Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013, cz.59! - Strona 142 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Forum ślubne

Notka

Forum ślubne Forum ślubne - zanim staniecie na ślubnym kobiercu, możecie tutaj podyskutować na tematy jak: suknie, stroje dla świadków, wybór wizażystki i fryzjerki itd.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2013-08-29, 09:01   #4231
poziomkapaula
Zadomowienie
 
Avatar poziomkapaula
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 1 412
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez Karoloo Pokaż wiadomość
u mnie to samo dobrze, że dzisiaj zaczynam weekend
Szczęściara

Wczoraj po pracy pojechałam do mojego domu rodzinnego (oddalonego od Lublina o jakieś 15 km), żeby zabrać jeszcze kilka rzeczy o których wcześniej zapomniałam. A że nie chciało mi się tak kręcić samochodem lub co gorsza busem w te i z powrotem, to wczoraj po pracy do domu zgarnął mnie tata i dziś rano zabrałam się z nim do pracy.
W związku z tym była to moja pierwsza od ślubu noc bez TŻ i pierwsza noc tam po wyprowadzce.
Dziwne to było uczucie kłaść się samotnie do łóżka
Ale jeszcze gorsze było uczucie odnośnie samego domu: niby to mój dom, ale jakoś obco się w nim czuję. Nie ma części moich gratów, kosmetyków, ulubionego szlafroczka itp.
Jakoś tak mi się smutno zrobiło Mama za każdym razem żegna się ze mną, jakbym wyjeżdżała na drugi koniec Polski. Najgorszy jest ten smutek w jej oczach
__________________
=>

Zapuszczam włosy, dbam o paznokcie

poziomkapaula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 09:25   #4232
Kruche Ciastko
Zakorzenienie
 
Avatar Kruche Ciastko
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 12 673
GG do Kruche Ciastko
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cześć

Przepraszam, ale nie nadrobię.
__________________
Kruche Ciastko jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 09:43   #4233
poziomkapaula
Zadomowienie
 
Avatar poziomkapaula
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 1 412
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez Kruche Ciastko Pokaż wiadomość
Cześć

Przepraszam, ale nie nadrobię.

Hej Ciacho co słychać u Ciebie? Zapracowana?
__________________
=>

Zapuszczam włosy, dbam o paznokcie

poziomkapaula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 10:27   #4234
tusia0708
Zakorzenienie
 
Avatar tusia0708
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 3 348
Odp: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013, c

Gdzie wszystkie???!!!

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________

tusia0708 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 10:34   #4235
babti
Rozeznanie
 
Avatar babti
 
Zarejestrowany: 2011-05
Lokalizacja: Trójmiasto
Wiadomości: 868
Dot.: Odp: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2

Ja jestem, ale nie mam co pisać. Pożarłam się wczoraj po południu z Tż i nadal się nie odzywamy, dzisiaj nawet się nie pożegnał jak wychodził z domu
__________________


15.08.2013

babti jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 10:36   #4236
tusia0708
Zakorzenienie
 
Avatar tusia0708
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 3 348
Odp: Dot.: Odp: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie

Cytat:
Napisane przez babti Pokaż wiadomość
Ja jestem, ale nie mam co pisać. Pożarłam się wczoraj po południu z Tż i nadal się nie odzywamy, dzisiaj nawet się nie pożegnał jak wychodził z domu
głowa do góry, my kłócilismy się we wtorek... Dużo sobie wyjaśnilismy i było porozmawiajcie na spokojnie...

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________

tusia0708 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 10:39   #4237
babti
Rozeznanie
 
Avatar babti
 
Zarejestrowany: 2011-05
Lokalizacja: Trójmiasto
Wiadomości: 868
Dot.: Odp: Dot.: Odp: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać le

Cytat:
Napisane przez tusia0708 Pokaż wiadomość
głowa do góry, my kłócilismy się we wtorek... Dużo sobie wyjaśnilismy i było porozmawiajcie na spokojnie...

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
Nie mamy jak, bo od tygodnia są u nas goście i zostaną do soboty. Chyba że wyjdą gdzieś na plażę Wiem, że jakbyśmy sobie wszystko wygarnęli byłoby ok, ale takich cichych dni nie znoszę
__________________


15.08.2013

babti jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-08-29, 10:41   #4238
zielona87
Zadomowienie
 
Avatar zielona87
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Najpiękniejsze miasto Polski:)
Wiadomości: 1 892
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Ja dzisiaj mam dzień samotności:P Mąż pojechał do mieszkania wynosic gruz itp,a dla mnie nie bylo tam dzisiaj nic do roboty. No to zabralam sie za obiad itp. Ale czuję się jakaś niepotrzebna, tez bym coś powynosiła

Strasznie mi włosy wypadają, chyba musze wrócić do drożdży <bleee>
__________________
Walczę o długie włosy!
Piję drożdże od 18.12.2012
Jantar od 22.01.2013
CP od 26.01.2013
Sesa, Nafta, Vatika i inne dobroci - szukam swojego KWC


Zrzucam tłuszczyk - od 07.01.2013
Start 70kg
Jest 66 kg
Cel 63 kg
zielona87 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 10:42   #4239
tusia0708
Zakorzenienie
 
Avatar tusia0708
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 3 348
Odp: Dot.: Odp: Dot.: Odp: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzyk

Cytat:
Napisane przez babti Pokaż wiadomość
Nie mamy jak, bo od tygodnia są u nas goście i zostaną do soboty. Chyba że wyjdą gdzieś na plażę Wiem, że jakbyśmy sobie wszystko wygarnęli byłoby ok, ale takich cichych dni nie znoszę
Takie sa najgorsze... Dobrze że u nas nie występują bo sobie właśnie wszystko wygarniamy i jest ok poza tym żadne z nas nie potrafi się złościć...

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________

tusia0708 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 10:44   #4240
Kruche Ciastko
Zakorzenienie
 
Avatar Kruche Ciastko
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 12 673
GG do Kruche Ciastko
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez poziomkapaula Pokaż wiadomość
Hej Ciacho co słychać u Ciebie? Zapracowana?
Hej
Dzis jestem pierwszy dzien w pracy po urlopie Spedzalismy go z mężem w domu, lazac po krakowskich knajpkach, ZOO, kopalni soli i kinach.
Super wypoczelam

A teraz wracam do pracy i do Was, moze machnę jakąś relację dziś
__________________
Kruche Ciastko jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 11:00   #4241
poziomkapaula
Zadomowienie
 
Avatar poziomkapaula
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 1 412
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez babti Pokaż wiadomość
Nie mamy jak, bo od tygodnia są u nas goście i zostaną do soboty. Chyba że wyjdą gdzieś na plażę Wiem, że jakbyśmy sobie wszystko wygarnęli byłoby ok, ale takich cichych dni nie znoszę
Ale przecież Wy możecie pójść na spacer i poszukać jakiegoś ustronnego miejsca na rozmowę.

Cytat:
Napisane przez zielona87 Pokaż wiadomość
Ja dzisiaj mam dzień samotności:P Mąż pojechał do mieszkania wynosic gruz itp,a dla mnie nie bylo tam dzisiaj nic do roboty. No to zabralam sie za obiad itp. Ale czuję się jakaś niepotrzebna, tez bym coś powynosiła

Strasznie mi włosy wypadają, chyba musze wrócić do drożdży <bleee>
Ja też się borykam z wypadającymi włosami muszę się udać do drogerii po tonik Radical - na mnie działał

Cytat:
Napisane przez Kruche Ciastko Pokaż wiadomość
Hej
Dzis jestem pierwszy dzien w pracy po urlopie Spedzalismy go z mężem w domu, lazac po krakowskich knajpkach, ZOO, kopalni soli i kinach.
Super wypoczelam

A teraz wracam do pracy i do Was, moze machnę jakąś relację dziś
Widać po poście, że jesteś radosna i wypoczęta
A ja nadal nie mogę wymęczyć mojej relacji machnęłam już chyba 3 str. w wordzie, ale jestem na etapie przyjazdu na salę coś tam trzeba będzie pozmieniać i poskracać, bo przecież takiej długiej i nudnej relacji to Wy nie przetrwacie
__________________
=>

Zapuszczam włosy, dbam o paznokcie

poziomkapaula jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-08-29, 11:23   #4242
Viollet87
Zakorzenienie
 
Avatar Viollet87
 
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: okolice Krakowa
Wiadomości: 11 682
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez perfuzja Pokaż wiadomość
My kupujemy mieszkanie, a Cowie w ciazy
To akurat wiem Gratuluję
__________________

310813
Viollet87 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 11:25   #4243
Kruche Ciastko
Zakorzenienie
 
Avatar Kruche Ciastko
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 12 673
GG do Kruche Ciastko
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez Viollet87 Pokaż wiadomość
To akurat wiem Gratuluję
Viollet, jak tam nastroj? Co sie wyjasnilo z kosciolem?
__________________
Kruche Ciastko jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 11:29   #4244
biibi
Zakorzenienie
 
Avatar biibi
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 5 462
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez Viollet87 Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny Opuściłam Was na kilka dni, bo miałam mega-problemy z kościołem, a konkretnie to z proboszczem. Między niedzielą a wtorkiem miałam takie nerwy, że spadłam z wagi 2 kg... Zmienialiśmy kościół na 4 dni przed ślubem, na szczęście już wszystko dobrze i koniec końców bierzemy ślub w parafii, którą ja chciałam od samego początku. Także nie ma tego złego Szkoda tylko, że musiałam się tyle nadenerwować i straciłam mnóstwo czasu, w którym miałam załatwiać różne rzeczy. Z tego względu sporo zostało mi na ostatnią chwilę + muszę informować wszystkich gości, że zmieniliśmy miejsce ceremonii. Ufff. W poniedziałek, czyli w dniu kulminacji wszystkich stresów (kiedy to dowiedzieliśmy się, że zostaliśmy bez kościoła) odbierałam suknię i zupełnie mnie ona nie cieszyła, mimo że przepiękna... Dopiero teraz zaczynam się nią cieszyć i w ogóle dopiero teraz wraca mi cała radość i zapał. Dzisiaj byłam ostatni dzień w pracy, kolejny raz dopiero 16 września, mam ponad 2 tygodnie wolnego nareszcie urlop nadrobię Was wtedy zapewne, ale teraz proszę tak z grubsza - co słychać? co ciekawego się podziało?
Cytat:
Napisane przez Viollet87 Pokaż wiadomość
Asiu, tak, salę i kościół dekoruje nam pani z malutkiej dobczyckiej kwiaciarni (niestety dekoracje tańsze = mniej obfite, no ale trudno), a mój bukiet, poduszkę pod obrączki, bukiecik do rzucania i kwiaty dla rodziców robi nam ta "moja" florystka Nie ma jak kompromis

Do ślubu zostały tylko 2 pełne dni! A ja nadal w to nie wierzę Jutro mam w planach sprzątanie (wielu rzeczy nie zdążyłam zrobić wcześniej przez ten kocioł z proboszczem niestety), odbiór i ogarnianie poligrafii, pakowanie walizki na niedzielę (śpimy w apartamencie w hotelu, w którym jest wesele), przygotowywanie dekoracji domu, obdzwanianie wszystkich jeszcze nieświadomych zmiany kościoła gości + ponowne skontaktowanie się z usługodawcami, przenoszenie swoich rzeczy na poddasze (wprowadzamy się )... Wieczorem przyjeżdża TŻ ćwiczyć taniec i pomóc w porządkach. W piątek mam rzęsy, potem paznokcie, potem na pewno znajdzie się miliard zajęć a ok. 17:30 jedziemy na salę - zawozimy poligrafię, ustawiamy winietki, robimy plan stołów, znowu ćwiczymy taniec... Dzisiaj też byliśmy na sali, weryfikowaliśmy ustawienie stołów (na prośbę menedżera) Nie wierzę, że zaraz będę już po. Mam dziwne poczucie, że czegoś nie zdążyłam / nie zdążę ogarnąć. Co najmniej jakbym miała zbyt mało czasu na organizację

A Ty jak tam?
Super, że jednak udało się coś sensownego ustalić Stresu nie zazdroszczę ale koniec końców na pewno będziecie zadowoleni

Ja umieram kolejny dzień... po sesji poniedziałkowej tak mnie złapało, że masakra
__________________
Żyj z całych sił
I uśmiechaj się do ludzi
Bo nie jesteś sam.
biibi jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 11:44   #4245
Kruche Ciastko
Zakorzenienie
 
Avatar Kruche Ciastko
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 12 673
GG do Kruche Ciastko
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

O, dobrze, ze sie wyjasnilo z kosciolem
__________________
Kruche Ciastko jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2013-08-29, 12:22   #4246
zielona87
Zadomowienie
 
Avatar zielona87
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Najpiękniejsze miasto Polski:)
Wiadomości: 1 892
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez poziomkapaula Pokaż wiadomość


Ja też się borykam z wypadającymi włosami muszę się udać do drogerii po tonik Radical - na mnie działał
Który to tonik? Ja juz próbowałam miliona wcierek itp. Jak pilam drożdże, bralam CP i wcierałam jakieś cuda to bylo lepiej,ale teraz jakos sie zapuściłam.

Jade na moje gruzowisko. Podobno juz nie da sie nawet usiasc nigdzie:/
__________________
Walczę o długie włosy!
Piję drożdże od 18.12.2012
Jantar od 22.01.2013
CP od 26.01.2013
Sesa, Nafta, Vatika i inne dobroci - szukam swojego KWC


Zrzucam tłuszczyk - od 07.01.2013
Start 70kg
Jest 66 kg
Cel 63 kg
zielona87 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 12:47   #4247
poziomkapaula
Zadomowienie
 
Avatar poziomkapaula
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 1 412
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez zielona87 Pokaż wiadomość
Który to tonik? Ja juz próbowałam miliona wcierek itp. Jak pilam drożdże, bralam CP i wcierałam jakieś cuda to bylo lepiej,ale teraz jakos sie zapuściłam.

Jade na moje gruzowisko. Podobno juz nie da sie nawet usiasc nigdzie:/
Ja używałam taki. Ale teraz zastanawiam się, czy nie zakupić sobie olejku łopianowego ze skrzypem (przed chwilą wypatrzyłam taki w drogerii internetowej ).

Skoro na gruzowisku nie da się usiąść, to tylko się cieszyć należy - znaczy to, że postępy są

A ja tu chyba zaraz gwoździa przybiję na biurku, tak mnie senność bierze
__________________
=>

Zapuszczam włosy, dbam o paznokcie

poziomkapaula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 12:50   #4248
missbennet
Zakorzenienie
 
Avatar missbennet
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 5 698
Odp: Dot.: Odp: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie

Cytat:
Napisane przez tusia0708 Pokaż wiadomość
Gdzie wszystkie???!!!

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
Ja gotuje z tesciowa

Wysłane z mojego GT-I9300
missbennet jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 12:58   #4249
Xiezniczka89
Zadomowienie
 
Avatar Xiezniczka89
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 1 286
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

ostatnio tylko Was podczytuje, nie mam kiedy ani nie wiem co pisać strasznie się denerwuję, że nie pamiętam o wszystkim- za późno wzięłam się za tworzenie listy i ciagle sobie coś przypominam- a ile jeszcze zapomniałam?
Widzę, że już na forum prawie wszystkie wydane za mąż

Cytat:
Napisane przez Viollet87 Pokaż wiadomość

Do ślubu zostały tylko 2 pełne dni! A ja nadal w to nie wierzę Jutro mam w planach sprzątanie (wielu rzeczy nie zdążyłam zrobić wcześniej przez ten kocioł z proboszczem niestety), odbiór i ogarnianie poligrafii, pakowanie walizki na niedzielę (śpimy w apartamencie w hotelu, w którym jest wesele), przygotowywanie dekoracji domu, obdzwanianie wszystkich jeszcze nieświadomych zmiany kościoła gości + ponowne skontaktowanie się z usługodawcami, przenoszenie swoich rzeczy na poddasze (wprowadzamy się )... Wieczorem przyjeżdża TŻ ćwiczyć taniec i pomóc w porządkach. W piątek mam rzęsy, potem paznokcie, potem na pewno znajdzie się miliard zajęć a ok. 17:30 jedziemy na salę - zawozimy poligrafię, ustawiamy winietki, robimy plan stołów, znowu ćwiczymy taniec... Dzisiaj też byliśmy na sali, weryfikowaliśmy ustawienie stołów (na prośbę menedżera) Nie wierzę, że zaraz będę już po. Mam dziwne poczucie, że czegoś nie zdążyłam / nie zdążę ogarnąć. Co najmniej jakbym miała zbyt mało czasu na organizację
Umknęło mi chyba czemu musiałaś zmieniać kościół? Dobrze, że już załatwione, ale co było przyczyną?

---------- Dopisano o 13:58 ---------- Poprzedni post napisano o 13:55 ----------

Ma któraś z Was listę niezbędnych załatwień przed ślubem i zakupów? muszę skonfrontować co mi jeszcze zostało...
__________________
zaręczyny 19.02.2012
ślub 7.09.2013
Xiezniczka89 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-08-29, 13:25   #4250
Olgietka
Zakorzenienie
 
Avatar Olgietka
 
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: Kopenhaga
Wiadomości: 4 752
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez tusia0708 Pokaż wiadomość
Gdzie wszystkie???!!!

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
Ja ciężko pracuję.. muszę se sama na rachunki zarobić, psa wyżywić i kupić torebkę i płaszcz...
Choruję na płaszcz z Zary.. ale on jest chyba z poprzedniego sezonu i nie wiem czy go jeszcze dostanę.. A kceeeem!!!
Załączone zdjęcia
Rodzaj pliku: jpg zara-plaszcz-bezowy-skorzane-pikowane-rekawy-m-hit-3104624881.jpg (29,0 KB, 34 załadowań)
__________________
Helenka 10.03.2016
... jestem, bo jesteś ...
Olgietka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 13:36   #4251
emma90
Wtajemniczenie
 
Avatar emma90
 
Zarejestrowany: 2012-03
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 2 842
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez Olgietka Pokaż wiadomość
Ja ciężko pracuję.. muszę se sama na rachunki zarobić, psa wyżywić i kupić torebkę i płaszcz...
Choruję na płaszcz z Zary.. ale on jest chyba z poprzedniego sezonu i nie wiem czy go jeszcze dostanę.. A kceeeem!!!
tak to z zeszłej kolekcji, pamiętam, że były jeszcze szare. Poszukaj na allegro,może ktoś chciałby się swojego pozbyć
w zeszłym roku kupowałam z zarze puchowy płaszczyk, a już się rozglądam tam za kurteczką


byłam u florystki i kazała mi przyjść jutro ale pokazała piękne wstążeczki w groszki jakie dla mnie znalazła
emma90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 13:45   #4252
Olgietka
Zakorzenienie
 
Avatar Olgietka
 
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: Kopenhaga
Wiadomości: 4 752
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez emma90 Pokaż wiadomość
tak to z zeszłej kolekcji, pamiętam, że były jeszcze szare. Poszukaj na allegro,może ktoś chciałby się swojego pozbyć
w zeszłym roku kupowałam z zarze puchowy płaszczyk, a już się rozglądam tam za kurteczką


byłam u florystki i kazała mi przyjść jutro ale pokazała piękne wstążeczki w groszki jakie dla mnie znalazła
Na all są tylko szare a ja właśnie mam ochotę na tego camelka Są niby jakieś "szyte na wzór" ale wolę nie ryzykować...
Może szary?

---------- Dopisano o 14:45 ---------- Poprzedni post napisano o 14:39 ----------

Tak wygląda szary -> KLIK
Czemu ja go nie kupiłam w zeszłym roku?
__________________
Helenka 10.03.2016
... jestem, bo jesteś ...
Olgietka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 14:03   #4253
agassek
Zakorzenienie
 
Avatar agassek
 
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 6 534
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez Olgietka Pokaż wiadomość
Na all są tylko szare a ja właśnie mam ochotę na tego camelka Są niby jakieś "szyte na wzór" ale wolę nie ryzykować...
Może szary?

---------- Dopisano o 14:45 ---------- Poprzedni post napisano o 14:39 ----------

Tak wygląda szary -> KLIK
Czemu ja go nie kupiłam w zeszłym roku?
Moja koleżanka ma szary i jest cudny

A ja nie pamiętam, kiedy coś sobie kupiłam... Wciąż sobie obiecuję, że jak schudnę... Ale nie chudnę A miałam się nie użalać nad sobą, tylko wciąć się do roboty
__________________
Cytat:
Kobieto na Krańcu Świata

agassek jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2013-08-29, 14:04   #4254
tusia0708
Zakorzenienie
 
Avatar tusia0708
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 3 348
Odp: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013, c

Szary jest cudny

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________

tusia0708 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 14:09   #4255
Kruche Ciastko
Zakorzenienie
 
Avatar Kruche Ciastko
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 12 673
GG do Kruche Ciastko
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Najpiękniejszego dnia w życiu nie da się zawrzeć w słowach.
Nie ma znaczenia czy jest ich pięć, dziesięć czy dwie kartki w Wordzie. Po prostu nie da się przelać na papier szczęścia.
Ale można przelać wspomnienia, aby móc do tego wrócić za miesiąc, za rok, po latach, po kłótni…


Cały rok przygotowań, oczekiwań, strachu, radości, odliczania.
Cały tydzień nerwowego uzgadniania, dopinania, upiększania.
Cała noc przespana twardo i spokojnie, ale z bólem brzucha.
Cały ranek z uśmiechem na ustach, że to już, JUŻ!!!
Cała msza, kiedy dosłownie wszystko rozmywa się w oczach i naprzeciwko widać tylko JEGO.
Całe wesele, tak radosne i wyjątkowe, że trwa dosłownie chwilę, a nie całą noc….
Całe drobne zdarzenia, słowa, gesty, uśmiechy które się wtedy działy, sprawiają, że jeszcze dziś - po 121 godzinach od wyznania sobie miłości zaczynam się wzruszać i ściska mnie w żołądku.

Tydzień przedślubny pamiętam jako czas dopinania szczegółów. Turnee – kościół, organista, florystka, spowiedź. Czyli dość typowo. Co jakiś czas przystawałam, albo ja, albo mój przyszły mąż i mówiliśmy sobie te wszystkie miłe słowa… „Za 3 dni będziesz moją żoną” „Jutro będziesz moim mężem” To był magiczny czas, a przecież prawdziwa magia miała dopiero nadejść.

Magia nadeszła w sobotę. Dzień ślubu rozpoczął się bardzo dobrze i typowo - bo od naszego narzekania, że to już trzeba wstać! Budziki nastawiliśmy na 6.30, bo o 7 mieliśmy odebrać tort. Budzik dzwoni, a my zaspani i uzgadniamy, że jeszcze kwadrans drzemki! Tak więc nie złapał nas stres, który kazałby nam wstać o 5 i krążyć po mieszkaniu. Bardzo się tym zaskoczyłam, ale i ucieszyłam. Pojechaliśmy odebrać tort, TŻ pojechał z nim na salę, a po powrocie zaczęły się przygotowania.
Przyjechała wizażystka, równo z nią fotograf. Malowała mnie na tarasie, bo tam było najlepsze światło, więc zdjęcia mogą wyjść ciekawe. Po makijażu na fotel wskoczyła moja świadkowa, a ja zabrałabym się szybciutko z fotografem do fryzjera. To był dla mnie mocno oczekiwany moment, bo dzień wcześniej całkowicie zmieniłam koncepcję fryzury. Bardzo byłam zadowolona, że wybrałam prostego koka z wstążką, bo to uczesanie najbardziej lubi mój TŻ. W salonie wszyscy się zachwycali fryzurą „Śniadanie u Tiffany’ego w wersji blond”.
Szybki powrót do domu, zachwyt nad makijażem świadkowej – piękne smoky eye!
W międzyczasie TŻ przywiózł bukiety - i niestety nie podobały mi się. Dała dużo tiulu i średni miał odcień, tak jakby był brudny. Chwyciłam nożyczki i ucięłam go w cholerę. Na jego miejsce zawinęłam koronkę, taką jaką miałam na sukni. Fotograf się cieszył, że coś się dzieje
Nastał moment wtłoczenia się w suknię.
Przez całe życie zarzekałam się, że jak suknia ślubna, to bez koła. W salonie nawet nie mierzyłam sukni z kołem, nigdy swojej z obręczą nie ubierałam, a jednak zdecydowałam się iść na całość i ją założyć. Moja kochana świadkowa określiła, że dopiero z kołem wyglądam jak prawdziwa panna młoda! Był to strzał w dziesiątkę, sylwetka nabrała proporcji, suknia pięknie płynęła, no i bardzo wygodnie się chodziło. W takiej sytuacji zastał mnie przyszły mąż. Wrócił akurat do mieszkania z restauracji, gdzie zawiózł wszystkie niezbędne rzeczy. (miodki, winietki, księgę gości, aparaty jednorazowe). Stał w tych swoich trampkach, koszulce i dżinsach, patrzył na mnie, już wyszykowaną… i się uśmiechał. Był to niezwykle cudowny moment...
Następnie schował się do pokoju, aby się przebrać. Tu zrobiło się trochę komicznie, bo ja w jednym pokoju, tż w drugim, a fotograf… między nami. Stanął na naszym trawiastym tarasie i kursował pomiędzy jednym oknem a drugim, aby robić nam zdjęcia.
Nie robiliśmy błogosławieństwa – w mieszkaniu było bardzo kameralnie, tylko TŻ ja, świadkowa i fotograf. Raczyłyśmy się z świadkową szampanem i dopiero wtedy złapał mnie stres, że to już!
Kilka ciepłych słów z przyszłym mężem, przypięcie butonierki, zagonienie kota z tarasu do mieszkania (bardzo się bał sukni ) i w drogę!
Równo o 12.30 zeszliśmy na dół, a tam czekała nasza biała 500
TŻ wtłoczył mnie na przednie siedzenie, a sam zasiadł za kierownicą. Świadkowa pojechała z fotografem.
Zapaliliśmy silnik, daliśmy sobie soczystego całusa i w drogę! Jedziemy, a tu z głośników płynie NASZA PIOSENKA! Tż nagrał “Have you ever seen the rain” Roda Stewarta! Ja umyślnie wzięłam ze sobą kamerę, aby mieć choć jeden filmik z wesela i nagrałam nas, jak razem śpiewamy, jedziemy, cieszymy się, mówiłam do kamery, że zostanę żoną, Panią L… to było niezwykłe! Zaczęłam się wzruszać, ale nie na długo, bo kończyła się piosenka, a tu zaczyna się motyw z Benny Hilla! bardzo to było zabawne. Ludzie na przystankach i światłach myśleli, że jesteśmy jakąś uciekająca parą młodą skoro jedziemy z Benny Hillem.
Okrążyliśmy kilka razy nasz ulubiony Kazimierz i zajechaliśmy do Kościoła na Skałce. Witaliśmy gości, robiliśmy zdjęcia, rozmawialiśmy, bo było jeszcze trochę czasu.
O 13 poszliśmy do kancelarii podpisywać dokumenty, ale to było tak formalne, że wtedy nie czułam nic specjalnie. Dopiero gdy wszyscy goście weszli do kościoła, TŻ stanął przed ołtarzem, a ja wkroczyłam na schody kościoła i stanęłam z ojcem pod ramię poczułam, że to jest to.
Fotograf prosił abyśmy tak chwilę postali, żeby zrobić zdjęcia i tu zaczął się pierwszy kwas, bo na nasz ślub napatoczył się pijany (o 13!) magazynier z mojej pracy. Bardzo miło, że przyniósł kwiaty i w ogóle był, ale był tak zalany, że właził w kadr. To samo miało miejsce, gdy wychodziłam już z kościoła z mężem. Wszyscy stoją odsunięci i rzucają grosze, my wychodzimy, a ten się pcha przed nas. Myślałam, że go ukatrupię Bardzo lubię zdjęcia z wyjścia z kościoła, więc mam nadzieję, że nasz fotograf to jakoś ogarnął…
Sama ceremonia to była magiczna chwila. Gdy szłam do ołtarza, szliśmy wolno, tak jak chciałam, uśmiechałam się cały czas i na każdego spojrzałam. Ojciec pocałował moją rękę i przekazał TŻtowi, który zrobił to samo. Poprowadził mnie na miejsce i zaczęła się msza. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego osoby, które ślubują nie odwracają się do swoich rodzin, aby chociaż na chwilę na nich popatrzeć, a teraz już rozumiem… . Bo tych ludzi tam w ogóle nie ma! Nie istnieje absolutnie nic poza przyszłym mężem i Tobą – ta chwila jest ta absolutnie wyjątkowa, tak transcendentna, że nie da się jej opisać słowami.
Po prostu nic innego nie istnieje. I właśnie wtedy już wiesz, że wszystko wyjdzie świetnie, będzie dobrze, uda się, bo oto dzieje się najważniejsza rzecz tego dnia – stajesz się mężem i żoną i po prostu wszystko musi być dobrze…

TŻ miał łzy w oczach i łamał mu się głos, gdy mówił przysięgę. Ze mną działo się to samo… Do końca życia nie zapomnę jak wspaniałe było to uczucie.
Pamiętam dokładnie całą przysięgę, kazanie, co robił ksiądz - a był niezwykle towarzyski i mówił nam kiedy co mamy robić, uśmiechał się i puszczał oko. Przyjęliśmy komunię pod dwoma postaciami, a na koniec liturgii uścisnął nam dłonie i wręczył pamiątkowy hm… dyplom? W każdym razie pamiątkę z zaślubin z życzeniami od ojców Paulinów.
Na przyjęcie goście pojechali meleksami , co uznali, za świetną atrakcję. My zabraliśmy się dorożką i był z nami fotograf. Świetnie było tak jechać w ten słoneczny dzień… ludzie nam machali i składali gratulacje, a ja czułam się po prostu jak jakaś księżna. Gdy dojechaliśmy do Rynku, i wychodziliśmy z dorożki, dużo ludzi z ulicy zebrało się dookoła i znów gratulowało nam zaślubin. Właściwie tak było za każdym razem gdy wychodziliśmy z restauracji. Ludzie podchodzili, robili sobie zdjęcia z nami, uśmiechali się i machali. Zrobienie wesela na Rynku krakowskim uważam za naszą najlepszą decyzję.
Nigdy w życiu nie odebrałam od innych ludzi tyle pozytywnej energii!
Mieliśmy w planach zrobić typowe przyjęcie obiadowe. Kir Royal na powitanie gości (tu chciałam powiedzieć jakąś ładną przemowę, ale głos mi się łamał i wycedziłam tylko, że palić można na ogródku Wyręczył mnie mój mąż, który powiedział, że jest niezwykle szczęśliwy, bo w najważniejszym dla niego dniu, w jednym miejscu zebrali się wszyscy najważniejsi dla niego ludzie, za co bardzo dziękuje i życzy cudownej zabawy. To było piękne i szczere. ) Następnie przystawka, zupa danie główne, tort, zimna płyta i deser. Ale goście bawili się tak dobrze, że nasz obiad przerodził się w normalne wesele Wszyscy siedzieli praktycznie do końca, czyli zamknięcia restauracji o pierwszej, a część gości poszła jeszcze opijać nasze małżeństwo na miasto. To było bardzo miłe.
Na stołach stały aparaty jednorazowe, gdy wywołaliśmy je w poniedziałek, okazało się, że wszyscy znajomi robili sobie sweet focie z ręki, z ustami w dzióbek, do lustra. Bardzo mi się to podobało, bo podeszli do tematu, tak jak chcieliśmy czyli zabawnie.
Dodatkowo, mój brat kupił polaroida, więc zdjęcia mieliśmy od razu na weselu te ujęcie są tak fajne i szczere, że 9 zdjęć oprawimy w wielką ramkę z passepartout
W dobre humory przy naszym stole od razu wprawił nas mój przyjaciel, opowiadając historyjkę. Jego mama oraz dwie koleżanki były zaproszone do kościoła na ceremonię, na przyjęcie już nie. Zakupiły więc piękny bukiet i przyszły prosto z pracy (mają restaurację nieopodal). Powiedział nam, że na zdjęciu grupowym pod kościołem chowały się za gości, ponieważ idąc do kościoła na naszą uroczystość szły za nimi jakieś dwie baby i mówiły tak:

- Patrz, jakie mają kwiaty, chyba na ślub idą.
- Eee, gdzie na ślub? Tak brzydko ubrane?
- Racja.
Także nie czuły się za eleganckie

Mieliśmy tak świetny humor, że nawet akcja z tortem nie wyprowadziła nas z równowagi. A było to tak – nasz stół był na podeście, wyżej niż reszta restauracji. Pierwszy kawałek tortu ukroiliśmy wspólnie, zdjęcia, śmiechy, te sprawy. Resztą miał się już zająć kelner. Kroi sobie kroi, tort jest roznoszony po gościach. Dostaje nasz stół, dostaje stół z rodziną, dostaje pół stołu z przyjaciółmi i nagle słychać brzęk tłuczonego talerza. Byliśmy pewni, że kelner zrzucił jeden talerzyk, a z naszego podestu nie było widać co spadło, więc ja zaczynam klaskać, cały nasz stół klaszcze i się śmieje: „To na szczęście!”, a tu patrzę po reszcie gości poza podestem, że wprawdzie klaszczą jak i my, ale jakieś grobowe miny mają. I nagle słyszę „Edyta, ale to cały tort!”, więc podnoszę się, chyba z jakimś przekleństwem na ustach, a tu rzeczywiście cały tort rozbryźgnięty po sali. Cały pokryty był białą bitą śmietaną, więc wyglądało, jakby nas zasypał śnieg w tej sali. Wróciłam do naszego stołu, zabrałam kawałek mój i męża, a także kawałki świadków i rozdaliśmy gościom, którzy nie dostali. Menadżer nasz przepraszał, kelner nas przepraszał, chcieli na szybko kupić inny tort, ale nie chcieliśmy.
A co jest najlepsze, to fakt, że sami to sobie wykrakaliśmy. Bo umowa z restauracją była taka, że jak będziemy zadowoleni z obsługi to oni doliczają 10% napiwku do rachunku za przyjęcie. Czyli byłoby to około 1000zł. Mówię więc do mojego, jeszcze wtedy przyszłego męża: „oo, to niech wywrócą tort, to nie będziemy im płacić za obsługę!” . Plus swoje wykrakanie dołożył na weselu już mój mąż, bo jak kroili tort dla gości, to zerknął ile go zostało i pomyślał „Oo, z połowę weźmiemy do domu!” No to wzięliśmy Kelner chodził bardzo blady cały wieczór…

Było kilka wpadek z kimś kto się za szybko i za bardzo napił, ktoś się z kimś pokłócił, mnie uwierał już gorset, na posprzątanym po torcie miejscu wywróciła się kelnerka z drinkami, ale i tak było idealnie – to zawsze będzie najpiękniejszy dzień w Twoim życiu, jeśli tylko powiecie sobie tak, to musi być idealnie. Nic bym w tym dniu nie zmieniła.

Pragnę w tym miejscu również podziękować mojemu mężowi za trzymanie fasonu, bo ani razu nie ściągnął marynarki.


Jestem ze swoim mężem siedem lat, znamy się od podszewki, choroby, biedy, radości, łez, smutku, gniewu, dramatu. Znamy się na co dzień i od święta. W zeszłą sobotę poznaliśmy się na nowo. Odkryliśmy i znaleźliśmy się po raz pierwszy na świecie.
Dziękuję Mężu.
__________________

Edytowane przez Kruche Ciastko
Czas edycji: 2013-08-29 o 14:19
Kruche Ciastko jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 14:20   #4256
edzka1104
Zakorzenienie
 
Avatar edzka1104
 
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: od siebie:)
Wiadomości: 4 420
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez Kruche Ciastko Pokaż wiadomość
Najpiękniejszego dnia w życiu nie da się zawrzeć w słowach.
Nie ma znaczenia czy jest ich pięć, dziesięć czy dwie kartki w Wordzie. Po prostu nie da się przelać na papier szczęścia.
Ale można przelać wspomnienia, aby móc do tego wrócić za miesiąc, za rok, po latach, po kłótni…


Cały rok przygotowań, oczekiwań, strachu, radości, odliczania.
Cały tydzień nerwowego uzgadniania, dopinania, upiększania.
Cała noc przespana twardo i spokojnie, ale z bólem brzucha.
Cały ranek z uśmiechem na ustach, że to już, JUŻ!!!
Cała msza, kiedy dosłownie wszystko rozmywa się w oczach i naprzeciwko widać tylko JEGO.
Całe wesele, tak radosne i wyjątkowe, że trwa dosłownie chwilę, a nie całą noc….
Całe drobne zdarzenia, słowa, gesty, uśmiechy które się wtedy działy, sprawiają, że jeszcze dziś - po 121 godzinach od wyznania sobie miłości zaczynam się wzruszać i ściska mnie w żołądku.

Tydzień przedślubny pamiętam jako czas dopinania szczegółów. Turnee – kościół, organista, florystka, spowiedź. Czyli dość typowo. Co jakiś czas przystawałam, albo ja, albo mój przyszły mąż i mówiliśmy sobie te wszystkie miłe słowa… „Za 3 dni będziesz moją żoną” „Jutro będziesz moim mężem” To był magiczny czas, a przecież prawdziwa magia miała dopiero nadejść.

Magia nadeszła w sobotę. Dzień ślubu rozpoczął się bardzo dobrze i typowo - bo od naszego narzekania, że to już trzeba wstać! Budziki nastawiliśmy na 6.30, bo o 7 mieliśmy odebrać tort. Budzik dzwoni, a my zaspani i uzgadniamy, że jeszcze kwadrans drzemki! Tak więc nie złapał nas stres, który kazałby nam wstać o 5 i krążyć po mieszkaniu. Bardzo się tym zaskoczyłam, ale i ucieszyłam. Pojechaliśmy odebrać tort, TŻ pojechał z nim na salę, a po powrocie zaczęły się przygotowania.
Przyjechała wizażystka, równo z nią fotograf. Malowała mnie na tarasie, bo tam było najlepsze światło, więc zdjęcia mogą wyjść ciekawe. Po makijażu na fotel wskoczyła moja świadkowa, a ja zabrałabym się szybciutko z fotografem do fryzjera. To był dla mnie mocno oczekiwany moment, bo dzień wcześniej całkowicie zmieniłam koncepcję fryzury. Bardzo byłam zadowolona, że wybrałam prostego koka z wstążką, bo to uczesanie najbardziej lubi mój TŻ. W salonie wszyscy się zachwycali fryzurą „Śniadanie u Tiffany’ego w wersji blond”.
Szybki powrót do domu, zachwyt nad makijażem świadkowej – piękne smoky eye!
W międzyczasie TŻ przywiózł bukiety - i niestety nie podobały mi się. Dała dużo tiulu i średni miał odcień, tak jakby był brudny. Chwyciłam nożyczki i ucięłam go w cholerę. Na jego miejsce zawinęłam koronkę, taką jaką miałam na sukni. Fotograf się cieszył, że coś się dzieje
Nastał moment wtłoczenia się w suknię.
Przez całe życie zarzekałam się, że jak suknia ślubna, to bez koła. W salonie nawet nie mierzyłam sukni z kołem, nigdy swojej z obręczą nie ubierałam, a jednak zdecydowałam się iść na całość i ją założyć. Moja kochana świadkowa określiła, że dopiero z kołem wyglądam jak prawdziwa panna młoda! Był to strzał w dziesiątkę, sylwetka nabrała proporcji, suknia pięknie płynęła, no i bardzo wygodnie się chodziło. W takiej sytuacji zastał mnie przyszły mąż. Wrócił akurat do mieszkania z restauracji, gdzie zawiózł wszystkie niezbędne rzeczy. (miodki, winietki, księgę gości, aparaty jednorazowe). Stał w tych swoich trampkach, koszulce i dżinsach, patrzył na mnie, już wyszykowaną… i się uśmiechał. Był to niezwykle cudowny moment...
Następnie schował się do pokoju, aby się przebrać. Tu zrobiło się trochę komicznie, bo ja w jednym pokoju, tż w drugim, a fotograf… między nami. Stanął na naszym trawiastym tarasie i kursował pomiędzy jednym oknem a drugim, aby robić nam zdjęcia.
Nie robiliśmy błogosławieństwa – w mieszkaniu było bardzo kameralnie, tylko TŻ ja, świadkowa i fotograf. Raczyłyśmy się z świadkową szampanem i dopiero wtedy złapał mnie stres, że to już!
Kilka ciepłych słów z przyszłym mężem, przypięcie butonierki, zagonienie kota z tarasu do mieszkania (bardzo się bał sukni ) i w drogę!
Równo o 12.30 zeszliśmy na dół, a tam czekała nasza biała 500
TŻ wtłoczył mnie na przednie siedzenie, a sam zasiadł za kierownicą. Świadkowa pojechała z fotografem.
Zapaliliśmy silnik, daliśmy sobie soczystego całusa i w drogę! Jedziemy, a tu z głośników płynie NASZA PIOSENKA! Tż nagrał “Have you ever seen the rain” Roda Stewarta! Ja umyślnie wzięłam ze sobą kamerę, aby mieć choć jeden filmik z wesela i nagrałam nas, jak razem śpiewamy, jedziemy, cieszymy się, mówiłam do kamery, że zostanę żoną, Panią L… to było niezwykłe! Zaczęłam się wzruszać, ale nie na długo, bo kończyła się piosenka, a tu zaczyna się motyw z Benny Hilla! bardzo to było zabawne. Ludzie na przystankach i światłach myśleli, że jesteśmy jakąś uciekająca parą młodą skoro jedziemy z Benny Hillem.
Okrążyliśmy kilka razy nasz ulubiony Kazimierz i zajechaliśmy do Kościoła na Skałce. Witaliśmy gości, robiliśmy zdjęcia, rozmawialiśmy, bo było jeszcze trochę czasu.
O 13 poszliśmy do kancelarii podpisywać dokumenty, ale to było tak formalne, że wtedy nie czułam nic specjalnie. Dopiero gdy wszyscy goście weszli do kościoła, TŻ stanął przed ołtarzem, a ja wkroczyłam na schody kościoła i stanęłam z ojcem pod ramię poczułam, że to jest to.
Fotograf prosił abyśmy tak chwilę postali, żeby zrobić zdjęcia i tu zaczął się pierwszy kwas, bo na nasz ślub napatoczył się pijany (o 13!) magazynier z mojej pracy. Bardzo miło, że przyniósł kwiaty i w ogóle był, ale był tak zalany, że właził w kadr. To samo miało miejsce, gdy wychodziłam już z kościoła z mężem. Wszyscy stoją odsunięci i rzucają grosze, my wychodzimy, a ten się pcha przed nas. Myślałam, że go ukatrupię Bardzo lubię zdjęcia z wyjścia z kościoła, więc mam nadzieję, że nasz fotograf to jakoś ogarnął…
Sama ceremonia to była magiczna chwila. Gdy szłam do ołtarza, szliśmy wolno, tak jak chciałam, uśmiechałam się cały czas i na każdego spojrzałam. Ojciec pocałował moją rękę i przekazał TŻtowi, który zrobił to samo. Poprowadził mnie na miejsce i zaczęła się msza. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego osoby, które ślubują nie odwracają się do swoich rodzin, aby chociaż na chwilę na nich popatrzeć, a teraz już rozumiem… . Bo tych ludzi tam w ogóle nie ma! Nie istnieje absolutnie nic poza przyszłym mężem i Tobą – ta chwila jest ta absolutnie wyjątkowa, tak transcendentna, że nie da się jej opisać słowami.
Po prostu nic innego nie istnieje. I właśnie wtedy już wiesz, że wszystko wyjdzie świetnie, będzie dobrze, uda się, bo oto dzieje się najważniejsza rzecz tego dnia – stajesz się mężem i żoną i po prostu wszystko musi być dobrze…

TŻ miał łzy w oczach i łamał mu się głos, gdy mówił przysięgę. Ze mną działo się to samo… Do końca życia nie zapomnę jak wspaniałe było to uczucie.
Pamiętam dokładnie całą przysięgę, kazanie, co robił ksiądz - a był niezwykle towarzyski i mówił nam kiedy co mamy robić, uśmiechał się i puszczał oko. Przyjęliśmy komunię pod dwoma postaciami, a na koniec liturgii uścisnął nam dłonie i wręczył pamiątkowy hm… dyplom? W każdym razie pamiątkę z zaślubin z życzeniami od ojców Paulinów.
Na przyjęcie goście pojechali meleksami , co uznali, za świetną atrakcję. My zabraliśmy się dorożką i był z nami fotograf. Świetnie było tak jechać w ten słoneczny dzień… ludzie nam machali i składali gratulacje, a ja czułam się po prostu jak jakaś księżna. Gdy dojechaliśmy do Rynku, i wychodziliśmy z dorożki, dużo ludzi z ulicy zebrało się dookoła i znów gratulowało nam zaślubin. Właściwie tak było za każdym razem gdy wychodziliśmy z restauracji. Ludzie podchodzili, robili sobie zdjęcia z nami, uśmiechali się i machali. Zrobienie wesela na Rynku krakowskim uważam za naszą najlepszą decyzję.
Nigdy w życiu nie odebrałam od innych ludzi tyle pozytywnej energii!
Mieliśmy w planach zrobić typowe przyjęcie obiadowe. Kir Royal na powitanie gości (tu chciałam powiedzieć jakąś ładną przemowę, ale głos mi się łamał i wycedziłam tylko, że palić można na ogródku Wyręczył mnie mój mąż, który powiedział, że jest niezwykle szczęśliwy, bo w najważniejszym dla niego dniu, w jednym miejscu zebrali się wszyscy najważniejsi dla niego ludzie, za co bardzo dziękuje i życzy cudownej zabawy. To było piękne i szczere. ) Następnie przystawka, zupa danie główne, tort, zimna płyta i deser. Ale goście bawili się tak dobrze, że nasz obiad przerodził się w normalne wesele Wszyscy siedzieli praktycznie do końca, czyli zamknięcia restauracji o pierwszej, a część gości poszła jeszcze opijać nasze małżeństwo na miasto. To było bardzo miłe.
Na stołach stały aparaty jednorazowe, gdy wywołaliśmy je w poniedziałek, okazało się, że wszyscy znajomi robili sobie sweet focie z ręki, z ustami w dzióbek, do lustra. Bardzo mi się to podobało, bo podeszli do tematu, tak jak chcieliśmy czyli zabawnie.
Dodatkowo, mój brat kupił polaroida, więc zdjęcia mieliśmy od razu na weselu te ujęcie są tak fajne i szczere, że 9 zdjęć oprawimy w wielką ramkę z passepartout
W dobre humory przy naszym stole od razu wprawił nas mój przyjaciel, opowiadając historyjkę. Jego mama oraz dwie koleżanki były zaproszone do kościoła na ceremonię, na przyjęcie już nie. Zakupiły więc piękny bukiet i przyszły prosto z pracy (mają restaurację nieopodal). Powiedział nam, że na zdjęciu grupowym pod kościołem chowały się za gości, ponieważ idąc do kościoła na naszą uroczystość szły za nimi jakieś dwie baby i mówiły tak:

- Patrz, jakie mają kwiaty, chyba na ślub idą.
- Eee, gdzie na ślub? Tak brzydko ubrane?
- Racja.
Także nie czuły się za eleganckie

Mieliśmy tak świetny humor, że nawet akcja z tortem nie wyprowadziła nas z równowagi. A było to tak – nasz stół był na podeście, wyżej niż reszta restauracji. Pierwszy kawałek tortu ukroiliśmy wspólnie, zdjęcia, śmiechy, te sprawy. Resztą miał się już zająć kelner. Kroi sobie kroi, tort jest roznoszony po gościach. Dostaje nasz stół, dostaje stół z rodziną, dostaje pół stołu z przyjaciółmi i nagle słychać brzęk tłuczonego talerza. Byliśmy pewni, że kelner zrzucił jeden talerzyk, a z naszego podestu nie było widać co spadło, więc ja zaczynam klaskać, cały nasz stół klaszcze i się śmieje: „To na szczęście!”, a tu patrzę po reszcie gości poza podestem, że wprawdzie klaszczą jak i my, ale jakieś grobowe miny mają. I nagle słyszę „Edyta, ale to cały tort!”, więc podnoszę się, chyba z jakimś przekleństwem na ustach, a tu rzeczywiście cały tort rozbryźgnięty po sali. Cały pokryty był białą bitą śmietaną, więc wyglądało, jakby nas zasypał śnieg w tej sali. Wróciłam do naszego stołu, zabrałam kawałek mój i męża, a także kawałki świadków i rozdaliśmy gościom, którzy nie dostali. Menadżer nasz przepraszał, kelner nas przepraszał, chcieli na szybko kupić inny tort, ale nie chcieliśmy.
A co jest najlepsze, to fakt, że sami to sobie wykrakaliśmy. Bo umowa z restauracją była taka, że jak będziemy zadowoleni z obsługi to oni doliczają 10% napiwku do rachunku za przyjęcie. Czyli byłoby to około 1000zł. Mówię więc do mojego, jeszcze wtedy przyszłego męża: „oo, to niech wywrócą tort, to nie będziemy im płacić za obsługę!” . Plus swoje wykrakanie dołożył na weselu już mój mąż, bo jak kroili tort dla gości, to zerknął ile go zostało i pomyślał „Oo, z połowę weźmiemy do domu!” No to wzięliśmy Kelner chodził bardzo blady cały wieczór…

Było kilka wpadek z kimś kto się za szybko i za bardzo napił, ktoś się z kimś pokłócił, mnie uwierał już gorset, na posprzątanym po torcie miejscu wywróciła się kelnerka z drinkami, ale i tak było idealnie – to zawsze będzie najpiękniejszy dzień w Twoim życiu, jeśli tylko powiecie sobie tak, to musi być idealnie. Nic bym w tym dniu nie zmieniła.

Pragnę w tym miejscu również podziękować mojemu mężowi za trzymanie fasonu, bo ani razu nie ściągnął marynarki.


Jestem ze swoim mężem siedem lat, znamy się od podszewki, choroby, biedy, radości, łez, smutku, gniewu, dramatu. Znamy się na co dzień i od święta. W zeszłą sobotę poznaliśmy się na nowo. Odkryliśmy i znaleźliśmy się po raz pierwszy na świecie.
Dziękuję Mężu.
świetna relacja najfajniejsza jaką czytałam i taka inna
__________________
09-11-2013 żona

Hubert 23.11.2014
Laura 05.05.2018
edzka1104 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 14:25   #4257
Antilia
Uzależnienie
 
Avatar Antilia
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 14 453
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

W KLUBIE PREZENTACJA Z FOTAMI!!!



ostrzegam, że się jaram!
__________________

Ćwiczę z Ewką, bo nic się samo nie wydarzy!
Skalpel: 48 + 17
Skalpel II: 3

Bridezilla
Antilia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 14:32   #4258
tusia0708
Zakorzenienie
 
Avatar tusia0708
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 3 348
Odp: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013, c

Ciacho...

W życiu nie czytałam tak pięknych i szczerych słów!

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________

tusia0708 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 14:32   #4259
emma90
Wtajemniczenie
 
Avatar emma90
 
Zarejestrowany: 2012-03
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 2 842
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez Kruche Ciastko Pokaż wiadomość
Najpiękniejszego dnia w życiu nie da się zawrzeć w słowach.
Nie ma znaczenia czy jest ich pięć, dziesięć czy dwie kartki w Wordzie. Po prostu nie da się przelać na papier szczęścia.
Ale można przelać wspomnienia, aby móc do tego wrócić za miesiąc, za rok, po latach, po kłótni…


Cały rok przygotowań, oczekiwań, strachu, radości, odliczania.
Cały tydzień nerwowego uzgadniania, dopinania, upiększania.
Cała noc przespana twardo i spokojnie, ale z bólem brzucha.
Cały ranek z uśmiechem na ustach, że to już, JUŻ!!!
Cała msza, kiedy dosłownie wszystko rozmywa się w oczach i naprzeciwko widać tylko JEGO.
Całe wesele, tak radosne i wyjątkowe, że trwa dosłownie chwilę, a nie całą noc….
Całe drobne zdarzenia, słowa, gesty, uśmiechy które się wtedy działy, sprawiają, że jeszcze dziś - po 121 godzinach od wyznania sobie miłości zaczynam się wzruszać i ściska mnie w żołądku.

Tydzień przedślubny pamiętam jako czas dopinania szczegółów. Turnee – kościół, organista, florystka, spowiedź. Czyli dość typowo. Co jakiś czas przystawałam, albo ja, albo mój przyszły mąż i mówiliśmy sobie te wszystkie miłe słowa… „Za 3 dni będziesz moją żoną” „Jutro będziesz moim mężem” To był magiczny czas, a przecież prawdziwa magia miała dopiero nadejść.

Magia nadeszła w sobotę. Dzień ślubu rozpoczął się bardzo dobrze i typowo - bo od naszego narzekania, że to już trzeba wstać! Budziki nastawiliśmy na 6.30, bo o 7 mieliśmy odebrać tort. Budzik dzwoni, a my zaspani i uzgadniamy, że jeszcze kwadrans drzemki! Tak więc nie złapał nas stres, który kazałby nam wstać o 5 i krążyć po mieszkaniu. Bardzo się tym zaskoczyłam, ale i ucieszyłam. Pojechaliśmy odebrać tort, TŻ pojechał z nim na salę, a po powrocie zaczęły się przygotowania.
Przyjechała wizażystka, równo z nią fotograf. Malowała mnie na tarasie, bo tam było najlepsze światło, więc zdjęcia mogą wyjść ciekawe. Po makijażu na fotel wskoczyła moja świadkowa, a ja zabrałabym się szybciutko z fotografem do fryzjera. To był dla mnie mocno oczekiwany moment, bo dzień wcześniej całkowicie zmieniłam koncepcję fryzury. Bardzo byłam zadowolona, że wybrałam prostego koka z wstążką, bo to uczesanie najbardziej lubi mój TŻ. W salonie wszyscy się zachwycali fryzurą „Śniadanie u Tiffany’ego w wersji blond”.
Szybki powrót do domu, zachwyt nad makijażem świadkowej – piękne smoky eye!
W międzyczasie TŻ przywiózł bukiety - i niestety nie podobały mi się. Dała dużo tiulu i średni miał odcień, tak jakby był brudny. Chwyciłam nożyczki i ucięłam go w cholerę. Na jego miejsce zawinęłam koronkę, taką jaką miałam na sukni. Fotograf się cieszył, że coś się dzieje
Nastał moment wtłoczenia się w suknię.
Przez całe życie zarzekałam się, że jak suknia ślubna, to bez koła. W salonie nawet nie mierzyłam sukni z kołem, nigdy swojej z obręczą nie ubierałam, a jednak zdecydowałam się iść na całość i ją założyć. Moja kochana świadkowa określiła, że dopiero z kołem wyglądam jak prawdziwa panna młoda! Był to strzał w dziesiątkę, sylwetka nabrała proporcji, suknia pięknie płynęła, no i bardzo wygodnie się chodziło. W takiej sytuacji zastał mnie przyszły mąż. Wrócił akurat do mieszkania z restauracji, gdzie zawiózł wszystkie niezbędne rzeczy. (miodki, winietki, księgę gości, aparaty jednorazowe). Stał w tych swoich trampkach, koszulce i dżinsach, patrzył na mnie, już wyszykowaną… i się uśmiechał. Był to niezwykle cudowny moment...
Następnie schował się do pokoju, aby się przebrać. Tu zrobiło się trochę komicznie, bo ja w jednym pokoju, tż w drugim, a fotograf… między nami. Stanął na naszym trawiastym tarasie i kursował pomiędzy jednym oknem a drugim, aby robić nam zdjęcia.
Nie robiliśmy błogosławieństwa – w mieszkaniu było bardzo kameralnie, tylko TŻ ja, świadkowa i fotograf. Raczyłyśmy się z świadkową szampanem i dopiero wtedy złapał mnie stres, że to już!
Kilka ciepłych słów z przyszłym mężem, przypięcie butonierki, zagonienie kota z tarasu do mieszkania (bardzo się bał sukni ) i w drogę!
Równo o 12.30 zeszliśmy na dół, a tam czekała nasza biała 500
TŻ wtłoczył mnie na przednie siedzenie, a sam zasiadł za kierownicą. Świadkowa pojechała z fotografem.
Zapaliliśmy silnik, daliśmy sobie soczystego całusa i w drogę! Jedziemy, a tu z głośników płynie NASZA PIOSENKA! Tż nagrał “Have you ever seen the rain” Roda Stewarta! Ja umyślnie wzięłam ze sobą kamerę, aby mieć choć jeden filmik z wesela i nagrałam nas, jak razem śpiewamy, jedziemy, cieszymy się, mówiłam do kamery, że zostanę żoną, Panią L… to było niezwykłe! Zaczęłam się wzruszać, ale nie na długo, bo kończyła się piosenka, a tu zaczyna się motyw z Benny Hilla! bardzo to było zabawne. Ludzie na przystankach i światłach myśleli, że jesteśmy jakąś uciekająca parą młodą skoro jedziemy z Benny Hillem.
Okrążyliśmy kilka razy nasz ulubiony Kazimierz i zajechaliśmy do Kościoła na Skałce. Witaliśmy gości, robiliśmy zdjęcia, rozmawialiśmy, bo było jeszcze trochę czasu.
O 13 poszliśmy do kancelarii podpisywać dokumenty, ale to było tak formalne, że wtedy nie czułam nic specjalnie. Dopiero gdy wszyscy goście weszli do kościoła, TŻ stanął przed ołtarzem, a ja wkroczyłam na schody kościoła i stanęłam z ojcem pod ramię poczułam, że to jest to.
Fotograf prosił abyśmy tak chwilę postali, żeby zrobić zdjęcia i tu zaczął się pierwszy kwas, bo na nasz ślub napatoczył się pijany (o 13!) magazynier z mojej pracy. Bardzo miło, że przyniósł kwiaty i w ogóle był, ale był tak zalany, że właził w kadr. To samo miało miejsce, gdy wychodziłam już z kościoła z mężem. Wszyscy stoją odsunięci i rzucają grosze, my wychodzimy, a ten się pcha przed nas. Myślałam, że go ukatrupię Bardzo lubię zdjęcia z wyjścia z kościoła, więc mam nadzieję, że nasz fotograf to jakoś ogarnął…
Sama ceremonia to była magiczna chwila. Gdy szłam do ołtarza, szliśmy wolno, tak jak chciałam, uśmiechałam się cały czas i na każdego spojrzałam. Ojciec pocałował moją rękę i przekazał TŻtowi, który zrobił to samo. Poprowadził mnie na miejsce i zaczęła się msza. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego osoby, które ślubują nie odwracają się do swoich rodzin, aby chociaż na chwilę na nich popatrzeć, a teraz już rozumiem… . Bo tych ludzi tam w ogóle nie ma! Nie istnieje absolutnie nic poza przyszłym mężem i Tobą – ta chwila jest ta absolutnie wyjątkowa, tak transcendentna, że nie da się jej opisać słowami.
Po prostu nic innego nie istnieje. I właśnie wtedy już wiesz, że wszystko wyjdzie świetnie, będzie dobrze, uda się, bo oto dzieje się najważniejsza rzecz tego dnia – stajesz się mężem i żoną i po prostu wszystko musi być dobrze…

TŻ miał łzy w oczach i łamał mu się głos, gdy mówił przysięgę. Ze mną działo się to samo… Do końca życia nie zapomnę jak wspaniałe było to uczucie.
Pamiętam dokładnie całą przysięgę, kazanie, co robił ksiądz - a był niezwykle towarzyski i mówił nam kiedy co mamy robić, uśmiechał się i puszczał oko. Przyjęliśmy komunię pod dwoma postaciami, a na koniec liturgii uścisnął nam dłonie i wręczył pamiątkowy hm… dyplom? W każdym razie pamiątkę z zaślubin z życzeniami od ojców Paulinów.
Na przyjęcie goście pojechali meleksami , co uznali, za świetną atrakcję. My zabraliśmy się dorożką i był z nami fotograf. Świetnie było tak jechać w ten słoneczny dzień… ludzie nam machali i składali gratulacje, a ja czułam się po prostu jak jakaś księżna. Gdy dojechaliśmy do Rynku, i wychodziliśmy z dorożki, dużo ludzi z ulicy zebrało się dookoła i znów gratulowało nam zaślubin. Właściwie tak było za każdym razem gdy wychodziliśmy z restauracji. Ludzie podchodzili, robili sobie zdjęcia z nami, uśmiechali się i machali. Zrobienie wesela na Rynku krakowskim uważam za naszą najlepszą decyzję.
Nigdy w życiu nie odebrałam od innych ludzi tyle pozytywnej energii!
Mieliśmy w planach zrobić typowe przyjęcie obiadowe. Kir Royal na powitanie gości (tu chciałam powiedzieć jakąś ładną przemowę, ale głos mi się łamał i wycedziłam tylko, że palić można na ogródku Wyręczył mnie mój mąż, który powiedział, że jest niezwykle szczęśliwy, bo w najważniejszym dla niego dniu, w jednym miejscu zebrali się wszyscy najważniejsi dla niego ludzie, za co bardzo dziękuje i życzy cudownej zabawy. To było piękne i szczere. ) Następnie przystawka, zupa danie główne, tort, zimna płyta i deser. Ale goście bawili się tak dobrze, że nasz obiad przerodził się w normalne wesele Wszyscy siedzieli praktycznie do końca, czyli zamknięcia restauracji o pierwszej, a część gości poszła jeszcze opijać nasze małżeństwo na miasto. To było bardzo miłe.
Na stołach stały aparaty jednorazowe, gdy wywołaliśmy je w poniedziałek, okazało się, że wszyscy znajomi robili sobie sweet focie z ręki, z ustami w dzióbek, do lustra. Bardzo mi się to podobało, bo podeszli do tematu, tak jak chcieliśmy czyli zabawnie.
Dodatkowo, mój brat kupił polaroida, więc zdjęcia mieliśmy od razu na weselu te ujęcie są tak fajne i szczere, że 9 zdjęć oprawimy w wielką ramkę z passepartout
W dobre humory przy naszym stole od razu wprawił nas mój przyjaciel, opowiadając historyjkę. Jego mama oraz dwie koleżanki były zaproszone do kościoła na ceremonię, na przyjęcie już nie. Zakupiły więc piękny bukiet i przyszły prosto z pracy (mają restaurację nieopodal). Powiedział nam, że na zdjęciu grupowym pod kościołem chowały się za gości, ponieważ idąc do kościoła na naszą uroczystość szły za nimi jakieś dwie baby i mówiły tak:

- Patrz, jakie mają kwiaty, chyba na ślub idą.
- Eee, gdzie na ślub? Tak brzydko ubrane?
- Racja.
Także nie czuły się za eleganckie

Mieliśmy tak świetny humor, że nawet akcja z tortem nie wyprowadziła nas z równowagi. A było to tak – nasz stół był na podeście, wyżej niż reszta restauracji. Pierwszy kawałek tortu ukroiliśmy wspólnie, zdjęcia, śmiechy, te sprawy. Resztą miał się już zająć kelner. Kroi sobie kroi, tort jest roznoszony po gościach. Dostaje nasz stół, dostaje stół z rodziną, dostaje pół stołu z przyjaciółmi i nagle słychać brzęk tłuczonego talerza. Byliśmy pewni, że kelner zrzucił jeden talerzyk, a z naszego podestu nie było widać co spadło, więc ja zaczynam klaskać, cały nasz stół klaszcze i się śmieje: „To na szczęście!”, a tu patrzę po reszcie gości poza podestem, że wprawdzie klaszczą jak i my, ale jakieś grobowe miny mają. I nagle słyszę „Edyta, ale to cały tort!”, więc podnoszę się, chyba z jakimś przekleństwem na ustach, a tu rzeczywiście cały tort rozbryźgnięty po sali. Cały pokryty był białą bitą śmietaną, więc wyglądało, jakby nas zasypał śnieg w tej sali. Wróciłam do naszego stołu, zabrałam kawałek mój i męża, a także kawałki świadków i rozdaliśmy gościom, którzy nie dostali. Menadżer nasz przepraszał, kelner nas przepraszał, chcieli na szybko kupić inny tort, ale nie chcieliśmy.
A co jest najlepsze, to fakt, że sami to sobie wykrakaliśmy. Bo umowa z restauracją była taka, że jak będziemy zadowoleni z obsługi to oni doliczają 10% napiwku do rachunku za przyjęcie. Czyli byłoby to około 1000zł. Mówię więc do mojego, jeszcze wtedy przyszłego męża: „oo, to niech wywrócą tort, to nie będziemy im płacić za obsługę!” . Plus swoje wykrakanie dołożył na weselu już mój mąż, bo jak kroili tort dla gości, to zerknął ile go zostało i pomyślał „Oo, z połowę weźmiemy do domu!” No to wzięliśmy Kelner chodził bardzo blady cały wieczór…

Było kilka wpadek z kimś kto się za szybko i za bardzo napił, ktoś się z kimś pokłócił, mnie uwierał już gorset, na posprzątanym po torcie miejscu wywróciła się kelnerka z drinkami, ale i tak było idealnie – to zawsze będzie najpiękniejszy dzień w Twoim życiu, jeśli tylko powiecie sobie tak, to musi być idealnie. Nic bym w tym dniu nie zmieniła.

Pragnę w tym miejscu również podziękować mojemu mężowi za trzymanie fasonu, bo ani razu nie ściągnął marynarki.


Jestem ze swoim mężem siedem lat, znamy się od podszewki, choroby, biedy, radości, łez, smutku, gniewu, dramatu. Znamy się na co dzień i od święta. W zeszłą sobotę poznaliśmy się na nowo. Odkryliśmy i znaleźliśmy się po raz pierwszy na świecie.
Dziękuję Mężu.

uwielbiam takie kameralne przyjęcia weselne oby nasze było równie udane
emma90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-29, 14:39   #4260
Olgietka
Zakorzenienie
 
Avatar Olgietka
 
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: Kopenhaga
Wiadomości: 4 752
Dot.: Słowa przysięgi powiesz lojalnie i będziesz się mogła bzykać legalnie! PM2013,

Cytat:
Napisane przez Kruche Ciastko Pokaż wiadomość
Najpiękniejszego dnia w życiu nie da się zawrzeć w słowach.
Nie ma znaczenia czy jest ich pięć, dziesięć czy dwie kartki w Wordzie. Po prostu nie da się przelać na papier szczęścia.
Ale można przelać wspomnienia, aby móc do tego wrócić za miesiąc, za rok, po latach, po kłótni…


Cały rok przygotowań, oczekiwań, strachu, radości, odliczania.
Cały tydzień nerwowego uzgadniania, dopinania, upiększania.
Cała noc przespana twardo i spokojnie, ale z bólem brzucha.
Cały ranek z uśmiechem na ustach, że to już, JUŻ!!!
Cała msza, kiedy dosłownie wszystko rozmywa się w oczach i naprzeciwko widać tylko JEGO.
Całe wesele, tak radosne i wyjątkowe, że trwa dosłownie chwilę, a nie całą noc….
Całe drobne zdarzenia, słowa, gesty, uśmiechy które się wtedy działy, sprawiają, że jeszcze dziś - po 121 godzinach od wyznania sobie miłości zaczynam się wzruszać i ściska mnie w żołądku.

Tydzień przedślubny pamiętam jako czas dopinania szczegółów. Turnee – kościół, organista, florystka, spowiedź. Czyli dość typowo. Co jakiś czas przystawałam, albo ja, albo mój przyszły mąż i mówiliśmy sobie te wszystkie miłe słowa… „Za 3 dni będziesz moją żoną” „Jutro będziesz moim mężem” To był magiczny czas, a przecież prawdziwa magia miała dopiero nadejść.

Magia nadeszła w sobotę. Dzień ślubu rozpoczął się bardzo dobrze i typowo - bo od naszego narzekania, że to już trzeba wstać! Budziki nastawiliśmy na 6.30, bo o 7 mieliśmy odebrać tort. Budzik dzwoni, a my zaspani i uzgadniamy, że jeszcze kwadrans drzemki! Tak więc nie złapał nas stres, który kazałby nam wstać o 5 i krążyć po mieszkaniu. Bardzo się tym zaskoczyłam, ale i ucieszyłam. Pojechaliśmy odebrać tort, TŻ pojechał z nim na salę, a po powrocie zaczęły się przygotowania.
Przyjechała wizażystka, równo z nią fotograf. Malowała mnie na tarasie, bo tam było najlepsze światło, więc zdjęcia mogą wyjść ciekawe. Po makijażu na fotel wskoczyła moja świadkowa, a ja zabrałabym się szybciutko z fotografem do fryzjera. To był dla mnie mocno oczekiwany moment, bo dzień wcześniej całkowicie zmieniłam koncepcję fryzury. Bardzo byłam zadowolona, że wybrałam prostego koka z wstążką, bo to uczesanie najbardziej lubi mój TŻ. W salonie wszyscy się zachwycali fryzurą „Śniadanie u Tiffany’ego w wersji blond”.
Szybki powrót do domu, zachwyt nad makijażem świadkowej – piękne smoky eye!
W międzyczasie TŻ przywiózł bukiety - i niestety nie podobały mi się. Dała dużo tiulu i średni miał odcień, tak jakby był brudny. Chwyciłam nożyczki i ucięłam go w cholerę. Na jego miejsce zawinęłam koronkę, taką jaką miałam na sukni. Fotograf się cieszył, że coś się dzieje
Nastał moment wtłoczenia się w suknię.
Przez całe życie zarzekałam się, że jak suknia ślubna, to bez koła. W salonie nawet nie mierzyłam sukni z kołem, nigdy swojej z obręczą nie ubierałam, a jednak zdecydowałam się iść na całość i ją założyć. Moja kochana świadkowa określiła, że dopiero z kołem wyglądam jak prawdziwa panna młoda! Był to strzał w dziesiątkę, sylwetka nabrała proporcji, suknia pięknie płynęła, no i bardzo wygodnie się chodziło. W takiej sytuacji zastał mnie przyszły mąż. Wrócił akurat do mieszkania z restauracji, gdzie zawiózł wszystkie niezbędne rzeczy. (miodki, winietki, księgę gości, aparaty jednorazowe). Stał w tych swoich trampkach, koszulce i dżinsach, patrzył na mnie, już wyszykowaną… i się uśmiechał. Był to niezwykle cudowny moment...
Następnie schował się do pokoju, aby się przebrać. Tu zrobiło się trochę komicznie, bo ja w jednym pokoju, tż w drugim, a fotograf… między nami. Stanął na naszym trawiastym tarasie i kursował pomiędzy jednym oknem a drugim, aby robić nam zdjęcia.
Nie robiliśmy błogosławieństwa – w mieszkaniu było bardzo kameralnie, tylko TŻ ja, świadkowa i fotograf. Raczyłyśmy się z świadkową szampanem i dopiero wtedy złapał mnie stres, że to już!
Kilka ciepłych słów z przyszłym mężem, przypięcie butonierki, zagonienie kota z tarasu do mieszkania (bardzo się bał sukni ) i w drogę!
Równo o 12.30 zeszliśmy na dół, a tam czekała nasza biała 500
TŻ wtłoczył mnie na przednie siedzenie, a sam zasiadł za kierownicą. Świadkowa pojechała z fotografem.
Zapaliliśmy silnik, daliśmy sobie soczystego całusa i w drogę! Jedziemy, a tu z głośników płynie NASZA PIOSENKA! Tż nagrał “Have you ever seen the rain” Roda Stewarta! Ja umyślnie wzięłam ze sobą kamerę, aby mieć choć jeden filmik z wesela i nagrałam nas, jak razem śpiewamy, jedziemy, cieszymy się, mówiłam do kamery, że zostanę żoną, Panią L… to było niezwykłe! Zaczęłam się wzruszać, ale nie na długo, bo kończyła się piosenka, a tu zaczyna się motyw z Benny Hilla! bardzo to było zabawne. Ludzie na przystankach i światłach myśleli, że jesteśmy jakąś uciekająca parą młodą skoro jedziemy z Benny Hillem.
Okrążyliśmy kilka razy nasz ulubiony Kazimierz i zajechaliśmy do Kościoła na Skałce. Witaliśmy gości, robiliśmy zdjęcia, rozmawialiśmy, bo było jeszcze trochę czasu.
O 13 poszliśmy do kancelarii podpisywać dokumenty, ale to było tak formalne, że wtedy nie czułam nic specjalnie. Dopiero gdy wszyscy goście weszli do kościoła, TŻ stanął przed ołtarzem, a ja wkroczyłam na schody kościoła i stanęłam z ojcem pod ramię poczułam, że to jest to.
Fotograf prosił abyśmy tak chwilę postali, żeby zrobić zdjęcia i tu zaczął się pierwszy kwas, bo na nasz ślub napatoczył się pijany (o 13!) magazynier z mojej pracy. Bardzo miło, że przyniósł kwiaty i w ogóle był, ale był tak zalany, że właził w kadr. To samo miało miejsce, gdy wychodziłam już z kościoła z mężem. Wszyscy stoją odsunięci i rzucają grosze, my wychodzimy, a ten się pcha przed nas. Myślałam, że go ukatrupię Bardzo lubię zdjęcia z wyjścia z kościoła, więc mam nadzieję, że nasz fotograf to jakoś ogarnął…
Sama ceremonia to była magiczna chwila. Gdy szłam do ołtarza, szliśmy wolno, tak jak chciałam, uśmiechałam się cały czas i na każdego spojrzałam. Ojciec pocałował moją rękę i przekazał TŻtowi, który zrobił to samo. Poprowadził mnie na miejsce i zaczęła się msza. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego osoby, które ślubują nie odwracają się do swoich rodzin, aby chociaż na chwilę na nich popatrzeć, a teraz już rozumiem… . Bo tych ludzi tam w ogóle nie ma! Nie istnieje absolutnie nic poza przyszłym mężem i Tobą – ta chwila jest ta absolutnie wyjątkowa, tak transcendentna, że nie da się jej opisać słowami.
Po prostu nic innego nie istnieje. I właśnie wtedy już wiesz, że wszystko wyjdzie świetnie, będzie dobrze, uda się, bo oto dzieje się najważniejsza rzecz tego dnia – stajesz się mężem i żoną i po prostu wszystko musi być dobrze…

TŻ miał łzy w oczach i łamał mu się głos, gdy mówił przysięgę. Ze mną działo się to samo… Do końca życia nie zapomnę jak wspaniałe było to uczucie.
Pamiętam dokładnie całą przysięgę, kazanie, co robił ksiądz - a był niezwykle towarzyski i mówił nam kiedy co mamy robić, uśmiechał się i puszczał oko. Przyjęliśmy komunię pod dwoma postaciami, a na koniec liturgii uścisnął nam dłonie i wręczył pamiątkowy hm… dyplom? W każdym razie pamiątkę z zaślubin z życzeniami od ojców Paulinów.
Na przyjęcie goście pojechali meleksami , co uznali, za świetną atrakcję. My zabraliśmy się dorożką i był z nami fotograf. Świetnie było tak jechać w ten słoneczny dzień… ludzie nam machali i składali gratulacje, a ja czułam się po prostu jak jakaś księżna. Gdy dojechaliśmy do Rynku, i wychodziliśmy z dorożki, dużo ludzi z ulicy zebrało się dookoła i znów gratulowało nam zaślubin. Właściwie tak było za każdym razem gdy wychodziliśmy z restauracji. Ludzie podchodzili, robili sobie zdjęcia z nami, uśmiechali się i machali. Zrobienie wesela na Rynku krakowskim uważam za naszą najlepszą decyzję.
Nigdy w życiu nie odebrałam od innych ludzi tyle pozytywnej energii!
Mieliśmy w planach zrobić typowe przyjęcie obiadowe. Kir Royal na powitanie gości (tu chciałam powiedzieć jakąś ładną przemowę, ale głos mi się łamał i wycedziłam tylko, że palić można na ogródku Wyręczył mnie mój mąż, który powiedział, że jest niezwykle szczęśliwy, bo w najważniejszym dla niego dniu, w jednym miejscu zebrali się wszyscy najważniejsi dla niego ludzie, za co bardzo dziękuje i życzy cudownej zabawy. To było piękne i szczere. ) Następnie przystawka, zupa danie główne, tort, zimna płyta i deser. Ale goście bawili się tak dobrze, że nasz obiad przerodził się w normalne wesele Wszyscy siedzieli praktycznie do końca, czyli zamknięcia restauracji o pierwszej, a część gości poszła jeszcze opijać nasze małżeństwo na miasto. To było bardzo miłe.
Na stołach stały aparaty jednorazowe, gdy wywołaliśmy je w poniedziałek, okazało się, że wszyscy znajomi robili sobie sweet focie z ręki, z ustami w dzióbek, do lustra. Bardzo mi się to podobało, bo podeszli do tematu, tak jak chcieliśmy czyli zabawnie.
Dodatkowo, mój brat kupił polaroida, więc zdjęcia mieliśmy od razu na weselu te ujęcie są tak fajne i szczere, że 9 zdjęć oprawimy w wielką ramkę z passepartout
W dobre humory przy naszym stole od razu wprawił nas mój przyjaciel, opowiadając historyjkę. Jego mama oraz dwie koleżanki były zaproszone do kościoła na ceremonię, na przyjęcie już nie. Zakupiły więc piękny bukiet i przyszły prosto z pracy (mają restaurację nieopodal). Powiedział nam, że na zdjęciu grupowym pod kościołem chowały się za gości, ponieważ idąc do kościoła na naszą uroczystość szły za nimi jakieś dwie baby i mówiły tak:

- Patrz, jakie mają kwiaty, chyba na ślub idą.
- Eee, gdzie na ślub? Tak brzydko ubrane?
- Racja.
Także nie czuły się za eleganckie

Mieliśmy tak świetny humor, że nawet akcja z tortem nie wyprowadziła nas z równowagi. A było to tak – nasz stół był na podeście, wyżej niż reszta restauracji. Pierwszy kawałek tortu ukroiliśmy wspólnie, zdjęcia, śmiechy, te sprawy. Resztą miał się już zająć kelner. Kroi sobie kroi, tort jest roznoszony po gościach. Dostaje nasz stół, dostaje stół z rodziną, dostaje pół stołu z przyjaciółmi i nagle słychać brzęk tłuczonego talerza. Byliśmy pewni, że kelner zrzucił jeden talerzyk, a z naszego podestu nie było widać co spadło, więc ja zaczynam klaskać, cały nasz stół klaszcze i się śmieje: „To na szczęście!”, a tu patrzę po reszcie gości poza podestem, że wprawdzie klaszczą jak i my, ale jakieś grobowe miny mają. I nagle słyszę „Edyta, ale to cały tort!”, więc podnoszę się, chyba z jakimś przekleństwem na ustach, a tu rzeczywiście cały tort rozbryźgnięty po sali. Cały pokryty był białą bitą śmietaną, więc wyglądało, jakby nas zasypał śnieg w tej sali. Wróciłam do naszego stołu, zabrałam kawałek mój i męża, a także kawałki świadków i rozdaliśmy gościom, którzy nie dostali. Menadżer nasz przepraszał, kelner nas przepraszał, chcieli na szybko kupić inny tort, ale nie chcieliśmy.
A co jest najlepsze, to fakt, że sami to sobie wykrakaliśmy. Bo umowa z restauracją była taka, że jak będziemy zadowoleni z obsługi to oni doliczają 10% napiwku do rachunku za przyjęcie. Czyli byłoby to około 1000zł. Mówię więc do mojego, jeszcze wtedy przyszłego męża: „oo, to niech wywrócą tort, to nie będziemy im płacić za obsługę!” . Plus swoje wykrakanie dołożył na weselu już mój mąż, bo jak kroili tort dla gości, to zerknął ile go zostało i pomyślał „Oo, z połowę weźmiemy do domu!” No to wzięliśmy Kelner chodził bardzo blady cały wieczór…

Było kilka wpadek z kimś kto się za szybko i za bardzo napił, ktoś się z kimś pokłócił, mnie uwierał już gorset, na posprzątanym po torcie miejscu wywróciła się kelnerka z drinkami, ale i tak było idealnie – to zawsze będzie najpiękniejszy dzień w Twoim życiu, jeśli tylko powiecie sobie tak, to musi być idealnie. Nic bym w tym dniu nie zmieniła.

Pragnę w tym miejscu również podziękować mojemu mężowi za trzymanie fasonu, bo ani razu nie ściągnął marynarki.


Jestem ze swoim mężem siedem lat, znamy się od podszewki, choroby, biedy, radości, łez, smutku, gniewu, dramatu. Znamy się na co dzień i od święta. W zeszłą sobotę poznaliśmy się na nowo. Odkryliśmy i znaleźliśmy się po raz pierwszy na świecie.
Dziękuję Mężu.
Jesteś głupią! Głupią! Głupią babą! Ja się tak pięknie dziś umalowałam! spóźniłam się do pracy, bo miałam ważne spotkanie i w łazience przed lustrem sterczałam dobre pół godziny! Baza, podkład, puder mineralny, brązery, róże i cienie! Ale jakie cienie! Oko umalowałam sobie tak, że mucha nie siada! Cieniowane, z efektem powiększenia.. kreski robiłam dobre 10 minut i wyszły mi takie idealne! I co?! I szlag to trafił!!!!
Ciacho.. siedzę przed usmarkaną klawiaturą.. gluty kapią mi po obrączce.. po makijażu nie ma śladu... spóźnię się na autobus i siedzę i wyję! Piękna relacja.. ja poryczałam się już po pierwszych linijkach... Jesteś moim ciasteczkowym guru! Tylko nie lubię Cię bo przez te piękne słowa to tak bardzo bardzo bardzo zatęskniłam za moim dezerterem, że nie widzę innego wyjścia jak otworzyć butlę chardonay i wypić ją... z Gienkiem! Choć nie! To Ty! To Twoja wina! Powinnaś teraz wsiąść w Reymonta i przyjechać tu do mnie! I wypić tą butlę ze mną! O!
__________________
Helenka 10.03.2016
... jestem, bo jesteś ...
Olgietka jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Forum ślubne


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:58.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.