Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ - Strona 10 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-05-02, 22:21   #271
madziuunia
Rozeznanie
 
Avatar madziuunia
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 528
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

CoffeeWithMilk

Nie cofniesz czasu, nie płacz juz. Moze "dobrze" ze sie tak stalo, bo masz nauczkę i wiesz ze nastepnym razem nie powinnas sie juz z nim spotykac i wierzyc ze bedzie nagle dobrze...
__________________
58-57-56-55-54-53-52-51-50-49

23.08.2014-Nasz Ślub!!
madziuunia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-02, 22:25   #272
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Coffee, następną razą, a uwierz że będzie jeszcze niejedna, weź pod uwagę, że w tym wątku wypowiadają się osoby, które znają takie sytuacje i naprawdę niegłupio piszą. I że chłop, który miał Cię w odwłoku tyle czasu, który nie szanował Ciebie i Twoich uczuć, nie zmieni się o 180stopni w ciągu tygodnia. Ba, w stosunku do Ciebie on się NIE ZMIENI.

Nie masz szacunku do Ciebie - nie oczekuj go od innych.

---------- Dopisano o 23:25 ---------- Poprzedni post napisano o 23:22 ----------

Cytat:
Napisane przez mroja Pokaż wiadomość

PS.Byłam dziś ze znajomymi, którzy zabrali mnie by pocieszyć, spotkałam nowych ludzi, również facetów i byli dla mnie przez te parę chwil, godzin milsi niż mój przez cały czas bycia ze mną. Od razu mi było lepiej, a i jak dało do myślenia Skoro inni potrafią, to czemu by on nie potrafił?-nie chciał i już
Powiększyć, na czerwono, pogrubione i nad łóżko, tak żeby to była pierwsza rzecz którą zobaczysz po otworzeniu oczka.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-02, 22:29   #273
CoffeeWithMilk
Wtajemniczenie
 
Avatar CoffeeWithMilk
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 2 575
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Ciesze się bardzo, że powstał taki wątek, jest to na pewno duże wsparcie, zawsze lepiej napisać co się myśli i czuję tutaj, niż pisać do tych kretynów
CoffeeWithMilk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-02, 22:30   #274
Narzeczona Karola
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 68
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez madziuunia Pokaż wiadomość
Jezeli chce zeby był moim mezem i ojcm moich dzieci to uwazam ze mam prawo wymagac zeby mi zapewnil jakies bezpieczenstwo
Jeżeli oczekujesz bezpieczeństwa, dobrego męża i ojca Twoich dzieci zacznij się spotykać z odpowiednim mężczyzną. Nie zmienisz kogoś na siłę. Nie ulepisz wg swojego widzi mi się.
Narzeczona Karola jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-02, 22:32   #275
Tuppence_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 397
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Witajcie Dziewczyny!
Nie piszę często na wizażu, bo wolę czytać o Was, ale tym razem czuję, że ten wątek mówi (niestety) o mnie. Jestem w związku 6 lat. Moja pierwsza i jedyna prawdziwa miłość. Na początku było super. Chociaż były różne , problemy, czułam, że mój TŻ mnie kocha z całych sił, że w ogień by za mną poszedł, że nigdy by mnie nie skrzywdził. Dziś niemalże nie ma dnia, żebym nie uroniła kilku łez. Jestem ppod tym względem słaba, łatwo się rozklejam, co TŻ mi często wypomina (twierdzi, że przesadzam, że mam się nie mazać). A o co chodzi? Głównie o to, o czym już tu wiele postów napisano. Brak szacunku, poniżanie, słowa i zachowania, które bolą. Zanim się poznaliśmy, nie byłam może super roześmianą dziewczyną, ale żyłam sobie spokojnie, bez większych problemów. Potem się poznaliśmy i na początku było świetnie, chociaż i tak często płakałam. Mój TŻ cierpi od wielu lat na stany depresyjne, które objawiają się m.in. tym, że łatwo się denerwuje (i popada ze skrajności w skrajność: od smutku, do wściekłości). Po prostu wpada w szał z błahego powodu. Przechodzi mu to równie szybko, jak przychodzi, ale co ja się nadenerwuje w tym czasie, to moje. Na początku go za to nie winiłam, bo widziałam, jak było mu ciężko. Starałam się wspierać, jak mogłam, chociaż nie wiedziałam, czy to w ogóle możliwe, żebym pomogła mu wyjść z depresji (to coś więcej niż załamanie, zwykłe rozmowy i wsparcie mogą nie pomóc). Nie wiem, czy miałam na to wspływ, czy nie, ale po jakimś czasie widoczna była duża zmiana w zachowaniu TŻ-ta. Wychodził do ludzi, śmiał się i zachowywał całkowicie naturalnie. Nikt by teraz nie pomyślał, że nadal bierze leki. No właśnie. I nie wiem, czy jego zachowania typu brak panowanie nad sobą, są spowodowane chorobą, czy też taki ma po prostu charakter. A o co dokładnie mi chodzi?
Po pierwsze, o wyzwiska. Gdy się na mnie wścieka, padają słowa, że jestem poj***a i tym podobne, nie będę cytowała. Zwykle odnoszą się do mojego zachowania lub charakteru. TŻ twierdzi, że mam trudny charakter. Generalnie to o tym wiem. Tylko że ja ostatnio naprawdę się bardzo staram, żeby było nam lepiej. Nie staram się już postawić na swoim, jak na początku związku. W wielu sytuacjach odpuszczam, pytam go o zdanie. Wiem, że na początku związku byłam bardzo zaborcza i rządziłam. Myślę, że on teraz patrzy na mnie przez pryzmat tamtych zachowań, których bardzo żałuję.
Po drugie, przestał liczyć się z moim zdaniem w wielu kwestiach. Kiedyś obiecywał, że nigdy nie będzie palił. Potem zaczął palić w tajemnicy przede mną. Potem palił tylko w pracy, żebym nie widziała i się nie denerwowała. Teraz pali już przy mnie i w nosie ma to, że nie pochwalam tego.
Rzadko rozmawiamy o swoich problemach. Czasami chciałabym pogadać, wyżalić się, ale zwykle brakuje mi odwagi, by zacząć rozmowę. Rzucam tylko kurtuazyjne "co w pracy" i widzę, że on też mi się nie zwierza. Rozmowy nie są takie na luzie i szczere. Rozmawiamy jak małżeństwo z 20-letnim stażem, które próbuje nie dopuścić do rozwodu.
Czasami celowo zaczynam rozmowę o tym, że jest między nami źle. Bo już nie mogę. Zresztą widze, że jemu też jest źle. On też nie jest ze mną szczęsliwy, choc wiem, że mnie kocha i to bardzo mocno. Ja jego też. Ale chyba jest w nas strasznie dużo żalu, jakieś bariery, których nie potrafimy pokonać. On ma do mnie żal, ja mam do niego żal.
Jesteśmy ze sobą 6 lat. Od dwóch razem mieszkamy (wtedy zaczęła się większość problemów). Rodzina już się przyzwyczaiła. Znajomi pytają o slub, kuzyni delikatnie sugerują dzidziusia. I płakać mi się chcę, gdy myślę, że zamiast tego, miałoby być rozstanie. Nie wiem, jak poradziłabym sobie bez niego. Ale bardziej niż o siebie, chyba bałabym się o niego. Znając jego problemy, bałabym się, że może się załamać. Już chyba wolałabym, żeby mnie zostawił dla jakiejś kobiety, niż mielibyśmy się ot tak rozstać. Gdyby kogoś miał, byłabym spokojniejsza, że jakoś sobie poradzi.
Z jednej strony, chciałabym spędzić z nim życie, ale z drugiej...gdy pomyślę, że miałoby być tak, jak teraz, to chyba nie chcę takiego życia. Nie chcę mieć zmarszczek od codziennych łez. Zauważyłam, że spotkania z koleżankami przestały sprawiać mi taką przyjemnośc. One myślą, że jestem w idelancym związku Jako pierwsza z nich miałam chłopaka i uważają mnie za doświadczoną, zadają pyatnia. A co ja mam odpowiadać, gdy pytają, jak sobie radzę z danym problemem? Że sobie nie radzę? Że tylko udaję taką szczęśliwą? Że w środku mi się chce wyć? Nie mam z kim o tym rozmawiać. Prawda jest taka, że poświęciłam częściowo przyjaznie dla związku.
Zastanawiam się, czy gdybyśmy założyli rodzinę, to czy podzieliłabym los tych wszystkich nieszczęśliwych kobiet, które muszą ogarnąć całą rodzinę, troszczyć się o siebie, dziecko, męża (ażeby nic głupiego nie zrobił) i jescze udawać przed otoczeniem, że wszytsko jest super. I że te zapuchnięte oczy to alergia.
Kilka razy podczas kłótni już nie chciałam odpuszczać i celowo prowokowałam TŻ-ta. Wiem, że gdybym tylko chciała, mogłabym go doprowadzić do szału, łatwo go sprowokować. Zwykle chciałam temu zapobiegać i starałam się uspokajać. Ale kilka razy powiedziałam sobie, że nie mam ochoty znowu odpuszczać. Kończyło się na szarpaninie, rzucaniu na łózko itp.. Nigdy mnie nie uderzył tak wprost, ale nieraz bałam się bardzo. Bo mnie popychał, zamachiwał się na mnie itp. Widziałam, że jednak się kontrolował, bo krzywdy mi nie zrobił. No ale takie zachowanie przecież normą nie jest.
Occzywiście argument, że "ja go sprowokowałam" padł kilakrotnie. I nie wiem, co o tym myślec. Owszem, sprowokowałam go. I nawet w głębi duszy chciałam, żeby mnie zlał, żeby wydarzyło się coś, po czym nie będę miała wątpliwości, że to koniec. Ale tak się nie stało.
Piszę tutaj głownie o negatywnych c echach TŻ-ta, ale to nie jest zły człowiek. Tak naprawdę, jest dobrym człowiekiem. Ma dobrą duszę, lubi pomagać ludziom. Często pomaga mojej mamie i bratu (tata od nas odszedł). I widze, że wobec innych taki nie jest. Tylko mnie tak traktuje. I nie wiem, co myślec. On twierdzi, że to ja to spowodowalam, że ja go prowokuję. Gdy chcę rozmawiać, on twierdzi, że ze mną się nie da. Owszem, często jestem zaślepiona i nie uznaję argumentów innych. Albo niby przyjmuję, a jednak w głębi duszy myślę swoje. Staram się to jakoś zmieniać, ale TŻ ma pod tym względem rację, że jestem uparta. Tyle że mam wrażenie, że coraz mniej.. Bo ja już nie mam siły się upierać przy swoim. Już często jest mi wszystko jedno.
Trudno, żebym od was wymagała, że mi powiecie, co mam robić. Ech, rozpisałam się straszliwie. Ale czuję się cholernie samotna. Nie mam się komu wyżalić. Moja mama ma tyle problemów, że nawet nie chcę jej nic mówić. Udaję, przed całą rodziną, że jest super. Nie wiem, czy składnie napisałam tego posta ani czy napisalam o wszystkim. Chcę się po prostu trochę wyżalić. Niestety, nigdy nie byłam osobą silną psychicznie. Chociaż jak patrzę na tą sytuację z boku, to mam wrażenie, że sporo moge wytrzymać. I jeszcze sporo lat mogę przeżyć w takiej sytuacji. Pytanie, czy warto?
Tuppence_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-02, 22:32   #276
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez CoffeeWithMilk Pokaż wiadomość
Ciesze się bardzo, że powstał taki wątek, jest to na pewno duże wsparcie, zawsze lepiej napisać co się myśli i czuję tutaj, niż pisać do tych kretynów
Otóż to. Stosować się proszę
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-02, 22:33   #277
madziuunia
Rozeznanie
 
Avatar madziuunia
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 528
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Przegial juz calkiem !! Po tym wszystkim co zrobil przez ostatnie dni napisal smsa przed chwila " kochanie przyjedz po mnie prosze" kur...... opił się gdzies i chce zebym przyjechala !!!!! pewnie nie wroci na noc do domu bo chyba pojechal na ryby z kolegami !!!!!!!!!!!!!!!! super !
__________________
58-57-56-55-54-53-52-51-50-49

23.08.2014-Nasz Ślub!!
madziuunia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-02, 22:35   #278
CoffeeWithMilk
Wtajemniczenie
 
Avatar CoffeeWithMilk
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 2 575
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Narzeczona Karola Pokaż wiadomość
Jeżeli oczekujesz bezpieczeństwa, dobrego męża i ojca Twoich dzieci zacznij się spotykać z odpowiednim mężczyzną. Nie zmienisz kogoś na siłę. Nie ulepisz wg swojego widzi mi się.
Też tak myślę, tak łatwo człowieka nie da się zmienić, przede wszystkim, on sam musi tego chcieć...

---------- Dopisano o 23:35 ---------- Poprzedni post napisano o 23:34 ----------

Cytat:
Napisane przez elvegirl Pokaż wiadomość
Otóż to. Stosować się proszę
Ja na pewno będę NIGDY DO NIEGO NIE NAPISZĘ! TYLE RAZY SIĘ PONIŻYŁAM, A ON NA PEWNO MIAŁ Z TEGO SATYSFAKCJĘ KONIEC!!!!
CoffeeWithMilk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-02, 22:38   #279
201703081551
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 729
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez CoffeeWithMilk Pokaż wiadomość
Ciesze się bardzo, że powstał taki wątek, jest to na pewno duże wsparcie, zawsze lepiej napisać co się myśli i czuję tutaj, niż pisać do tych kretynów
Też tak uważam. Nic nie da pisanie sobie długich przemówień po których mu "szczęka opadnie"

Edytowane przez 201703081551
Czas edycji: 2010-05-14 o 23:36
201703081551 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-02, 22:41   #280
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez CoffeeWithMilk Pokaż wiadomość
Też tak myślę, tak łatwo człowieka nie da się zmienić, przede wszystkim, on sam musi tego chcieć...

Zakoduj to sobie odnośnie Twojego ex.

Cytat:
Napisane przez CoffeeWithMilk Pokaż wiadomość
Ja na pewno będę NIGDY DO NIEGO NIE NAPISZĘ! TYLE RAZY SIĘ PONIŻYŁAM, A ON NA PEWNO MIAŁ Z TEGO SATYSFAKCJĘ KONIEC!!!!
Miał mega satysfakcję, wystarczyło parę słodkich słówek i przybiegłaś i dałaś się pomiziać jak psiak. I jak naiwny psiak zostałaś wystawiona za drzwi. I on liczy, ba, jest pewien, że na następny gwizd przybiegniesz uradowana, ze szczęściem w oczach.

NIE POZWÓL MU NA TO.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 00:34   #281
Tuppence_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 397
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Czytam różne wątki na forum (nie tylko ten) i nie mogę się nadziwić, skąd wy bierzecie siłę, żeby zdobyć się na zakończenie związku? Czytam o dziewczynach, które partner zostawił tuż przed ślubem, a one miały siłę, by normalnie żyć, by ułożyć sobie życie i się nie załamać. Poradziły sobie i z otoczeniem, i z kwestiami formalnymi. Myślę, że mi łatwiej byłoby zerwać, gdybyśmy razem nie mieszkali. Wynajęliśmy ostatnio świetne mieszkanie. Długo czekalismy na to, aż będziemy mieszkać sami (wcześniej mieszkalismy ze wspollokatorami). Tak się cieszyłam na to mieszkanie. Kupiliśmy sporo rzeczy. Ja wiem, że to tylko materialne i najmniej ważne sprawy, ale jakoś cięzko jest to tak przezwyciezyc. Leczyc rany i jednoczesnie szukac mieszkania, martwic sie o rachunki (które małe nie są).
Tuppence_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-05-03, 08:45   #282
d0lcevita
Zakorzenienie
 
Avatar d0lcevita
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 3 432
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Tuppence_ Pokaż wiadomość
Czytam różne wątki na forum (nie tylko ten) i nie mogę się nadziwić, skąd wy bierzecie siłę, żeby zdobyć się na zakończenie związku? Czytam o dziewczynach, które partner zostawił tuż przed ślubem, a one miały siłę, by normalnie żyć, by ułożyć sobie życie i się nie załamać. Poradziły sobie i z otoczeniem, i z kwestiami formalnymi. Myślę, że mi łatwiej byłoby zerwać, gdybyśmy razem nie mieszkali. Wynajęliśmy ostatnio świetne mieszkanie. Długo czekalismy na to, aż będziemy mieszkać sami (wcześniej mieszkalismy ze wspollokatorami). Tak się cieszyłam na to mieszkanie. Kupiliśmy sporo rzeczy. Ja wiem, że to tylko materialne i najmniej ważne sprawy, ale jakoś cięzko jest to tak przezwyciezyc. Leczyc rany i jednoczesnie szukac mieszkania, martwic sie o rachunki (które małe nie są).
cóż, fakt że zainwestowało się sporo nie tylko serca ale też pieniędzy wcale nie oznacza że mamy sobie pozwalać na złe traktowanie i brak szacunku do końca życia bo kiedyś wierzyłysmy że ten, którego wybrałysmy był dobry....na początku faktycvznie był dobry, ale teraz się zmienił....i jeśli jest coraz gorzej nie warto sie trzymać złudzeń że się zmieni , nawet jesli to wiąże się ze stratą materialną to i tak lepiej decyzję podjąc wcześniej i odejść zanim jeszcze więcej zaintewstujemy (w przypływach chwilowych lepszych dni ) ..... poza tym jeśli ktoś nie umiałby mnie szanować....to przepraszam najmocniej ale wolałabaym mieszkać w kurniku sama i niezależna od czyichś humorów niż w najładniejszym pałacu, którego wszyscy by mi zazdroscili a tak naprawdę nie wiedzieliby co się rozgrywa wewnątrz
choć ja nie miałam aż tak traumatycznych sytuacji jak inne forumowiczki to jednak będąc w związku popełniłam wiele błedów w nadziei na lepsze jutro.... i teraz dmucham na zimne na szczęscie mój obecny TŻ choć nie ejst idealny to jednak nie daje mi narazie powodów żeby uciekac gdzie pieprz rośnie ale w każdej chwili zdaje sprawę sobie że TO JEST TYLKO TU I TERAZ i to że teraz (od ponad roku ) jest fajnie to wcale nie znaczy ze będzie tak zawsze a ja sie będę jego kurczowo trzymać gdy przestanie mnie szanować

Edytowane przez d0lcevita
Czas edycji: 2010-05-03 o 08:51
d0lcevita jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 08:50   #283
201703081551
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 729
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Tuppence_ Pokaż wiadomość
Czytam różne wątki na forum (nie tylko ten) i nie mogę się nadziwić, skąd wy bierzecie siłę, żeby zdobyć się na zakończenie związku? Czytam o dziewczynach, które partner zostawił tuż przed ślubem, a one miały siłę, by normalnie żyć, by ułożyć sobie życie i się nie załamać. Poradziły sobie i z otoczeniem, i z kwestiami formalnymi. Myślę, że mi łatwiej byłoby zerwać, gdybyśmy razem nie mieszkali. Wynajęliśmy ostatnio świetne mieszkanie. Długo czekalismy na to, aż będziemy mieszkać sami (wcześniej mieszkalismy ze wspollokatorami). Tak się cieszyłam na to mieszkanie. Kupiliśmy sporo rzeczy. Ja wiem, że to tylko materialne i najmniej ważne sprawy, ale jakoś cięzko jest to tak przezwyciezyc. Leczyc rany i jednoczesnie szukac mieszkania, martwic sie o rachunki (które małe nie są).
Droga Tuppence -przede wszystkim współczuję sytuacji

Siłe wcale nie jest tak łatwo brać, wiekszość była zmuszona ich zostawić.
Inne były już tak zmęczone ciągłymi nerwami że dla własnego spokoju wolały już go rzucić, przepłakać te parę dni(tygodni?) niz się skazać na resztę życia i płakać miesiącami. Tobie też radzę się zastanowić.

Edytowane przez 201703081551
Czas edycji: 2010-05-14 o 23:37
201703081551 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 09:57   #284
Sigfa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 348
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Tuppence_ napisała:


Witajcie Dziewczyny!
Nie piszę często na wizażu, bo wolę czytać o Was, ale tym razem czuję, że ten wątek mówi (niestety) o mnie. Jestem w związku 6 lat. Moja pierwsza i jedyna prawdziwa miłość. Na początku było super. Chociaż były różne , problemy, czułam, że mój TŻ mnie kocha z całych sił, że w ogień by za mną poszedł, że nigdy by mnie nie skrzywdził. Dziś niemalże nie ma dnia, żebym nie uroniła kilku łez. Jestem ppod tym względem słaba, łatwo się rozklejam, co TŻ mi często wypomina (twierdzi, że przesadzam, że mam się nie mazać). A o co chodzi? Głównie o to, o czym już tu wiele postów napisano. Brak szacunku, poniżanie, słowa i zachowania, które bolą. Zanim się poznaliśmy, nie byłam może super roześmianą dziewczyną, ale żyłam sobie spokojnie, bez większych problemów.(Jeżeli przed związkiem z daną osobą Twoja jakość życia była lepsza niż jest w związku, to możesz zacząć podejrzewać, że coś jest nie tak) Potem się poznaliśmy i na początku było świetnie, chociaż i tak często płakałam. Mój TŻ cierpi od wielu lat na stany depresyjne, które objawiają się m.in. tym, że łatwo się denerwuje (i popada ze skrajności w skrajność: od smutku, do wściekłości). Po prostu wpada w szał z błahego powodu. Przechodzi mu to równie szybko, jak przychodzi, ale co ja się nadenerwuje w tym czasie, to moje.(Ma depresję od 6 lat i nie ma poprawy? Leczy się? Chodzi na terapię poza braniem leków? Bo same leki nie rozwiązują problemów.) Na początku go za to nie winiłam, bo widziałam, jak było mu ciężko. Starałam się wspierać, jak mogłam, chociaż nie wiedziałam, czy to w ogóle możliwe, żebym pomogła mu wyjść z depresji (to coś więcej niż załamanie, zwykłe rozmowy i wsparcie mogą nie pomóc). Nie wiem, czy miałam na to wspływ, czy nie, ale po jakimś czasie widoczna była duża zmiana w zachowaniu TŻ-ta. Wychodził do ludzi, śmiał się i zachowywał całkowicie naturalnie. Nikt by teraz nie pomyślał, że nadal bierze leki. No właśnie. I nie wiem, czy jego zachowania typu brak panowanie nad sobą, są spowodowane chorobą, czy też taki ma po prostu charakter. A o co dokładnie mi chodzi?
Po pierwsze, o wyzwiska. Gdy się na mnie wścieka, padają słowa, że jestem poj***a i tym podobne, nie będę cytowała. Zwykle odnoszą się do mojego zachowania lub charakteru. TŻ twierdzi, że mam trudny charakter. Generalnie to o tym wiem. (Po pierwsze - jego choroba nie może byc wytłumaczeniem dla tego, że Cię wyzywa. Po drugie zastanów się czy masz trudny charakter, czy dałaś sobie to wmówić.) Tylko że ja ostatnio naprawdę się bardzo staram, żeby było nam lepiej. (Rozumiem, że on nie, zgadza się?)Nie staram się już postawić na swoim, jak na początku związku. W wielu sytuacjach odpuszczam, pytam go o zdanie. Wiem, że na początku związku byłam bardzo zaborcza i rządziłam. Myślę, że on teraz patrzy na mnie przez pryzmat tamtych zachowań, których bardzo żałuję. (Sorry, ale to jest jedna z najbardziej kretyńskich wymówek jakie ja słyszałam od swojego byłego. Nie daj sobie wmówić, że ma prawo karać Cię za zachowania z przeszłości jeśli dawno je zmieniłaś.)
Po drugie, przestał liczyć się z moim zdaniem w wielu kwestiach. Kiedyś obiecywał, że nigdy nie będzie palił. Potem zaczął palić w tajemnicy przede mną. Potem palił tylko w pracy, żebym nie widziała i się nie denerwowała. Teraz pali już przy mnie i w nosie ma to, że nie pochwalam tego. (Palenie w tajemnicy świadczy o tym, że zamiast traktować Cię jak partnerkę, traktuje Cię jak rodzica przed którym trzeba ukrywać coś żeby nie było awantury, zamiast porozmawiać. Fakt, że obecnie przed Tobą nic nie ukrywa, oznacza prawdopodobnie, że urobił Cię na tyle, że wie, że i tak mu nic nie powiesz.)
Rzadko rozmawiamy o swoich problemach. Czasami chciałabym pogadać, wyżalić się, ale zwykle brakuje mi odwagi, by zacząć rozmowę.(Też tak miałam. Szybko przestałam chcieć się żalić, bo słyszałam tylko, że on mnie nie obciąża swoimi problemami, więc ja nie powinnam obciążać jego.) Rzucam tylko kurtuazyjne "co w pracy" i widzę, że on też mi się nie zwierza. Rozmowy nie są takie na luzie i szczere. Rozmawiamy jak małżeństwo z 20-letnim stażem, które próbuje nie dopuścić do rozwodu. (Po 6 latach motyli w brzuchu już nie ma, ale tak sytuacja wskazuje, że po ślubie moglibyście faktycznie szybko się rozwieść. Albo męczyć się dalej.)
Czasami celowo zaczynam rozmowę o tym, że jest między nami źle. Bo już nie mogę. Zresztą widze, że jemu też jest źle. On też nie jest ze mną szczęsliwy, choc wiem, że mnie kocha i to bardzo mocno. Ja jego też. Ale chyba jest w nas strasznie dużo żalu, jakieś bariery, których nie potrafimy pokonać. On ma do mnie żal, ja mam do niego żal.
Jesteśmy ze sobą 6 lat. Od dwóch razem mieszkamy (wtedy zaczęła się większość problemów). Rodzina już się przyzwyczaiła. Znajomi pytają o slub, kuzyni delikatnie sugerują dzidziusia. I płakać mi się chcę, gdy myślę, że zamiast tego, miałoby być rozstanie. Nie wiem, jak poradziłabym sobie bez niego. Ale bardziej niż o siebie, chyba bałabym się o niego. Znając jego problemy, bałabym się, że może się załamać. Już chyba wolałabym, żeby mnie zostawił dla jakiejś kobiety, niż mielibyśmy się ot tak rozstać. Gdyby kogoś miał, byłabym spokojniejsza, że jakoś sobie poradzi. (Czyli de facto Ty już z nim nie chcesz być. Chętnie byś się go pozbyła, najlepiej prosto w ramiona innej, byle byś miała pewność, że nie zrobi sobie krzywdy.)
Z jednej strony, chciałabym spędzić z nim życie, ale z drugiej...gdy pomyślę, że miałoby być tak, jak teraz, to chyba nie chcę takiego życia. Nie chcę mieć zmarszczek od codziennych łez. Zauważyłam, że spotkania z koleżankami przestały sprawiać mi taką przyjemnośc. One myślą, że jestem w idelancym związku Jako pierwsza z nich miałam chłopaka i uważają mnie za doświadczoną, zadają pyatnia. A co ja mam odpowiadać, gdy pytają, jak sobie radzę z danym problemem? Że sobie nie radzę? Że tylko udaję taką szczęśliwą? Że w środku mi się chce wyć? Nie mam z kim o tym rozmawiać. Prawda jest taka, że poświęciłam częściowo przyjaznie dla związku.
Zastanawiam się, czy gdybyśmy założyli rodzinę, to czy podzieliłabym los tych wszystkich nieszczęśliwych kobiet, które muszą ogarnąć całą rodzinę, troszczyć się o siebie, dziecko, męża (ażeby nic głupiego nie zrobił) i jescze udawać przed otoczeniem, że wszytsko jest super. I że te zapuchnięte oczy to alergia.
Kilka razy podczas kłótni już nie chciałam odpuszczać i celowo prowokowałam TŻ-ta. Wiem, że gdybym tylko chciała, mogłabym go doprowadzić do szału, łatwo go sprowokować. Zwykle chciałam temu zapobiegać i starałam się uspokajać. Ale kilka razy powiedziałam sobie, że nie mam ochoty znowu odpuszczać. Kończyło się na szarpaninie, rzucaniu na łózko itp.. Nigdy mnie nie uderzył tak wprost, ale nieraz bałam się bardzo. Bo mnie popychał, zamachiwał się na mnie itp. Widziałam, że jednak się kontrolował, bo krzywdy mi nie zrobił. No ale takie zachowanie przecież normą nie jest.
Occzywiście argument, że "ja go sprowokowałam" padł kilakrotnie. I nie wiem, co o tym myślec. Owszem, sprowokowałam go. I nawet w głębi duszy chciałam, żeby mnie zlał, żeby wydarzyło się coś, po czym nie będę miała wątpliwości, że to koniec.(Najwyraźniej jednak chcesz końca tego związku.) Ale tak się nie stało.
Piszę tutaj głownie o negatywnych c echach TŻ-ta, ale to nie jest zły człowiek. Tak naprawdę, jest dobrym człowiekiem. Ma dobrą duszę, lubi pomagać ludziom. Często pomaga mojej mamie i bratu (tata od nas odszedł). I widze, że wobec innych taki nie jest. Tylko mnie tak traktuje. (Ciebie powinien w pierwszej kolejności traktować lepiej.)I nie wiem, co myślec. On twierdzi, że to ja to spowodowalam, że ja go prowokuję. Gdy chcę rozmawiać, on twierdzi, że ze mną się nie da. Owszem, często jestem zaślepiona i nie uznaję argumentów innych. Albo niby przyjmuję, a jednak w głębi duszy myślę swoje. Staram się to jakoś zmieniać, ale TŻ ma pod tym względem rację, że jestem uparta. (Dałaś sobie wmówić, ze to Twoja wina.) Tyle że mam wrażenie, że coraz mniej.. Bo ja już nie mam siły się upierać przy swoim. Już często jest mi wszystko jedno.
Trudno, żebym od was wymagała, że mi powiecie, co mam robić. Ech, rozpisałam się straszliwie. Ale czuję się cholernie samotna. Nie mam się komu wyżalić. Moja mama ma tyle problemów, że nawet nie chcę jej nic mówić. Udaję, przed całą rodziną, że jest super. Nie wiem, czy składnie napisałam tego posta ani czy napisalam o wszystkim. Chcę się po prostu trochę wyżalić. Niestety, nigdy nie byłam osobą silną psychicznie. Chociaż jak patrzę na tą sytuację z boku, to mam wrażenie, że sporo moge wytrzymać. I jeszcze sporo lat mogę przeżyć w takiej sytuacji. Pytanie, czy warto?
To co jest na czerwono to mók komentarz do sytuacji.
To co jest zaznaczone na niebiesko, przeczytaj sobie jednym ciurkiem. Nie wiem czy wiesz, ale w podobny sposób jak działasz Ty działają osoby współuzależnione w związkach z alkocholikami, narkomanami, czy po prstu toksycznymi ludźmi. Udajesz na zewnątrz, że wszystko jest super i nie dopuszczasz innych ludzi do tego jak jest naprawdę. W środku związku jest źle, ale czujesz powinność do zostania z nim, bo boisz się, że sobie nie poradzi, więc kierujesz się jakimś poczuciem misji, że skoro jest chory to trzeba mu pomóc. Współuzależnieni emocjonalnie ludzie chcą wierzyć, że jeżeli będą jeszcze lepsi niż są, to w końcu osoba z którą są odpłaci im się lepszym zachowaniem i niejako odda te stracone lata. Natomiast druga strona związku widzi, że cokolwiek nie zrobi, to tylko skaczą wokół niej i starają się bardziej, więc nie ma motywacji do jakichkolwiek zmian.

Nie powiem Ci co masz zrobić ze swoim związkiem. Moim zdaniem jeśli chcecie to (WY, OBYDWOJE, a nie tylko Ty) ratować, to może jakaś terapia par u psychoterapeuty? Bo bez interwencji z zewnątrz raczej tej sytuacji nie naprawicie. Pytanie czy OBYDWOJE macie dobrą wolę, żeby to zrobić.
__________________
SB od 30.06.09
Było : 57 kg
Jest: 51 kg (a było 47kg )
Będzie: 47 kg
(mam 158 cm wzrostu)

Edytowane przez Sigfa
Czas edycji: 2010-05-03 o 10:02
Sigfa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 11:00   #285
thaitii
Rozeznanie
 
Avatar thaitii
 
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: ...
Wiadomości: 932
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez CoffeeWithMilk Pokaż wiadomość
NIGDY DO NIEGO NIE NAPISZĘ! TYLE RAZY SIĘ PONIŻYŁAM, A ON NA PEWNO MIAŁ Z TEGO SATYSFAKCJĘ KONIEC!!!!
Cytat:
Napisane przez elvegirl Pokaż wiadomość
Miał mega satysfakcję, wystarczyło parę słodkich słówek i przybiegłaś i dałaś się pomiziać jak psiak. I jak naiwny psiak zostałaś wystawiona za drzwi. I on liczy, ba, jest pewien, że na następny gwizd przybiegniesz uradowana, ze szczęściem w oczach.

NIE POZWÓL MU NA TO.
Zgadzam się w stu procentach z elvegirl On jest przyzwyczajony do tego, że jesteś na jego skinienie, więc zmiana schematu z Twojej strony na pewno go zaskoczy, nawet jeśli nie da tego po sobie poznać.
Cieszę się, że zaczynasz już na nowo, bez niego. Tylko nie złam się, pokaż, że jesteś silną kobietą z godnością i klasą Wykasuj jego numer z telefonu, komunikatorów, spakuj wszystkie rzeczy, które by Ci przypominały o pozytywnych chwilach do dużego pudła i wynieś gdzieś do piwnicy lub na strych. Jeśli będzie pisał lub dzwonił po prostu to ignoruj. Ja to zignorowałam i jestem z siebie dumna, że nie dałam się wciągnąć w to wszystko ponownie. Najlepiej, na ile to możliwe, zniknij z jego pola widzenia. Nie daj się wciągać w rozmowy o waszym związku, ani w żadne propozycje z cyklu "zostańmy przyjaciółmi". Tam gdzie nie ma szacunku, nie może być mowy o przyjaźni.
I przede wszystkim zajmij się czymś. Po rozstaniu zawsze przychodzi moment pustki i tej ciszy w telefonie. Najlepiej w takich chwilach zapełniać sobie czas innymi ludźmi, bo nie masz wtedy poczucia samotności. Jest majówka, wyskocz gdzieś w przyjaciółką. Może na jakiś piknik? Na rowery? Spędzaj sama jak najmniej czasu. A w momentach kryzysowych zawsze pisz w tym wątku
Dobrze, że zrozumiałaś, jaki błąd popełniłaś. Bądź już konsekwentna. Na pewno znajdziesz faceta, który będzie traktował Cię z szacunkiem i miłością. Zrób sobie miejsce na coś pięknego wyrzucając to, co zbędne możliwie bezrefleksyjnie. Rozpamiętywanie i płacz nic nie da. Wierzę w to, że Ci się uda i nie zawiedziesz nas, wizażanek, które Ci tutaj kibicujemy
__________________
"Przyjaciel to ktoś do kogo możesz zadzwonić nad ranem i powiedzieć:
-Jestem w więzieniu w Meksyku.
A on odpowie:
-Nie przejmuj się, zaraz tam będę!"
thaitii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 12:15   #286
Tuppence_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 397
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Dziewczyny, bardzo dziękuję za komentarze. Czasami lepiej, żeby ktoś inny ocenił naszą sytuację (chociaż wiem, że bierzecie moją stronę ze względu na solidarność jajników ). Wiem, że pewnie nie wszystko tu napisałam. Sama popełniłam wiele błędów w naszym związku i na pewno dalej je popełniam (być może nawet z niektórych nie zdaję sobie sprawy), dlatego wiedziałam, że pisząc tu przedstawiam tylko jedną stronę medalu. No ale trudno żebym była obiektywna w sytuacji, która tak mocno mnie dotyczy.

Sigfa, dziekuję, że pprzeczytałaś to i się ustosunkowałaś. Poniżej dodaję parę komentarzy (moje pogrubione).
Cytat:
Napisane przez Sigfa Pokaż wiadomość
Zanim się poznaliśmy, nie byłam może super roześmianą dziewczyną, ale żyłam sobie spokojnie, bez większych problemów.(Jeżeli przed związkiem z daną osobą Twoja jakość życia była lepsza niż jest w związku, to możesz zacząć podejrzewać, że coś jest nie tak)
Coś w tym jest. Ja sobie tłumaczę, że byłam wtedy nastolatką (ok. 16 lat). Wtedy miałam tylko problemy związane z byciem nastolatką, nie byłam w żadnym związku. A wiadomo, że dorosłe życie jest zwykle o wiele trudniejsze niż dzieciństwo.

Mój TŻ cierpi od wielu lat na stany depresyjne, które objawiają się m.in. tym, że łatwo się denerwuje (i popada ze skrajności w skrajność: od smutku, do wściekłości). Po prostu wpada w szał z błahego powodu. Przechodzi mu to równie szybko, jak przychodzi, ale co ja się nadenerwuje w tym czasie, to moje.(Ma depresję od 6 lat i nie ma poprawy? Leczy się? Chodzi na terapię poza braniem leków? Bo same leki nie rozwiązują problemów.)
Jest duża poprawa. Patrząc na niego w życiu byś nie powiedziała, że bierze leki. Pracuje, ma wielu znajomych. Na terapii nigdy nie był. Jego depresja objawia(ła) się głównie stanami lekowymi, ewentualnie chyba tą zmiennością nastrojów. Tak do końca to nie wiem, bo nigdy nie mogłam tego zrozumieć i odkryć, co mu w głowie siedzi (marny byłby ze mnie psycholog).

(Po pierwsze - jego choroba nie może byc wytłumaczeniem dla tego, że Cię wyzywa. Po drugie zastanów się czy masz trudny charakter, czy dałaś sobie to wmówić.)
Wiem, że wyzwisk absolutnie choroba tłumaczyć nie mogę. Bo nawet jeśli się unosi, to powinien znać granice. Poza tym, na początku znajomości (kiedy był w gorszym stanie) mnie nie wyzywał. A jeśli chodzi o mój charakter, to wiem, że jest trudny, że jestem uparta (potwierdzają to znajomi i rodzina). Ale on to chyba zaczął wykorzystywac. Nie zauważa, że próbuję się zmienić. Albo to mi nie wychodzi,

Tylko że ja ostatnio naprawdę się bardzo staram, żeby było nam lepiej. (Rozumiem, że on nie, zgadza się?)
On też się chyba stara. Czasem potrafi się ładnie zachowac. Na przykład wracam późno po zajęciach, a tu posprzątane, kolacja gotowa. Niby nic, ale oboje jesteśmy zabiegani i dzielenie obowiązków domowych to kolejny punkt zapalny. Ja pedantką nie jestem, ale w brudzie żyć też nie chcę. Natomiast on przekłada wszystko na później. Czasem go rozumiem, bo jest zmęczony i spędza w domu o wiele mniej czasu niż ja (więc nie wymagam, żeby zmywał po mnie talerze, jeśli je w pracy), ale ja kurą domową nie chce być (a niestety, tak się czasem czuję).

Myślę, że on teraz patrzy na mnie przez pryzmat tamtych zachowań, których bardzo żałuję. (Sorry, ale to jest jedna z najbardziej kretyńskich wymówek jakie ja słyszałam od swojego byłego. Nie daj sobie wmówić, że ma prawo karać Cię za zachowania z przeszłości jeśli dawno je zmieniłaś.)
Nie wiem, czy zmieniłam. Staram się, no ale tak od razu charakteru nie zmienię.

Kiedyś obiecywał, że nigdy nie będzie palił. Potem zaczął palić w tajemnicy przede mną. Potem palił tylko w pracy, żebym nie widziała i się nie denerwowała. Teraz pali już przy mnie i w nosie ma to, że nie pochwalam tego. (Palenie w tajemnicy świadczy o tym, że zamiast traktować Cię jak partnerkę, traktuje Cię jak rodzica przed którym trzeba ukrywać coś żeby nie było awantury, zamiast porozmawiać. Fakt, że obecnie przed Tobą nic nie ukrywa, oznacza prawdopodobnie, że urobił Cię na tyle, że wie, że i tak mu nic nie powiesz.)
Myśle, że on po prostu doszedł do wniosku, że nie ma powodu, żeby ukrywał przede mną palenie.. Bo ile ja moge mu truć, żeby z tym skonczył? Ile mam się obrażać? Po którymś razie to na nim nie robi wrażenia, a ja nie mam siły się znowu dąsać za to, że przy mnie pali.


Rzadko rozmawiamy o swoich problemach. Czasami chciałabym pogadać, wyżalić się, ale zwykle brakuje mi odwagi, by zacząć rozmowę.(Też tak miałam. Szybko przestałam chcieć się żalić, bo słyszałam tylko, że on mnie nie obciąża swoimi problemami, więc ja nie powinnam obciążać jego.)
Podczas takich rozmów on mówi, że jemu też jest cięzko (w co akurat nie watpię), że on też sie stara i ze mu zalezy, itp.

Już chyba wolałabym, żeby mnie zostawił dla jakiejś kobiety, niż mielibyśmy się ot tak rozstać. Gdyby kogoś miał, byłabym spokojniejsza, że jakoś sobie poradzi. (Czyli de facto Ty już z nim nie chcesz być. Chętnie byś się go pozbyła, najlepiej prosto w ramiona innej, byle byś miała pewność, że nie zrobi sobie krzywdy.)
Bardzo chcę z nim być, ale nie w taki sposób, jak teraz. Marzę o tym, żeby między nami się poprawiło.

I nawet w głębi duszy chciałam, żeby mnie zlał, żeby wydarzyło się coś, po czym nie będę miała wątpliwości, że to koniec.(Najwyraźniej jednak chcesz końca tego związku.)
Chcę na pewno jakiegoś przełomu, żeby stało się coś, co odmieni obecną sytuację.

Nie wiem czy wiesz, ale w podobny sposób jak działasz Ty działają osoby współuzależnione w związkach z alkocholikami, narkomanami, czy po prstu toksycznymi ludźmi.
Nie, nie wiedziałam.

Udajesz na zewnątrz, że wszystko jest super i nie dopuszczasz innych ludzi do tego jak jest naprawdę. W środku związku jest źle, ale czujesz powinność do zostania z nim, bo boisz się, że sobie nie poradzi, więc kierujesz się jakimś poczuciem misji, że skoro jest chory to trzeba mu pomóc.
W sumie to nie wiem, czy dlatego, że jest chory . Jest człowiekiem, ma uczucia, więc przeżywa to wszystko, co się dzieje wokół. I bardzo by przeżył rozstanie pewnie (czy to z depresją, czy bez).

Nie powiem Ci co masz zrobić ze swoim związkiem. Moim zdaniem jeśli chcecie to (WY, OBYDWOJE, a nie tylko Ty) ratować, to może jakaś terapia par u psychoterapeuty? Bo bez interwencji z zewnątrz raczej tej sytuacji nie naprawicie. Pytanie czy OBYDWOJE macie dobrą wolę, żeby to zrobić.

O tym nie pomyślałam ani przez chwilę. Terapia kojarzyła mi się z małżenstwami chcącymi uniknac rozwodu dla dobra dzieci. My ani małżenstwem nie jestesmy, ani dzieci nie mamy, ale chciałabym spedzic zycie u jego boku. Tylko żeby przestał sie denerwowac, bo to te nerwy są chyba wszystkiemu winne (a przynajmniej wiekszosci sytuacji).
Dzięki za komenatrze. Spróbuję się nad tym pozastanawiać przez pewien czas. Dam go sobie do końca czerwca. Zdam egzaminy, obronię się, zobaczę, jak będzie. Teraz nie chcę robic szumu ze względu na szkołę, nie chcę niczego zawalic, a gdybym zaczęła rozmowy o rozstaniu, to na pewno bym się na nauce nie skupiła.

Wiecie, że on za mną przyjechał do warszawy? Nie znał tu ani jednej osoby. Zostawił mnóstwo znajomych, samotnego rodzica, rodzinę (której się ta decyzja raczej nie spodobała, choć nigdy chyba mu wprost nie powiedzieli), pracę. Wyjechał do obcego miasta, nie mając pracy i nie wiedząc, czy ją znajdzie (na szczescie wszystko dobrze sie ułozylo). Wszystko żeby być ze mną. No i wprowadził się do mnie i zaczęło sie walic.

Edytowane przez Tuppence_
Czas edycji: 2010-05-03 o 12:17
Tuppence_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 12:23   #287
Sigfa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 348
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

To co napisałaś z jednej strony zmienia trochę obraz sytuacji. Z drugiej strony mam wrażenie, że jak ktoś Ci powiedział otwarcie, że ten związek może być dla Ciebie szkodliwy i może nie mieć sensu, to bardzo chcesz go obronić i pokazać sobie, że jest o co walczyć.
__________________
SB od 30.06.09
Było : 57 kg
Jest: 51 kg (a było 47kg )
Będzie: 47 kg
(mam 158 cm wzrostu)
Sigfa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 12:32   #288
Tuppence_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 397
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Sigfa Pokaż wiadomość
To co napisałaś z jednej strony zmienia trochę obraz sytuacji.
Masz na myśli coś konkretnego czy ogólnie takie wrażenie odniosłaś? Bo nie sądziłam, że aż tak go wybieliłam.

Cytat:
Napisane przez Sigfa Pokaż wiadomość
Z drugiej strony mam wrażenie, że jak ktoś Ci powiedział otwarcie, że ten związek może być dla Ciebie szkodliwy i może nie mieć sensu, to bardzo chcesz go obronić i pokazać sobie, że jest o co walczyć.
No pewnie też. Zależy mi bardzo.

Edit: Wlaśnie zauważyłam, że ten wątek został założony przez Ciebie.

Edytowane przez Tuppence_
Czas edycji: 2010-05-03 o 12:35
Tuppence_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 12:40   #289
Sigfa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 348
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Mam na myśli to, że jeśli facet pojechał za Tobą do Warszawy, jeśli skutecznie leczy swoją depresję to daje nieco lepszy obraz niż ma depresję i nie panuje nad sobą.

Z drugiej strony jeśli depresja coraz mniej daje mu się we znaki, a w stosunku do Ciebie zachowuje się źle, to świadczy to na jego niekorzyść.

Tak, założyłam ten wątek, bo niedawno wyszłam z jednego toksycznego związku do którego kilka razy wracałam i chciałam bardzo nie wracać do tego więcej. I udało się. Z niewątpliwą pomocą tego wątku. Kobietom potrzebne jest miejsce w którym mogą przejrzeć się w czyichś problemach i zobaczyć siebie. No i dostać dobre słowo.
__________________
SB od 30.06.09
Było : 57 kg
Jest: 51 kg (a było 47kg )
Będzie: 47 kg
(mam 158 cm wzrostu)
Sigfa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-05-03, 12:56   #290
Tuppence_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 397
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Sigfa Pokaż wiadomość
Mam na myśli to, że jeśli facet pojechał za Tobą do Warszawy, jeśli skutecznie leczy swoją depresję to daje nieco lepszy obraz niż ma depresję i nie panuje nad sobą.

Z drugiej strony jeśli depresja coraz mniej daje mu się we znaki, a w stosunku do Ciebie zachowuje się źle, to świadczy to na jego niekorzyść.
Mam wrażenie, że w tej chwili jest coraz mniej depresji, a coraz więcej wybuchów, co jednak świadczy o tym, że coś nie gra. A może to ta depresja przemienia się z formy smutku i zamknięcia do formy wybuchów? To się chyba nazywa psychoza maniakalno-depresyjna (swoją droga, straszna nazwa!) i wiem, że on miał to wpisane w diagnozie chyba kiedyś, gdy dawal usprawiedliwienie w szkole (dawno temu). Nie wiem tylko (i on sam pewnie też może nie wiedzieć), na ile faktycznie na to cierpiał, a na ile to psychiatra podkolorował mu usprawiedliwienie do szkoły. Ale kurcze, każdy a nas cierpi na jakieś załamania i przecież nie można tym obarczać otoczenia. I tłumaczyć wszystkiego chorobą, która jest niemalże neiwidoczna.

Cytat:
Napisane przez Sigfa Pokaż wiadomość
Tak, założyłam ten wątek, bo niedawno wyszłam z jednego toksycznego związku do którego kilka razy wracałam i chciałam bardzo nie wracać do tego więcej. I udało się. Z niewątpliwą pomocą tego wątku. Kobietom potrzebne jest miejsce w którym mogą przejrzeć się w czyichś problemach i zobaczyć siebie. No i dostać dobre słowo.
No to brawo. Dobrze, że są kobiety, które potrafią skończyć to, co działa na ich niekorzyść. I myśleć o sobie i cieszyć się własnym życiem. Kiedyś bym w życiu nie pomyślała, że moge być w takiej sytuacji. Zarzekałam się, że gdyby facet mnie tknął, to bym go na zbity pysk od razu wywaliła z życia. Ale co innego mówić o tym, gdy czytamy o tym w gazecie, a co innego przeżywac na własnej skórze. Ze wszystkimi uczuciami, emocjami, kiedy dotyczy to naszego życia i nie potrafimy być obiektywne.
Tuppence_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 16:27   #291
CoffeeWithMilk
Wtajemniczenie
 
Avatar CoffeeWithMilk
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 2 575
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez mroja Pokaż wiadomość
Też tak uważam. Nic nie da pisanie sobie długich przemówień po których im "szczęka opadnie"- na nich nie zrobią wrażenia i już.
Wiem- dziś spędziłam 20 min na rozmowę o naszych kłótniach i związku, co usłyszałam: nie czuję do ciebie gniewu, złości, nie czuje nic, ni ziębi ni grzeje mi to co mówisz... [można sobie tłumaczyć: zraniony, zbyt dumny, by się przyznać że mu zależy-ale po kiego ich usprawiedliwiać!!??]

Naprawdę lepije napisac tutaj co się czuje
Nawet co by się jemu chciało powiedzieć. Nie zmieni się po Twoich słowach. Miał na to naprawdę dużo czasu. Ale słowa zawsze można z siebie wyrzucić!

ps. wywaliłam jego nr tel wszystkie smsy, te złe i lepsze, połączenia-nie będzie kusiło i już też Wam radzę ;)
Ja pamiętam jego numer na pamięć dzisiaj cisza, pewnie już tak zostanie, przecież on się nie zniży do mojego poziomu i nie napisze do mnie pierwszy

---------- Dopisano o 17:25 ---------- Poprzedni post napisano o 17:18 ----------

Cytat:
Napisane przez thaitii Pokaż wiadomość
Zgadzam się w stu procentach z elvegirl On jest przyzwyczajony do tego, że jesteś na jego skinienie, więc zmiana schematu z Twojej strony na pewno go zaskoczy, nawet jeśli nie da tego po sobie poznać.
Cieszę się, że zaczynasz już na nowo, bez niego. Tylko nie złam się, pokaż, że jesteś silną kobietą z godnością i klasą Wykasuj jego numer z telefonu, komunikatorów, spakuj wszystkie rzeczy, które by Ci przypominały o pozytywnych chwilach do dużego pudła i wynieś gdzieś do piwnicy lub na strych. Jeśli będzie pisał lub dzwonił po prostu to ignoruj. Ja to zignorowałam i jestem z siebie dumna, że nie dałam się wciągnąć w to wszystko ponownie. Najlepiej, na ile to możliwe, zniknij z jego pola widzenia. Nie daj się wciągać w rozmowy o waszym związku, ani w żadne propozycje z cyklu "zostańmy przyjaciółmi". Tam gdzie nie ma szacunku, nie może być mowy o przyjaźni.
I przede wszystkim zajmij się czymś. Po rozstaniu zawsze przychodzi moment pustki i tej ciszy w telefonie. Najlepiej w takich chwilach zapełniać sobie czas innymi ludźmi, bo nie masz wtedy poczucia samotności. Jest majówka, wyskocz gdzieś w przyjaciółką. Może na jakiś piknik? Na rowery? Spędzaj sama jak najmniej czasu. A w momentach kryzysowych zawsze pisz w tym wątku
Dobrze, że zrozumiałaś, jaki błąd popełniłaś. Bądź już konsekwentna. Na pewno znajdziesz faceta, który będzie traktował Cię z szacunkiem i miłością. Zrób sobie miejsce na coś pięknego wyrzucając to, co zbędne możliwie bezrefleksyjnie. Rozpamiętywanie i płacz nic nie da. Wierzę w to, że Ci się uda i nie zawiedziesz nas, wizażanek, które Ci tutaj kibicujemy
Dziękuję Bardzo ten wątek mi pomógł w podjęciu decyzji, gdyby nie Wy, to pewnie już dzisiaj bym pękła i napisała do niego, albo zadzwoniła Ale dam radę, w końcu ból minie, staram się nie myśleć, a jak już zaczynam myśleć, to myślę o tych złych chwilach, w których byłam traktowana bez szacunku, wtedy jestem tak wściekła, że przechodzi mi ochota na pisanie do niego

---------- Dopisano o 17:27 ---------- Poprzedni post napisano o 17:25 ----------

Cytat:
Napisane przez Tuppence_ Pokaż wiadomość

Wiecie, że on za mną przyjechał do warszawy? Nie znał tu ani jednej osoby. Zostawił mnóstwo znajomych, samotnego rodzica, rodzinę (której się ta decyzja raczej nie spodobała, choć nigdy chyba mu wprost nie powiedzieli), pracę. Wyjechał do obcego miasta, nie mając pracy i nie wiedząc, czy ją znajdzie (na szczescie wszystko dobrze sie ułozylo). Wszystko żeby być ze mną. No i wprowadził się do mnie i zaczęło sie walic.
A mój, już teraz EX powiedział, że na pewno nie zostawi tu wszystkiego żeby ze mną wyjechać i zamieszkać To ja miałam skończyć studia i wrócić tu do niego, to on miał zadecydować gdzie będziemy mieszkać i co ja będę robić
CoffeeWithMilk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 18:19   #292
d0lcevita
Zakorzenienie
 
Avatar d0lcevita
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 3 432
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez CoffeeWithMilk Pokaż wiadomość
To ja miałam skończyć studia i wrócić tu do niego, to on miał zadecydować gdzie będziemy mieszkać i co ja będę robić
jak dobrze ze sie z tego wyrwałaś....porażka ....tacy faceci to pewnie myslą że kobiety sa tylko dodatkiem do ich zycia ja tu czegoś nie rozumiem
d0lcevita jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 19:05   #293
CoffeeWithMilk
Wtajemniczenie
 
Avatar CoffeeWithMilk
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 2 575
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez d0lcevita Pokaż wiadomość
jak dobrze ze sie z tego wyrwałaś....porażka ....tacy faceci to pewnie myslą że kobiety sa tylko dodatkiem do ich zycia ja tu czegoś nie rozumiem
Super to ujęłaś, ja byłam dodatkiem do jego poukładanego życia! To ja musiałam wszystko zmieniać i dostosowywać się do niego, on nie raczył zmienić nic

Jeździłam bez celu po mieście, nie wiem czego oczekiwałam, że go zobaczę, i co by mi to dało ehh.. jeszcze długa droga przede mną
CoffeeWithMilk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 20:05   #294
d0lcevita
Zakorzenienie
 
Avatar d0lcevita
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 3 432
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez CoffeeWithMilk Pokaż wiadomość
Super to ujęłaś, ja byłam dodatkiem do jego poukładanego życia! To ja musiałam wszystko zmieniać i dostosowywać się do niego, on nie raczył zmienić nic

Jeździłam bez celu po mieście, nie wiem czego oczekiwałam, że go zobaczę, i co by mi to dało ehh.. jeszcze długa droga przede mną
moze długa ta droga...może nie ...ale najwązniejsze że już kierunek wybrałaś...bez niego i możesz być sobą bez dopasywania się do kogoś kto nie ejst Ciebie wart
d0lcevita jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 20:13   #295
201610041047
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 416
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Hej dziewczyny, powiem wam że byłam twarda - przestałam dzwonić, nie odpisywałam i co się okazało? Że nagle napisał, nagle dzwonił, nagle chciał się spotkać... Tylko że problem w tym ze w końcu po tak długim czasie poznałam faceta który po prostu totalnie zawrócił mi w głowie. Zapomniałam że ktoś może być w stosunku do mnie taki czuły i miły... Nie doszło do niczego bo powiedziałam mu że między mną a TŻ nic nie zostało powiedziane ostatecznie. Jestem strasznie skołowana bo w takim momencie TŻ nagle zaczyna się interesować, dzwonić... Totalnie nie wiem co robić:| A za was cały czas trzymam kciuki i czytam wasze posty... Kobiety należy się nam to co najlepsze, pamiętajcie
201610041047 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 20:18   #296
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cukierka, okażesz mu zainteresowanie i wszystko wróci do "normy". On się nie zmienił, zaintrygowała go po prostu Twoja olewcza postawa - nie daj się.

Sama napisałaś, że należy nam się to, co najlepsze.

Ale to oczywiście Twój wybór.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 20:33   #297
CoffeeWithMilk
Wtajemniczenie
 
Avatar CoffeeWithMilk
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 2 575
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Mój plus w tym wszystkim jest taki, że jestem pewna, że on do mnie nie napisze ani nie zadzwoni Już taki jest, uniesie się honorem, nie poniży się aż tak, żeby do mnie się odezwać, bo przecież to była moja decyzja, to ja nie chce się spotykać, więc czemu on ma wchodzić mi w drogę i pisać i mnie tym męczyć A chyba dla mnie to i lepiej, bo nie będzie mnie korciło, żeby odpisać, chociaż wtedy pokazałbym mu, że nic już dla mnie nie znaczy, że jestem silna i że nie odpiszę
CoffeeWithMilk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 20:37   #298
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Coffee, a zerwaliście po raz drugi?

---------- Dopisano o 21:37 ---------- Poprzedni post napisano o 21:35 ----------

W ogóle pamiętaj, że nie ma pewności co do exów, o których się chce zapomnieć. Jeszcze nie raz wyniknie sytuacja, która będzie sprawdzianem dla Twojej woli.

Jak na razie jest 1:0 dla niego, słaba ta Twoja silna wola Zobaczymy co dalej.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 20:46   #299
CoffeeWithMilk
Wtajemniczenie
 
Avatar CoffeeWithMilk
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 2 575
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez elvegirl Pokaż wiadomość
Coffee, a zerwaliście po raz drugi?

---------- Dopisano o 21:37 ---------- Poprzedni post napisano o 21:35 ----------

W ogóle pamiętaj, że nie ma pewności co do exów, o których się chce zapomnieć. Jeszcze nie raz wyniknie sytuacja, która będzie sprawdzianem dla Twojej woli.

Jak na razie jest 1:0 dla niego, słaba ta Twoja silna wola Zobaczymy co dalej.
Po raz drugi? Chyba już trzeci Ale trudno tu mówić o zerwaniu, jak byliśmy teraz ze sobą niecałe 24 godziny
CoffeeWithMilk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-03, 20:50   #300
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

I wystarczy aż nadto
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-08-15 12:57:27


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:35.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.