Ćwiczycie regularnie? Plotkowo-aktywnie, cz.2.

[Higurashi]

Napisane przez olabambola

To sobie mów jak chcesz, dla mnie kaloria to nie kcal

Nie zmienia to faktu, że między kalorią a kilokalorią jest ogromna różnica, więc nie wiem, skąd wzięłaś swoje teorie o wyliczeniach apek

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez Rena

W moim przypadku problem polega na tym, ze ja jem dziennie 1600 okolo od dluzszego czasu i mimo tego nie chudne. Nawet tych pol kg na tydzien.

Jakie masz wymiary? Jeśli je podałaś, wybacz, nie widziałam.


Mając wagę w normie chudnięcie jest bardzo trudne i czasochłonne. Często trzeba maksymalnie ucinać kalorie, co zdrowe nie jest. Nigdy nie schodź do tak niskich wartości jak 1200. Idź codziennie na dodatkowy spacer, trochę spalić. Przy tak małej wartości bardzo trudno zapewnić organizmowi potrzebnych składników.



Czasem też lepiej "być na zero" ćwiczyć siłowo, co zmieni proporcje sylwetki.

[olabambola]

Napisane przez Higurashi

Nie zmienia to faktu, że między kalorią a kilokalorią jest ogromna różnica, więc nie wiem, skąd wzięłaś swoje teorie o wyliczeniach apek

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

O co ci chodzi? W linku podanym przez Nuova jednostką są kalorie. Wylicza ci zapotrzebowanie w kaloriach.

[Higurashi]

Napisane przez olabambola

O co ci chodzi? W linku podanym przez Nuova jednostką są kalorie. Wylicza ci zapotrzebowanie w kaloriach.

O to mi chodzi, że to są kilokalorie, tylko źle nazwane. Jedna kilokaloria ma 1000 kalorii. Wiec tych rzekomych kalorii musiałby być ogrom.

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[olabambola]

Napisane przez Higurashi

O to mi chodzi, że to są kilokalorie, tylko źle nazwane. Jedna kilokaloria ma 1000 kalorii. Wiec tych rzekomych kalorii musiałby być ogrom.

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

Po co po raz kolejny piszesz ile kalorii ma kilokaloria? Co chcesz tym udowodnic? Że nie mam racji, bo dla mnie kaloria to cal? Ok, nie mma racji, lepiej ci?

[Higurashi]

Napisane przez olabambola

Po co po raz kolejny piszesz ile kalorii ma kilokaloria? Co chcesz tym udowodnic? Że nie mam racji, bo dla mnie kaloria to cal? Ok, nie mma racji, lepiej ci?

Ale kaloria to cal, masz z tym pełną rację i nigdzie nie pisałam inaczej. Piszesz o tym, że kalkulator pokazuje złe wartości, bo pokazuje je w kaloriach więc sprostowałam, że to nieprawda. W kalkulatorze kilokalorie są po prostu źle nazwane. Nie musisz być nieprzyjemna, gdy chcę tylko sprostować informację, którą podałaś i idziesz w zaparte. Popełnianie pomyłek to rzecz ludzka i naturalna, nie wiem, po co się obrażasz, ale to już nie mój problem. To nie pierwszy raz, gdy jesteś pasywno-agresywna więc jeśli wylewanie swoich frustracji na forum Ci jakoś pomaga, to nic nie poradzę.

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[Rena]

Napisane przez Higurashi

A jesteś pewna, że tyle jesz, zapisujesz wszystko? W tym wypadku to bym próbowała po prostu trochę zwiększyć aktywność.

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

Zaczelam zapisywac, bo moze faktycznie cos przegapiam a tak to moze cos wylapie.

[MariaFrancesca]

Napisane przez Rena

Bawilam sie troche tym fitatu i jesli chce chudnac 0,5 kg na tydzien to limit kcal jest 1500. À jakbym miala 10 lat mniej to 1kg bym chudla przy tym limicie 1500. Stad moze fitatu cieszy sie sukcesem wsrod mlodszych kobiet, bo dla nich te wyliczenia sa laskawsze.

O matko, Rena , dla kogo jeszcze łaskawsze jest Fitatu? Mamy już: dla Polaków co jedzą konserwy i fast foody, dla Polaków generalnie, dla młodszych (pewnie masz trochę ponad 30 lat, czy może jednak 28 ), a życie już w ogóle jest piękne dla Francuzek w rozmiarze xxs.
Cava Ci napisała, żebyś tu, nam wrzuciła swoje parametry podstawowe, wtedy jest szansa, że Ci dziewczyny doradzą, skorygują. Ty jednak wolisz nadal szukać wymówek. Dziewczyny zadawały Ci pytania, doradzały, Ty odpowiadasz wybiórczo, tak się nie da Tobie pomóc.

Wysłane z mojego SM-A405FN przy użyciu Tapatalka

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Maria takie same mam przemyślenia


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Imperfecta]

[1=8f44be8657be3d2a3733d9c 7d3db3d2234bdc5f1_6583833 2e9b82;89643230]Maria takie same mam przemyślenia


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk[/QUOTE]No cóż, ja też. Nie sposób mieć inne

[Wolha wRedna]

Bylam wczoraj na kolku. Boze jak mi fatalnie szlo i jeszcze cwiczylam w bluzie, bo caly lezdzwiowy mnie boli.

Nie ma to jak joga dzien wczesniej i pozycja syrenki czy jak to sie nazywa. Ja po tym sie czuje jakby mi ktos nerki obil, a na kole bazowalismy na figurze gdzie opieralam sie na plecach i tym dolnym odcinku

Serio czasami to sie zastanawiam czy kiedykolwiek wyjde z tego etapu, ze po jodze zdycham.

Aaaa i sa pozycje na kole, gdzie tez po prostu nie moge, bo mnie boli za bardzo. Nie wiem czy mi to kiedys przejdzie.

Co do kalorii, kilokalorii, fitatu i innych zawirowan. Na prawde chciec to moc. Determinacja i tyle. Jak sie nie choruje na cos co nam robi sieczke z metabolizmu i hormonow nie ma bata zeby nie dalo sie schudnac. I to jest oo prostu matematyka.

Wysłane z mojego SM-A405FN przy użyciu Tapatalka

[Imperfecta]

Napisane przez Wolha wRedna

Bylam wczoraj na kolku. Boze jak mi fatalnie szlo i jeszcze cwiczylam w bluzie, bo caly lezdzwiowy mnie boli.

Nie ma to jak joga dzien wczesniej i pozycja syrenki czy jak to sie nazywa. Ja po tym sie czuje jakby mi ktos nerki obil, a na kole bazowalismy na figurze gdzie opieralam sie na plecach i tym dolnym odcinku

Serio czasami to sie zastanawiam czy kiedykolwiek wyjde z tego etapu, ze po jodze zdycham.

Aaaa i sa pozycje na kole, gdzie tez po prostu nie moge, bo mnie boli za bardzo. Nie wiem czy mi to kiedys przejdzie.

Co do kalorii, kilokalorii, fitatu i innych zawirowan. Na prawde chciec to moc. Determinacja i tyle. Jak sie nie choruje na cos co nam robi sieczke z metabolizmu i hormonow nie ma bata zeby nie dalo sie schudnac. I to jest oo prostu matematyka.

Wysłane z mojego SM-A405FN przy użyciu Tapatalka

Nawet jak się trochę choruje na tego typu choroby, to się da u mnie połączenie niedoczynności tarczycy (swego czasu TSH miałam 16) z insulinoopornością ( w najgorszym momencie glukoza 124, insulina 18) - na grupach w tej tematyce ponoć combo niemal uniemożliwiające schudnięcie, zwłaszcza jeśli jest już otyłość kliczniczna. U mnie była, ale wyszłam z niej (mam nadzieję, że trwale), no i waga nadal leci.

[cava]

Napisane przez Wolha wRedna

Bylam wczoraj na kolku. Boze jak mi fatalnie szlo i jeszcze cwiczylam w bluzie, bo caly lezdzwiowy mnie boli.

Nie ma to jak joga dzien wczesniej i pozycja syrenki czy jak to sie nazywa. Ja po tym sie czuje jakby mi ktos nerki obil, a na kole bazowalismy na figurze gdzie opieralam sie na plecach i tym dolnym odcinku

Serio czasami to sie zastanawiam czy kiedykolwiek wyjde z tego etapu, ze po jodze zdycham.

Aaaa i sa pozycje na kole, gdzie tez po prostu nie moge, bo mnie boli za bardzo. Nie wiem czy mi to kiedys przejdzie.

Moze nie powinnas ich wykonywać.
każdy z nas ma osobnicza budowę, osobnicze wady postawy, kręgosłupa, co jednemu słuzy, drugiego będzie niszczyć.


W jodze w ogóle nie powinno sie wchodzić w ból, jeśli jakieś pozycje stwarzają duzy dyskomfort, ból, boli ciało potem, nie powinno się w nie wchodzić w ogóle, albo tylko do progu dyskomfortu, nie powinno sie przekraczać progu bólu, niewazne co inni robią.
Po jodze ciało moze być zmęczone, ale nie obolałe , ma być odpręzone, rozluźnione.



tak duże bóle odcinka lędźwiowego po jodze, to naparwde jest sygnał alarmowy. Jak masz tam jakąs przepuklinę, jak Ci trzaśnie za któryms razem to często już tylko operacja zostaje.




mój maż w ogóle unika jogi, ma tak umiejscowioną wadę kręgosłupa, ze wszystkie pozycje dla ogółu odprężające (np. skulenie się z broda przy kolanach w leżeniu) , dla niego sa zwyczajnie i bolesne i groźne.

[Wolha wRedna]

Cava nie wiem czy coś tam mam nie tak, po za totalnym brakiem zakresu na który sobie sama zapracowałam.



Kręgosłup miałam badany tylko na tych typowych badaniach dzieci w szkole nie wiem w podstawówce i gimnazjum? Nie miałam skrzywień, ani żadnych innych rzeczy wiec nikt ze mną dalej po lekarzach nie chodził.



Ciągle mam wrażenie, że mój problem wynika tylko i wyłącznie z zakresów bardzo, bardzo grubo poniżej przeciętnych czyli takich gorszych niż u osób które nic nie robia sportowego, ale chiciaż mają w miare poprawną posturę.


A ja nawet nie siedzę jak normalny człowiek, bo uwaga! w domu siedzę tylko na kanapie i to rozłożonej z podkurczonymi nogami, bo tak mi fajnie. Nigdy nie siedziałam na krzesle w takiej prawidłowej (chyba) postawie z tymi kątami prostymi pomiędzy kręgosłupem a nogami. W zasadzie to chyba zawsze mój kręgosłup w odcinku lędżwiowym jest zaokrąglony. Dlatego każde gięcie w drugą stronę to mega wyzwanie.


Gdybym była w Polsce zgłosiłabym się do osoby typu Dominika z Whitepoinshoes (nie mówię że do niej), bo wydaje mi się, że zakres jej hm... usług jest idealnie pod moje problemy, bo ona i znajduje te wady i pracuje nad nimi.



Zastanawiam się, czy nie umówić się po prostu z jedną ze znajomych, bo na zajęciach mam 2 dziewczyny, które są fizjoterapeutkami. Może któraś by dosłownie powiedziała czy u mnie jest coś nie tak, gdzie bez indywidulnego podejścia ani rusz, czy po prostu mam zbyt niskie zakresy i za bardzo cisnę w trakcie takiej jogi dla wszystkich.


Acha i dzisiaj już jest tak, że w zasadzie ten lędzwiowy nie boli mnie po jodze, tylko bolą mnie "boczki" poobijane przez koło. Skoro nie mogłam sie wygiąć to szurałami naciskałam tym odcinkiem ciała koło.

---------- Dopisano o 11:42 ---------- Poprzedni post napisano o 11:37 ----------

Imp Twój przypadek to w ogóle zamyka usta wszystkim co to "nie mogę bo jestem chora, z moimi chorobami się nie da". No da się, ale faktycznie jest 10 razy trudniej więc niezmiennie jestem pod takim wrażeniem Twojej roboty

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez Imperfecta

Nawet jak się trochę choruje na tego typu choroby, to się da u mnie połączenie niedoczynności tarczycy (swego czasu TSH miałam 16) z insulinoopornością ( w najgorszym momencie glukoza 124, insulina 18) - na grupach w tej tematyce ponoć combo niemal uniemożliwiające schudnięcie, zwłaszcza jeśli jest już otyłość kliczniczna. U mnie była, ale wyszłam z niej (mam nadzieję, że trwale), no i waga nadal leci.

Podziwiam. Napiszesz coś więcej co robisz?


Jaki polecacie pilates lub jogę na yt dla osoby, która nigdy nic takiego nie ćwiczyła?

[Imperfecta]

Napisane przez Wolha wRedna

Imp Twój przypadek to w ogóle zamyka usta wszystkim co to "nie mogę bo jestem chora, z moimi chorobami się nie da". No da się, ale faktycznie jest 10 razy trudniej więc niezmiennie jestem pod takim wrażeniem Twojej roboty

jak zawsze dziękuję za słowa uznania!
[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89643797]Podziwiam. Napiszesz coś więcej co robisz?


Jaki polecacie pilates lub jogę na yt dla osoby, która nigdy nic takiego nie ćwiczyła?[/QUOTE]Dietowo nic szczególnego - liczenie kalorii i jakąś wariacja na temat low carb, choć nie ukrywam że jem wszystko.
Jeśli chodzi o sport to głowie bieganie, spacery, full body workout, czasami jakaś zumba

[Wolha wRedna]

Shirogane - kanał Yoga Home jest super. Prowadzi to parka i na prawde robią to dobrze. Masz filmy z podziałem na trudności (gwiazdki).

[Natuś-77]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89643797]Podziwiam. Napiszesz coś więcej co robisz?


Jaki polecacie pilates lub jogę na yt dla osoby, która nigdy nic takiego nie ćwiczyła?[/QUOTE]Ola Żelazo

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[magbeth]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89643797]Podziwiam. Napiszesz coś więcej co robisz?


Jaki polecacie pilates lub jogę na yt dla osoby, która nigdy nic takiego nie ćwiczyła?[/QUOTE]

Tez polecam Yoga Home, gwiazdki naprawdę odzwierciedlają poziom. Plus jeszcze Gosia z Anatomii Jogi ma podobny podzial, więc łatwo dobrać trening oraz do kompletu ma dużo filmików, gdzie objaśnia aspekty techniczne różnych asan.

---------- Dopisano o 16:37 ---------- Poprzedni post napisano o 16:33 ----------

Napisane przez Wolha wRedna

Gdybym była w Polsce zgłosiłabym się do osoby typu Dominika z Whitepoinshoes (nie mówię że do niej), bo wydaje mi się, że zakres jej hm... usług jest idealnie pod moje problemy, bo ona i znajduje te wady i pracuje nad nimi.

Ja tylko tu zostawię taka podpowiedz (niekoniecznie bezpośrednio do Ciebie, Wolha, ogólnie), ze oprócz WPS jest jeszcze Hrywinska Stretching z dużą ilością dobroci w zakresie mądrego rozciągania.

[Ellen_Ripley]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89643131]
(...)
Mając wagę w normie chudnięcie jest bardzo trudne i czasochłonne. Często trzeba maksymalnie ucinać kalorie, co zdrowe nie jest. Nigdy nie schodź do tak niskich wartości jak 1200. Idź codziennie na dodatkowy spacer, trochę spalić. Przy tak małej wartości bardzo trudno zapewnić organizmowi potrzebnych składników.

Czasem też lepiej "być na zero" ćwiczyć siłowo, co zmieni proporcje sylwetki.[/QUOTE]

To prawda. Im bliżej na liczniku jakiejś tam w miarę w normie wagi, tym trudniej o każdy jeden kilogram mniej. Przy nadwadze kilogramy lecą dużo łatwiej.

[Wolha wRedna]

Napisane przez magbeth

Tez polecam Yoga Home, gwiazdki naprawdę odzwierciedlają poziom. Plus jeszcze Gosia z Anatomii Jogi ma podobny podzial, więc łatwo dobrać trening oraz do kompletu ma dużo filmików, gdzie objaśnia aspekty techniczne różnych asan.

---------- Dopisano o 16:37 ---------- Poprzedni post napisano o 16:33 ----------



Ja tylko tu zostawię taka podpowiedz (niekoniecznie bezpośrednio do Ciebie, Wolha, ogólnie), ze oprócz WPS jest jeszcze Hrywinska Stretching z dużą ilością dobroci w zakresie mądrego rozciągania.

Oooo to sobie wyggogla, bo Yoga Home przecież znam od Ciebie

Napisane przez Ellen_Ripley

To prawda. Im bliżej na liczniku jakiejś tam w miarę w normie wagi, tym trudniej o każdy jeden kilogram mniej. Przy nadwadze kilogramy lecą dużo łatwiej.

Nooo. DLatego ja jestem wagowym freakiem i moje wahania są malutkie, bo te 5 kg chudnięte kilka miesięcy wspominam tragicznie.



Dobra, siedzę sobie na krześle i próbuję odrabiać zadanie domowe (nauka języka) i o panieeee, ja muszę skupiać wiecej uwagi na siedzeniu prosto niż na nauce. Serio.

[stotek]

Chodzę grzecznie na rurę i na exo - otworzyła mi się taka naprawde początkująca grupa, w końcu mam okazję szlifować podstawy ale marzy mi się kiedys jakiś hard exotic do ostrej muzyki

Wysłane z mojego M2102J20SG przy użyciu Tapatalka

[Rena]

Napisane przez Imperfecta

Nawet jak się trochę choruje na tego typu choroby, to się da u mnie połączenie niedoczynności tarczycy (swego czasu TSH miałam 16) z insulinoopornością ( w najgorszym momencie glukoza 124, insulina 18) - na grupach w tej tematyce ponoć combo niemal uniemożliwiające schudnięcie, zwłaszcza jeśli jest już otyłość kliczniczna. U mnie była, ale wyszłam z niej (mam nadzieję, że trwale), no i waga nadal leci.

Ale uregulowalas lekami te wyniki ? Bo tego nam nie wyjasniasz.

---------- Dopisano o 13:21 ---------- Poprzedni post napisano o 13:13 ----------

Napisane przez MariaFrancesca

O matko, Rena , dla kogo jeszcze łaskawsze jest Fitatu? Mamy już: dla Polaków co jedzą konserwy i fast foody, dla Polaków generalnie, dla młodszych (pewnie masz trochę ponad 30 lat, czy może jednak 28 ),
Wysłane z mojego SM-A405FN przy użyciu Tapatalka

Mam 43 lata.

[Olkaaaa_s]

Napisane przez Rena

Ale uregulowalas lekami te wyniki ? Bo tego nam nie wyjasniasz.

---------- Dopisano o 13:21 ---------- Poprzedni post napisano o 13:13 ----------



Mam 43 lata.

Dietą można bardzo dużo zrobić. Odpowiednie żywienie może pomóc pokryć wiele deficytow. Nie mówię, żeby nie korzystać z medycyny nowoczesnej, jednak jeśli ma się słabe wyniki hormonów/cukru/insuliny itd., to warto przyjrzeć się najpierw diecie.

Mówiąc "dieta" mam na myśli trwały schemat żywienia, nie jakąś okresową "dietę" odchudzającą.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Imperfecta]

Napisane przez Rena

Ale uregulowalas lekami te wyniki ? Bo tego nam nie wyjasniasz.

---------- Dopisano o 13:21 ---------- Poprzedni post napisano o 13:13 ----------



Mam 43 lata.

Na Letroxie jestem od 12 lat (pierwsze parę miesięcy schudłam trochę, bo dostałam dawkę uderzeniowa, ale ważyłam wtedy 130kg ), na metforminie jestem od półtora roku, ale dopóki nie zaczęłam liczyć kalorii i ćwiczyć, to nie chudłam a wyniki były takie jak wyżej, mimo że brałam leki. Jedynie co sprawiły, to to że przestałam tyć.
Więc same leki to niewiele wyjaśniają

[cava]

Napisane przez Olkaaaa_s

Dietą można bardzo dużo zrobić. Odpowiednie żywienie może pomóc pokryć wiele deficytow. Nie mówię, żeby nie korzystać z medycyny nowoczesnej, jednak jeśli ma się słabe wyniki hormonów/cukru/insuliny itd., to warto przyjrzeć się najpierw diecie.

Mówiąc "dieta" mam na myśli trwały schemat żywienia, nie jakąś okresową "dietę" odchudzającą.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Coraz częściej tez się zaczyna mówić, ze w regulowaniu hormonów bardzo ważne jest tez regulowanie swojego zegara biologicznego, a właściwie układanie swojego życia tak, żeby żyć wg tego zegara, w co wchodzi głównie regularne korzystanie z naturalnego światła dziennego zwłaszcza rano, ( co jest ciekawe, bo medycyny alternatywne od zawsze gdakały o bardzo korzystnym wpływie czerwonego światła brzasku i zachodu słońca na zdrowie człowieka) oraz ograniczanie do minimum ekspozycji na promieniowanie niebieskie ( wszelkie monitory, żarówki o nieodpowiedniej temperaturze), a zwłaszcza te 2 godziny przed porą zasypiania.
No i oczywiście spanie w nocy a nie udawanie wampira.

Dla mnie to jest mega logiczne. Nawet mnie bardzo dziwi ze gałąź nauki o tym dopiero zaczyna się rozwijać, a Nobel za odkrycia o zegarze biologicznym jest bardzo świeży.

Choć akurat modna aktualnie na socjalmediach koncepcja wstawania o 4 rano i lecenia na trening i to bez kawy wcześniej wydaje mi się głupia jak puste wiadro.
W Polsce o 4 rano nawet w lato jest jeszcze noc, a zimą to w ogóle jest środek nocy.

Tym bardziej, ze sport zawodowy już dawno sprawdził w praniu, ze treningi popołudniowe dają lepsze efekty. ( popołudniowe, nie wieczorne czy nocne)
Dla mnie to koncepcja tego samego sortu co pamiętna kawa kuloodporna swego czasu. trzeba przeczekać.

[Higurashi]

Napisane przez cava

Coraz częściej tez się zaczyna mówić, ze w regulowaniu hormonów bardzo ważne jest tez regulowanie swojego zegara biologicznego, a właściwie układanie swojego życia tak, żeby żyć wg tego zegara, w co wchodzi głównie regularne korzystanie z naturalnego światła dziennego zwłaszcza rano, ( co jest ciekawe, bo medycyny alternatywne od zawsze gdakały o bardzo korzystnym wpływie czerwonego światła brzasku i zachodu słońca na zdrowie człowieka) oraz ograniczanie do minimum ekspozycji na promieniowanie niebieskie ( wszelkie monitory, żarówki o nieodpowiedniej temperaturze), a zwłaszcza te 2 godziny przed porą zasypiania.
No i oczywiście spanie w nocy a nie udawanie wampira.

Dla mnie to jest mega logiczne. Nawet mnie bardzo dziwi ze gałąź nauki o tym dopiero zaczyna się rozwijać, a Nobel za odkrycia o zegarze biologicznym jest bardzo świeży.

Choć akurat modna aktualnie na socjalmediach koncepcja wstawania o 4 rano i lecenia na trening i to bez kawy wcześniej wydaje mi się głupia jak puste wiadro.
W Polsce o 4 rano nawet w lato jest jeszcze noc, a zimą to w ogóle jest środek nocy.

Tym bardziej, ze sport zawodowy już dawno sprawdził w praniu, ze treningi popołudniowe dają lepsze efekty. ( popołudniowe, nie wieczorne czy nocne)
Dla mnie to koncepcja tego samego sortu co pamiętna kawa kuloodporna swego czasu. trzeba przeczekać.

No ja niby wiem, że najzdrowiej i najlepiej (bo naturalnie i tak dalej) byłoby wstawać rano, ale jestem nocnym markiem i nie bardzo chce mi się to zmieniać. Próbowałam już, nawet moja terapeutka ówczesna doradziła, żebym się nie męczyła nie chodzę już spać o trzeciej tylko o pierwszej w ramach kompromisu, ale niestety, wstawanie o 6 to nie dla mnie.

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[Olkaaaa_s]

Napisane przez cava

Coraz częściej tez się zaczyna mówić, ze w regulowaniu hormonów bardzo ważne jest tez regulowanie swojego zegara biologicznego, a właściwie układanie swojego życia tak, żeby żyć wg tego zegara, w co wchodzi głównie regularne korzystanie z naturalnego światła dziennego zwłaszcza rano, ( co jest ciekawe, bo medycyny alternatywne od zawsze gdakały o bardzo korzystnym wpływie czerwonego światła brzasku i zachodu słońca na zdrowie człowieka) oraz ograniczanie do minimum ekspozycji na promieniowanie niebieskie ( wszelkie monitory, żarówki o nieodpowiedniej temperaturze), a zwłaszcza te 2 godziny przed porą zasypiania.
No i oczywiście spanie w nocy a nie udawanie wampira.

Dla mnie to jest mega logiczne. Nawet mnie bardzo dziwi ze gałąź nauki o tym dopiero zaczyna się rozwijać, a Nobel za odkrycia o zegarze biologicznym jest bardzo świeży.

Choć akurat modna aktualnie na socjalmediach koncepcja wstawania o 4 rano i lecenia na trening i to bez kawy wcześniej wydaje mi się głupia jak puste wiadro.
W Polsce o 4 rano nawet w lato jest jeszcze noc, a zimą to w ogóle jest środek nocy.

Tym bardziej, ze sport zawodowy już dawno sprawdził w praniu, ze treningi popołudniowe dają lepsze efekty. ( popołudniowe, nie wieczorne czy nocne)
Dla mnie to koncepcja tego samego sortu co pamiętna kawa kuloodporna swego czasu. trzeba przeczekać.

Pogrubione: na to jest teraz w sumie moda, ponieważ jest teraz straszny hype na podcasty Andrew Hubermana (jeśli ktoś jeszcze nie zna, to polecam) i on zaleca m.in. ekspozycję na światło dzienne zaraz po przebudzeniu.

Obserwuję także jedną dietetyczkę (rosyjskojęzyczną, więc nie polecę tutaj ), której hasłem przewodnim jest "Piękno to zdrowie" i podkreśla, że chcąc zmienić dietę nie warto myśleć o kaloriach, tylko o zdrowiu i pokryciu deficytów. Zaleca najpierw zrobić ogólny check swojego stanu zdrowia, jeśli trzeba- zgłosić się do lekarza, a potem edukować się z zakresu dietetyki i starać się jeść zdrowo.

O ile co do kalorii nie zawsze się zgadzam (vide Wasza dyskusja w wątku), to cała reszta filozofii bardzo mi się podoba


Higurashi, możesz też mieć zaburzony rytm dobowy. Też kiedyś tak miałam (całe życie właściwie) i chodziłam spać nie wcześniej niż o północy. Fatalnie to wpływało m.in. na mój poziom kortyzolu, więc postarałam się to zmienić i udało się- wstaję najpóźniej o 7.15 (a uwierzcie mi, jest to dla mnie wyczyn).

Natomiast wciąż pobudka przed 6 czy, nie daj borze, 5, to jest dla mnie droga przez mękę

[cava]

Napisane przez Higurashi

No ja niby wiem, że najzdrowiej i najlepiej (bo naturalnie i tak dalej) byłoby wstawać rano, ale jestem nocnym markiem i nie bardzo chce mi się to zmieniać. Próbowałam już, nawet moja terapeutka ówczesna doradziła, żebym się nie męczyła nie chodzę już spać o trzeciej tylko o pierwszej w ramach kompromisu, ale niestety, wstawanie o 6 to nie dla mnie.

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

Bardziej kluczowe jest , żeby po wstaniu wystawić się na światło dzienne. Choć na kilka minut, iść śmieci wynieść, albo po bułkę do żabki, czy zjeść śniadanie na balkonie.
To daje sygnał do produkcji hormonów.
Bo my ogólnie cierpimy na niedobory hormonów, nie tylko ich nierównowagę, ale duże niedobory.

W naszym klimacie to nawet takie coś to już gimnastyka niezła, jak zima widno robi się dopiero koło 8 rano.

---------- Dopisano o 16:35 ---------- Poprzedni post napisano o 16:31 ----------

Napisane przez Olkaaaa_s

Pogrubione: na to jest teraz w sumie moda, ponieważ jest teraz straszny hype na podcasty Andrew Hubermana (jeśli ktoś jeszcze nie zna, to polecam) i on zaleca m.in. ekspozycję na światło dzienne zaraz po przebudzeniu.

No, czyli z tego tez wynika ze wstawanie w Polsce o 4 rano to jakby bez sensu , jest ciemno.

[Olkaaaa_s]

Napisane przez cava

No, czyli z tego tez wynika ze wstawanie w Polsce o 4 rano to jakby bez sensu , jest ciemno.

Zawsze lepiej pogapić się na ciemną noc o 4 aniżeli włączać od razu telefon i być bombardowanym powiadomieniami. W Polsce takie poranne zimowe spacery lepiej uskuteczniać w masce antysmogowej, ale wciąż uważam to za lepsze rozwiązanie