pozyskiwanie nieruchomości do zamieszkania

[cava]

Rembertowa, tak mi się jeszcze przypomniało.
Nie zapomnijcie porobić wyjść wody na zewnątrz domu.
A i gniazdka gdzieś łatwo dostępne z zewnątrz się przydają.

[grubella]

Napisane przez SALIX

Dla mnie to już jednak przesada, tak strasznie bronić się przed kredytem, żeby fundować sobie/dziecku opisane warunki. Bo jednak czym innym są stare meble i brak ładnych karniszy a czym innym nieheblowane deski i gałązki leszczynowe. No ale co człowiek to inna filozofia życia i podejście do pieniędzy oraz zobowiązań.

Dziecko/a potem młodzież/ cieszyło się z z tego , że ma własny pokój.
Bo wcześniej mieszkaliśmy w dwóch pokojach. W jednym rodzice, ja i brat. A w drugim babcia, która nie dała rady mieszkać z synową w jednym domu i zostawiła młodym swój dorobek życiowy oraz nastoletni chrześniak mojej mamy, który z kolei popadł w konflikt ze swoim ojczymem i w jednym domu nie mogli mieszkać.
Wolność i swoboda rekompensowała mi braki meblowe i doznania estetyczne.
No i czasy były inne.

---------- Dopisano o 15:18 ---------- Poprzedni post napisano o 15:17 ----------

Napisane przez cava

Rembertowa, tak mi się jeszcze przypomniało.
Nie zapomnijcie porobić wyjść wody na zewnątrz domu.
A i gniazdka gdzieś łatwo dostępne z zewnątrz się przydają.

Ale z zaworem wewnątrz na wypadek ujemnych temperatur.

[rembertowa]

Napisane przez grubella

Dla mnie priorytetem w remoncie zawsze była łazienka i związane z tym ogrzewanie pomieszczeń i wody, jej pobór i wydalenie zużytej, potem kuchnia. A salony, sypialnie, halle, korytarze, podłogi to w dalszej kolejności. Meble to już były na szarym końcu.
Wiele lat żyłam w dzieciństwie w niewykończonym do końca domu bo rodzice też tak uważali.
Aby nie zapożyczać się na to co nie jest konieczne do życia, na rzeczy bez których na razie można się obyć.
Kiedyś mi nawet było trochę wstyd ale w swoim dziecięcym a potem młodzieżowym pokoju miałam "meble" z pozostałych z budowy cegieł , nieheblowanych desek okręconych szarym pakowym papierem. Zamiast szafy pomiędzy tymi cegłami drążek z leszczynowej gałęzi na wieszaki i to wszystko z zasłonką z taniego kretoniku w kropki.
Kartonowe pudełka po butach na większość rzeczy umieszczone w tej szafie, gumoleon na podłodze.Firanka na dwóch gwoździach na drugim patyku z leszczyny.
Tak to mniej więcej wyglądało tylko znacznie brzydsze było bo z gorszych materiałów i ojciec fachowcem od budowlanki nie był.
Na białych ścianach miałam poprzyklejane plakaty z gazet.
Potem, w obecnym domu to samo. Weszłam do domu w stanie prawie surowym jedynie z częścią instalacji, z urządzeniem podstawowym i przez jakiś czas żyłam w prowizorce. Nie było estetycznie ale obyło się bez kredytu.

Ale rozumiem Cię Rembertowa , że chcesz od razu , w ładne, w luksusowe.

nie no, nie w luksusowe. Chodzi mi bardziej o to, że zasadnicza część robót, które trzeba wykonać, zeżre większość zasobów. I że nie ma sensu robić jej na raty, bo wtedy będzie się coś robić dwa razy. To wszystko jest jakoś tam ze sobą powiązane, owszem, można by czegoś nie zrobić teraz, ale wtedy później, jak się zdecydujemy, coś innego będziemy musieli zrobić drugi raz.

Bez kredytu, tak czy owak, się nie obejrze. Owszem, gdybyśmy się zdecydowali nie robić nic, mógłby być znacząco mniejszy. Ale tak czy owak - by był. Tak czy owak, nie mamy na kupienie tego domu bez zadłużania się. Bez kredytu lokalnie to możemy sobie kupić nie za duże mieszkanie w niezbyt dobrym stanie. To też by było wyjście - kupić takie, pomieszkać dziesięć lat odkładając i potem startować do misji dom. Nie jest to oczywiście wyjście bezkosztowe, bo przecież koszty manipulacyjne są całkiem spore. Nie wiadomo, za ile i jak szybko się takie mieszkanie za lat dziesięć sprzeda. Na bieżąco trzeba by też wrzucać w utrzymanie mieszkania i opłaty, jakieś remonty zapewne też by człowiek zaliczył. Przez jakiś czas o tym myśleliśmy. Od tego myślenia pozbyliśmy się niechęci do kredytu

Ja już nie chcę mieszkać w prowizorce, niczym pies na tymczasie. No nie chcę i już. Ok, mogę nie mieć mebli, mogę mieć żarówkę na drucie w salonie (są teraz takie szpanerskie żarówki, że to wręcz może być element ozdobny), ale nie w kolejnym miejscu, w którym utknę na nie wiadomo ile kolejnych lat.

---------- Dopisano o 15:28 ---------- Poprzedni post napisano o 15:25 ----------

a mebelki z cegieł pokazane na zdjęciach znakomite, też chcę mieć taki regał! Dzięki za inspirację!

[cacajuate]

Mnie remonty przerazaja, juz pzechodzilam uzeranie sie z 'fahofcamy', celujemy w mieszkanie max 5 letnie, a i tak na czele listy jest teraz mieszkanie w budowie. Szkoda mi nerwow na te ekatra 20m2


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[grubella]

Wyklarowało się coś przez ostatnie 2 tygodnie?

[rembertowa]

Napisane przez grubella

Wyklarowało się coś przez ostatnie 2 tygodnie?

operat w łapie, dwa wnioski o kredyt złożone, póki co, oddajemy się uzupełnianiu papierów i czekaniu na decyzję. Jeszcze pewnie wypchniemy trzeci. Jedno dobre, w robocie mam od wczoraj taki szał, że w sumie nawet nie zdążę się podenerwować

[rembertowa]

tak doniosę, że ciągle zajmuję się donoszeniem papierów do banków: w jednym mam przytargać jeszcze dwa pisma z urzędu gminy do podpisania umowy, ale decyzja już jest, pozytywna, w drugim wydobyć podpis osoby uprawnionej na świście, żeby w ogóle chcieli dalej procedować. W tym drugim banku, na którym nam najbardziej zależy, wniosek ponoć już zaliczył odmowę, bo dom za stary, ale pani z oddziału dzielnie walczy i mamy przynieść w zębach podpisany świst. Biorę pod uwagę pozytywną decyzję z pierwszego banku i jakoś mniej mnie to spina. W trzecim banku ciągle się namyślają, ale ponieważ od naszej pierwszej wizyty do złożenia wniosku dramatycznie zmieniły się warunki, jakoś entuzjazm mi do nich opadł.

[grubella]

To już bliżej niż dalej.
Może jeszcze w tym roku uda się zacząć remont.

[af6a7928a10f2efb7030debf852af0b1c87659cc]

Napisane przez rembertowa

tak doniosę, że ciągle zajmuję się donoszeniem papierów do banków: w jednym mam przytargać jeszcze dwa pisma z urzędu gminy do podpisania umowy, ale decyzja już jest, pozytywna, w drugim wydobyć podpis osoby uprawnionej na świście, żeby w ogóle chcieli dalej procedować. W tym drugim banku, na którym nam najbardziej zależy, wniosek ponoć już zaliczył odmowę, bo dom za stary, ale pani z oddziału dzielnie walczy i mamy przynieść w zębach podpisany świst. Biorę pod uwagę pozytywną decyzję z pierwszego banku i jakoś mniej mnie to spina. W trzecim banku ciągle się namyślają, ale ponieważ od naszej pierwszej wizyty do złożenia wniosku dramatycznie zmieniły się warunki, jakoś entuzjazm mi do nich opadł.

mówiłam, że tak będzie (ciągle donoszenie dokumentów itp), a Ty mówiłaś, że kredyt to od ręki w chwilę i bez problemu

no nic, trzymam kciuki za szybkie zakończenie sprawy
my już trzeci tydzień się przeprowadzamy ale już bliżej końca niż dalej

[rembertowa]

[1=af6a7928a10f2efb7030deb f852af0b1c87659cc;4706479 9]mówiłam, że tak będzie (ciągle donoszenie dokumentów itp), a Ty mówiłaś, że kredyt to od ręki w chwilę i bez problemu

no nic, trzymam kciuki za szybkie zakończenie sprawy
my już trzeci tydzień się przeprowadzamy ale już bliżej końca niż dalej[/QUOTE]
gdzie niby mówiłam, że chwilę? I że od ręki? Bez przesady. Mój entuzjazm dla bankozaurów nie jest aż tak wielki

Choć, uczciwie muszę przyznać, że jak pani powiedziała, że decyzja zajmie trzy tygodnie, to po trzech tygodniach i jednym dniu zadzwoniła z decyzją. Do decyzji jest załączony wypis świstów, które mamy dostarczyć - o jednym wiadomo było przy składaniu wniosku, że trzeba będzie go okazać (potwierdzenie wkładu własnego), dwa kolejne to jakieś dupochrony dla analityka chyba, no ale też przynajmniej wiadomo, czego i skąd chcą. Akurat w tym banku - znanym skądinąd z bardzo restrykcyjnych procedur, zdolność kredytową wyliczyli nam tak niską w porównaniu do reszty banków, że się naprawdę zdziwiłam - wzięli komplet kwitów, przemielili, wydali decyzję i poprosili o to, co jest im potrzebne do umowy. W sumie spoko, zwłaszcza na tle innych banków.

[rembertowa]

z tymi bankozaurami nie jest jednak aż tak źle We wszystkich trzech pozytywne decyzje, dwie umowy dyndają na mailu, trzecia zadynda, jak mi urząd kwit wypisze - jeden, bo zbędność drugiego udało się analitykowi wytłumaczyć (a to jest bank słynny z upierdliwych, dociekliwych i drobiazgowych analityków). Mamy zatem parędziesiąt stron twardego bełkotu do przestudiowania, żeby wybrać bank, u którego - jak mawia Samcik - przykujemy się do kaloryfera na najbliższe 25 lat. Eh

[cava]

No to chyba już bliżej jak dalej.

Mnie te 25 lat przerażało. A teraz już się uklepało i nie powoduje drgawek nerwowych.
Zresztą- trza brać tyłek w troki i spłacić wczesniej. Jesteście rembertowa na starcie zycia tak naprawdę, mówięCi, spłacicie wczesniej.

A u mnie wymiana pieca bo choć był po remoncie, to wziął i pierdyknął.
Bo owszem remont był, ale trupa.

No nic, dobrze że nie zimą był łaskaw wyzionąc ducha, bo dopiero wtedy byłby bal.
Za to przed domem szał kwitnienia - mam tam hortensję 2kolorową, wielką jak słoń ma jakoś ze 3 metry szerokości i dobrze ponad półtora wysokości.
I ku mojemu zachwytowi jest to zielsko z gatunku: odczep się, sama rosnę.

[rembertowa]

Napisane przez cava

No to chyba już bliżej jak dalej.

Mnie te 25 lat przerażało. A teraz już się uklepało i nie powoduje drgawek nerwowych.
Zresztą- trza brać tyłek w troki i spłacić wczesniej. Jesteście rembertowa na starcie zycia tak naprawdę, mówięCi, spłacicie wczesniej.

A u mnie wymiana pieca bo choć był po remoncie, to wziął i pierdyknął.
Bo owszem remont był, ale trupa.

No nic, dobrze że nie zimą był łaskaw wyzionąc ducha, bo dopiero wtedy byłby bal.
Za to przed domem szał kwitnienia - mam tam hortensję 2kolorową, wielką jak słoń ma jakoś ze 3 metry szerokości i dobrze ponad półtora wysokości.
I ku mojemu zachwytowi jest to zielsko z gatunku: odczep się, sama rosnę.

nie no, nie przesadzajmy z tym startem. Znaczy, współkredytobiorca to może jeszcze się łapie, ale nie ja, skoro już nawet wedle oficjalnych dokumentów nie jestem młodzieżą Niemniej, plan jest taki, żeby spłacić wcześniej, chciałabym w dziesięć lat, ale to taki trochę maksymalistyczny koncept.

Współczuję wymiany pieca, zwłaszcza, że one lubią się cenić. Tego rodzaju wizje skłaniają mnie do wymienienia wszystkich instalacji w nieruchomości, bo pomysł, że któraś postanowi się ze mną pożegnać w niespodziewanym momencie, napawa mnie grozą. Zwłaszcza, że jako pesymistka nie podejrzewam, że zrobi to równie uprzejmie jak Twój piec.

Ciężki mam zgryz z wyborem banku. Marża jest do co setnej części taka sama, różni się reszta, typu prowizja, dodatkowe produkty, sposób rozliczenia transz. Jak dotąd, obstawiałam spółdzielczy, ino właśnie doczytałam w umowie, co dynda, że zmienili liczbę transz w stosunku do wniosku, a pani doradczyni jakoś zapomniała nam o tym wspomnieć. No i mieli fantazję zażyczyć sobie stempla za dwieście złotych polskich. Już pominę, że mieli procedować dni dziesięć, a procedowali dwadzieścia i życzą sobie rozliczenia fakturami.

[grubella]

Napisane przez rembertowa

nie no, nie przesadzajmy z tym startem. Znaczy, współkredytobiorca to może jeszcze się łapie, ale nie ja, skoro już nawet wedle oficjalnych dokumentów nie jestem młodzieżą Niemniej, plan jest taki, żeby spłacić wcześniej, chciałabym w dziesięć lat, ale to taki trochę maksymalistyczny koncept.

Współczuję wymiany pieca, zwłaszcza, że one lubią się cenić. Tego rodzaju wizje skłaniają mnie do wymienienia wszystkich instalacji w nieruchomości, bo pomysł, że któraś postanowi się ze mną pożegnać w niespodziewanym momencie, napawa mnie grozą. Zwłaszcza, że jako pesymistka nie podejrzewam, że zrobi to równie uprzejmie jak Twój piec.

Ciężki mam zgryz z wyborem banku. Marża jest do co setnej części taka sama, różni się reszta, typu prowizja, dodatkowe produkty, sposób rozliczenia transz. Jak dotąd, obstawiałam spółdzielczy, ino właśnie doczytałam w umowie, co dynda, że zmienili liczbę transz w stosunku do wniosku, a pani doradczyni jakoś zapomniała nam o tym wspomnieć. No i mieli fantazję zażyczyć sobie stempla za dwieście złotych polskich. Już pominę, że mieli procedować dni dziesięć, a procedowali dwadzieścia i życzą sobie rozliczenia fakturami.

U nas na wsi młodzież to do 40- ki.

Umowy trzeba dokładnie przestudiować i jeszcze w razie wątpliwości lub tego czego zabrakło w umowie doinformować się.
Czy na przykład jest możliwość wcześniejszej spłaty i czy jeśli to zrobicie będzie z tego korzyść dla Was.
Bo czasem bank wcale nie chce aby spłacić wcześniej, a jeśli to zrobisz to nie wiąże się to z żadną korzyścią, naliczone odsetki spłacasz i tak.
Więc nie opłaca się spłacać przed terminem.
Kiedyś przy zakupie auta na 3 raty mieliśmy możliwość spłacić drugą i od razu trzecią ale bank nie chciał mimo, że się domagałam.

Jeszcze czy jest obowiązek ubezpieczenia kredytu, to wcale nie małe pieniądze. Moja znajoma w jednym z banków taką umowę podpisała nie dowiedziawszy się ile to ubezpieczenie wynosi , nie zauważyła nawet tej wzmianki o konieczności ubezpieczenia a to była całkiem spora kwota.

Jeśli nie sami to trzeba kogoś poprosić co się na tym zna i z kalkulatorem przeliczyć kolejno wszystkie oferty.
Czasem wysoka marża jest korzystniejsza niż właśnie sposób rozliczenia transz, konieczność zakupu produktów dodatkowych. A czasem odwrotnie.

[rembertowa]

Napisane przez grubella

U nas na wsi młodzież to do 40- ki.

jesteście zatem bardziej progresywni niż unia, wedle której młodzieżą jest się do 35 roku życia!

Napisane przez grubella

Umowy trzeba dokładnie przestudiować i jeszcze w razie wątpliwości lub tego czego zabrakło w umowie doinformować się.
Czy na przykład jest możliwość wcześniejszej spłaty i czy jeśli to zrobicie będzie z tego korzyść dla Was.
Bo czasem bank wcale nie chce aby spłacić wcześniej, a jeśli to zrobisz to nie wiąże się to z żadną korzyścią, naliczone odsetki spłacasz i tak.
Więc nie opłaca się spłacać przed terminem.
Kiedyś przy zakupie auta na 3 raty mieliśmy możliwość spłacić drugą i od razu trzecią ale bank nie chciał mimo, że się domagałam.

Jeszcze czy jest obowiązek ubezpieczenia kredytu, to wcale nie małe pieniądze. Moja znajoma w jednym z banków taką umowę podpisała nie dowiedziawszy się ile to ubezpieczenie wynosi , nie zauważyła nawet tej wzmianki o konieczności ubezpieczenia a to była całkiem spora kwota.

Jeśli nie sami to trzeba kogoś poprosić co się na tym zna i z kalkulatorem przeliczyć kolejno wszystkie oferty.
Czasem wysoka marża jest korzystniejsza niż właśnie sposób rozliczenia transz, konieczność zakupu produktów dodatkowych. A czasem odwrotnie.

w obu bankach, które rozważamy, jest opcja wcześniejszej spłaty, do pięciu lat taka sama prowizja (w jednym można czynić drobne nadpłaty). W obu nie ma ubezpieczenia kredytu, w jednym możemy sobie wybrać ubezpieczenie na życie albo unit linka jako produkt dodatkowy (ale za to nie ma prowizji przygotowawczej, która występuje w tym drugim). W jednym transze rozliczamy przynosząc do oddziału faktury, w drugim - pani przyjeżdża i robi fociszcza. W obu trzeba sobie założyć konto za kilkanaście peelenów, ale warunki są na tyle klawe, że jakoś to przełknę.

Jest też aspekt emocjonalny: jedni zdążyli mnie wkurzyć, drudzy nie. Oraz aspekt wizerunkowy: czy chcę mieć kredyt w banku spółdzielczym i wspierać polskie inicjatywy spółdzielcze, czy może chcę w celach ogólnojajcarskich zostać klientką banku celującego w profesjonalistów z dobrymi dochodami. Tu dochodzi też do głosu pytanie, jak będzie się układać na dłuższą metę współpraca z tym bankiem spółdzielczym.

[grubella]

Napisane przez rembertowa

jesteście zatem bardziej progresywni niż unia, wedle której młodzieżą jest się do 35 roku życia!


w obu bankach, które rozważamy, jest opcja wcześniejszej spłaty, do pięciu lat taka sama prowizja (w jednym można czynić drobne nadpłaty). W obu nie ma ubezpieczenia kredytu, w jednym możemy sobie wybrać ubezpieczenie na życie albo unit linka jako produkt dodatkowy (ale za to nie ma prowizji przygotowawczej, która występuje w tym drugim). W jednym transze rozliczamy przynosząc do oddziału faktury, w drugim - pani przyjeżdża i robi fociszcza. W obu trzeba sobie założyć konto za kilkanaście peelenów, ale warunki są na tyle klawe, że jakoś to przełknę.

Jest też aspekt emocjonalny: jedni zdążyli mnie wkurzyć, drudzy nie. Oraz aspekt wizerunkowy: czy chcę mieć kredyt w banku spółdzielczym i wspierać polskie inicjatywy spółdzielcze, czy może chcę w celach ogólnojajcarskich zostać klientką banku celującego w profesjonalistów z dobrymi dochodami. Tu dochodzi też do głosu pytanie, jak będzie się układać na dłuższą metę współpraca z tym bankiem spółdzielczym.

Gdy w grę wchodzą Twoje pieniądze to nie czas ani miejsce aby kierować się patriotyzmem i sentymentami.

Jestem wieloletnią klientką banku spółdzielczego/ obecnie jego największą dłużniczką w mojej miejscowości bo nikt nie ma tak wielkiego długu jak ja/ i nie narzekam, nigdy nie było sytuacji abym była z ich usług niezadowolona.

Ale każda sytuacja jest inna bo każdy ma inne możliwości zarobkowania i spłacania kredytu. Dlatego decyzje o współpracy z nimi musicie podjąć po przeanalizowaniu wszystkiego, innych ofert, swoich możliwości, perspektyw życiowych.

[rembertowa]

Napisane przez grubella

Gdy w grę wchodzą Twoje pieniądze to nie czas ani miejsce aby kierować się patriotyzmem i sentymentami.

Jestem wieloletnią klientką banku spółdzielczego/ obecnie jego największą dłużniczką w mojej miejscowości bo nikt nie ma tak wielkiego długu jak ja/ i nie narzekam, nigdy nie było sytuacji abym była z ich usług niezadowolona.

Ale każda sytuacja jest inna bo każdy ma inne możliwości zarobkowania i spłacania kredytu. Dlatego decyzje o współpracy z nimi musicie podjąć po przeanalizowaniu wszystkiego, innych ofert, swoich możliwości, perspektyw życiowych.

nie chodzi o patriotyzm, tylko o spółdzielczość. Serio, bardzo bliskie memu sercu są idee spółdzielcze, a i działanie w lokalnym środowisku, co robią banki spółdzielcze, też jest ważne. Ten drugi bank, jak już na pewno można się z opisu domyślić, jest niemiecki, a to się dobrze ma z moim sentymentem do języka niemieckiego.

Składaliśmy wniosek do oddziału BPS. Opinie o tym banku są, delikatnie mówiąc, różne, a dominującym ich elementem jest to, że co oddział, to obyczaj. Już zresztą procedowanie wniosku pokazało, że oni średnio mają procedury, skoro wniosek zaliczył odmowę mniej więcej z dupy. Wniosek zawędrował do centrali, mimo że miał być rozpatrywany w oddziale. I tak dalej. Będę się z nimi obijać najbliższe kilkanaście albo i kilkadziesiąt lat zapewne - i trochę mnie to zaczyna niepokoić. Choć pewnie czepiam się. Dlatego też czytam z uwagą Twoje opinie - i nie ukrywam, że były one jednym z powodów, dla których w ogóle zainteresowałam się tym bankiem

Umowy damy do przeczytania prawnikom. Być może zwolnią nas z obowiązku wybierania, jeśli znajdą jakieś wątpliwe punkty

[grubella]

Napisane przez rembertowa

nie chodzi o patriotyzm, tylko o spółdzielczość. Serio, bardzo bliskie memu sercu są idee spółdzielcze, a i działanie w lokalnym środowisku, co robią banki spółdzielcze, też jest ważne. Ten drugi bank, jak już na pewno można się z opisu domyślić, jest niemiecki, a to się dobrze ma z moim sentymentem do języka niemieckiego.

Składaliśmy wniosek do oddziału BPS. Opinie o tym banku są, delikatnie mówiąc, różne, a dominującym ich elementem jest to, że co oddział, to obyczaj. Już zresztą procedowanie wniosku pokazało, że oni średnio mają procedury, skoro wniosek zaliczył odmowę mniej więcej z dupy. Wniosek zawędrował do centrali, mimo że miał być rozpatrywany w oddziale. I tak dalej. Będę się z nimi obijać najbliższe kilkanaście albo i kilkadziesiąt lat zapewne - i trochę mnie to zaczyna niepokoić. Choć pewnie czepiam się. Dlatego też czytam z uwagą Twoje opinie - i nie ukrywam, że były one jednym z powodów, dla których w ogóle zainteresowałam się tym bankiem

Umowy damy do przeczytania prawnikom. Być może zwolnią nas z obowiązku wybierania, jeśli znajdą jakieś wątpliwe punkty

Chyba nawet mniej niż godzinę temu wypowiadałam się o spółdzielczości. W wątku o komunie na plotkowym. Nie tylko bankowej.
Też te idee są mi bliskie i żal, że zostało to prawie zniszczone.

Poradzić się prawnika to dobry pomysł ale też nie każdy prawnik ma wiedzę z zakresu bankowości i matematyki . Bo poprawne policzenie to jedno z ważniejszych czynności przy kredytach.

Sentyment do języka niemieckiego jako jeden z argumentów za kredytem w banku niemieckim?
Nie spotkałam się jeszcze z takim podejściem.
To masz jeszcze inny wybór, niemiecki używany jest w kilku krajach jako język urzędowy, ojczysty czy narodowy.
Ale raczej lepiej tam deponować niż pożyczać.
Aż się muszę dowiedzieć gdybym preferowała przy kredycie język do którego mam sentyment jak tam u nich z kredytami.
Bo przy depozycie u nich to dobrze bym na tym nie wyszła.

[rembertowa]

Napisane przez grubella

Chyba nawet mniej niż godzinę temu wypowiadałam się o spółdzielczości. W wątku o komunie na plotkowym. Nie tylko bankowej.
Też te idee są mi bliskie i żal, że zostało to prawie zniszczone.

Poradzić się prawnika to dobry pomysł ale też nie każdy prawnik ma wiedzę z zakresu bankowości i matematyki . Bo poprawne policzenie to jedno z ważniejszych czynności przy kredytach.

Sentyment do języka niemieckiego jako jeden z argumentów za kredytem w banku niemieckim?
Nie spotkałam się jeszcze z takim podejściem.
To masz jeszcze inny wybór, niemiecki używany jest w kilku krajach jako język urzędowy, ojczysty czy narodowy.
Ale raczej lepiej tam deponować niż pożyczać.
Aż się muszę dowiedzieć gdybym preferowała przy kredycie język do którego mam sentyment jak tam u nich z kredytami.
Bo przy depozycie u nich to dobrze bym na tym nie wyszła.

na szczęście, powstaje coraz więcej inicjatyw, które próbują wskrzesić spółdzielczego ducha. Dlatego uważam, że dobrym pomysłem byłoby zostawić swoje pieniądze w banku spółdzielczym, skoro w jakimś już muszę. Niemiecki bank natomiast ma we wniosku rubryczkę na nasz status, jak zakreślałam krateczkę przy sformułowaniu "związek partnerski", to aż mi się serce cieszyło. Bank polski - którego oferta jest wybitnie słaba aktualnie, więc odpada głównie z tych przyczyn - natomiast nie ogarnia nawet, że można tworzyć wspólne gospodarstwo domowe bez papieru z usc. Nam akurat to nie robi, w sensie liczenia zdolności kredytowej, możemy być sobie dwoma jednoosobowymi gospodarstwami, ale wyobrażam sobie, że są ludzie, u których jest inaczej. I którzy, w przeciwieństwie do nas, nie mogą tego papieru z usc pobrać. Na szczęście, oferta jest tak słaba, że nie muszę rozważać, czy nadwyrężać tu ideową konsekwencję dla marnego zysku

Widzisz więc, sprawa skomplikowana Oferty tak czy owak są dobre i mocno do siebie zbliżone w sensie korzystności, nie konstrukcji. Zatem wybór trudny, jeśli prawnik nic nie znajdzie, na czym będzie można się oprzeć, będziemy musieli pójść za którąś z tych argumentacji Z liczeniem damy sobie radę, to akurat - w przeciwieństwie do wykumania wszelkich niuansów twardego prawniczego bełkotu - uzbrojeni w kalkulator i eksela jesteśmy w stanie zrobić.

[grubella]

Nie wiem jak jest gdzie indziej, w innych bankach spółdzielczych
ale umowy w moim są jakby najmniej skomplikowane, pisane językiem do zrozumienia.Nigdy nie maiłam problemów ze zrozumieniem czegoś. W przeciwieństwie do umów z innych banków.
Może dlatego, że klientelą BS są przeważnie rolnicy?

Zawsze mi się podobała flaga ruchów spółdzielczych. Wszystkie kolory tęczy. Szkoda, że zmienili i tylko tęczowe logo zostało.

To jest fotka nieistniejącego już Muzeum Ruchu Spółdzielczego.
W tym budynku jest teraz prywatna restauracja, eksponaty wywiezione zostały do Warszawy.

[grubella]

Podjęliście decyzję co do banku?

[rembertowa]

Napisane przez grubella

Podjęliście decyzję co do banku?

w części podjęliśmy my, w części podjął bank, podpisaliśmy umowę z bps-em, po drodze zaliczając jakieś tysiąc dwieście osiemdziesiąt cztery stresujące sytuacje, następnie chlapnęliśmy się pod aktem notarialnym i tak oto - spodziewam się, że przelewy do właścicielki dotarły - jesteśmy właścicielami nieruchomości do zamieszkania.

Teraz remont. Trochę nie wierzę, że się popisałam taką ułańską fantazją. Pojechaliśmy ustalać ostatnie sprawy z właścicielką i jakoś ten dom - teraz już w części opuszczony - nie wydał mi się tak fajny, jak poprzednimi razami. Ale może to kwestia ogólnego przytłoczenia misją.

[cava]

Napisane przez rembertowa

w części podjęliśmy my, w części podjął bank, podpisaliśmy umowę z bps-em, po drodze zaliczając jakieś tysiąc dwieście osiemdziesiąt cztery stresujące sytuacje, następnie chlapnęliśmy się pod aktem notarialnym i tak oto - spodziewam się, że przelewy do właścicielki dotarły - jesteśmy właścicielami nieruchomości do zamieszkania.

Teraz remont. Trochę nie wierzę, że się popisałam taką ułańską fantazją. Pojechaliśmy ustalać ostatnie sprawy z właścicielką i jakoś ten dom - teraz już w części opuszczony - nie wydał mi się tak fajny, jak poprzednimi razami. Ale może to kwestia ogólnego przytłoczenia misją.

Rembertowa, serdecznie gratuluję!!!!!


Nie przejmuj sie tym ze dom Ci się teraz wydaje jakiś "gorszy", to stres i opad emocji.

Też tak miałam, kupiliśmy i... zaczęłam mieć wątpliwości. że to nie takie, że tamto owakie, ze matkoboskocomyśmyzrobilii coteraz?

Teraz trzeba to przerobić po własnemu. Dać "gratowi" czas, niech się pokaże co właściwie ma do zaoferowania.
I krok po kroku, rok po roku i będzie dobrze.

Mnie najbardziej przybił moment wprowadzki- weszliśmy do opuszczonego domu, do odmalowania, bez mebli, nasze graty wszędzie porozwalane w pudłach, obco, pusto, nie po naszemu... okropnie to wyglądało.
A teraz rzecz po rzeczy- coraz bardziej nasz i coraz bardziej mi się podoba i coraz lepiej nam sie mieszka choć jeszcze dłuuuga droga przed nami.

Jak widziałaś potencjał- to znaczy że on tam jest.

[rembertowa]

Napisane przez cava

Rembertowa, serdecznie gratuluję!!!!!


Nie przejmuj sie tym ze dom Ci się teraz wydaje jakiś "gorszy", to stres i opad emocji.

Też tak miałam, kupiliśmy i... zaczęłam mieć wątpliwości. że to nie takie, że tamto owakie, ze matkoboskocomyśmyzrobilii coteraz?

Teraz trzeba to przerobić po własnemu. Dać "gratowi" czas, niech się pokaże co właściwie ma do zaoferowania.
I krok po kroku, rok po roku i będzie dobrze.

Mnie najbardziej przybił moment wprowadzki- weszliśmy do opuszczonego domu, do odmalowania, bez mebli, nasze graty wszędzie porozwalane w pudłach, obco, pusto, nie po naszemu... okropnie to wyglądało.
A teraz rzecz po rzeczy- coraz bardziej nasz i coraz bardziej mi się podoba i coraz lepiej nam sie mieszka choć jeszcze dłuuuga droga przed nami.

Jak widziałaś potencjał- to znaczy że on tam jest.

pogrubione to leitmotiv moich jęków - co tłumaczę sobie tym, że do podpisania aktu była masa trudności do przezwyciężenia, mnóstwo spraw do załatwienia. W czym czuję się jak ryba w wodzie. Teraz mamy efekt, a ja wszystkie wątpliwości, które miałam i które rozwiałam, ale zawsze można je sobie przypomnieć.

Strasznie ostateczna ta decyzja mi się nagle wydała. Jak się rzucę do remontu, to mi przejdzie, będzie wiele przeciwności do zwalczenia, to zabraknie czasu na takie rozkminy

[grubella]

Napisane przez rembertowa

w części podjęliśmy my, w części podjął bank, podpisaliśmy umowę z bps-em, po drodze zaliczając jakieś tysiąc dwieście osiemdziesiąt cztery stresujące sytuacje, następnie chlapnęliśmy się pod aktem notarialnym i tak oto - spodziewam się, że przelewy do właścicielki dotarły - jesteśmy właścicielami nieruchomości do zamieszkania.

Teraz remont. Trochę nie wierzę, że się popisałam taką ułańską fantazją. Pojechaliśmy ustalać ostatnie sprawy z właścicielką i jakoś ten dom - teraz już w części opuszczony - nie wydał mi się tak fajny, jak poprzednimi razami. Ale może to kwestia ogólnego przytłoczenia misją.

A to fanfary powinno być słychać
Gratulowałam już kiedyś , gratuluję jeszcze raz.

To lekkie obawy czy to dobry krok to pewnie tak z racji zmęczenia całą ta sytuacją brania kredytu.

---------- Dopisano o 15:57 ---------- Poprzedni post napisano o 15:42 ----------

Macie już plan remontu?ekipę? kiedy zaczynacie?

[patrycjamy]

Sorry za offtop, ale chciałam zapytać cię o hipotekę w spółdzielczym?
Mają oferty korzystniejsze niż inne banki? Dlaczego tam?
Pytam, bo bps to jeden z banków, w których składaliśmy wniosek, ale nie o hipotekę, ale o leasing. Inne banki wypadły znacznie korzystniej- podejrzewam, że bps skreslił nas z racji wieku i krótkiego stażu pracy (niecały rok)- mówię o leasingu, nie o hipotece. Także zastanawiam się, czy mając te 3-4 lata stażu w zawodzie (ja 3, mąż 4) sytacja wyglądałaby korzystniej. Jestem za bps też pod tym względem, ze krótko oczekuje się na rozpatrzenie wniosku- nie ma analityka, który się o wszystko czepia i ciągle mnoży potrzebne dokumenty.
Będę wdzięczna za odpowiedź, chociaż kupno domu planujemy za jakieś 2-3 lata

[rembertowa]

Napisane przez patrycjamy

Sorry za offtop, ale chciałam zapytać cię o hipotekę w spółdzielczym?
Mają oferty korzystniejsze niż inne banki? Dlaczego tam?
Pytam, bo bps to jeden z banków, w których składaliśmy wniosek, ale nie o hipotekę, ale o leasing. Inne banki wypadły znacznie korzystniej- podejrzewam, że bps skreslił nas z racji wieku i krótkiego stażu pracy (niecały rok)- mówię o leasingu, nie o hipotece. Także zastanawiam się, czy mając te 3-4 lata stażu w zawodzie (ja 3, mąż 4) sytacja wyglądałaby korzystniej. Jestem za bps też pod tym względem, ze krótko oczekuje się na rozpatrzenie wniosku- nie ma analityka, który się o wszystko czepia i ciągle mnoży potrzebne dokumenty.
Będę wdzięczna za odpowiedź, chociaż kupno domu planujemy za jakieś 2-3 lata

nam się spodobała prostota konstrukcji oferty - cross-selling ogranicza się do konta. Do tego prowizja. Żadnych cudacznych ubezpieczeń, żadnych cymbalskich produktów inwestycyjnych, nawet karty kredytowej nam nie wcisnęli. Deklarują krótki czas rozpatrywania wniosku, w naszym przypadku trwało to dłużej, wniosek wędrował do centrali - no ale też nie łapiemy się na standard w zakresie kredytowanego obiektu. Nie wiem, na ile restrykcyjnie liczą zdolność i w jaki sposób. Jako jedyni nie żądali od nas wyciągów, nie pytali pracodawców, na jakich stanowiskach pracujemy. Rzeczywiście, jeśli chodzi o formalności, są mało upierdliwi. W umowie ani my, ani nasze wsparcie prawne, nie wyhaczyliśmy nic podejrzanego, ani nawet ewentualnie groźnego, jak paragraf o tym, że jak w jednym miesiącu nie wpłynie wynagrodzenie, to marża skacze do z góry wiadomego poziomu.

---------- Dopisano o 09:53 ---------- Poprzedni post napisano o 09:52 ----------

Napisane przez grubella

A to fanfary powinno być słychać
Gratulowałam już kiedyś , gratuluję jeszcze raz.

To lekkie obawy czy to dobry krok to pewnie tak z racji zmęczenia całą ta sytuacją brania kredytu.

---------- Dopisano o 15:57 ---------- Poprzedni post napisano o 15:42 ----------

Macie już plan remontu?ekipę? kiedy zaczynacie?

dzięki!

Jeszcze nie mamy kluczy. I architekt nasz wyjechany jest, ale mamy nadzieję i jedno, i drugie zebrać na miejscu i startować

[grubella]

Napisane przez rembertowa

nam się spodobała prostota konstrukcji oferty - cross-selling ogranicza się do konta. Do tego prowizja. Żadnych cudacznych ubezpieczeń, żadnych cymbalskich produktów inwestycyjnych, nawet karty kredytowej nam nie wcisnęli. Deklarują krótki czas rozpatrywania wniosku, w naszym przypadku trwało to dłużej, wniosek wędrował do centrali - no ale też nie łapiemy się na standard w zakresie kredytowanego obiektu. Nie wiem, na ile restrykcyjnie liczą zdolność i w jaki sposób. Jako jedyni nie żądali od nas wyciągów, nie pytali pracodawców, na jakich stanowiskach pracujemy. Rzeczywiście, jeśli chodzi o formalności, są mało upierdliwi. W umowie ani my, ani nasze wsparcie prawne, nie wyhaczyliśmy nic podejrzanego, ani nawet ewentualnie groźnego, jak paragraf o tym, że jak w jednym miesiącu nie wpłynie wynagrodzenie, to marża skacze do z góry wiadomego poziomu.

---------- Dopisano o 09:53 ---------- Poprzedni post napisano o 09:52 ----------


dzięki!

Jeszcze nie mamy kluczy. I architekt nasz wyjechany jest, ale mamy nadzieję i jedno, i drugie zebrać na miejscu i startować

Klucze poprzedniej właścicielki i tak trzeba zmienić na wejściu. Już teraz zakupić nowy zamek lub chociaż wkładkę do zamka.

[grubella]

Czy coś się wydarzyło nowego? Będę śledzić wątek, mam nadzieję , że będziesz pisać jak idą prace remontowe.
Powodzenia, niech się dobrze mieszka w wymarzonym domku.

[milionmalychkawalkow]

również☠śledzę☠i wspieram.
sama pewnie w życiu nie będę domu stawiać, bo mam domek na wsi, znaczy rodzice mają☠(budowali się☠10 lat, ale bez kredytu, pośpiechu nie było, bo dom mieliśmy, tylko takie budownictwo wojenne i za małe jak na 6-osobową rodzinę), a sama raczej skłaniam się ku zajmowaniu pustostanów, niż stawiania nowych budynków, ale wątek podczytuję z ciekawością. i nie mogę się doczekać foteczek, bo nieruchomość musi być śliczna!