|
|
#331 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 106
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Dziewczyny, muszę się wypowiedzieć w tym temacie, muszę!
Jesteśmy z moim mężem 8 miesięcy po ślubie, zaręczyliśmy sie po 2 latach, ślub był 1,5 roku po zaręczynach. I fakt, przed ślubem ma sie trochę wątpliwości, zawsze. Nie ukrywam, że jest to spowodowane nerwówką przed przygotowaniami. Byłam na nich tak skupiona, jakbym ślub dla siebie samej przygotowywała, a mój parter zadania miał zminimalizowane np. do wyboru koloru zaproszeń, orkiestry i %. Przecież nikt tak dobrze nie dobierze kwiatów do kościoła i dekoracji sali weselnej, jak ja i moja mama. Takiego miałam wkręta, teraz sie z tego śmieje. I jak coś poszło nie tak, typu dekorator powiedział, ze coś co sobie wymyśliłam, jest bez sens to było wkur#$%^ i od razu agresja na narzeczonego. Wiem, że za bardzo skupiłam się na sobie, na swoim przeżywaniu tego przygotowania. Powinniśmy sie tym bawić, a ja to brałam bardzo a serio i tylko sie irytowałam, Na szczęście sam dzień "zero" minął nam bez stresu z uśmiechem na ustach. Pierwszą kłótnie małżeńską mieliśmy ..... wracając z wesela, jakeś 14 godzin po powiedzeniu sobie "tak". ![]() Tak między Bogiem a prawdą to po 3 latach nie ma nudy a hormony nie idą spać. Wszystko siedzi w naszych głowach, bo tak naprawdę, jak byście nie kochały to nie powiedziałybyście "tak". Ja to określam jako "levele". Na początku jest poznawanie siebie, fascynacja ciekawość, a po 2-3 latach Ty wiesz, ze on w środę idzie oglądać ligę mistrzów, a Ty w piątki chodzisz na ploteczki z przyjaciółką. Przechodzicie na następny "level", decydujecie sie na ślub i musicie przygotowanie przeżyć razem, potraktować jako przygodę, zabawę, kolejne doświadczenie. Po ślubie jest takie "bum' i dostajesz w głowę, okazuje sie, że jesteśmy "MY"i jest to już odpowiedzialność za niego i za siebie. Cóż, bierze sie go z całym dobytkiem inwentarza, na dobre i złe. Później są kolejne etapy, urządzanie się, dzieci, jedno, drugie, choroby rodziców, kłopoty z pracą, czasem w różnej kolejności. My jesteśmy na etapie zdawania sobie sprawy, że potomek to to, czego chcemy. I tak mijają lata, a najważniejsze to rozmowa, zdanie sobie sprawy, że jesteśmy RAZEM na dobre i na złe. Trzeba tylko zrozumieć, ze facet inaczej przeżywa różne rzeczy, inaczej artykułuje myśli. Jest nam dobrze razem, jesteśmy szczęśliwi bo wiem, że co by się nie działo to to jest mój mąż i mogę na niego liczyć. Wystarczy porozmawiać. jesteśmy dla siebie kochankami, przyjaciółmi i jest nam z tym dobrze Wystarczy trochę się wyluzować. Ja też każdą sprzeczkę brałam na serio i nie raz się zastanawiałam, czy to ten czy nie ten, ale teraz już wiem, że to ten i z każdym dniem się o tym przekonuje. Spróbujcie sobie wyobrazić siebie za 5, 10 i 20 lat. Ja jak zamykam oczy to widze nas w podróży, bo my lubimy być w drodze, jeździć, zwiedzać, odwiedzać znajomych,zapraszać znajomych. Najpierw z małym dzieckiem, potem z 2, a potem już sami Rozpisałam się. ![]() Zawsze musicie sobie zadać pytanie,czy chcecie ślubu z danym mężczyzną czy bardziej chcecie być księżniczkami w białych sukniach przez 1 dzień. Ewentualnie czy to rodzinne konwenanse nie chcą bardziej tego ślubu niż Wy. |
|
|
|
|
#332 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Dronkadronka, dzięki za Twoją historię. Widzę, że mamy trochę wspólnego, bo ja też jestem perfekcjonistką do bólu. I cieszę się, że jesteś szczęśliwa w małżeństwie.
![]() Jest jednak jedno ale. My tutaj mamy problem z zaburzeniami lękowymi. One nie są do racjonalnego wytłumaczenia. Bo racjonalnie rzecz ujmując - np. ja - kocham narzeczonego, jesteśmy razem prawie 6 lat, znamy się bardzo dobrze, wiemy, że chcemy tego ślubu. A mimo to, u mnie pojawia się zupełnie irracjonalny strach przed ślubem, przed zobowiązaniem jakie on ze sobą niesie, przed odpowiedzialnością, jaka z tego wynika. Podobnie jak Ty, niedawno złapałam się na tym, że myśląc o tym, jak będzie wyglądało moje życie za 10 czy 15 lat, widze siebie z moim TŻtem, dwójką naszych dzieci, w jakimś przytulnym mieszkaniu lub domku albo na spacerze, które oboje uwielbiamy. Nie wyobrażam sobie życia z kimś innym. Ale zaburzenie, z ktorym walczę, czasem podpowiada coś innego, że on nie dla mnie, że nie będziemy razem szczęsliwi i tysiąc innych obaw. Walcze z nim od roku, wiem, że nasze uczucia nie wygasły, bo wciąż jest między nami dobrze, kochamy się i szanujemy, wspieramy w trudnych chwilach. Ale problem jest i to w dodatku we mnie samej. Mimo strachu, jaki mi towarzyszy, nie zamierzam się poddawać, bo stawką jest moje życie.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka |
|
|
|
|
#333 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Madzionella, święte słowa! Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zaburzenia to spryciarze - szukają racjonalnego wytłumaczenia irracjonalnych lęków. Czyli ja nie miałam lęków na temat TŻta przez 4 lata, marzylam o ślubie, a w zasadzie nie samym ślubie, ale wspólnym życiu. Lęki to były tylko takie, że jemu coś się stanie, bo nie może być tak pięknie. A kiedy okazało się że MOŻE być pięknie - zbliża się ślub, dom itd. to przyszedł lęk potwór. Tylko mózg nie wie, że jest zaburzony, więc szuka racjonalnego wytłumaczenia dla swoich negatywnych uczuć - i mówi: nie kochasz, nie chcesz ślubu, itd. To wywołuje z kolei falę płaczu i depresji. Więc szuka dalej. U mnie doszło nawet do wciskania sobie innej orientacji - bo przecież MUSI być coś, co sprawi, że nam się nie uda.
KOSZMAR KOSZMAR KOSZMAR |
|
|
|
|
#334 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Cytat:
Ostatnio wrociłam do ksiażeczki z opisem ceremonii ślubu, ktora dostaliśmy na naukach przedmałżeńskich. Czytałam sobie przysięgę i zdałam sobie sprawę, że chcę ją usłyszeć z ust TŻta. To było napradę cudowne uczucie, bo w tym codziennym rozedrganiu, niepewności jaka mi towarzyszy, łatwo jest mi zapomnieć po co i dlaczego to wszystko. Tak jak Ty, latami marzyłam o wspólnym mieszkaniu, własnym kącie, a gdy mam to na wyciągnięcie ręki, to pojawia sie strach. Ale teraz już sobie pozwalam na ten strach, na tą słabość mojej psychiki. I wiecie co? Jest mi z tym łatwiej, nie dręczy mnie to tak bardzo. ![]() A, i mam coś dla wszystkich na miły wieczór. To piosenka z rozciagania na fitnessie, ale uwielbiam ją, mogę słuchac na okągło. Swoją drogą - troche o nas i naszych TŻtach.http://www.youtube.com/watch?v=0DVJH...eature=related
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka Edytowane przez Madzionella Czas edycji: 2012-03-04 o 20:58 |
|
|
|
|
|
#335 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 106
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Cytat:
![]() W końcu narzeczeństwo to fajny, ciekawy czas. ostatecznie... ślub to ie jest droga bez wyjścia, chociaż uważam to za ostateczność. Taka myśl też mi gdzieś przebiegła zanim powiedziałam"tak" i nie czułam sie jakbym sama na siebie wydała wyrok. A ile macie dni do ślubu, kochane |
|
|
|
|
|
#336 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Ja niestety nie wiadomo ile
Bo obiecałam sobie, że póki nie rozwiążę, lub chociaż nie nauczę się panować, rozróżniać moje zaburzenia, nie wyjdę za mąż. Ze swoich problemów zdałam sobie sprawę niestety dopiero w grudniu i jest coraz gorzej, więc chcę "wyjść" z tego stanu żeby do ołtarza iść już spokojna a PRZEDE WSZYSTKIM żeby być pewną, że nie zgotuję narzeczonemu okropnego losu po ślubie, w życiu. Bo jak na razie dziwię się, że on mnie w ogóle kocha![]() W ogóle strasznie zaczęłam się bać bordeline Wszystkie objawy do mnie pasują, wszystkie a to niestety tysiąc pięcset razy gorsze niż nerwica Madzionella a możesz powiedzieć coś więcej o tym Centrum Interwencji Kryzysowej na Radziwiłłowskiej? To są jakieś regularne spotkania i to za darmo? jestem zaskoczona, bo już przywykłam, że trzeba wszędzie płacić płacić płacić:/ A 400 zł miesięcznie za psychiatrę to strasznie sporo, mimo że wiem, że na tym nie powinno się oszczędzać..
|
|
|
|
|
#337 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Cytat:
Czyli za ponad 4,5 miesiąca. I radość z tego dnia, marzenia o wspólnym życiu przeplatają się we mnie z niebotycznych strachem, że coś może pójść nie tak, popełnimy oboje błąd, za który potem trzeba będzie zapłacić. Oczywiście - to tylko przeczucia, one wcale sie muszą się sprawdzić, ale potrafią skutecznie odebrać dużą część radości.Miniminii - Centrum Interwencji Kryzysowej udziela pomocy raczej w takich nagłych przypadkach, ja tam chodziłam chyba 2 czy 3 miesiące, a potem trafiłam na terapię. I też chodzę na nią bezpłatnie. Do tej samej pani psycholog co na Radziwiłłowską, w swojej przychodni mam tez psychiatrę, swoją drogą - bardzo dobrego moim zdaniem. Dr Tomasz Mączka. Jeżeli chcesz, to dam Ci na priv namiary na moją przychodnię. A co do pewności - tez miałam tak, że chciałam mieć absolutną pewność co do tego, że mój TŻ to ten jedyny, właściwy, na zawsze i na wieczność. Wynikało to oczywiście z mojego chorego dążenia do perfekcji we wszystkim. Tylko, ze tak się nie da. Możesz być co najwyżej pewna że w tym momencie życia, w tej chwili chcesz mieć u boku tą właśnie osobę. Przyszłości nie znamy, więc nie masz i nigdy nie będziesz miała gwarancji, że Wasz zwiazek się nie rozleci. Nawet ślub nie jest w stanie dać takiej gwarancji. Bo tak naprawdę to wszystko jest w waszych rękach. W chwilach zwątpienia myślę sobie, że dopóki chce nam się starać wzajemnie, dopóki o sobie myślimy, tęsknimy za sobą i zależy nam na sobie, to jest wszystko w porządku. A mimo tych zaburzeń właśnie tak jest. To troche taki rozumowy dowód, ale on pomaga, gdy negatywne myśli biorą górę. Też to, jak widzę, że mojemy narzeczonemu na mnie zależy, jak mówi, że nie lubi, gdy płaczę albo że lubi jak się śmieję, powoduje, że ta pewność chwili wraca. I mam nadzieję, że będzie tak, jak w przypadku innych bojaźliwych panien młodych - strach ma wielkie oczy, a po ślubie miłość rozkwita paletą barw.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka |
|
|
|
|
|
#338 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 106
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Coś co dało nam dużo dystansu i zabawy w tym czasie to była nauka pierwszego tańca, super zabawa, ubawiliśmy się po pachy
![]() A po drugie to świadomość, że teraz już będziemy MY. Na naukach przedślubnych robiliśmy różne zadania. Rysowaliśmy koło (to jest nawet nazwne nazwiskiem jakiegoś naukowca). W środku jest najmniejsze koło, to jesteśmy MY i nasze dzieci. Potem większe koło, w którym znajduje się to pierwsze, a tam nasi rodzice i rodzina. Ostatnim zewnętrznym byli nasi znajomi, przyjaciele. To uświadomiło nam, że teraz to MY będziemy dla siebie najważniejsi. Przydatne, jakby sie rodzina za bardzo mieszała - zamykasz oczy i już wiesz kto jest najważniejszy, czyim dobrem się kierować. Bardzo nam się to podobało!Dużo mieliśmy takich psychologicznych zajęć, testów, poznaliśmy sie z takich stron, o ktorych do tej pory nie myślałam. Edytowane przez dronkadronka Czas edycji: 2012-03-07 o 14:34 |
|
|
|
|
#339 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Dronkadronka - musiałas chodzić na fajne nauki, u mnie takich ćwiczeń nie było.
a szkoda, bo ja bardzo lubię wszelkiego rodzaju gry psychologiczne, narzeczony troche mniej, ale jak juz musi, to się przymusi. Ja dziś byłam na kontroli u psychiatry, powiem Wam, że po niej jest mi lepiej, bo pan doktor mi przypominał o jednej ważnej sprawie - o tym, że w tej całej mojej słabości i lęku jestem silną osobą. A lęk może właśnie wynikać z tego, że obawiam się swojej własnej siły. Dalej będę na lekach, zobaczymy jak pójdzie to dalej. Ale jakoś dzisiaj jestem pełna optymizmu, nawet zrobiłam rekonensans po sklepach z bielizną w poszukiwaniu bielizny pod suknię ślubną. Dziś dzień kobiet - Wam wszystkim życzę dużo spokoju i miłości. I żeby każda z nas w końcu rozkwitła jak najpiękniejszy kwiat.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka Edytowane przez Madzionella Czas edycji: 2012-03-08 o 15:41 |
|
|
|
|
#340 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 106
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Cytat:
__________________
kaloria - mała wredna istota,która mieszka w twojej szafie i co noc zszywa ci coraz ciaśniej ubrania. |
|
|
|
|
|
#341 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Cytat:
Na szczęście postawę w tym temacie ma prawidłową, ale zmęczenie robiło swoje.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka |
|
|
|
|
|
#342 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Hej Dziewczynki!
Co u was? Ostatnio nam coś wątek zamiera... U mnie w miarę dobrze, poranki mam troszke trudne, ale nie poddaję się. Różne myśli mi towarzyszą, od bardzo negatywnych po neutralne. W sobote TŻ odebrał zaproszenia - bardzo mi się podobają, wyszły naprawdę super. W najbliższą sobotę jedziemy załatwić protokól i rozdać pierwsze zaproszenia. A ja... Cóż - raz cieszę się jak dziecko, a raz wydaje mi się, że za chwilę się rozejdziemy. Ale staram się przywiązywać do tych pozytywnych obrazów, a negatywnym pozwalam odchodzić w siną dal. Nie chcę się poddać, bo zbyt wiele mam do stracenia.Buziaki
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka Edytowane przez Madzionella Czas edycji: 2012-03-12 o 21:49 |
|
|
|
|
#343 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 754
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Hej,
Już protokół? My mamy się pojawić w kościele pod koniec kwietnia Ostatnio byliśmy i pytaliśmy, chociaż po czasie przypomniało mi się kilka istotnych szczegółów. Póki co czekam na projekt zaproszeń - już powinny być ;/ Musimy koniecznie wymyślić treść zaproszenia dla rodziców. A poza tym, mieszka się bardzo dobrze nam Póki co nie kłócimy się więcej, a nawet mniej ;p Jest cudownie Ze spraw ślubnych, poszukuję butków i będę musiała niedługo się przejść do salonu zobaczyć welony itp., aaa szukamy stroju dla mojego lubego niecałe 4 msc!
__________________
www.gabrysiowo.pl zapraszam ![]() Ćwiczę!! 1.12.2012 15.10.2008 |
|
|
|
|
#344 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Hej Mayeczko!
No protokół juz już, bo w parafii, w której bierzemy ślub, spisuje się go 4 miesiace przed ślubem. Mniej więcej wypada nam to w weekend, a poza tym - tylko wtedy mamy czas, żeby na spokojnie pojechać i to załatwić. Ja butki zamierzam zamówić w firmie produkującej buty taneczne, koleżanka takie miała do ślubu, bardzo sobie chwaliła. A co do welonu - mam sprezentowała mi swój, pasuje mi do sukni idealnie, więc odpada mi ten problem. Tylko muszę sobie przygotować drugi do rzucania, ale stwierdziłam że zrobie go sama i potem dam szczęściarze, która go złapie. I cieszę się, że dobrze Wam się mieszka razem. Może te niepewności wcale nie są potrzebne? Albo sa po to, by potem móc bardziej docenić to, co mamy, jak już odchodzą? Ja dziś poranek mialam nie za dobry, kłęby myśli przewalały mi sie przez głowę, troche to męczące, ale nie walcze z nimi. Mówię sobie, że z moim pokręconym życiorysem to całkiem uzasadnione, że się boję, że mam lęki. I staram się znaleźć w sobie iskierkę pozytywnego myślenia. Co prawda przy tej pogodzie to średnio łatwe zadanie, ale mam nadzieje, że się uda. ![]() Buziaki
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka |
|
|
|
|
#345 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Hej dziewczyny
U mnie bardzo średnio Czasem budzę się rano i nie chce mi się żyć. Zastanawiam się skąd się wie, czy się kogoś kocha, czy nie. Ktoś powie "to się wie". ALe wcale tak nie jest. Przez tyle lat wiedziałam na 100 procent a teraz czasem wiem, że tak, ale częściej, że nie, że nie wiem.... Złe myśli zwyciężają, a ja się miotam jak szalona I bardzo już jestem zmęczona ((
|
|
|
|
|
#346 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Cytat:
Z myślami jest podobnie - dopóki się nimi zajmujemy, walczymy z nimi, one rosną w siłe. Słabną, gdy nie dysktujesz, nie zaprzeczasz im. Gdy przestajesz się nimi przejmować, pojawiają się coraz rzadziej i rzadziej. I to jest metoda. Poza tym - polecami Ci ksiązkę, o której już kiedyś pisałam na wątku: Judith Bemis, Amr Barrada "Pokonać lęki i fobie". Przeczytaj ją, na pewno troche inaczej spojrzysz to na co się z nami dzieje. ![]() A na koniec pochwalę się moim małym zwycięstwem. W sobotę byliśmy spisać protokół przedślubny. Bałam się tej soboty jak diabeł święconej wody, bo bałam się, że lęki wrócą ze zdwojoną siłą. A okazało się, że było wprost przeciwnie. Miła atmosfera, ja wyluzowana, zadowolona. I pewna, że to co robię, to właściwa droga! Mam nadzieje, że im dalej w las, tym ta pewność ze mnie nie wyparuje, mimo złych przeczuć i myśli. Miniminii - kochana, trzymaj się i nie poddawaj! Trzymam za Ciebie kciuki
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka |
|
|
|
|
|
#347 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Ktoś jeszcze zagląda na ten wątek? Dziewczyny, odezwijcie się....
Ze mną źle, było 2 tygodnie spokoju, a teraz lęki rozkręciły się na nowo. Czuje sie jakby we mnie szalał jakiś nieokiełznany pożar, lęk wypala we mnie wszystko. Budzę się wczesnym rankiem i od razu napada mnie lęk i trzyma z przerwami do południa albo i dłużej. Ciągle tylko natrętne myśli o odwołaniu ślubu.... Nie chcę tego, bo jak myśle o tym, jakby cierpiał mój narzeczony, to czuje się jeszcze gorzej. Poza tym - nie wyobrażam sobie bez niego życia, nawet jak już myśle, że ok, odwołam, to nie biore pod uwagę tego, że on zniknie tym samym z mojego życia.... Mam już serdecznie dość tych zaburzeń. Czy ja nie mogę być po prostu zwyczajnie szczęśliwa, czy zawsze musi być coś, co powoduje, że mam trudniej? Modlę się o jakis znak od Boga, ale nawet modlitwa nie uspokaja mnie dłużej niż na kilka godzin. ![]() Jedno co mogę zrobić, to na pewno zapisze sie do mojego psychiatry, może potrzebna jest mi po prostu zmiana dawki albo leków..... Odezwijcie się...
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka |
|
|
|
|
#348 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: podlasie
Wiadomości: 4 220
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
sama napisałaś, że nie chcesz z nim spędzić reszty życia, w ogóle nie jesteś gotowa do ślubu, a z nim zwłaszcza . Po co to ciągnąć na siłę?
__________________
it's a fool's game
|
|
|
|
|
#349 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Cytat:
Jeśli o mnie chodzi - nigdzie nie napisałam że nie chce z nim spędzić reszty życia i że nie jestem gotowa do ślubu z moim narzeczonym. Napisałam tyle, że zaburzenia jakie towarzyszą mi przy okazji przygotowań do ślubu bardzo dają mi popalić i mam tego dość.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka |
|
|
|
Okazje i pomysły na prezent
|
|
#350 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Masz ToCoChcesz to chyba też nie do mnie - nie pisz głupot, jak nie chce Ci się czytać dokładnie wypowiedzi, bo straszysz ludzi i niepotrzebnie denerwujesz.
Madzionella - BARDZO Cię przepraszam, że tak długo tu nie wchodziłam, myślałam, że jak nie będę pisać o problemie to mi to pomoże, ale wcale tak nie jest ![]() Do ślubu masz coraz bliżej, więc sądzę, że te lęki mogą się nasilać Więc musisz wiedzieć jakby, że tak może się dziać i je jakoś przepuszczać... Chociaż nie wiem dokładnie jak to się robi, bo mi to niestety nie pomaga. Jak nie przyczepiam się do myśli natrętnych, które się pojawiają to mam wyrzuty sumienia, że pewnie one są prawdziwe a ja pozwalam im odejść i udaję że ich nie ma.U mnie bardzo źle się dzieje, 3 dni miałam dobre, że wróciła nadzieja, że wszystko się ułoży, a potem znowu bezsens, dół i chęć ucieczki. Koszmarne sny, niechęć wstania z łóżka. Nie jem w ogóle tabletek, wmówiłam sobie, albo to prawda, nie wiem, że one mi stępią uczucia i będę umiała już grać. A podpisałam na stałe współpracę z teatrem i zwyczajnie boję się reakcji na tabletki. A skoro się jej boję to założę się , że i tak bym sobie ją wmówiła. Libido zero, radość zero, nadzieja na lepsze jutro zero Już brak mi sił naprawdę
|
|
|
|
|
#351 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Hej Miniminii!
Dzięki kochana, że się odezwałas. Na szczęście u mnie się poprawiło, udało mi się jakoś wyjść z tego dołka. Zaczęłam czytać książkę "Potęga podświadomości" Josepha Murphy'ego i forum nerwica.com, i znó wszystko w mojej głowie poskładało się na tyle do kupy, że mogę normalnie fukcjonować, bez tego lęku. Zaczęłam sie troche zagłębiać w siebie, szukać przyczyn tych lęków, co może się pod tym kryć. Jak na razie znalazłam przestraszoną dziewczynkę, która wolałaby nigdy nie dorosnąc, nie brać za siebie odpowiedzialności i ogólnie jest bardzo zagubiona. Zaczynam też rozumieć, dlaczego wycofywałam się z różnych relacji nawet z automatu, wtedy, gdy nie było to konieczne. Miniminii, jeżeli tylko czujesz się na siłach - spróbuj poszukać właśnie takich przyczyn lęku. Nie jest tak, że lęki i myśli opuściły mnie na dobre, ale czuje sie silniejsza. Co do mojego narzeczonego - w dalszym ciągu mam natręctwa dotyczące jego wzrostu, bo rózni nas jedynie 5 cm. Już nie mówiąc o tym, że ciągle mam wrażenie, że mogłabym zakochac sie w kims innym albo, że po ślubie będzie szybki rozwód. Wiadomo, że nie ma reguły, nie musi to być prawda. Ale i tak mi takie różne myśli po głowie chodzą. Co do samego ślubu - czuję się jakbym była obok, często zapominam, że w ogóle mam brac jakikolwiek ślub. Może i nie jest to takie złe, bo wole juz to, niż paniczny lęk. Mimo tego, że lęki odeszły - czuję się często zmęczona walką z chorobą, nie mam tej 100 % pewności, że to ten jedyny. Kiedyś tak nie było, ale mam nadzieje, że jak popracuje nad sobą, to i ta pewność wróci. Miniminii, nie bój się leków. One nie stępiają uczuć, wręcz przeciwnie - pozwalają wyjść im spod tej pancernej warstwy lęków. Mnie leki postawiły na nogi. Teraz wybieram się do psychiatry, prawdopodobnie będę musiała zwiększyć dawkę, po ostatnim nawrocie lęków wygląda na to, że ta którą biorę teraz jest za słaba. Biorąc je można normalnie funkcjonować, ba - wyciszają to, co w naszej chorobie jest najgorsze, czyli ten wszechogarniający lęk. A to już jest naprawdę bardzo dużo. Każdy ma prawo być zmęczonym walką z chorobą, bo to naprawdę ciężka praca. Już nie mówiąc, że sam lęk potrafi nas fizycznie zmęczyć tak samo jak dzień bardzo ciężkiej pracy. Ale pomyśl - można się poddać i wieść życie z poczuciem porażki, a można walczyć dalej i pielęgnować w sobie nadzieję, że będzie coraz lepiej. W ksiazce, która czytam jest takie zdanie wyjęte z Pisma św. "Według wiary waszej będzie wam dane". I to jest prawda -im bardziej wierzymy w to, że będziemy zdrowe, tym lepiej nam idzie wychodzenie z choroby. A ja wierzę też, że i Ty dasz sobie w tym okropieństwem radę i będziesz szczęsliwa. Trzymaj sie kochana i nie poddawaj!
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka |
|
|
|
|
#352 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 754
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Ja nie wchodziłam na wątek, bo zniknął w gąszczu innych. U mnie stres przedślubny wzrasta, ale to wina głównie tego, jak mało mamy przygotowane ... Jeśli chodzi o lęki, to są. Libido niskie, ale mam masę rzeczy na głowie i stresów (praca, szkoła, ślub, komunia, chrzciny) i zwyczajnie nie myślę o tego typu sprawach.
Z TŻ nam się układa Mieszkanie razem na plus, oczywiście kłócimy się bardziej i mniej, ale to akurat nie osłabia naszych uczuć.Teraz siedzę w pracy i mam masę roboty, więc póki co tyle. Trzymajcie się Dziewuszki. Wesołych Świąt!
__________________
www.gabrysiowo.pl zapraszam ![]() Ćwiczę!! 1.12.2012 15.10.2008 |
|
|
|
|
#353 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Mayeczko, super że się odezwałaś!
Wam wszystkim tego co najpiękniejsze na te święta wielkanocne - radości ze Zmartwychwstania i dużo miłości. Jesli o mnie chodzi - święta spędzam razem z TŻtem, jest miło bardzo, choć troche sennie z uwagi na pogodę. Lęki jak na razie poszły w siną dal, ja cieszę się codziennością i staram się szukać źródła lęków w sobie. Dużo pomaga mi czytanie forum nerwica.com a także czas spędzany z TŻtem. Trochę czuje się, jakby się sprawdziła przepowiednia ojca franciszkanina, którą usłyszałam rok temu na spowiedzi wielkanocnej - wierz, a Zmartwychwstały i Tobie pozwoli zmartwychwstać. Wierzę, że będzie dobrze, choć czasem jakieś dziwne myśli przelecą przez głowę, ale coś średnio im się udaje zająć moją uwagę. ![]() A co do ślubu - stan realizacji według naszego action planu to jakie 28 %, więc bardzo mało. Zostało nam dużo do załatwienia, ale staram się nie stresować. skoro tyle PM dało radę przede mną, to i ja sobie poradzę. Wesołych swiąt!
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka |
|
|
|
|
#354 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 13
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Cześć dziewczyny. Dawno nic tu nie pisałem. Ale czytam was cały czas. U mnie minęło już 3,5 miesiąca od rozstania z narzeczoną. A wydaje mi się, jakby to było wczoraj. Kocham ją tak samo mocno jak wcześniej, kiedy byliśmy razem, szczęśliwi. Pomimo, że jej nienawidzę za to co mi zrobiła, to ją kocham. Całe moje serce należy nadal do niej i tylko do niej. Nic się nie zmieniło. W dalszym ciągu mam ochotę do niej zadzwonić. Strasznie za nią tęsknię. A nie mam już z nią kontaktu od ponad 2 miesięcy. Nadal nie wyobrażam sobie bycia z inną kobietą. Próbowałem. Ale wiem, że nic z tego nie będzie, bo cały czas myślę o mojej narzeczonej. Jak patrzę na znajomych, to mam w duchu straszny żal o to, że inni mogą być szczęśliwi, a mi się to nie udało.
Niby mam fajną pracę, fajnie pieniądze, samochód, żyję sobie spokojnie i niczego mi nie brakuje. Poza jednym. Poza miłością mojego życia, którą straciłem. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że naprawdę to zrobiła. Że zrobiła to ona, osoba, której ufałem najbardziej na świecie. W życiu bym się tego po niej nie spodziewał. Jak po 7 latach można tak się na kimś zawieść? Dlaczego spotkało to akurat mnie? Mimo, że minęło już trochę czasu, to zawsze w weekendy dopada mnie strasznie zły nastrój. Myślałem, że już nie będę płakał z jej powodu po takim czasie. Ale nic z tego. W tygodniu jest praca i siłownia, więc udaje mi się jakoś przetrwać. Ale jak przychodzą dni wolne, jest strasznie. Najgorsze jest to, że nawet nie mam z kim porozmawiać. Mam przyjaciół, czasem z nimi popiję, trochę się wyżalę. Ale to nie to samo. Brakuje mi strasznie rozmów z najlepszym moim przyjacielem, jakim była moja narzeczona. Z nią mogłem rozmawiać o wszystkim. Wiem, że to niewiele wnosi do tematu, ale musiałem się wygadać. Chociaż właściwie, to może zastanawiacie się czasem, co by czuł wasz partner, gdybyście go zostawiły. Zapewne czułby to co napisałem powyżej. Jeśli was naprawdę kocha. Ale oczywiście nie możecie się kierować w tak ważnej decyzji współczuciem. Nie ma sensu ciągnąć związku z powodu strachu przed cierpieniem partnera po rozstaniu. Mam nadzieję, że wasze związki są oparte na dużo mocniejszych uczuciach. Życzę wam wszystkim szczęścia w miłości. Cieszcie się każdą najmniejszą chwilą spędzoną razem
|
|
|
|
|
#355 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Witaj Antylopes!
Milo, że się odezwałeś. Wiem, że zabrzmi to banalnie, ale tylko czas może zaleczyć te rany, które teraz nosisz w sercu. Nie stanie się to dziś ani jutro, ale pewnego dnia na pewno obudzisz się z poczuciem, że jest lepiej. Musisz być tylko cierpliwy. Tak jak my musimy być cierpliwe w walce z naszymi zaburzeniami, tak Ty musisz cierpliwie radzić sobie z żałobą po rozstaniu. Wiem, że nie jest to łatwe, że zranione serce boli. Mnie tez kiedyś ktoś skrzywdził, ba - rozstanie mam od małego wpisane w życiorys, bo mój ojciec zostawił mnie i mame jak byłam malutka. Więc po części rozumiem Twój ból. Ale wiesz - myślę sobie, że wszystko co się dzieje w naszym życiu jest po coś, nic nie dzieje się bez ukrytego celu. A Ty jeszcze będziesz tak szczęsliwy, jak nie byłeś nigdy. Życzę Ci tego z całego serca.Ja z kolei mogę napisać dużo pozytywów. Święta minęły mi cudownie, spędziliśmy je wraz z TŻtem u mojej mamy w Niepołomicach. Chociaz mama oczywiście była lekko "upierdliwa" i kombinowała jakby tu zakłócić wspólne chwile, to jednak było cudnie. Zero stresu, nerwów, złych myśli. Tylko spokój, usmiech i ciepło jego ramion. Ech.... chciałabym żeby tak było zawsze. I mam nadzieje, że już niedługo będzie.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka |
|
|
|
|
#356 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Witajcie u mnie beznadziejnie. Jestem obecnie w sytuacji którą nazywam NIE WIEM. Nie wiem kim jestem, czego chcę, co chcę od przyszłości. Wiem, że chciałabym być szczęśliwa ale to się samo nie zrobi. Uruchomiłam pół roku temu w mojej głowie lawinę strachu i wątpliwości, której nigdy nie miałam. Otworzyłam puszkę pandory i nie wiem co z tego wyniknie. BOJĘ się potwornie, że już nigdy nie będzie jak dawniej. Że ziarnko wątpliwości jakie u siebie zasiałam będzie tam na zawsze.
|
|
|
|
|
#357 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Cytat:
Miniminii - nie martw się, ten stan nie bedzie trwał wiecznie. Wiem jak jest on wykańczający, bo sama przez to przechodziłam. Dokładnie rok temu mówiłam narzeczonemu, że jedyne czego jestem pewna to imię i nazwisko, a reszta jest dla mnie totalną niewiadomą. Ta choroba, te zaburzenia, to jak lekcja od życia. One mają nas czegoś nauczyć - wsłuchiwania się w siebie, pokonywania tego, co nas pozornie ogranicza. Wbrew pozorom, jak już wyjdziemy na prostą, to będziemy silniejsze, niż zanim się to coś pojawiło w naszym życiu. Pierwsze co trzeba zrobić, to pokonać lęk przed lękiem - teraz boisz się tego, że będziesz się bać i nigdy się to nie skończy. Też przez to przechodziłam... Ale zaczęłam sie zastanawiać, skąd mogło się to wziąć, analizować fakty, słowa, czasem nieistotne, ale jednak jak się okazuje - bardzo ważne. Moja mama zawsze uczyła mnie, że ludziom nie można ufać. Krytykowała niemal wszystko co zrobiłam czy chciałam zrobić. Czego mnie to nauczyło? Że nie tylko innym ludziom nie mogę ufać, ale także i samej sobie. Wybudowałam niewidzialną barierę między mną a światem. I ten strach to ujawnił. Narzeczony mówił mi, że będzie dobrze, ja chciałam w to wierzyć, ale coś mi mowiło, że nie mogę. Odmawiałam sobie prawa do szczęścia. Do tego jeszcze obraz miłości tragicznej, jaki sobie stworzyłam oglądając filmy i czytając ksiązki, takiej o którą trzeba walczyć z całym światem. A tu proszę - w życiu tak nie ma, mam obok siebie mężczyznę, który o mnie dba, któremu na mnie zależy, o którego ja chcę dbać i go kochać. Jest spokojnie, bez burz. I stąd lęk, że to co mam nie przystaje do stworzonego przeze mnie wzoru. Plus brak zaufania do własnych decyzji, tego że mogą być dobre. Do tego dochodzą wzorce z domu i zaburzona relacja z mamą. Dużo tego, prawda? Jak mówi moja pani terapeutka - z takim bagażem moje lęki są całkowicie uzasadnione. Miniminii, nie dawaj się lękom! Odpowiedź na nie jest w Tobie, szukaj cierpliwie, bo na pewno ją znajdziesz. I jak znam życie - i moja i Twoja historia skończy się happy endem.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka |
|
|
|
|
|
#358 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Hej kochane co u Was? Mam nadzieję że lepiej!
U mnie i lepiej i gorzej Tzn z TŻtem układa mi się naprawdę dobrze, nie kłócimy się, wyjaśniamy sobie wszystkie konfilkty, wszystko jest jakby ok. Ale w mojej głowie sajgon! Ciągłe nerwy, jakieś palpitacje serca. czuję jakbym ja to nie była ja, jakbym żyła w jakiejś galarecie. Najgorsze, że czas się tak ciągnie, to już 7 miesięcy terapii a jakoś nie jest dużo lepiej piszcie co u Was!!! Całuję!!!
|
|
|
|
|
#359 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Witaj Miniminii!
U mnie jest dobrze - świetnie dogadujemy sie z narzeczonym, myśli mnie nie prześladują. Powoli przygotowujemy się do ślubu i... te przygotowania cieszą mnie coraz bardziej. Czuje się szczęśliwa i wcale nie mam poczucia winy z tego powodu.Dziś znalazłam kolejny powód, który mógł wywołać moje zaburzenia. Otóż - problem źle pojętej lojalności wobec rodziny. Być może ten strach i myśli o niekochaniu spowodowane były tym, że nie wyobrażałam sobie podświadomie odejścia i oderwania sie od rodziny. A że poczucie uwiązania do nich było silne, to mój mózg wytworzył sobie mechanizm, który miał spowodować, że to co wywołuje konflikt czyli ślub i założenie własnej rodziny, zostanie zdyskwalifikowane. Jeśli dobrze pamiętam i Ty miałaś podobne problemy z rodzicami. Spróbuj analizować nie tylko sam strach, bo on jest powierzchownym uczuciem, ale to co sie w nim kryje. Kiedy się pojawia, w jakich sytuacjach, od czego się zaczyna. Co mogło mieć wpływ na jego pojawienie się. Odpowiedź jest w Tobie. I na pewno ją znajdziesz. ![]() To co mogę powiedzieć od siebie jeszcze - te zaburzenia tak naprawdę dużo nauczyły mnie o sobie. Nie mogę jeszcze powiedzieć, by moja lekcja się zakończyła, ale wiem już że jestem inna niż półtora roku temu, inaczej podchodze do emocji, szczególnie tych negatywnych. Uczę się przeżywać je inaczej, tak by nie niszczyły mnie od środka. I widzę też, jak pozytywny wpływ ma to na mnie i moje otoczenie, na moje relacje z TŻtem. Niedawno mojej koleżance powiedziałam, że nie wyobrażałam sobie, by po 6 latach związku mogło być tak super między nami. I jest nadal. Nie zastanawiam sie, czy kocham czy nie. Miłość to nie są myśli, to czyny i decyzje. Po prostu czuję się dobrze z moim ukochanym, czuje, że jest między nami więź, której nie stworzyłabym z nikim innym. I chociaz czasem mnie wkurza, to ciągle chce mi sie z nim być. Mam nadzieje, że ten optymizm już sie u mnie utrzyma. Pozdrawiam wiosennie.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed 21 lipca 2012 godz. 16 ![]() 16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc 1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka |
|
|
|
|
#360 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Madzionella, bardzo bardzo cieszę się, że u Ciebie tak dobrze!
Trzymam kciuki i jednocześnie dajesz mi siłę, ze po złych czasach mogą przyjść dobre U nas tak źle jeszcze nie było - kompletnie nam się nie układa, tak jakbyśmy nie potrafili już ze sobą rozmawiać. Myślę, że oboje jesteśmy potwornie zmęczeni tą sytuacją i pozostaje mi mieć nadzieję że wszystko będzie jeszcze cudownie- tak jak u Ciebie
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:02.








Bo obiecałam sobie, że póki nie rozwiążę, lub chociaż nie nauczę się panować, rozróżniać moje zaburzenia, nie wyjdę za mąż. Ze swoich problemów zdałam sobie sprawę niestety dopiero w grudniu i jest coraz gorzej, więc chcę "wyjść" z tego stanu żeby do ołtarza iść już spokojna a PRZEDE WSZYSTKIM żeby być pewną, że nie zgotuję narzeczonemu okropnego losu po ślubie, w życiu. Bo jak na razie dziwię się, że on mnie w ogóle kocha






niecałe 4 msc!



