|
|||||||
| Notka |
|
| Poczekalnia - będę mamą Forum dla przyszłych rodziców. Poczekalnia - będę mamą to miejsce, w którym podzielisz się tematami związanymi z oczekiwaniem na potomstwo. |
| Pokaż wyniki sondy: Czy kolejną część robimy na odchowalni ?? | |||
| tak |
|
22 | 57,89% |
| nie |
|
16 | 42,11% |
| Głosujący: 38. Nie możesz głosować w tej sondzie | |||
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#4231 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-06
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 1 372
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Senirko uwierz mi ze wiele po porodzie ci się zmieni. Ja nigdy swoich piersi nie eksponowalam , mimo,ze miałam?(może powrócą do swojego stanu kiedyś) ładne , spore piersi, i byłam nastawiona na to ze nie będę cyckami świecić karmiac , w szpitalu mialam gdzieś czy ktos obcy na to patrzy. Nie stresuj się i nie myśl o tym, czy dziecko będzie brudne po porodzie. Jedyne o czym marzysz to żeby ci dali to twoje dziecko choćby na chwilę
Edytowane przez isia4891 Czas edycji: 2014-02-05 o 18:56 |
|
|
|
#4232 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 7 496
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
u mnie proponowali ale odmówiłam- tez mnie to obrzydza...
__________________
16.06.2012
|
|
|
|
#4233 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: in the middle of nowhere
Wiadomości: 2 093
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Znaczy koniec relaksującego popołudnia?
Też masz teściową z koszmaru? Cytat:
![]() Też ile razy widzę to na filmach z porodu, wydaje mi się to takie dziwne ciut. Gadaliśmy o tym z TŻem i ustaliliśmy że powiemy położnej, że nie chcemy dotykać główki, dopóki całość nie bedzie na zewnątrz
__________________
W czasach powszechnego i nieograniczonego dostępu do informacji, ignorancja to kwestia wyboru. |
|
|
|
|
#4234 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 2 077
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
OPIS PORODU
![]() Mała śpi więc mam chwilę na zamieszczenie opisu. No to jadę szybko z koksem ![]() 30.01 w czwartek o godz 24 po prysznicu i położeniu się do spania, poczułam, że brzuch zaczął mi się boleśnie stawiać. Mała się kręciła co się wcześniej nocami rzadko zdarzało. Stwierdziłam: "Podejrzana sprawa. Czyżby skurcze przepowiadające?". Z poczatku nie liczyłam co ile minut mnie dopadały. Czekałam godzinę, dwie, leżąc, chodząc, siedząc i łapało co chwile niemiłosiernie. Mąż co chwile pytał: "Jedziemy?""Zbieramy się?" a ja mu odpowiadałam, że jeszcze nie, że poczekamy i zobaczymy czy to przejdzie. Na co on wciąż stawiał pytanie: "Ale nie urodzisz w domu? Ani w samochodzie?" A ja na to: "Nie wiem, nigdy nie rodziłam, nie wiem o co w tym chodzi "brzydal". O godz. 3:00 zaczęłam sprawdzać na zegarku co ile mam te skurczybyczki. Najpierw było co 10 min. Później co 7 min. O 5 rano stwierdziłam, że to nie są raczej przepowiadające i czas jechać do szpitala. Pojechaliśmy do szpitala w Trzciance (Szpital Powiatowy im. Jana Pawła II w Trzciance). Przyjęli mnie na IP. Szłąm stępkając z lekasza i zaliczyłam jeszcze toaletę. W toalecie na wkładce higienicznej dostrzegłam brązowy śluz. Pomyślałam: "O kur...cze! Dobrze, że przyjechaliśmy, bo się zaczęło". Pani pielęgniarka poprosiła mnie na KTG, położyłam się, podpięła mnie i tak sobie leżałam a ona wypełniała dokumenty. Skurcze były regularne co 7 min dochodziły do 80 z tego co dostrzegłam. Przyszła druga położna, poinformowały kogoś przez telefon, że: "przyjechała pacjentka w ciąży, ma skurcze, brązową wkładkę i skierowanie na cc na dzisiaj". Pomyślałam: "Na dzisiaj? <zdziwiona> Tam nie jest napisane, że na dzisiaj, mam tam napisane, że poród o czasie" - widocznie ten czas nadszedł . Po kilku minutach w gabinecie w którym leżałam podpięta do KTG pojawił się pan z rękami w kieszeniach z krzaczastymi brwiami. Pomyślałam: "O Boże! Cezary Żak z `Miodowych lat` Ależ on posiwiał!" Okazało się, że to lekarz ginekolog -położnik. Popatrzał na mnie, na KTG, na zlecenie CC i mówi: "Hmmm.... no dobra, ma pani tak ładnie zafoliowane to zlecenie do cesarki, więc nie ma o czym gadać, proszę szykować się za 2 godz na operację" Gały mi wyszły i szczena opadła. Nie wierzyłam, że za chwilę pożegnam się z moim ciązowym brzuszkiem - a tak go pokochałam. Zaczęłam się martwić o małą, jak to zniesie, czy jest przestraszona, jak bardzo będzie przerażona, czy jej nie zatną niechcący podczas cięcia itd. itd. Drżąca zostałam odpięta spod KTG, poproszona o przebranie się w piżamę, ginekolog `Cezary Żak w wersji siwej jak gołąbek` mnie zbadał (USG, na fotelu) i powiedział: "Do zobaczenia na sali operacyjnej za 2 godz". Na co zapytałam go: "Czy mam się bać?" a on: "Czego?" ja: "Operacji" a on: "No wie pani, co ja pani będę opowiadał, operacja to operacja, wiadomo, ale ma pani papier więc nie ma o czym mówić". Konkretnie. Kazali nasiusiać w kubeczek i położyć sie na sali i nic nie jeść i nie pić. 30 min przed cesarką podpieli mnie znowu do KTG. Gacie miałam pełne strachu. Nie wiedziałam co myśleć. Nagle przyszedł ksiądz z komunią. Pomyślałam: "O rany... jestem już w niebie?". Pyta czy chcę przystąpić do komuni. Pomyślałam: "A dawaj, w razie jakbym miała skonać (ze strachu)". Odmówił `Ojcze nasz` i `Zdrowaśkę` dał obrazek i poszedł. Przynieśli KTG, podpięli. Szybko minęły te 2 godzinki. Założyli mi cewnik (bolało) i welflon. Po czym położna rzekła: "No to idziemy". "Ale jak?" - pomyślałam. Cewnik mnie uwierał jak szłam, bolał mnie każdy krok od tego badziewia. Położne widząc moją skrzywioną minę z bólu rzekły: "Co się dzieje? Skurcze?" ja na to: "Nie skurcze, ten głupi cewnik". Szłam drżac jak osika. Strasznie się trzęsłam ze strachu i zimno mi jakoś było. Rozebrały mnie, owinęły materiałem, wprowadziły na sale operacyjną. Łóżko oświetlone, jakieś urządzenia dookoła niego i kolka latających po sali zielonych ludzików. Ufoludki i kosmos dosłownie. Kazali mi usiąść na łóżku. Przyszedł pan w zielonym czepku, ubrany również na zielono z wyglądu pomyślałam, że to jakiś masarniczy. Okazało się, że to anestezjolog. Każdy dostrzegł jak się trzęsę i mówili co chwilę: "O rany jak pani się biedna trzęsie" "Ona cała drży" "To z emocji i z zimna bo na jej sali chłoono było" itd. Anestezjolog kazał mi się zgarbić mocno, zrobić koci grzbiet, a pielęgniarka mnie trzymała od przodu, w sumie przytuliła mocno żebym się nie poruszyła i nie drżała tak bardzo. Anestezjolog rzekł: "Pani Moniko teraz będzie najgorsz część operacji. Posmaruję pani plecy zimnym spirytusem" Rozbawił mnie trochę i powiedział, że będzie wszystko mi mówił co robi. W sumie nie pamiętam czy coś jeszcze mówił, chyba, że się będzie wkłuwał i że to będzi etrwało sekundę i nie zaboli zbytnio. Złapałam mocno za ręke pielęgniarkę w razie jakby bolało żeby ją ścisnąć Powiedziala, ze mogę ją trzymać i ścisnąć jak mi to pomoże. Lekarz wkłuł się, poczułam tylko takie niewielkie ukłucie ale prąd poszedł w jedną nogę a później w drugą. W tą drugą poszedł mniejszy. Nie wiedziałam skąd ten prąd. Nie słyszałam żeby mnie `pan masarniczy` ostrzegał przed nim. Kazali się położyć. Położyłam się. Na sali zobaczyłam pana "Cezara Żaka z "Miodowych lat"" który miał za krótkie zielone spodnie. Wszyscy zaczęli się z niego chichrać i żartować, że przyszedł chyba prosto z połowu ryb, bo te spodnie miał jak rybaczki. Mi od znieczulenia zrobiło się już ciepło od pasa w dół, więc przestałam drżeć. Po chwili zobaczyłam, że na sali pojawił się lekarz ciemnoskóry. "Egzotycznie" pomyślałam . Założyli mi kotarę na wysokości piersi, zasłonili połowę ciała. Lewą rękę wziął do siebie anestezjolog i coś mi w nią wstrzyknął mówiąc, że może mi się kręcić w gowie. Pomyślałam: "O nie kużwa jeszcze tego mi brakuje, żeby mi się kręcił świat pod kopułą" Ale nie kręciło mi się. Prawą rękę opuściłam sobie wzdłuż ciała miziając stół na którym leżałam. Myślę sobie: "Czym on jest obity, taki dziwny materiał, coś jak super miękka skóra ekologiczna" - okazało się, że to nie był stół tylko moje udo! . Zabrali mi tą rękę ale nie wiem co z nią zrobili, nie pamiętam. Anestezjolog mówi: "Operacja już trwa". Słyszałam, że lekarze mówili coś o zielonych wodach. Pytam anestezjologa: "Mam zielone wody? Bo coś panowie doktorzy mówią" On taki zdziwiony, zaczął wyglądać stając na palcach za tą kotarę i mówi, że nie widzi zielonych wód. Hmmm... nie wiem w końcu jakie były. Pytam anestezjologa: "A panowie doktorzy nie zatną mi przez przypadek dziecka niechcący?" odpowiedział z usmiechem: "Proszę Pani, operacje przeprowadzają lekarze a nie drwale" uspokoiłam się. Poczułam ljakby ekkie naciskanie pod moimi żebrami i mówię: "Ale nie wypychajcie jej! Delikatnie proszę" na co lekarz zza kotary odpowiedział: "Nic tutaj nie wypychamy, nie naciskamy, spokojnie". Po tym anestezjolog mówi: "Ooo jest już główka i cała reszta, nawet spory maluszek (słyszałam już płacz małej <3) noo i od razu załatwiła wszystkie sprawy - siku i kupę i wszystko na raz" Ciekawe gdzie ona to zrobiła, mam nadzieję, że nie na mnie . Bidulka moja kochana. Zabrali ją do osuszenia i oceny. Po chwili przynieśli mi ją, powiedzieli, że zdrowa, była ubraną, płakała głośno bidulka, pocałowałam ją w policzek i mówię "ćśśś ćśśś ćśśśś" całując ją i mówiąc do niej - przestała płakać, słuchała . Po 5 min ją zabrali i położyli pod lampę ogrzewającą. Chwileczkę po tym opuścili kotarę, przykryli mnie i zawieźli na salę pooperacyjna. Przywieźli w szklanej wanience małą. Znieczulenie zaczęło mnie puszczać. Podłączyli pod kroplówkę. Najdłużej znieczulenie utrzymywało mi się na tyłku i spodzie nóg. Później zabrali ją jeszcze chyba pod tą lampę ale nie pamięta <skleroza?>. Zauroczyłam się nią i zakochałam od pierwszego wejrzenia wtedy na sali operacyjnej. Cały czas mówiłam do niej: "Mamusi kochana perełka". Nie pamiętam szczegółów co się działo póżniej - teraz to sobie uświadomiłam, że mam jakąś lukę w pamięci, może to przez ten lek co mi wstrzyknął w żyłę anestezjolog. A może to przez ten szok Pozytywny szok. Malutką co chwilę mi przynosili i próbowali przstawiać do piersi. Prze zmoje wklęsłe brodawki musiałam to robić z kapturkami. Ale tak jak już wspominałam, mała nie była zadowolona i płakała bidulka. Po 6 godzinach wstałam z pomocą położnej - która wyglądała jak typowa "piguła z czasów komunistycznych" - z łózka, poszłam z nią pod prysznic. Tzn, ja byłam pod prysznicem a ona stała pod kabiną asekurując mnie i mój cewnik Zdziwiło mnie, że już miałam miesiączkę, myślałam, że po cc występnuje później. Pamiętam jak pod tym prysznicem położna mówiła: "Między pośladkami szoruj, szoruj tam dokładnie" Ledwo się ruszałam, ale szłam i to w miarę wyprostowana. Pomogła mi się ubrać itd. Nie mogłam jeść ani pić do następnego dnia rano. Dawali mi sól fizjologiczną i glukoze w kroplówkach. Cukier po tym 140. Ogólnie kosmos Następnego dnia powiedziałam żeby ściągnęli mi ten cewnik bo mnie wkurza i chce iść sama do wc. Ściągneli (zabolało przez sek, bo babka wyciągnęła go szybkim ruchem) i nie miałam w ogóle problemu na szczęście ani dyskomfortu z siusianiem. Ogólnie cc w porządku i cieszę się, że tak wyszło, że ją miałam. Malutka nie była umęczona, wyglądała na spokojną po wyjęciu, różowiutka, zdrowa, bez problemów na szczęście. A jak zobaczyłam, że jest podobna do mnie to już w ogóle oczko w głowie teraz . Ważyli mnie dzien po porodzie. Gały mi wyszły, bo okazało się, że waże dokładnie tyle ile przed ciążą. Ach ta moja dieta cukrzycowo-ciążowa to pewnie też jej zasługa. Za to teraz mam dalej diete, która się tym razem nazywa: "dieta z braku czasu na szamanie" Już teraz wiem co znaczy absorbujące dziecię I wiem co to znaczy bolące uszy od płaczu malucha I bolące plecy i ręce od noszenia I to wszystko o czym pisałam gdzieś powyżej w swojej relacji świeżo upieczonej mamy . No ale czego się nie robi dla tych naszych pociech Chociażby miało sie zrobić dla nich to wszystko na czworaka. Dołączam jeszcze jedno zdjęcie "cesarzowej" (bo przez cc) Hanny
__________________
"Jak wychować szczęśliwe dziecko" John Medina "Mamo, Tato co Ty na to? 1,2,3" Paweł Zawitkowski "Język Niemowląt" Tracy Hogg, Melinda Blau http://suwaczki.slub-wesele.pl/20140129744753.html Edytowane przez selena85 Czas edycji: 2014-02-05 o 21:37 |
|
|
|
#4235 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 591
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Cytat:
). Nikt przecież nie będzie ci na siłę wpychał ręki między nogi ![]() Dziewczyny, chyba mam problem... Minęło 6 tygodni od porodu i od jakiegoś tygodnia już nawet nie plamię. Mimo to zauważyłam, że wkładka cały czas jest mokrawa, zbyt mokra jak na standardową wydzielinę (muszę wymieniać praktycznie przy każdej wizycie w toalecie). Od wczoraj skupiłam się bardziej na tej wkładce i niestety to mokre to chyba są siki ![]() Edytowane przez krolowa_nilu Czas edycji: 2014-02-05 o 19:14 |
|
|
|
|
#4236 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: in the middle of nowhere
Wiadomości: 2 093
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Seleno.
Szpakowaty Cezary Żak w przykrótkich portkach, pan masarniczy, pan z Afryki i zielone ludziki. W rankingu na opisy porodu, Twój jest naprawdę wysoko. Tak zaczęłam się śmiać że aż mnie zgaga rypła po przełyku ![]() Toteż, pięknie dziękuję w imieniu swom i wszystkich innych indżojujących Twój cudowany opis ![]() ---------- Dopisano o 18:20 ---------- Poprzedni post napisano o 18:19 ---------- Cytat:
__________________
W czasach powszechnego i nieograniczonego dostępu do informacji, ignorancja to kwestia wyboru. |
|
|
|
|
#4237 | ||||
|
Wtajemniczenie
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Cytat:
![]() Dzięki, świetny, pozytywny opis .Cytat:
!!! Dziękuję za opis. Biedna się nacierpiałaś. Trzymam za jutrzejszą kontrolę. Wiśnia przesłodka! Cytat:
![]() Cytat:
. No i mizianie się po znieczulonym udzie też . Już chwaliłam Hanię - śliczna jest. A jaka wystrojona! Muszę Wam napisać, że fajnie tak Was nadrobić i być na bieżąco. W zasadzie to powinnam się zdrzemnąć, ale jakoś nagle mi się odechciało. Dziewczyny jakie smoczki polecacie dla 2-tygodniowego malucha? Jakie się u Was sprawdziły? Jesteśmy w fazie testów i póki co, Kacperkowi żaden nie pasuje. Woli moje cyce .
|
||||
|
Najlepsze Promocje i Wyprzedaże
|
|
#4238 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: lubelskie
Wiadomości: 712
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Właśnie sprawdziłam wyniki dzisiejszej morfologii i płytki krwi spadły do 80 tys (norma 150-400). Gin kiedyś wspominał o przetaczaniu przy tym poziomie, będę się z nim widziała w poniedziałek. Trochę się zmartwiłam...
A z pozytywnych rzeczy to zaliczyłam dziś badanie dna oka i żadne zmiany zwyrodnieniowe w siatkówce nie powstały. Poprosiłam o zaświadczenie o braku przeciwwskazań do porodu siłami natury, żeby mieć to na piśmie w razie w. Dostałam bez problemu i dokumentacja porodowa ukończona. Hm, a może zacznę tak do niej gadać to się wkurzy i wyjdzie? "Zuzia, daleko jeszcze? Zuzia, no ale daleko? No daleko? Wychodzisz? Zuzia? No ale daleko czy nie?" Cytat:
![]() sweet_vintage super pozytywny opis, aż chce się rodzić ![]() tajeczka brawo dzielna kobieto ![]() patrycjja selena85 czytałam z zapartym tchem... A Hania zupełnie jak aniołek, cudna! No mnie też nie napawa zbytnim entuzjazmem macanie główki dziecka we własnej pochwie... Jakoś tego nie czuję
__________________
18.05.2013 - Żona - zapnij pasy Kochanie, przed nami wyboista droga |
|
|
|
|
#4239 | ||
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 1 859
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Cytat:
Cytat:
trochę się pośmiałam i popłakałam Śliczna córeczka!!
|
||
|
|
|
#4240 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 1 423
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Oto opis mojego porodu:
Na początku zaznaczę że marzyl mi się poród aktywny bez zzo być może nawet w wodzie z jakąs pomocą ze strony położnych w cieplej atmosferze. A bylo calkiem inaczej... Jeśli dopiero czeka Cię poród nie czytaj lepiej tego, opisuję tu poród już po kilku dniach, na spokojnie i bez zbędnych emocji ale za to same realia... 20.01 7.30 - Stawiliśmy się na izbe przyjeć 8.30 - Przyjeli mnie na oddział patologi ciazy w Zawierciu 11.00 - Badanie krwi.moczu, Usg,Ktg pogadanka z lekarzem rozwarcie na 1,5cm, więc lekarz wykonał masaż szyjki i ustalil zastrzyki na wywolanie a na 6 rano kroplówka. 13.00 - zaczął mi odchodzić czop z krwią i zaczeły się skurcze więc całe popołudnie chodziłam po korytarzu w te i spowrotem, męczyly mnie bóle z krzyża. O 15 dostalam zastrzyk kolo 21 polożyłam się spać, 23 kolejny zastrzyk i z nerwow nie moglam spać do 3. 21.01 O 5 obudzila mnie pielegniarka na zastrzyk i lewatywe mimo iż nie bylam do niej przekonana uslyszalam że tam jest obowiązkowa... O 6 przenieśli mnie na blok porodowy i tu aż się poplakałam wygląd niczym z PRLu na moje pytania o sale porodową którą nam pokazywali uslyszalam że ona jest udostępniana tylko wtedy kiedy wszystkie boksy są zajęte. Boksy oddzielone scianką i parawanem metrowa przerwa na przeciw drzwi wejściowych (każdy kto wchodzil widział mnie rozkraczona na tym "łóżku") dostałam kroplówke, czopki i zastrzyk (oczuwiście nie doprosilam się o info co to za leki) podłączyli mnie pod KTG. Może po 10 minutach zaczely się skurcze od razu co 3 minuty ciągło mnie z krzyża modlilam się żeby tylko móc wstać i pochodzić. O 7 przyjechał tż oczywiście fochy polożnej że po co skoro jeszcze pare h zanim akcja się rozkręci. Ogólnie polożna niemila, opryskliwa. Do 10 kazala mi leżeć plackiem pod KTG potem wyblagałam żebym mogła wstac i dreptać z nogi na noge podpięta pod KTG i kroplowke ale malemu zaczelo zanikać tętno ja w placz a ta z ryjem na mnie że mam się uspokoić bo uduszę własne dziecko czy ja nienormalna jestem to tylko sprzęt się zaciął... Kazala mi się spowrotem polożyć... Znów masaż szyjki... Leżałam tak do 14 z bólu już nie mogłam wytrzymać skurcze co 2minuty tak już mnie bolal kręgoslup że nie mogłam wytrzymać a tu mi kazali leżeć na plecach i nawet na bok się nie mogłam obrócić... o 14 wpadla Pani doktor a tu rozwarcie na 2cm... To już mnie dobilo tyle godzin męczenia a tu prawie się nie ruszylo... Ból kręgoslupa byl juz taki że cięzko mi bylo odróznic go od skurczów, skurcze co 2 minuty, chcialam się lekko na bok odciążyć a tu wpadły 2 położne i ta moja drze się na mnie co ja robię zaraz uduszę dziecko a ta 2 do niej z taką olewką ona się sama prosi, zabije własne dziecko tak to jest jak dzieci robią sobie dzieci (mam 24lata) poplakałam się a te jeszcze gorzej do mnie że mam oddychać a nie ryczec... Tż patrzył na mnie ze łzami w oczach byl na nie wsciekły, widzial jak się męcze... Przed 15 polożna i lekarka stwierdziły że to bez sensu i odłączają mnie i za 2 dni ponowna kroplówka ale potrzebowaly zgody Pani ordynator i tu zaczelo się pieklo... Wpadła Pani ordynator zaczeli grzebać przy kroplówce,Ktg i powiedziała że wroca za 10 minut... Slyszalam jak w pokoju obok krzyczy na polożna czy jest po☠☠☠*na co ona jej kazała i czy wie co narobiła... Zaczelam panikować bo wiedziałam że coś jest nie tak... Ordynator wpadła na sale i mówi że maly jest poowijany pępowiną która go dusi na każdym skurczy i zanika tętno i natychmiast muszą robić cesarke... Mój świat się zalamal zaczełam płakać że zgadzam się żeby go ratowali, wygonili tż... Zalożyli mi cewnik i na sale... Anestezjolog mi 3 razy podawal znieczulenie bo nie mógl się wkluć, polożyli mnie widziłam jak mnie nacinają i dopiero założyli parawan bolalo jak skur*n bo znieczulenie poszło mi bardziej na 1 stronę na co anestezjolog że muszę wytrzymać bo nie ma czasu poprawiać... Modlilam się do Boga żeby nie zabieral mi maluszka o 15.07 pokazali mi go nie plakał, caly byl fioletowy pokazali mi go na sekunde zaczelam plakać i pytac co z nim pielęgniarka powiedziała że jest zdrowy dostal 10punktow i usłyszałam jego krzyk w tym momencie pomyślałam że mogę już umrzeć bo najważniejsze że z maluszkiem wszystko dobrze. Wiedziałam że Tż stoi za drzwiami i się nim zaopiekuje... Zaczelam zamykać oczy, anestezjolog zaczął coś gadać i pielgniarka że muszę być silna dla synka to i dodało mi sił... o 16 wywozili mnie z sali i zobaczylam tż pytałam czy go widział czy go przytulił, powiedział że mnie kocha że byl u małego i wszystko z nim dobrze. Polożyli mnie na sali pooperacyjnej, tż wszedl i zaczął mnie tulić... Po poł h znieczulenie już do reszty zeszlo ruszlam nogami prosilam o coś przeciwbólowego, bołal mnie brzuch ale plecy tak bolaly że nie moglam wytrzymać polożna z krzykiem że wymyślam że nie może mnie jeszcze boleć bo znieczulenie zejdzie po 2h, tż do niej że już zeszlo bo ruszam nogami a ta popatrzyla i poszła... Męczylam się do 18 i dopiero na następnej zmianie dostałam coś przeciwbolowego (paracetamol) o 19 pojechał tż a o 20 mieli mi malego przynieśc na karmienie ale przyszla pielegniarka i pyta czy brałam leki przeciwbólowe bo jesli tak to nie dostane dziecka poprosilam żeby chociaż mi przyniosla go pokazać to uslyszalam że ona nie ma czasu i jak nie będe już brac leków to o 23 dostane synka... Pisałam smsy z mamą, o 23 przyniosla mi synka polożyła na łózku i poszła sobie, zero zainteresowania czy potrzebuje pomocy przy dostawieniu czy cokolwiek nie mogłam się ruszać a tu radź sobie... Dalam rade nakarmilam synka i o 5 miałam go dostać spowrotem. Pól nocy nie spalam z bólu ale obiecałam sobie że nie wezmę leków żebym mogła karmić synka i wytrzymalam, dostalam go o 5 na karmienie jak patrzylam na niego to chcialo mi się płakać z radości że go mam. 22.01 O 10 przyjechal tż bo o 11 miałam wstać, pielegniarka stwierdziła że o 10 nakarmię maluszka i dostane coś przeciwbólowego żebym dała rade wstać pochodzić i dostałam (tż widział jak do kroplówki wstrzyknela mi sół fizjologiczną)...Ból niemiłosierny ale staralam się dla synka żeby dojśc do siebie i wziąsc go od tych wrednych bab... cale popoludnie miałam go przy sobie o 23 zabraly go na noc, przynosily go o 2 i o 5 na karmienie. 23.01 Przy karmieniu o 5 stwierdzilam że chce go już dostać i dam rade się nim zajmować. Przemęczyliśmy się w tych spartańskich warunkach i w piątek 24.01 wyszliśmy do domu... Marzyłam o tym aby połozyć się z maluszkiem i tż w naszym łóżku i jak najszybciej zapomnieć o tym szpitalu... Dziś jestesmy już w domku... Radek skonczyl wczoraj 2 tygodnie a ja wciąż nie mogę uwierzyć w to że ten koszmar już za nami że mam go przy sobie, że wszystko jest już dobrze... Najbardziej na świecie żaluje decyzji o wyborze tego szpitala zastanawialam się nad tym i nad szpitalem niecooddalonym od nas... Wkoncu stwierdzilam że napewno nie jest tu tak źle jak mówią i wybrałam ten... Gdyby małemu sie coś stalo nie wybaczylabym sobie tego do konca życia...Raduś miał 2850g 50cm stwierdzono u niego hipotrofie wewnatrzmaciczną ale poki co maluszek przybiera i rozwija się prawidlowo, karmimy piersią. Powoli dochodzę do siebie chociaż zostal mi ból kręgosłupa tak mocny że nie mogę ustac przy przewijaku żeby malego przebrać mam nadzieje że to chwilowe, brzuch do dziś dokucza i odczuwam mega ból o jednej stronie podbrzusza przy leżeniu na boku... Ale warto bylo to wszystko dla niego wytrzymać... |
|
|
|
#4241 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: in the middle of nowhere
Wiadomości: 2 093
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Cytat:
Takie z deka złośliwe te nasze ssaki ![]() Mi TŻ wkręca że mały się nie rusza czasem z zemsty za to że Elvisa słucham
__________________
W czasach powszechnego i nieograniczonego dostępu do informacji, ignorancja to kwestia wyboru. |
|
|
|
|
#4242 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-11
Lokalizacja: Francja
Wiadomości: 315
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Cytat:
![]() U mnie dzisiaj doszly szantaze, bo bardzo sie boje, ze jak pojde w pt do szpitala, to mnie juz tam zostawia...Wiec moj syn ma wybor, albo zechce wyjsc do pt, albo co noc bede spiewac kolysanki a juz slyszal pod prysznicem moje mozliwosciJa chce taki porod jak Sweet vintage i wspomnienia jak Selena!! |
|
|
|
|
#4243 | |
|
Gang Iren
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Poznań/UK
Wiadomości: 52 313
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Mi się zdarzyło tak kilka razy we wczesnych tyg po porodzie z Erykiem i przeszło. Myślę,że do rodzinnego najpierw,a później on pokieruje dalej,ale pewności nie mam.
Na pewno dobrze zrobią ćwiczenia mięśni Kegla. Cytat:
Mam z aventa i Kacper akceptuje,ale sporadycznie daję. http://image.ceneo.pl/data/products/...-scf170-18.jpg
__________________
We all find time to do what we really want to do... |
|
|
|
|
#4244 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-06
Lokalizacja: Londyn
Wiadomości: 1 238
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Cytat:
Hmm tego sie boje - mój perfekcjonizm jest morderczy, wszystko musi być zrobione przeze mnie i po mojemu, nawet śniadania nigdy nie daje małzowi zrobic, z wielkie bólem odpuscilam odkurzanie bo już szału dostawał ![]() Anyway moje dzieciątko postanawia mnie dziś straszyć i ruszać sie 'tyle o ile' nie wiem czy jechać do szpitala czy nie, w sumie kazali mi przyjechać jak będzie sie ruszala za mało no ale ile to jest za mało ?!? em ma dzięki, w sumie racja, bezpieczniej w chuscie Madzik witaj O jeżu, wstawiacie zdjęcia swoich maluszkow i one takie przecudowne są i ja tez chce takie ( może w wersji z opcja wyciszania dźwięku )
__________________
Lily-13.02.2014 <3
Anika <3- 29.09.2015.. |
|
|
|
|
#4245 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 1 423
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Cytat:
Również taki posiadamy i czasami mały go podziumdzia ale tylko jak ma taki kaprys :P żadne inne się nie spodobały a próbowaliśmy 6... |
|
|
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
|
|
#4246 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: woj.śląskie
Wiadomości: 3 870
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
jak do mnie by się ktoś w taki sposób zwracał/krzyczal na mnie/itp to tak bym mordę wydarła że głowa mała ... zresztą mój TŻ też by cicho nie siedział i wiem że jeżeli coś takiego zdarzy się w trakcie porodu to nie będę siedzieć cicho. a mało tego zaraz po wyjściu napisałabym piękną i opasłą oficjalną skargę do ordynatora oddziału i dyrektora szpitala.
__________________
sent from iphone
|
|
|
|
#4247 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: lubelskie
Wiadomości: 712
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
23Paula23 szczena mi opadła.... Bardzo Ci współczuję tych okropnych przeżyć. To niebywałe, że istnieją jeszcze takie miejsca... Może napisz o tym na stronie Rodzić po Ludzku? By chociaż inne kobiety ostrzec przed tym "szpitalem"? Po prostu brak mi słów....
Cytat:
Też kupiłam tego Aventa, właśnie ze względu na to, że dziewczyny zachwalały i ma dobre opinie w necie.
__________________
18.05.2013 - Żona - zapnij pasy Kochanie, przed nami wyboista droga Edytowane przez vacuity Czas edycji: 2014-02-05 o 20:02 |
|
|
|
|
#4248 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: woj.śląskie
Wiadomości: 3 870
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
no i stało się ... brakło miejsca w pierwszych postach więc chcąc nie chcąc jestem zmuszona usunąć część informacji ale kasuje wydaję mi się te typowo ciążowo-początkowe które raczej już nam niezbędne nie są
__________________
sent from iphone
|
|
|
|
#4249 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 1 859
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Jak czytam coś takiego to dosłownie szlag mnie jasny trafia. Tacy ludzie w ogóle nie powinni pracować w szpitalach... to jest skandal takie traktowanie pacjenta, takie zachowanie i generalnie aż mi się to w głowie nie mieści. Ja bym na 100% napisała skargę i to w wiele miejsc i jeszcze zawiadomiła prasę.
Najgorsze, że kobieta rodząca cierpi, boli ją i nie zawsze ma siłę czy czelność zadbać o to żeby byc dobrze traktowaną. Ale mnie by chyba taki wnerw wziął, że bym rozniosła tą salę razem z tymi położnymi... aż mi się ciśnienie podniosło |
|
|
|
#4250 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: in the middle of nowhere
Wiadomości: 2 093
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
23Paula23 straszne to co przeszłaś... Tym straszniejsze, że wcale nie musiałaś tak cierpieć! Bardzo mi przykro że to Cię spotkało
![]() Wysmarowałabym jakąś słuszną skargę na te jędze co krzyczały na Ciebie zamiast pomagać
__________________
W czasach powszechnego i nieograniczonego dostępu do informacji, ignorancja to kwestia wyboru. |
|
|
|
#4251 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 11 672
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Selena wiedziałam, ze Twój opis mnie nie zawiedzie
Paula Co za koszmarny szpital. Nie wyobrażam sobie leżeć płasko przy skurczach. Już nie mowiac l tym co przeżyłas
__________________
|
|
|
|
#4252 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Newcastle
Wiadomości: 1 707
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Paula bardzo współczuję przeżyć
dobrze, ze masz juz przy sobie synka, a kochający maz jest obok caly czas. Jestem w szoku, ze takie rzeczy dzieją sie w szpitalach, w cywilizowanym kraju, w XXI w. Kiedy czytałam to pojawiło sie niedowierzanie. Nie zostawcie tego w ten sposób - moze przysłużycie sie kolejnym rodzącym tam. Slowa "dzieci rodzą/robia dzieci" są na prawde krzywdzące dla niektórych. Każda kobieta w innym czasie poczuje instynkt i bedzie miała "warunki" na dziecko ) takie komentarze są nie na miejscu ... Nie pozostaje mi nic tylko dziękować, ze trafiłam na tak cudowna położną, ktora wraz z moim mężem sprawili, że myśląc o moim porodzie nawet nie mam w głowie bólu i nerwów, a bardzo mila przygodę z cudownym zakończeniem. I malo tego - myśląc o porodzie nie ma ani jednej rzeczy, ktora miałaby mnie zniechęcić do kolejnego dziecka. I Dziewczyny nierozpakowane, mam nadzieje, ze zadna z Was bie bedzie musiala przechodzić przez taki koszmar jak Paula
__________________
|
|
|
|
#4253 |
|
Gang Iren
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Poznań/UK
Wiadomości: 52 313
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Paula
Dobrze,że to już za tobą...
__________________
We all find time to do what we really want to do... |
|
|
|
#4254 | ||||
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 1 905
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Cytat:
Cytat:
Cytat:
po drugie tym sie chyba urolog zajmuje ale to najlepiej isc do rodzinnego to ci powie konkretniej. Cytat:
Paula scieło mnie z nóg...współczuje przezyc Selenko piekna masz córcie Tajeczko az mi sie ciśnie na usta: który debil cie tak zszył? Ja dzis pierwszy wieczór zapakowałam Doris do chusty i odpukac inne dziecko..ładnie ssie, nie denerwuje sie przy piersi. Oby tak juz było...znacznie milszy taki spokojny wieczór niz krzykaty
__________________
|
||||
|
|
|
#4255 | ||
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: in the middle of nowhere
Wiadomości: 2 093
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Cytat:
![]() Paula ja apeluję, cobyś dała sobie czas ochłonąć po tym koszmarze a potem coś z tym zrobiła, gdzieś to zgłosiła. Przecież te babska codziennie tak kobiety traktują, codziennie komuś takie koszmary fundują Twój mąż był przecież wszystkiego świadkiem, we dwoje na pewno mielibyście jakąś siłę przebicia! Już nie wspominając o fakcie, że prawdopodobnie moglibyście pozwać ją o straty psychiczne, traumę i cokolwiek jeszcze. Takie rzeczy to nie tylko na amerykańskich filmach, u nas też jest tego na szczęście coraz więcej.Wogóle rozwaliło mnie udostępnianie sali porodowej dopiero jak boksy wszystkie zajęte ---------- Dopisano o 19:54 ---------- Poprzedni post napisano o 19:53 ---------- Cytat:
__________________
W czasach powszechnego i nieograniczonego dostępu do informacji, ignorancja to kwestia wyboru. |
||
|
|
|
#4256 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 11 672
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
krolowa_nilu mnie sie cały czas zdarza popuścić pare kropel przy kichaniu/kaszlu
Daje sobie jeszcze ze dwa miesiące, a potem uderzam tu: http://przychodnia.szpitalzelazna.pl...arzadu-rodnego---------- Dopisano o 20:56 ---------- Poprzedni post napisano o 20:55 ---------- Cytat:
__________________
|
|
|
|
|
#4257 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Newcastle
Wiadomości: 1 707
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Cytat:
ja obstawiam jeszcze kwestię temperatury- ja zimnolubna jestem, ale mój małżonek ma bzika i w naszej sypialni jest na prawdę ciepło. może to i od tego - temperatura poszła w dół (TŻ się przejął i wyczytał wszystko co można o odparzeniach) i jak pisałam wydaje nam się, że blaknie ![]() Woda przegotowana, wietrzenie pupy i linuś na odparzenia (chociaż nasza córka nie cierpi leżeć goła - uspokaja się przy ubieraniu ) poszły w ruch - na szczęście Amelka nie marudzi, czyli chyba nie jest tak źle i uda nam się zaleczyć przed poważniejszymi konsekwencjami.A i jeszcze wypowiem się w dwóch kwestiach- po pierwsze dotykanie główki. Przyznaję, że zanim położna zadała mi pytanie, czy chcę to już krzyczałam, że absolutnie :P jakoś nie mogłam się przełamać. A poza tym po co miałam dotykać i może stresować dziecko, jak za chwilę miałyśmy się i tak spotkać. Po drugie kwestia świecenia cyckami - nie mam z tym problemów do tego stopnia, że mogę krepować innych. W szpitalu żadna z nas na sali nie szczypała się tylko wszystkie w porze karmień latałyśmy z dojarkami z wierzchu I też myślałam wcześniej jak to będzie- ale jak odzywa się głodne dziecko, to zaczyna mi być obojętne, czy siedzę z mężem, teściową czy koleżanką
__________________
Edytowane przez patrycjja Czas edycji: 2014-02-05 o 21:08 |
|
|
|
|
#4258 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 2 077
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
A właśnie czytałam w broszurce informacyjnej, że odchody (nie lubię tego określenia)
poporodowe mają najpierw zabarwienie krwisto czerwone, później przechodzą w brązowe no i na końcu właśnie są bezbarwne - obstawiam zatem, że to to.
__________________
"Jak wychować szczęśliwe dziecko" John Medina "Mamo, Tato co Ty na to? 1,2,3" Paweł Zawitkowski "Język Niemowląt" Tracy Hogg, Melinda Blau http://suwaczki.slub-wesele.pl/20140129744753.html |
|
|
|
#4259 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Pl
Wiadomości: 1 285
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
isia jesli chodzi o badania to robilam morfologie i zelazo, nie potrzebujesz skierowania
A co do witamin to biore nadal Femibion 2, no i do wczoraj jeszcze zelazo bralam.23paula23 wspolczuje przezyc, masakra jakas ten szpital Najwazniejsze, ze wszystko dobrze sie skonczylo. A z tym kregoslupem, to moze wybierz sie do lekarza?!
__________________
20.12.2013 - Alek |
|
|
|
#4260 | ||
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 2 077
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Cytat:
Dokładnie tak - Szpakowaty Cezary Żak w przykrótkich portkach, pan masarniczy, pan z Afryki i zielone ludziki Oj to wybacz mi, że przyczyniłam się do rypnięcia przez zgagę - ale wynagrodziłam to mam nadzieję zapewnieniem dobrego humoru ![]() Bo sama taki mam jak sobie o tych epizodach przypominam ![]() ---------- Dopisano o 21:14 ---------- Poprzedni post napisano o 21:13 ---------- Cytat:
A jakież potem zdziwienie mnie dopadło. Później sobie uświadomiłam, że to tak jakbym dotykała nieboszczyka.... ![]() Dziękuję w imieniu strojnisi Hani ![]() ---------- Dopisano o 21:17 ---------- Poprzedni post napisano o 21:14 ---------- Cieszę się zatem ![]() Mały szpital na peryferiach, niby nic a tu proszę jaki ciekawy i egzotyczny pakiet personelu mi się trafił
__________________
"Jak wychować szczęśliwe dziecko" John Medina "Mamo, Tato co Ty na to? 1,2,3" Paweł Zawitkowski "Język Niemowląt" Tracy Hogg, Melinda Blau http://suwaczki.slub-wesele.pl/20140129744753.html |
||
|
![]() |
Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:43.





16.06.2012 


A ja na to: "Nie wiem, nigdy nie rodziłam, nie wiem o co w tym chodzi "brzydal". O godz. 3:00 zaczęłam sprawdzać na zegarku co ile mam te skurczybyczki. Najpierw było co 10 min. Później co 7 min. O 5 rano stwierdziłam, że to nie są raczej przepowiadające i czas jechać do szpitala. Pojechaliśmy do szpitala w Trzciance (Szpital Powiatowy im. Jana Pawła II w Trzciance). Przyjęli mnie na IP. Szłąm stępkając z lekasza i zaliczyłam jeszcze toaletę. W toalecie na wkładce higienicznej dostrzegłam brązowy śluz. Pomyślałam: "O kur...cze! Dobrze, że przyjechaliśmy, bo się zaczęło". Pani pielęgniarka poprosiła mnie na KTG, położyłam się, podpięła mnie i tak sobie leżałam a ona wypełniała dokumenty. Skurcze były regularne co 7 min dochodziły do 80 z tego co dostrzegłam. Przyszła druga położna, poinformowały kogoś przez telefon, że: "przyjechała pacjentka w ciąży, ma skurcze, brązową wkładkę i skierowanie na cc na dzisiaj". Pomyślałam: "Na dzisiaj? <zdziwiona> Tam nie jest napisane, że na dzisiaj, mam tam napisane, że poród o czasie" - widocznie ten czas nadszedł
Gały mi wyszły i szczena opadła. Nie wierzyłam, że za chwilę pożegnam się z moim ciązowym brzuszkiem - a tak go pokochałam. Zaczęłam się martwić o małą, jak to zniesie, czy jest przestraszona, jak bardzo będzie przerażona, czy jej nie zatną niechcący podczas cięcia itd. itd. Drżąca zostałam odpięta spod KTG, poproszona o przebranie się w piżamę, ginekolog `Cezary Żak w wersji siwej jak gołąbek` mnie zbadał (USG, na fotelu) i powiedział: "Do zobaczenia na sali operacyjnej za 2 godz". Na co zapytałam go: "Czy mam się bać?" a on: "Czego?" ja: "Operacji" a on: "No wie pani, co ja pani będę opowiadał, operacja to operacja, wiadomo, ale ma pani papier więc nie ma o czym mówić". Konkretnie. Kazali nasiusiać w kubeczek i położyć sie na sali i nic nie jeść i nie pić. 30 min przed cesarką podpieli mnie znowu do KTG. Gacie miałam pełne strachu. Nie wiedziałam co myśleć. Nagle przyszedł ksiądz z komunią. Pomyślałam: "O rany... jestem już w niebie?". Pyta czy chcę przystąpić do komuni. Pomyślałam: "A dawaj, w razie jakbym miała skonać (ze strachu)". Odmówił `Ojcze nasz` i `Zdrowaśkę` dał obrazek i poszedł. Przynieśli KTG, podpięli. Szybko minęły te 2 godzinki. Założyli mi cewnik (bolało) i welflon. Po czym położna rzekła: "No to idziemy". "Ale jak?" - pomyślałam. Cewnik mnie uwierał jak szłam, bolał mnie każdy krok od tego badziewia. Położne widząc moją skrzywioną minę z bólu rzekły: "Co się dzieje? Skurcze?" ja na to: "Nie skurcze, ten głupi cewnik". Szłam drżac jak osika. Strasznie się trzęsłam ze strachu i zimno mi jakoś było. Rozebrały mnie, owinęły materiałem, wprowadziły na sale operacyjną. Łóżko oświetlone, jakieś urządzenia dookoła niego i kolka latających po sali zielonych ludzików. Ufoludki i kosmos dosłownie. Kazali mi usiąść na łóżku. Przyszedł pan w zielonym czepku, ubrany również na zielono z wyglądu pomyślałam, że to jakiś masarniczy. Okazało się, że to anestezjolog. Każdy dostrzegł jak się trzęsę i mówili co chwilę: "O rany jak pani się biedna trzęsie" "Ona cała drży" "To z emocji i z zimna bo na jej sali chłoono było" itd. Anestezjolog kazał mi się zgarbić mocno, zrobić koci grzbiet, a pielęgniarka mnie trzymała od przodu, w sumie przytuliła mocno żebym się nie poruszyła i nie drżała tak bardzo. Anestezjolog rzekł: "Pani Moniko teraz będzie najgorsz część operacji. Posmaruję pani plecy zimnym spirytusem"
Powiedziala, ze mogę ją trzymać i ścisnąć jak mi to pomoże. Lekarz wkłuł się, poczułam tylko takie niewielkie ukłucie ale prąd poszedł w jedną nogę a później w drugą. W tą drugą poszedł mniejszy. Nie wiedziałam skąd ten prąd. Nie słyszałam żeby mnie `pan masarniczy` ostrzegał przed nim. Kazali się położyć. Położyłam się. Na sali zobaczyłam pana "Cezara Żaka z "Miodowych lat"" który miał za krótkie zielone spodnie. Wszyscy zaczęli się z niego chichrać i żartować, że przyszedł chyba prosto z połowu ryb, bo te spodnie miał jak rybaczki. Mi od znieczulenia zrobiło się już ciepło od pasa w dół, więc przestałam drżeć. Po chwili zobaczyłam, że na sali pojawił się lekarz ciemnoskóry. "Egzotycznie" pomyślałam
. Bidulka moja kochana. Zabrali ją do osuszenia i oceny. Po chwili przynieśli mi ją, powiedzieli, że zdrowa, była ubraną, płakała głośno bidulka, pocałowałam ją w policzek i mówię "ćśśś ćśśś ćśśśś" całując ją i mówiąc do niej - przestała płakać, słuchała 




!!!






I właśnie wstałam, przynajmniej trochę odespałam bo disiejsza noc to była porażka na całej lini... ech

Co za koszmarny szpital. Nie wyobrażam sobie leżeć płasko przy skurczach. Już nie mowiac l tym co przeżyłas


