Moherowe dinozaury, konserwy i dewotki - Imperium Włóczki Kontratakuje, czyli cz. V

[Eva ID]

Gofer - zjadłam Cię !!!

Kogoś trafiło wczoraj coś z okazji 13-go w Piątek?!

[Gofrzyca]

Napisane przez paulina150528

Chyba sie domyślam,ze chodzi o tą sprawe jeszcze daleko wsteczKochana sama sobie dałas dobra radewiem,ze trudno i ciezko czasami ale czy warto sie zadreczac?

nie jest łatwo zapomnieć , odpuścić kiedy się kocha, niestety Teraz tak mówię bo stało się co się stało, mamy/mieliśmy kontakt, ale wtedy kiedy był on maksymalnie ograniczony było tak samo Po prostu nie wyobrażam sobie życia bez niego, pierwszy raz, mimo tego, że było kilku facetów przed nim, tak kocham.

[aniko 23]

Napisane przez Gofrzyca

Może i mądra ale ja nie umiem sobie tego przetłumaczyć bo wciąż kocham, nieprzerwanie, mimo kilku miesięcy przerwy. Nie umiem pomyśleć o innym facecie tak jak o nim.

jesli jedynym wyjsciem jest wyleczenie sie z z milosci do aktualnego faceta to nie mysl o innych facetach a zacznij myslec o sobie...skup sie na sobie..Gofer ja wiem ze to drastyczne ale nie sama miloscia czlowiek zyje...zle sie dzieje jesli tak jest...cos wiem o tym

Elfie (no w koncu moge z zjakims elfem pogadac silme vala)

ja generalnie gagi nie slucham, choc przyznaje ze podoba mi sie jej nowy klip i piosenka Bad Romance...natomiast jej wystepy na zywo -przy klawiszach podobaja mi sie niesamowicie....ona jest jakas taka, nie wiem....futurystyczna....

[Eva ID]

Napisane przez Cathas

Witam Mohery.
Jestem wściekła na siebie. Po prostu mnie nosi.
Wczoraj miałam wziąć pierwszą pigułkę z nowego opakowania.
Zapomniałam.
Pierwszy raz od kiedy biorę pigułki zapomniałam i do tego najważniejszej z nich.
Normalnie biorę je ok. 21-23, a wczoraj przyszłam, położyłam się o 19 'na chwilę' i obudziłam się dziś o 7;/
Oczywiście zaraz wzięłam tabsa, ale to i tak za późno.
Niech to szlag.

He, he, he.... dopadł Cię syndrom 13-go w Piątek....


Gofer.... hej.... kochana, nakręcasz się od kilku miesięcy... wcale nie jestes zakochana tylko zaślepiona. Juz Ci to kiedyś napisałam ale olałaś radę.

Serio Ci współczuję bo dawno byś się z tym uporała gdybyś w końcu przejżała na oczy.

[Gofrzyca]

Napisane przez Eva ID

Gofer - zjadłam Cię !!!

Kogoś trafiło wczoraj coś z okazji 13-go w Piątek?!

Jak widać na powyższym, mnie trafiło

Napisane przez aniko 23

jesli jedyneym wyjsciem jest wyleczenie sie z z milosci do aktualnego faceta to nie mysl o innych facetach a zacznij myslec o sobie...skup sie na sobie..Gofer ja wiem ze to drastyczne ale nie samam miloscia czlowiek zyje...zle sie dzieje jesli tak jest...cos wiem o tym

Potrafię myśleć o sobie, to że go kocham nie przeszkadza mi w tym, najgorsze jest to, że ciągle go tracę, nie mogę z nim być mimo tego, że bardzo chcę. A to akurat mi odbiera wszystko, całą radość.

[aniko 23]

Napisane przez Gofrzyca

nie jest łatwo zapomnieć , odpuścić kiedy się kocha, niestety Teraz tak mówię bo stało się co się stało, mamy/mieliśmy kontakt, ale wtedy kiedy był on maksymalnie ograniczony było tak samo Po prostu nie wyobrażam sobie życia bez niego, pierwszy raz, mimo tego, że było kilku facetów przed nim, tak kocham.

a tak dokladnie to w czym rzecz?? Ty go kochasz a on??

edit: ciagle literowki poprawiam, wstalam dopiero, pije kawke .Wczoraj wstalam o 3.30(extremalna pora jak dla mnie) - wiec wanelam 13h snua co

[Gofrzyca]

Napisane przez Eva ID

He, he, he.... dopadł Cię syndrom 13-go w Piątek....


Gofer.... hej.... kochana, nakręcasz się od kilku miesięcy... wcale nie jestes zakochana tylko zaślepiona. Juz Ci to kiedyś napisałam ale olałaś radę.

Serio Ci współczuję bo dawno byś się z tym uporała gdybyś w końcu przejżała na oczy.

ale niby czym zaślepiona?? Tym, że czuję coś do niego? Że nie potrafię zapomnieć?? Że dużo dla mnie znaczy? Wiem, robię z siebie ofiarę, sama się podkładam ale nie potrafię zapomnieć. Mimo tego wszystkiego on jest najlepszą rzeczą w życiu jaka mi się przytrafiła.

---------- Dopisano o 11:13 ---------- Poprzedni post napisano o 11:10 ----------

Napisane przez aniko 23

a tak dokladnie to w czym rzecz?? Ty go kochasz a on??

edit: ciagle literowki poprawiam, wstalam dopiero, pije kawke .Wczoraj wstalam o 3.30(extremalna pora jak dla mnie) - wiec wanelam 13h snua co

A on, on sama już nie wiem. Mam wrażenie, że on si pogubił, że ma problemy ze sobą. Bo czasem jest naprawdę fajnie wszystko jest na dobrej drodze, a za moment bez żadnego powodu staje się oschły i ciągle powtarza to samo, ale i tak później "wraca".

[aniko 23]

Napisane przez Gofrzyca

ale niby czym zaślepiona?? Tym, że czuję coś do niego? Że nie potrafię zapomnieć?? Że dużo dla mnie znaczy? Wiem, robię z siebie ofiarę, sama się podkładam ale nie potrafię zapomnieć. Mimo tego wszystkiego on jest najlepszą rzeczą w życiu jaka mi się przytrafiła.

moze oddelegujemy do niego grupe moherow

[Eva ID]

Napisane przez Gofrzyca

Jak widać na powyższym, mnie trafiło


Potrafię myśleć o sobie, to że go kocham nie przeszkadza mi w tym, najgorsze jest to, że ciągle go tracę, nie mogę z nim być mimo tego, że bardzo chcę. A to akurat mi odbiera wszystko, całą radość.

Nic Cię nie trafiło.... to mnie zaraz trafi....

Ty go nie tracisz, wywal go raz na zawsze z głowy, uczuć i pamięci....

Ten facet nie zasługuje nawet na to żeby mu po łebie dać.... ... a Ty cały czas ta sama śpiewka... nie chodzi o to, że masz nie pisać, dobrze, że o tym piszesz, ale Ty w końcu wywal go ze swojego życia, najlepiej mocnym kopem w Kosmos.

[Gofrzyca]

Napisane przez aniko 23

moze oddelegujemy do niego grupe moherow

dobrze by było. Cholera nawet nie mam z kim pogadać o tym. Z kimś kto zna jego i mnie, niby poznałam jego dobrego kumpla no ale nie odezwę się do niego jak ta durna baba

Napisane przez Eva ID

Nic Cię nie trafiło.... to mnie zaraz trafi....

Ty go nie tracisz, wywal go raz na zawsze z głowy, uczuć i pamięci....

Ten facet nie zasługuje nawet na to żeby mu po łebie dać.... ... a Ty cały czas ta sama śpiewka... nie chodzi o to, że masz nie pisać, dobrze, że o tym piszesz, ale Ty w końcu wywal go ze swojego życia, najlepiej mocnym kopem w Kosmos.

Eva uwierz mi, nie jest to takie łatwe, jakby było to bym już dawno zapomniała, miałam okazję, kiedy to nasz kontakt był minimalny, wręcz zerowy. Ale nawet wtedy ciągle myślałam o nim, nie myślałam w kategoriach czy nam się uda jeszcze kiedyś czy nie, tylko zwyczajnie jak on się miewa itp.

[aniko 23]

A on, on sama już nie wiem. Mam wrażenie, że on si pogubił, że ma problemy ze sobą. Bo czasem jest naprawdę fajnie wszystko jest na dobrej drodze, a za moment bez żadnego powodu staje się oschły i ciągle powtarza to samo, ale i tak później "wraca".

tak myslalam....moja przyjaciolka byla z facetem ktoremu srednio co kilka miesiecy "niby " chcial sprobowac zyc inaczej-bez niej, a potem wracal do niej....
wiem ze to pewnie nie ta sama sytuacja ale myslalam ze goscia zamorduje gdy powiedzial jej ze odchodzi poraz ostatni bo ona nawet nie stara sie go znowu rozkochac w sobie po dlugotrwalych probach udalo jej sie uwolnic od jego "milosci"-na szczescie..

proponuje pogadac z kims neutralnycm...spojrzenie na sprawe z boku duzo daje...zauwazysz moze cos czego nie widzialas dotad, nie rozmawiaj z ludzmi zaangazowanymi-czyli znajacymi Ciebie i jego...bo automatycznie wowczas ciezko obiektywizm


zycze duzo sily, kiedy rozum zaczyna glosniej mowic niz serce -to znaczy ze warto sie nim kierowac

[Gofrzyca]

Napisane przez aniko 23

tak myslalam....moja przyjaciolka byla z facetem ktoremu srednio co kilka miesiecy "niby " chcial sprobowac zyc inaczej-bez niej, a potem wracal do niej....
wiem ze to pewnie nie ta sama sytuacja ale myslalam ze goscia zamorduje gdy powiedzial jej ze odchodzi poraz ostatni bo ona nawetnie stara sie go znowu rozkochac w sobie po dlugotrwalych probach udalo jej sie uwolnic od jego "milosci"-na szczescie..

zycze duzo sily, kiedy rozum zaczyna glosniej mowic niz serce -to znaczy ze warto sie nim kierowac

niestety mój rozum jest w komitywie z sercem I to bardzo dobrej.
Sama się sobie czasem dziwię, że tak długo nie mogę sobie poradzić, bo była już podobna sytuacja kiedy myślałam, że tamten facet to TEN, ale trwało tylko kilka miesięcy i przestał mnie obchodzić. A teraz ta sytuacja jest mega trudna. Nawet nie umiem spojrzeć na innego faceta jak na potencjalnego następce poprzedniego.

Aniko tylko niestety nikt nie zna mojej sytuacji. A chciałabym porozmawiać z jakimś jego znajomym tylko dlatego, że może by mi powiedział co się z nim dzieje. Ten kumpel był by idealny ale niestety, nie jestem z nim aż na takiej stopie koleżeństwa żeby się nagle odzywać do niego.

[aniko 23]

Napisane przez Gofrzyca

niestety mój rozum jest w komitywie z sercem I to bardzo dobrej.
Sama się sobie czasem dziwię, że tak długo nie mogę sobie poradzić, bo była już podobna sytuacja kiedy myślałam, że tamten facet to TEN, ale trwało tylko kilka miesięcy i przestał mnie obchodzić. A teraz ta sytuacja jest mega trudna. Nawet nie umiem spojrzeć na innego faceta jak na potencjalnego następce poprzedniego.

to nie rob tego....to nie zlatwi sprawy... taki jeden kiedys tez moze nie obiecywal ale dal mi nadzieje na zwiazek, bylo miedzy nami cos cudownego, po czym okazal sie szczeniakiem i olal mnie-tak najzwyczajniej, chcial swobody zycia-i luzniejszych relacji...nowoczesnego zwiazku...nie chcial dopuscic do siebie mysli ze zerwiemy kontakty...i tak sie kontaktowal ze mna az w koncu nie wytrzymalam tego ukladu i powiedzialam mu wprost ze jesli nie zauwazyl do tej pory ze kilkakrotnie mnie zranil to nie zasluguje na moja uwage bo na zawolanie to ma inne coolezanki...ciach bajera ...zmulona chodzilam jakis czas..ale wiedzialam ze DOBRZE ZROBILAM. ..wiedzialam ze to najlepsze wyjscie dla mnie- to mialam na mysli mowiac pomysl o sobie...

ta znajomosc nie jest dla Ciebie dobra..mimo tego ze przezyliscie piekne chwile razem- to przeszlosc kochana

---------- Dopisano o 11:36 ---------- Poprzedni post napisano o 11:34 ----------

Aniko tylko niestety nikt nie zna mojej sytuacji. A chciałabym porozmawiać z jakimś jego znajomym tylko dlatego, że może by mi powiedział co się z nim dzieje. Ten kumpel był by idealny ale niestety, nie jestem z nim aż na takiej stopie koleżeństwa żeby się nagle odzywać do niego.

odradzam...zrobisz po swojemu...

[Gofrzyca]

Napisane przez aniko 23

to nie rob tego....to nie zlatwi sprawy... taki jeden kiedys tez moze nie obiecywal ale dal mi nadzieje na zwiazek, bylo miedzy nami cos cudownego, po czym okazal sie szczeniakiem i olal mnie-tak najzwyczajniej, chcial swobody zycia-i luzniejszych relacji...nowoczesnego zwiazku...nie chcial dopuscic do siebie mysli ze zerwiemy kontakty...i tak sie kontaktowal ze mna az w koncu nie wytrzymalam tego ukladu i powiedzialam mu wprost ze jesli nie zauwazyl do tej pory ze kilkakrotnie mnie zranil to nie zasluguje na moja uwage bo na zawolanie to ma inne coolezanki...ciach bajera ...zmulona chodzilam jakis czas..ale wiedzialam ze DOBRZE ZROBILAM. ..wiedzialam ze to najlepsze wyjscie dla mnie- to mialam na mysli mowiac pomysl o sobie...

ta znajomosc nie jest dla Ciebie dobra..mimo tego ze przezyliscie piekne chwile razem- to przeszlosc kochana

zdaję sobie z tego sprawę, że powinnam zrobić tak jak ty, bo moje zdrowie itd. jest najważniejsze ale najzwyczajniej w świecie nie umiem, nie mam tyle siły, uczucie wygrywa. Nie umiem sobie wyobrazić życia bez niego i to jest największy problem. Może kiedyś za kilka lat wreszcie mi się uda. Może

To tego kumpla na pewno się nie odezwę, bo wyszłabym na jakąś durną.

[Eva ID]

Napisane przez aniko 23

kiedy rozum zaczyna glosniej mowic niz serce -to znaczy ze warto sie nim kierowac

Gofer.... Aniko zawarła w jednym zdaniu cały ten Twój galimatias.

Weź to sobie wydrukuj i porozwieszaj po domu... na lodówce, koło łóżka, na telewizorze..... naucz sie tych słów na pamięć i zacznij kochać samą siebie w końcu.

[aniko 23]

Napisane przez Gofrzyca

zdaję sobie z tego sprawę, że powinnam zrobić tak jak ty, bo moje zdrowie itd. jest najważniejsze ale najzwyczajniej w świecie nie umiem, nie mam tyle siły, uczucie wygrywa. Nie umiem sobie wyobrazić życia bez niego i to jest największy problem. Może kiedyś za kilka lat wreszcie mi się uda. Może

To tego kumpla na pewno się nie odezwę, bo wyszłabym na jakąś durną.

jak powiedziala wyzej Agabil jest to trudne...zwlaszcza dla osob wrazliwych emocjonalnie...jednak jest to wykonalne

poradzilam Ci ze szczerego serca, obiektywnie- a moze nie do konca bo widzialam jak ten schemat przebiega u bliskiej mi osoby. mam nadzieje ze rozwiazesz swoje problemy jak najszybciej...zanim stracisz bezpowrotnie "czas". Niestabilny emocjonalnie facet to nie najlepsza perspektywa na zycie dla mlodej kobiety...nie mozesz wiecznie zachodzic w glowe co znowu mu "dolega"

aaaa i jeszcze jedno..burzliwe zwiazki powinny byc krotkie

[Gofrzyca]

Napisane przez Eva ID

Gofer.... Aniko zawarła w jednym zdaniu cały ten Twój galimatias.

Weź to sobie wydrukuj i porozwieszaj po domu... na lodówce, koło łóżka, na telewizorze..... naucz sie tych słów na pamięć i zacznij kochać samą siebie w końcu.

Eva tylko co z tego jak rozum słucha się serca

Napisane przez aniko 23

jak powiedzila wyzej Agabil jest to trudne...zwlaszcza dla osob wrazliwych emocjonalnie...jednak jest to wykonalne

poradzilam Ci ze szczerego serca, obiektywnie. mam nadzieje ze rozwiazesz swoje problemy jak najszybciej...zanim stracisz bezpowrtonie "czas". Niestabilny emocjonalnie facet to niennjalepsza perspektywa na zycie dla mlodej kobiety...nie mozesz wiecznie zachodzic w glowe co znowu mu "dolega"

eh bo my oboje mamy jeden wielki problem, nie umiemy rozmawiać ze sobą, w ogóle nie umiemy rozmawiać o ważnych sprawach. To jest główny powód tego wszystkiego. Bo może być między nami dobrze, było kiedyś, potrafiliśmy tak zrobić, żeby się w miarę zrozumieć. Ale teraz coś się popsuło i nie możemy dojść do porozumienia.A jak już ja zbiorę się w sobie i chcę coś z tym zrobić to on się wycofuje.

[aniko 23]

Gofer nie wierze ze rozum sie slucha serca...to Ty musisz zdecydowac czym sie kierowac adekwatnie do sytuacji ...a w momencie kiedy okolicznosci sa extremalne i wysysaja z Ciebie sily do zycia powinnas posluchac rozumu -czysty instynkt samozachowawczy...

sedno lezy w zdecydowaniu sie na konkretny krok i konsekwencji...bol nie minie od razu...ale bedzie zanikal...

dobra lece sprzatac bo dzis impra rodzinna...i Wielki Dzien...ostania rata pozyczki (od dzisiaj co miesiac pare setek co miesiac wiecej w kapsie)

[Gofrzyca]

Napisane przez aniko 23

Gofer nie wierze ze rozum sie slucha serca...to Ty musisz zdecydowac czym sie kierowac adekwatnie do sytuacji ...a w momencie kiedy okolicznosci sa extremalne i wysysaja z Ciebie sily do zycia powinnas posluchac rozumu -czysty instynkt samozachowawczy...

sedno lezy w zdecydowaniu sie na konkretny krok i konsekwencji...bol nie minie od razu...ale bedzie zanikal...

dobra lece sprzatac bo dzis impra rodzinna...i Wielki Dzien...ostania rata pozyczki (od dzisiaj co miesiac pare setek co miesiac wiecej w kapsie)

uwierz, po prostu nie umiem zapomnieć o nim. A wyobrażenie tego, że nasz kontakt się urwie jest dla mnie niewyobrażalne.

[aniko 23]

Napisane przez Gofrzyca

uwierz, po prostu nie umiem zapomnieć o nim. A wyobrażenie tego, że nasz kontakt się urwie jest dla mnie niewyobrażalne.

ja jestem zwolenniczka dawania drugim "szansy" nie znam Twojej sytuacji, jesli dostrzegasz mozliwosc powodzenia Waszego" zwiazku" zawalcz o niego, jednak ustal najpierw czy bedzie ostatnia sznasa.

zrobisz jak uznasz za sluszne - tak czy siak-zycze powodzenia

[Gofrzyca]

Napisane przez aniko 23

ja jestem zwolenniczka dawania drugim "szansy" nie znam Twojej sytuacji, jesli dostrzegasz mozliwosc powodzenia Waszego" zwiazku" zawalcz o niego, jednak ustal najpierw czy bedzie ostatnia sznasa.

zrobisz jak uznasz za sluszne - tak czy siak-zycze powodzenia

Ja też jestem zwolenniczką drugiej szansy, jeżeli wiem, że może być dobrze. I tylko dlatego walczę cały czas bo wiem, że może być tak jak kiedyś. Gdzieś podświadomie czuję to wszystko, tylko niestety jak przychodzi co do czego to już taka silna nie jestem Ale podejrzewam, że moje szanse są bliskie zeru niestety.

[Malla]

To już wiosna? Bleee...

Napisane przez Eva ID

Kogoś trafiło wczoraj coś z okazji 13-go w Piątek?!

Mnie trafiło, w pracy się wszystko sypało, musiałam się napić...

Gofrze - Ty go nie tracisz, Ty go nie masz, nie miałaś i nigdy mieć nie będziesz, bo on Cię nie kocha.
Jedyne co tracisz, to czas i młodość na gościa, który ma Cię w d.pie, dla którego jesteś zabawką, wierną psiną, która zawsze wróci, jak tylko będzie mu się nudziło.
Nawet jakbyście kiedyś byli razem dłużej, wszystko kręciłoby się wokół niego i jego humorów, nie wątpię, że by Cię zdradzał po jakimś czasie.
Czy tak ma wyglądać wspaniała, partnerska miłość do grobowej deski?

[adrijah]

Gofer jak Cie czytam to się we mnie gotuje po prostu.. nie dlatego, że piszesz coś nie tak, tylko to tak jakbym czytała o sobie z Ł zwodzimy się nawzajem od dobrych 3 lat, nawet dłużej.. zawsze wszyscy byli do niego porównywani, jak się pół roku nie odzywał i nie wiadomo było co się z nim dzieje, znajdowałam sobie zastępstwo, ale jak się znowu pojawiał, momentalnie był na 1 planie. Wiecznie niezdecydowany, nie umiejący poważnie porozmawiać, uciekający przed jakąkolwiek odpowiedzialnością. Raz było cudownie, raz wyłam po nocach. Aż ostatnio, kiedy się z nim umówiłam, coś we mnie pękło. Samo, nagle. Byłam bardzo podekscytowana spotkaniem jak zwykle, ale w momencie, w którym zadzwonił domofon, całe emocje opadły. Jak już wszedł, spojrzałam na niego chłodno i w głowie pojawiło mi się "on wcale nie jest dla Ciebie stworzony, możesz się ostatni raz zabawić i odpuścić". I nagle przestało mnie męczyć, że się znowu kilka dni nie odzywa, że jest miły tylko jak mu jestem do czegoś potrzebna, że nie będziemy razem. Już mnie to wszystko nie obchodzi, jak ręką odjął. Ale nie wiem skąd to się wzięło, więc nie mam dla Ciebie żadnej rady, bo ja na siłę próbowałam o nim zapomnieć setki razy i dobrze wiem, że to nie jest takie proste jak się wydaje komuś patrzącemu na to z boku

Napisane przez Malla

Gofrze - Ty go nie tracisz, Ty go nie masz, nie miałaś i nigdy mieć nie będziesz, bo on Cię nie kocha.
Jedyne co tracisz, to czas i młodość na gościa, który ma Cię w d.pie, dla którego jesteś zabawką, wierną psiną, która zawsze wróci, jak tylko będzie mu się nudziło.
Nawet jakbyście kiedyś byli razem dłużej, wszystko kręciłoby się wokół niego i jego humorów, nie wątpię, że by Cię zdradzał po jakimś czasie.
Czy tak ma wyglądać wspaniała, partnerska miłość do grobowej deski?

o to to, trafiłaś w samo sedno. Chociaż do mnie to baardzo długo nie docierało, a było dokładnie tak jak piszesz

[Gofrzyca]

Napisane przez adrijah

Gofer jak Cie czytam to się we mnie gotuje po prostu.. nie dlatego, że piszesz coś nie tak, tylko to tak jakbym czytała o sobie z Ł zwodzimy się nawzajem od dobrych 3 lat, nawet dłużej.. zawsze wszyscy byli do niego porównywani, jak się pół roku nie odzywał i nie wiadomo było co się z nim dzieje, znajdowałam sobie zastępstwo, ale jak się znowu pojawiał, momentalnie był na 1 planie. Wiecznie niezdecydowany, nie umiejący poważnie porozmawiać, uciekający przed jakąkolwiek odpowiedzialnością. Raz było cudownie, raz wyłam po nocach. Aż ostatnio, kiedy się z nim umówiłam, coś we mnie pękło. Samo, nagle. Byłam bardzo podekscytowana spotkaniem jak zwykle, ale w momencie, w którym zadzwonił domofon, całe emocje opadły. Jak już wszedł, spojrzałam na niego chłodno i w głowie pojawiło mi się "on wcale nie jest dla Ciebie stworzony, możesz się ostatni raz zabawić i odpuścić". I nagle przestało mnie męczyć, że się znowu kilka dni nie odzywa, że jest miły tylko jak mu jestem do czegoś potrzebna, że nie będziemy razem. Już mnie to wszystko nie obchodzi, jak ręką odjął. Ale nie wiem skąd to się wzięło, więc nie mam dla Ciebie żadnej rady, bo ja na siłę próbowałam o nim zapomnieć setki razy i dobrze wiem, że to nie jest takie proste jak się wydaje komuś patrzącemu na to z boku


o to to, trafiłaś w samo sedno. Chociaż do mnie to baardzo długo nie docierało, a było dokładnie tak jak piszesz

Też bym tak chciała poczuć tak jak Ty, nagle bez myślenia. Tylko ja nie umiem no. Wiem jestem od niego masakrycznie uzależniona i chyba nigdy nie przestane myśleć inaczej niż teraz. Chwilami nie mam kompletnie siły i chciałabym umrzeć Najlepsze z najgorszych rozwiązań. Skoro ja nie umiem sobie poradzić to niech ktoś za mnie to wszystko skończy.

[aniko 23]

Napisane przez Gofrzyca

Też bym tak chciała poczuć tak jak Ty, nagle bez myślenia. Tylko ja nie umiem no. Wiem jestem od niego masakrycznie uzależniona i chyba nigdy nie przestane myśleć inaczej niż teraz. Chwilami nie mam kompletnie siły i chciałabym umrzeć Najlepsze z najgorszych rozwiązań. Skoro ja nie umiem sobie poradzić to niech ktoś za mnie to wszystko skończy.

Gofer...teraz polecialas ,

PRZESTAN SIE NAD SOBA UZALAC - ZYCIE JEST BEZCENNE
zacznij zyc dla siebie!!!1

[Gofrzyca]

Napisane przez aniko 23

Gofer...teraz polecialas ,

PRZESTAN SIE NAD SOBA UZALAC - ZYCIE JEST BEZCENNE
zacznij zyc dla siebie!!!1

wiem, ale chwilami czuję, że dłużej już sobie nie poradzę. Nie mam tak naprawdę nic, nie umiem sobie znaleźć partnera, nie umiem znaleźć pracy, znajomych. Rodzinę tez mam nie ciekawą. Ogólnie sytuacja niezbyt kolorowa. I teraz to wszystko na raz się zwala mi na głowę Na szczęście jestem tchórzem, bo już dawno bym skończyła, ze sobą.

[Malla]

Partnera nie znajduje się w wyniku poszukiwań, po prostu się kiedyś zjawia.

Zepsuła mi się przyjaźń z przyjaciółką ze względu na faceta, z którym jest od paru lat, wiecznie niezdecydowanego, dla którego palenie trawki z kumplami i samochód są ważniejsze od niej, a bez makijażu nie może mu się pokazywać na oczy. Ona wierzy, że to miłość. komentuję to ulubionym słowem jej faceta: whatever. Jak słyszę o takich whatever-guys, to mną trzęsie...

[agabil1]

Gofer, szkoda życia, Twojego życia na taką emocjonalną huśtawkę. Pogubił się, nie wie co czuje i czy coś czuje.... uwierz mi, mam za sobą kilka poważnych związków toksycznych i mimo wielkiej wrażliwości nigdy moje użalanie się nie trwało za długo, szkoda czasu który przecieka bardzo szybko przez palce.

[paulina150528]

Gofer a mi sie wydaje jak tak czytam,ze Ty nie chcesz sie wyleczyc z tego uczucia.A skoro nie chcesz to sama sie zadreczasz.Jednak p co to nie wiem

Ja dla odmiany nie potrafiłam dwa razy wchodzic do tej samej rzeki bez wzgledu jak bardzo mi zależało.Miłam pare powaznych zwiazków w swoim zyciu gdzie mi zalezało ale nigdy(na całe sczescie)nie pozoliłam sie sobie zadreczac.

[Maddie]

Napisane przez Malla

Gofrze - Ty go nie tracisz, Ty go nie masz, nie miałaś i nigdy mieć nie będziesz, bo on Cię nie kocha.
Jedyne co tracisz, to czas i młodość na gościa, który ma Cię w d.pie, dla którego jesteś zabawką, wierną psiną, która zawsze wróci, jak tylko będzie mu się nudziło.
Nawet jakbyście kiedyś byli razem dłużej, wszystko kręciłoby się wokół niego i jego humorów, nie wątpię, że by Cię zdradzał po jakimś czasie.
Czy tak ma wyglądać wspaniała, partnerska miłość do grobowej deski?

Napisane przez paulina150528

Gofer a mi sie wydaje jak tak czytam,ze Ty nie chcesz sie wyleczyc z tego uczucia.A skoro nie chcesz to sama sie zadreczasz.

Dokładnie.

Gofer, wydrukuj sobie to co napisała Malla i czytaj codziennie milion razy.
Uważasz, że on jest jedynym, co Ci pozostało, i dlatego nie wyobrażasz sobie życia bez niego. Bo zapomniałaś już, jak to jest żyć normalnie, i teraz ta chora sytuacja jest Twoją normalnością.
Weź się w garść i nie użalaj się nad sobą, dziewczyno, szkoda życia.
Ja zmarnowałam na takiego jak Twój pięć lat. I wstyd mi teraz, kiedy sobie pomyślę, że byłam taka głupia.