Rozstanie z facetem XXXIII

[Ivy_rose]

Napisane przez najgorzej_

A ja mam ochotę napisać do niego i z nim pogadać, nawet tak ot, ale wiem, że nie mogę... Pewnie mnie zleje, a poza tym chyba dosyć upokorzeń z mojej strony...

Tak mi ciężko, dziewczyny, naprawdę... Nie wiem jak sobie poradzę po powrocie do Krakowa, kiedy będę go widywać...

Zapraszam na kawę / piwo ! Też wracam na studia do Krakowa w październiku

Też go będę widywać na uczelni, pomarudzimy razem

[najgorzej_]

Napisane przez Ivy_rose

Zapraszam na kawę / piwo ! Też wracam na studia do Krakowa w październiku

Też go będę widywać na uczelni, pomarudzimy razem

Serio? Byłoby super się spotkać i razem poużalać i pomarudzić. Tym bardziej, że jak widzę, jesteśmy w bardzo podobnej sytuacji. A poza tym potrzebuję jakiegoś kontaktu z ludźmi i w ogóle.

[Ivy_rose]

Napisane przez najgorzej_

Serio? Byłoby super się spotkać i razem poużalać i pomarudzić. Tym bardziej, że jak widzę, jesteśmy w bardzo podobnej sytuacji. A poza tym potrzebuję jakiegoś kontaktu z ludźmi i w ogóle.

serio serio

[kominek_ss]

Ah tak kusi żeby napisać, cokolwiek, nawet jakbym napisałamu, że jest dupkiem to by mi ulżyło...
Brakuje mi jego bliskości....

[julk44]

Napisane przez kominek_ss

Ah tak kusi żeby napisać, cokolwiek, nawet jakbym napisałamu, że jest dupkiem to by mi ulżyło...
Brakuje mi jego bliskości....

Czuję to samo Ale chyba nie ulżyłoby Ci... po prostu brakuje nam kontaktu jakiegokolwiek, a bliskości to przede wszystkim...
Tak bym chciała żeby to był tylko zły sen, puścić to wszystko w niepamięć, ale wiem że on się nie zmieni i dalej będzie kłamał Czasem się zastanawiam czy serio nie mam szacunku do siebie myśląc że mogłabym wszystko wybaczyć, przejść nad tym do porządku dziennego? Czy to tylko chwilowa słabość bo wiem że nie powinnam dać mu "kolejnej ostatniej szansy"

[kominek_ss]

Jutro albo w piątek napiszę do niego, że musimy porozmawiać i wyjaśnić sobie w końcu wszystko....
Nie chce żyć w niepewności..

[CorkaCzarownic]

Napisane przez kominek_ss

Ah tak kusi żeby napisać, cokolwiek, nawet jakbym napisałamu, że jest dupkiem to by mi ulżyło...
Brakuje mi jego bliskości....

Nie ulzylo by Ci. Zaufaj mi.

Złota rada dziewczyn stąd : najlepszy kontakt to brak kontaktu. I to jest prawda. Dzisiaj żałuję, że mu pisałam wypociny. Jak ktoś Cię nie kocha juz to po prostu kochac nie zacznie. Bo jeśli ktoś kocha to wyjdzie z siebie, aby być blisko Ciebie

[E_nigmatic]

Jeżeli którakolwiek kojarzy moją historię, to rozmawiałam o moim przypadku z jednym facetem, i on mi powiedział że to jest moja wina.
Że mój eks miał mnie dość, że nie kochał mnie dostatecznie mocno i że tak naprawdę matkę ma się tylko jedną a dziewczyn jest mnóstwo .....

Bardzo poprawił moje samopoczucie.....

[CorkaCzarownic]

Napisane przez E_nigmatic

Jeżeli którakolwiek kojarzy moją historię, to rozmawiałam o moim przypadku z jednym facetem, i on mi powiedział że to jest moja wina.
Że mój eks miał mnie dość, że nie kochał mnie dostatecznie mocno i że tak naprawdę matkę ma się tylko jedną a dziewczyn jest mnóstwo .....

Bardzo poprawił moje samopoczucie.....

Nie znam Twojej historii, ale z chęcią pogadalabym sobie z tym kolesiem. Co się z tymi ludźmi dzieje. No ja rozumiem, że matkę ma się tylko jedna, ale jak chce się z kimś żyć to niestety, ale od mamusi trzeba się odkleic.

Ogólnie zauważyłam, że wszyscy faceci zawsze twierdzą, że to nasza wina

[E_nigmatic]

CórkaCzarownic, no kolejny taki do kolekcji ....
Nie dziwię się że jest sam, widocznie żadna już nie chce takich typów

[kominek_ss]

Napisane przez CorkaCzarownic

Nie ulzylo by Ci. Zaufaj mi.

Złota rada dziewczyn stąd : najlepszy kontakt to brak kontaktu. I to jest prawda. Dzisiaj żałuję, że mu pisałam wypociny. Jak ktoś Cię nie kocha juz to po prostu kochac nie zacznie. Bo jeśli ktoś kocha to wyjdzie z siebie, aby być blisko Ciebie

Masz rację, ale chciałabym wiedzieć na czym stoję, ale może poczekam jeszcze z tym pisaniem, może to on niedługo się odezwie...w końcu jemu też powinno zależeć na tej rozmowie

---------- Dopisano o 22:02 ---------- Poprzedni post napisano o 21:55 ----------

Napisane przez E_nigmatic

Jeżeli którakolwiek kojarzy moją historię, to rozmawiałam o moim przypadku z jednym facetem, i on mi powiedział że to jest moja wina.
Że mój eks miał mnie dość, że nie kochał mnie dostatecznie mocno i że tak naprawdę matkę ma się tylko jedną a dziewczyn jest mnóstwo .....

Bardzo poprawił moje samopoczucie.....

Ehh wydaje mi się, że mój (jeszcze mój...) niestety też jest takim przypadkiem, jego rodzina jest dla niego najważniejsza, ważniejsza ode mnie, a przynajmniej tak się zachowuje jakby tak było, nie potrafi (albo nie chce) czegoś odmówić, sprzeciwić się, itd
Na szczęście nie odczułam tego aż tak jeszcze na swojej skórze, ale obserwuję i widzę, że tak jest. Ale tak sobie gdybam, że gdybyśmy się pogodzili, zdecydowali dać sobie szansę i by nam się ułożyło, to prędzej czy później byłby to problem i to obawiam się, że dosyć duży, heh i jak sobie radzić z takim przypadkiem?

[E_nigmatic]

Napisane przez kominek_ss

Ehh wydaje mi się, że mój (jeszcze mój...) niestety też jest takim przypadkiem, jego rodzina jest dla niego najważniejsza, ważniejsza ode mnie, a przynajmniej tak się zachowuje jakby tak było, nie potrafi (albo nie chce) czegoś odmówić, sprzeciwić się, itd
Na szczęście nie odczułam tego aż tak jeszcze na swojej skórze, ale obserwuję i widzę, że tak jest. Ale tak sobie gdybam, że gdybyśmy się pogodzili, zdecydowali dać sobie szansę i by nam się ułożyło, to prędzej czy później byłby to problem i to obawiam się, że dosyć duży, heh i jak sobie radzić z takim przypadkiem?

Na podstawie swojego 3,5 letniego doświadczenia powiem ci jedno - wierz mi - nie da się.
Nie przewalczysz tego i zawsze będziesz w jego życiu kimś drugiej kategorii.

[faeria]

Napisane przez E_nigmatic

Na podstawie swojego 3,5 letniego doświadczenia powiem ci jedno - wierz mi - nie da się.
Nie przewalczysz tego i zawsze będziesz w jego życiu kimś drugiej kategorii.

Niestety, muszę się z tym zgodzić. Straszne uczucie być dla najważniejszej dla siebie osoby jedną z ostatnich osób w jego hierarchii wartości...

A tak poza tym pochwalę się, że - aż do teraz - przez CAŁY DZIEŃ ani sekundy nie przeżywałam, byłam za to szczęśliwa i gotowa do roboty Myślicie, że mi powoli już przechodzi? A dlaczego aż do teraz? Bo weszłam na facebooka i złośliwie - mimo że wywaliłam go z obserwowanych - zobaczyłam jego profilówkę w tych znajomych (niby losowych ) po lewej stronie i mnie ukłuło niemile w środku, pewnie znacie to uczucie...
Wiele z Was doradziłoby dodanie go na czarną listę, ale nie zrobię tego, bo jak się zorientuje, to wtedy się dowie, że ja jeszcze do tego stopnia przeżywam to, że okazał się **** (nie będę tutaj epitetów tworzyć)

[kominek_ss]

Napisane przez E_nigmatic

Na podstawie swojego 3,5 letniego doświadczenia powiem ci jedno - wierz mi - nie da się.
Nie przewalczysz tego i zawsze będziesz w jego życiu kimś drugiej kategorii.

ehh nie pocieszyłaś mnie ale w sumie racja, kiedyś jego siostra szła do klubu z koleżankami, poprosiła go żeby z nią poszedł, bo późno było czy cos tam.....poszedł, nie pytając nawet mnie o zdanie, ryzukując kłótnią, on i same dziewczyny, jakoś to przeżyłam. Kiedyś ja byłam na imprezie u koleżanki, miał po mnie przyjechać, poprosiłam go żeby wszedł na chwilę, chciałam ich ze sobą poznać, to było dla mnie dosyć ważne, nie zgodził się, tłumaczył sie, że same dziewczyny, że nie chce mu sie, że póżno itd..
Kurde coraz bardziej zaczynam zastanawiać sie nad sensem tego związku, chce do niego napisać, porozmawiać, wyjaśnić, ustalić coś, ale tak na prawdę przecież jeszcze sama nie wiem czego chcę, kocham go, ale czy ja chcę z nim być...

[faeria]

Napisane przez kominek_ss

ehh nie pocieszyłaś mnie ale w sumie racja, kiedyś jego siostra szła do klubu z koleżankami, poprosiła go żeby z nią poszedł, bo późno było czy cos tam.....poszedł, nie pytając nawet mnie o zdanie, ryzukując kłótnią, on i same dziewczyny, jakoś to przeżyłam. Kiedyś ja byłam na imprezie u koleżanki, miał po mnie przyjechać, poprosiłam go żeby wszedł na chwilę, chciałam ich ze sobą poznać, to było dla mnie dosyć ważne, nie zgodził się, tłumaczył sie, że same dziewczyny, że nie chce mu sie, że póżno itd..
Kurde coraz bardziej zaczynam zastanawiać sie nad sensem tego związku, chce do niego napisać, porozmawiać, wyjaśnić, ustalić coś, ale tak na prawdę przecież jeszcze sama nie wiem czego chcę, kocham go, ale czy ja chcę z nim być...

widzę, że nie tylko mój odwalał takie numery...

[kominek_ss]

Napisane przez faeria

widzę, że nie tylko mój odwalał takie numery...

Im dłużej nad tym myślę, to tym więcej przypomina mi się takich sytuacji, gdzie ja szłam w odstawkę, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, bo jakoś potrafiłam to przeboleć, starałam sie być wyrozumiała, heh w dzień kobiet ostatnio, kupił dla swojej siostry i mamy prezent, a mi wysłał smsa z życzeniami, nawet się ze mną nie zobaczył.

[faeria]

Napisane przez kominek_ss

Im dłużej nad tym myślę, to tym więcej przypomina mi się takich sytuacji, gdzie ja szłam w odstawkę, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, bo jakoś potrafiłam to przeboleć, starałam sie być wyrozumiała, heh w dzień kobiet ostatnio, kupił dla swojej siostry i mamy prezent, a mi wysłał smsa z życzeniami, nawet się ze mną nie zobaczył.

też zawsze miał mnie gdzieś, a on był dla mnie na pierwszym miejscu, straszne to uczucie być tak odrzucanym i chyba przez to prawie nie wierzę, że spotkam jeszcze faceta, który będzie się mną interesował, a nie wiecznie patrzył koledzy/babka/koleżanka/kuzynka/wpisz dowolne ważniejsi...
nawet już nie chcę myśleć o tych wszystkich sytuacjach, po których niejednokrotnie pół nocy przepłakałam (a potem rzecz jasna go w głowie sobie usprawiedliwiałam), bo zaraz znowu mi się przykro zrobi..
tyle szans mu dawałam, myśląc, że TYM RAZEM będzie dobrze...

[E_nigmatic]

Napisane przez kominek_ss

Im dłużej nad tym myślę, to tym więcej przypomina mi się takich sytuacji, gdzie ja szłam w odstawkę, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, bo jakoś potrafiłam to przeboleć, starałam sie być wyrozumiała, heh w dzień kobiet ostatnio, kupił dla swojej siostry i mamy prezent, a mi wysłał smsa z życzeniami, nawet się ze mną nie zobaczył.

No to nad czym ty się jeszcze zastanawiasz ??
To nie są bajki że jezeli kobieta znaczy dla faceta wszystko to on jest jej w stanie to okazać, bo tak jest naprawdę !
Jesteśmy mądre, piekne i fajne dziewczyny i powinnyśmy mieć facetów którzy to docenią!!!!!!

[kominek_ss]

Napisane przez E_nigmatic

No to nad czym ty się jeszcze zastanawiasz ??
To nie są bajki że jezeli kobieta znaczy dla faceta wszystko to on jest jej w stanie to okazać, bo tak jest naprawdę !
Jesteśmy mądre, piekne i fajne dziewczyny i powinnyśmy mieć facetów którzy to docenią!!!!!!

Chyba masz rację...

[faeria]

Napisane przez E_nigmatic

No to nad czym ty się jeszcze zastanawiasz ??
To nie są bajki że jezeli kobieta znaczy dla faceta wszystko to on jest jej w stanie to okazać, bo tak jest naprawdę !
Jesteśmy mądre, piekne i fajne dziewczyny i powinnyśmy mieć facetów którzy to docenią!!!!!!

ja z kolei z jednej strony dobrze wiem, że masz rację, a z drugiej strony trudno mi uwierzyć po przeżyciach z ex-em w to, że takie traktowanie kobiety przez jej faceta, pokazywanie, że mu na niej zależy to nic nadzwyczajnego... u mnie to już urosło do takiej rangi w głowie

[CzarnyLabedz]

Ja dalej tęsknię za nim...

Dziś piąty dzień odkąd nie jesteśmy razem, to znaczy jeszcze mu tego wprost nie powiedziałam odkąd wyszedł ode mnie, po tym jak przeczytał co o nim napisałam tutaj na forum:

https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...7#post52731227

Dziś znów prosił o spotkanie. Czuję, że nie chcę się z nim spotkać, teraz zaczęło mi być trochę lepiej jak wszystko przeanalizowałam na spokojnie i logicznie to sobie przetłumaczyłam.

Tak się boję, że w czasie spotkanie znowu się pokłócimy, będzie mnie winił znów o coś...Boję się też, że będzie mnie przekonywał i się ugnę znów...

Teraz nie wiem co mu napisać odnośnie tego spotkania, z jednej strony chcę zakończyć tę relację, ale nie chcę zrywać przez sms, szanuję go na tyle, żeby mu to na żywo powiedzieć, podczas spotkania.

Myślałam o tym, żeby napisać mu, że teraz potrzebuję czasu i jeżeli mu na mnie zależy, żeby nie pisał, ale tez nie mogę mu nic zagwarantować czy obiecać. Co myślicie o tym?

Za jakiś czas, gdy będę się czuła na siłach, żeby pójść na spotkanie, powiem mu, że to koniec.

Wiem, że lepiej byłoby mu to powiedzieć podczas spotkania i najlepiej od razu, żeby nie robić mu nadziei, skoro już podjęłam decyzję...

Ewentualnie mogłabym zaproponować spotkanie w przyszłym tygodniu, potrzebuję teraz czasu, żeby ochłonąć, nie chcę go na razie widzieć.

Nie wiem co zrobić

[CorkaCzarownic]

Napisane przez E_nigmatic

CórkaCzarownic, no kolejny taki do kolekcji ....
Nie dziwię się że jest sam, widocznie żadna już nie chce takich typów

To oczywiste, że żadna kobieta nie chce takich typów. Chociaż oni potrafią się dobrze kamuflowac. Ale niektórzy ludzie nie są stworzeni do związków.

Napisane przez kominek_ss

Masz rację, ale chciałabym wiedzieć na czym stoję, ale może poczekam jeszcze z tym pisaniem, może to on niedługo się odezwie...w końcu jemu też powinno zależeć na tej rozmowie

---------- Dopisano o 22:02 ---------- Poprzedni post napisano o 21:55 ----------



Ehh wydaje mi się, że mój (jeszcze mój...) niestety też jest takim przypadkiem, jego rodzina jest dla niego najważniejsza, ważniejsza ode mnie, a przynajmniej tak się zachowuje jakby tak było, nie potrafi (albo nie chce) czegoś odmówić, sprzeciwić się, itd
Na szczęście nie odczułam tego aż tak jeszcze na swojej skórze, ale obserwuję i widzę, że tak jest. Ale tak sobie gdybam, że gdybyśmy się pogodzili, zdecydowali dać sobie szansę i by nam się ułożyło, to prędzej czy później byłby to problem i to obawiam się, że dosyć duży, heh i jak sobie radzić z takim przypadkiem?

nie czarujmy się, ale to byłby problem zawsze. Pomysl jakbyś się czuła za kilka lat, wiedząc, że nadal nie jesteś najważniejsza dla osoby Która mega kochasz.

Napisane przez kominek_ss

ehh nie pocieszyłaś mnie ale w sumie racja, kiedyś jego siostra szła do klubu z koleżankami, poprosiła go żeby z nią poszedł, bo późno było czy cos tam.....poszedł, nie pytając nawet mnie o zdanie, ryzukując kłótnią, on i same dziewczyny, jakoś to przeżyłam. Kiedyś ja byłam na imprezie u koleżanki, miał po mnie przyjechać, poprosiłam go żeby wszedł na chwilę, chciałam ich ze sobą poznać, to było dla mnie dosyć ważne, nie zgodził się, tłumaczył sie, że same dziewczyny, że nie chce mu sie, że póżno itd..
Kurde coraz bardziej zaczynam zastanawiać sie nad sensem tego związku, chce do niego napisać, porozmawiać, wyjaśnić, ustalić coś, ale tak na prawdę przecież jeszcze sama nie wiem czego chcę, kocham go, ale czy ja chcę z nim być...

Czy na pewno go kochasz? Ja jeszcze miesiąc temu zaklinalam, że kocham mojego eksa nad życie. Dzisiaj? Dzisiaj zastanawiam się, czy w ogóle go kochałam od dłuższego czasu? Czy byłam szczęśliwa z nim. I coraz częściej odpowiadam sobie na to pytanie przeczaco.dopiero teraz czuję co to szczęście. Nie zasypiam martwiąc się, że znów nie przytula mnie, nie jest mi przykro, że nie spędzamy czasu razem, a ja tak bardzo chce. Nie obwiniam siebie o nic. Teraz rozumiem, że moja wina to jakieś 10-20%.a je to reszta. Nie przeskocze tego, że on mnie nie kocha i nie chce.

Napisane przez faeria

też zawsze miał mnie gdzieś, a on był dla mnie na pierwszym miejscu, straszne to uczucie być tak odrzucanym i chyba przez to prawie nie wierzę, że spotkam jeszcze faceta, który będzie się mną interesował, a nie wiecznie patrzył koledzy/babka/koleżanka/kuzynka/wpisz dowolne ważniejsi...
nawet już nie chcę myśleć o tych wszystkich sytuacjach, po których niejednokrotnie pół nocy przepłakałam (a potem rzecz jasna go w głowie sobie usprawiedliwiałam), bo zaraz znowu mi się przykro zrobi..
tyle szans mu dawałam, myśląc, że TYM RAZEM będzie dobrze...

Przykre w tym wszystkim jest to ze my tak bardzo się staramy, nie szanujemy własnej godności, ulegamy. A oni uważają to za nasz obowiązek. Powinni dwa razy po pysku dostać, podłogę myć na kolanach szmatką... To od razu byśmy cudowne były a tak to za dobrze mają. Podejrzewam, że mój się kiedyś ocknie. Ale już mi to obojetne. Nawet własnym dzieckiem się nie interesuje...

[Esia_90]

Niestety ex potrafią nad popsuć światopogląd. Ja też mam tyle niemiłych doświadczeń, że trudno się do kogoś zbliżyć, zaufać czy wierzyć w to co mówi.
Wczorajsza akcja dodatkowo mnie wkur..... i znowu czuje te emocje jak bardzo go nienawidze za to co mi zrobił. A on bezczelnie mnie błagał, że się zmieni i zrobi co ja zechce. On nie może zrozumieć, że to nie chodzi o niego tylko o to, że ja nie chce z nim być już nigdy.

[kominek_ss]

Dzięki dziewczyny! Chciałam do niego pisać, zaproponować spotkanie. Głupia ja!! NIgdy w życiu już tego nie zrobie, nigdy nie będę zabiegała o jego względy, nigdy...nie mam za co go przepraszać, nie będę się przed nim płaszczyła i prosiła żeby mnie przytulił, powiedział coś miłego, przecież jak sie kogoś kocha to powinna być to oczywistość, macie rację we wszystkim. Nie odezwę się do niego pierwsza, jeżeli napisze to dobrze, spotkamy się, porozmawiamy, ale do czego to doprowadzi to jeszcze nie wiem, mam nadzieję, że nie nabiorę się znowu na te jego obietnice i przytakiwanie, żę będzie dobrze, cudownie itd. Czekam do końca tygodnia, jeżeli się nie odezwie to definitywny koniec.
Przecież to takie oczywiste, czemu wcześniej to do mnie nie docierało, jeżeli się kogoś kocha, to nie jest niczym nadzwyczajnym okazywanie tego, a ja mu tłumaczyłam, wyjaśniałam prosiłam, ehh jakie upokorzenie.

[Esia_90]

Napisane przez kominek_ss

Przecież to takie oczywiste, czemu wcześniej to do mnie nie docierało, jeżeli się kogoś kocha, to nie jest niczym nadzwyczajnym okazywanie tego, a ja mu tłumaczyłam, wyjaśniałam prosiłam, ehh jakie upokorzenie.

Ja się upokarzałam 10 lat więc z tobą nie jest jeszcze najgorzej. Niestety jak jesteśmy zakochane wielu rzeczy nie widzimy. Ja czytam dużo książek i zawsze kompentowałam jaka bohaterka głupia itp. U innych widzi się błędy, a u siebie niestety nie.

[gloryandgoore]

Cześć dziewczyny, nie będę zakładać nowego tematu opiszę swój problem tutaj. Jestem z chłopakaieiem od roku, dokładnie wczoraj wypadła rocznica, tyle że od jakiegoś miesiąca nie jestem pewna moich uczuć w jego stronę. On mnie bardzo kocha, nie chce mnie stracić, nie wyobraża sobie życia beze mnie a ja już niestety tego nie czuję. I on też to widzi, że coś się zmieniło. Od miesiąca biję się z myślami aby zakończyć ten związek, ale nadal nie moge stanowczo stwierdzić czy zakończyć czy walczyć. Chłopak chciał ze mną wczoraj pogadać, ale nie miałam ochoty na taką rozmowę w "rocznicę", a tym bardziej zakończyć związek. Dostałam od niego prezent, przyjęłam go ale teraz nie wiem czy dobrze zrobiłam. Powinnam go oddać. On tak się bardzo stara, robi dla mnie wszystko a ja zaczynam mieć na to wywalone. Czuję się okropnie, nie chcę go ranić, a to robię. Nie wiem co robić.

[E_nigmatic]

Napisane przez gloryandgoore

Cześć dziewczyny, nie będę zakładać nowego tematu opiszę swój problem tutaj. Jestem z chłopakaieiem od roku, dokładnie wczoraj wypadła rocznica, tyle że od jakiegoś miesiąca nie jestem pewna moich uczuć w jego stronę. On mnie bardzo kocha, nie chce mnie stracić, nie wyobraża sobie życia beze mnie a ja już niestety tego nie czuję. I on też to widzi, że coś się zmieniło. Od miesiąca biję się z myślami aby zakończyć ten związek, ale nadal nie moge stanowczo stwierdzić czy zakończyć czy walczyć. Chłopak chciał ze mną wczoraj pogadać, ale nie miałam ochoty na taką rozmowę w "rocznicę", a tym bardziej zakończyć związek. Dostałam od niego prezent, przyjęłam go ale teraz nie wiem czy dobrze zrobiłam. Powinnam go oddać. On tak się bardzo stara, robi dla mnie wszystko a ja zaczynam mieć na to wywalone. Czuję się okropnie, nie chcę go ranić, a to robię. Nie wiem co robić.

No to jak po roku to dość szybko cię wzięło.
Ja u siebie te odczucia zauważyłam po dwóch latach. Przyszła nuda, brak ochoty na bliskość, nawet na przytulenie czy pocałunek.
Nie było chemii z mojej strony.
Oczywiście czasem zatęskniłam i później myliłam to z miłością.

U Ciebie albo to kryzys albo ci przeszło

[Ivy_rose]

Napisane przez gloryandgoore

Cześć dziewczyny, nie będę zakładać nowego tematu opiszę swój problem tutaj. Jestem z chłopakaieiem od roku, dokładnie wczoraj wypadła rocznica, tyle że od jakiegoś miesiąca nie jestem pewna moich uczuć w jego stronę. On mnie bardzo kocha, nie chce mnie stracić, nie wyobraża sobie życia beze mnie a ja już niestety tego nie czuję. I on też to widzi, że coś się zmieniło. Od miesiąca biję się z myślami aby zakończyć ten związek, ale nadal nie moge stanowczo stwierdzić czy zakończyć czy walczyć. Chłopak chciał ze mną wczoraj pogadać, ale nie miałam ochoty na taką rozmowę w "rocznicę", a tym bardziej zakończyć związek. Dostałam od niego prezent, przyjęłam go ale teraz nie wiem czy dobrze zrobiłam. Powinnam go oddać. On tak się bardzo stara, robi dla mnie wszystko a ja zaczynam mieć na to wywalone. Czuję się okropnie, nie chcę go ranić, a to robię. Nie wiem co robić.

Szczerze? Strasznie ciężko mi się to czyta jako osobie porzuconej. Chłopak się stara, widać, że mu zależy i Cię kocha. Żal mi go, że trafił na Ciebie.

Wiele z nas oddałoby naprawdę dużo, żeby nasi eks-faceci tacy dla nas byli.

[E_nigmatic]

Napisane przez Ivy_rose

Szczerze? Strasznie ciężko mi się to czyta jako osobie porzuconej. Chłopak się stara, widać, że mu zależy i Cię kocha. Żal mi go, że trafił na Ciebie.

Wiele z nas oddałoby naprawdę dużo, żeby nasi eks-faceci tacy dla nas byli.

Z jednej strony tak, z drugiej - serce nie sługa.
Ja pomimo szczerych chęci , też przestałam czuć do mojego byłego to prawdziwe uczucie, nie wiem dlaczego chociaż starałam się z całych sił.
Czasami po prostu uczucie wygasa.
Chociaż nie mogę powiedzieć że ja swojego byłego nie kochałam, po prostu to przygasło, straciło na sile.

A mój eks śnił mi się dziś całą noc, że wróciliśmy do siebie
Pewnie dlatego że wczoraj go widziałam.

[CorkaCzarownic]

Napisane przez Ivy_rose

Szczerze? Strasznie ciężko mi się to czyta jako osobie porzuconej. Chłopak się stara, widać, że mu zależy i Cię kocha. Żal mi go, że trafił na Ciebie.

Wiele z nas oddałoby naprawdę dużo, żeby nasi eks-faceci tacy dla nas byli.

Ale dlaczego żal Ci go? Serce nie sługa. Zdarza się. Mile jest to, że dziewczyna w jakiś sposób jednak martwi się o niego. Nie robi tego co robili nasi byli