Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[Zilka]

Nie wyobrażam sobie, żadnego innego kraju w którym ludzie zastanawiają się czy zostawić napiwek kelnerowi

[ciri15]

Napisane przez czarnapozeczka

Na początku wakacji odwiedziła nas kuzynka - 19 letnia pannica.
Wiadomo, jak ktoś przyjeżdża w odwiedziny zapewnia mu się jedzenie, spanie, jakieś atrakcje (na tyle na ile stać), ale.. dziewucha przyjechała dosłownie bez złotówki w portfelu. Doszło do tego, że moja rodzina musiała jej sponsorować nawet bilety w jedną i drugą stronę bo nie miałaby jak wrócić do domu. Rozumiem gdyby to było małe dziecko.. Ale mając tyle lat wypadałoby zarobić lub ewentualnie odłożyć na planowaną podróż (żeby mieć jakieś drobne kieszonkowe na swoje potrzeby), tym bardziej, że dziewczyna pochodzi z dość majętnej rodziny.. Moja rodzina nie należy do superbogatych i powiem szczerze, że nieźle się spłukaliśmy podczas tych 3 tygodni odwiedzin. Tu wycieczka bo kuzyneczka znudzona, tutaj kawiarnia , tutaj bilet wstępu do muzeum bo siedzi obrażona przed tv i trzeba zapewnić atrakcje.. Ojciec w końcu nie wytrzymał (i jego portfel) i pod jakimś pretekstem została wysłana do domu.
Co najlepsze - rodzina kuzynki strzeliła na nas focha, że "czemu tylko 3 tygodnie, a nie całe wakacje????".

Dodam jeszcze, że panna przyjechała bez niczego - zero kosmetyków itp ("no przecież Ci pożyczą"), tylko kilka ciuchów na zmianę. A wiadomo, jak dodatkowa osoba zużywa takie rzeczy to kasa też leci.

Maskra, totalnie dziwna sytuacja. Musiałabym mieć naprawdę super kontakty z rodziną, żeby pojechać do niej na miesiąc(no chyba że zaproszenie za granicę, ale to też musiałoby wyjść od rodziny, nie ode mnie).
Dwa- bez rzeczy podstawowej potrzeby, bez kosmetyków??? Pożyczać kosmetyki, przecież to takie obrzydliwe....
Trzy - bez żadnej kasy, tego się nie da skomentować... Choć pamiętam, że do rodziny chłopaka przyjechała kiedyś kuzynka z drugiego końca Polski. Jego siostra chodziła wtedy na solarium i mama chłopaka dawała też pieniądze tej kuzynce... no słabe to moim zdaniem. Nie jest to żadna atrakcja, ani coś niezbędnego do życia.

---------- Dopisano o 18:52 ---------- Poprzedni post napisano o 18:50 ----------

Napisane przez czarnapozeczka

Kuzynka ma też siostrę. Przypomniała mi się sytuacja, kiedy odwiedziła nas parę lat temu - strasznie spodobały się jej moje nowe buty. Pozwoliłam jej przymierzyć, pochwaliła, temat się skończył.
Po jakimś czasie dowiedziałam się od babci, że kuzynka i ciotka są strasznie obrażone - "bo jak mogłam nie dać jej w prezencie takich pięknych butów" . No bo jak to tak? Kuzynka wpada w odwiedziny, a ja jej nie obsypuję podarkami

Jezu, co za bezczele...
Ja bym zerwała z nimi kontakt, na co wam takie pasożyty.

[201712111032]

Napisane przez Zilka

Nie wyobrażam sobie, żadnego innego kraju w którym ludzie zastanawiają się czy zostawić napiwek kelnerowi

Jak to już ktoś wcześniej napisał: czym się różni praca kelnera od sprzedawcy/taksówkarza? A w tych przypadkach napiwki nie są tak oczywiste.

Tym bardziej, że często kelnerki nie potrafią mi odpowiedzieć na pytania w stylu czy coś jest z kminkiem albo co to znaczy jakieś słowo w karcie (okazało się że jakaś nieznana mi przyprawa). Chyba powinny takie rzeczy wiedzieć?

[ciri15]

Napisane przez kukurukku

Ja napiwki staram się zostawiać ale max 5 zł, niezależnie od rachunku. Sama nie zarabiam wiele, mój facet także, ale do restauracji pójść czasami można. Bywa obsługa przemiła i pomocna (np. facet w Wiśle dał nam piwo restauracyjnego wyrobu, pomimo że teoretycznie jeszcze nie mógł bo nie mieli jakiegoś pozwolenia czy coś takiego ale zagadaliśmy i przyniósł) i może on dostał więcej od nas. Ale tak to 3 zł. wrzucam i chyba jest ok, choć nie traktuję tego jako obowiązek. Ja (sprzedawca) nie dostaję pomimo super obsługi
Zresztą najcześciej płacimy kartą

No ja ogólnie też max. 5 zł, ale rzadko kiedy płącę więcej niż 50 zł.
Podobno na zachodzie w niektórych restauracjach napiwek jest wręcz wymagalny, tak jak zapłacenie za zamówione jedzenie.

[cholernarejestracja]

Napisane przez Zilka

Nie wyobrażam sobie, żadnego innego kraju w którym ludzie zastanawiają się czy zostawić napiwek kelnerowi

Wiesz co, dawanie napiwków jest uwarunkowane kulturowo. W Stanach dawanie napiwków to norma, nikt się nad tym nie zastanawia - daje się je kelnerom, taksówkarzom, fryzjerom. W Korei, Chinach i Japonii dawanie napiwków jest obraźliwe, nikt tego nie robi, jest to w złym tonie. A w Polsce nie ma po prostu jeszcze utrwalonej kultury dawania napiwków, moim zdaniem przynajmniej. Trochę wynika to z tego, że społeczeństwo nie jest jakoś bardzo bogate, a trochę z tego, że po prostu dawanie napiwków istnieje u nas od nie tak dawna, więc część osób po prostu nie została tak wychowana, żeby dawać napiwki.

Chociaż sama jestem zwolenniczką dawania napiwków i zazwyczaj je zostawiam, to jakoś nie mam wyrzutów sumienia, jeżeli w przypadku bylejakiej obsługi albo zamawiania naleśników za 8zł które sama sobie odbieram przy kontuarze nie zostawię napiwku.

[201712111032]

Napisane przez ciri15

No ja ogólnie też max. 5 zł, ale rzadko kiedy płącę więcej niż 50 zł.
Podobno na zachodzie w niektórych restauracjach napiwek jest wręcz wymagalny, tak jak zapłacenie za zamówione jedzenie.

No tak, też nie miewam rachunków 350 zł. za obiad może kiedyś

Aaa i co do zdania: Nie wyobrażam sobie, żadnego innego kraju w którym ludzie zastanawiają się czy zostawić napiwek kelnerowi dodam, że jest to kraj, gdzie pensja w wysokości 1500 zł. często bywa luksusem.

[zlotniczanka]

Napisane przez cholernarejestracja

Wiesz co, dawanie napiwków jest uwarunkowane kulturowo. W Stanach dawanie napiwków to norma, nikt się nad tym nie zastanawia - daje się je kelnerom, taksówkarzom, fryzjerom. W Korei, Chinach i Japonii dawanie napiwków jest obraźliwe, nikt tego nie robi, jest to w złym tonie. A w Polsce nie ma po prostu jeszcze utrwalonej kultury dawania napiwków, moim zdaniem przynajmniej. Trochę wynika to z tego, że społeczeństwo nie jest jakoś bardzo bogate, a trochę z tego, że po prostu dawanie napiwków istnieje u nas od nie tak dawna, więc część osób po prostu nie została tak wychowana, żeby dawać napiwki.

tzn to nie tak do końca- zwyczaj dawania napiwków skutecznie wybiła nam z głów komuna, za II Rzeczpospolitej szastało się kasą i dawało bajońskie napiwki, zwłaszcza jak kogoś było stać.
Napiwki rzędu 500 złotych są pewnie fajne, ale bądźmy szczere - obsługa jednego stolika nie zajmuje często więcej niż 10 minut. I owszem, jest to ciężka praca, ale są cięższe, a nikt nie daje napiwków śmieciarzowi za to, że z uśmiechem wywozi nam śmieci, choć stawki godzinowe są porównywalne.
Co do tego, że w niektórych krajach napiwek jest wymagany, to prawda- we włoszech np często w menu jest zaznaczone, że należy doliczyć jeszcze 2 euro za obsługę

[mycha9393]

Napisane przez kukurukku

Jak to już ktoś wcześniej napisał: czym się różni praca kelnera od sprzedawcy/taksówkarza? A w tych przypadkach napiwki nie są tak oczywiste.

Tym bardziej, że często kelnerki nie potrafią mi odpowiedzieć na pytania w stylu czy coś jest z kminkiem albo co to znaczy jakieś słowo w karcie (okazało się że jakaś nieznana mi przyprawa). Chyba powinny takie rzeczy wiedzieć?

taksowkarz dostaje napiwek odemnie- jesli jest mily. teraz mam praktyki w salonie kosmetyczno fryzjerskim i tam norma sa napiwki.
mysle ze napiwki w usluhach sa dobra nagroda i motywacja. wiadomo taki klient zawsze ma wieksze wzgledy

Napisane przez ciri15

No ja ogólnie też max. 5 zł, ale rzadko kiedy płącę więcej niż 50 zł.
Podobno na zachodzie w niektórych restauracjach napiwek jest wręcz wymagalny, tak jak zapłacenie za zamówione jedzenie.

jest doliczone do rachunku 10% za obsluge kelnerska.. jest to normalne i nikt sie nie sprzeciwia

Piszę z S4.. Sorry za literówki

[ciri15]

Napisane przez kukurukku

Aaa i co do zdania: Nie wyobrażam sobie, żadnego innego kraju w którym ludzie zastanawiają się czy zostawić napiwek kelnerowi dodam, że jest to kraj, gdzie pensja w wysokości 1500 zł. często bywa luksusem.

Dlatego też nie dziwią mnie ludzie niedający napiwków. Chyba że - tak jak wyżej to było opisane - kasy mają sporo.

---------- Dopisano o 19:27 ---------- Poprzedni post napisano o 19:23 ----------

Napisane przez mycha9393

jest doliczone do rachunku 10% za obsluge kelnerska.. jest to normalne i nikt sie nie sprzeciwia

Czyli nawet beznadziejnym kelnerom trzeba dodatkowo płacić. Beznadziejnie.

[la figa]

dziwne to z tymi napiwkami. praca jak kazda inna. do pracy kelnera nalezy mila obsluga, przyniesienie, odniesienie, posprzatanie. tak jak pani w malym sklepie - ma za zadanie obsluzyc, przyniesc z polki, wbic na kase, podziekowac i tyle. jej praca i ona nie oczekuje napiwkow. kelnerzy maja to do siebie, ze na to licza

rzadko zostawiam. obsluga musi byc naprawde przemila, a ja mam wyjsc zadowolona. z reszta nasz kraj to nie francja czy stany, gdzie zarobki sa kolosalnie wieksze i ludzi po prostu stac na napiwki

zaraz napiszecie "to po co chodzisz do restauracji jak nie stac na napiwek?" - po prostu raz na pol roku dobrze jest gdzies wyjsc z tż czy jakims znajomym

[PaulinciaKWC]

Platny serwis jest tez w polsce w wielu miejscach. Czasem jest zaznaczone, ze jest doliczany np powyzej 8 osob przy stoliku.

[201712111032]

Napisane przez ciri15

Dlatego też nie dziwią mnie ludzie niedający napiwków. Chyba że - tak jak wyżej to było opisane - kasy mają sporo.

---------- Dopisano o 19:27 ---------- Poprzedni post napisano o 19:23 ----------


Czyli nawet beznadziejnym kelnerom trzeba dodatkowo płacić. Beznadziejnie.

Myślę, że nawet jak ktoś ma sporo kasy nie ma obowiązku dawać napiwków. Nie należy tego oczekiwać

mycha9393 oczywiście, inaczej pewnie patrzy się na takiego klienta ale to tylko dobra wola kogoś a nie obowiązek i nie można wymagać od nikogo napiwków, choćby ten ktoś zarabiał 20 000 zł. miesięcznie. Kelnerka to praca - dostaje swoje wynagrodzenie. To samo listonoszka/taksiarz/fryzjer. (taksiarzom daję rzadko, bo w moim mieście to zdzierstwo do bólu).

Napiwki to na pewno przemiły gest dla kogoś kto ma 5zł/h ale ludzie, nie każdy ma ochotę go dawać i to także należy uszanować.

la figa choćbyś codziennie chodziła do restauracji i zostawiała tam 500 zł. za posiłek to nie musisz dawać napiwku jeśli ktoś tego oczekuje to jego problem.

[Hadassah]

Napisane przez ciri15

No ja ogólnie też max. 5 zł, ale rzadko kiedy płącę więcej niż 50 zł.
Podobno na zachodzie w niektórych restauracjach napiwek jest wręcz wymagalny, tak jak zapłacenie za zamówione jedzenie.

Oczywiście, czasami napiwek jest doliczany z automatu, widnieje na rachunku - za nic w świecie nie mogę sobie przypomnieć gdzie to było, ale pilotka nam mówiła, że tu napiwków nie zostawiamy, bo są doliczone.

[ciri15]

Napisane przez kukurukku

Myślę, że nawet jak ktoś ma sporo kasy nie ma obowiązku dawać napiwków. Nie należy tego oczekiwać

Jasne, ale jeśli masz super obsługę to moim zdaniem wypada dać. Po prostu.

[201712111032]

Napisane przez ciri15

Jasne, ale jeśli masz super obsługę to moim zdaniem wypada dać. Po prostu.

Jak jest wyjątkowo super i dostaję coś ekstra to owszem, wypada. Ale nie ma musu.

Borze ale offtop, zaraz zlecą się obrończynie tematu, bo chciały poczytać o skąpych facetach a nie o dawaniu napiwków i mamy sobie założyć osobny temat

[bernikula]

Napisane przez wika82

Siostra zawsze miała takie skłonności, czy to wpływ szwagra? Wstyd..

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Wiesz co pochodzimy z bogatej (niegdyś) rodziny, więc nie sądzę. Zawsze była bardziej powściągliwa we wszystkim ode mnie, ale bez przesady. Najmłodsza siostra nawet taka nie jest, mimo, że dzisiaj "kasą nie s..a" za przeproszeniem. Myślę, że to jego wpływ. Zawsze się dziwiłam, że tak długo był kawalerem, facet przy kasie, wykształcony. Na początku byłam przeszczęśliwa jak siostra go poznała, ale do tegorocznych wakacji... Szok.

[ytaaa]

Coś o skąpych facetach i napiwku...

Dostałam 20 gr napiwku jak byłam ekspedientką w sklepie odzieżowym od obcokrajowca Niestety musiałam mu oddać, bo są kamery, a myśmy musiały mieć wszystko na zero w kasie pod koniec dnia. Robił zakupy za 500 zł,a mi zostawił 20 gr. Nawet jak był obcokrajowcem wiedział ile znaczy 1 zł, a ile 10 gr, bo to można przeliczyć.
Już nie wspomnę o paniach, którym trzeba było doradzać z pół godziny, robiły zakupy za kwotę 1000 zł , czyli pół mojej wypłaty. Były skąpe

[czarnapozeczka]

Napisane przez ciri15

Maskra, totalnie dziwna sytuacja. Musiałabym mieć naprawdę super kontakty z rodziną, żeby pojechać do niej na miesiąc(no chyba że zaproszenie za granicę, ale to też musiałoby wyjść od rodziny, nie ode mnie).
Dwa- bez rzeczy podstawowej potrzeby, bez kosmetyków??? Pożyczać kosmetyki, przecież to takie obrzydliwe....
Trzy - bez żadnej kasy, tego się nie da skomentować... Choć pamiętam, że do rodziny chłopaka przyjechała kiedyś kuzynka z drugiego końca Polski. Jego siostra chodziła wtedy na solarium i mama chłopaka dawała też pieniądze tej kuzynce... no słabe to moim zdaniem. Nie jest to żadna atrakcja, ani coś niezbędnego do życia.

Jezu, co za bezczele...
Ja bym zerwała z nimi kontakt, na co wam takie pasożyty.

Ja bym była w stanie zrozumieć wszystko - gdyby tylko dziewczyna była milsza, bardziej wdzięczna i np. w złej sytuacji. No i wiadomo, jednak jak ktoś przyjeżdża to trzeba się liczyć z kosztami, ale żeby nie zabrać nawet na bilet.. Mam nadzieję, że ktoś jej kiedyś wywinie numer i nie da na powrót - będzie szła z buta to może się nauczy .
Sytuacja z kosmetykami była dla mnie całkowitą porażką - to już zwykłe pasożytnictwo. Cwaniara zostawiła swoje w domu, żeby się nic nie zmarnowało i myślała, że się przejedzie na naszych . Tak jak wspominałam, skorzystała z kosmetyków mojej mamy (podkład/puder na szczęście z umiarem bo inna karnacja, ale tuszu sobie nie żałowała..;]). Aż się bałam pytać czy maszynkę do golenia zabrała

Mam znajomych z drugiego końca Polski i potrafią być bardziej hojni i wdzięczni, gdy mnie odwiedzają niż własna rodzina .

Po tej przygodzie będę od nich odcięta na 100%. Gorzej z moją mamą.

[lucyohlucy]

Napisane przez cholernarejestracja

Wiesz co, dawanie napiwków jest uwarunkowane kulturowo. W Stanach dawanie napiwków to norma, nikt się nad tym nie zastanawia - daje się je kelnerom, taksówkarzom, fryzjerom. W Korei, Chinach i Japonii dawanie napiwków jest obraźliwe, nikt tego nie robi, jest to w złym tonie. A w Polsce nie ma po prostu jeszcze utrwalonej kultury dawania napiwków, moim zdaniem przynajmniej.

To ja tylko dodam, ze w Stanach dawanie napiwkow kelnerom jest tak wazne i wymagane bo kelnerzy nie dostaja nawet minimalnej stawki za godzine, tylko 2,63/h.
http://www.dol.gov/whd/state/tipped.htm
W Australii nie zostawia sie napiwkow, kelnerzy sa dobrze oplacani przez swojego pracodawce.


Brat mojego Tz rozbroil nas kompletnie wczoraj. Nie slynie on ze zdrowego odzywiania, glownie jedzie na kupnych najtanszych daniach z mikrofali. OK, jego cialo, jego sprawa Ale wczoraj poszedl do znajomych na domowke, mial przyniesc jakies jedzenie (impreza 'skladkowa'). Co wzial? Mrozone danie do mikrofali. Jedno, dla siebie

[201604301932]

Heh, mam taką koleżankę. Robimy imprezę i zazwyczaj każdy coś przynosi - do tzw. użytku wspólnego. Koleżanka zawsze przynosi 1 piwo - dla siebie. Natomiast alkoholem innych, czy jedzeniem się częstuje. Gdy na osobności zwróciłam jej uwagę, że to już któraś z kolei impreza, na której pasożytuje, obraziła się mówiąc, że nie ma pieniędzy, aby nas "sponsorować". Przestałam ją zapraszać i problem z głowy.

[czarnapozeczka]

Ja mam skąpego znajomego, który zazwyczaj przychodzi na imprezy bez niczego-byle skorzystać jak najwięcej z tego co przyniosą inni.
Szczytem wszystkiego było, gdy na urodziny koleżanki przyniósł jej w prezencie 2 surowe kotlety (które z resztą wyniósł z pracy w knajpie ) i wręczył jej z tekstem "możemy zrobić grilla"

[sweater_weather]

Matko jak czytałam historie na pierwszych stronach myślałam, że padnę. Wiem, że gdy się coś takiego przeżywa to może być przykre, ale gdy się to czyta to można z krzesła spaść.

Hmm byłam kiedyś z takim skąpiradłem. Wyjechał do pracy do Niemiec, ale żeby nie było - nie zbierać ogórki czy truskawki, tylko do porządnej firmy gdzie zarabiał krocie. Miałam go odwiedzić - przylecieć samolotem. Byłam wtedy studentką, zarabiałam tyle o ile bo to była dodatkowa praca, ale on nawet nie zaproponował, że zapłaci za bilety. Zapłaciłam więc sama, ale liczyłam na to, że na miejscu już nie będę musiała się liczyć z żadnymi kosztami, w końcu mój chłopak, zarabia tyle, rzadko się widzimy - no i szybko się rozbiłam o rzeczywistość poszliśmy kiedyś do knajpki i gdy już zjedliśmy, podszedł kelner a mój EX do mnie: "No, to teraz zapłać" jak teraz to wspominam to mi się chce śmiać ale wtedy miałam niezłą minę. Pamiętam też, że dziwiłam się, że nie może się nigdy porwać na kupienie chociaż jednego kwiatka, gdy wychodzi po mnie na lotnisko, po czym mówił, że kupiłby ale przylatuje w takich godzinach, że kwiaciarnie są zamknięte - wracając do jego mieszkania mijaliśmy zwykle 3-4 otwarte całą dobę

[blue_cat]

[QUOTE=lucyohlucy;47649696]To ja tylko dodam, ze w Stanach dawanie napiwkow kelnerom jest tak wazne i wymagane bo kelnerzy nie dostaja nawet minimalnej stawki za godzine, tylko 2,63/h.
http://www.dol.gov/whd/state/tipped.htm
W Australii nie zostawia sie napiwkow, kelnerzy sa dobrze oplacani przez swojego pracodawce.


To jest akurat uwarunkowane wychowaniem przez rodziców. Ja, ale to ja, zawsze zostawiam 10-20% w restauracji, u fryzjera i w taksówce. Skoro stać mnie zapłacić za kolację 90 złotych, czyli w godzinę wydam tyle na żarełko, to jak dam dyszkę dla kelnera to nie zbiednieję, umówmy się. Kelnerzy w większym mieście typu Warszawa, Wrocław również często mają 3-4 zł na godzinę. Pracodawcy zakładają, że ludzie w Polsce zostawiają napiwki , więc co najmniej drugie tyle obsługa wyciągnie z tipów. Kończy się to najczęściej typ, że są duże rotacje pracowników, nikt na 16 godzinnej zmianie, gdzie stoi się na baczność, nosi po 3-4 czterokilogramowe talerze i zarabia właśnie tyle nie będzie miły. Obniża to renomę restauracji, dania muszą tanieć, a niskie ceny przyciągają różnych ludzi, co powoduje brak napiwków. Z tego co zauwazyłam, częściej napiwki zostawiają ludzie około 20-30, chyba spowodowane jest to zmianą kulturową. Nagorsze były chyba lata 90. A co do napiwków za PRLu to wcale nie były one małe. Znałam dwie kobiety pracujące za tamtych czasów(lata 70 i 80) jako kelnerki i mówiły , że z napiwków wyciągały 5 i 6 pensję. Ale po knajpkach chodzili wtedy ludzie raczej obyci światowo i wiedzieli raczej co i jak.

Ja znam parę , która rozlicza sie co do grosza. Serio. Np. "Ty zjadłeś dwie marchewki w rosole, musisz mi oddać jeszcze 27 groszy". Co ciekawe , te dwie osoby do najbiedniejszych nie należą.

[bernikula]

[QUOTE=blue_cat;47651238]

Napisane przez lucyohlucy

To ja tylko dodam, ze w Stanach dawanie napiwkow kelnerom jest tak wazne i wymagane bo kelnerzy nie dostaja nawet minimalnej stawki za godzine, tylko 2,63/h.
http://www.dol.gov/whd/state/tipped.htm
W Australii nie zostawia sie napiwkow, kelnerzy sa dobrze oplacani przez swojego pracodawce.


To jest akurat uwarunkowane wychowaniem przez rodziców. Ja, ale to ja, zawsze zostawiam 10-20% w restauracji, u fryzjera i w taksówce. Skoro stać mnie zapłacić za kolację 90 złotych, czyli w godzinę wydam tyle na żarełko, to jak dam dyszkę dla kelnera to nie zbiednieję, umówmy się. Kelnerzy w większym mieście typu Warszawa, Wrocław również często mają 3-4 zł na godzinę. Pracodawcy zakładają, że ludzie w Polsce zostawiają napiwki , więc co najmniej drugie tyle obsługa wyciągnie z tipów. Kończy się to najczęściej typ, że są duże rotacje pracowników, nikt na 16 godzinnej zmianie, gdzie stoi się na baczność, nosi po 3-4 czterokilogramowe talerze i zarabia właśnie tyle nie będzie miły. Obniża to renomę restauracji, dania muszą tanieć, a niskie ceny przyciągają różnych ludzi, co powoduje brak napiwków. Z tego co zauwazyłam, częściej napiwki zostawiają ludzie około 20-30, chyba spowodowane jest to zmianą kulturową. Nagorsze były chyba lata 90. A co do napiwków za PRLu to wcale nie były one małe. Znałam dwie kobiety pracujące za tamtych czasów(lata 70 i 80) jako kelnerki i mówiły , że z napiwków wyciągały 5 i 6 pensję. Ale po knajpkach chodzili wtedy ludzie raczej obyci światowo i wiedzieli raczej co i jak.

Ja znam parę , która rozlicza sie co do grosza. Serio. Np. "Ty zjadłeś dwie marchewki w rosole, musisz mi oddać jeszcze 27 groszy". Co ciekawe , te dwie osoby do najbiedniejszych nie należą.

Normalnie nie wierzę! Ludziom od kasy to się w dupach poprzewracało!

[zlotniczanka]

Mój kolega oświadczył dziewczynie się pierścionkiem za 50złotych - kupił posrebrzany, bo uznał, że szkoda wydawać kasę na głupoty. Najlepsze jest to, że kasę miał. Jego mama chciała mu dołożyć na złoto, ale on uznał, że nie ma potrzeby. Dziewczyna zaręczyny przyjęła, ale rozstali się po pół roku, gdy on uznał, że po ślubie mogą zamieszkać w akademiku (on jest doktorantem na polibudzie), bo taniej. Na jej protesty usłyszała, że on "nie będzie za ogrzewanie w mieszkaniu płacił", bo będą kosmiczne, bo ona w zimę lubi ciepło.

[nairdazalg]

Trochę nie rozumiem tematu tego napiwku. Nie ma stałego zatrudnienia w tym momencie i jestem studentem. Nie chodzę co prawda po restauracjach, ale jak idę do kawiarni czy coś to nigdy nie daje napiwku. Nie wiem skąd w ogóle na to pomysł. Idę zamawiam to na co mam ochotę i za to płace. Tak samo zapłacone ma kelner który mnie obsługuje. Skąd pomysł na napiwek ? Dlaczego pracując np. jako mechanik samochody nie dostaje się napiwku za dobrą i szybką obsługę dla młodego mechanika ? Może mnie wychowacie w tej kwestii bo na chwile obecną nie daje napiwków i nie widzę w tym braku kultury. Daje np. 20 PLN gdzie do zapłaty jest 18 PLN Pani mi oddaje resztę to biorę.
Zapraszam do dyskusji i jeśli ktoś mi wytłumaczy w tym być może coś głębszego to bardzo się ucieszę.

Nie jestem skąpy bo nie należę do tych ludzi co kupują najtańsze rzeczy nie parząc na jakość. Staram się zawsze mądrze rozporządzać budżetem.

Dodam tylko, że nie mam nic przeciwko temu, że ktoś daje napiwki. Moje koleżanki dzięki temu dużo lepiej zarabiają i to jest fajne. Tylko nie chcę żeby to było odbierane jako reguła. Ktoś ma mówić, że mi brakuje kultury ? Bo nie dałem napiwku ? Krzywo na mnie patrzeć bo czekam na resztę ?

[Catjusza]

Napisane przez nairdazalg

Trochę nie rozumiem tematu tego napiwku. Nie ma stałego zatrudnienia w tym momencie i jestem studentem. Nie chodzę co prawda po restauracjach, ale jak idę do kawiarni czy coś to nigdy nie daje napiwku. Nie wiem skąd w ogóle na to pomysł. Idę zamawiam to na co mam ochotę i za to płace. Tak samo zapłacone ma kelner który mnie obsługuje. Skąd pomysł na napiwek ? Dlaczego pracując np. jako mechanik samochody nie dostaje się napiwku za dobrą i szybką obsługę dla młodego mechanika ? Może mnie wychowacie w tej kwestii bo na chwile obecną nie daje napiwków i nie widzę w tym braku kultury. Daje np. 20 PLN gdzie do zapłaty jest 18 PLN Pani mi oddaje resztę to biorę.
Zapraszam do dyskusji i jeśli ktoś mi wytłumaczy w tym być może coś głębszego to bardzo się ucieszę.

Nie jestem skąpy bo nie należę do tych ludzi co kupują najtańsze rzeczy nie parząc na jakość. Staram się zawsze mądrze rozporządzać budżetem.

Dodam tylko, że nie mam nic przeciwko temu, że ktoś daje napiwki. Moje koleżanki dzięki temu dużo lepiej zarabiają i to jest fajne. Tylko nie chcę żeby to było odbierane jako reguła. Ktoś ma mówić, że mi brakuje kultury ? Bo nie dałem napiwku ? Krzywo na mnie patrzeć bo czekam na resztę ?

Sam sobie odpowiedziałeś przykładem z koleżankami - dzięki napiwkom więcej zarabiają. I to jest fajne. Pracodawcy zatrudniający personel do obsługi wliczają w ich wynagrodzenia potencjalne napiwki i sami płacą im mniej.
Nikt cie nie wyrzuci z knajpy, bo nie dałeś napiwku, ale w dobrym tonie jest dać.

[PaulinciaKWC]

nairdazalg nie zapraszaj do dyskusji, bo nie o tym jest ten wątek.

[Dorotti666]

Napisane przez zlotniczanka

Mój kolega oświadczył dziewczynie się pierścionkiem za 50złotych - kupił posrebrzany, bo uznał, że szkoda wydawać kasę na głupoty. Najlepsze jest to, że kasę miał. Jego mama chciała mu dołożyć na złoto, ale on uznał, że nie ma potrzeby. Dziewczyna zaręczyny przyjęła, ale rozstali się po pół roku, gdy on uznał, że po ślubie mogą zamieszkać w akademiku (on jest doktorantem na polibudzie), bo taniej. Na jej protesty usłyszała, że on "nie będzie za ogrzewanie w mieszkaniu płacił", bo będą kosmiczne, bo ona w zimę lubi ciepło.

Dobrze zrobiła
Ciekawe czy całe życie chciał w tym akademiku przesiedzieć i po drodze spłodzić dzieci?

[ciri15]

Napisane przez lucyohlucy

To ja tylko dodam, ze w Stanach dawanie napiwkow kelnerom jest tak wazne i wymagane bo kelnerzy nie dostaja nawet minimalnej stawki za godzine, tylko 2,63/h.
http://www.dol.gov/whd/state/tipped.htm
W Australii nie zostawia sie napiwkow, kelnerzy sa dobrze oplacani przez swojego pracodawce.

Nie wiedziałam

---------- Dopisano o 20:19 ---------- Poprzedni post napisano o 20:13 ----------

[QUOTE=blue_cat;47651238]

Napisane przez lucyohlucy

Ja znam parę , która rozlicza sie co do grosza. Serio. Np. "Ty zjadłeś dwie marchewki w rosole, musisz mi oddać jeszcze 27 groszy". Co ciekawe , te dwie osoby do najbiedniejszych nie należą.

Lol, trzymają rachunki? W jednym warzywniaku marchewka po 1 a w drugim 1,5 zł - jest różnica.