. Co do wyboru kierunku studiów też się zgadzam, no powiedzmy sobie szczerze że oprócz obrotności kandydata są różne perspektywy finansowe i to też trzeba brać pod uwagę przy rekrutacji.

[pempek]

Napisane przez Aelora

Obiektywnie masz rację, że studia nie są żadnym wyznacznikiem wysokiego poziomu intelektualnego. Ale po prostu tak bardzo upowszechniły się w Polsce i powstało tyle uczelni, które naprodukowały taką masę absolwentów, że w tym momencie magisterka jest pewnym standardem i nie robi większego wrażenia. Pod tym kątem wymagania na rynku pracy poszły w górę i albo się dostosowujesz, albo po prostu przegrywasz z kimś kto ten standard spełnia. Już nawet doktorat przestaje być osiągnięciem, wystarczy poczytać o kontrowersjach wokół części z nich (np. Jaki, Mentzen, Bartosiak).

Akurat absolwentów studiów wyższych systematycznie ubywa, jeszcze jak była obowiązkowa służba wojskowa to sporo mężczyzn szło na studia żeby uniknąć kamaszy, teraz jest jednak inaczej.

Tak czy siak studia jednak gdzieś tam pokazują możliwości intelektualne danej osoby.

Co do rynku pracy i jego wymagań to teraz największe parcie jest na pracownika fizycznego, który zresztą rzadko dostaje najniższą. Albo specjalistę ale w sensie operatora maszyn i urządzeń czy utrzymania ruchu.

[Quisono]

Napisane przez cava

Ale ogarniasz że oni to robia nie sami, tylko za pomocą prostych i dośc tanich apek z wsprzęgnięta AI która im automatycznie generuje seryjne rolki?
I to od A do Z, temat, treść, zdjecia. w 15 minut możesz wygenerowac kilka apek i automat ci je wstawi kiedy chcesz. Wszytko jest na klik ikonki i AI to generuje, już to się wysypuje z SM a lawina dopiero ruszy pełną parą.
Ja JUZ tym rzygam za przeproszeniem i naparawde jestem zdumiona ze ktoś kupuje te gooofniane szkolenia, ebooki, planery, kursy, wierzy w rolki z seryjnymi poradami czy wyszukuje usługodawcy na tej podstawie.
Google było śmietnikiem, ale to SM i te zasrane rolki generowane przez AI dopiero nas nauczą co to znaczy prawdziwe wysypisko szitu.

Rolki to rolki, ale story żeby zrobiło zasieg, to trzeba cały dzień chodzić z telefonem i filmować siebie prywatnie, o to chodzi, że w obliczu sztucznej inteligencji dobrze sprzedaje się coś prawdziwego, czyli co zjadłeś na sniadanie, jako prawdziwa osoba. Zresztą aby promować coś oryginalnego to rolki też muszą być zindywidualizowane i pasować do produktu. Sama robię rolki i nie korzystam z tej opcji wyboru dostępnego podkładu, bo takie memy nie pasują do każdej marki, projektu. Nie wyobrażam sobie, abym miała wrzucać byle co, jak bym się wyróżniła, marka musi mieć swój styl.

Ale może ja czegoś rzeczywiście nie wiem, bo jestem początkująca. Nie wiesz, czy kiedy się seryjnie wrzuca rolki to Instagram może zablokować konto? (Bałabym się, bo już dostałam ostrzeżenie, kiedy np. za dużo wrzucałam zbyt krótkich komentarzy) I gdzie robić takie hurtowe rolki?

[Aelora]

Napisane przez pempek

Akurat absolwentów studiów wyższych systematycznie ubywa, jeszcze jak była obowiązkowa służba wojskowa to sporo mężczyzn szło na studia żeby uniknąć kamaszy, teraz jest jednak inaczej.

Tak czy siak studia jednak gdzieś tam pokazują możliwości intelektualne danej osoby.

Co do rynku pracy i jego wymagań to teraz największe parcie jest na pracownika fizycznego, który zresztą rzadko dostaje najniższą. Albo specjalistę ale w sensie operatora maszyn i urządzeń czy utrzymania ruchu.

Tego nie kwestionuję, sam fakt że w wiek studencki weszły roczniki niżowe robi swoje. I coraz więcej ludzi wybiera inną drogę niż studia. Jednak jakiś standard został już ustanowiony i tyle osób ma to wyższe wyksztalcenie, że jest ono praktycznie normą przy rekrutacji na wiele stanowisk. Trudno to odwrócić, skoro jak sami zauważamy poziom studiów raczej spadł i nie są one jakoś wybitnie elitarne.
Skoro w swojej pracy jest źle, ciężko znaleźć nowe miejsce zatrudnienia i zarabia się minimalną to w takim razie nawet pracownik fizyczny wydaje się pewną opcją. Kurs na wózki widłowe, koparkoładowarkę czy inne urządzenia mechaniczne też sporo daje.

[xfrida]

zastanowilas sie jak zamierzasz pogodzic prostytucje, normalna prace i czas z partnerem?
czy twoj partner nie bedzie wnikal gdzie znikasz na kilka godzin w weekendy czy wieczorami?
ukrywanie drugiego zycia jest bardzo destrukcyjne ,wykancza psychicznie,buduje bariere w zwiazku ,nigdy w nim juz nie bedzie normalnie i tak jak teraz

moim zdaniem powinnas raczej sie cieszyc ze udalo ci sie zerwac z takim trybem zarabiania i do tego nie wracac .
oczywiscie decyzja nalezy do ciebie ale wedlug mnie jesli jestes w udanym zwiazku to nie warto,poza tym przemysl rowniez to ze jesli sprawa sie rypnie twoj partner odkryje twoje zajecie (bo wydaje mi sie ze jesli jest to inteligentny czlowiek to na dluzsza mete nie da sie tego ukryc)to moze ci to naprawde zrujnowac opinie w srodowisku waszych znajomych ,rodzinie i "normalnej pracy"
zastanow sie dobrze zanim wrocisz na ta droge ...

ps.jezeli zdecydujesz sie rozstac z partnerem i wrocic do prostytucji to raczej nie widze wiekszych przeciwskazan ale bedac w zwiazku to dla mnie dosyc obrzydliwe traktowanie partnera

[evonla]

Napisane przez Rogatka_Ozdobna

Nie jest lepiej? Twierdzisz, że siła nabywcza Polaków nie rośnie od 1989 r?


Dlaczego więc płaczesz, że pensja minimalna nie pozwala na "godne życie", skoro tak trzeźwo oceniasz wpływ zwiększania jej poziomu na gospodarkę?


Więc co proponujesz?

Bo jedno kosztem drugiego? To jest sztucznie pompowana inflacja. Kolejnym razem przemyśl bardziej swoje atakujące pytania.

[Rogatka_Ozdobna]

Napisane przez evonla

Bo jedno kosztem drugiego? To jest sztucznie pompowana inflacja. Kolejnym razem przemyśl bardziej swoje atakujące pytania.

Normalne pytanie wynikłe ze sprzeczności w twoich wypowiedziach. Nie ma w tym nic atakującego.


Skoro mówisz, że:
- pensja minimalna nie pozwala na "godne życie";
- podwyższanie pensji minimalnej ma niekorzystny efekt na gospodarkę;
to co w takim razie proponujesz?

[evonla]

Napisane przez Rogatka_Ozdobna

Normalne pytanie wynikłe ze sprzeczności w twoich wypowiedziach. Nie ma w tym nic atakującego.


Skoro mówisz, że:
- pensja minimalna nie pozwala na "godne życie";
- podwyższanie pensji minimalnej ma niekorzystny efekt na gospodarkę;
to co w takim razie proponujesz?

Ale, że ja mam coś proponować, w dodatku Tobie?

[Rogatka_Ozdobna]

Napisane przez evonla

Ale, że ja mam coś proponować, w dodatku Tobie?

Nie musisz, ale kiedy się głosi dwie sprzeczne tezy, to chyba wypada to jakoś uzasadnić?

[evonla]

Napisane przez Rogatka_Ozdobna

Nie musisz, ale kiedy się głosi dwie sprzeczne tezy, to chyba wypada to jakoś uzasadnić?

Co sprzecznego ze sobą napisałam?

[Rogatka_Ozdobna]

Napisane przez evonla

Co sprzecznego ze sobą napisałam?

Po raz kolejny: dlaczego biadolisz, że pensja minimalna nie zapewnia "godnego życia", a jednocześnie zauważasz negatywny wpływ podwyższania pensji minimalnej na gospodarkę? Jakich zmian zatem oczekujesz?

[evonla]

Napisane przez Rogatka_Ozdobna

Po raz kolejny: dlaczego biadolisz, że pensja minimalna nie zapewnia "godnego życia", a jednocześnie zauważasz negatywny wpływ podwyższania pensji minimalnej na gospodarkę? Jakich zmian zatem oczekujesz?

To Ty się uczepiłaś mnie, nie ja Ciebie. Mam prawo wyrazić swoją opinię to to robię, nie musisz się z tym zgadzać. Godne życie WG MNIE to nie żyć, aby przetrwać, tylko żyć i mieć zapewniony byt na tyle, by móc normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Najwyraźniej moje oczekiwania by godnie żyć są inne niż Twoje, czego tu nie rozumieć? A wg Ciebie sztucznie pompowana inflacja to coś dobrego? Co z tego, że rząd nieustannie podnosi minimalną, jak za chwilę wszystko w sklepach drożeje, i nie tylko.

[Rogatka_Ozdobna]

Napisane przez evonla

To Ty się uczepiłaś mnie, nie ja Ciebie. Mam prawo wyrazić swoją opinię to to robię, nie musisz się z tym zgadzać. Godne życie WG MNIE to nie żyć, aby przetrwać, tylko żyć i mieć zapewniony byt na tyle, by móc normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Najwyraźniej moje oczekiwania by godnie żyć są inne niż Twoje, czego tu nie rozumieć? A wg Ciebie sztucznie pompowana inflacja to coś dobrego? Co z tego, że rząd nieustannie podnosi minimalną, jak za chwilę wszystko w sklepach drożeje, i nie tylko.

Po pierwsze: opanuj emocje, bo nikt się ciebie nie czepia. Chyba, że dzisiaj już zwykłe pytanie o uzasadnienie swego stanowiska jest czepianiem się i atakowaniem.
Po drugie: nikt nie zakazuje mieć ci swego własnego rozumienia wyrażenia "godne życie."
Po trzecie: nikt nie przeczy, że zwiększanie pensji minimalnej ma niekorzystny wpływ na gospodarkę.
Po czwarte: przeczytaj jeszcze raz ostatnie zdanie mojego poprzedniego posta.

[evonla]

Napisane przez Rogatka_Ozdobna

Po pierwsze: opanuj emocje, bo nikt się ciebie nie czepia. Chyba, że dzisiaj już zwykłe pytanie o uzasadnienie swego stanowiska jest czepianiem się i atakowaniem.
Po drugie: nikt nie zakazuje mieć ci swego własnego rozumienia wyrażenia "godne życie."
Po trzecie: nikt nie przeczy, że zwiększanie pensji minimalnej ma niekorzystny wpływ na gospodarkę.
Po czwarte: przeczytaj jeszcze raz ostatnie zdanie mojego poprzedniego posta.

Jeśli pytasz się co proponuję w odniesieniu do pytania autorki tego posta to już wcześniej napisałam swoją propozycję.

[Rogatka_Ozdobna]

Napisane przez evonla

Jeśli pytasz się co proponuję w odniesieniu do pytania autorki tego posta to już wcześniej napisałam swoją propozycję.

Nie. Pytam czego oczekujesz od władzy, społeczeństwa, pracodawców itp. w odniesieniu do tego, że pensja minimalna nie pozwala na "godne życie", ale jej zwiększanie jest niekorzystne dla gospodarki.

[evonla]

Napisane przez Rogatka_Ozdobna

Nie. Pytam czego oczekujesz od władzy, społeczeństwa, pracodawców itp. w odniesieniu do tego, że pensja minimalna nie pozwala na "godne życie", ale jej zwiększanie jest niekorzystne dla gospodarki.

To nie jest temat tego wątku.

[Rogatka_Ozdobna]

Napisane przez evonla

To nie jest temat tego wątku.

Nie wiem czy zauważyłaś, ale tu co drugi wątek mniej lub bardziej odbiega od tematu.
Ale ok, skoro nie potrafisz wziąć odpowiedzialności za swoje słowa, to niech tak będzie

[Sweet_Judi]

Napisane przez xfrida

zastanowilas sie jak zamierzasz pogodzic prostytucje, normalna prace i czas z partnerem?
czy twoj partner nie bedzie wnikal gdzie znikasz na kilka godzin w weekendy czy wieczorami?
ukrywanie drugiego zycia jest bardzo destrukcyjne ,wykancza psychicznie,buduje bariere w zwiazku ,nigdy w nim juz nie bedzie normalnie i tak jak teraz

moim zdaniem powinnas raczej sie cieszyc ze udalo ci sie zerwac z takim trybem zarabiania i do tego nie wracac .
oczywiscie decyzja nalezy do ciebie ale wedlug mnie jesli jestes w udanym zwiazku to nie warto,poza tym przemysl rowniez to ze jesli sprawa sie rypnie twoj partner odkryje twoje zajecie (bo wydaje mi sie ze jesli jest to inteligentny czlowiek to na dluzsza mete nie da sie tego ukryc)to moze ci to naprawde zrujnowac opinie w srodowisku waszych znajomych ,rodzinie i "normalnej pracy"
zastanow sie dobrze zanim wrocisz na ta droge ...

ps.jezeli zdecydujesz sie rozstac z partnerem i wrocic do prostytucji to raczej nie widze wiekszych przeciwskazan ale bedac w zwiazku to dla mnie dosyc obrzydliwe traktowanie partnera

Dokładnie, takie podejście to jest zwykły egoizm i traktowanie partnera jak jakiejś zabawki.

[pseudofeministka]

Napisane przez toskomplikowanex

Hej. Muszę się komuś wyżalić, bo nie mam komu. Zapewne wiele osób pomyśli, że wątek jest trollowy. Ale proszę o potraktowanie tematu poważnie i nie wyzywanie mnie z powodu mojej przeszłości.



Powiem wprost - kiedyś zajmowałam się prostytucją. Byłam młoda, miałam 19 lat. Skąd taka decyzja? Bo ledwo starczało mi na utrzymanie. Pracowałam na pełen etat, za najniższą, ale mieszkanie, życie, studia. Wegetowałam i często mi pieniędzy brakowało. Dlatego tego spróbowałam. Uprzedzając nie pracowałam w żadnej agencji, ani nie miałam żadnego alfonsa. Też nie było tak, że się gdzieś ogłaszałam. Założyłam konto na portalu erotycznym, tam pisałam z ludźmi, przedstawiałam swoje oczekiwania. Z moim pierwszym pisałam miesiąc przed spotkaniem, ustaliliśmy wszystko. Te uczucie przed pierwszym spotkaniem było okropne, ale finalnie było wszystko w porządku. Nikt mi krzywdy nie zrobił. Zanim z kimś się spotkałam to właśnie tak to wyglądało, że powolne poznawanie się, budowanie zaufania, rozmawianie o granicach i oczekiwaniach. Także to też nie było tak, że za przeproszeniem dostawał mnie każdy, kto zapłacił.



Jakiś czas później poznałam swojego obecnego partnera i jak wiadomo zerwałam z tym dodatkowym zajęciem, ucięłam kontakt z tymi swoimi sponsorami (bo można by tak powiedzieć, że oprócz seksu sponsorowanego trzymałam z nimi taką aluzje koleżeństwa), oraz mój partner nigdy nie dowiedział się o tym epizodzie.



Jestem z nim już ponad trzy lata, a nadal często wracają do mnie myśli, że brakuje mi tych pieniędzy i tej swobody jak w ten sposób dorabiałam. O co mi chodzi? Otóż oto, że nie mam za bardzo szczęścia w życiu zawodowym. Zarabiam mało, ostatnio zmieniłam pracę (stara praca to był typowy januszex), mam znowu okres próbny i nie mam pewności czy mnie będą tam chcieli zatrzymać, a mam dużo zobowiązań finansowych. Dorabiając jako prostytutka nie miałam tych problemów, bo wiedziałam, że pieniądze będą zawsze. Próbowałam i próbuje zmienić swoje życie zawodowe, bo właśnie kończę drugie studia, mam porobione kursy, szkole sobie języki obce, a jednak jak próbuje znaleźć lepsze zatrudnienie to okazuje się, że no niestety, ale ja za dużo bardziej innych perspektyw póki co nie mam. Dobija mnie to, że ciągle siedzę w pracy, zarabiam marnie, jak zrobię coś dobrze to nikt nie skomentuje, a jak coś źle to gadka jest od razu. Ostatnio nawet szefowa się mnie doczepiła, że po co pytałam innych o drukarkę (zacięła mi się i nie potrafiłam tego ogarnąć) odciągając innych od pracy. Nawet nie pomyślałam, że ktoś może się do mnie przyczepić o to, że poprosiłam o pomoc w rzeczy, w której się nie znam. Także praca dobija mnie strasznie, bo w każdej czuję się niedoceniona, w każdej coś mi się nie podoba, w każdej wg mnie zarabiam grosze, a ja już nie mam pomysłu jak to zmienić, bo nie wiem co mogę zrobić więcej oprócz studiów, poszerzania wiedzy na kursach czy przeglądaniem ofert pracy bezczynnie, bo i tak tam nic sensownego nie znajduje. Czuję się beznadziejna.



Przez moje życie zawodowe ciągną mnie myśli, że gdyby nie to, że jestem w związku i jestem wierna to bym chciała dalej dorabiać w taki sposób, żeby nie martwić się, czy mi starczy do kolejnej wypłaty. Dobija mnie to wszystko. Nie wiem czy to z moim życiem jest coś nie tak, czy po prostu fakt, że robiłam kiedyś co robiłam zniszczył mnie moralnie. Bo wtedy żyłam beztrosko, bez martwienia się o nic. Te pieniądze nie poszły w błoto, bo byłam w stanie wiele zgromadzić oszczędności, żadnych głupot nie kupowałam.



Męczy mnie strasznie ta sytuacja.. Niestety, ale partner jest monogamiczny. W życiu by się nie zgodził na to, żeby jego partnerka czymś takim się zajmowała. Nawet nie wiem, czy gdyby się dowiedział o tym co robiłam, czy by mnie nie zostawił. Zresztą chyba sama tak bym nie chciała, bo to wyglądałoby jak jakieś szaleństwo, że kobieta zarabia na dom z prostytucji, byłaby to chora sytuacja.



Nie wiem, może są tu osoby, które też posmakowały tego życia i ciężko im się teraz odnaleźć w januszexach za kurczę pieniądze jak dla niewolnika? Nie wiem jak mam poprawić swój komfort życia, to mnie doprowadza do coraz większej depresji i życia od weekendu do weekendu.

W Polsce zyje sie ciezko, szczegolnie pracujac u osoby prywanej. Ale tez mnie to nie dziwi. Predsieborcy sa bardzo obciazeni finansowo, zmieniajace sie przepisy nie dzialaja na ich korzysc, koszty zycia stale rosna, wiec coraz ciezej jest to wszystko zepnac zeby "fajnie sobie pozyc".

A co do Twojej sytuacji, to ja uwazam, ze powinnas inwestowac w siebie i zbierac doswiadczenie. Niestety same studia czy kursy bez praktyki nie maja teraz az takiej wartosci. Jezeli wrocisz do tamtego zycia, to wpadniesz w bledne kolo , kiedys trzeba edzie zrezygnowac z tej pracy i znowu pojawi sie problem z praca, dojdzie wiek, brak doswiadczenia i tak w kolko.