Prasujecie bieliznę? Pierzecie nowe ubrania?

[parva]

Ten temat rozbawił mnie do łez xD Nigdy nie wpadłam na to, że można prasować majtki. Autorka wątku chyba ma za dużo czasu wolnego
Ręczników też nie prasuję.

U mnie w domu zawsze każdy wycierał się swoimi ręcznikami i jest to dla mnie tak samo oczywiste jak fakt, że bieliznę zmienia się codziennie, a każdy ma swoją szczoteczkę do zębów.

I szczerze powiedziawszy to do dnia dzisiejszego żyłam w nieświadomości, że są rodziny, w których wszyscy wycierają się tymi samymi ręcznikami, czy korzystają ze wspólnych szczoteczek do zębów. Dla mnie byłoby to obrzydliwe.
Podobnie nie wyobrażam sobie pożyczać bielizny od innych domowników...

Pamiętam, że kiedy byłam w 6 klasie podstawówki higienistka przyjechała sprawdzać czystość, a moja koleżanka chciała uciec ze szkoły, bo jak twierdziła, zapomniały przez 3 dni zmienić majtek :p Dla mnie było to nie do pomyślenia

[eyo]

Napisane przez rapunzel8

nigdy nie prasowałam majtek i nigdy w życiu nie miałam żadnej waginalnej infekcji. nie rozumiem też idei noszenia wkładek, ale może po prostu mam za mało mazi.. poza tym jak to niby wygląda w sytuacji intymnej- facet wkłada łapsko w seksowne majty, a tam.. podpaska.

zdarza mi się również beztrosko korzystać z cudzych ręczników, np faceta czy rodzeństwa. a również dzielić szczoteczkę do zębów- ale tylko z osobami o nienagannym uzębieniu..

za to nie znam nikogo kto tak często zmieniałby pościel jak ja. do dziś myślę ze zgrozą o współlokatorce, która przez rok spała w tej samej pościeli- nie wiem czy w końcu zmieniła, bo się wyprowadziłam.

nową pościel zawsze piorę, bo nie zapewnia uczucia komfortu i świeżości jak wyprana. nowe ubrania- nigdy

życie w jałowym, sterylnym środowisku nie jest wcale takie zdrowe i prowadzi- paradoksalnie- do spadku odporności i alergii. przesada nigdy nie jest zdrowa. nigdy nie miałam opryszczki, ale czy to znaczy, że nie mam w organizmie tego wirusa? prawdopodobnie jednak mam- jak 90% populacji, po prostu na razie jestem odporna.

prasowanie bielizny, pościeli itd ma sens jeżeli walczymy z grzybicą, świerzbem, innymi chorobami skórnymi itp

co do pierwszego pogrubionego - z facetem nikt się nie widzi 24h na dobę (chyba, że jakieś wyjątki dziwne) a raczej kiedy jest spotkanie każdy wie - więc przygotowac się można

a to drugie... no tego to bym na pewno nie zrobiła, te ręczniki to ja jestem w staniem jeszcze ogarnąć no ale szczoteczkę? Oj nie... zdecydowanie nie.
Mam problemy z czytaniem o czymś takim.

Napisane przez parva

(...)
Pamiętam, że kiedy byłam w 6 klasie podstawówki higienistka przyjechała sprawdzać czystość, a moja koleżanka chciała uciec ze szkoły, bo jak twierdziła, zapomniały przez 3 dni zmienić majtek :p Dla mnie było to nie do pomyślenia

jak można "zapomnieć" ? No nie wyobrażam sobie tego "zapomnienia"....
skoro chciała uciec to chyba wiedziała jak się sprawy mają..

[sweetish]

Aż mi się wizaż zawiesił jak czytałam niektóre posty
Dołączam do grona posiadaczek i użytkowniczek niewyprasowanych majtek

---------- Dopisano o 02:17 ---------- Poprzedni post napisano o 02:10 ----------

Napisane przez rapunzel8

nigdy nie prasowałam majtek i nigdy w życiu nie miałam żadnej waginalnej infekcji. nie rozumiem też idei noszenia wkładek, ale może po prostu mam za mało mazi.. poza tym jak to niby wygląda w sytuacji intymnej- facet wkłada łapsko w seksowne majty, a tam.. podpaska.

zdarza mi się również beztrosko korzystać z cudzych ręczników, np faceta czy rodzeństwa. a również dzielić szczoteczkę do zębów- ale tylko z osobami o nienagannym uzębieniu..

za to nie znam nikogo kto tak często zmieniałby pościel jak ja. do dziś myślę ze zgrozą o współlokatorce, która przez rok spała w tej samej pościeli- nie wiem czy w końcu zmieniła, bo się wyprowadziłam.

nową pościel zawsze piorę, bo nie zapewnia uczucia komfortu i świeżości jak wyprana. nowe ubrania- nigdy

życie w jałowym, sterylnym środowisku nie jest wcale takie zdrowe i prowadzi- paradoksalnie- do spadku odporności i alergii. przesada nigdy nie jest zdrowa. nigdy nie miałam opryszczki, ale czy to znaczy, że nie mam w organizmie tego wirusa? prawdopodobnie jednak mam- jak 90% populacji, po prostu na razie jestem odporna.

prasowanie bielizny, pościeli itd ma sens jeżeli walczymy z grzybicą, świerzbem, innymi chorobami skórnymi itp

A fuuuuuuuuuj!
To używanie tych samych szczoteczek to juz nie na moje nerwy... Ble ble ble i jeszcze raz ble... :blee:

[martynusia222]

Napisane przez baby montana

nie, czekam aż zesztywnieją z brudu i przewijam wtedy na drugą stronę

co o używania tych samych szczoteczek - to też nie na moje nerwy

[9b13fa772a089c950fe653392ec6a155eb1c8e79_603597153b11b]

dobrze, że autorka nie przeczytała postu o szczoteczce do zębów, bo by chyba poszła się utopić... albo coś wyprasować
p.s.baby montana-fajny podpis

[lalalabamba]

Nie, nie prasuję bielizny.
Nie prasuję ręczników (zresztą piorą się zawsze w dość wysokiej temperaturze).
I nie piorę nowych ubrań (chyba że są to "nowe" rzeczy z ciucholandu )
I o dziwo żyję

Swoją drogą to prasowanie bardzo Was dziwi, ale to nie jest tak do końca tylko wymysł autorki.
Parenaście/paredziesiąt lat temu tak się właśnie robiło. Pościel nie pościel, ręczniki nie ręczniki, bielizna, wszelkiego rodzaju ubrania, pewnie nawet skarpetki
Tak się robiło u mojej mamy w rodzinnym domu, tak robiła moja babcia.
U mojej koleżanki w domu też jest taki "zwyczaj", że po praniu nalezy wszystko dokładnie wyprasować, czego szczerze jej współczuję

Aczkolwiek sądząc po tylu opiniach w tym wątku jednak się okazuje, że i bez tego można żyć bez żadnego szwanku dla zdrowia

[9b13fa772a089c950fe653392ec6a155eb1c8e79_603597153b11b]

Napisane przez lalalabamba

Nie, nie prasuję bielizny.
Nie prasuję ręczników (zresztą piorą się zawsze w dość wysokiej temperaturze).
I nie piorę nowych ubrań (chyba że są to "nowe" rzeczy z ciucholandu )
I o dziwo żyję

Swoją drogą to prasowanie bardzo Was dziwi, ale to nie jest tak do końca tylko wymysł autorki.
Parenaście/paredziesiąt lat temu tak się właśnie robiło. Pościel nie pościel, ręczniki nie ręczniki, bielizna, wszelkiego rodzaju ubrania, pewnie nawet skarpetki
Tak się robiło u mojej mamy w rodzinnym domu, tak robiła moja babcia.
U mojej koleżanki w domu też jest taki "zwyczaj", że po praniu nalezy wszystko dokładnie wyprasować, czego szczerze jej współczuję

Aczkolwiek sądząc po tylu opiniach w tym wątku jednak się okazuje, że i bez tego można żyć bez żadnego szwanku dla zdrowia

Ale pytanie: czy Twoja babcia miała kiedyś pralkę automatyczną i różnego rodzaju detergenty służące dokładnemu wypraniu i zabijaniu tych słynnych zarazków ?
Bo teraz właśnie te rzeczy załatwiają za nas sprawy bakterii i ja ani teraz ani nigdy w przyszłości nie mam zamiaru majtek prasować.. ale za mnie fleja, nie?

[baby montana]

Napisane przez lalalabamba

Swoją drogą to prasowanie bardzo Was dziwi, ale to nie jest tak do końca tylko wymysł autorki.
Parenaście/paredziesiąt lat temu tak się właśnie robiło. Pościel nie pościel, ręczniki nie ręczniki, bielizna, wszelkiego rodzaju ubrania, pewnie nawet skarpetki

ale wiesz, te kilkadziesiąt lat temu na przykład w mojej rodzinie była służba w wielu mieszkaniach w starszych blokach/kamienicach (raczej kamienicach hehe, bo blok to się z wielką płytą kojarzy) były służbówki, w których mieszkała albo wynajęta służba albo uboga krewna z prowincji, która dbała o dom. nawet jeśli służby nie było, to kobiety na ogół nie pracowały- przekładało się to na ilość ich wolnego czasu do zagospodarowania
no i kwestia materiałów+detergentów do prania- kiedyś materiały były grubsze/twardsze, bieliznę pościelową krochmalono, a ciuchy prano albo w płatkach mydlanych, albo w szarym mydle, albo w kiepskich proszkach - prasowanie było po prostu sposobem dbania o ubrania.

zresztą gdyby to co było kilkadziesiąt lat temu miałoby być wyznacznikiem prawidłowego zachowania, to kąpiel w większości polskich domów odbywałaby się raz na tydzień, w sobotę, we wspólnej balii bo takie były realia jeszcze w latach 50. - ponad 80% gospodarstw domowych nie miało łazienki.

[lalalabamba]

Nie no, jasne, że moja babacia nie miała do dyspozycji takich środków, jakie są dzisiaj. Jakby co, służby też nie miała

Ja to się zastanawiam, jak taki menel brudas jeszcze w ogóle żyje i nie umarł, jak na nim tyle bakterii od niepranych ciuchów, niemytego ciała, osikanych i osranych spodni, noclegu na trawniku z psią kupą. On na pewno majteczek nie prasuje

Otóż żyje i ma się dobrze najprawdopodobniej dlatego, że jego własna "flora" bakteryjna jemu samemu nie szkodzi, a w otoczeniu żyją czyści ludzie, którzy nie mogą go zarazić bo nie mają czym

Właśnie przypomniał mi się ciekawy film dokumentalny, jaki niedawno obejrzałam - Jak bardzo można być brudnym. Można go obejrzeć na vod.onet.pl tylko w trakcie najlepiej nic nie jeść. Przynajmniej mi ochota do jedzenia odeszła.
Jak się okazuje - nie tylko bez prasowania bielizny żyć można

[mala zmiana]

Jejku, niesamowity jest ten watek. Ciekawa jestem czy jego autorka prasuje galocie na jednej kropce, czy na dwoch? A moze ona w wyprasowanych majtach czuje sie szczuplejsza?

[Vivienne]

Napisane przez lalalabamba

Swoją drogą to prasowanie bardzo Was dziwi, ale to nie jest tak do końca tylko wymysł autorki.
Parenaście/paredziesiąt lat temu tak się właśnie robiło. Pościel nie pościel, ręczniki nie ręczniki, bielizna, wszelkiego rodzaju ubrania, pewnie nawet skarpetki
Tak się robiło u mojej mamy w rodzinnym domu, tak robiła moja babcia.
U mojej koleżanki w domu też jest taki "zwyczaj", że po praniu nalezy wszystko dokładnie wyprasować, czego szczerze jej współczuję

No widzisz, a ja znam rodzinę, która swego czasu zawsze bieliznę i ręczniki GOTOWAŁA. Czy to znaczy, że to jedyna i właściwa racja?
W dobie udoskonalonych proszków itp bez sensu jest takie prasowanie, już nie mówiąc o gotowaniu

[_vixen_]

Napisane przez lalalabamba

Właśnie przypomniał mi się ciekawy film dokumentalny, jaki niedawno obejrzałam - Jak bardzo można być brudnym. Można go obejrzeć na vod.onet.pl tylko w trakcie najlepiej nic nie jeść. Przynajmniej mi ochota do jedzenia odeszła.
Jak się okazuje - nie tylko bez prasowania bielizny żyć można

Też to widziałam, film był obleśny, szczególnie jak skrobali naskórek ze stóp, przynajmniej mnie to najbardziej obrzydziło.

[dzolls]

Napisane przez baby montana

nie, czekam aż zesztywnieją z brudu i przewijam wtedy na drugą stronę

Napisane przez blackamor

Kolejna spowiedź: Jak mi braknie czystych majtek, to pożyczam od mamy

Napisane przez anya_krk

absolutny hit na wizażu, wątek must read !



a chwilę temu jedna z was wspomniała, że patrząc na komentarze widzi, że można żyć bez szwanku na zdrowiu z niewyprasowanymi majtkami. nie wiem jak wy, ale niektóre posty (np. wyżej zacytowane) podciagnęłabym pod szwank zdrowotny (jeśli wiecie co mam na myśli ) i za to kocham was i cały wizaż

[szmyrk]

Uhu, dolaczam do wszelkiej masci flej nie prasujacych majtek

Ogolnie prasowanie jest jedna z niewielu czynnosci domowych, ktore calkiem lubie, ale szybko zaczyna mnie wkurzac, poza tym, ten caly cyrk z rozkladaniem deski, przygotowywaniem zelazka i jeszcze koty chca sie kablem bawic
No to prasuje co musze i kiedy musze (obrusy, koszule, takie tam).

Co do recznikow - mam swoje. W domu rodzinnym jakos nie specjalnie przejmowalismy sie ktory recznik jest czyj, ale to i tak nie mialoby sensu, bo wszystkie reczniki byly wygotowane (nie, nie zamienialismy sie nimi w trakcie uzytkowania, to juz by byla przesada jak dla mnie).

A no i szczoteczke do zebow tez mam swoja i wara od niej, nawet TZ bym nie pozyczyla.

Tak bardzo jak lubie pozyczanie sobie ciuchow tak cudzej bielizny w zyciu bym nie wlozyla, a swojej nikomu nie pozyczyla.

Co jeszcze... sama tez teraz czasem gotuje pranie, jak widze mocno zabrudzone reczniki, albo jakies szamtki mam do prania, a jak beben niepelny to jeszcze przescieradla dopycham i bawelniane majty w jasnych kolorach

---------- Dopisano o 14:04 ---------- Poprzedni post napisano o 14:02 ----------

Zeby nie bylo niejasnosci.... Gotowaniem nazwam pranie w pralce przy temp. 95°C. Podobnmo od czau do czasu jest nawet wskazane dla dobra pralki

[Rena]

Napisane przez essme

Ostatnio przeżyłam dość niemały szok na Wizażu.

Większość z Was nie prasuje bielizny (a dokładniej: majtki)!

Czy Wy naprawdę myślicie, że prasuje się tylko i wyłącznie ze względów estetycznych? Rozumiem, że można nie prasować sobie spodni, skarpetek jakiś tam bluzek. Ale majtek? Wydaje mi się, że w tak intymnym i podatnym na wszelkie infekcje miejscu trzeba zachować jak NAJWIĘKSZĄ higienę.
Wiem, wiem. Od nie prasowania nie umrzesz ale jednak - pozostawia mi jakiś taki niesmak.

A wymówki typu "A po co?! Mam se roboty dowalać?Nie mam czasu!" to żadne wymówki. Ja w takim razie mogę powiedzieć "A po co mam się myć codzienne? Nie mam czasu! Raz na tydzień wystarczy. Nie zabije mnie to..."

A jak u Was z ręcznikami? Prasujecie?

I jeszcze drugie pytanie przy okazji: Pierzecie nowe ubrania po zakupieniu ich w sklepie? Ja tak. Nigdy nie wiadomo kto wcześniej je przymierzał

nie prasuje majtek. Prasuje sie bardzo malym dzieciom, bo wtedy faktycznie one sa zbyt delikatne i trzeba im wyparzyc bakterie. Ale dorosli maja juz swoj system odpornosciowy. No chyba, ze to jakas ekstra sytuacja jest typu, ze chce wysuszyc majtki zelazkiem, ale to bardzo okazjonalnie.

Co do prania to roznie - bezwzglednie piore rzeczy kupione w lumpeksie przed ubraniem. Nawet jak widac ze lumpeks sie stara i prano je przed powieszeniem w sklepie, to jednak sam zapach lumpeksu do przyjemnych nie nalezy i najprosciej i najpewniej jest je wyprac. Nowe rzeczy zasadniczo nie piore, no chyba, ze ewidetnie widze, ze byly przymierzane czy zakurzyly sie w sklepie. Oczywiscie takich sztuk staram sie nie wybierac, no ale w sytuacji typu promocja, ostatnia sztuka itp to jednak biore i piore po kupnie.

[eyo]

Napisane przez lalalabamba

(...)

Swoją drogą to prasowanie bardzo Was dziwi, ale to nie jest tak do końca tylko wymysł autorki.
Parenaście/paredziesiąt lat temu tak się właśnie robiło. Pościel nie pościel, ręczniki nie ręczniki, bielizna, wszelkiego rodzaju ubrania, pewnie nawet skarpetki
Tak się robiło u mojej mamy w rodzinnym domu, tak robiła moja babcia.
U mojej koleżanki w domu też jest taki "zwyczaj", że po praniu nalezy wszystko dokładnie wyprasować, czego szczerze jej współczuję
(...))

[1=9b13fa772a089c950fe6533 92ec6a155eb1c8e79_6035971 53b11b;24111853]Ale pytanie: czy Twoja babcia miała kiedyś pralkę automatyczną i różnego rodzaju detergenty służące dokładnemu wypraniu i zabijaniu tych słynnych zarazków ?
Bo teraz właśnie te rzeczy załatwiają za nas sprawy bakterii i ja ani teraz ani nigdy w przyszłości nie mam zamiaru majtek prasować.. ale za mnie fleja, nie? [/QUOTE]

ja bym chciała jeszcz dodać, że paredziesiąt lat temu nie śmigało się na codzień w fikuśnych majteczkach z wymyślnych materiałów tylko w wielkich galotach z nogawkami zrobionymi z bawełny którym bliżej było rozmiarami do t-shirtu niz do skarpetek stopek
więc ja się nie dziwię że wtedy prasowali bo a) materiał b) rozmiary tejże bielizny c) brak detergnetów i pralek w naszym rozumieniu

[Rena]

Napisane przez eyo

c) brak detergnetów i pralek w naszym rozumieniu

detergenty w postaci mydla byly. Mydlo wymyslili jeszcze starozytni Rzymianie.

[9b13fa772a089c950fe653392ec6a155eb1c8e79_603597153b11b]

ale chyba teraz nie wlewasz mydła do pralki ? chodzi nam tutaj o różnego rodzaju proszki, płyny do płukania itp

[havana]

Prasowanie jest chyba specyficznym hobby mojej mamy, jednak nie odziedziczyłam tego po niej i jestem wstrętnym flejtuchem wiele razy usiłowałam zrozumieć dlaczego prasuje majtki, ale nigdy nie wytłumaczyła mi tego dość przekonująco. Co lepsze, kiedyś usiłowała wyprasować jakieś moje majtki, siłą niemal musiałam je jej wyrywać. (Nie ukrywam, że jak mnie szlag trafia przy prasowaniu wyjątkowo złośliwej bluzki, czasem korzystam z jej zamiłowania na zasadzie wymiany usług i dostaję rzecz idealną jak z magla) Z kolei mama kłóci się ze mną żebym ustawiała niższą temperaturę prania, bo ekologia... tyle, że ona na prasowanie zużyje tyle energii, że i tak ja wychodzę na oszczędniejszą lubię wiedzieć, że rzeczy są porządnie wyprane, natomiast prasowanie pościeli i piżam zdarza mi się jedynie od wielkiego dzwonu, a prasowanie - o zgrozo - majtek i ręczników wydaje mi się sporą nadgorliwością.
Co do nowych ubrań to wolę zakładać już uprane, co z drugiej strony jest trochę nielogiczne bo zawsze mierzę ciuch w sklepie i jak było na nim coś fuj to i tak już przelazło na mnie pewnie niektórym zmrozi teraz krew w żyłach otóż zdarzyło mi się jako wyjście awaryjne założyć niewyprane nowe majtki ale tylko takie, które były porządnie zapakowane i wiem że nie wycierały czyichś rąk ani sklepowej podłogi...

Kiedyś gdzieś czytałam, że w erze przed-pampersowej matki przy pierwszym dziecku prasowały pieluchy z dwóch stron, przy drugim z jednej, a przy trzecim - gotowanie uznawały za wystarczającą formę dezynfekcji...

[eyo]

Napisane przez Rena

detergenty w postaci mydla byly. Mydlo wymyslili jeszcze starozytni Rzymianie.

umknęła ci część "w naszym rozumieniu" czy czepiasz się dla sportu?

[1=9b13fa772a089c950fe6533 92ec6a155eb1c8e79_6035971 53b11b;24115533]ale chyba teraz nie wlewasz mydła do pralki ? chodzi nam tutaj o różnego rodzaju proszki, płyny do płukania itp[/QUOTE]

to też więc właśnie
no ale jak ktoś chce to niech bierze tarkę do warzyw i zetrze sobie kostkę mydła do pralki, droga wolna ;P

[szmyrk]

Napisane przez havana

Kiedyś gdzieś czytałam, że w erze przed-pampersowej matki przy pierwszym dziecku prasowały pieluchy z dwóch stron, przy drugim z jednej, a przy trzecim - gotowanie uznawały za wystarczającą formę dezynfekcji...

Moja mama posiada trojke pociech z przedpampersowej ery

[kitkulka]

majtek nie prasuję, skarpetek też nie, rajstop też zdecydowanie NOŁ
podkoszulki jedynie :P

ręcznik, czasem się zdarzy, ale rzadko
piżamy - nie

nowe ciuchy ze sklepu - piorę

[mala zmiana]

Napisane przez rapunzel8

nigdy nie prasowałam majtek i nigdy w życiu nie miałam żadnej waginalnej infekcji. nie rozumiem też idei noszenia wkładek, ale może po prostu mam za mało mazi.. poza tym jak to niby wygląda w sytuacji intymnej- facet wkłada łapsko w seksowne majty, a tam.. podpaska.

zdarza mi się również beztrosko korzystać z cudzych ręczników, np faceta czy rodzeństwa. a również dzielić szczoteczkę do zębów- ale tylko z osobami o nienagannym uzębieniu..

za to nie znam nikogo kto tak często zmieniałby pościel jak ja. do dziś myślę ze zgrozą o współlokatorce, która przez rok spała w tej samej pościeli- nie wiem czy w końcu zmieniła, bo się wyprowadziłam.

nową pościel zawsze piorę, bo nie zapewnia uczucia komfortu i świeżości jak wyprana. nowe ubrania- nigdy

życie w jałowym, sterylnym środowisku nie jest wcale takie zdrowe i prowadzi- paradoksalnie- do spadku odporności i alergii. przesada nigdy nie jest zdrowa. nigdy nie miałam opryszczki, ale czy to znaczy, że nie mam w organizmie tego wirusa? prawdopodobnie jednak mam- jak 90% populacji, po prostu na razie jestem odporna.

prasowanie bielizny, pościeli itd ma sens jeżeli walczymy z grzybicą, świerzbem, innymi chorobami skórnymi itp

Skuteczna pułapka na napalenców

[Sadunia]

haha, wiedzialam, ze sie na was nie zawiode!!! watek kwitnie, prądkuje i juz nawet mam wrazenie, ze owoce wydal! a wracajac do tematu - kapalam sie wczoraj po szalowym sylwestrze (btw. najlepszego wizazanki ukochane!) i myslalam sobie, ze bawilam sie bosko, ALE bylam na imprezie na ktorej bylo ponad dwadziescia osob plus jeden kibelek z ktorego wszyscy jak jeden maz i jedna zona korzystali. i sluchajcie, ten kibelek nie byl wyprasowany!!! wolac pogotowie??? czy jest jakas szansa na przezycie??? odpiszcie koniecznie, zdenerwowana sadunia...

[9b13fa772a089c950fe653392ec6a155eb1c8e79_603597153b11b]

z tym to do lekarza 1 kontaktu i to szybko!

[mala zmiana]

Napisane przez Sadunia

haha, wiedzialam, ze sie na was nie zawiode!!! watek kwitnie, prądkuje i juz nawet mam wrazenie, ze owoce wydal! a wracajac do tematu - kapalam sie wczoraj po szalowym sylwestrze (btw. najlepszego wizazanki ukochane!) i myslalam sobie, ze bawilam sie bosko, ALE bylam na imprezie na ktorej bylo ponad dwadziescia osob plus jeden kibelek z ktorego wszyscy jak jeden maz i jedna zona korzystali. i sluchajcie, ten kibelek nie byl wyprasowany!!! wolac pogotowie??? czy jest jakas szansa na przezycie??? odpiszcie koniecznie, zdenerwowana sadunia...

Sadunia, postaram sie pomocmoje pytanie, a czy ten kibelek byl wykrochmalony bo przed prasowaniem trzeba wykrochmalic. Usmialam sie do lez.

[havana]

Napisane przez Sadunia

haha, wiedzialam, ze sie na was nie zawiode!!! watek kwitnie, prądkuje i juz nawet mam wrazenie, ze owoce wydal! a wracajac do tematu - kapalam sie wczoraj po szalowym sylwestrze (btw. najlepszego wizazanki ukochane!) i myslalam sobie, ze bawilam sie bosko, ALE bylam na imprezie na ktorej bylo ponad dwadziescia osob plus jeden kibelek z ktorego wszyscy jak jeden maz i jedna zona korzystali. i sluchajcie, ten kibelek nie byl wyprasowany!!! wolac pogotowie??? czy jest jakas szansa na przezycie??? odpiszcie koniecznie, zdenerwowana sadunia...

Ja się dziwię, że odważyłaś się pójść w gości bez żelazka... wyprasowałabyś chociaż ręcznik i byłaby jeszcze jakaś nadzieja dla Ciebie, a tak...

[Sadunia]

Napisane przez mala zmiana

Sadunia, postaram sie pomocmoje pytanie, a czy ten kibelek byl wykrochmalony bo przed prasowaniem trzeba wykrochmalic. Usmialam sie do lez.

matko kochana!!! juz dzwonie do gospodyni, zeby zapytac o ten krochmal! ale skoro z niej taka fleja, ze nie wyprasowala, to ja nie wiem doprawdy... i kolejny problem... kochac ja za boska zabawe czy nienawidzic za narazenie zycia???

---------- Dopisano o 17:59 ---------- Poprzedni post napisano o 17:57 ----------

[1=9b13fa772a089c950fe6533 92ec6a155eb1c8e79_6035971 53b11b;24119090]z tym to do lekarza 1 kontaktu i to szybko! [/QUOTE]
ooo, w moim nfzecie to sie nazywa lekarz pierwszego spiecia

---------- Dopisano o 18:01 ---------- Poprzedni post napisano o 17:59 ----------

Napisane przez havana

Ja się dziwię, że odważyłaś się pójść w gości bez żelazka... wyprasowałabyś chociaż ręcznik i byłaby jeszcze jakaś nadzieja dla Ciebie, a tak...

jak to bez zelazka??? tyle osob, tyle majtek do wyprasowania!!! i do tego recznik do wytarcia rak!!! no i kibelek staralam sie wyprasowac, ale strasznie skwierczal...

[mala zmiana]

Napisane przez Sadunia

matko kochana!!! juz dzwonie do gospodyni, zeby zapytac o ten krochmal! ale skoro z niej taka fleja, ze nie wyprasowala, to ja nie wiem doprawdy... i kolejny problem... kochac ja za boska zabawe czy nienawidzic za narazenie zycia???

---------- Dopisano o 17:59 ---------- Poprzedni post napisano o 17:57 ----------


ooo, w moim nfzecie to sie nazywa lekarz pierwszego spiecia

A co ci po dobrej zabawie, jak twoje zdrowie zostalo narazane na szwank moj maz sie pyta czy do tego kibelka to chodziliscie parami bo od tego mozna zalapac zarazki, a od zarazkow sie puchnie

[aa2]

no to teraz poważnie.....
wy się śmiejcie a ja zaniedbałam, recznika jednak nie wyprasowałam o stringach przed wyjściem na sylwka nie wspomnę i mnie zaatakowało.............w łasnie sie zastanawiam czy sie nie kończe: kasze,l katar i kij wie jakie paskudztwo za to że nie zadbałam mnie dopadnie...