Oszczędzanie niejedno imię ma - i nie będąc żyłą z klasą żyć się da! cz II

[201801191006]

sliweczka85, sama sobie jesteś winna, że się dobrze nie bawiłaś i robiłaś coś wbrew sobie.
u mnie w wiosce jak się ktoś dowie, że ja już po ślubie i nie było wesela na 3 dni, to mnie pewnie obgadają z góry na dół, ale mam to w poważaniu.

no i mam już mózg wyprany ślubnymi tematami, bo mi się śniło, że byłam gościem na tym weselu w teatrze

[I ona]

Ja nie uznaje robienia czegoś wbrew sobie. U mnie na wiosce, z której pochodzę też będzie larmo, że wziełam ślub po cichu, że sąsiedzi nie zaproszeni, że nie było hucznej zabawy Tylko, że po mnie to spływa jak woda kiedy biorę prysznic U mnie na wsi wesele na 2 dni to stanadrd, jak kogoś nie stać to bierze kredyt i robi tak jak wszyscy

A ja nie wyobrażam sobie po prostu zabrać kilkudziesięciu tysięcy z kasy zbieranej na mieszkanie lub mieć świadomość, że moi rodzice zabierają kredyt żeby wieś była zadowolona

[Antii89]

Nie ogarniam jak można brać kredyt na wesele. Jak mnie nie stać robię obiad dla najbliższych i tyle. Przecież wesele to tylko 1-2 dni, a w tym wszystkim chodzi, żeby być szczęśliwym całe życie, a nie zrobić pokaz dla rodziny i sąsiadów.
Ja w ogóle nie uznaję kredytów konsumpcyjnych, jedynie hipoteczny.

[201606270916]

Napisane przez Antii89

Ja w ogóle nie uznaję kredytów konsumpcyjnych, jedynie hipoteczny.

Mam to samo i przez to się dziwiłam, jak w moim wątku ktoś napisał o tej pozytywnej historii kredytowej. Dla mnie to jest absurd.

Umie oszczędzać na bieżące wydatki, kupuje sprzęty na gotówkę?
Niegodzien otrzymania kredytu na mieszkanie.

Kasa się go nie trzyma, żyje od pierwszego do pierwszego, nawet głupią mp4 kupuje na kredyt?
Wymarzony kredytobiorca!

Wesela to dla mnie coś strasznie dziwnego. Nie jestem w związku, ale wiem, że zrobienie wesela bardzo bolałoby mnie finansowo Nie dość, że nie lubię takich imprez (nie tylko wesel - też np. sylwestrów, balów karnawałowych, itp.), to jeszcze przepuścić kwotę wielkości wkładu na mieszkanie w jedną noc Jak ktoś w dodatku bierze na taką imprezę kredyt, to już mi w ogóle brak słów. Zastaw się a postaw się.

[MariaFrancesca]

Napisane przez Krolowa Julianna

Mam to samo i przez to się dziwiłam, jak w moim wątku ktoś napisał o tej pozytywnej historii kredytowej. Dla mnie to jest absurd.

Umie oszczędzać na bieżące wydatki, kupuje sprzęty na gotówkę?
Niegodzien otrzymania kredytu na mieszkanie.

Kasa się go nie trzyma, żyje od pierwszego do pierwszego, nawet głupią mp4 kupuje na kredyt?
Wymarzony kredytobiorca!

Patrząc na to logicznie to zgadza się, jest to totalny absurd, ale doradcy żenią takie kity. Jak zmieniałam konto to bank stwierdził, że zrobi mi to bezpłatnie pod warunkiem, że wezmę jeden z produktów, bezpłatnych, ale jednak, któryś mam wziąć. Wzięłam opcję ze zwiększonym limitem na koncie, babka gadała, żeby to wykorzystać, bo się przyda do kredytu. Nie wykorzystałam ani razu ani nic innego ani mąż nigdy nie kupowaliśmy na raty, a kredyt dostaliśmy. Także nie wiem czy to nie taka gadka, żeby wcisnąć jakiś dodatkowy produkt, czyli zakup na raty.

[GrumpyCat]

A ja nie uznaję kredytu hipotecznego :P

[nurek119]

Napisane przez GrumpyCat

A ja nie uznaję kredytu hipotecznego :P

Czyli mieszkanie kupujesz za gotowke?

[GrumpyCat]

Napisane przez nurek119

Czyli mieszkanie kupujesz za gotowke?

Wypowiadałam się już na ten temat tutaj obszernie więc nie będę powtarzać. Głupie jest branie kredytu na wesele, tak samo jak głupie jest zakładanie sobie pętli na 30 lat i spłacanie 2-3krotnej wartości mieszkania bo jest parcie na własne. Ale to tylko w naszym biednym kraju taka mentalność zachodni sąsiedzi są mądrzejsi.

"A bo dla dzieci zostanie" serio? Dziwne. Skoro każde pokolenie tak myśli to nie wiem czemu co pokolenie kupuje się mieszkanie na kredyt. Przecież ciągle któreś powinno przechodzić dalej A jednak kończy się 20-parę lat i zaczyna zbierać na wkład własny. I tak koło się kręci.

[nurek119]

Napisane przez GrumpyCat

Wypowiadałam się już na ten temat tutaj obszernie więc nie będę powtarzać. Głupie jest branie kredytu na wesele, tak samo jak głupie jest zakładanie sobie pętli na 30 lat i spłacanie 2-3krotnej wartości mieszkania bo jest parcie na własne. Ale to tylko w naszym biednym kraju taka mentalność zachodni sąsiedzi są mądrzejsi.

"A bo dla dzieci zostanie" serio? Dziwne. Skoro każde pokolenie tak myśli to nie wiem czemu co pokolenie kupuje się mieszkanie na kredyt. Przecież ciągle któreś powinno przechodzić dalej A jednak kończy się 20-parę lat i zaczyna zbierać na wkład własny. I tak koło się kręci.

I przechodza ale np. Ja mam 24lata i na szczescie zyja rodzice i dziadkowie wiec skoro rodzice maja okolo 50lat teraz to raczej nie logiczne jest czekanie ze teraz dostane od nich mieszkanie. Tylko kiedys w nieokreslonej dalszej przyszlosci. I nie kazda rodzina ma jedno dziecko

[GrumpyCat]

Napisane przez nurek119

I przechodza ale np. Ja mam 24lata i na szczescie zyja rodzice i dziadkowie wiec skoro rodzice maja okolo 50lat teraz to raczej nie logiczne jest czekanie ze teraz dostane od nich mieszkanie. Tylko kiedys w nieokreslonej dalszej przyszlosci. I nie kazda rodzina ma jedno dziecko

Właśnie! Dlatego odrzuciłabym argument "biorę kredyt bo będzie dla dzieci", a co jak ja dzieci mieć nie chcę?:P

Wiecie o co mi chodzi, bierze się kredyt "bo dla dzieci zostanie" a jak pomyśleć logicznie to wasze dzieci i tak będą musiały kredyt brać.

Każdy robi jak uważa, ja nie mam zamiaru do emerytury spłacać olbrzymich rat. Zaraz padnie argument jak ostatnio, że rata=opłata za wynajem. No właśnie nie równa się. Jak chce się mieć nowe fajne mieszkanko w fajnej lokalizacji. A nie mam zamiaru spłacać starego śmierdzącego mieszkania bo "tak taniej".

[Alillah]

Napisane przez GrumpyCat

Właśnie! Dlatego odrzuciłabym argument "biorę kredyt bo będzie dla dzieci", a co jak ja dzieci mieć nie chcę?:P

Wiecie o co mi chodzi, bierze się kredyt "bo dla dzieci zostanie" a jak pomyśleć logicznie to wasze dzieci i tak będą musiały kredyt brać.

Każdy robi jak uważa, ja nie mam zamiaru do emerytury spłacać olbrzymich rat. Zaraz padnie argument jak ostatnio, że rata=opłata za wynajem. No właśnie nie równa się. Jak chce się mieć nowe fajne mieszkanko w fajnej lokalizacji. A nie mam zamiaru spłacać starego śmierdzącego mieszkania bo "tak taniej".

Nie mogę bardziej się zgodzić!!!
Dlatego, jak też już pisałam, oszczędzam, aby kupić mieszkanie za gotówkę. Jest to możliwe, należy tylko gruntownie przemyśleć swój sposób życia, zwiększyć dochody i ograniczyć maksymalnie wydatki (da się).

Ani jedna osoba z moich znajomych nie poważyła się na coś takiego jak zakup mieszkania w Krakowie za gotówkę, gdzie sobie trzeba liczyć przynajmniej 6 tys za metr (lub więcej) jeśli mówimy o mieszkaniu około 40 metrów. Wszyscy bredzą o równaniu rata = wynajem, spłacasz na swoje. I że nie mają z czego oszczędzać. W czterech literach mam to wynajmowane od banku "swoje". Jak spłacę, to za 30 lat mieszkanie będzie starą ruiną.
Wokół mnie jest mnóstwo młodych ludzi o dochodach oscylujących między 3500-6000 nett0. Są to jednak osoby, którym każdy luksus się "należy", auto się "należy" - na benzynę, bo nie będą gazem beszcześcić auta, 30 paczek Davidoffów miesięcznie się "należy" oraz kawa ze Starbucksa/Coffee Heaven jest dzień w dzień "konieczna". Tak samo jak "konieczne" są szmaty z Zary.
Jak mówię, że dwie pracujące osoby są w stanie odłożyć w kilka lat na mieszkanie, to nikt mi nie wierzy.

[201606270916]

Napisane przez Alillah

Nie mogę bardziej się zgodzić!!!
Dlatego, jak też już pisałam, oszczędzam, aby kupić mieszkanie za gotówkę. Jest to możliwe, należy tylko gruntownie przemyśleć swój sposób życia, zwiększyć dochody i ograniczyć maksymalnie wydatki (da się).

Ani jedna osoba z moich znajomych nie poważyła się na coś takiego jak zakup mieszkania w Krakowie za gotówkę, gdzie sobie trzeba liczyć przynajmniej 6 tys za metr (lub więcej) jeśli mówimy o mieszkaniu około 40 metrów. Wszyscy bredzą o równaniu rata = wynajem, spłacasz na swoje. I że nie mają z czego oszczędzać. W czterech literach mam to wynajmowane od banku "swoje". Jak spłacę, to za 30 lat mieszkanie będzie starą ruiną.
Wokół mnie jest mnóstwo młodych ludzi o dochodach oscylujących między 3500-6000 nett0. Są to jednak osoby, którym każdy luksus się "należy", auto się "należy" - na benzynę, bo nie będą gazem beszcześcić auta, 30 paczek Davidoffów miesięcznie się "należy" oraz kawa ze Starbucksa/Coffee Heaven jest dzień w dzień "konieczna". Tak samo jak "konieczne" są szmaty z Zary.
Jak mówię, że dwie pracujące osoby są w stanie odłożyć w kilka lat na mieszkanie, to nikt mi nie wierzy.

O widzisz - dwie. Ja na razie mogę liczyć tylko na siebie. Gdybym mogła dostać kredyt byłby dla mnie o wiele lepszy od najmu mieszkania, bo opłaty porównywalne (w dodatku kupując dwupokojowe jeden pokój mogę wynająć i opłacić nim czynsz), a wynajmując mieszkanie z jednej wypłaty odłożę jakieś śmieszne pieniądze lub prawie nic. Chociaż muszę przyznać, że jestem zdecydowanie poniżej dochodów, o jakich mówisz (na obecnym stanowisku po skończeniu studiów, z nadgodzinami, będę mieć trochę ponad 2000 PLN, może uda mi się to w ciągu roku podwyższyć do 2500-3000, dopiero z czasem mogę zacząć zarabiać więcej). Nierealne jest dla mnie w tej chwili kupienie mieszkania za gotówkę, bo nie widzę szans na odłożenie wystarczająco dużych kwot z obecnej wypłaty lub tej możliwej do osiągnięcia w najbliższym czasie.

Mieszkanie po 30 latach jako ruina? Przecież w międzyczasie robi się remonty. Z takim podejściem i to za gotówkę będzie ruiną, po co kupować nawet za gotówkę, jak można co pięć lat zmieniać wynajmowane mieszkanie na nowe?

Zgodzę się z Tobą, że niektórzy są po prostu rozrzutni i nie potrafią odmówić sobie niektórych rzeczy Niektórzy ludzie to po prostu taki typ, że żyją od wypłaty do wypłaty - niezależnie od tego, czy mieliby do dyspozycji minimalną, czy dziesięć minimalnych.

Gdybym doszła do zarobków rzędu 5000-6000 PLN i mieszkania by potaniały (a liczę na to, że ceny spadną przy tych rosnących wymaganych wkładach własnych) - wtedy byłabym w stanie odłożyć przez kilka lat, bo u mnie mieszkania i tak nie są szczególnie drogie. W innym przypadku tego nie widzę Dlatego nie skreślam kredytów na mieszkanie, bo dla niektórych to jedyna szansa na własny lokal.

To już nawet nie chodzi o coś takiego, jak zostawianie mieszkania dzieciom. To też - przynajmniej dla mnie - większy komfort na stare lata, gdy zostaje emerytura, a kredytu już do spłacania nie ma. Wtedy koszty generuje już samo mieszkanie, a nie wynajem; dodatkowo część można podnająć. Albo sprzedać i iść do domu spokojnej starości To tak o przypadkach wynajmowania mieszkania przez całe życie, bo kredyt jest zły, a nie było się w stanie uzbierać na kupno (bo co innego jak ktoś da radę, uzbiera i kupi).

---------- Dopisano o 15:14 ---------- Poprzedni post napisano o 15:12 ----------

Poza tym przyznaję, że nie wiem, jak jest np. w takim Krakowie. Obecnie mieszkam w Szczecinie i tu nie ma wygórowanych cen za rozsądne warunki, więc nie trzeba się rzucać na zagrzybione mieszkanie na zadupiu, bo taniej

[KaasiaJot]

Podczytuję Wasza dyskusję o kupnie mieszkania, bo myśleliśmy z mężem o zamianie naszego na coś większego i coś mi się to nie do końca kalkuluje załóżmy, że jesteśmy w stanie realnie odłożyć 3 tyś miesięcznie, a potrzebujemy ich w sumie jakieś 350 tyś (przy założeniu, ze mieszkanie ma 50 m2, koszt 1m2 to 6 tyś, a stan surowy trzeba jeszcze wyremontować i umeblowac + miejsce parkingowe czy komórka lokatorska). Toż to wychodzi 10 lat oszczędzania...:/ Gdybym chciała się sprężyć i zawęzić ten okres do 2-3 lat to daje nam kwotę 10 tyś miesięcznie, a tyle przy najszczerszych checiach nie jesteśmy w stanie odkładać, bo po prostu przekracza to nasze miesięczne dochody. Reasumując przyłącze się do zwolenników kredytu od kilku lat takowy posiadam i nie narzekam

[MiniMonix]

Dyskusja na temat kredytów a wynajęcia mieszkań już była. Skończcie proszę bo znowu będzie przez pół wątku wzajemnego przekonywania do swoich racji.

[Taszanta]

Napisane przez MiniMonix

Dyskusja na temat kredytów a wynajęcia mieszkań już była. Skończcie proszę bo znowu będzie przez pół wątku wzajemnego przekonywania do swoich racji.

Prośby o skończenie jakiegoś tematu bo coś tam też już były

[MiniMonix]

Szkoda że nie działają ;/

[KaasiaJot]

To przepraszam przyznam szczerze, ze nie miałam czasu przeczytać całości pierwszej części wątku, a że w tej czesci dyskusja na ten temat trwała w najlepsze, to myslalam ze się dowiem czegoś nowego w tym temacie...W każdym razie, jeśli można, to dołączę do Was, bo odkąd powiększyła nam się rodzina, to temat oszczędzania stał mi się szczególnie bliski

[Futbolowa]

Napisane przez MiniMonix

Dyskusja na temat kredytów a wynajęcia mieszkań już była. Skończcie proszę bo znowu będzie przez pół wątku wzajemnego przekonywania do swoich racji.

Zaraz dojdziemy do tego, że nie będzie można o niczym dyskutować, bo 'już było'. Do wątku dołączyły nowe osoby i może mają coś ciekawego do powiedzenia w tych poruszanych już tematach?

Najlepiej zamilknijmy, bo przecież o oszczędzaniu na jedzeniu/chemii/ciuchach/kosmetykach/środkach transportu itd. itd. już było

[201606270916]

Napisane przez MiniMonix

Dyskusja na temat kredytów a wynajęcia mieszkań już była. Skończcie proszę bo znowu będzie przez pół wątku wzajemnego przekonywania do swoich racji.

OK, to i tak taki temat, że nikt nikogo nie przekona

[MiniMonix]

Napisane przez Futbolowa

Zaraz dojdziemy do tego, że nie będzie można o niczym dyskutować, bo 'już było'. Do wątku dołączyły nowe osoby i może mają coś ciekawego do powiedzenia w tych poruszanych już tematach?

Najlepiej zamilknijmy, bo przecież o oszczędzaniu na jedzeniu/chemii/ciuchach/kosmetykach/środkach transportu itd. itd. już było

No to dalej przekonajcie się bez końca czy brać kredyt, czy wynajmować. Powodzenia

[201801191006]

Napisane przez Futbolowa

Zaraz dojdziemy do tego, że nie będzie można o niczym dyskutować, bo 'już było'. Do wątku dołączyły nowe osoby i może mają coś ciekawego do powiedzenia w tych poruszanych już tematach?

Najlepiej zamilknijmy, bo przecież o oszczędzaniu na jedzeniu/chemii/ciuchach/kosmetykach/środkach transportu itd. itd. już było

[I ona]

Nikt nikogo nie przekona, bo w tym wypadku niestety prawda leży po środku. Rację poniekąd mają i zwolennicy i przeciwnicy kredytów. Bo kredyt właśnie ma w sobie plusy i munisy i teraz tylko zależy od tego w jakiej kto się znajduje sytuacji (czy tana sytuacja powoduje to, że te minusy wygrywają czy plusy).

[tassia]

Napisane przez I ona

Nikt nikogo nie przekona, bo w tym wypadku niestety prawda leży po środku. Rację poniekąd mają i zwolennicy i przeciwnicy kredytów. Bo kredyt właśnie ma w sobie plusy i munisy i teraz tylko zależy od tego w jakiej kto się znajduje sytuacji (czy tana sytuacja powoduje to, że te minusy wygrywają czy plusy).

[Futbolowa]

Napisane przez MiniMonix

No to dalej przekonajcie się bez końca czy brać kredyt, czy wynajmować. Powodzenia

W ten sposób można każdą dyskusję sprowadzić do 'przekonywania się bez końca' Jaki byłby więc sens istnienia forum dyskusyjnego, gdybyśmy nie dyskutowali ze sobą?

[MiniMonix]

Napisane przez Futbolowa

W ten sposób można każdą dyskusję sprowadzić do 'przekonywania się bez końca' Jaki byłby więc sens istnienia forum dyskusyjnego, gdybyśmy nie dyskutowali ze sobą?

Na temat wspomnianego przez ciebie oszedzania kosmetyków/chemii itd może być wiele sposobów o których nie wszystkie wiedzą. Temat "kredyt czy wynajem" co daje? Wg mnie nic

[Alillah]

Napisane przez Krolowa Julianna

O widzisz - dwie. Ja na razie mogę liczyć tylko na siebie. Gdybym mogła dostać kredyt byłby dla mnie o wiele lepszy od najmu mieszkania, bo opłaty porównywalne (w dodatku kupując dwupokojowe jeden pokój mogę wynająć i opłacić nim czynsz), a wynajmując mieszkanie z jednej wypłaty odłożę jakieś śmieszne pieniądze lub prawie nic.

To jest bardzo dobry pomysł! Popieram
Faktycznie napisałam "dwie osoby pracujące", bo rachunki wtedy niewiele większe, a jednak dwie pensje.
Mimo to, zawsze zachęcam do przemyślenia swojego codziennego życia i wydatków. Jako ciekawostkę podam fakt, że moja koleżanka utrzymuje się za 1700zł i nie oszczędza nic (550 wynajem +rachunki, reszta tzw "życie"). Ja staram się zmieścić w 1500 zł (850 wynajem +rachunki, reszta tzw "życie"). Uważam również, że poleganie tylko na dochodzie z pracy nie zawsze jest jedyną opcją - po pracy można dorabiać (tłumaczenia, korepetycje, niańczenie dzieci, drobne naprawy, kokos.pl, sprzedaż niepotrzebnych książek, sprzętów itp).

Piszę to z perspektywy osoby, która skończyła byle jakie studia (filologiczne). Jeszcze parę miesięcy temu pracowałam (o zgrozo) w szkole za 1600 zł na etacie. Mogłabym tam pracować dalej. Mogłabym narzekać, że mało, że praca bez perspektyw i własne mieszkanie kupię za 50 lat. Ale trzeba było sprawy wziąć we własne ręce i zmienić niskopłatną, dziadową posadę nauczyciela

[Futbolowa]

Napisane przez MiniMonix

Na temat wspomnianego przez ciebie oszedzania kosmetyków/chemii itd może być wiele sposobów o których nie wszystkie wiedzą. Temat "kredyt czy wynajem" co daje? Wg mnie nic

Według Ciebie - to chyba wiele wyjaśnia Jak widać powyżej - nie każdy musi mieć takie samo zdanie. A już na poprzednich stronach da się zauważyć, że nie wszystko zostało w tym temacie powiedziane. Ot, choćby o tym budowaniu historii kredytowej - każda ma inne doświadczenia i warto je ze sobą porównać.

A tu pojawia się na wątku ktoś nowy, powie parę słów i zaraz ktoś się dowala, że ma nie poruszać tematów, które dwa tygodnie temu w innym wątku komuś się nie spodobały. Bardzo to miłe

[I ona]

Napisane przez Alillah

To jest bardzo dobry pomysł! Popieram
Faktycznie napisałam "dwie osoby pracujące", bo rachunki wtedy niewiele większe, a jednak dwie pensje.
Mimo to, zawsze zachęcam do przemyślenia swojego codziennego życia i wydatków. Jako ciekawostkę podam fakt, że moja koleżanka utrzymuje się za 1700zł i nie oszczędza nic (550 wynajem +rachunki, reszta tzw "życie"). Ja staram się zmieścić w 1500 zł (850 wynajem +rachunki, reszta tzw "życie"). Uważam również, że poleganie tylko na dochodzie z pracy nie zawsze jest jedyną opcją - po pracy można dorabiać (tłumaczenia, korepetycje, niańczenie dzieci, drobne naprawy, kokos.pl, sprzedaż niepotrzebnych książek, sprzętów itp).

Piszę to z perspektywy osoby, która skończyła byle jakie studia (filologiczne). Jeszcze parę miesięcy temu pracowałam (o zgrozo) w szkole za 1600 zł na etacie. Mogłabym tam pracować dalej. Mogłabym narzekać, że mało, że praca bez perspektyw i własne mieszkanie kupię za 50 lat. Ale trzeba było sprawy wziąć we własne ręce i zmienić niskopłatną, dziadową posadę nauczyciela

Bardzo się cieszę, że Ci się udało i popieram to, że trzeba walczyć o lepszy byt. Jednak piszesz o zmianie pracy jak o zmianie skarpetek - przepraszam, czasem się mimo wielkich chęci pracy zmienić nie da lub jest to bardzo trudne. Nie jest to takie oczywiste Wiesz znam mase ludzi, bardziej lub mniej wykształconych ale mądrych i dość ogarniętych życiowo a mimo to wśród nich są osoby, które pracują za marną kasę bo nie mają wyjścia. Sytuacje są naprawdę bardzo różne.

[MiniMonix]

Napisane przez Futbolowa

Według Ciebie - to chyba wiele wyjaśnia Jak widać powyżej - nie każdy musi mieć takie samo zdanie. A już na poprzednich stronach da się zauważyć, że nie wszystko zostało w tym temacie powiedziane. Ot, choćby o tym budowaniu historii kredytowej - każda ma inne doświadczenia i warto je ze sobą porównać.

A tu pojawia się na wątku ktoś nowy, powie parę słów i zaraz ktoś się dowala, że ma nie poruszać tematów, które dwa tygodnie temu w innym wątku komuś się nie spodobały. Bardzo to miłe

No strasznie się dowalam, nie ma co jak juz, to grzecznie poprosiłam.

[nurek119]

Napisane przez KaasiaJot

Podczytuję Wasza dyskusję o kupnie mieszkania, bo myśleliśmy z mężem o zamianie naszego na coś większego i coś mi się to nie do końca kalkuluje załóżmy, że jesteśmy w stanie realnie odłożyć 3 tyś miesięcznie, a potrzebujemy ich w sumie jakieś 350 tyś (przy założeniu, ze mieszkanie ma 50 m2, koszt 1m2 to 6 tyś, a stan surowy trzeba jeszcze wyremontować i umeblowac + miejsce parkingowe czy komórka lokatorska). Toż to wychodzi 10 lat oszczędzania...:/ Gdybym chciała się sprężyć i zawęzić ten okres do 2-3 lat to daje nam kwotę 10 tyś miesięcznie, a tyle przy najszczerszych checiach nie jesteśmy w stanie odkładać, bo po prostu przekracza to nasze miesięczne dochody. Reasumując przyłącze się do zwolenników kredytu od kilku lat takowy posiadam i nie narzekam

Uff wreszcie jakies wyliczenia)