Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7 - Strona 131 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2009-10-15, 21:16   #3901
Aleetzya
Zadomowienie
 
Avatar Aleetzya
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 076
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

guska, chyba chcesz usłyszeć, że Ci radzimy, żebyś dała mu szanse

Dziwne trochę, że chłopak jest taki niekonsekwentny. Masz tyle siły, żeby się zmagać z tym wszystkim? Żyć ze świadomością, że jutro może się mu wszystko odwidzieć i tyle go widziałaś?

---------- Dopisano o 21:16 ---------- Poprzedni post napisano o 21:04 ----------

Cytat:
Napisane przez prosty chlopak Pokaż wiadomość
Po prostu minęły czasy, gdy bujałem w obłokach, obecnie moje podejście stałło się całkowicie realistyczne. M.in. na kanwie różnych przykrych doświadczeń, nie ukrywam.

Podejście realistyczne wcale nie jest złe. Wiesz, czego możesz się spodziewać, więc sobie z tym radzisz, przewidujesz pewne rzeczy naprzód, samemu też działasz, reagujesz odpowiednio, czasem działasz z wyprzedzeniem - zamiast zostać nagle niemile zaskoczonym i płakać w mankiet. Z kobietą jest tu trochę jak z pogodą - wiesz, że zimą będzie zimno, więc zawczasu zaopatrujesz się w kurtkę, zamiast wyjśc w zimowy poranek w samej koszulce i zostać niemiło zaskoczonym. To jest właśnie podejście realistyczne i wcale nie jest to gorzkie, nie uważam tak. Jest to w pełni logiczne. Kobiety kierują się emocjami, więc chociaż facet powinien kierować się logiką i myśleć racjonalnie
No ale przecież nikt nie mówi, żeby nie kierować się rozsądkiem i realizmem. Tylko w miłości musi być trochę magii. A tu mi trochę zalatuje traktowaniem partnera z góry.
Ja też nie jestem za tym, żeby się ślepo rzucać w związek z myślą: kocham, więc jakoś to będzie. Ale od tej Twojej logiki ostro chłodem daje. Dla mnie fajnie jest, jak się partnerzy wzajemnie stale asekurują, żeby drugiemu nie stała się przez nich krzywda. Nieustannie się obserwują, wybierają linę kiedy trzeba, ale pozwalają drugiemu iść własnym tempem. Tak to sobie wyobrażam.
P.S. Też się niejednokrotnie przejechałam, ale nie chcę dać się zamrozić

Edytowane przez Aleetzya
Czas edycji: 2009-10-15 o 21:18
Aleetzya jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-15, 21:59   #3902
prosty chlopak
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Wawa
Wiadomości: 48
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Chłód jest dobry, bo jak potem potraktujesz kobietę dla odmiany strumieniem ciepła, to ona to autentycznie doceni. Jak będzie jej ciągle zbyt ciepło, to uzna, ze "jej się nalezy", a wręcz może się przegrzać i zgłosić reklamację.

Zimne i gorące strumienie stosowane na przemian sa zdrowe, każdy lekarz Ci to powie

---------- Dopisano o 21:59 ---------- Poprzedni post napisano o 21:54 ----------

Cytat:
Napisane przez guska Pokaż wiadomość
zostawił, powiedział ze nie kocha 5 dni temu. Ze juz na 100% nie chce byc ze mna w zwiazku.. Ludzie.. a teraz chce sie o mnie starac od poczatku.. Co Wy byscie zrobiły? Błagam, pomozcie....
Olej go. Zasługujesz na lepszego, na mężczyznę. który wie, czego chce, a nie na rozchwianą emocjonalnie łajzę.
__________________
15.06 - 80,7 kg, 15.07 - 80,6 kg, 15.08 - 80,5 kg, 15.09 - 80,4 kg, 15.10 - 80,3 kg, 15.11 - 80,6 kg (kuźwa, znowu przytyłem)


Cel: 80,1 kg

Edytowane przez prosty chlopak
Czas edycji: 2009-10-15 o 21:55
prosty chlopak jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-15, 22:46   #3903
Aleetzya
Zadomowienie
 
Avatar Aleetzya
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 076
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez prosty chlopak Pokaż wiadomość
Chłód jest dobry, bo jak potem potraktujesz kobietę dla odmiany strumieniem ciepła, to ona to autentycznie doceni.
O, jaki jesteś dobry, Paaaanie...

To tresura a nie partnerowanie. Wychowywanie sobie człowieka, żeby jego reakcje i zachowania były zgodne z moimi oczekiwaniami. Boisz się utraty kontroli, co?
Aleetzya jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-16, 09:16   #3904
sweet.girl
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: z pudełka czekoladek :)
Wiadomości: 1 809
GG do sweet.girl
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Jego przyjaciółka rozmawiała z Nim.

Napisała mi że nie mam się co martwić tylko muszę być twarda... Że niby on jest typem zdobywcy... Że ona go już nastawiła... Że wszystko będzie dobrze... Bo ona jest strasznie za tym byśmy byli razem...

Mam się z nią spotkać po szkole... Ciekawe co mi powie

Trzymajcie kciuki

Ps. Dam znać jak tylko wrócę ;* a teraz już lecę ;*
__________________
Najlepsze rzeczy przychodzą wtedy gdy najmniej się ich spodziewamy Więc nie spodziewajmy się ich w ogóle

Sweet On The Diet
sweet.girl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-16, 09:51   #3905
prosty chlopak
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Wawa
Wiadomości: 48
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez Aleetzya Pokaż wiadomość
O, jaki jesteś dobry, Paaaanie...

To tresura a nie partnerowanie. Wychowywanie sobie człowieka, żeby jego reakcje i zachowania były zgodne z moimi oczekiwaniami. Boisz się utraty kontroli, co?
Nie, tu nie ma strachu. To jest trochę jak z jazdą na rowerze - pedałujesz po to, aby smiało jechać naprzód, a nie ze strachu, że jak przestaniesz to się przewrócisz.
__________________
15.06 - 80,7 kg, 15.07 - 80,6 kg, 15.08 - 80,5 kg, 15.09 - 80,4 kg, 15.10 - 80,3 kg, 15.11 - 80,6 kg (kuźwa, znowu przytyłem)


Cel: 80,1 kg
prosty chlopak jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-16, 19:10   #3906
wewelinka
Zadomowienie
 
Avatar wewelinka
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 1 717
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez prosty chlopak Pokaż wiadomość
Nie, tu nie ma strachu. To jest trochę jak z jazdą na rowerze - pedałujesz po to, aby smiało jechać naprzód, a nie ze strachu, że jak przestaniesz to się przewrócisz.
przepraszam że sie wtrącę... ale te wszystkie Twoje rady zalatują tekstami z poradników dla kobiet.... rady w stylu zrób tak i tak to będzie tak i tak...
przepraszam troche to głupie bo nie na każdego to samo działa....
__________________
"Żyj tak aby znajomym zrobiło się nudno gdy umrzesz!"
wewelinka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-16, 22:14   #3907
shewa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 5 978
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Ja dzisiaj osiągnęłam dno... matko... tak się poniżyłam

Prosiłam o szanse... o to żebyśmy jeszcze raz spróbowali. MAtko... on już krzyczał na mnie przez telefon bo nic do mnie nie docierało...
Powiedziałam mu potem że jak nie chciał się ze mną wczesniej spotykać to mógł powiedzieć, to stwierdził najpierw że chciał, a potem, że sam nie wie... I że nie bedziemy sie widywać co tydzień bo to nie jest normalne, nie jestesmy juz razem itd. ( no jakbym o tym nie wiedziała ).

A on się świetnie bawi... korzysta z życia... chodzi sobie na 'dupeczki' z kumplami... Widocznie tego mu trzeba było
shewa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-17, 00:08   #3908
czokled
Wtajemniczenie
 
Avatar czokled
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 2 792
GG do czokled
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Po pierwsze czas
Po drugie zero kontaktu
Po trzecie zero wspomnień
Trzymajcie się U mnie niebawem minie rok od rozstania.
czokled jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-17, 10:44   #3909
Aleetzya
Zadomowienie
 
Avatar Aleetzya
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 076
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez prosty chlopak Pokaż wiadomość
Nie, tu nie ma strachu. To jest trochę jak z jazdą na rowerze - pedałujesz po to, aby smiało jechać naprzód, a nie ze strachu, że jak przestaniesz to się przewrócisz.
Życzę Ci, żebyś spotkał kiedyś kobietę, przy której nie będziesz musiał kombinować, główkować, chamieć i będziesz mógł być sobą. I ku zdumieniu oboje będziecie szczęśliwi. Ot, tak po prostu.
Aleetzya jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-17, 17:35   #3910
prosty chlopak
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Wawa
Wiadomości: 48
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez Aleetzya Pokaż wiadomość
Życzę Ci, żebyś spotkał kiedyś kobietę, przy której nie będziesz musiał kombinować, główkować, chamieć i będziesz mógł być sobą. I ku zdumieniu oboje będziecie szczęśliwi. Ot, tak po prostu.
Ależ ja jestem sobą, pewne zachowania są u mnie zupełnie naturalne.

Owszem, można inaczej, ale... przeczytaj ten wątek, pierwszego posta:

http://www.wizaz.pl/forum/showthread.php?t=374289

" facet do rany przyłóż, kochany, czuly, wierny itd... " a tu nagle dziewucha "chyba się pogubiła" Łapiesz już?

Cóż, znam już paru takich, co byli czuli, kochani, wierni, a tu im sie nagle dziewucha pogubiła i to zdrowo. Life is brutal i trzeba się dostosować.
__________________
15.06 - 80,7 kg, 15.07 - 80,6 kg, 15.08 - 80,5 kg, 15.09 - 80,4 kg, 15.10 - 80,3 kg, 15.11 - 80,6 kg (kuźwa, znowu przytyłem)


Cel: 80,1 kg
prosty chlopak jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-17, 18:51   #3911
stasiek
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 2 206
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez prosty chlopak Pokaż wiadomość
Ależ ja jestem sobą, pewne zachowania są u mnie zupełnie naturalne.

Owszem, można inaczej, ale... przeczytaj ten wątek, pierwszego posta:

http://www.wizaz.pl/forum/showthread.php?t=374289

" facet do rany przyłóż, kochany, czuly, wierny itd... " a tu nagle dziewucha "chyba się pogubiła" Łapiesz już?

Cóż, znam już paru takich, co byli czuli, kochani, wierni, a tu im sie nagle dziewucha pogubiła i to zdrowo. Life is brutal i trzeba się dostosować.
to jest bzdura ogólnie co piszesz. Po pierwsze ludzie w związku szukają jakiejś stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa, osoba, która jednego dnia jest milusia, a drugiego zimna i niedostępna tego Ci nie da Na dłuższą metę taki związek jest wyniszczający i nieprzyjemny.

Problem z tymi miłymi facetami jak i miłymi dziewczynami, kochającymi, czułymi, wiernymi, polega na czym innym i można to określić jednym słowem: BLUSZCZ. Po prostu zatracają w związku, zamieniają się w dupy wołowe, przestają być sobą, myśleć o sobie, swoich potrzebach i swoim życiu, uwieszają się w 100% na drugiej osobie.

Jak kumpel powie Ci coś z czym się nie zgadzasz, to z miejsca mu mówisz: stary mylisz się... Taki miły chłopak/miła dziewczyna nie powie partnerce, że coś mu się nie podoba, bo jeszcze ukochany się obrazi, bo w końcu ukochany najważniejszy, nie powie czego chce, no bo najważniejsze czego chce ukochany, na obiad zjemy to co ukochany wybierze, do kina pójdziemy na to co ukochany chce...
__________________
stasiek jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-17, 20:22   #3912
sweet.girl
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: z pudełka czekoladek :)
Wiadomości: 1 809
GG do sweet.girl
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Wróciliśmy do siebie

Byłam u jego mamy na urodzinach i nie wytrzymał, przytulił mnie i powiedział że tęsknił...

Odprowadził mnie do domu i powiedział że to był błąd i że ogólnie ta przerwa była do dupy bo nie mogliśmy dla siebie miejsca znaleźć...

Później nic nie mówiliśmy tylko się śmieliśmy... Ale wiedzieliśmy dobrze o co Nam chodzi

Ach... Jestem taka szczęśliwa
__________________
Najlepsze rzeczy przychodzą wtedy gdy najmniej się ich spodziewamy Więc nie spodziewajmy się ich w ogóle

Sweet On The Diet
sweet.girl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-18, 02:00   #3913
martuska2o
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Puszka Pandory
Wiadomości: 834
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Gratulacje.. u mnie bez zmian.. ;(
martuska2o jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-18, 10:06   #3914
Aleetzya
Zadomowienie
 
Avatar Aleetzya
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 076
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

prosty chłopaku, nadal nie łapię. Myślę, że to jest kwestia doświadczeń i wniosków z nich wyciągniętych. Moje wnioski są takie, że jeśli chcę budować zdrowy od środka związek to prowadzenie gierek z partnerem i robienie z niego głupka nie jest dobrą drogą. To jest po prostu manipulacja!
Pogubiona dziewczyna nie jest tu żadnym przykładem. Jeśli z kimś jest a rozgląda się na boki to znaczy, że coś jest nie tak. Uwierz mi, są kobiety, które szukają dobrych, cierpliwych, SZCZERYCH partnerów. Oddany partner to nie zawsze łajza bez jaj. Dla mnie osobiście to jest bardzo męskie, kiedy mężczyzna okazuje uczucia, nie wstydzi się ich. Zimnych, wyrachowanych cwaniaczków - macho wiele kobiet omija szerokim łukiem. Kobieta szuka stabilizacji, ciepła i bezpieczeństwa przy boku kogoś, kto jest osadzony w swoich uczuciach, nie udaje.

Stasiek, dlaczego uważasz, że oddany partner to bluszcz? Bez przesady... Jestem wierna swojemu partnerowi, całkowicie mu oddana, wspierająca ale mam swoje życie i on ma swoje. Nie wydzwaniam do niego cały czas, nie robię tego na co tylko on ma ochotę, nie jem tylko tego co on lubi itp. Jesteśmy inni - ja mam swoje pasje, on ma swoje. Nie wydaje mi się, żebym go oplatała a mimo wszystko wyznaję zasadę, że czułość, wierność to elementarne podstawy związku...
Aleetzya jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-18, 18:26   #3915
_abigail_
Raczkowanie
 
Avatar _abigail_
 
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 178
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Nie wiem czemu ale im więcej czasu mija od rozstania tym sobie gorzej radze. Na początku wogóle nie płakałam, byłam jakaś taka bardziej dzielna. A teraz cały czas się rozklejam, płacze, ciągle o tym myśle...
Już mi nawet chyba nie o to chodzi że mi go brakuje, ale o to że nie mogę zapomnieć jak mnie oszukiwał, jak dałam się nabrać na jego obietnice, jak strasznie mnie skrzywdził

Żyje sobie dalej, nie mam jego numeru, jego gg, nie mam żadnych pamiątek po nim, spotykam się ze znajomymi, chodze na imprezy a mimo to jest mi źle i czuje się strasznie nieszczęśliwa...
__________________
...but I'm a supergirl, and supergirls don't cry !


Am I bright enough to shine in your spaces ?
_abigail_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-18, 20:27   #3916
mauxionek
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 60
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cześć wszystkim. Jestem tu nowa...i łączę się z Wami wszystkimi. U mnie minęły 2 tygodnie od rozstania. Staż związku- ponad 3 lata...Powiem Wam że ledwo żyję. Zupełnie sobie nie radzę a walczę ze sobą jak nigdy. Ale czy da się walczyć z uczuciem? Wciąż go kocham, on twierdzi, że mnie też...Ostatnio nie dogadywaliśmy się zupełnie, uczucie wielkie ale wciąż jakieś problemy, rozstawaliśmy się kilka razy ale za chwilę było znów dobrze. Teraz to ten ostateczny raz...Dużo by opowiadać o problemach...związek trudny...on po rozwodzie a ja jestem wolną kobietą, bez przeszłości. Podchodziłam bardzo poważnie, rozumiałam wszystko, byłam otwarta na poznanie jego dzieci i normalne życie razem...ale...przez 3 lata nawet mnie im nie przedstawił...gdzieś po drodze zdrada, która totalnie mnie zraniła, ale wybaczyłam...a teraz czuję, że chyba niepotrzebnie. Wszystko rozumiałam, wszystko tłumaczyłam, wybaczyłam coś co dla mnie było najtrudniejszą rzeczą w życiu i co? I jestem sama.Czuje się poobijana jak nigdy. I co najgorsze? Pracujemy razem więc mamy kontakt codziennie. Staram się jak mogę jakoś pracować razem...ale jemu mało. Nie potrafi się do mnie nie oddzywać. Ciągle pisze smsy, zaprasza mnie na obiad...itd. Ja po prostu nie wiem o co tu chodzi? Sam chciał rozstania, ja się staram wyciszyć i jakoś dać radę a on ciągle się oddzywa, a jak ja nie chce iść na obiad to słyszę, że mi nigdy nie zależało, nie kochałam, już sobie poradziłam...a ja wcale sobie nie radzę...ale nie potrafię siedzieć obok niego, jeść obiad...to mi sprawia ból bo ciągle go kocham...Dziewczyny co ja mam z tym zrobić?

---------- Dopisano o 20:26 ---------- Poprzedni post napisano o 20:21 ----------

Ale ja Cię rozumiem...też sobie ciągle popłakuję...też czuję się oszukana i skrzywdzona...do dziś ciągle słyszę jak on mnie bardzo kocha...Kocha? To czemu nie jest ze mną? Czemu nie dał mi tego czego tak pragnę? Rodziny...tak mi obiecał...ehhh

---------- Dopisano o 20:27 ---------- Poprzedni post napisano o 20:26 ----------

Cytat:
Napisane przez _abigail_ Pokaż wiadomość
Nie wiem czemu ale im więcej czasu mija od rozstania tym sobie gorzej radze. Na początku wogóle nie płakałam, byłam jakaś taka bardziej dzielna. A teraz cały czas się rozklejam, płacze, ciągle o tym myśle...
Już mi nawet chyba nie o to chodzi że mi go brakuje, ale o to że nie mogę zapomnieć jak mnie oszukiwał, jak dałam się nabrać na jego obietnice, jak strasznie mnie skrzywdził

Żyje sobie dalej, nie mam jego numeru, jego gg, nie mam żadnych pamiątek po nim, spotykam się ze znajomymi, chodze na imprezy a mimo to jest mi źle i czuje się strasznie nieszczęśliwa...
Ale ja Cię rozumiem...też sobie ciągle popłakuję...też czuję się oszukana i skrzywdzona...do dziś ciągle słyszę jak on mnie bardzo kocha...Kocha? To czemu nie jest ze mną? Czemu nie dał mi tego czego tak pragnę? Rodziny...tak mi obiecał...ehhh
mauxionek jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-18, 21:42   #3917
la'Mbria
Zakorzenienie
 
Avatar la'Mbria
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

oj dziewczynki...nie jest dobrze choć sama nie wiem jak jest...
znów tu zawitałam...postaram sie jak najkrócej streścić co się działo, tak więc:
7 lat związku, raczej bez zwerbalizowanych planów, po prostu żyliśmy razem, raz lepiej, raz gorzej. Ostatnio, tzn. jakiś rok temu zaczęliśmy nieśmialo wspominać o kupnie mieszkania...potem wielka kłótnia, on chciał się rozstać, ja jeszcze walczyć o nas. Pogodziliśmy się, próbowaliśmy...znów były wizyty w bankach, prawie doszło już do kupna mieszkania, dosłownie wycofalismy się w ostatniej chwili (bo rzeczywiście było za drogo), potem było parę miesięcy normalnego życia, mieliśmy przeczekać kryzys i wtedy się ustatkować. Ale pewnego dnia obudziłam się z myślą, że to chyba nie to....Była poważna rozmowa, chciałam się rozstać, albo jakoś nas scalić, mieć męża, dom itp. a nie tak wszystko "na kocią łapę", byle jak...powiedział, ze w taki razie- ROZSTAJEMY się. Ze on ma dość itp. Rozstaliśmy się bardzo pokojowo, można powiedzieć, ze nasza miłość wygasła...urządziłam się w nowym mieszkaniu, zaczęłam powoli szukać nowego partnera, umawiać się i...cały czas mieliśmy dość częsty kontakt, raz w tygodniu szliśmy na bro, albo spacer, albo po prostu do kina. Ot koledzy...Potrzebowałam pomocy przy "męskich czynnościach" to mi pomagał, potrzebował pomocy, gdy był chory- opiekowałam się nim. Kumple. Jakiej 2 miesiące temu przespaliśmy się pierwszy raz po rozstaniu. Mi taki układ był na rękę, jemu też- znamy się, wiemy jakie mamy potrzeby, umiemy sie zaspokoic nawzajem...Powoli acz regularnie zaczęliśmy ze sobą sypiać- zawsze u mnie, na początku niechętnie zostawał na całą noc, ostatnio- przyniósł sobie szczoteczkę, ubranie na zmianę, swoją poduszkę...prosto ode mnie pojechał do pracy, choć zawsze wracał najpierw do siebie...oczywście sama mu zaproponowałam, zeby przyniósł te rzeczy na noc, ale on je zostawił (z rozmysłem, bo jest bardzo skrupulatny jeśli chodzi o pilnowanie czy czegoś u kogoś nie zostawił). Napisałam, ze zostawił u mnie plecak, odpisał, ze wie i moze weźmie następnym razem, gdy się spotkamy. Wczoraj zaprosił mnie do restauracji- coś w rodzaju randki, miał skądś zaproszenia do nowego lokalu...nawet zażartowałam, ze to "prawie jak randka", on tylko spochmurniał i odburknął "no prawie robi różnicę"...
Nie rozmawiamy o rozstaniu, ja nie podejmuję tematu, chyba dlatego, ze boję się jego reakcji...on..nie wiem, moze nie ma nic do powiedzenia w każdym razie- fizycznie można powiedzieć, ze jesteśmy coraz blizej, ostatnią i przedostatnią noc nie byl u mnie po sex, sam powiedział, ze chce się tylko przytulać, że tęskni..tylko cholera za czym?!
A teraz meritum sprawy- dziś nocował u mnie, nie było sexu, przytulaliśmy się jak za czasów, gdy mieszkaliśmy razem, nad ranem zaczęłam się fatalnie czuć- wymiotowałam kilka razy. Teraz już wiem,że najpewniej to grypa żołądkowa, bo cały dzień miałam wysoką gorączkę, wymioty, biegunkę. Wyszedł ode mnie dziś ok.10 rano- miał mecz grać, pytałam czy wróci, odp- "się zobaczy", poszłam spać, bo strasznie mnie te wymioty w nocy wymęczyły. Obudziłam się ok.14- cisza w telefonie, a wiem, ze z meczu już wrocił. Napisałam sms- czy przyjdzie, bo mi coraz gorzej...cisza, w końcu sms- "nie bardzo mam ochotę się teraz gdzieś ruszać, właśnie zjadłem obiad i leń mnie wziął...może sobie poodpoczywam ze 2 godzinki" odpisałam z prośbą, czy mógłby u mnie odpoczywać, bo fatalnie się czuję, chodze po ścianach od tej gorączki i przydałaby się jakaś pomocna dłoń, zeby choć herbaty zrobić...nic nie odpisał. Ja znów usnęłam, jak się obudziam było parę minut po 18, czułam się jeszcze gorzej- wszystko mi wirowało, chyba z gorączki, idąc do łazienki upadłam i trochę się przestraszyłam, ze nikogo nie ma, ja w takim fatalnym stanie, więc zadzwoniłam do niego (mamy do siebie ok.10 min drogi piechotą), z prośbą o pomoc, że ledwo się na nogach trzymam, nikogo u mnie nie ma, czy moze przyjechać mi pomóc. On, ze nie chce mu się teraz wychodzić, a właściwie, czego ja potrzebuję, bo jak coś mi trzeba kupić w sklepie, albo aptece, to on może pojechać, ale siedział u mnie nie będzie, bo nie ma ochoty na towarzystwo. Zdębiałam...ja ledwo ciepła, a on mi tu o towarzystwie mówi...zaczęłam coś gadać o tym, ze myślałam, ze można na niego liczyć i ze jak on był chory to go pielęgnowałam, a teraz jestem sama w domu- moja współlokatorka wyjechała- więc oczywiste, ze zwracam się o pomoc do niego....w końcu jego mam najbliżej!
Na co on mi wyjechał z textem, że przyzwyczaiłam się, ze mam go na każde zawołanie i w ogóle to naprawdę nie chce mu się nigdzie wychodzić. Jak coś będę konkretnego potrzebować to niech mu dam znać, wtedy mi pomoże....coś tam jeszcze gadałam ale już nie wiem co, bo gorączka i nerwy zrobiły swoje...no i dziewczynki, jak sie trochę lepiej poczułam to zaczęłam się zastanawiać...co to ma być?! jak ja mam się do tego odnieść?! w ogóle co o tym myśleć, bo ja powiem szczerze, myślę, że mój były zrobił mi świństwo, bo prosiłam, nie o towarzystwo, a pomoc w trudnej sytuacji, potrzebowałam go, a on pozwolił mi cierpieć- nie chodzi o to, zebyśmy się zeszli na nowo, ale o to, ze kumpel czy nawet przyjaciel nie powinien się tak zachowywać...sama nie wiem...może przesadzam, ale mam wrażenie jakby z jednej strony tęsknił za mną (te wszystkie spotkania, nie tylko dla sexu, gadki jak to tęskni za mną, gdy ja od razu stawiałam sprawę jasno- chcę tylko tego jednego od niego, te "niby randki"...po co to? Skoro w tak oczywistej sytuacji jak moja choroba on nie raczył pomóc?! Poczułam się strasznie oszukana...bo myślałam, że jeśli nie partnera, to przynajmniej będę mieć dobrego kolegę, może przyjaciela...
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik

jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować...
la'Mbria jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-18, 22:36   #3918
_abigail_
Raczkowanie
 
Avatar _abigail_
 
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 178
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez la'Mbria Pokaż wiadomość
oj dziewczynki...nie jest dobrze choć sama nie wiem jak jest...
znów tu zawitałam...postaram sie jak najkrócej streścić co się działo, tak więc:
7 lat związku, raczej bez zwerbalizowanych planów, po prostu żyliśmy razem, raz lepiej, raz gorzej. Ostatnio, tzn. jakiś rok temu zaczęliśmy nieśmialo wspominać o kupnie mieszkania...potem wielka kłótnia, on chciał się rozstać, ja jeszcze walczyć o nas. Pogodziliśmy się, próbowaliśmy...znów były wizyty w bankach, prawie doszło już do kupna mieszkania, dosłownie wycofalismy się w ostatniej chwili (bo rzeczywiście było za drogo), potem było parę miesięcy normalnego życia, mieliśmy przeczekać kryzys i wtedy się ustatkować. Ale pewnego dnia obudziłam się z myślą, że to chyba nie to....Była poważna rozmowa, chciałam się rozstać, albo jakoś nas scalić, mieć męża, dom itp. a nie tak wszystko "na kocią łapę", byle jak...powiedział, ze w taki razie- ROZSTAJEMY się. Ze on ma dość itp. Rozstaliśmy się bardzo pokojowo, można powiedzieć, ze nasza miłość wygasła...urządziłam się w nowym mieszkaniu, zaczęłam powoli szukać nowego partnera, umawiać się i...cały czas mieliśmy dość częsty kontakt, raz w tygodniu szliśmy na bro, albo spacer, albo po prostu do kina. Ot koledzy...Potrzebowałam pomocy przy "męskich czynnościach" to mi pomagał, potrzebował pomocy, gdy był chory- opiekowałam się nim. Kumple. Jakiej 2 miesiące temu przespaliśmy się pierwszy raz po rozstaniu. Mi taki układ był na rękę, jemu też- znamy się, wiemy jakie mamy potrzeby, umiemy sie zaspokoic nawzajem...Powoli acz regularnie zaczęliśmy ze sobą sypiać- zawsze u mnie, na początku niechętnie zostawał na całą noc, ostatnio- przyniósł sobie szczoteczkę, ubranie na zmianę, swoją poduszkę...prosto ode mnie pojechał do pracy, choć zawsze wracał najpierw do siebie...oczywście sama mu zaproponowałam, zeby przyniósł te rzeczy na noc, ale on je zostawił (z rozmysłem, bo jest bardzo skrupulatny jeśli chodzi o pilnowanie czy czegoś u kogoś nie zostawił). Napisałam, ze zostawił u mnie plecak, odpisał, ze wie i moze weźmie następnym razem, gdy się spotkamy. Wczoraj zaprosił mnie do restauracji- coś w rodzaju randki, miał skądś zaproszenia do nowego lokalu...nawet zażartowałam, ze to "prawie jak randka", on tylko spochmurniał i odburknął "no prawie robi różnicę"...
Nie rozmawiamy o rozstaniu, ja nie podejmuję tematu, chyba dlatego, ze boję się jego reakcji...on..nie wiem, moze nie ma nic do powiedzenia w każdym razie- fizycznie można powiedzieć, ze jesteśmy coraz blizej, ostatnią i przedostatnią noc nie byl u mnie po sex, sam powiedział, ze chce się tylko przytulać, że tęskni..tylko cholera za czym?!
A teraz meritum sprawy- dziś nocował u mnie, nie było sexu, przytulaliśmy się jak za czasów, gdy mieszkaliśmy razem, nad ranem zaczęłam się fatalnie czuć- wymiotowałam kilka razy. Teraz już wiem,że najpewniej to grypa żołądkowa, bo cały dzień miałam wysoką gorączkę, wymioty, biegunkę. Wyszedł ode mnie dziś ok.10 rano- miał mecz grać, pytałam czy wróci, odp- "się zobaczy", poszłam spać, bo strasznie mnie te wymioty w nocy wymęczyły. Obudziłam się ok.14- cisza w telefonie, a wiem, ze z meczu już wrocił. Napisałam sms- czy przyjdzie, bo mi coraz gorzej...cisza, w końcu sms- "nie bardzo mam ochotę się teraz gdzieś ruszać, właśnie zjadłem obiad i leń mnie wziął...może sobie poodpoczywam ze 2 godzinki" odpisałam z prośbą, czy mógłby u mnie odpoczywać, bo fatalnie się czuję, chodze po ścianach od tej gorączki i przydałaby się jakaś pomocna dłoń, zeby choć herbaty zrobić...nic nie odpisał. Ja znów usnęłam, jak się obudziam było parę minut po 18, czułam się jeszcze gorzej- wszystko mi wirowało, chyba z gorączki, idąc do łazienki upadłam i trochę się przestraszyłam, ze nikogo nie ma, ja w takim fatalnym stanie, więc zadzwoniłam do niego (mamy do siebie ok.10 min drogi piechotą), z prośbą o pomoc, że ledwo się na nogach trzymam, nikogo u mnie nie ma, czy moze przyjechać mi pomóc. On, ze nie chce mu się teraz wychodzić, a właściwie, czego ja potrzebuję, bo jak coś mi trzeba kupić w sklepie, albo aptece, to on może pojechać, ale siedział u mnie nie będzie, bo nie ma ochoty na towarzystwo. Zdębiałam...ja ledwo ciepła, a on mi tu o towarzystwie mówi...zaczęłam coś gadać o tym, ze myślałam, ze można na niego liczyć i ze jak on był chory to go pielęgnowałam, a teraz jestem sama w domu- moja współlokatorka wyjechała- więc oczywiste, ze zwracam się o pomoc do niego....w końcu jego mam najbliżej!
Na co on mi wyjechał z textem, że przyzwyczaiłam się, ze mam go na każde zawołanie i w ogóle to naprawdę nie chce mu się nigdzie wychodzić. Jak coś będę konkretnego potrzebować to niech mu dam znać, wtedy mi pomoże....coś tam jeszcze gadałam ale już nie wiem co, bo gorączka i nerwy zrobiły swoje...no i dziewczynki, jak sie trochę lepiej poczułam to zaczęłam się zastanawiać...co to ma być?! jak ja mam się do tego odnieść?! w ogóle co o tym myśleć, bo ja powiem szczerze, myślę, że mój były zrobił mi świństwo, bo prosiłam, nie o towarzystwo, a pomoc w trudnej sytuacji, potrzebowałam go, a on pozwolił mi cierpieć- nie chodzi o to, zebyśmy się zeszli na nowo, ale o to, ze kumpel czy nawet przyjaciel nie powinien się tak zachowywać...sama nie wiem...może przesadzam, ale mam wrażenie jakby z jednej strony tęsknił za mną (te wszystkie spotkania, nie tylko dla sexu, gadki jak to tęskni za mną, gdy ja od razu stawiałam sprawę jasno- chcę tylko tego jednego od niego, te "niby randki"...po co to? Skoro w tak oczywistej sytuacji jak moja choroba on nie raczył pomóc?! Poczułam się strasznie oszukana...bo myślałam, że jeśli nie partnera, to przynajmniej będę mieć dobrego kolegę, może przyjaciela...
Ja wiem już jedno, nie da się przyjaźnić z byłym, nie da i koniec kropka.
Jak tylko zaczynalismy się kolegować to znowu do siebie wracaliśmy, póniej znowu mnie rzucał i tak w kółko. Ja postawiłam mu sprawe jasno, nie zamierzam się z nim kolegować, a po tym co mi zrobił to nawet nie ma co liczyć na zwykłe "cześć" na ulicy. Poprostu nie chce znać tego człowieka.

Wracając do twojej sprawy to powiem ci tyle, zostaw go i zapomnij. Ewidentnie widać że wygodnie mu było się przespać z tobą jak miał ochote, jak czegoś potrzebował to mógł na ciebie liczyć. Tylko że jak ty już naprawde potrzebujesz wsparcia to jemu się nagle nie chce, nie ma czasu itd. Zwykła świnia i tyle. Naprawde kochana, przestań się z nim zadawać czym prędzeń bo znajomość z nim cię tylko wyniszczy. Sama po sobie widze ile musiałam się nacierpieć i napłakać żeby zrozumieć że on nie jest wart.
__________________
...but I'm a supergirl, and supergirls don't cry !


Am I bright enough to shine in your spaces ?
_abigail_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-19, 00:31   #3919
martynkaaaaa
Raczkowanie
 
Avatar martynkaaaaa
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 72
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Po dwóch miesiącach wróciliśmy do siebie.. Teraz przyszedł czas na budowanie od początku wszystkiego co zostało zburzone.. Życzę Wam wszystkim dużo siły i wiary w to, że szczęście w końcu zapuka do drzwi każdej z Nas..
__________________
I znów w Gdańsku zakotwiczę tu na zawsze! Kocham Cię Grzesiu!


martynkaaaaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-19, 12:28   #3920
la'Mbria
Zakorzenienie
 
Avatar la'Mbria
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez _abigail_ Pokaż wiadomość
Ja wiem już jedno, nie da się przyjaźnić z byłym, nie da i koniec kropka.
Jak tylko zaczynalismy się kolegować to znowu do siebie wracaliśmy, póniej znowu mnie rzucał i tak w kółko. Ja postawiłam mu sprawe jasno, nie zamierzam się z nim kolegować, a po tym co mi zrobił to nawet nie ma co liczyć na zwykłe "cześć" na ulicy. Poprostu nie chce znać tego człowieka.



Wracając do twojej sprawy to powiem ci tyle, zostaw go i zapomnij. Ewidentnie widać że wygodnie mu było się przespać z tobą jak miał ochote, jak czegoś potrzebował to mógł na ciebie liczyć. Tylko że jak ty już naprawde potrzebujesz wsparcia to jemu się nagle nie chce, nie ma czasu itd. Zwykła świnia i tyle. Naprawde kochana, przestań się z nim zadawać czym prędzeń bo znajomość z nim cię tylko wyniszczy. Sama po sobie widze ile musiałam się nacierpieć i napłakać żeby zrozumieć że on nie jest wart.
Ja uważam, że się da przyjaznic. Albo raczej mam taką szczerą nadzieję, bo szkoda by mi było utracić kontakt z człowiekiem który przez 7 lat był moją drugą połową...moim życiem, z resztą on sam też tak uważa- obiecaliśmy sobie że się postaramy być przyjaciółmi...z czasem zobaczymy jak to wyjdzie.
Rozstaliśmy się pokojowo, obydwoje ze smutkiem, ale również z przeczuciem, ze to nieuniknione...z resztą- mój były sam przyznał, że moglibyśmy wziąć ślub, mieć dzieci, żyć obok siebie całe życie i pewnie byśmy nawet nie zauważyli ze jesteśmy nieszczęśliwi...wiele par tak ma...są ze sobą z przyzwyczajenia. My chcieliśmy od życia czegoś więcej, stąd rozstanie.

Wiesz, to jest tak- nam obojgu było wygodnie się przespać ze sobą
A tak poważnie- nie bronię go, po prostu, kwestia sexu wypłynęła z mojej strony, można powiedzieć, ze ja jemu zaproponowałam, żebyśmy od czasu do czasu uprawiali sex. Mi tego brakuje, jemu też. Wydawało mi się więc, ze to dobre podejście, poza tym, umówiliśmy się, ze jeśli tylko jedno z nas zacznie spotykać się z kimś na poważnie- kończymy to, zeby nie ranić ewentualnego przyszłego partnera.
Także jeśli chodzi o sam sex- ja nie czuję się wykorzystana, sama z pełną odpowiedzialnością tego chciałam. Ba, cieszę się, ze mam możliwość kochania się z nim, a nie szukam wrażeń z nowopoznanymi kolesiami...
Co innego jego zachowanie, ze tak powiem "poza łóżkiem"...tu mam zastrzeżenia. Oczekiwałam, ze będziemy się kolegować, co nie koniecznie oznacza spędzać razem dużo czasu, ale chcę mieć pewność że mogę na niego liczyć, gdy naprawdę jego pomocy potrzebuję. On wie, ze może na moją pomoc liczyć, że gdyby potrzebował wsparcia to do mnie ma dzwonić w pierwszej kolejności.

Sytuacja pogmatwała się, gdy zaczął do mnie znosić swoje rzeczy...najpierw była szczoteczka do zębów- wiadomo, skoro czasem nocuje, ok, niech zostanie, miejsca nie zajmuje dużo...potem ciuchy do spania- bo zimno w nocy, bo nie ma się w co przebrać...ok, niech zostaną...potem przypadkiem zostawił plecak, w którym przyniósł sobie poduszkę (bo mam tylko jedną)...no dobra, poduszka niech zostanie...niech mu tam, skoro zawsze podkradał moją, tak przynajmniej oboje się wyśpimy
Takie to lekko było podejrzane, ale powiedzmy ze przyglądałam sie temu z ciekawością "co on planuje" ?!
Ostatni tydzień- spał u mnie w noc z niedzieli na poniedziałek, przyniósł sobie ubrania na zmianę, zeby dłuzej sobie pospać i nie jechać do siebie rano, tylko prosto ode mnie do pracy.
Planowałam, ze spotkamy się dopiero w następny weekend, ale napisałam, mu ze zostawił ten plecak- spytał czy może w czwartek po niego wpaść.
Wpadł i został do piątku rano Oczywiście plecaka nie wziął...
W piątek po południu sms- "dostałem zaproszenie na otwarcie restauracji w sobotę, chcesz iść ze mną?" No więc poszłam...oczywiście nocował u mnie...resztę opisałam w poprzednim poście, wiec nie będę się powtarzać, bo i tak strasznie się rozpisałam...tak wygląda cała sytuacja. Nie wiem,czy mam sie czuć przez niego wykorzystywana, czy nie, czego oczekiwać, czy nie oczekiwać niczego...

---------- Dopisano o 12:28 ---------- Poprzedni post napisano o 12:12 ----------

Cytat:
Napisane przez _abigail_ Pokaż wiadomość
Ja wiem już jedno, nie da się przyjaźnić z byłym, nie da i koniec kropka.
Jak tylko zaczynalismy się kolegować to znowu do siebie wracaliśmy, póniej znowu mnie rzucał i tak w kółko. Ja postawiłam mu sprawe jasno, nie zamierzam się z nim kolegować, a po tym co mi zrobił to nawet nie ma co liczyć na zwykłe "cześć" na ulicy. Poprostu nie chce znać tego człowieka.

Ja uważam, że się da. Albo raczej mam taką szczerą nadzieję, bo szkoda by mi było utracić kontakt z człowiekiem który przez 7 lat był moją drugą połową...moim życiem, z resztą on sam też tak uważa- obiecaliśmy sobie że się postaramy być przyjaciółmi...z czasem zobaczymy jak to wyjdzie.
Rozstaliśmy się pokojowo, obydwoje ze smutkiem, ale również z przeczuciem, ze to nieuniknione...z resztą- mój były sam przyznał, że moglibyśmy wziąć ślub, mieć dzieci, żyć obok siebie całe życie i pewnie byśmy nawet nie zauważyli ze jesteśmy nieszczęśliwi...wiele par tak ma...są ze sobą z przyzwyczajenia. My chcieliśmy od życia czegoś więcej, stąd rozstanie.

Wracając do twojej sprawy to powiem ci tyle, zostaw go i zapomnij. Ewidentnie widać że wygodnie mu było się przespać z tobą jak miał ochote, jak czegoś potrzebował to mógł na ciebie liczyć. Tylko że jak ty już naprawde potrzebujesz wsparcia to jemu się nagle nie chce, nie ma czasu itd. Zwykła świnia i tyle. Naprawde kochana, przestań się z nim zadawać czym prędzeń bo znajomość z nim cię tylko wyniszczy. Sama po sobie widze ile musiałam się nacierpieć i napłakać żeby zrozumieć że on nie jest wart.
Wiesz, to jest tak- nam obojgu było wygodnie się przespać ze sobą
A tak poważnie- nie bronię go, po prostu, kwestia sexu wypłynęła z mojej strony, można powiedzieć, ze ja jemu zaproponowałam, żebyśmy od czasu do czasu uprawiali sex. Mi tego brakuje, jemu też. Wydawało mi się więc, ze to dobre podejście, poza tym, umówiliśmy się, ze jeśli tylko jedno z nas zacznie spotykać się z kimś na poważnie- kończymy to, zeby nie ranić ewentualnego przyszłego partnera.
Także jeśli chodzi o sam sex- ja nie czuję się wykorzystana, sama z pełną odpowiedzialnością tego chciałam. Ba, cieszę się, ze mam możliwość kochania się z nim, a nie szukam wrażeń z nowopoznanymi kolesiami...
Co innego jego zachowanie, ze tak powiem "poza łóżkiem"...tu mam zastrzeżenia. Oczekiwałam, ze będziemy się kolegować, co nie koniecznie oznacza spędzać razem dużo czasu, ale chcę mieć pewność że mogę na niego liczyć, gdy naprawdę jego pomocy potrzebuję. On wie, ze może na moją pomoc liczyć, że gdyby potrzebował wsparcia to do mnie ma dzwonić w pierwszej kolejności.

Sytuacja pogmatwała się, gdy zaczął do mnie znosić swoje rzeczy...najpierw była szczoteczka do zębów- wiadomo, skoro czasem nocuje, ok, niech zostanie, miejsca nie zajmuje dużo...potem ciuchy do spania- bo zimno w nocy, bo nie ma się w co przebrać...ok, niech zostaną...potem przypadkiem zostawił plecak, w którym przyniósł sobie poduszkę (bo mam tylko jedną)...no dobra, poduszka niech zostanie...niech mu tam, skoro zawsze podkradał moją, tak przynajmniej oboje się wyśpimy
Takie to lekko było podejrzane, ale powiedzmy ze przyglądałam sie temu z ciekawością "co on planuje" ?!
Ostatni tydzień- spał u mnie w noc z niedzieli na poniedziałek, przyniósł sobie ubrania na zmianę, zeby dłuzej sobie pospać i nie jechać do siebie rano, tylko prosto ode mnie do pracy.
Planowałam, ze spotkamy się dopiero w następny weekend, ale napisałam, mu ze zostawił ten plecak- spytał czy może w czwartek po niego wpaść.
Wpadł i został do piątku rano Oczywiście plecaka nie wziął...
W piątek po południu sms- "dostałem zaproszenie na otwarcie restauracji w sobotę, chcesz iść ze mną?" No więc poszłam...oczywiście nocował u mnie...resztę opisałam w poprzednim poście, wiec nie będę się powtarzać, bo i tak strasznie się rozpisałam...tak wygląda cała sytuacja. Nie wiem,czy mam sie czuć przez niego wykorzystywana, czy nie, czego oczekiwać, czy nie oczekiwać niczego...
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik

jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować...

Edytowane przez la'Mbria
Czas edycji: 2009-10-19 o 14:13
la'Mbria jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-19, 13:48   #3921
ilovessrigirl
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 21
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

la'Mbria

Kochana, odniosę się do do Twojej sytuacji, bo wydaje mi się znajoma. Kiedy byłam na etapie rozstawania się z byłym, te wszystkie złe rozmowy wisiały w powietrzu a C. był na etapie "nie wiem czy się wyprowadzę" wciąż w głębi serca miałam nadzieję, że to tylko przejsciowy kryzys. Wyjechałam na jeden dzień, powiedzmy- służbowo. Całą drogę w aucie przebeczałam i jakoś tak niezauważalnie dostałam gorączki, ostrego kataru- ogólnie- grypy. Wróciłam w nocy do domu, w totalnej rozsypce zdrowotno- mentalnej. Obudziłam wtedy prawie-byłego, zabeczana, że jestem chora, mam gorączkę i że chcę trochę uwagi. Żeby położył mnie do łóżka, zrobił herbatę, po porstu, poświęcił mi 5 minut. C. obudził się, usiadł na łóżku, a na moje "jestem choooraaa..." odparł tylko- "no cóż, jedyne co możesz zrobić to mnie zarazić" i odwrócił się do ściany. To było jak cios prosto w splot słoneczny i od tego momentu wiedziałam, że nie chcę od niego już nic, dokładnie nic.
Słuchaj, faceci pojawiają się i znikają, zauważyłaś zapewne tą zależność, że im Tobie jest lepiej tym więcej uwagi z ich strony przyciągasz. Ja nazywam ten syndrom i ten rodzaj męskiej niefajności mianem "facet na dobre". Jesteś fajna, atrakcyjna, idziecie na randkę, prowadzicie interesującą konwersację, idziecie do łóżka, jest wspaniale, a śniadanie następnego dnia smakuje wyśmienicie. Ale niech tylko przyjdzie PMS, choroba, problemy w pracy, od razu pojawiają się kłopoty i w związku. Pomyśl- gdyby on był chory i zadzwonił- od razu leciałąbyś do niego z syropem, apapem i kocem. A gdybyś nawet nie poleciała, to miałabyś z tego tytułu wyrzuty sumienia, bo czułabyś, że nie postępujesz zgodnie z tym co dyktują ci emocje- troska, czułość, czy zmartwienie. Po co przysparzać sobie takich dylematów?
Słuchaj, miarą zaangażowania faceta nie jest to, czy zostawi u ciebie szczoteczkę, czy ułoży swoje ciuchy na Twojej półce, zaprosi Cię na fajną randkę, czy zrobi cudowny prezent w postaci wspaniałego orgazmu. On to robi dla siebie. Po co ma rezygnować z niezobowiązującego układu z dobrze znaną kobietą, umilając sobie czas zanim pozna kogoś nowego, za kim poleci z wywieszonym jęzorem?Miarą zaangażowania, zarówno w przyjaźni jak i miłości jest nieodwracanie się d...ą kiedy powinie ci się noga, rozmaże makijaż, będziesz miała kłopoty, i tak dalej!
Przerabiałam układ z byłym, który ciągnął się jak makaron długie lata- nie ma nic bardziej toksycznego i blokujacego cie na nowe relacje. Mój ostatni związek rozpadł się, bo z kolei mój facet nie umiał przeciąć pępowiny ze swoją eks, która zawsze wyskakiwała jak diabeł z pudełka i w pewnym momencie zaczęłam mieć na jej punkcie lekkiego "joba". Oczywiście, nie mam pewności czy do siebie nie wrócą, a jeśli wrócą- krzyż im na drogę. Z jakiegoś powodu się rozstali i, przez dwa lata, do siebie nie wrócili. Nie zamierzam być pionkiem w takiej grze, wycofałam się mentalnie powtarzajac "nic z tego nie będzie", mimo iz on wciąż się kontaktuje, chce się spotkać i wysyła sygnały, że może jednak, a może układ bez zobowiązań, może spróbujmy powoli od nowa. Niedoczekanie!
Jedyną drogą jest zaprzestanie kontaktu, spotkań, bycie niedostępną- w 100%. Będzie się buntował, rzecz jasna, będzie próbował i podchodził. Może nawet zagra va banque i będzie chciał wrócić "oficjalnie". Nie daj się zwieść, powtarzam- z jakiś powodów ten związek się rozpadł- chcesz do tego wracać i rozpracowywać ten męczący problem raz jeszcze?
Zajmij się swoim życiem- przede wszystkim wyzdrowiej, możesz się z nim spotkać lub skontaktować, jeśli będzie bombardował cię pytaniami, dlaczego się nie odzywasz. Powiedz, że nie chcesz kontaktu, ze szukasz czegoś innego, że seks to nie to. Znielub go trochę, a nawet bardzo.
Po prostu olej gościa ciepłym moczem. Być może minie trochę czasu, a nawet sporo, i kiedyś- kiedy on nauczy się wyciągac konsekwencje z faktu- czym jest rozstanie (bo nie jest kontynuacją romansu na luźnych zasadach, tylko rozstaniem) jeszcze będziecie mogli się spotkać, pogadać nie wracając do tego co było.
Na razie olej. Jego zachowanie w obliczu Twojej choroby było karygodne, beznadziejne i egoistyczne. Nie musisz się przejmować, w końcu to nie jest już Twój facet.
ilovessrigirl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-19, 18:17   #3922
Aleetzya
Zadomowienie
 
Avatar Aleetzya
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 076
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Aleetzya jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-19, 18:37   #3923
Tetrix
Rozeznanie
 
Avatar Tetrix
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 935
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

wszystkim, którzy tak jak ja przeżywają rozstanie i tęsknotę, polecam nową płytę Pezeta 'Muzyka Emocjonalna'.
Od 5ciu godzin płaczę na http://www.youtube.com/watch?v=RCt23Zl-5pQ
__________________

Tetrix jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-19, 19:15   #3924
justynka2o
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Tychy
Wiadomości: 349
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

po 9 latach zechciał miesiąc przerwy...
__________________
ciuszki kosmetyki https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=151717
justynka2o jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-19, 20:50   #3925
karolka2293
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: tu i tam.
Wiadomości: 150
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

właśnie dałam mu spokój,nie piszę,nie dzwonie.Koniec.Nie mogę zachowywać sie jak dziecko,po prostu zatraciłam się w tej miłości,nie było mnie tylko On..tylko jego życie.Kiedy zrozumiałam,ze tak dłuzej nie mozna?Ze muszę to wreszcie zakończyć,te wszystkie proby szukania z Nim kontaktu?Kiedy myślałam,ze zwariuje i chciałam złapać Go na dziecko .. wiem to okropne,oczywiscie tego nie zrobiłam!!i właśnie wtedy mnie "trzasnęło" .. dotarło do mnie dopiero wtedy,ze tak nie można .. ze to zaczyna byc chore juz.Poszłam do Kościoła,pomodliłam sie .. i pozwoliłam mu odejść tak zawsze na zawsze.Potrzebowałam do tego 6 miesięcy.Czytając swoje poprzednie posty tutaj .. az mi wstyd!Jak dziecko .. teraz wiem,ze kazdy potrzebuje czasu,czasu CZASU. i wiecie co ? jakos mi ulżyło .. naprawdę,jakbym zrzuciła wielki głaz z serca .. potrzebowałam na to 6 miesiecy,ale udało się.
karolka2293 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-20, 18:09   #3926
karolik
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 36
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

a ja przestaje dawac sobie rade z tym wszystkim....
od 5,5 roku bylismy jak jedno...
a teraz zostala wielka pustka...
chce ale nie potrafie normalnie dalej zyc...
usiluje o tym wszystkim nie myslec , szukam sobie zajec ale to nie pomaga

---------- Dopisano o 18:09 ---------- Poprzedni post napisano o 16:57 ----------
karolik jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-21, 19:44   #3927
Aleetzya
Zadomowienie
 
Avatar Aleetzya
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 076
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Jesteście zatrute toksyczną miłością.
Albo odwyk, albo czapa.
Aleetzya jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-21, 22:02   #3928
zaminka
Raczkowanie
 
Avatar zaminka
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 107
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Dziewczyny ja rozstałam się miesiąc temu z moim narzeczonym po 5 latach związku. Z mojej strony głównym powodem było to że znalazł sobie "koleżankę" z ktora smsował i rozmawial na skype. On oczywiście twierdził że nic złego nie robi. No jasne a ja jak pojechałam na wyjazd służbowy z kolegą z pracy to tak się wkurzył że hej. No ale cóż trzeba żyć dalej. Jest bardzo ciężko ale teraz postanowiłam że nie będę się odzywała i że nie dam mu już szansy. 2 lata temu też się rozstaliśmy na 4 miesiące i w trakcie tego był z inną laską. I on się dziwił, że zaufanie do niego nie miałam faceci są naprawde dziwni. A teraz prawdopodobnie spotyka się z tą swoją "koleżanką". Oczywiście wszystko jest super tylko koleżanka ma 17 lat a on 25 :P wiec jeśli faktycznie coś się kroi to na pewno nie na długo bo go znam Faceci są naprawde nienormalni.
Dziewczyny nie załamujcie się. Zasługujecie na lepszych facetów i ich znajdziecie. A Ex nie zasługują nawet na to żeby ich wspaminać bo potrafią być naprawde wielkimi świniami.
zaminka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-22, 11:03   #3929
okihh
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 279
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Witam,
rozstałam się ze swoim chłopakiem w sobotę, po 2,5 letnim związku. Bardzo tęsknię i źle mi samej, ale wiem, że nie możemy być razem - chyba zbyt długo nawet razem byliśmy. Ja wiem czego chcę, do czego dążę, biorę sprawy w swoje ręce. On jest zbyt bierny - na wszystko czeka, aż przyjdzie samo. Czeka na to, co przyniesie los. Może to brzmi trochę głupio, ale mamy po 23 lata, w tym wieku, po jakimś czasie bycia razem już się myśli o przyszłości, a ja po prostu nie wyobrażam sobie nas razem. Wiem, że frustrowałoby mnie to codziennie tak, jak wielokrotnie w trakcie naszego bycia razem - ja nie chcę mieć dziecka, która mam prowadzić za rączkę, tylko chcę mieć faceta.
Jak już pisałam, rozstaliśmy się w sobotę, wcześniej przez tydzień oddalaliśmy już się, tzn oddalałam ją. A On nie zrobił NIC. powiedział, że bardzo mu przykro, płakał, że mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi, że nie żałuję wspólnego czasu. to jest okropne, bo ja liczyłam, że coś zrobi, że w takiej podbramkowej sytuacji udowodni mi, że się mylę w jego ocenie i pokaże mi, że umie brać sprawy w swoje ręce. a on po prostu pogodził się z tym, co dał mu los ;(
okihh jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-10-22, 11:13   #3930
Palemka005
Raczkowanie
 
Avatar Palemka005
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Wiadomości: 297
Send a message via Skype™ to Palemka005
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Witam, postanowiłam zagościć w owym wątku, otóż mam problem. Moim problemem jest to, że ciągle udaję przed samą sobą. Rozstałam się z chłopakiem ok 4 miesięcy temu, lecz dochodzę do wniosku, że chyba wciąż go kocham. Tylko jak można kogos kochać, kto nas tak potwornie skrzywdził? Nie odzywaliśmy się do siebie, wiele nocy i dni przepłakałam, w końcu dogadaliśmy się i jesteśmy przyjaciółmi, mówimy sobie wszystko. Jednak...ja nadal coś do niego czuję, a jestem stuprocentowo pewna, że nie mogę popełnic tego samego błędu co kiedyś, i mu o tym powiedzieć. Źle się z tym wszystkim czuję. ; (
__________________
Aparatka
Góra: 26.06.09
Dół: 04.02.09

Palemka005 jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:29.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.